JAN ŚNIADECKI JAN ŚNIADECKI. JEGO STANOWISKO DZIEJACH OŚWIATY I FILOZOFII W POLSCE. Rzecz napisana przez Dr. MAURYCEGO STRASZEWSKIEGO, docenta filozofii w Uniwersytecie Jag. Wydanie Akademii Umiejętności w Krakowie. W Krakowie. CZCIONKAMI DRUKARNI UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO pod zarządem I. Stelcla. 1875. PAMIĘCI JANA SNIADECKIEGO W SETNĄ ROCZNICĘ          jego promocyi na DOKTORA FILOZOFII w Uniwersytecie Krakowskim, POŚWIĘCA AKADEMIJA UMIEJĘTNOŚCI w Krakowie. SPIS RZECZY. Przedmowa. Wstęp     Rozdział pierwszy: Śniadeckiego Jana naukowo-filozofi-czne wykształcenie i rozprawa „o nauk matematycznych początku" etc. (r. 1756—1781) ....... Rozdział drugi: Śniadeckiego Jana działalność w umie jętnościach ścisłych         . Rozdział trzeci: Śniadeckiego Jana mowy i prace literac. Rozdział czwarty: Jakie mogło być Śniadeckiego Jana filozoficzne stanowisko wobec niemiec. spekulacyi Rozdział piąty: Śniadeckiego Jana pisma polemiczne z filo-zofiją Kanta (rozprawy; „o metafizyce" — „o filozofii" — „przydatek do pisma o filozofii") .... Rozdział szósty: Śniadeckiego Jana „Flozofija umysłu ludzkiego"       Zakończenie       Od str. do str. ,, 1 „ 15 ,, 16, 65 , 66 „ 111 „ 112 ,, 169 ,, 170 „ 203 „ 204 ,, 242 „ 243 „ 304 „ 305 ,, 323 I X XXVI XXII XXIX DODATKI  od I List Jana Śniadeckiego do prof. Kastnera w Getyndze         „ II. Drugi list Jana Ś. do prof. Kastnera . „ III.    Jana Śniadeckiego „Diskurs przy otwarciu sessyi publiczney Szkoły Głównćy koronney dnia 11 Maia roku 1786 zło-żoney z okazyi Jmienin JKr. Mci". . . „ IV.     Aforyzmy Jana Ś. 1. O obowiązkach młodego człowieka. 2. O stylu. 3. O metodzie. 4. O filozofii. 5. O Kancie. 6. O władzach zmysłowych i umysłowych ... „ V. Niektóre listy pisane do Jana Śniadec kiego w sprawach naukowych: 1 List p Lefevre de Grineau. 2. List Fussa pre zesa Akad. Petersburskiej. 3 Drugi list Fussa. 4. List Józefa Sierakowskiego . „ VI. Listy Jana Śniadeckiego do Franciszka Szopowicza profesora matematyki w Uni wersytecie krakowskim    1 do LXXVI str. IX XV XXI XXVIII XXXIV LXXVI PRZEDMOWA Oddając do rąk czytelników tę pierwszą pracę moj, czuję potrzebę wyjaśnienia w kilku słowach jej początku i pobudek, które mię do jej ogłoszenia skłoniły. Od lat blizko pięćdziesięciu, każdy prawie autor piszący u nas o filozofii lub roszczący sobie prawo do jakiej takiej znajomości zagadnień filozoficznych, uważał za stosowne potrącić o ŚNIADECKIEGO JANA, JAKO POWIERZCHOWNEGO SENSUALISTę, KTóRY śMIAł WYSTęPYWAć PRZECIW POWADZE FILOZOFII NIEMIECKIEJ, A WIęC TEM SAMEM BYł WROGIEM WSZELKIEJ WOGóLE FILOZOFII. CHóREM WYDANO WYROK, żE UCZONY REKTOR WILEńSKIEGO UNIWERSYTETU PISZąC O KANCIE i o filozofiipisał o rzeczach, których nierozumiał. W ostatnich dopiero latach zaczęły się odzywać głosy przypisujące jednak pewną wartość myślom i poglądom ŚNIADECKIEGO. POBUDZONY TEM DO BADANIA A MAJąC SPOSOBNOść DO DOKłADNEGO ROZPATRZENIA SIę WE WSZYSTKICH PRACACH ŚNIADECKIEGO JANA, MUSZę WYZNAć Iż PRZYSZEDłEM DO WCALE ODMIENNEGO O JEGO FILOZOFICZNYCH POGLąDACH ZDANIA A MIANOWICIE PRZEKONAłEM SIę, żE ON KANTA pod wieloma względami dobrze zrozumiał, że rozrzucił w swych pracach tyle nowych i bystrych spostrzeżeń, pod wieloma względami tak samodzielnie i oryginalnie zapatrywał się na filozoficzne pytania, tak nowe nieraz widział drogi pośrednie między jednostronnemi kierunkami, iź jakkolwiek nie postawił nowego systemu filozoficznego, to jednak jego myśli dalej i samodzielnie rozwijane a nadewszystko wprowadzone w głębszy związek z ba-daniami i teoryjami JęDRZEJA ŚNIADECKIEGO MOGłY BYłY POD INNEMI WARUNKAMI STAć SIę U NAS PUNKTEM WYJśCIA ORYGINALNEGO FILOZOFICZNEGO KIERUNKU. STAłO SIę INACZEJ, WPłYW FILOZOFII NIEMIECKIEJ ZWYCIężYł. NIE BęDę ROZWAżAł, CZY NAM TO WYSZłO NA ZłE, CZY NA DOBRE, JEDNAK DZIś ZDAJE MI SIę, żE NALEżAłOBY RAZ DOKłADNIE I WYCZERPUJąCO OCENIć POGLąDY MężA, KTóREGO PRAKTYCZNEJ DZIAłALNOśCI NARóD TAK WIELE ZAWDZIęCZA. Takie to właśnie pobudki skłoniły mię do podjęcia tej pracy, jako pierwszej z szeregu monografij nad ruchem filozoficznym w Polsce. Opracowywając materyjały sądzę, że lepiej zaczynać od tego, co nas bliżśj dotyczy a co jednak jest już o tyle odległe, że ze spokojem i bezstronnie badane być może. Nieśmiem przypuszczać czy mi się spełnienie mego zadania powiodło, nie mogę tylko pominąć milczeniem, że przez życzliwość i uprzejmość szanownego dyrektora Bibl. Jag. pana KAROLA ESTREICHERA dostały się do rąk moich papiery po ŚNIADECKIM JANIE I BALIńSKIM MICHALE DAROWANE DO ZBIORU BIBL. JAG, W NICH ZNALAZłEM NIEKTóRE TAKIE MATERYJAłY, KTóRYCH BALIńSKI NIEZUżYTKO-WAł, DOTYCZą ONE WłAśNIE STRONY NAUKOWO-FILOZOFICZNEJ I DLATEGO MOGłEM WZBOGACIć PRACę MOJą NOWEMI A NIE znanemi dotąd szczegółami, za co niech mi wolno będzie na tem miejscu panu ESTREICHEROWI szczerą wynurzyć wdzięczność. Praca moja nie jest bijografiją ŚNIADECKIEGO JANA, nie obejmuje ona również szczegółów z jego badań wyłącznie astronomicznych, ale jest ogólnem przedstawieniem całej działalności tego uczonego, wraz z szczegółowym rozbiorem jego filozoficznego znaczenia i wykazaniem jednych wszędzie przewodnich filozoficznych myśli. Szczęśliwym się nazwę, jeżeli praca, którą spotkał ten niezasłużony może zaszczyt, iż ją Akademija Umiejętności w Krakowie w poczet swoich publikacyi przyjęła, przyczyni się choć cokolwiek do rozjaśnienia umysłowego i filozoficznego u nas ruchu, z końcem przeszłego a z początkiem obecnego stulecia i do sprostowania poglądów na filozoficzne znaczenie i ogólną działalność ŚNIADECKIEGO JANA. Byłaby ona wtedy prawdziwym hołdem złożonym pamięci wielkiego męża w roku, który jest setną rocznicą rozpoczętej przez niego nauczycielskiej działalności. ŚNIA-DECKI JAN otrzymał w roku 1775 dnia 14 Października stopień doktora filozofii w uniwersytecie krakowskim i jako taki rozpoczął swoje wykłady algebry, licząc wtedy lat niespełna jeszcze dwadzieścia. Pisałem w Krakowie w Październiku 1875. WSTĘP. Rzadki to wypadek, aby ludzie działający na widowni życia publicznego bywali od razu odpowiednio do zasług swych słusznie i sprawiedliwie oceniani. Współcześni przesądzają najczęściej w uwielbianiu lub lekceważeniu; nieraz zaś zdarza się, iż cześć i uwielbienie za życia zmienia się później pod przeważnym wpływem przeciwnych kierunków lub pod wrażeniem słabości i zboczeń, od jakich nawet najpotężniejsze umysły wolnymi nie są, w przesadzone lekceważenie. Z biegiem lat dopiero znowu koją się namiętności, zacierają słabe strony, a postać męża przedstawia się wnukom w blasku prawdziwej i sprawiedliwie ocenianej zasługi. Takim to właśnie zmianom ulegał sąd wydawany o jednym z pierwszorzędnych uczonych naszych, którego całe życie było nieprzerwanem pasmem prac i trudów, podejmywanych z miłości dla nauki i dla narodu. W nagrodę też tych prac i tych trudów współcześni otoczyli imię ŚNIADECKIEGO JANA śWIETNYM WIEńCEM POWSZECHNEJ CZCI I SłAWY. TYMCZASEM TEN SAM Mąż, KTóRY TAK POWSZECHNIE ZA żYCIA BYł PRZEZ ZIOMKóW UWIELBIANY, NIE TYLKO JAKO UCZONY I OBYWATEL, LECZ TAKżE JAKO PISARZ I MYśLICIEL STAł SIę POD KONIEC DłUGIEGO żYWOTA SWEGO A SZCZEGóLNIE PO śMIERCI PRZEDMIOTEM OSTRYCH I NAWET RZECZYWIśCIE WIELKIE ZASłUGI JEGO LEKCEWAżąCYCH ZACZEPEK. WPRAWDZIE, GDYBY JAN ŚNIADECKI BYł SIę OGRANICZAł W NAUKOWYCH PRACACH TYLKO DO MATEMATYKI I ASTRONOMII, W TAKIM RAZIE ZAPEWNE ZAPRZECZANIE 1 2 ■ • mu zasług na tem polu byłoby z niejakiemi połączone trudnościami , ale jemu wszechstronny umysł i chęd służenia krajowi nie pozwoliły zamknąć się w obrębie tych tylko działów nauki i wiedzy. Wypadki, odrywając go od spokojnych zajęć nauczyciela i cichych prac przy teleskopie, po dwakroć oddały mu w ręce zarząd szkół i oświaty krajowej. W ścisłym przeto związku z ogólnym w kraju ruchem umysłowym przykładał się ŚNIADECKI do wyrabiania i kształcenia języka narodowego, do dźwigania literatury ojczystej a wreszcie z wielkiem zamiłowaniem zajmował się pytaniami filozoficznemi. Śledził pilnie ruch filozoficzny swego czasu, nie mogąc zaś we własnych naukach obejść się bez głębszych podstaw, a wykształcony w całej mocy tego wyrazu filozoficznie, szukał również sposobu wyjścia z pośrodka jednostronnych kierunków i walczył z tymi, które mu się ze stanowiska jego zapatrywań dla młodszego pokolenia niebezpiecznymi wydawały. Lecz właśnie to młodsze pokolenie, widząc w nim obrońcę niektórych przestarzałych na literaturę a niezgodnych z panującym duchem czasu na filozofiję poglądów, zapomniało prawie o jego zasługach i zaczęło lekceważyć sobie znaczenie tego gorliwego pracownika na umysłowej niwie polskiej. Dwojakie zatem przyczyny wpłynęły na zmianę sądu o ŚNIADECKIM JANIE: po pierwsze wystąpienie jego przeciw budzącemu się u nas romantycznemu w poezyi duchowi, po drugie zaś jego zbyt żywa i drażliwa niechęć do nowej filozofii niemieckiej od KANTA początek biorącej, która w Polsce wielu zaczęła sobie zyskiwać zwolenników. Ściągnął na siebie ŚNIADECKI za rozprawę o pismach klasycznych i romantycznych, gromy tryumfujących w imię nowej idei romantyków. Rozprawa ta należy bez wątpienia do najsłabszych stron jego literackiej działalności. Chcąc być jednak bezstronnym musimy przyznać, że kto w młodości tak w kraju jak i za granicą na najświetniejsze czasy literatury pseudo - klasycznej patrzył, kto pod jej wpływem się ukształcił, to nic dziwnego, że i w późniejszym wieku w jej obronie wystąpił. Wypada zaś dodać jeszcze, że ŚNIADECKI W O 3 statnich latach życia zdanie swe o poezyi romantycznej znacznie zmienił. Inaczej rzecz się ma z filozofiją. — Wprawdzie i tutaj drażliwy i naukowej godności nie odpowiadający sposób krytyki KANTA na uznanie zasługiwać nie może, chociaż i ten sposób