— 355 — prawie nic już nie kosztują, bo płyną z nieopłacanej nikomu potęgi duchowej. Kraje przemysłowe zaopatrują świat pozostały w bogactwo, podlegle spożyciu, ale odbierają bogactwo naturalne*), przeobrażające się w kapitał i to w mocny. W ten sposób narody mocne, niby zbogacając, właściwie zubożają bez przerwy ludy obce, bo te, jako mniej twórcze, lub całkiem pogrążone w stagnacyi, spożywają więcej niż tworzą, a nie mogąc płacić dziełami własnego ducha, bo ich zamało nawet na własny użytek, zresztą byłyby za drogie dla narodów mocno produkcyjnych, — rabują swe ziemie z bogactw naturalnych. Nie wolno wydawać więcej, niż się zarabia, niszczyć więcej, niż się tworzy — bo to grozi nieuchronnem bankructwem, ale narody słabe zdają się nie wiedzieć o tem, bo zachowują się tak, jakby były bezgranicznie bogate. Aby zaspokoić swe wybujałe i nadmiernie rosnące potrzeby, wynoszą z domu bogactwo naturalne będące materyą kapitałową ojczyzny i przyszłych pokoleń, biorąc to, co służy tylko do zużycia, a nawet, co jest zbytkiem. Bywa nawet gorzej, jeżeli prócz płodów ziemi, płodów potęgi życia prostego, których wciąż przybywa, oddaje się bogactwa mineralne, a zwłaszcza grunt, bo tych nie przybywa. Zachodzi więc z narodami to samo, co z obywatelem ziemskim, gdy ustawicznie pożycza na hipotekę, ale nie dla podniesienia produkcyjności majątku, lecz aby używać. Z chwilą, gdy zadłuży się już powyżej ceny rynkowej swego majątku, nic w nim nie będzie miał swojego, wszystko stanie się niepostrzeżenie własnością wierzycieli. *) bo innego nic potrzebują.