Zamożny gospodarz wiejski, co to ma ziemi sporo i różnej chudoby poddostatkiem, jak wynajmuje sobie robotników do pomocy, to tak samo dobrze jak pan albo żyd umie ich wyzyskać. Pędzą tak roboty, że nigdy odpocząć nie można, a wynagradza często gorzej jeszcze od pana. Więc wiejscy robotnicy nie mają przyjaciół ani między panami ani włościanami zamożnymi, ani między urzędnikami i księż-m i. Wszystko to są ich wyzyskiwacze, ich wrogowie, co tylko na ich pracę czyhają i są sprawcami ich nędznej doli. Jedyny brat wiejskiego robotnika — to robotnik miejski. Miejscy robotnicy tak samo jak wiejscy nic nie mają oprócz dwojga rąk roboczych; tak samo jak i wiejscy sprzedają tylko swą pracę, wynajmują się do roboty i z tego żyją. Jak miejscy, tak i wiejscy są wyzyskiwani, za dużo pracują, a za mało dostają za swą pracę. Wiejskich robotników wyzyskują panowie, gospodarze wiejscy, żydzi, dzierżawcy. Miejskich robotników, którzy pracują w fabrykach, warsztatach różnych, kopalniach, wyzyskują fabrykanci, majstrowie, i różni bogacze miejscy, do których te fabryki i kopalnie należą. A wiadoma rzecz, że ten tylko może być naszym przyjacielem i bratem kto taką samą ma dolę jak i my. Panowie z robotnikami nie pogodzą się nigdy, bo panom chce się zawsze wyzyskać pracę robotników, a robotnikom nie chce się być wyzyskiwanymi. Tak samo zamożny gospodarz wiejski, co chowa w komorze pieniądze, prędzej się pobrata i porozumie z żydem lichwiarzem, aniżeli z robotnikiem, który nic nie ma. Bogaty z bogatym zawsze znajdzie jakiś wspólny interes dla swych pieniędzy, a z biednym nie ma żadnego interesu wspólnego, bo chciałby tylko jego pracę wyzyskać. Robotnik tylko robotnika zrozumie i współczuje mu, bo mają taką samą dolę i tych samych wrogów. Wiejscy i miejscy robotnicy, pomiędzy sobą tylko porozumieć się i pobratać się mogą. Wspólna niedola najwięcej ludzi łączy i przyjaźni.          111