ROZDZIAŁ XV. słowemi człowieka, lub, co na jedno wychodzi, zachowują się tak, jak gdyby je posiadały. Niemasz nic takiego w umyśle ludzkim, uczuciach i woli, czegoby nie było (w mniejszym lub wyższym stopniu wyrazistości) w umyśle, uczuciach i woli tych lub innych zwierząt. Fakt ten zasługuje na baczne rozważenie. Naprzód godzi dotkliwie w wyjaśnienia i „pewniki" ewolucyonistów różnych odcieni, którzy psychikę ludzką wyjaśniają najczęściej prostym rozwojem filogenetycznym zwierzęcej, więc mieszczą ją zwykle na jednej drabinie rozwoju ze zwierzęcą, tylko na najwyższym jej szczeblu, gdy zwierzęce zajmują szczeble o wiele niższe, aź do najniższych. Tak być nie może i tak nie jest. Trzeba tez przyznać, ze drogi tej nie obierali filozofowie dla objaśnienia duszy ludzkiej. Była ona uczęszczana, głównie przez przy rodników grubej doktryny materyalistycznej, oczywiście bez powodzenia. Nikt do dziś nie wystawił zrozumiałej teoryi prostego rozwoju psychiki ludzkiej ze zwierzęcej. Gdyby się nawet dało to niemożliwe dzieło przeprowadzić fałszywą dyalektyką, to i tak upadłoby dla dwóch przynajmniej powodów. Naprzód zmuszałoby do przyjęcia, ze cywilizacya i jej rozwój jest wynikiem filogenetycznego rozwoju człowieka. Gdyby tak było, wtedy ród ludzki powinienby kroczyć nieprzerwaną linią postępu intelektualnego, cywilizacye późniejsze powinnyby być zawsze wyższe od wcześniejszych,—tymczasem historya świadczy o czem innem. Ukazuje nam upadanie ludów wysoko cywilizowanych, ai do stanu barbarzyństwa, ukazuje nam równocześnie istnienie wszystkich stadyów cywilizacyi, przenoszenie się wysokich stanów z miejsca na miejsce, od od rasy do rasy i od ludu do ludu. Lud lub rasa, zajmujące najwyisze miejsca nie bywają dalszym ciągiem bądź tego samego bądź innego ludu z jakimś dodatkiem,