— 30 — Zachodzi zatem pytanie: czy taką pracą „użyteczną" mamy rozumieć pod ekonomicznym terminem pracy ludzkiej ? Nie! Gdyby praca ludzka była tem samem, czem „praca" choćby zwierząt (konia lub wołu), byłoby w najwyższym stopniu dziwnem, czemu zwierzęta dzikie (t. j. wolne), które rozporządzają siłami swych ciał, nie wytwarzają dla siebie samych kapitału lub choćby bogactwa własnego. Praca ludzka musi zatem różnić się czemś zasadniczem od pracy zwierząt. Smith określił ją mianem industry, co oznacza przedewszystkiem „pilność", „pracowitość" i nie odpowiada ściśle ani wyrazowi A r b e i t, ani t r a v a i l, ani polskiemu praca, Ale i ten wyraz zawiera w sobie to, co mieści się również i w „pracy" wielu zwierząt, po­dawanych ludziom już od czasów zamierzchłych za wzór pilności, pracowitości i przemyślności. Czemuż człowiek przewyższa owe pracowite zwierzęta w rezultatach, choć nie dorównywa w zaletach? Dla pojęcia Smithowskiego „industry" wytworzył się u nas wyraz przemysł, ale nie odpowiada on wiernie angielskiej treści wyrazu Smithowskiego, choć lepszy jest zapewne od niemieckiego nic nie mówiącego wyrazu „Arbeit" lub francuskiego „travail". Zapewne też wskutek tego wyraz angielski przeszedł żywcem do francuzczyzny i niemczyzny, chociaż, rzecz dziwna, oznacza tam już co innego, na miejscu zaś „industry" Smitha pozostawiono Arbeit i travail. Nasi ekonomiści, wzorując się ślepo na niemieckich wzorach, również wprowadzili w użycie na miejsce „indu­stry" czysty wyraz „praca", lub „praca ludzka", przyczyniając się tem z punktu do zaciemnienia pojęć. Właściwszem bowiem od tego byłoby już określenie: „dzia-