nawet wygląda jeszcze dosyć przyzwoicie, porównany z tonem niektórych współczesnych krytyków niemieckich, przeciwników KANTA, ale tu zwracaćby na się uwagę powinna nie tyle forma, która była wynikiem osobistej wrodzonej żywości, ile sama istota krytyki. Trudno bowiem przypuścić, aby człowiek, tak grun-townie uczony, jakim był SNIADECKI JAN, i tak bystrym obdarzony umysłem występywał przeciw KANTOWI i filozofii niemieckiej dla jakichś błahych tylko powodów. Wątpię również, czy można filozofiję tę nazwać ostatecznym i najdoskonalszym wyrazem filozoficznej prawdy a jej choćby nawet zbyt ostrą krytykę za świętokradztwo uważać. Krytycy więc ŚNIADECKIEGO (a nadewszystko późniejsi) powinni byli głównie zająć się grun-townem zbadaniem całego jego sposobu myślenia w naukach i we filozofii, rozpoznać dokładnie stanowisko, z którego wychodził, a wniknąwszy również i w istotę filozofii niemieckiej, na takiej dopiero podstawie wyrokować o stosunku ŚNIADECKIEGO do KANTA i oceniać wartość jego filozoficznych poglądów. Przeciwnie zaś znaleźli się krytycy, którzy pod wrażeniem rozkwitającej poezyi romantycznej i odurzeni wpływem filozofii nie-mieckiej, nie tylko nie przyznawali SNIADECKIEMU nazwy filozofa, ale odmawiali mu nawet zasług na polu nauk ścisłych. „Pisarze znakomici dowcipem (powiada BALIńSKI MICHAŁ ) i rozległemi wiadomościami jaśniejący, lekceważącem piórem zaczęli uwłaczać nauce i zasługom JANA ŚNIADECKIEGO , tem szkodliwiej dla prawdy i zdrowej krytyki, że zdania te, aczkolwiek fałszywe, lecz wsparte powagą talentu, wpłynęły na młode głowy, nie zdolne jeszcze do utworzenia własnego sądu i sformowały szereg bluźnierców przeciw sławie naukowej dobrze nabytej tego męża." 1) Dzisiaj dawne walki już przebrzmiały 1) BALIńSKI M. „Pamiętniki o JANIE ŚNIADECKIM" T. I, str. 860. 4 a wyłączny wpływ i urok, jaki na wrażliwe umysły polskie wywierała filozofija niemiecka, równie już do przeszłości należy, to też i imię uczonego Polaka dzisiaj nowym zaczyna świecić blaskiem i nowego nabierać znaczenia. Wszyscy dawniejsi krytycy filozoficznych prac ŚNIADECKIEGO JANA KRYTYKOWALI JE, JAK TO JUż WSPOMNIAłEM, PRAWIE BEZ WYJąTKU ZE STANOWISKA FILOZOFII NIEMIECKIEJ, JEDNI Z NICH SPOKOJNIE , INNI Z UPRZEDZENIEM I GORYCZą, ALE żADEN NAWET ZE SZCZUPłEJ LICZBY GORLIWYCH OBROńCóW NIE WNIKNął GłęBIEJ W ISTOTę JEGO NAUKOWYCH I FILOZOFICZNYCH POGLąDóW 1). W zupełnem potępieniu posunął się najdalej JULIJAN BAR-TOSZEWICZ W swojej historyi literatury polskiej 2). Nie tylko że nie zrozumiał on zupełnie zasług ŚNIADECKIEGO, NIE TYLKO żE NIE ZDAł SOBIE SPRAWY ZE STOSUNKU JEGO FILOZOFII DO KANTA, ale nadto potępił tego uczonego męża w następujący sposób: „Jednem słowem był to człowiek niezmiernie szkodliwy dla postępu literatury i światła obywatelskiego w narodzie, gdy według jego pojęcia, jedynie nauki realne: matematyka i fizyka mają wszelkie za sobą prawo w uniwersytecie. Całą też mło 1) O pierwszych krytykach filozoficznych poglądów ŚNIADECKIEGO ZOB. ROZDZIAł PIąTY I DODATKI NR. III.—OBROńCAMI JEGO FILOZOFII BYLI DWAJ UCZNIOWIE: PółKOWNIK JóZEF PASZKOWSKI I PROFESOR DOMINIK SZULC. Pierwszy z nich bronił go w „Pielgrzymie" z roku 1841, drugi zaś w numerze 1 i 4 Przeglądu naukowego Warszawa 1846, napisał rozprawę p. t: „Rozwój zasad umysłu polskiego w piśmiennictwie, gdzie dowodząc niestosowności wprowadzania do nas filozofii niemieckiej, przyznaje wielkie znaczenie pomysłom ŚNIADECKIEGO ; UMIEśCIł ON RóWNIEż KRóTKą JEGO BIJOGRAFIJę W WARSZAWSKIEJ GAZECIE CODZIENNEJ W NRZE 233 R. 1860. SZULC jednak, będąc bezwzględnym zwolennikiem ŚNIADECKIEGO, TAKżE NIE WNIKNął GłęBIEJ W ISTOTNą WARTOść JEGO POGLąDóW. 2) JULIJANA BARTOSZEWICZA historyja literatury polskiej potocznym sposobem opowiedziana. Warszawa 1861. BARTOSZEWICZ posuwa się aż do potępienia charakteru J. ŚNIADECKIEGO. WSZYSTKIE TE PEłNE UPRZEDZENIA I NIEZNAJOMOśCI RZECZY ZARZUTY ZBIł M. BALIńSKI W TOMIE LVYM BIBL. WARSZ, Z ROKU 1861 STR. 413—456. 5 dzież polską zmieniał gwałtem w materyjalistów i nie pozwalał jej błądzić w sferach ducha. Nie grzeszył jednak złą wolą, szedł tylko za przekonaniem, które było chińskie!" Sąd taki chybił celu zupełnie, bo zamiast w ŚNIADECKIEGO, UGODZIł W AUTORA PLAMIąC JEGO WłASNą PAMIęć. Jeszcze w roku 1863 pan P. K., tłumacz historyi filozofii SCHWEGLEBA, W oryginalnym na końcu dzieła dodatku o filozofii w Polsce, wyraził się o JANIE ŚNIADECKIM Z LEKCEWAżENIEM I Z PODZIWIENIA GODNą PłYTKOśCIą I POWIERZCHOWNOśCIą SąDU 1). DOPIERO W ROKU 1865, PO WYDANIU PAMIęTNIKóW O JANIE ŚNIADECKIM PRZEZ MICHAłA BALIńSKIEGO, ROZPOCZYNA SIę NOWY ZWROT W SąDZENIU I OCENIANIU TEGO UCZONEGO MężA 2). BALIńSKI 1) Historyja filozofii w zarysie napisana przez Dra ALBERTA SCHWEGLEBA, przełożona na język polski z 4go niemieckiego wydania i pomnożona dodatkiem o filozofii w Polsce przez F. K. Warszawa. O ŚNIADECKIM JANIE, STR. 401 — 404, PAN F. K. TAK PISZE: „ŚNIADECKI PRZYWYKłY DO MIERZENIA I RACHOWANIA SZUKAł MATEMATYCZNEJ PEWNOśCI I OCZYWISTOśCI W BADANIACH FILOZOFICZNYCH, A WIDZąC SZERZąCY SIę ZAPAł DO SPEKULACYI NIEMIECKIEJ MIęDZY MłODZIEżą I W GORLIWOśCI SWEJ OBYWATELSKIEJ, LęKAJąC SIę, BY NOWA SCHOLASTYKA NIE ZACOFAłA NAS ZNOWU W WIEKI śREDNIE, ZAżEGNYWAł JAK MóGł KRYTYCYZM KANTA a radził praktyczniejszą filozofiję szkocką. W tym celu napisał sam traktat filozoficzny p. t.: „Filozofija umysłu ludzkiego." Umiejętną wartość tego traktatu nazywa pan F. K. „bardzo skromną", gdyż wywód nie opiera się na żadnej zasadzie, ale wzięty jest z obserwacyi." Pan F. K. nie uznaje nawet za właściwe poświęcić choćby tylko osobnego paragrafu nowszym u nas filozoficznym kierunkom i usiłowaniom, które poprzedziły wyłączny wpływ filozofii niemieckiej a ŚNIADECKIEGO, POMIJAJąC WIELU INNYCH MYśLICIELI, ZBYWA W ROZDZIALE POD NAPISEM : „SCHOLASTYKA", NIE CHCąC JAK POWIADA WPROWADZAć WIELE PODZIAłóW I DłUGO PISAć O NICZEM ! 2) Pamiętniki o JANIE ŚNIADECKIM, JEGO żYCIU PRYWATNEM I PUBLICZNEM I DZIEłACH JEGO PRZEZ MICHAłA BALIńSKIEGO TOMóW DWA. WILNO NAKł. I DR. J. ZAWADZKIEGO 1865. TOM I ZAWIERA WłAśCIWE PAMIęTNIKI T. J. żYWOT I OPISANIE CAłEJ DZIAłALNOśCI ŚNIADECKIEGO, TOM II ZAś DODATKI DO PAMIęTNIKóW T. J. OBJAśNIENIA, LISTY, AKTA, USTAWY, DRUKI ULOTNE I OPISY WSPółCZESNYCH WYPADKóW. BALIńSKI W TOMIE I NA STR. 852, OCENIAJąC FILOZO 6 MICHAł W roku 1839 ogłosił w Warszawie pierwszy tomik obszernego opisu żywota JANA ŚNIADECKIEGO , później zaś w swoich studyjach historycznych podał niektóre szczegóły z jego działalności publicznej. Ale dopiero w roku 1865 uzupełnił w powyższych pamiętnikach rozpoczętą a niedokończoną pracę. Zgromadził on tu skrzętnie z prawdziwie synowską miłością bogaty zasób szczegółów z życia i z całej działalności JANA ŚNIADECKIEGO tak, że wszystkie strony jego charakteru i umysłu w obrazie ficzne stanowisko ŚNIADECKIEGO, tak się wyraża: ŚNIADECKI był empirykiem t. j. opierającym się na doświadczeniu a zatem sen-sualistą ((sic) BERKLEY przypomina się) t. j. wyprowadzającym źródło wszelkich poznań ze zmysłów: wcale zaś jednak nie został ani człowiekiem jedynie zmysłowym czyli materyjalistą ani sceptykiem, jak to poczytują filozofowie niemieccy za konieczność. Nie został zaś dla tego sceptykiem, że powiedziawszy raz: „„Jak między fenomenami ciał i pierwszą ich przyczyną, tak między światem zewnętrznym i działaniem duszy jest przepaść, na której zgruntowanie nie masz w człowieku żadnej władzy i siły i dla tego szperanie w tej przepaści prowadzi nie do myślenia ale do zawrotu głowy", wyrzekł się właśnie dalszego zaciekania się i szukania pierwszej przyczyny fenomenów". BALIńSKI, mówiąc o walce ŚNIADECKIEGO Z filozofiją KANTA, trafnie chociaż nie wyczerpująco rozbiera powody tej walki, usprawiedliwia ŚNIADECKIEGO, przyznając jednak, iż ton jego polemiki nadto był ostry i żywy, przy końcu zaś uwag dodaje, iż „w każdym razie ŚNIADECKI, jak i wszyscy inni pisarze powinni być oceniani względnie do czasu, w którym ogłaszali swoje dzieła, a nie mierzeni na dzisiejszą skalę". Najważniejszą jednak jest uwaga BALIńSKIEGO na str. 865; wytykając tu niedostatki uwag o SNIADECKIM JANIE, pomieszczonych w jednej z prac p. Eleonory Ziemięckiej tak pisze: „Śmiemy powiedzieć, że braknie w tym obrazie kilku niezbędnych rysów, któreby mogły dokładniej uwydatnić miarę nauki, talentu i zasług ŚNIADECKIEGO. Idzie tu najbardziej o wyjaśnienie powodów, dla których on był tak stałym przeciwnikiem filozofii niemieckiej, czy pożytecznie zrobił wprowadzając do nas nowy element filozoficzny ze szkoły szkockiej i stawiając go naprzeciw transcendentalności KANTA, a nakoniec jak umiał pogodzić religiję objawioną z prawdziwą filozofiją"? Teto właśnie względy miałem głównie w pracy mojej na oku. 7 tym w pełnem występują świetle. Pamiętniki BALIńSKIEGO Są W RZECZY SAMEJ NIEOCENIONYM MATERYJAłEM, ONE UMOżLIWIłY DOPIERO DOKłADNE POJęCIE ZNACZENIA ŚNIADECKIEGO W DZIEJACH U-MYSłOWYCH NASZEGO NARODU, ALE BALIńSKI POD WZGLęDEM NAUKOWYM I FILOZOFICZNYM BYNAJMNIEJ RZECZY NIE WYCZERPNął. OBRAZ NAUKOWEJ DZIAłALNOśCI A SZCZEGóLNIE FILOZOFICZNYCH POGLąDóW NADER JEST NIEDOSTATECZNY; W OBSZERNEM ZRESZTą I BARDZO SU-MIENNEM DZIELE ZNAJDUJEMY ZALEDWO KILKA STRONNIC POśWIęCONYCH FILOZOFII A PRACE NAUKOWE WSZęDZIE TYLKO OGóLNIE DOTKNIęTE ZRESZTą BALIńSKI SAM WYZNAJE, Iż DO WYKONANIA TEJ CZęśCI ZADANIA NIE CZUł SIę POWOłANYM; ZAMIERZYł ON ZEBRAć, UPORZąDKOWAć I OPRACOWAć MATERYJAłY, TEGO ZAś DZIEłA DOKONAł Z WIELKIEM POWODZENIEM. Od czasów pojawienia się pamiętników BALIńSKIEGO, WśRóD BUDZąCEGO SIę U NAS CORAZ SILNIEJ FILOZOFICZNEGO RUCHU, STAł SIę SNIADECKI JAN JUż PO KILKAKROć PRZEDMIOTEM GRUNTOWNIEJSZYCH BADAń. PROF. STRUTE, który w swojej historyi Logiki tak świetnie rozpoczął głębsze