ROZDZIAŁ XXVII. 187 systemu, któryśmy nazywali „żywym", Spencer po długich dociekaniach doszedł do definicyi, ie „życie jest nieustannem przystosowaniem się wewnętrznych stosunków do zewnętrznych", Namby się zdawało, ze ono jest przedewszystkiem naginaniem, przystosowywaniem stosunków zewnętrznych do wewnętrznych, mianowicie do panującego w systemie planu. Tak przecież tylko można rozumieć tajemnicze zjawisko asymilacyi, przez które obce drobiny wciągane są skutecznie od zewnątrz w subtelny wir wielkiego systemu. Owo ustawiczne wyzyskiwanie stosunków zewnętrznych na rzecz wewnętrznych, nie zaś samo przystosowywanie się do nich, przerywa się właśnie w organizmie ze śmiercią. Znika więc coś, co utrzymywało wszystkie podsystemy składowe w koordynacyi, cały rozległy i skomplikowany system ruchów rozprzęga się i zwolna unicestwia, Cóż tu znika? Nie sam ruch, bo on, pojmowany energetycznie, jest niezniszczalny. Jeśli dopiero powiemy, ze znika, a raczej rozprzęga się bardzo skomplikowana i uporządkowana forma ruchu, trafia nam to juz lepiej do umysłu, bo tu rozbija się rzeczywiście forma ruchu, niepojęcie skomplikowana i dla tego mniej trwała, w liczne formy prostsze, więc trwalsze; szeroka struktura realna i doskonale funkcyonująca, rozwiązuje się, rozbija się na swoje najprostsze elementy, na struktury takie, które mogą już utrzymać się w środowisku. Początkiem akcyi powracania materyi i energii, a wła-ściwie najrozmaitszych form energii, ze stanu „formy" rozległej, „żywej" do stanu licznych „form" drobniejszych, bywa nieskoordynowane działanie, nieład, wkradający się do systemu (choroba), na skutek uszkodzenia systemu, z zewnątrz zadanego, braku materyałów, w środowisku, które system pobiera z zewnątrz, lub niemożności regularnego ich pobierania z zewnątrz albo wy-