ROZDZIAŁ XVIII. 129 „organizm", — czy też te realności tak bytują obok siebie, jak bytują wolne jednokomórkowce? Pytanie komplikuje się, gdy zważymy, ze komunikowanie się myśli nie wyczerpuje wszystkich stosunków, zachodzących między różnemi D; wszak one wymieniają takie między sobą produkty realne, dzieła ludzkie, a nawet, jak to juz podnosiliśmy dawniej, swoje żywe elementy, osobniki ludzkie. Syn Francuza może zostać Polakiem i odwrotnie. Sprawę tę musimy chwilowo odłożyć, bo stanie się przedmiotem badań, do których nie zebraliśmy jeszcze dostatecznych podstaw, aby rozstrzygać o niej. Wpierw musimy zgłębić stosunek języka do myśli. Tymczasem niech nam wystarczy zdobyta pewność, ie różne D zostają względem siebie całościami otwartemi, ale za granice każdej z tych całości w czasie i przestrzeni trzeba przyjąć język. Jeszcze jedną moglibyśmy podnieść wątpliwość, mianowicie za realność D uważać Państwo. Byłoby to zgodne z przekonaniem większości socyologów i ekonomistów, którzy najchętniej w Państwie upatrują naturalną całostkę społeczną. Otóż rzecz się ma tak, ze Państwo może być i dla nas synonimem Narodu, o ile składa się z ludu jednojęzycznego. Gdy zaś, co najczęściej się zdarza, niema tego wypadku, wówczas Państwo jest dla nas grupą niejednolitą tylu D, ile narodów Państwo obejmuje. Naturalną całością jest dla nas zarówno bawół, jak i tygrys, ale jeśli tygrys siądzie na karku bawołu i przy lgnie do niego, wtedy, choć mamy złudzenie jednego ciała, — jest tu juz tylko grupa, złożona z dwóch organizmów. Silniejszy, zręczniejszy, lub lepiej rozwinięty podbił sobie słabszego i wyzyskuje dla swoich celów. W Państwie tedy etnicznie niejednolitem mamy najczęściej całość D panującą nad innemi całościami, lecz ani całość jednolitą, ani naturalną* Filoz. cywiliz. 9