— 315 — rem altruizmu, będącego zresztą najsubtelniejszym tworem cywilizacyi, staje sam instynkt życia cywilizacyi, przejawiający się w egoizmie ludzkim. Duch ludzki bezwiednie broni się tym środkiem przed zagładą, bo skoro się zjawił juz na ziemi, dąży pełnią swych sił do rozwoju, nie zaś do samounicestwienia. I on jest formą życia, odzianą w materyę społeczną, więc póty tylko może i chce popierać samo życie niż-sze, organiczne, a nieprodukcyjne, więc nieużyteczne innym, póki to nie zagraża jego własnym interesom. Cywilizacya usiłuje trwać, skoro raz powstała, usiłuje rozwijać się, więc broni swego istnienia obojętnością pewnej liczby swych cząstek składowych, przeciwstawiającą się porywom altruistycznym serc czułych. I tylko pewna równowaga egoizmu z altruizmem uwalniania świat ludzki od nadmiaru elementów rozłożonych i rozkładowych, od szybkiej degeneracyi. Uwalnia jednak powolniej, niżby się to dziać powinno w interesie ducha, nie zaś życia prostego—jako też w interesie bezpotrzebnie cierpiących. Dopiero też może kiedyś wyższa moralność, społeczna, zacznie rozwiązywać racyonalniej kwestyę nędzy i kwestyę szkodliwości społecznej, stanowiące wiecznie otwartą i krwawiącą ranę społeczną.