— 270 — cej, nad jednego właściciela. Jest to osobliwe dobro, o którem nie możemy utrzymywać, aby było brane bądź od nikogo, bądź od kogokolwiek. Nie możemy zaś dla tej prostej racyi, że ono wytwarza się w osobniku, nie ginąc wcale w jego otoczeniu. Ono się p r z y r a b i a. To jest pierwsza właściwość wyłączna, a drugą jest jego doskonała znikomość, polegająca na fakcie, źe nie przenosi się ono na innego osobnika, ani na drodze fizyologicznego dziedziczenia, ani na takiejże drodze społecznego dziedziczenia. Każdy osobnik, bez względu na wielkość bogactwa i kapitału duchowego, który reprezentuje, czyli na wartość jego dynamiczną, jest efemerydą, bańką mydlaną, a wraz z nim, cała jego potęga duchowa. Jego bogactwo trwa tylko póki on żyje, z chwilą śmierci — przepada bezpowrotnie dla ogółu. Ono nie może być ani odstąpione innemu, ani darmo nabyte. Jeżeli więc bogactwo duchowe narodu, pomimo tę znikomość indywidualnych bogactw duchowych nie zmniejsza się przez szeregi pokoleń, ale czasami, w społeczeństwach, podległych rozwojowi postępowemu, zwiększa się nawet,—nie jest to wcale objaw trwałości jego, czyli jakiejś nieznikomości, jak to sobie niektórzy przedstawiają, lecz tylko wynik bezustannego tworzenia się na nowo. Przyrastanie w narodzie bogactwa duchowego jest zawsze wynikiem tej okoliczności, źe suma bogactwa, które się tworzy w pokoleniu idącem w życie społeczne—jest wię-kszą od sumy tego, które ginie w całości swej wraz z osobnikami, schodzącymi ze świata na skutek śmierci fizyologicznej. Przyrastanie owo nie może być uważane za skutek prostego nagromadzania się, t. j. przybywania jeszcze czegoś nowego do tego, co było, ale, powtarzamy, to skutek tworzenia się w całej swej sumienanowo.