Lecz zdaje się, że takiej nie doczekamy się nigdy. Tu trzebaby wielkiego mędrca i poety o głębokiej znajomości przyrody, wżycia się w trudne do odtworzenia warunki by­tu... i zstąpienia przenikliwą myślą w ledwo dościgłe niziny ducha. IV. MĄDROŚĆ PRZEDPIŚMIENNA. OGRANICZONOŚĆ PAMIĘCI HAMULCEM DALSZEGO POSTĘPU. Mam przekonanie, że pozorna sprzeczność naszej teorji z rzeczywistością, jaką odsłania Archeologja przedneolityczna, wyjaśniła się. Aby jednak związać idealny obraz bytu protospołecznego z obrazem tego, który po nim nastał, nie od rzeczy będzie rzucić okiem na to stadjum cywilizacji, które arche­ologowie charakteryzują zjawieniem się sztuki szlifowania kamiennych siekier. Dopiero na ludności neolitycznej Europy, prowadzącej już żywot osiadły, mamy dowód, jak bardzo rozwojowi ro­zumu sprzyja ciągłość tradycji. Większe urozmaicenie potrzeb, nie poprzestawanie na sa­mem myślistwie, uprawianie choćby na maleńkich pólkach ziemi rodzajnej niektórych roślin użytecznych, wszystko to przygwoździło człowieka do jego zagrody z ziemianką łub chatką zaciszną i złagodziło dawną surowość. Mając już potrzeb znacznie więcej, niż czysto leśni myśliwcy, a również i środków do ich zaspokojenia, czyli żyjąc w warunkach dość daleko zaawansowanego podziału pracy, oraz żywej wymiany usług, ludzie osiadli potrzebowali się wzajem bardziej, niż dawniej. Zwiększona łatwość wyżywienia się pozwoliła na za­gęszczanie się osad w miejscowościach sprzyjających. Za­prowadzono możliwe „modi vivendi" między rodami, sąsia­dującemi ze sobą, a korzyści takich kompromisów nie dały na siebie długo czekać. Stare zjawiska społeczne nabierają mocy, zjawiają się zaś kolejno coraz nowe. Odkrycia i wynalazki, w naszem rozumieniu drobne i ni­kle, ale w swoim czasie doniosłe, zapewniają bystrzejszym osobnikom coraz lepsze panowanie nad przyrodą, jak również