ROZDZIAŁ XXVII 229 XXVII. Jestestwo prawdziwie społeczne. Człowiek mówiący, piszący i drukujący. Jakże odmienny obraz przedstawia społeczeństwo ludzkie. Na widok pełni życia, tryskającego z całości społecznej (z organizmu społecznego), na widok roz­maitości, wciąż zmieniającej się i wydającej coraz nowe efekty, ogarnia podziw. To naprawdę coś bezprzykład­nego w świecie. Cóż to za giętki, powiedziałbym plastyczny mate­ryał spoczywa w człowieku! Wszak on na prawdę nie daje się ująć w krótkiej i jednej definicyi, jak to już zaznaczyłem na str. 179. Jeden człowiek rzadko bywa podobnym do drugie­go człowieka, choć każdy i ciągle nie przestaje być człowiekiem. Cóż go uczyniło istotą tak zmienną ? Więź społeczna, która łączy tylko przez różnicowanie, a łą­czy tem ściślej, im bardziej różnicuje. Rozpatrzmy tutaj różnice między człowiekiem, a czło­wiekiem, płynące tylko z samego rozwoju łącznika spo­łecznego. Wiemy, jak skromne były początki mowy i jak powoli umysł ludzi rozszerzał się pod działaniem tego łącznika. Wiemy, jak słabo odchylały się począt­kowo uzdolnienia ludzi od normy typowej dla rodzaju przedspołecznego Hominis, jak szczupłą była skala odchyleń indywidualnych.