cinnego przez całe życie późniejsze zachował tą samą treść duchową. Stał się symbolem dni twórczych, radosnych, głęboko oczekiwanych. Z domowników i przyjaciół domu Abramowski w artykule: Czyn i Słowo (1916) nakreślił sylwetkę najpiękniejszej bodaj postaci— ks. Błażejewskiego, którego ewangeliczne życie nie pozostało pewno bez wpływu na wrażliwe młode pokolenie Abramowskich. Dwór Stefaniński wyróżniał się wysoką i starą kulturą. Istniały tam obok siebie kult dla przeszłości i zrozumienie nowych prądów i powiewów ze świata. Żywą też była tradycja powstaniowa. Stryj Edwarda i wuj uczestniczyli w powstaniu i udział ich w nim był częstym przedmiotem rozmów w Stefaninie. Atmosfera domowa była jednak pozytywna i trzeźwa. Uwielbienie dla romantyzmu i poezji wieszczów, idealizm, zjawiły się dopiero w młodszym pokoleniu i przyczyniały się do wydobywania na jaw literackich zamiłowań. Edward i Marja już w 8—9 roku życia pisują wiersze i dramaty. Wychowanie dzieci od samego początku było bardzo staranne. Pierwszą ich nauczycielką była panna Marja Veillard, rodem ze Szwajcarji francuskiej. Edward byl do niej bardzo przywiązany — i to uczucie przeniósł też na jej kraj rodzinny. Wraz z mową francuską wpajała i umiłowanie swej ojczyzny — wpłynęła niewątpliwie na szczególną skłonność Edwarda do Genewy. Dzieci uczą się języków i wiele czytają utworów klasycznych literatury europejskiej. Uczą się muzyki; Marja miała piękny głos i talent śpiewacki, Edward łatwość opanowania fortepjanu i improwizowania na nim. Od tego czasu prawdopodobnie datuje się, wielokrotnie w późniejszych listach zaznaczany, sentyment dla muzyki u Edwarda. Edward przy swej wrodzonej pracowitości i gruntowności już w tym najwcześniejszym okresie życia ujawnia dużą łatwość nabywania wiedzy, już wówczas marzyciel, samotnie z książką najczęściej przebywał. Pozwalała na to bogata, przez kilka pokoleń gromadzona i uzupełniana bibljoteka stefanińska, którą Edward kompletnie pochłaniał, Bibljoteka zawierała dużo dzieł z literatury polskiej z czasów Stanisławowskich i początku XIX wieku. One to stanowiły ówczesną lekturę Edwarda, dość może chaotycznie dobieraną. Wiemy, że zaczytywał się utworami Walter-Scotta, że czytuje chciwie „Bajki fantastyczne" Hoffmana: całe życie później tęskni za jedną z nich („Perlipata"). Świat bajki, fantazji lub dla niego żywiołem równie potrzebnym, jak powietrze płucom. Wcześnie bardzo zaczyna wczytywać się w poezję romantyczną, poznaje największych wieszczów, uwielbia Słowackiego, a zwłaszcza rozczytuje się w Beniowskim i sam pisać wiersze zaczyna. Wiersze z tej epoki nie zachowały się. Przytoczyć możemy jedynie poniższy urywek, zacytowany z pamięci przez K. Pietkiewicza: Noc była głucha i ciemna, Zawyły wichry od Wisły do Niemna Wstrząsły się Kremlu mury... XI