110 rego z klasyków dotknie podobna strata, ileż sztuki, ile zmyśleń, ile erudycyi potrzebują naówczas, aby przyzwoicie odmalować tęschnotę i żal. Jeżeli zaś przypadkiem klasyczny poeta umrze, niemasz już końca i miary w dziwactwie i przesadach. Jan Chrzciciel Rousseau umarł. Natychmiast więc le Franc de Pompignan rozpacz swoją wynurza w odzie, która wszystkich słuchaczy i czytelników, bez mała do rozpaczy nie przywiodła. Pozwól niech ci przytoczę pierwszą strofę tej ody: Kiedy spełniając wyroki, Pierwszy wieszcz ducha wyzionął, A rozdarte jego zwłoki Ebr w bystrych nurtach pochłonął; Ciężkie w sercu gnieżdżąc bóle, Trak błądził przez dzikie pole; Tkliwym jego żalem brzmiały, Lasy, góry i pustynie; Jęknęły głuche jaskinie I lwy łzami się zalały. Co sądzisz o tym wyskoku klasycznej imaginacyi? Co tu nadzwyczajnych wydarzeń! zaledwie Rousseau żyć przestał, a zaraz Trak zaczął błądzić po dzikich polach; lasy, góry i jaskinie jęknęły z boleści, i lwy łzami się zalały. Żadnemu jeszcze romantykowi nic podobnego do głowy nieprzyszło. Naucz mnie proszę, co ma wspólnego zgon wierszopisa z Trakami, jękiem jaskiń i tak rozrzewniającą czułością lwów ? Autor B. — Nie przeczę, że w tym jest wiele przesady i że le Franc de Pompignan uniósł się w wieszczym zapale; ale też potrzeba przebaczyć boleści poety, kiedy umrze drugi poeta; potrzeba pozwolić, aby trochę pobujał; wreście język rymotwórczy ma także swoje przywileje. Autor A. — Dla czegóż klasycy nie chcą w żaden