umiejętne poszukiwania nad filozofiją w Polsce, poświęcił ŚNIADECKIEMU W TEMżE DZIELE KILKA STRON-NIC, ALE NA ROZBIóR JEGO PODJęTY TAKżE ZE STANOWISKA FILOZOFII NIEMIECKIEJ NIE ZUPEłNIE ZGODZIć SIę MOżEMY L). PROF. STRUTE 1) Wykład systematyczny Logiki czyli nauka dochodzenia i poznania prawdy przez Henryka Struve tom I część pierwsza (zawierająca historyję Logiki) Warszawa 1870. O Śniadeckim Janie str. 186 — 192. Prof. Struve pisze, że „Śniadecki J. pod względem metody poznania jest empirykiem a pod względem poglądu na początek naszej wiedzy sensualistą. " Zarzuca mu dalej, że cały jego sensualism opiera się na sofizmatycz-nem pojęciu fenomenu powszechnego , zaś o filozofii umysłu ludzkiego wygłasza zdanie, iż „gdyby nie ważne usterki i sprzeczności, wynikające z braku głębszego pojęcia filozofii i jej za-dań, toby filozofija umysłu ludzkiego dla wielu uwag praktycznych, dla jasności i wyrazistości języka należała do najlepszych prac filozoficznych polskich." Naszem zdaniem, które wciągu tej pracy będziemy się starali uzasadnić, Śniadecki bynajmniej sensualistą nazwany być nie może. Również zarzuty odnoszące się do pojęcia fenomenu ogólnego, które i pan Ochorowicz za prof. Struvem powtarza, nie są usprawiedliwione, przeciwnie są 8 zalicza ŚNIADECKIEGO między sensualistów, ale nazywa go przynajmniej pisarzem oryginalnym. Pan OCHOROWIGZ znowu w swoim dzę, że pojęcie to zawiera wielką, i głęboką prawdę, która jest osią wszystkich badań i rozumowań z faktów doświadczenia. Prof. Struve w celu uzasadnienia zarzutów swych podaje takie określenie fenomenu: „Fenomen jest zawsze czemś szczegółowem jednostkowem jest objawem jakiejś treści ogólnej w pojedyń-czem zjawisku, w pewnej dotykalnej i oznaczonej formie". (Log. str. 189). Jeżeli zważymy, że wyraz „fenomen" w greckim języku oznacza to samo pojęcie co wyraz „zjawisko" lub „objaw" w polskim, to zdaje mi się, że określenie prof. Struvego wychodzi na tautologiję: „Fenomen jest zawsze czemś szczegółowem, jednostkowym jest fenomenem jakiejś treści ogólnej w pojedynczym fenomenie etc". Określenie to nie jest zatem dosyć jasne i nie usprawiedliwia zarzutów czynionych Śniadeckiemu, co do pojęcia fenomenu powszechnego. W piątym i szóstym zeszycie berlińskich: Philosophische Mo-natshafte z roku 1874 znajduje się rozprawa prof. Struvego, mająca dla nas wielkie znaczenie p. t.: Die philosophische Literatur der Polen. Co do Śniadeckiego Jana to widać tu , że autor zmienił cokolwiek dawniejsze zdanie, pisze bowiem o nim na str. 230: „Seine positiven Anschauungen entwickelte Johann Snia-decki in einem besonderen Werke: „Philosophie. des menschlichen Verstandes" Dasselbe enthdlt eine empirisch-psychologische Ana-lyse der Denkthatigkeit; schliesst sich dem gemass an Locke und dessen sensualistische Nachfolger an, nimmt aber zugleich den Standpunkt der Schottischen Philosophie insbesondere den des Rei-dischen Common sense in sich auf, eine hochst bequeme Combina-tion, die es ermoglicht, dass uberall wo der im Principe aner-kannte Sensualismus sich als unzureichend ausweist das unge-storte Ruheplatzchen des denkfaulen Menschenverstandes aufgesucht wird." Kładzie tu przeto prof. STRUVE jak widzimy nacisk na związek Śniadeckiego z filozofiją szkocką, którego zupełnie w Logice nie uwzględnił, czy zaś sąd tu o nim wydany słusznym i prawdziwym nazwany być może, to o tem przekonamy się później; głębsze wniknienie w poglądy naszego myśliciela wykaże, że Śniadecki nietylko sensualistą nie jest ale że i stanowisko Common sense Reida w części przekształca, w części odrzuca. W tomie IV dzieł rozm. na str. 180 w przedmowie do filozofii umysłu ludzkiego wymienia on punkty, w których od wstępie i ogólnym poglądzie na filozofiję pozytywną", naznacza ŚNIADECKIEMU gtanowisko przejściowe od HERBARTA do COMTA (jakim to sposobem być może, trudno pojąć), podnosząc przytem słusznie zasadnicze pojęcia jego o stosunku filozofii do nauk szczegółowych 1). filozofii angielskiej i francuzkiej odstępuje i powiada: „Są jeszcze dwa początki, za którymi poszedłem przeciwko szkole angielskiej i francuzkiej. Pierwszy jest, że należy starannie rozróżnić zdanie i twierdzenie potrzebujące dowodu, od fenomenu, który się dowodzić nie powinien. Drugi zaś nie wyciągać działań i wyrobków wyższych sił duszy z myśli pospolitych i prostackich (Common sense) ale z nauk i umiejętności, gdzie się pokazuje największa dzielność sił umysłowych." Pierwszy z tych punktów jest przekształceniem a drugi odrzuceniem stanowiska Reida. Dowody zaś szanownego profesora zamieszczone przeciwko takiemu zapatrywaniu w artykule „O Filozofii J. Śniad. drukowanym w „Wieku" Rok 1873, Nr. 114, bynajmniej przekonać mię nie mogą, gdyż Reid przyjmował pewne zdania i twierdzenia jako niepotrzebujące dowodu a istnienia i pewności fenomenów dowodził właśnie na zasadzie tych zdań; powiada on wyraźnie, że nie wyobrażenia fenomenów są pierwszem, ale pewne zdania lub sądy. Tego właśnie Śniadecki nie uznaje. Drugi punkt zaś skierowany jest tak przeciw Kondyllakowi jak i przeciw filozofii szkockiej. Zdaje mi się przeto, że stanowisko takie nie zupełnie jest stanowiskiem Reida, nie wiem również, czy mówiąc o człowieku z tak głębokim i bystrym umysłem, jaki bez zaprzeczenia posiadał Śniadecki, można mówić: ,,vom denkfaulen Menschenterstan de." To lekceważenie Śniadeckiego w rozprawie niemieckiej zadziwia mię tem więcej, gdyż we wspomnianym już artykule drukowanym w Nrze 118, 114, 115 i 116. „Wieku" rok 1873 widzę, że tu prof. STRUVE zupełnie inaczej się wyraża, że oceniając pracę pana Skorskiego o Śniadeckim broni się przeciw zarzutom, jakoby potępiał filozoficzne poglądy tego uczonego męża, umysł Śniadeckiego nazywa umysłem szerokim etc. Poprzestajemy tu na tej ogólnej wzmiance, gdyż wszystkie zarzuty, które prof. Struve Śniadeckiemu (głównie w historyi logiki) poczynił, rozbierzemy szczegółowo na właściwem miejscu. 1) Bibl. filozofii pozytywnej zeszyt I. Wstęp i ogólny pogląd na filozofiję pozytywną. Warszawa 1872 str. 80—36, dalej str. 73, 92, 98. Pan Ochorowicz powiada, że „Śniadecki pierwszy wygłosił zasadnicze pojęcia o stosunku filozofii do nauk szczegółowych, służące za podstawę późniejszej filozofii pozytywnej." 2 Pojawiła się nawet w rocznikach Towarzystwa naukowego krakowskiego osobna monografija o JANIE ŚNIADECKIM NA POLU FILOZOFII, NAPISANA PRZEZ PANA DRA ZIEMBę 1); JEST TO PIERWSZA PRACA POśWIęCONA WYłąCZNIE FILOZOFII TEGO UCZONEGO. ROZPRAWA P. ZIEMBY NA 70 STRONNICACH ZAWIERA JEDNAK TYLKO STRESZCZENIE WAżNIEJSZYCH PRAC FILOZOFICZNYCH ŚNIADECKIEGO, AUTOR ZAś WIDOCZNIE NIE MIAł ZAMIARU ZBADANIA I PRZEDSTAWIENIA W JEDNYM OBRAZIE CAłEJ NAUKOWO- FILOZOFICZNEJ DZIAłALNOśCI TEGO MYśLICIELA, NIE STARAł SIę RóWNIEż WYKAZAć, JAK Z JEGO NAUKI I NAUKOWEGO WYKSZTAłCENIA WYNIKNęłO STANOWISKO FILOZOFICZNE, KTóRE NA KOńCU ROZPRAWY (STR. 70) OGóLNIE TYLKO W NASTęPUJąCYCH OKREśLA SłOWACH : „ZDANIEM WIęC NASZEM JAN ŚNIADECKI BYł EMPIRYKIEM, ALE NIE BYł BEZWZGLęDNYM SENSUALISTą. SZEDł ON WPRAWDZIE DROGą WSKAZANą PRZEZ BAKONA, LOKKA, REIDA, Dug. STEWARTA, ale nigdy nie był bezwarunkowym ich zwolennikiem. W ogóle jak we wszystkich jego dziełach tak i w tych, które na polu filozofii ogłosił, znad wytrawnego i głębokiego myśliciela, którego pisma każdemu, co je pilnie zechce przeczytać na prawdziwy i rzetelny wyjdą pożytek." Mała rozprawka pana Skorskiego, wydana w Poznaniu 1873 2) jest bez wątpienia pracą najdalej sięgającą w ocenieniu Słusznie też zarzuca p. Ochorowicz prof. STRUVEMU, iż o tej zasadzie Śniadeckiego ani nawet nie wspomniał. Szkoda tylko, że p. Ochorowicz pomimo, że tak zawsze sławi filozofiję pozytywną dla tego, że ona zrzeka się wszelkich sztucznych konstrukcyj, przecież, wsadziwszy Śniadeckiego między Herbarta i Comta, popisał się z konstrukcyją, którejby mu najzagorzalszy nawet zwolennik metody Hegla mógł pozazdrościć. 1) Jan Śniadecki na polu filozofii, napisał Dr. TEOFIL ZIEMBA. Rocznik b. Tow. n. krak. 1871, osobne odbicie 8vo. Kraków 1872. 2) Filozofija Jana Śniadeckiego, napisał i wydziałowi filoz. uniw. lwowskiego celem dostąpienia stopnia Dr. fil. i przedłożył Aleksander Skorski. Poznań 1873 r. — Trudno przychodzi mi zgodzić się z p. Skorskim na jego twierdzenie, jakoby Śniadecki tylko z pobudek czysto zewnętrznych zajmował się filozofiją, gdyż tak samo jak wewnętrzne pobudki uzasadnione we wszechstronnym charakterze jego umysłu i w charakterze ówczesnych dążeń naukowych, wywołały w nim potrzebę zajmowania się fi 11 filozoficznej działalności ŚNIADECKIEGO JANA. Pan Skorski we wstępie do swej rozprawki wygłosił tak trafne uwagi o właściwym sposobie oceniania tego rodzaju filozoficznych pisarzy jak JAN SNIADECKI, że podzielając je najzupełniej nie wahamy się przytoczyć tu najważniejszy z nich ustęp. Pisze on: „Znakomite i stanowisko JANA ŚNIADECKIEGO W dziejach naukowej literatury naszej i instrukcyi publicznej jest dotychczas zupełnie zamglone pod względem filozoficznej jego działalności. Zjawiające się częstokroć mniemania, jakoby słynny ten w swoim czasie astronom i niepospolity matematyk był wyznawcą empiryzmu, sensua-lismu, filozofii szkockiej lub nawet już pozytywizmu, polegają tylko na luźnie pochwyconych jego zdaniach i skwapliwych stąd wnioskach. Nie mają więc w ogóle żadnej wartości, zwłaszcza że ci, co tak twierdzą, zdradzają zaledwie powierzchowną znajomość szczupłych pism ŚNIADECKIEGO treści wyłącznie filozoficznej, innych zaś zgoła nie uwzględniają. Bez krytycznego jednak zbadania wszystkich prawie dzieł Śniadeckiego i filozofii jego należycie poznać niepodobna. Najpierw bowiem tylko w wziętych razem najrozmaitszych umysłowych płodach dopatrzeć się można wszystkich tych czynników, które umysł autora najskuteczniej zawsze dojmywały, a wytworzywszy w nim stały sposób myślenia na własne jego poglądy filozoficzne najskuteczniej wpływały." Żałować tylko wypada, że p. SKORSKI sam w ciągu swej pracy nie dosyć z tych uwag korzystał. Pogląd jego na filozoficzną działalność ŚNIADECKIEGO, streszczający się w słowach, iż „działalność ta donioślejszego nabiera znaczenia, jako umyślnie podjęta reakcyja lozofiją, tak samo i chęć rozszerzania własnych przekonań w przeciwieństwie do filozofii niemieckiej, skłoniły go do wzięcia nieraz za pióro w sprawach filozoficznych. Niechęć Śniadeckiego do filozofii niemieckiej od Kanta nie wypłynęła z żadnego osobistego uprzedzenia lub z braku znajomości rzeczy, ale wynikła z całego sposobu myślenia Śniadeckiego w rzeczach nauki, wyrosła z gruntu, na którym stanął w naukach i w filozofii. 