VI. MOWA CYFR I JEJ SKUTKI. Teraz dopiero nadszedł czas na uzupełnienie wszystkich naszych dotychczasowych rozważań, przez zwrócenie uwagi na jeszcze jeden czynnik, czy element myślenia ludzkiego, którym dotychczas nie zajmowaliśmy się wcale. Uczyniliś­my to rozmyślnie, aby rozważań naszych nad doniosłością mowy wyrazowej w ogólności nie zamącać przedwcześnie, więc bezpotrzebnie jeszcze jednym składnikiem tej mowy naszej, który nabrał wielkiej doniosłości dopiero w bardzo zaawansowanem stadjum rozwoju ducha ludzkiego, mądrości i sił naszych, skierowanych ku ujarzmianiu sił przyrody na pożytek rodu naszego. Ważnym tym czynnikiem jest pew­ne uzupełnienie mowy naszej czyli języka zupełnie specjal­ną i nową dla przedhistorycznej ludzkości mową cyfr, czyli językiem, mającym służyć do wysubtelnienia naszego narzę­dzia myślenia przez znaki czyli słowa, mające za przedmiot świat wielkości i mnogości, świat pojęć matematycznych, mający u swej podstawy sztukę rachowania wszelkich, jakich­kolwiek jednostek, sztukę, która się niejako ucieleśniła, czy uzmysłowiła w tym dziale naszych władz myślenia ro­zumnego, który nazywamy arytmetyką. Narzędzie to czyli mowa cyfr, rozwinąwszy się w arytmetykę, zabłysło dopiero w ostatnich czasach, jako osobny i przedziwny świat pojęć bardzo subtelnych i doniosłych dla panowania nad przyrodą, mianowicie w świat pojęć matematycznych. Mimo, że ludzkie potrzeby od bardzo dawna powołały do istnienia słowa do wyrażania ilości, słowa w potocznem życiu niezbędne, i stanowiące podstawowy środek zarówno do rachowania, jak do stworzenia całej matematyki, to jednak ta zdolność drzemała przez długie tysiącolecia, i rachowanie jednostek ograniczało się do liczby palców u jednej ręki, lub u rąk obu. Czego było więcej niż 5 lub 10, wyrażano to jednem pojęciem „dużo". Nawet do dziś wiele ludów i wielu ludzi, nawet w społeczeństwach rozwiniętych umy­słowo, stoi jeszcze na tem stadjum. Jest coś imponującego w kontraście, jaki stanowi pro­stota znakowania matematycznego w stosunku do obszerno-