ROZDZIAŁ XXXVII. XXXVII. Co sądzić o niedopasowaniu języka, do myśli? Jeżeli wnikniemy uważnie w samą istotę naszej teoryi, wtedy nastręcza się parę kwestyi pierwszorzędnej doniosłości, których jeszcze nie rozbieraliśmy, chociaż wy łoniły się dość wcześnie. Jedna z nich wyłoniła się w rozdziale XVIIm, gdzie było powiedziane, że granice i ciągłość realności D (w czasie i przestrzeni) stanowi język, nie zaś myśli, z czego płynie wniosek konieczny i dlatego ważny, że oparty na niezachwianej podstawie naukowej, ze całością D jest lud jednojęzyczny albo naród, nie zaś cała ludzkość, lub jakiebądź inne wyimaginowane całości. Twierdzenie pozostaje jednak w pozornej sprzeczności z pospolitym poglądem na stosunek myśli ludzkiej do mowy, skutkiem czego może się wydawać niepewną ścisłość naukowa twierdzenia co do narodu. Zapowiadaliśmy juz parokrotnie roztrząśnięcie ostateczne stosunku mowy do myśli, ale dopiero teraz jest to potrzebne i możliwe, gdyśmy juz owładnęli podstawowemi pojęciami, niezbędnemi do rozbierania tych stosunków i gdyśmy je sprawdzili parokrotnie. Przedtem nie bylibyśmy w stanie treściwie i zasadnie rozwinąć zagadnienia, nad którem wogóle rzadko się zastanawiamy, a którego rozwiązanie przyniesie poważną reformę naszych poglądów, ustalonych wiekowem przyzwyczajeniem. Ogromna większość myślicieli, zajmujących się psy chiczną stroną człowieka, wyobraża sobie, że myśl ludz-