12 przeciw pokantowskiemu idealizmowi i z tego tylko stanowiska ogólnie sądzoną być winna", jest słuszny, ale niedosyć wyczer-pujący, gdyż filozoficzne poglądy naszego myśliciela przedstawiają obok tej i inne jeszcze ważne strony, które koniecznie uwydatnić należało. To też i praca p. SKOBSKIEGO mimo swej wartości przedmiotu nie wyczerpuje, zbyt potemu jest szczupłą zresztą wiele w niej uwag trafnych, ale niektóre znowu, jak się o tem później przekonamy, są zbyt pobieżne, razem zaś wzięte stanowią one tylko część tego, co o ŚNIADECKIM POD WZGLęDEM NAUKOWO-FILOZOFICZNYM POWIEDZIEć MOżNA. Poprzedzając moje własne badania powyższym ogólnym przeglądem ważniejszych wspomnień i krytyk, zajmujących się w ostatnich czasach ŚNIADECKIM, PRAGNąłEM USPRAWIEDLIWIć NIEJAKO W TEN SPOSóB PODJęTą PRZEZEMNIE NA NOWO RAZ JESZCZE PRACę. NIE WYNIKA JEDNAK ZE SłóW TYCH, JAKOBYM LEKCEWAżYł SOBIE POPRZEDNIKóW MOICH A WYTYKAJąC NIEKTóRE U NICH NIEDOSTATKI, NADTO WłASNYM UFAł SIłOM, OWSZEM MAM TO PRZEKONANIE, Iź BEZ POPRZEDNICH PRAC A SZCZEGóLNIEJ BEZ PAMIęTNIKóW BALIńSKIEGO NIE WIELEBYM TU ZROBIć POTRAFIł; CHCIAłEM TYLKO WSKAZAć, żE FI-LOZOFICZNA I NAUKOWA DZIAłALNOść ŚNIADECKIEGO JANA, TUDZIEż JEGO STANOWISKO W ROZWOJU UMYSłOWYM NASZEGO NARODU I W HISTORYI NAUK I FILOZOFII W OGóLNOśCI NIE Są JESZCZE DOSTATECZNIE WYJAśNIONE I OKREśLONE. WPRAWDZIE SłOWA TYCH, KTóRZY KRYTYKU-JąC UCZONEGO MężA Z PEWNEGO NAPRZóD PRZYJęTEGO STANOWISKA, LEKCEWAżYLI JEGO NAUKę I ZASłUGI, PRZEBRZMIAłY DZIś BEZ ODGłOSU PRAWIE, NOWSI KRYTYCY I BADACZE NAUCZYLI SIę CENIć GO, ALE NAUKA DOMAGA SIę JESZCZE WSZECHSTRONNEGO, GRUNTOWNEGO A SPRAWIEDLIWEGO OCENIENIA. PRAGNąC W TYM DUCHU COś ZDZIAłAć WEDłUG SIł I MOżNOśCI CZYNIę TO TEM CHęTNIEJ, GDYż WAżNą I POżYTECZNą WYDAłO MI SIę RZECZą, ABY Mąż TEJ MIARY I TYCH ZASłUG CO JAN ŚNIADECKI, ABY MYśLICIEL NALEżąCY DO SZCZUPłEJ GARSTKI TYCH NATCHNIONYCH GORąCą MIłOśCIą KRAJU, KTóRZY USIłOWALI NARóD POśRóD CIężKICH KLęSK POCZYNAJąCY SIę NA NOWO UCZYć I MYśLEć, NA DROGę POWAżNEJ PRACY I SPOKOJNEGO WPROWADZIć POSTęPU, ABY, POWIADAM, MYśLICIEL TAKI JAK NAJDOKłADNIEJ BYł ZNANYM 13 i sprawiedliwie cenionym: wszak podobni ludzie, to całe karty w dziejach umysłowych narodu, kto się w nich nie rozczytał, kto ich nie zgłębił, ten daremnie będzie usiłował rozpoznad ducha narodowego życia. — Opatrzność zaś, użyczając ŚNIADECKIEMU obok wielkich i wszechstronnych zdolności także i niezwykle długi żywot, podwójnie ważnym go uczyniła, gdyż w osobie jego łączą się i jednoczą niejako trzy okresy naszego umysłowego rozwoju. Urodził się i wykształcił na schyłku najsmutniejszej w dziejach naszych epoki, działał niezmordowanie przez cały ciąg następnego okresu odrodzenia schodząc zaś z pola patrzał na wschód dnia w literaturze naszej najpiękniejszego; nie umiał on wprawdzie jasnej zdad sobie sprawy z jego przyszłej świetności, ale w znacznej części dzień teN był i jego działalności owocem. We filozofii ŚNIADECKI jest najwybitniejszym a jednym z ostatnich przedstawicieli całego u nas kierunku, który pod wpły-wem naukowych i filozoficznych pojęd zachodu, dążył do przetworzenia ich w myśl polską, — po nim rozpoczyna się w Polsce wyłączne panowanie filozoficznych wpływów niemieckich. Ale i inne jeszcze powody skłoniły mię do podjęcia tej pracy: Najważniejsze może w dzisiejszej filozofii zagadnienia dotyczą stosunku filozofii do szczegółowych umiejętności, metody wreszcie i zakresu jej rozumowań. Dopóki pytania te rozstrzygnięte nie zostaną, dotąd fiłozofija na nowych podstawach usta-lić się nie może, gdyż dawny rozdział spekulacyi i umiejętnego doświadczenia jest już dzisiaj niemożliwym. Otóż jednym z pierwszych, który szukał tego związku między filozofiją a nauką i który wychodząc ze stanowiska nauki pragnął dojśd do filozofii, jest JAN ŚNIADECKI. U niego widzimy rozwijające się zarody nowej filozofii, opartej na naukach z jej ujemnemi stronami i dodatniemi, a nawet wolną od niektórych późniejszych zboczeń i błędów,— sądzę przeto, że nie możemy we właściwszy sposób zdążad do rozwikłania powyższych zagadnień filozoficznych, jak rozpoczynając od rozbioru tego, co nam nasza własna pod tym względem przekazała przeszłośd. Z góry jednak muszę sobie tu zastrzedz, że dokładny rozbiór i wierne przedstawienie nauko wych i filozoficznych poglądów ŚNIADECKIEGO Z WIELKIEMI POłąCZONE Są TRUDNOśCIAMI. ŚNIADECKI NIE BYł FILOZOFEM Z ZAWODU, NIE ODDAWAł SIę FILOZOFII WYłąCZNIE ALE ZA TO PRAWIE WE WSZYSTKICH PRACACH NAZNACZYł śLADY SWOJEGO FILOZOFICZNEGO SPOSOBU MYśLENIA, CAłOśCI WIęC JEGO POGLąDóW SZUKAć WYPADA WE WSZYSTKICH DZIEłACH RAZEM WZIęTYCH: UTRUDNIA TO ZATEM KRYTYCZNE UłOżENIE JEDNEGO OBRAZU A BEZ UWZGLęDNIENIA PRAC śCIśLE NAUKOWYCH CZYNI NAWET NIEMOżLIWEM. TRUDNOśCI TE TłUMACZą NAM, DLA CZEGO ŚNIADECKI DOTąD WYCZERPUJąCO I WSZECHSTRONNIE POJęTYM NIE BYł GDYż SąDZąC GO Z POSZCZEGóLNYCH PRAC LUB ROZPRAW, MUSI SIę ON W RóżNORODNEM BARDZO PRZE DSTAWIć śWIETLE. KTO ZAś N. P. NIE ZDA SOBIE SPRAWY ZE STANOWISKA, JAKIE NAUKI śCISłE NA POCZąTKU NASZEGO WIEKU W OBEC KANTA zająć mogły, ten polemiki ŚNIADECKIEGO Z FILOZOFEM TYM ZROZUMIEć NIE JEST ZDOLNY, BęDZIE Ją POTęPIAł LUB UNIEWINNIAł, STOSOWNIE DO ZAJMOWANEGO PRZEZ SIę STANOWISKA, ALE JEJ NIE WYTłUMACZY. Przedmiotem badań moich jest przeważnie strona nauko-wo-filozoficzna działalności ŚNIADECKIEGO JANA, ABY ZAś CAłOśCI W MYśL POWYżSZYCH UWAG NADAć PEWNE OBSZERNIEJSZE ZNACZENIE I ZROBIć Ją RZECZYWIśCIE PRZYCZYNKIEM DO HISTORYI NAUK I FILOZOFII W POLSCE, STARAM SIę POSTAć I PRACE TEGO UCZONEGO MężA PRZEDSTAWIć I WYTłUMACZYć NA TLE NAUKOWO-FIILOZOFICZNYCH STOSUNKóW EPOKI, W KTóREJ żYł I DZIAłAł, A NIE MOGąC OGRANICZYć SIę DO DZIEł I ROZPRAW WYłąCZNIE FILOZOFICZNYCH, POśWIęCIłEM OSOBNE ROZDZIAłY ZBADANIU PRZEWODNICH FILOZOFICZNYCH MYśLI, KTóRE NIM W PRACACH NAUKOWYCH, LITERACKICH I W PEDAGOGICZNEJ DZIAłALNOśCI KIEROWAłY; W TEN TYLKO SPOSóB MOżNA BYłO WSZYSTKIE STRONY W JEDEN ORGANICZNY POłąCZYć OBRAZ. NATOMIAST KRYTYCZNE ZAPUSZCZANIE SIę W śCIśLE NAUKOWE SZCZEGółY NIE JEST TU ZADANIEM NASZEM. WYPADA NAM śLEDZIć DZIAłALNOść ŚNIADECKIEGO JANA W UMIEJęTNOśCIACH śCISłYCH, GDYż SZEDł ON, JAK JUż WSPOMNIAłEM, PRZEZ NAUKę DO FILOZOFII, JEGO NAUKOWO-FILOZOFICZNE TEORYJE PRZETO MUSZą JUż I W śCIśLE NAUKOWEJ WYSTęPYWAć PRAKTYCE, LECZ DLA TYCH WłAśNIE POWODóW NIE POTRZEBUJEMY ZAJMOWAć SIę KRYTYCZNEM BADANIEM WARTOśCI SZCZEGółóW NAUKOWYCH, ALE DążYć TYLKO DO 15 wydobycia na jaw przewodnich filozoficznych w naukach myśli. JAN ŚNIADECKI NALEżY DO TEJ SZCZUPłEJ I DZIś JESZCZE LICZBY U-CZONYCH, KTóRZY NIE POJMOWALI NAUKI BEZ FILOZOFICZNEGO POGLąDU A FILOZOFII BEZ ZWIąZKU Z NAUKAMI. NIE ZOSTAWIł ON NAM WPRAWDZIE SKOńCZONEGO FILOZOFICZNEGO SYSTEMU, ALE W DZIEłACH I PRACACH SWYCH ROZPROSZYł TYLE GłęBOKICH I NOWYCH MYśLI, KTóRE Są TAK żYWYM OBRAZEM DZIAłAJąCYCH NAń WPłYWóW, JUż SAMO JEGO WYKSZTAłCENIE WRESZCIE I STOPNIOWY ROZWóJ FILOZOFICZNYCH POGLąDóW, BYłY WYNIKIEM DZIAłANIA TAK RóżNYCH UMYSłOWYCH CZYNNIKóW, żE CZłOWIEK TAKI MUSI BYó NIEZMIERNIE CIEKAWYM PRZEDMIOTEM DLA BADACZA W EPOCE, KTóRA Z ZAMIłOWANIEM BADA PRZESZłOść, ABY SIę ZORYJENTOWAó NA PRZYSZłOść I KTóREJ NICZEGO TAK NIE POTRZEBA JAK HARMONII MIęDZY SZCZEGółOWą NAUKą A GłęBSZYM FILOZOFICZNYM NA śWIAT I NA RZECZ POGLąDEM. EOZPATRZYWSZY SIę DOKłADNIE W CAłEJ DZIAłALNOśCI ŚNIADECKIEGO JANA śMIEMY TWIERDZIć, NIE UBLIżAJąC JEGO ZASłUGOM W NAUKACH śCISłYCH, żE ZNACZENIE TEGO UCZONEGO NA POLU FILOZOFII JEST STOSUNKOWO NAJWIęKSZE, ALE MUSI BYć POJęTE I WYSTAWIONE W ZWIąZKU I NA TLE TAK NAUK śCISłYCH JAK I OGóLNYCH UMYSłOWYCH DążEń SWEGO CZASU. ROZDZIAŁ PIERWSZY. Śniadeckiego Jana nankowo-filozoficzne wykształcenie i rozprawa „o nauk matematycznych początku." (1756—1781). ŚNIADECKI JAN URODZONY W ROKU 1756 1), OTRZYMAł PIERWSZE WYKSZTAłCENIE W SZKOLE AKADEMICKIEJ LUBRAńSKIEGO W POZNANIU. WE WłASNYCH NAD żYCIEM SWOJEM UWAGACH, POMIESZCZONYCH W ZNACZNEJ CZęśCI W PAMIęTNIKACH BALIńSKIEGO 2) PISZE, żE UCZYł SIę RETORYKI PAłASZOWSKIEGO I DYJALEKTYKI STęPLOWSKIE-GO PRZEZ LAT TRZY I WIELKIEJ NABYł łATWOśCI W PISANIU MóW POLSKICH I łACIńSKICH 3), FILOZOFII ZAś, KOńCZąC NAUKI W POZNANIU, SłUCHAł EKLEKTYCZNEJ W MIEJSCE SCHOLASTYKI „KTóRA PRAWIE POWSZECHNIE BYłA UCZONA, WYJąWSZY SZKOłY LUBRAńSKIEGO, GDZIE NAPRZóD MATAWOWSKI A PO NIM CHUDZICKI WPROWADZILI EKLEKTYKę TO JEST FILOZOFIJę, KTóRA ZE WSZYSTKICH SEKT WYBIERAłA TO, CO BYłO 1) W Żninie mieście niegdyś województwa gnieźnieńskiego, powiatu kcyńskiego z ojca Jędrzeja i matki z Giszczyńskich Śnia-deckiej. Do szkół do Poznania oddali rodzice Śniadeckiego w r. 1764, przebywał tam aż do r. 1772. 2) Uwagi te mam w rękopiśmie przed sobą,— doprowadzone są do r. 1783 stronnic 38 drobnego pisma w 16ce. Baliński nie wszystkie ustępy tych uwag pomieścił w swoich pamiętnikach. 3) Pam. Balińskiego tom I, str. 5. 