— 144 — użytkowa praktyczna tkwi w duszy pożądającego, i w każ-dej może przedstawiać się cokolwiek inaczej bez względu na wewnętrzną wartość tych przedmiotów i na ich cenę. Wartość drugą, wewnętrzną, prawdziwą, chcemy pojmować jako własną wartość rzeczy; większa ilość wartości pociąga za sobą szacowanie tej rzeczy wyższe — bez względu na rodzaj użyteczności, jako tez na niejednakowy stopień pożądania, jakie rzecz wzbudza w osobnikach ludzkich. Inaczej dochodzilibyśmy do tak dziwacznych sądów, jak np., że ten sam chleb miałby większą wartość na stole ubogiego, niż na stole bogacza. Gdy zaś wyższa wartość powinnaby pociągać za sobą wyższą zapłatę, wypadłoby kazać ubogiemu więcej płacić za chleb, niż bogatemu, bo pierwszy silniej pożąda chleba, niż drugi. Jednak tak się nie dzieje. Obaj, mimo róinic poiądalności płacą za chleb jednakowo. Na co więc i komu potrzebne takie pojęcie wartości, które nie pociąga za sobą szacowania przedmiotów według naszych sądów o ich „wartości"? W pytaniu, któreśmy w tej chwili rzucili, już tkwi moment, pobudzający nas do poprawki wyraień. Odruchowo chce się odrzec, ie tu nie o wartości wewnętrznej chleba mowa, lecz tylko o jego poiądalności. I zaraz wychodzi na to, że trzeba rozróiniać jakieś dwie odmienne wartości. Bo przeciei nie tylko w ekonomii, ale i w życiu praktycznem przy zamianach przedmiotów, które z zasady muszą być do siebie niepodobne, chodzi o porównywanie wielkości ich wartości, dla uniknięcia omyłek oraz strat. Nie trzeba długich namysłów, aby spostrzedz, ie uiyteczność i poiądanie za taką miarę służyć nie mogą. Niechże kto określi stały stosunek wymienny, ilościowy, między najniepodobniejszemi przedmiotami codziennej i niecodziennej potrzeby?