— 246 — tylko niema warsztatu, ale może się nawet obywać bez tak zwanego kantoru lub sklepu. Otóż i tutaj wcale nie sam pieniądz, ale dopiero praw dziwy więc twórczy kapitał rodzi nowe pieniądze, i to zupełnie na tej zasadzie, jak rodzi rzemieślnikowi. Różnica spoczywa tylko w odmienności źródeł, z których obaj czerpią. Kupiec nie tworzy nowych wartości z przyrody, jak to czyni rzemieślnik i fabrykant, tylko wydobywa na jaw istniejące już w towarach realne wartości i cenności, nie zapłacone nikomu i te sprzedaje. I dla tego nie potrzebuje on maszyny, do którejby się przyczepił. On w swoim pieniądzu ma już jedno, mianowicie ważkie ramię gotowe, bez względu na to, czy ono jest złotem, czy papierem — i potrzebuje tylko drugiego, nieważkiego czyli duchowego. Jeśli się tedy czuje na siłach, przyśrubowywa się sam do ważkiego ramienia i wytwarza z siebie samego, t. j. ze swych zdolności handlowych, ze swej wiedzy handlowej oraz ze swoich pieniędzy pełną dźwignię, czyli kapitał. Siła tej dźwigni zależy już tylko od proporcyi ramienia nieważkiego (które sam reprezentuje), względem ważkiego. Więc i tutaj nie pieniądze są kapitałem, któryby rodził nowe pieniądze, ale dopiero sam kupiec (jako siła duchowa) wraz z pieniędzmi, któremi obraca towary. Sam pieniądz — to skarb martwy i bezwładny; do tego, aby stał się potęgą twórczą — brakuje mu duszy. Lecz skądże kupiec czerpie swój zysk? Przecież nie z pieniędzy, boć pieniądz nie ma w sobie ani trochę wartości w nadmiarze, a zresztą wychodzi z rąk kupca nienaruszony. Musi je zatem wydobywać z towarów. I tak jest rzeczywiście. Kupując na najtańszym rynku, sprzedając zaś tam, gdzie towar ów ceni się najwyżej, wydobywa kupiec na