Brak czyli jakgdyby zanik zdolności artystycznych w póź­niejszych epokach jest powszechnie tłumaczony wygaśnię­ciem rasy magdaleńczyków, ale to zbyteczne i niesłuszne. Naprzód wśród jaskiniowców niema żadnej jednolitości ra­sowej. Co szkielet świeżo odkryty, to coś nowego. Obok typów w naszem rozumieniu surowych i „zwierzęcych", na­trafiamy na bardzo „uszlachetnione" i subtelne, a jednak obyczajami równe tamtym. Powtóre we Francji przeważały wtedy rasy negroidne, ale mocniej prognatyczne i silniej zbudowane od dzisiejszych murzyńskich. Otóż gdyby te rzekomo artystyczne zdolności miały być związane z rasą, winnyby się przechować przedewszystkiem wśród murzynów, ale także i wśród innych typów europejskich i zaeuropejskich, tymczasem nigdzie nic podobnego nie obserwujemy. Możnaby tych zdolności oczekiwać nawet wśród ludów dalekiej północy, bo, gdy z końcem epoki magdaleńskiej stepowy klimat Europy zaczął się ocieplać, wówczas wraz z roślinnością tundry i stepu poczęła się przesuwać na pół­nocowschód nie tylko fauna. Cóż się wówczas stało z ludnością tundry europejskiej i stepu? Niewątpliwie w znacznej części wyemigrowała za swą przyrodą, najmilszą jej, bo „własną". Część jednak jej, jak to się zwykłe dzieje, pozostała na miejscu, pomimo że równocześnie z napływem fauny i flory, ocalałej na cie­płych pobrzeżach morza Śródziemnego, przybywały tu ple­miona innych odmian rasowych, gdzieś na południu wyho­dowane. Pomimo że te ludności: autochtoniczna i obce tępiły się wzajem, jednak także i wsiąkały jedna w drugą, niwelując w ten sposób swe kontrasty. Czemuż więc ani na dalekiej północy, ani na miejscu nie mamy jeszcze do­skonalszych, jak być powinno, śladów „zdolności** arty­stycznych? Oto dlatego, że to nie były wcale specjalne zdolności, ale znamienne rysy najprymitywniejszej psychiki ludzkiej, które stępiły się i znikły, bo musiały zniknąć właśnie wów­czas, gdy owa psychika stała się bogatszą. Jakże wdzięczny i niewyzyskany dotychczas materjał do potężnej epopei spoczywa w tej rodzącej się ludzkości!