sunkowo nieliczni robotnicy kręcą się w tem cudownem pie­kle pośród kolosalnych młotów, dźwigni, walców, trybów i kleszczy, niby wątłe robaczki, obce potędze owych stalo­wych olbrzymów, wykonywających w sposób zupełnie rozu­mny, choć automatyczny, najbardziej skomplikowane czyn­ności, do których wykonywania byłyby za słabe tysiące ra­mion ludzkich. A przecież ci robotnicy wespół z inżynjera­mi, wydającymi polecenia, pomimo nicości własnych sił fi­zycznych w stosunku do ogromu dokonywającej się tu pra­cy, są naprawdę jedynym motorem tej pracy. Oni to, nie zaś martwe machiny, prowadzą całe to dzieło olbrzymów. Więc pytam: czemuż tylko osobniki rodu Hominis znalazły w sobie moc do rządzenia temi machinami? Czemuż tylko one zbudowały sobie tak tytaniczne narzędzia, których dzia­łalność nie stoi w żadnym rozsądnym stosunku do sił ich dłoni i ramienia? Czemuż, gdy goryl, lub orangutang pgsługują się dziś, jak zawsze, —co najwyżej naturalnym kawał­kiem drzewa lub kamieniem, podjętym z ziemi, człowiek od pewnego, i to niedawnego, czasu powołał do istnienia cały rozległy „świat", stanowiący naprawdę osobną a ogromną w swej rozmaitości nadbudowę. IV. PRÓŻNE WYSIŁKI HUMANISTÓW W ROZWIĄZYWANIU ZAGADKI LUDZKICH WŁADZ PSYCHICZNYCH. Nie znajdując u przyrodników objaśnienia, skąd się wziął wielostronny genjusz ludzki, bystrzejsi humaniści usiłowali na swój sposób zagadkę rozwiązać. Usiłowania te można podzielić na trzy typy. Na docie­kania, wychodzące z jakiegoś twierdzenia, które przyjęto odrazu za pewnik lub zasadę, — na dociekania metodą prze­ważnie indukcyjną, — i na dociekania z logicznem zastoso­waniem obu metod, dedukcyjnej i indukcyjnej. Prace, dające się zaliczyć do typu pierwszego, nie mo­gą posiadać charakteru ściśle naukowego, bo wnioski ich wypływają z założeń, opartych zawsze na pierwszem twier­dzeniu aprjorycznem, czyli na dowolności, odbierającej wiarogodność wnioskom. Również i sama indukcja niewiele dać może.