— 298 — cił dlatego, że nie kwadrowało z jego światopoglądem. Jednak prawy przyrodnik, chociaż nie wierzy w skutek mechaniczny większy od przyczyny mechanicznej, grzeszy raczej nadmiarem optymizmu przyrodniczego, bo sam przecież dąży do owładnięcia siłą życia, która rośnie w postępie geometrycznym i która jaskrawo zaprzecza jego niewystarczającej zasadzie mechanistycznej. Dopiero uczeń jego w socyologii schodzi na manowce i chce zrównać dusze, bo mu ich róina wartość i potęga nie zgadzają się z przyjętą zasadą mechaniczną. Właśnie dla tego schował najdonioślejszą w ekonomii kwestyę wartości pod korzec ceny, a w twórczem spółzawodnictwie społecznem widzi tylko brutalną walkę o byt ciał, więc proces destrukcyjny dla słabszych, gdy tymczasem kto rzecz głębiej ujmuje, ten widzi tutaj właśnie rzecz odwrotną, mianowicie korzyści, płynące dla słabszych z ewolucyi mocnych. Nie sfery więcej posiadające wywłaszczają sfery ubogie, ale dzieje się odwrotnie. Drożenie pracy prostej jest przyczyną ustawicznego wywłaszczania jednostek bardziej twórczych na rzecz słabiej twórczych i nic tego procesu nie zahamuje, chyba zniszczenie samego źródła twórczego, ale i wówczas stałoby się to nie tylko bez korzyści dla słabo twórczych, ale ku wielkiej ich szkodzie, a nawet klęsce, gdyż potężni duchem stali się juz w dzisiejszym stanie zaludnienia warunkiem istnienia tej ogromnej ludności, jaka się utrzymuje na ziemi.