ROZDZIAŁ XXII. za takie uważać tych wszystkich uczuć, jak strach, zdziwienie, ciekawość, zazdrość, mściwość, gniew, wstyd i t. d., które poruszają juz i zwierzętami. Wyżej wymienione uczucia musimy zaliczyć do zjawisk niiszych, organicznych, czyli zwierzęcych. Jeżeli tak jest, a że tak jest, tego nie trzeba nawet dowodzić, to rozprawianie o rozwoju uczuć człowieka w prostem znaczeniu rozwoju filogenetycznego byłoby takim samym błędem, jaki popełnia się bardzo często w stosunku do pojęć ludzkich. Juz według L. Gumplowicza największym błędem psychologii indywidualistycznej było założenie, ze człowiek myśli1). Z tego błędu wypływa wieczne poszukiwanie źródła myślenia, przyczyn dla których człowiek tak, a nie inaczej myśli, w osobniku i zawsze w osobniku. Takim samym błędem byłoby poszukiwanie w osobniku źródła uczuć wyższych, czysto ludzkich. Ono nie leży w nim samym, lecz w cywilizacyi, w tej duchowej atmosferze, która, dzięki mowie, przenika osobnika od kolebki. Jeśli tez chcemy jasno zdawać sobie sprawę z genezy uczuć ludzkich, jeśli nie chcemy zgubić się w niesłychanie zawiłej analizie uczuć i coś w tej dziedzinie rozumieć, musimy powrócić do przykładu, użytego tu w rozdz. XVm. Uczucia zwierzęce, których nie umiemy jeszcze rozłożyć na najprostsze pierwiastki, a zresztą nie potrzebujemy koniecznie tego czynić, chcąc badać i analizować ludzkie, — możemy przedstawić sobie jako czyste litery abecadła uczuciowego czyli jako elementy. Litery te u zwierząt wcale się nie kombinują ze sobą, lecz występują kolejno po sobie, często z niezmierną szybkością, tak prawie właśnie, jak to obserwujemy u małych dzieci; występują prawie zawsze samoistnie, czasem tylko w ubogiem 1) Grundriss der Sociologie. 2 wyd. 1905, s. 268.