11 dobrego, do żadnej się nie przywiązując" 1). Filozofija ta eklektyczna była w rzeczy samej wielką na owe czasy w Polsce nowością, gdzie prawie do połowy 18go wieku utrzymała się wykładaną po wszystkich szkołach scholastyka, o której jednak dzieła używane 2) za podręczniki do wykładów nader smutne dają nam wyobrażenie. Sądząc z dzieł tych, trzeba przyznać, że sposób uczenia tak filozofii, jak dyjalektyki i retoryki w szkołach polskich musiał być dla umysłów uczącej się młodzieży zabójczym, gdyż obciążając pamięć zbytnią ilością bezmyślnych zdań i formuł 3)., utrudniał wyrobienie jasnego i praktycznego na świat i na rzeczy poglądu. Wśród powszechnego upadku szkół i oświecenia w Polsce pierwsi dopiero Pijarzy a między nimi St. KONARSKI „patrząc na marną pracę młodzieży w rzeczach bez żadnej wartości, które zamiast wyrabiać umysł, tylko pamięć obciążały" 4), pomyślał o poprawie nauki i wychowania, wprowadził do szkół wykłady umiejętności ścisłych szczególnie nowszej fizyki a sposób uczenia wymowy i filozofii zupełnie zmienił. KONARSKI to zatem i jego uczeń ANTONI WIśNIEWSKI wprowadzili ruch filozoficzny w Polsce na nowe drogi, zastą1) Pam. Bal. tom I, str. 7. 2) W szkołach jezuickich np. wykładano filozofiję według następujących dzieł: Philosophia seu questiones et eoncl. curiosae ex univ. Ar. phil. ad genium et ingenium hujus saeculi formatae et pro-positae a R. P. Adalb. Tylkowski. Cracoviae 1669. Totius phi-losophiae principia per quaestiones de incommuni. Posnaniae 1666 p. I. Morawski i innych t. p. 3) Liczne na to przykłady znajdzie czytelnik w powyżej przytoczonych dziełach. Żałować wypada, że uczony autor dzieła: „ Czy Jezuici zgubili Polskę"? przytaczając na str. 122—124 obszernie zasady, według których, miano uczyć filozofii w szkołach jezuickich , nie przytoczył i nie rozebrał ani jednej książki, według której rzeczywiście uczono, gdyż w takim razie czytelnik mógłby z treści i sposobu wykładu w tych książkach lepsze wyrobić sobie wyobrażenie o rzeczywistym sposobie uczenia filozofii, o takim jakim był, a nie jakim być miał. 4) Zob. Bielskiego „Vita et scripta quor. e congr. C. R. Sch. P." Warszawa 1812; str. 52. 3 18 piwszy znikczemniałą już zupełnie scholastykę filozofiją złożoną eklektycznie z niektórych pojęć przeniesionych wprawdzie ze scholastyki, ale połączonych z poglądami takiego KARTEZYJUSZA, LEIBNITZA, WOLFA i z wynikami badań przyrodniczych od KOPERNIKA do NEWTONA. W drugiej tedy połowie 18 wieku, zaczyna się objawiać u filozoficznych pisarzy naszych wyraźne dążenie do usamowolnienia filozofii, z pod panowania teologii i ARYSTOTELESA, co im jednak nie przeszkadzało do szczerego pozostania na gruncie chrześcijańskim i uznawania mocy i powagi religii objawionej a nawet do walki z szerzącem się niedowiarstwem. Jest to właśnie cecha wyróżniająca ten filozoficzny eklektyzm polski od panującego wtedy także na zachodzie a szczególniej w Niemczech eklektyzmu. W szczegółach kierunek tej nowej w Polsce filozofii chwieje się między wpływem spekulacyi metafizycznej głównie niemieckiej a nauk ścisłych i filozofii doświadczalnej francuzkiej, przed rokiem 70 zaś przeważał nawet wpływ filozofii WOLFA: pod takim np. wpływem wyłącznie napisaną jest pierwsza Logika polska NAB-BUTTA 1), o nim świadczą także stosunki i korespondencyja bisk. St. Załuskiego z Wolfem 2), podobnie jak i niektóre dzieła filozoficzne z niemieckiego tłumaczone i przez Mitzlera w Warszawie wydawane. Sam ANTONI WIśNIEWSKI, najuczeńszy bez wątpienia w tych czasach myśliciel polski, który z tego powodu nawet u obcych wielkiego zażywał wzięcia 3), zachowując pewną samodzielność w poglądach przechylał się na stronę filozofii WOLFA; bardziej go ona zadawalała, gdyż zbliżona do 1) Logika czyli rozważania i rozsądzania, rzeczy nauka, według której każdy ma we wszystkiem prawdy dochodzić i strzedz się, fałszu, zebrana przez ks. K. Narbutta w Wilnie 1766. 2) W dziele Gottscheda: Historische Lobschrift des weil. hoch. u. wohlgb. Herrn Chr. Frh. v. Wolf Halle 1755. W dodatkach str. 79 i 91 — 94 znajduje się bardzo zajmujący zbiór listów bisk. Załuskiego pisanych do Wolfa. *) Zob. wzmiankę o Wiśniewskim w pow. przytoczonem dziele Gottscheda str. 119; jest tam także mowa o książce Wiśniewskiego „Propositiones philos. ex physica recentiori" 1746.          9 scholastyki a systematyczną tworząca całość, i z matematyczną pozornie rozumująca ścisłością podawała mu równocześnie broń do rozumowej walki z niedowiarstwem. W. naukach ścisłych znowu uznaje wprawdzie WIśNIEWSKI moc doświadczenia ale dodaje zawsze że i tu do poznania przyczyn doprowadzić nas może tylko z doświadczeniem połączone matematyczne rozumowanie. Liczył zakon Pijarów wielu wtedy podobnej barwy uczonych. W wyższych jednak warstwach społeczeństwa polskiego przemógł wpływ literatury i filozofii francuzkiej a po utworzeniu komisyi edukacyjnej, nad całem zapanował w kraju oświeceniem. Nie należy także zapominać, że u niektórych pisarzy z owej epoki postrzegać się nawet dają ślady samodzielnej filozoficznej myśli, zmierzającej do pośredniczenia między jednostronnymi kierunkami 1). Wszechnica krakowska, wierna ARYSTOTELESOWI a opierająca się stale każdej reformie, okazywała długi czas niechęć do tych wszystkich filozoficznych nowości. Nie wiele wskórał z jej profesorami światły bisk. St. Załuski 2), daremnie usiłował kosztem tegoż biskupa za granicą wykształcony ksiądz Marcin Świątkowski 3) wprowadzić do akademii wykłady nowej filozofii, gdyż nie utrzymał się na katedrze 4). Dopiero w roku 1764 po powrocie ks. Putanowicza z zagranicy, który nieodzowną potrzebę poprawy nauk filozoficznych kolegom swoim przed 1) Takie oryginalne a pośrednie stanowisko stara się, zająć Stanisław Leszczyński w swoich filozoficznych pismach, najciekawszym zaś podobnego u nas dążenia objawem jest dzieło ks. M. Świątkowskiego, wydane w Berlinie r. 1765 p. t.: Prodro-mus polonus erudiiae veritatis seu tractatus de dignitate et uti-litate impedimentis et subsidiis sedibusque scientiarum etc. 1) Kołłątaj „Stan oświecenia w Polsce w ostatnich latach panowania Augusta III 1750—1764" Poznań 1841 tom I, str. 153—154. 3) Zob. o Świątkowswkim w wyżej wymienionem dziele Gottscheda list Załuskiego do Wolfa 3ci. 4) Kołłątaj „Stan ośw. w Polsce" I, 1551 Janocki w dziele: ,,Le-xicon der itztlebenden Gelehrten in Polen" Breslau 1755, przypisuje w tej mierze winę samemu Świątkowskiemu, mówi, że był on nadto zarozumiały i opryskliwy w stosunkach z profesorami, czując się wyższym od nich w naukach. stawił, utworzono niezależną od katedr filozofii scholastycznej jedną katedrę eklektyki a Putanowicz został pierwszym jej profesorem 1). Jakkolwiek eklektyzm nie jest i nie był nigdy dodatnią cechą filozofii a powstanie jego dowodzi zwykle upadku filozoficznego ducha, to jednak w Polsce a szczególnie na wszechnicy krakowskiej wyobrażał on rzeczywisty postęp, gdyż dozwolony mu wstęp na katedrę oznaczał uznanie nowszej i samodzielnej myśli filozoficznej. Z akademii filozofija eklektyczna zaczęła powoli przenosić się do szkół od akademii zale żnych a najpierwej dostała się do szkoły Lubrańskiego w Poznaniu. Trafnie też bardzo określa ŚNIADECKI CHARAKTER TEJ FILOZOFII EKLEKTYCZNEJ MóWIąC, żE WYBIERAłA ZE WSZYSTKICH SEKT TO, CO BYłO DOBREGO DO żADNEJ SIę NIE PRZYWIąZUJąC A RACZEJ MOżEMY DODAć I DO żADNEJ SIę NIE UPRZEDZAJąC. OKOLICZNOść TA NABIERZE W OCZACH NASZYCH ZNACZENIA, JEżELI ZWAżYMY, JAK WIELKI zwykle wpływ wywierają na umysł bystry i wrażliwy pierwsze wpajane mu poglądy.. Słuchając wykładów eklektyki, nie przejął się ŚNIADECKI NARZUCANą WóWCZAS ZWYKLE DO NOWSZEJ FILOZOFII W SZKOłACH NIECHęCIą, PRZECIWNIE MóGł NAWET ZAPOZNAć SIę Z NIą PRZYNAJMNIEJ OGóLNIE I PO RAZ PIERWSZY SPRóBOWAć SIł W SAMODZIELNEJ KRYTYCE. Najważniejszym jednak dla niego w Poznaniu wypadkiem było uczęszczanie na wykłady fizyki ks. Rogalińskiego. Jeżeli filozofija eklektyczna uchroniła go od wyłącznego wpływu „filozofii perypa-tetyków", to wykłady Rogalińskiego znowu otworzyły mu oczy na jej rzeczywiste niedostatki. Wypadek ten w następujący opisuje nam ŚNIADECKI SPOSóB: „KOńCZąC RETORYKę I DYJALEKTYKę W SZKOłACH LUBRAńSKIEGO, ZABRAłEM ZNAJOMOść ZE STUDENTAMI I PROFESORAMI SZKół JEZUICKICH POZNAńSKICH I TAM CZASEM PRZEZ CIEKAWOść CHODZIłEM NA LEKCYJE FIZYKI EXPERYMENTALNEJ ROGALIńSKIEGO, KTóRA MI SIę BARDZO PODOBAłA I GDZIE NABYłEM WSTRęTU DO SEKTY PERYPATETYKóW, KTóRYCH FILOZOFIJA BYłA PRAWIE POWSZECHNIE U-CZONA 2). 1) Łukaszewicz „Historyja szkół" Poznań 1850 II, str. 103. 2) Para. Bal. I, str. 6. 