Cypryan Norwid. PRÓBA. Utwory Norwida są jak mowa ruin. Bo i zwaliska mówią. Mówią opuszczeniem, sa­motnością, ciszą... Ale nie dochodzi do nas ta ich mowa. By nawet milczenie słyszeć, trzeba je zbudzić. I wszelkie milczenie usłyszane jest już zmącone. Nikt nie zna ciszy, kto jej nie naruszył. Cisza wiekuista jest tylko w sobie i dla siebie. Nie pozna nikt duszy milczenia. My znamy wiew jego skrzydeł, gdy zbudzone nad głowy nasze się wzbija i ulata. Czem są ruiny dla siebie i co my­ślą, o tem nie wie nikt. Do nas mówi ich znisz­czenie. Bo każdy, kto w ruiny wchodzi, niszczy w nich coś, choćby nie burzył nic prócz samo­tności. Mową ruin, która nas dochodzi, jest szmer ich rozpadu. Szczytne słowo »byłem«, które szepcą odrywając się od ścian, od sklepień, okruchy i złomy. Ruin istotą jest obecność wieków. Kto ruiny budzi, wieki budzi.