ROZDZIAŁ XXV. min tropizm nie wyjaśnia ani kwestyi życia, ani czucia, i w gruncie rzeczy pozostaje tylko nową pokrywką dawnej niewiadomości, zmiejszonej tylko nieco od strony fizycznej, przedmiotowej. Że tu mamy coś znacznie więcej niż reakcye czysto mechaniczne i tylko mechaniczne, o tem łatwo się przekonamy, gdy weźmiemy pod uwagę nie wymoczka, ale komórkę rozrodczą, która takie jest tylko bryłką protoplazmy, jak wymoczek. Zważmyż, iż owa bryłka, (po złączeniu się z drugą), rozrasta się nie w jakiś kompleks całkiem fantastyczny i przypadkowy, t. zn. zależny jedynie od zewnętrznych wpływów, jakby być powinno według mechanistów, lecz rozrasta się w organizm obszerny, a ściśle podobny do organizmu, z którego bryłka pochodzi. W tym drugim, bardziej skomplikowanym wypadku łatwo ocenić naprzód, jak niepojęcie skomplikowanym i uporządkowanym musi być skład mechaniczny (już nie tylko chemiczny) tej bryłki, jak niepojęcie zawiły system ruchów w niej panuje, skoro mieści się w niej cała mens organiczna. Łatwo spostrzedz, ze wyraz tropizmy, w zastosowaniu do sił czynnych w takiej bryłce rozrodczej, staje się już niemal pustym dźwiękiem. Niewiadomo więc, czy ruchami porządku mechanicznego i chemicznego nie kieruje nawet i w zwykłej komórce jakiś osobny systemat „ruchów", mający za podmiotową stronę „mens komórkową". Wiadomo zato, iż miejsca i „materyi" (w znaczeniu elektronów, atomów i molekuł), jest w kaidej komórce ai nadto dość na pomieszczenie struktur nadchemicznych i na niepojęcie zawiłe ich ustosunkowanie. Chociaż niepodobna silić się na określenie jakości owych „mens" B i B , to jednak jeśli przyjmiemy, że to, co nazywamy życiem w komórce jest właśnie ową mens i podstawą wszelkiej psychiki, wtedy zdobywamy grunt stały do wniosków, o których będzie niżej.