ROZDZIAŁ II. 19 nieustannego kłębienia się wszystkich jej części składowych. Więc gdy całego tego ruchu i jego porządku, jego ze tak powiem mechanizmu zgoła nie dostrzegamy, na czernie opiera się wniosek, ze w tych głębinach mikrokosmosu nic niema innego nad zwykłe ruchy mieszaniny związków chemicznych, których, notabene, także z widzenia nie znamy? Nawet nie na domyśle, lecz wprost na uporze. Ostatecznie okazuje się, ie badanie komórki, oparte na obserwacyi, nie może sięgać tak głęboko, jak trzeba, aby doprowadziło do rozpoznania procesów życiowych. Innemi słowy, biolog jest i pozostanie bezsilnym wobec zagadki iycia w komórce. Ukrywa się ona w sferze, niedostępnej dla doświadczenia z powodów czysto fizycznych, Jeieli zaś weźmiemy pod uwagę niezmierną drobność cząstek chemicznych, o wiele, wiele przewyższającą krótkość fal świetlnych, — co znaczy, ie jesteśmy bardzo dalecy od moiności widzenia ich, — to okazuje się, ie w komórce jest w sferze niewidzialnej miejsca dosyć zarówno na układy chemiczne, jak na układy nadchemiczne, o których była mowa. Właśnie dla tego, ie to sfera niedostępna dla naszych zmysłów, nie wiemy na czem właściwie polega życie komórki. Zbierając otrzymane wyniki rozważań nad komórką, możemy powiedzieć, że wiemy o niej, iż jest całością zindywidualizowaną, złożoną z niezmiernie róinych pod względem chemicznym (a równiei fizycznym) części składowych. Elementów jednak biologicznych, które w niej przypuszczać można, a nawet trzeba, na zasadzie tego, cośmy mówili, nie znamy i nic wiedzieć o nich nie możemy. Nie wiemy zatem, co trzyma tę całość w stanie życia.