21 Do zrozumienia tych słów potrzeba wiedzieć, że Jezuici polscy współzawodniczą na polu wychowania z Pijarami i zostawszy za nimi we filozofii, prześcignęli ich wkrótce w nprawie umiejętności ścisłych. Przy szkołach jezuickich w Wilnie i w Poznaniu powstały pierwsze obserwatoryja astronomiczne i bogate fizyczne muzea; dwóch najznakomitszych zaś u nas przed wystąpieniem ŚNIADECKIEGO JANA wyobrazicieli nauk ścisłych, dwóch uczonych, którzy te nauki w Polsce zupełnie na wysokości swego postawili czasu t. j. POCZOBUT i ROGALIńSKI należą obaj do zakonu Jezuitów. POCZOBUT był profesorem astronomii w akademii wileńskiej a ROGALIńSKI nauczycielem fizyki i matematyki w Poznaniu. Na jego to właśnie wykłady uczęszczał ŚNIADEG-KI,O wpływie zaś, jaki one nań wywrzeć mogły, pouc,zy nas najlepiej, objaśniając własne powyżej przytoczone słowa obszerna czterotomowa fizyka ROGALIńSKIEGO, obejmująca cały kurs wykładów i wydana po raz pierwszy w Poznaniu w r. 1765 p. t.: „Doświadczenia skutków rzeczy pod zmysły podpadających etc." 1). Z dzieła tego wielkiej na owe czasy wartości przekonać się możemy, że ROGALIńSKI zajmował w nauce stanowisko pozytywne NEWTONA i wszelkich, idąc za przykładem tego mędrca, wystrzegał się spekulacyj, główny zaś nacisk kładł wszędzie na praktyczny z nauki pożytek. Mówiąc w pierwszym rozdziale o pierwszych rzeczy początkach, przechodzi krótko różne teoryje i wymienia trzy w ostatnich czasach najsławniejsze t. j. KAETEZY-JUSZA, LEIBNITZA i NEWTONA. Z tych trzech teoryj trafia mu najwięcej do przekonania NEWTON, który „przypuściwszy stworzenie " nie chce wchodzić w tajemnice boskie ani roztrząsać, jakim sposobem słońce, gwiazdy i ziemia się ułożyła. Powiada tylko i z nauki ziemiomierskiej wykazuje, że koniecznie trzeba 1) Doświdaczenia skutków rzeczy pod zmysły podpadających na publicznych posiedzeniach w szk. pozn. w Soc. J. na widok wystawione i wykładane Jego kr. M. panu naszemu mił. ofia- . rowane przez ks. J. Rogalińskiego tegoż zakonu matem, i fizyki dośw. nauczyciela a dla łatwiejszego słuchających i patrzących pojęcia za dozw. Zw. naprzód w r. 1765 a teraz 1771 powt. do druku podane, ksiąg czworo, tomy 4 w Poznaniu 4to 22       przypuścić próżne miejsce, bo inaczej w krótkim czasie słońce i gwiazdy całąby siłę straciły, aniby się ruszać nie mogły a jednak widzimy, że od tylu tysięcy lat ruszają się nieustannie i obroty swoje czynią. Powtóre pokazuje, że na świecie są dwie siły, które we wszystkich rzeczach panują. Jednę nazywa siłę pociągającą, drugą odpychającą. Wyznaje szczerze, że nie wie, co za przyczyna jest tego wzajemnego pociągania i odpychania, ale oczywiście pokazuje, że skądkolwiek to pochodzi, jest to jednak na świecie." Ostatecznie zaś wyprowadza ROGALIńSKI taki wniosek ze zdania różnych mędrców o początku wszechrzeczy: „widzimy, że jeden mówi: podobno się to tak stało, drugi: podobno tak się stało, trzeci mówi: podobno inaczej. I tak cała treść wszelkiej nauki o tem, kończy się tylko na dowcipnem podobno. Dla czego wszystkie szkoły, wszystkie rozumy tego wieku zaniechały cale dalszego szukania tych początków, uznając, że wiadomość ta nie jest cale potrzebna do zrozumienia skutków przyrodzonych, bo chociaż pierwszych początków ich nie wiemy, możemy jednakowo przez doświadczenia dochodzić ich bliższych początków i przyczyn, które pod zmysły nasze podpadają. Możemy dochodzić ich własności i umieć zażywać ich na dobro życia naszego, co pożyteczniejsza będzie, niżeli wszystkie dowcipne a niepewne domysły. Dla czego wiedzieć je jest rzecz ciekawa, ale niepotrzebna. I tym tylko końcem przywiodłem je tu, abym zadość uczynił ciekawości, nie żebym osadzał na nich naukę nasze, bo nie szukam nauki ciekawej ale nauki potrzebnej do wygody i obcowania ludzkiego. Przeto pierwszym wodzem naszym będzie doświadczenie zmysłów" etc. 1) Czytając ten ustęp rozumiemy słowa ŚNIADECKIEGO, który powiedział, że największy cios scholastyce zadał u nas KRASICKI swoją Mo-nachomachiją i ROGALIńSKI swoją fizyką. Występuje ten uczony fizyk nieraz nawet ostro przeciw filozofii perypatetyków, mówi np. w I ks. str. 260 o sprężystości ciał, że trzymać z perypatety-kami, że sprężystość jest to dzielność wrodzona i moc niejaka 1) Doświadczenia etc. ks. I, str, 19—23. 23 wewnętrzna nadana pewnym ciałom od Boga, jest to za rzecz udawać słowa, po których usłyszeniu nie staje się nikt mędr-szym nic więcej nie będzie wiedział o sprężystości, tylko co przedtem, to jest, że nie wie na czem zawisła/ Do obrania nauczycielskiego zawodu skłonił ŚNIADECKIEGO PROFESOR RETORYKI W POZNANIU MUSZYńSKI: „POLUBIWSZY MNIE" PISZE: „NAMAWIAł MNIE DO AKADEMII KRAKOWSKIEJ I PRZEZ DWA LATA NADEMNą PRACUJąC, WYMóGł NA MNIE SłOWO, żE POJADę DO KRAKOWA ZACIąGNąć SIę DO STANU AKADEMICKIEGO, JEżELI OTRZYMAM NA TO POZWOLENIE OD RODZICóW 1). OTRZYMAWSZY ZA POśREDNICTWEM MUSZYńSKIEGO TO POZWOLENIE, WYJECHAł SNIADECKI w lipcu r. 1772 do Krakowa. Nie ulega wątpieniu że wykłady ks. ROGALIńSKIEGO BYłY DLAń TUTAJ NAJDZIELNIEJSZą OCHRONą W OBEC SCHOLASTYKI, KTóRA JESZCZE WTEDY W CAłEJ SILE UTRZYMYWAłA SIę W STARODAWNEJ KRAKOWSKIEJ SZKOLE. NIE MOGąC JUż SPROWADZIć GO STANOWCZO Z NOWEJ NAUKOWEJ DROGI, WYWARłA ONA NA PRZYGOTOWANY W POWYżSZY SPOSóB UMYSł MłODZIEńCA NAWET WPłYW ZBAWIENNY: SKUTKIEM DłUGIEJ I GRUNTOWNEJ NAUKI POZNAł SNIADECKI strony dodatnie scholastyki, a doświadczywszy ich na sobie samym, nabrał wprawy w rozumowaniu i myśleniu nade-. wszystko zaś w jasnem i logicznem pisaniu. Zwykle tak bywa, że najsurowiej sądzimy i najwięcej lekceważymy to, czego nie znamy, lub znamy tylko powierzchownie. Panująca w 18 wieku filozofija potępiała i wyśmiewała filozofiję scholastyczną właśnie dla tego, iż patrząc na jej zboczenia nie wniknęła głębiej w jej ducha. Otóż SNIADECKI JAN zapoznawszy się dokładniej ze scholastyką w Krakowie nie lekceważył jej i nie potępiał nigdy bezwzględnie, uznając zaś wszystkie szkody, jakie szkolna metafizyka naukom wyrządziła, przecież o samym sposobie uczenia i rozumowania tak się później wyraża 2): „Dawny sposób szkolny w uczeniu Logiki zależy na tem, aby opisać 1) Pam. Bal. I, str. 6. 2) Rozprawa o logice i retoryce. Pism. rozm. III, str. 187. zwięźle i jasno znaczenie słów używać się mających i uwolnid język od wątpliwości: żeby rzeczy dobrze rozłożyd i podzielid na swoje części, w każdym podziale wytknąd zwięźle prawidła i te dobranymi szczęśliwie przykładami objaśnić. Zebrad potem wszystko pod jeden widok, wystawić ogólny obraz nauki, wytknąd jej istotne punkta i w nich znakomitsze zalety i wady. To wszystko służyło do czystego i porządnego układu, do łatwiej szego objęcia nauki i do trwalszego jej zatrzymania w pamięci. Pozwalam, że w dawnych logikach wiele było rzeczy psujących raczej niż prostujących rozum, wiele subtelności, któremi ją zarażali zagorzali metafizycy, uganiawszy się za próżnemi sło wami, za ich podziałami i za wykrętarstwem sofistycznem. Na leżało to wszystko wypędzid i oczyścid naukę od tych przywar, zrobid wybór rzeczy prawdziwie potrzebnych i pożytecznych, ale trybu uczenia nie naruszad, bo ten jest dla młodych głów naj właściwszy." Nie możemy inaczej przypuszczać, jak tylko, że kilkoletni pobyt na wszechnicy Jagiellońskiej i nauki dawnym szkolnym jeszcze odbywane sposobem wpłynęły na wytworzenie w umyśle ŚNIADECKIEGO tego rodzaju poglądów duchem swym tak pośredniczących, a równocześnie rozbudziły w nim do staro dawnych akademii krakowskiej urządzeń, tę cześd i przywią zanie , które zawsze nawet i w późnej jeszcze zachował starości. Piękny takiego usposobienia dowód złożył ŚNIADECKI pisząc w żywocie KOłłąTAJA 1), że: „Co innego jest rzeczy nowe budować a co innego od wieków zbudowane przerabiad. W tym ostatnim przypadku nie godzi się wywracad i niszczyd tylko to, co jest szkodliwe. Kreśląc zaś dalej z miłością ucznia w wy mownych słowach dawne szkoły krakowskiej urządzenia, zarzuca reformie, że poszła za daleko „w radykalizmie reformatorskim", powiada, iż stało się to skutkiem zawrotu i obłąkania powszech nej, w owym czasie opinii, gdyż kochano się w zastarzałych wa dach rządu krajowego a ubiegano się wszędzie za nowością, wy szydzając starożytne zwyczaje, obrzędy i ustanowienia. Przeszła          1) Pism. rozm. wyd. 2 I, str. 67 i następujące. 25 moda aż do przybytku dawnego nauki, a z nią żądza lepszego bytu roztargnienie w obowiązkach i oziębłość do swego powołania." W ten sposób pojmował on później reformę: nie jako tępienie, ale jako udoskonalenie i poprawę tego, co przeszłość wydała. Dostąpił ŚNIADECKI przybywszy do Krakowa w r. 1772 po zdaniu egzaminu w uniwersytecie stopnia baccalaureus phi-losophiae. „Słuchałem dalej„ — pisze o sobie 1) — „kursów filozofii i matematyki z wielką usilnością 2) a odbywszy prze 1) Jego życie przez niego samego opisane, rękopism str. 6. 2) W wydanym na rok 1774 spisie profesorów i wykładów uniw. krak. czytamy następujące nazwiska profesorów na wydziale filozoficznym, których wykłady Śniadecki słuchał. Spis ten, z którego można powziąć dokładne wyobrażenie o ówczesnym stanie wykładów i nauk w tutejszym uniwersytecie nosi napis: Institutum aeademicum studii generalis univ. crac. Doctorum, Magistrorum Professorum et Baccalaureorum 1774 Facultas philosophica Magistri collegiati: Andreas Śleczkowski Philae Dr. et reg. Prof. int. artist. Dec. Tylicianus elogu. Prof. pr. Exercitationes super causarum genera. Adamus Jagielski, Math. Prof. praelegit Trigon. planam et sphae-ricam. Jojs. Schabel Math. Prof. pr. Geographiam theoreticam. Franciscus Kolendowicz Philae Dr. et Prof. pr. Ex cur-su Aristothelico Physicam et methaphisicam. Thom. Olchawski Philae Dr. et Prof. pr. Pneumatologiam. Rom. Laśkiewicz Philae Dr. et Prof. pr. Oeconomicam. Math. Potaczewski Philae Dr. et Prof. pr. Tractatum de sensu et sensibili. Petrus Rydulski Philae Dr. et Prof. pr. Ex cursu Aristh. Logicam. Franc. Matawowski Philae Dr. et Math. Prof pr. Phi-losophiam eclecticam. Andreas Znaczekski Philae Dr. et Math. Prof. pr. Geometriam theor. Nepom. Gaworski Philae Dr. Math. Prof. pr. Archit. milit. et civilem. — Professores Extranei Craeoviae legentes: Ign. Pawłuśkiewicz Philae Dr. et Prof. pr. Metheorologiam. Jos. Kłosiński Philae Dr. et Prof. pr. Comentarium in Dialecticam Cas. Stęplowski. Sigism. Włyński Philae Dr. et Prof. pr. Retoricam sacram Hyac Pauczyński Philiae Dr. et Prof. pr. Physicam Magni Adal-berthi. Jos. Meyzel Philae Dr. Math. Prof. pr. Hydrostaticam, Linguam allemanicam. Seb. Czaputowicz Philiae Dr. pr. Arith. vulg. in integris et fractis. Math. Tylkowski Philae Dr. et 4 26 pisane oracyje publiczne dysputy, chociaż mi jeszcze rok wypadało czekać na egzamen do doktoryi, wszelako po dwóch latach podałem się na egzamen z temi, którzy mnie rokiem lub więcej w powołaniu akademickiem wyprzedzili, odbyłem go pomyślnie, nastąpiła publiczna promocyja na Licencyaturę a potem na Doktora filozofii przez dziekana . ŚLECZKOWSKIEGO 1), KTóRY BYł PROFESOREM WYMOWY POD IMIENIEM „ORATOR TYLICIANUS" ROKU 1775". Na filozoficzny w tych czasach sposób myślenia ŚNIADECKIEGO, I NA WPłYW JAKI NAń WYWARłA FILOZOFIJA ELEKTYCZNA RZUCAJą NIEJAKIE śWIATłO ZDANIA SPORNE, KTóRYCH BRONIł W MARCU 1775 ROKU JAKO KANDYDAT SECUNDAE LAUREAE 2). ZDAń TYCH JEST SZESNA Prof. pr. Microcosmologiam. Ant. de Camelin Philae Dr. et Prof. pr. Historiam reg. Pol. Jos. Muszyński Phil. Dr. et Prof. pr. Ethicam. Stanial. Kruszyński Philae Dr. Math. Prof. pr. Tab. Cassini sub putandorum motuum coelestium. Ant. Rembertowicz Philae Dr. pr. Elem. Geogr. hist. chron. Andreas Trzciński Linguam gallicam. Na końcu w spisie bakałarzów (baccalaurei) filozofii znajdujemy na jedenastem miej scu zapisane nazwisko Jana Śniadeckiego. Ze spisu tego możemy się najlepiej przekonać, że w uniwersytecie krakowskim jeszcze w r. 1774 wykładano najelementarniejsze tylko części matematyki, (algebry nie znajdujemy wcale) i że filozofija scholastyezna w całej sile się utrzymywała, okok niej zaś jedna ka tedra eklektyki.         