— 138 — i mozołu w ten pozornie niewinny i prosty temat, wreszcie, gdyby się dowiedział, ze dotychczas żadna z wyłożonych teoryi nie dostąpiła uznania powszechnego. Każdy z niezliczonych autorów zapowiadał z radością i dumą koniec sporów i wątpliwości, niejeden głosił już tryumfalnie upadek poprzednich teoryi niedoskonałych, kończył jednak sam na braku uznania i zapomnieniu. John Stuart Mill był święcie przekonany, że „w prawach wartości niema już nic, coby wymagało obecnie lub w przyszłości jakiegokolwiek jeszcze wyjaśnienia" *), ale wyjaśnienia sypią się wciąż jeszcze, co zaś gorsza, niewiele wyjaśniają. Oto przyczyna, dla której unikaliśmy dotychczas samego wyrazu „wartość", pomimo, że już kilkakrotnie narzucała się jaskrawo jego potrzeba; unikaliśmy zaś dla tego, ze bez bliższego omówienia przyszłoby znowu operować wyrazem, pod który łatwo podłożyć treść dowolną, coby prowadziło do wzajemnej niezrozumiałości. Źlebyśmy powiedzieli, twierdząc, ze „niema bodaj wyrazu, któryby nastręczał więcej nieporozumień, jak wyraz „wartość", albowiem takich wyrazów w każdej nauce jest mnóstwo, ale nawet dziś jeszcze można powtórzyć znamienne słowa Ricardo, ze „znikąd nie wypłynęło tyle błędów w nauce ekonomii, co z powierzchownego i niedokładnego wykładania wyrazu wartość" **). Wyraz ten do dziś niema jednego znaczenia, pomimo, że bardzo wielu tęgich ekonomistów zajmowało się pilnie kwestyą wartości i pomimo, ze losy całych syste­mów ekonomicznych zalezą od takiego lub innego tłumaczenia wartości. *) J. St. Mill. Principles. III. rozdz. I. **) Ricardo. Pricipes de l’economie politique... t. I, str. 8.