to dostatecznie, że prawdziwie dobre mówienie mamy pra­wo nazwać sztuką. Układanie słów wymaga pewnej pracy, z natury rzeczy twórczej, pewnego wysiłku, który bywa tem większy im ta praca toczy się z większą świadomością jej ważności. Czemże jest naprawdę sama poezja, jeżeli nie sztuką pięknego, estetycznego wyrażania się, jeżeli nie czemś pośredniem między muzyką, a mową zwykłą, bo w niej uczucia i pierwiastek rytmiczności w doborze słów grają rolę pierwszorzędną, zapewniając jej jednak tę wyższość nad muzyką, że w niej najpełniej i najmocniej może się wyrażać wszystko, co duszę ludzką wypełnia i porusza, o wiele pełniej niż w muzyce i sztukach plastycznych. Zatem mowa to tylko środek podtrzymywania wiedzy i uczuć już rozwiniętych, to narządzie do przekazywania i nabywania żądanych stanów psychicznych, a zarazem do tworzenia obrazów, całkiem pozbawionych w realnym świecie odpowiedników, czyli środek do tworzenia sobie świata wy­myślonego lub urojonego. XVII. CO Z NAS CZYNI NIEMILKNĄCY ROZGWAR, W KTÓRYM ŻYJEMY? Jak widzimy ze wszystkiego, co zostało wyżej powiedziane, zewnętrzną i jedynie trwałą społecznie stroną pro­cesu, który się w każdej gromadzie ludzkiej toczy w postaci rozumnych myśli naszych, jest nie mowa, nie język, ale dopiero to, co wyrażamy w języku, którym myślimy, więc szeregi słów powiązanych ze sobą w pewnym porządku, bynajmniej niezależnym od trafu, ale w danej chwili i miej­scu poniekąd koniecznym. Zapas tedy słów i umiejętność układania ich w zdania jest tylko środkiem, łączącym ludzi w coś podobnego do jakiegoś jednego obszernego systemu. Ale na tem kończy się rola mowy jako języka, występuje bowiem aa plac coś, co się ma do mowy, jako naszej wła­dzy tak, jak dzieło do narzędzia. Język to tylko ogół środków do myślenia i mówienia, to zasób, który umieją z wszelkich tekstów wydzielać ling­wiści dla studjów swoich. To słownik narodu, gramatyka i składnia; To tylko narzędzie do rozkawałkowania obra­zów zmysłowych i do układania obrazów idealnych z tyci