1) Zdaje się, że tu pamięć Śniadeckiego zawiodła, gdyż w liber promotionum Kraków 1849 pag. 430 czytamy, że I. Śnia-decki otrzymał ritu solemni doctor alem lauream dnia 14 paźdź. r. 1775 pod dziekanem Andrz. Znaczekskim. 2) Propositiońes controversae ex philosophia defendentur in Collegio majori Univ. Crac. A. D. 1775 die 31 mensis Martii objectis sa-tisfaciente V. D. Joanne Sniadecki Act. LL. et Philosophiae secundae laureae candidato str. 1 folio. Myli się Dr. Ziemba wno-. sząc ze zdań tych, że Śniadecki był wówczas zwolennikiem wyłącznie filozofii Arystotelesa (str. 9,) gdyż ze zestawienia ich przekonać się właśnie możemy, że mu już filozofija perypatety-ków nie wystarczała i że twierdzenia scholastyczne albo zbija, albo eklektycznie modyfikuje. Dr. Skorski nie słusznie także wnioskuje z tych zdań, że Śniadecki odrzuca zupełnie nowsze teo ście czyli raczej osiem par, gdyż każde dwa są względem siebie jakoby tezą i antytezą, w niektórych parach zaś zdanie drugie jest modyfikacyją pierwszego. I tak: zdanie 1, 3, 5, 7, 9, 11, 13, i 15, są to twierdzenia czysto scholastyczne, im zaś mamy przeciwstawionych tyleż twierdzeń, będących albo ekle-ktycznem przekształceniem, albo nawet zaprzeczeniem zdań scholastycznych. Wprawdzie wszystkie te propozycyje wybierał i naznaczał dziekan, jednakowoż i to właśnie dowodzi, że filo-zofija eklektyczna wywalczyła sobie już była wtedy pewne stanowisko w Uniwersytecie i że ŚNIADECKI pod jej wpływem nie uznawał wyłącznej powagi metafizyki scholastycznej ale bronił w dyspucie przeciwko scholastykom nowszych filozoficznych poglądów. Zdaniu pierwszemu np., które opiewa: Principia corporum naturalium sunt materia et forma in facto ut ajunt przeciwstawione jest twierdzenie drugie.: Principia corporum naturalium peripatetica admitti possunt, sed ut metaphysice explicata, będące ograniczeniem pierwszego. Zdanie trzecie tak opiewa: Systema Gassendi recipi non potest de prin-cipiis rerum naturalium, nisi admittatur, quod ex quolibet fie ri possit quodlibet, tum ąuod corpora nulla ratione dividi pos-sint in partes; nam cum corporum cohaesio et moles fiat juxta Gassendum ex atomis hamatis uncinatis etc. ipsique unci et hami atomorum sint indivisibiles, sicut et atomi seąuitur cor pus constitutum ex talibus atomis hamatis uncinatis nullo pa-cto posse śecari in partes ac disttibui. Temu zaś zdaniu przeciwstawione jest takie zdanie czwarte: Systema Gassendi pro-pugnari potest si aut dubiis prementibus satisfiat, aut acćuratius explicetur.. His enim rationibus inducti Wolfius, Leibnitius rejecto systemate Gassendi alias hypotheses tenta runt, suasque particulas primigenias aut elementa aut mona-des non homogeneas sed heterogeneas dixere; cum per ato                   ryje (str. 5), gdyż przytoczone zdanie czwarte dowodzi, że Snia- decki przyznaje nawet, że system Gassendego mógłby być bronionym i widocznie przechyla się na stronę teoryi ato" mistycznej Wolfa i Leibnitza. 28       mos Gassendi et modificationem earum singulis fenomeis cor-porum respondere non possent. Zdanie to jest bardzo charakterystyczne, gdyż jak widzimy kandydat nietylko broni tu prze-ciw perypatetykom nauki WOLFA, LEIBNITZA i NEWTONA, ale przy* tacza zupełnie nowego rodzaju powód, który tych myślicieli do odrzucenia nauki GASSENDEGO skłonił. Podczas gdy scholastycy jak to widzimy w zdaniu trzeciem, odrzucają naukę GASSENDEGO na zasadzie dyjalektycznie ułożonego syllogizmu, to w zdaniu czwartem za powód odrzucenia przytoczono, że przez atomy GASSENDEGO poszczególnych fenomenów ciał wytłumaczyć nie można, metoda więc tu już jest zupełnie inna. Również bardzo charakterystyczne są dwie ostatnie pary zdań; zdanie trzynaste czysto scholastyczne opiewa: Formae materiales educuntur de potentia materiae, w zdaniu czternastem zaś powiedziano jest natomiast: Formas materiales substantiales in corporibus vi-tae expertibus educi de potentia materiae qui docent gravia illis argumenta restant ad solvendum. Kandydat przeto, który bronił tego twierdzenia musiał wyszukiwać argumenta poddające w wątpliwość główne zasady metafizyki scholastycznej. W zdaniu piętnastem: Gravitas corporum venit etiam a principio in-teriore, ukrywa się dążenie ówczesnej scholastyki do podciągnie-nia pod swoje formuły i nowszych badań przyrodniczych, to też zdaniu temu w myśl nowych kierunków badania przeciwstawione jest zdanie szesnaste: Gravitati corporum explicandae non sufficit solum principium interius. Widocznem przeto jest ze zdań tych, że ŚNIADECKI W czasie, w którym egzamin doktorski składał, był wprawdzie zwolennikiem metafizyki, ale już nie scholastycznej, lecz metafizyki przekształconej eklektycznie pod wpływem filozofii LEIBNITZA, WOLEA i nowszych badań przyrodniczych. Że nasz uczony w rzeczy samej jakiś czas uznawał powagę takiej metafizyki, wnosić to można z własnych jego słów wypowiedzianych w rozprawie o metafizyce 1). Kreśląc tam bowiem w żywych i dosa 1) Pism. rozm. wyd. 2, II. str. 353. 29 dnych barwach szkodliwy wpływ metafizycznych sporów na postęp prawdziwie umiejętnych badań, dodaje, iż to co pisze, „piszę z własnego doświadczenia, bo straciwszy najspośobniej-szą porę życia na metafizyce, miałem ją najprzód za górną mądrość. Gdym się potem rzucił do prawdziwych i gruntownych umiejętności, poznałem się na nieużyteczności tamtej i na jej szkodliwem dążeniu." Ustęp ten. wyjaśnia nam również najlepiej przyczynę późniejszych w jego poglądach, zmian, potrzeba bowiem pamiętać, że metafizyka eklektyczna, jakkolwiek różniła się w szczegółach od scholastyki, to jednak duchem swym tak samo jak i tamta nie odpowiadała metodzie przyjętej w umiejętnościach ścisłych. Głębsze studyja w naukach ścisłych musiał ŚNIADECKI ROZPOCZąć JESZCZE W ROKU 1776, GDYż REFORMATORSKIE JUż WTEDY USPOSOBIENIE UMYSłU JEGO CECHUJE WYBORNIE FAKT, Iż BęDąC JAKO DOKTOR FILOZOFII OBOWIąZANYM DO UCZENIA PUBLICZNIE NA WSZECHNICY, OBRAł SOBIE W TYMżE ROKU ZA PRZEDMIOT DO WYKłADU NIE WYKłADANą NIGDY JESZCZE DOTąD W KRAKOWIE ALGEBRę, Z KTóREJ GDY LICZNI SłUCHACZE śWIETNIE ZDALI EGZAMIN, PRZYZNANO MłODEMU NAUCZYCIELOWI SZCZUPłE WPRAWDZIE, ALE ZASZCZYTNE WYNAGRODZENIE T. Z. MARGARITALES 1). Stanowczy jednak zwrot dokonał się w umyśle ŚNIADECKIEGO JANA, DOPIERO W ROKU NASTęPNYM 1777. 1) Pam. Bal. I str. 12. Łukaszewisz w historyi szkół II, str. 103 wymienia między naukami matematycznemi, wykładanemi w Uniw. krak. zaraz po r. 1760 także algebrę, cytując mylnie ustęp z żywota Kołłątaja, Śniadeckiego (P. rozm. I str. 64 i 55,) Śniadecki algebry tam między naukami matematycznemi nie wymienił i wymienić nie mógł, albowiem jeszcze w programie nauk z r. 1765 powiedziano jest, że matematyka ma być wykładaną „rejectis signis seu notis algebraicis, quae magis mentem confundunt, memoriam enervant quam adjuvant". Pierwszym wykładającym algebrę w ak. krak. był dopiero sam Śniadecki w r. 1776, który nie chcąc się wymienić w żywocie Kołłątaja dodaje tylko, że algebra była zaprowadzona później i dawana, oddzielnie. 30       Komisyja edukacyjna postanowiła, właśnie wtedy przeprowadzić reformę szkoły nowodworskiej i w tym celu wysłała do Krakowa KOłłąTAJA, który poznawszy się ze ŚNIADECKIM powołał go do przekształconej zupełnie szkoły na nauczyciela w klasie szóstej 1). Wystarczy rzucić tylko okiem na nowy plan wprowadzony do szkół polskich przez komisyję edukacyjną i porównać go z dawniejszym, aby się przekonać, że reforma była od razu sko kiem z wieków średnich, do nowożytnej oświaty. Komisyja za chowując religijny i chrześcijański charakter szkoły", zmieniła go najzupełniej tak pod względem sposobów uczenia jak i treści nauki. Dowodzą tego najlepiej przepisy wydane dla na uczycieli na szkoły wojewódzkie, gdzie zaraz we wstępie czy tamy, że „nie jest szkolnych instrukcyj końcem nauczyć dzie cię obcego zniszczonych narodów języka, oziębłego wierszopistwa, fałszywej retoryki i tym podobnych rzeczy. Ale owszem całe staranie obrócić trzeba, aby uczeń zawczasu zaczął być rozsą dnym, czułym, cnotliwym, pożytecznym. Nie masz środka: mło dzian musi być głupi, niebaczny, albo dowcipny, rozsądny; nie użyty, albo czuły i dobrotliwy, nikczemny, ciężki społeczności, albo użyteczny obywatel. Do tego zatem każdy nauczyciel kie rować ma nauki szkolne, albo się nie podejmować urzędu. Na uczyciel każdy powinien być o tem przekonany, że od niego prawie wszystko w edukacyi zawisło. Przymioty jego rozumu i serca, wpłyną w rozum i serce uczniów. Trzeba nauczycie lowi być filozofem, jaśnie widzieć rzeczy, znać grunt czło wieka, skłonności namiętności, pojętność każdemu wiekowi właś ciwą, związek umiejętności ludzkich; trzeba być czu łym, nienaruszonym, sprawiedliwym, gorliwym o dobro uczniów i dobro pospolite narodu ludzkiego" 2).                   