cara nie dostaną. Car z panami trzyma i sam jest największym panem, a zarazem i największym wyzyskiwaczem i krzywdzicielem ludu roboczego. Przekonać się o tem nie trudno. Car bierze podatki. Podatkami wyciąga ostatni grosz z kieszeni robotników i biednych gospodarzy wiejskich. Kto ma chatę, grunt, bydło —ten płaci wprost urzędnikom carskim oznaczoną sumę pieniędzy, a jak nie ma czem zapłacić — to mu bydło zabierają, sprzedają ziemię i chatę. Podatki rujnują często cały dobytek chłopa. Ztych podatków, co chłopi płacą za ziemię, car ma rocznie 200 mil jonów rubli. Ale nie ci tylko płacą podatki, którzy mają kawałek własnej ziemi. Nawet robotnicy, którzy nic nie mają płacą carowi podatki chociaż o tem nie wiedzą. Dzieje się to w taki sposób. Car ustanowił podatki od wódki, tytoniu, cukru, zapałek, soli i wielu innych rzeczy, potrzebnych ludziom do codziennego używania. Podatki te, czyli jak ich nazywają akcyzy, płacą urzędnikom carskim kupcy, którzy te przedmioty wyrabiają i nimi handlują. Lecz to, co kupiec zapłaci carowi jako akcyzę, odbiera sobie od kupujących u niego ludzi, zwiększając cenę towarów. Tym sposobem sam kupiec nic nie traci, ale za to tracą kupujący u niego chłopi i robotnicy. Gdy car ustanowił akcyzy od wódki, to zaraz wódka ogromnie podrożała, tak, że robotnik musi cztery razy więcej płacić za nią, niż dawniej. Szynkarz płaci akcyzę carowi, a robotnicy kupujący wódkę opłacają tę akcyzę szynkarzowi. Tak samo dzieje się z akcyzą od tytoniu, soli, zapałek i innych rzeczy. Wychodzi więc na to, że nie kupcy właściwie płacą akcyzę carowi, lecz robotnicy. Az jednej tylko akcyzy od wódki car ma 230 mil jonów rubli rocznego dochodu. Oprócz tego wiemy, że każdy kupiec za prawo otworzenia sklepu musi opłacać się carowi każdego roku. Lecz tak samo rzecz się ma z tą opłatą, jak i z akcyzą, że kupiec to co zapłaci carowi od 125