Stało się aż nadto jasnem, że musi w grę wchodzić ja­kiś czynnik, dotychczas nierozpoznany w świecie ludzkim, albo niedoceniony. Czynnik tem osobliwy, a ważny, że łączy osobniki a jednocześnie różnicuje je psychicznie i nie tylko psychicz­nie, ale i funkcjonalnie. Czynnik ten powinien być koniecz­nie fizycznym. Tak wypada z naszego sylogizmu. Cóż może być takim czynnikiem? Choćbyśmy dla innych racji nie byli odrazu wyłączyli jakichś całkiem wyjątkowych właściwości (w Prolegome­nach) naszego mózgu oraz psychiki z rzędu możliwych „przy­czyn", „społeczeństw" i cywilizacji, wypadłoby tego doko­nać po teoretycznem stwierdzeniu fizyczności owego „czyn­nika", albowiem proces psychiczny, który się toczy w móz­gach, nie mógłby przecież sam w sobie być owym poszuki­wanym łącznikiem. Przeciwnie, przecież dla samego istnienia, jakiejś łącz­ności psychicznej osobników społecznych potrzebne jest coś fizycznego, coby sprzęgało osobniki związkowe ze sobą. I otóż takim łącznikiem dla psychik osobniczych oka­zały się nam fale głosowe, czyli sygnalizacja akustyczna. Innemi słowy — mowa wyrazowa, (na wyższym zaś szczeblu w rozwoju społeczeństw jeszcze i pismo, czyli forma optycz­na łącznika akustycznego). Zdawałoby się, że sygnalizacja akustyczna, zjawisko pozornie bardzo niewinne, a przytem dość pospolite i w świe­cie zwierząt, oczywiście wyższych, jak np. ssaków, a zwła­szcza ptaków, nie może być tak ważnym i koniecznym wa­runkiem związku osobników, którego następstwem tak cał­kiem nowe a wyjątkowe zjawisko jak: inteligencja ludzka, bo wszak bardzo wiele zwierząt wyższych komunikuje się prze­cież między sobą za pomocą sygnałów głosowych, a mimo to wciąż pozostają tylko zwierzętami. Aby spostrzec, że mamy tu do czynienia tylko z pozor­ną przeszkodą logiczną, dość zreflektować się, że jakiś materjał na tak wyjątkowy w naturze zwierzęcej łącznik mię­dzy ludźmi, choćby bardzo surowy, czyli jakaś uboga zwie­rzęca sygnalizacja, powinien był istnieć i w rodzie ludzkim, w jego stadjum przejściowem. Rozwinąć się bowiem w łącz­nik mogło tylko coś, co istniało pierwej wśród członków gro­mady w postaci nieskomplikowanej i nie stanowiło jeszcze