ROZDZIAŁ XXXVI. 259 mara, ani o tem wiedziano. Myśmy wszyscy to tylko czuli. Dopiero gdy spojrzymy twarz w twarz tajemnicy, otworzą się nam oczy na prawdę, która tkwi w naszych sercach i uczuciach, ale nie w głowach i rozumach; zrozumiemy istność drogą nam, choć rozum jej jeszcze nie poznał. Choć o niej nie wiemy, poddani jesteśmy istności największej z ziemskich, i stawiamy jej oddawna ołtarze w sercach naszych. Nieprzeliczeni męczennicy składają jej dobrowolnie szczęście i życie w ofierze, a cierpiąc i umierając przez nią i dla niej, błogosławią ją. W ogniu miłości do tej istności topnieją egoizmy nasze i przerabiają się w altruizm. I to wszystko dzieje się instyktownie, bez wyrozumowania. Gdy zaś poznamy rozumem — nie utracimy naszej wiary, bo on ją właśnie potwierdzi. Poznamy dziwną w swej prostocie i oczywistości prawdę, ze ludzkość jest abstrakcyą, bo jest coś konkretniejszego od ludzkości, przekonamy się, ze niema człowieka bo jest coś konkretniejszego od człowieka; źe myśl ogólnoludzka nie istnieje wcale, natomiast jest coś konkretniejszego od tej złudy. A wtedy wiele rzeczy przybierze postać wyraźniejszą i znikną wątpliwości, które targają nami obecnie. Rozpoznamy błędy, szerzone bądź w dobrej, bądź w złej wierze. Poznamy, ile pracy destrukcyjnej prowadzi się pod hasłami mylnemi lub fałszywemi i ci, którym się wydaje, źe coś budują, źe służą wyższym ideałom, ujrzą we właściwem oświetleniu i swoje dzieło i swoje ideały.