Zjawiska te, które, jako obce przyrodoznawstwu, odrzu­cono humanistom do badania, nie są wcale organizmowemi, biologicznemi, nie są także gromadnemi, ale w przyrodniczem znaczeniu tego słowa nad - organizmowemi, nadbiologicznemi. Biorą początek dopiero w odwiecznym związku organizmów, w całości zwanej ludem lub narodem. Niemasz jednak w tych zjawiskach nic bardziej tajemniczego od pro­stych zjawisk biologicznych. Są zjawiskami wprawdzie rzę­du wyższego, ale podlegają tym samym metodom badania, jak wszystkie przedmioty nauk przyrodniczych. Oto jądro teorji naszej. * * * Z powyższego wynika, że naturalnemi całostkami rzędu wyższego od organizmów są zbiorowiska ludzkie, posługu­jące się od kolebki jednym wspólnym dla nich językiem. Socjologja nie umiała wyznaczyć ścisłych granic dla pojęcia „społeczeństwa", Narodu. Tutaj jasnem się staje, że te granice wyznacza język, i tylko język. Całostkami rzędu wyższego są ludy, a o ile chodzi o lu­dy, które wyniosły się na wyższe stadja rozwoju ducho­wego, — takiemi całostkami naturalnemi są narody. Państwa o ludności wielojęzycznej — są to już przypad­kowe i nienaturalne mieszaniny osobników, należących do odpowiedniej liczby ludów, czy narodów. Nie dziw też, że skład tak świeżych i nieprzetrawionych mieszanin etnicz­nych bywa zwykle zmienny, burzliwy i nietrwały. Trudność pogodzenia się z takiem widzeniem rzeczy wynikała z nieuświadamiania sobie najzupełniejszej realno­ści owego matecznika dla dusz, którym jest powtarzam, ów rozgwar, brzmiący bez przerwy w Narodzie, od tysięcy lat ani na chwilę nie stłumiony, a którego drugą postacią, dalszym cią­giem, a zarazem wyborem i koncentracją tego, co najcenniej­sze, jest literatura w najszerszem tego słowa pojmowaniu. XIX. OSOBLIWY STOSUNEK CZŁOWIEKA DO JEGO DZIEŁ. MATERJALNA POTĘGA DUCHA. Załatwiliśmy się dopiero z połową zagadnienia, które nas tutaj zajmuje, gdyśmy zrozumieli w głównych zarysach