miluje i przerabia w swoisty sposób w części świadomie, w wię­kszej zaś bezwiednie. Jeżeli więc samorzutne i zdumiewająco porządne ukła­danie się materjału myślenia w głowie genjalnej zadziwia uczonych, to w zwykłej powinnoby ich jeszcze bardziej zdumiewać. Jednak nikt się temu nie dziwi! Nikt się nie dziwi, że dziecię już po paru latach zaczyna z nami rozmawiać wcale dorzecznie, a młodzieniec pilny i „zdolny" zaćmiewa nieraz osiwiałych nauczycieli bystrością swych myśli i gruntowną znajomością tych gałęzi wiedzy, którym oddaje się z „za­miłowaniem". Niesłusznie stosujemy tu dwie miary.