czy jego twórczość nie mogła się zjawić niezależnie od twórczości zwierzęcej i, czy ona to właśnie, ta psychika, nie dała początku obu tym zjawiskom: społeczeństwu oraz jego twórczości? Z punktu widzenia przyrodników wypada­łoby, że tak być mogło, i taką możliwość usiłowano uza­sadniać na rozmaite sposoby. Z naszego jednak sylogizmu wypada, że to rzecz niemożliwa. Skoro więc mądrość ludzka nie może być bezpośrednim darem natury, związanym z organizacją ciała na wzór in­stynktu, przeto musi być ona zjawiskiem, związanem dopiero i tylko ze społeczną formą bytu oraz z jej następstwami jakimś węzłem wzajemnej zależności. Gdy zaś okazało się, że żadne z trzech rozpatrywanych zjawisk nie mogło samo jedno lub w łączności z drugiem wywołać pozostałego trzeciego, stało się już jasnem, że są to zjawiska spółzależne, ale zależne od jakiegoś nieznanego nam czynnika, będącego wspólnym warunkiem wszystkich. Zwężając stopniowo pole poszukiwań metodą wyłączań, w końcu znaleźliśmy ów czynnik. Poważnem zwężeniem pola poszukiwań stało się z jed­nej strony stwierdzenie ogromnej starożytności rodu nasze­go, już ukształtowanego w sposób bardzo zbliżony do postaci spółczesnej człowieka, z drugiej zaś stwierdzenie długo­trwałej i zgoła nienaturalnej w tych warunkach nieobe­cności psychiki ludzkiej, a już conajmniej niezrozumiałego zastoju w jej rozwijaniu się, czy powstawaniu. Stwierdzenie owej ogromnej starożytności cech fizycz­nych ludzkich w rodzie naszym nastąpiło poniekąd niespo­dzianie, to znaczy wbrew oczekiwaniom, wbrew temu, co mogłoby być nazwane normalnym biegiem rzeczy. IX. MOWA WYRAZOWA KONIECZNYM WARUNKIEM LUDZKICH WŁADZ PSYCHICZNYCH. Gdy poodpadały nam różne „możliwości", o których traktowaliśmy wyżej, odpowiedź na to pytanie: czy psychika ludzka, tak gruntownie odmienna od zwierzęcej, mogła zja­wić się w stadjum przedspołecznem rodu naszego, nie mogła już brzmieć inaczej, jak negatywnie (p. Prolegomena, r. XIVXIX).