Zachodzi to, powtarzam, głównie dzięki temu, że myślimy zda­niami. To właśnie jest przyczyną krystalizowania się naszych nieidentycznych procesów psychicznych względnie bardzo łat­wo w formy podobne, co nam umożliwia momentalne rozumienie się wzajem. Myślimy po części całemi gotowemi zdaniami, po części zaś zdaniami już tylko jako schematami. To jest fakt, którego nikt nie obali, choć mało kto się nad nim zastanawiał. Nigdy nie było tak, aby ludzie posiłkowali się samemi tylko odosobnionemi słowami i nie wiązali ich odrazu w zda­nia, choćby one miały być najkrótsze i najprostsze. Słowa, tworzone z głosek i sylab, służyły odrazu do tych samych celów praktycznych, do których służą teraz i służyć będą w przyszłości, mianowicie do wyrażania wzruszeń, żądań i są­dów. Co do wzruszeń rzecz nie wymaga objaśnienia, podob­nie jak i co do żądań. Inaczej rzecz się ma z sądami. Mo­wa mogła sobie być zrazu bardzo niedoskonała i uboga, ale odrazu musiała oddawać i oddawała zasadniczo te same usługi, jakie oddaje teraz. Ludzie odrazu tworzyli zdania. Choćby zdanie składało się z dwuch słów, a nawet z jednego, jest ono formacją pra­wie tak pierwotną, jak słowo, związane z jego treścią pozajęzykową. Wszystkie nasze wypowiedzenia się, prócz wykrzykni­ków (słów emocjonalnych), są już sądami, choćby sprowa­dzonemi do prostego oznajmienia, że coś jest albo coś się dzieje. Tylko szeregi zdań (podległe ustawicznym zmianom, po­mimo pozorów monotonji), nie zaś szeregi słów, ujmowanych w odosobnieniu, podtrzymują ów całokształt myśli, uczuć i dążeń narodu, który podlega również ustawicznym zmia­nom i rozwojowi. Tylko świat niezliczonych zdań, sądów, układanych tak a nie inaczej, nie zaś sieczka oddzielnych wyrazów, oddziela nas od przyrody przejrzystą zasłoną, która staje się niejako szybą, ukazującą nam tę przyrodę zawsze w sposób odmien­ny od obrazu, którybyśmy otrzymali od samych zmysłów. Więcej jeszcze. To zdania i ich szeregi przywołują nam z pamięci obrazy przedmiotów nieobecnych i zdarzeń minio­nych, sprawiając, że stajemy co moment oko w oko z przed­miotami oraz stosunkami nigdy niewidzianemi, a nawet nie-