1) Pam. Bal. I str. 12. 2) Przepis komisyi Edukacyi narodowey na szkoły Wojewódzkie. Przytaczam cały ustęp z oryginalnego egzemplarza. Łukaszewicz pomieścił go na str. 335 tomu II. .' 31 Odpowiednio do tak nowego zupełnie o zadaniach szkoły pojęcia wykład łaciński został zastąpiony wykładem w języku narodowym, główny zaś nacisk położony zamiast na język łaciński, lub retorykę i dyjalektykę na nauki matematyczno fizyczne i moralno społeczne. Tak więc przeważnie formalny dawniej sposób kształcenia ustąpił teraz miejsca przeważnie realnemu. Ale realizm ten w nowem systemie oświecenia publicznego był pojęty w sposób głębszy i prawdziwie filozoficzny. Zalecano wprawdzie nauczycielom, aby mieli na względzie głównie praktyczny z nauki pożytek, ale równocześnie żądała komisyja od nich, aby nie zasadzali nauki na luźnem gromadzeniu wiadomości, lecz pojmując filozoficznie związek wiadomości ludzkich aby się starali prowadzić uczniów do szerszego ich ogarnienia, aby kształcili charakter młodzieży, przysparzając w ten sposób krajowi dobrych i prawdziwie użytecznych obywateli. Wielkie zaiste podjęła przedsięwzięcie komisyja edukacyjna w Polsce, chodziło jej bowiem o zespolenie nowożytnej oświaty z duchem religijnym i chrześcijańskim z jednej strony, a z drugiej, o połączenie praktycznych z nauki szkolnej korzyści z duchem moralnym i obywatelskim. Być może, że reforma była nadto radykalnie przeprowadzoną, może nosząc na sobie zbyt jednostronne znamię wpływu francuzkiego nadto stanowczo zrywała z przeszłością, jednakowoż myśli przewodnie, które kierowały pracą reformatorów, zachowały do dziś dnia wartość swą i wielkie znaczenie. Nie potrzeba, sądzę, dodawać, że SNIADECKI JAN wykształcony według dawniejszego systemu, chcąc teraz z korzy- . ścią nauczać, musiał się przedewszystkióm sam uczyć. Ale giętki i wrażliwy umysł młodego bardzo jeszcze wtedy, bo dopiero 21 lat liczącego nauczyciela, doznawszy dawniej już wpływu nowożytnej nauki, odnalazł się w trudnem położeniu, wszedł na nowe drogi i potrafił pełnić obowiązki z korzyścią dla siebie i dla uczniów 1). Uczył tedy ŚNIADECKI W języku polskim wszyst 1) Dowodzi tego uzyskana od kom. ed. pochwała. 32       kich przedmiotów w klasie szóstej, między którymi: fizyki, mechaniki, hygijeny czyli nauki „o człowieku względem zachowania zdrowia, logiki i pierwszy w Polsce ekonomii politycznej, według dzieł fizyokratów. W osobnym dla szkół nowodworskich w Krakowie, przez KOłłąTAJA wydanym przepisie czytamy o nauczaniu Logiki taki ustęp: Logika tę szczególną ma dla siebie własność, że w dochodzeniu prawdy rozum człowieka kieruje. Więc nauczyciel poda wprzód logiczne początki i fundamentalne jej ustawy, potem też początki do wszelkich nauk przystosuje. W tym dziele za cały grunt założy, iź wszelkich wyrażeń myślnych początkiem są zmysły. Ukaże jako Logiki istotny jest cel kierować myślami człowieka, prowadzić go do poznania prawdy, ubezpieczać rozum od błędu. Poczynać będzie w poznaniu rzecz od nocyi wiadomszych, prostych, osobnych, nie złożonych: postąpi potem do wyższych, niewiadomych, złożonych, powszechnych. Ukaże nauczyciel źródła błędów, sofizma-tów w mówieniu w wnioskach, jakie są przywiązania do strony, zwyczaje zadawnione, branie słów niedokładne, branie rzeczy myślą oderwane za rzeczy istotne: poda reguły zdrowej krytyki do sądzenia o książkach o wartości świadectw o dziejach. Do czego służyć mu będą: Elementa Artis Logico Critica Antonii Genuehsis. La Logique ou l' art de penser avec des ob-' servations propres a former le jugement. W całym zaś tej umiejętności biegu Nauczyciel głębszej Metafizyce rozstrząśnienie kwestyi trudnych zostawi a o to się starać będzie, aby więcej przykładami jak regułami do Logiki praktycznej t. j. do roztropnego rozumu użycia, swych Uczniów formował. Zgoła Logika zdrowa od owych bałamuctw i dzikich wykwintów oczyszczona poda uwagi na władze i działania duszy, pokazując jaką drogą w każdej materyi i publicznej i prywatnej poznać ma prawdę i drugim ją okazać" 1). 1) Pam. Bal. II. str. 16. 33 Przytoczyliśmy umyślnie ustęp ten w całej rozciągłości, aby wskazad z jakiego to rodzaju nową filozofiją mógł ŚNIADECKI obeznać się już w Krakowie. Była to filozofija na doświadczeniu oparta skłaniająca się ku sensualizmowi, ale która wraz ze wskazówką, że trzeba nauczycielowi być filozofem i jaśnie widzieć rzeczy i związek umiejętności ludzkich, mogła go była naprowadzić jnż wtedy na myśl związku filozofii z naukami. Pierwsze próby literackiej ŚNIADECKIEGO działalności świadczą najlepiej, jak radykalny wpływ wywarły na jego umysł wszystkie tu poruszone okoliczności a nadewszystko, jak podziałał nań bliższy stosunek z człowiekiem tak zdolnym i wszechstronnym jak KOłłąTAJ. Jeszcze mowa pochwalna z r. 1776 1) wyborną napisana łaciną na cześć św. Stanisława, przypomina najzupełniej szumne scholatyczne panegiryki, ale zaraz już w następnym roku ułożona przez niego wierszem oda, będąca w imieniu uczniów klasy VItej podziękowaniem dla komisyi edukacyjnej 2) zdradza widocznie wpływ nowoczesnej nauki. W niej to sławi ŚNIADECKI monarchę, który polecił uczonym mężom „skażoną nauk twarz odnowić, sławę wrócić, przesądów dzikich uspić wrzawę", a wymieniając główne cechy każdej umiejętności z osobna, która była przedmiotem nauczania w zreformowanych, przez kommisyję 1) In laudem divi Stanislai Casimiritani primo in regia scientiarum universitate cracoviensi S. th. professoris tandem amplissimi ca-nonicorum lateranensium S. Augustini laetus Professi ac Presby-teri, oratio, qua suae recurrenti annuae celebritati in peraugus tis sacratissimi corporis Casimiriae ad Cracoviam aedibus m. I. B. V. Śniadecki AA. LL. phil. D. math. professor pro more academico anno erae v. 1776 die 3tia Maji publice prolusit typ. Coll. mai. un, erac. 4to. 2) Prześwietney kommissyi nad edukacyą narodową za wprowadzoną, do szkół władysławskich publiczną nauk reformę młódź akademii krakowskiey w tychże szkołach ucząca sią, uroczyste podziękowanie pełnym wdzięczności y ukontentowania sercem, przez M. Jana Śniadeckiego klasy VItej profesora składa. kart 4 5 szkołach, kładzie wszędzie nacisk na praktyczny z nauk pożytek, wysławia przed innemi nauki przyrodnicze a o Logice mówi, iż „byśmy za prawdy w poznawaniu rzeczy śli torem, rozum mocno ubezpieczy Logika, dzielna wszech nauk mistrzyni, co myśl przezorną i ostrożną czyni a wytknie wszystko co tu nad korzyść jest oschłego zbytku, ile bałamuctw w cnym nauk przybytku". Rozwijający się u ŚNIADECKIEGO sposób myślenia, charakteryzuje również i zajście jego z profesorami Uniwersytetu o kalendarze. Jako profesor matematyki był SNIADECKI z urzędu swego obowiązanym do układania kalendarzy. Otóż w kalendarzu na roku 1776 pozwolił sobie on pierwszy w Krakowie zwątpić o prawdziwości przepowiedni astrologicznych i chciał przynajmniej używany napis „ rozsądek astrologiczny" zmienić na mniej dosadny „domysł astrologiczny". Ale starzy profesorowie, dostrzegłszy tę skeptyczną zmianę, przyjęli ją z oburzeniem, młody musiał ustąpić i wyraz „domysł" nie utrzymał się ani na rok 76 ani 77. Znajdujemy go dopiero w kalendarzu na rok 78 widać że SNIADECKI przecież nareszcie przeprowadził swoją przeciw astrologii skierowaną poprawkę. Nadto w tym ostatnim kalendarzu stara się on już nawet o ile możności unikać przepowiedni astrologicznych i między innemi tak pisze: „Pod tę porę (t. j. podczas porównania dnia z nocą) astrologowie różne ułożenia gwiazd i domów niebieskich wysta-wują w swoich wyobrażeniach, z którychby rozporządzenia wnioski swoje układali. Ale tych wyobrażeń opisanie że nie ma mocy objaśnić nieoświeconego lub mądrego zatrudnić, dla tego się opuszcza". Oprócz tego w kalendarzach z roku 1777 i 78 umie-ścił SNIADECKI rozprawkę o wodach mineralnych, pomocnych zdrowiu ludzkiemu. (W r. 78 dalszy ciąg nosi napis: „Osnowa wiadomości o wodach mineralnych") „gdzie wylicza i rozbiera te wody, które są pomocne i szkodliwe tak ludziom jak i zwierzętom" 1). Widzimy przeto, jak wtedy już umysł naszego uczo 1) Sprawa z kalendarzami jest opisana w Pam. Bal. I str. 16 a obszerniej U str. 3 i 4. Powodem do napisania rozprawki o nego męża zmierzał do usuwania naukowych przesądów i praktycznego wyzyskiwania wyników nowszej nauki. Ale na tej drodze nie można było zatrzymać się w połowie, czuł to dobrze ŚNIADECKI I WIDZIAł, żE WYKSZTAłCENIE W KRAJU NABYTE NIE MOżE MU WYSTARCZYć DO PRAWDZIWIE UżYTECZNEJ PRACY W NAUKACH. NATURALNA WEWNęTRZNA SKłONNOść POCIąGAłA GO DO MATEMATYKI I NAUK śCISłYCH. I NIC DZIWNEGO MAJąC W SZKOłACH DO CZYNIENIA Z JEDNEJ STRONY ALBO Z DIALEKTYKą I FILOZOFIJą SCHOLASTYCZNą, ALBO TEż Z EKLEKTYKą, NA NIEPEWNYCH OPARTą PODSTAWACH, Z DRUGIEJ ZAś STRONY Z NAUKAMI TAK PEWNEMI JAK MATEMATYCZNE UMYSł JASNO MYśLąCY PRZECHYLIł SIę KU TYM OSTATNIM, WYKłADY KS. ROGALIńSKIEGO ZAś WSKAZAWSZY MU WZNIOSłY WIDOK NAUK NA DOśWIADCZENIU OPARTYCH I Z MATEMATYKą POłąCZONYCH, ZAPALIłY W TYM UMYśLE ISKRę PRAWDZIWEGO ZAMIłOWANIA, KTóRA ROZWIJAJąC SIę DALEJ POD WPłYWEM REFORM DO SZKół WPROWADZONYCH I STOSUNKóW Z KOłłąTAJEM, ROZSTRZYGNęłA O PRZYSZłYM KIERUNKU NAUKOWYM NASZEGO MATEMATYKA-FILOZOFA. ZNAł ŚNIADECKI DOKłADNIE NIEDOSTATKI SWOJEGO WYKSZTAłCENIA, PRAGNąC ZAś ZAJąć WYżSZE W NAUCE STANOWISKO I W TEN SPOSóB SłUżYć KRAJOWI, POSTANOWIł WYJECHAć ZA GRANICę W CELACH DALSZEGO KSZTAłCENIA SIę. Wyjechał ŚNIADECKI Z KRAKOWA W ROKU 1778 O POWODACH ZAś TEGO WYJAZDU SAM TAK PISZE: „WIEDZIAłEM żE W UNIWERSYTECIE NASTąPI REFORMA, CHCIAłEM SIę USPOSOBIć NA PROFESORA MATEMATYKI I TRZEBA BYłO NA TO UDAć SIę ZA GRANICę" 1). W TAKIM WIęC CELU WYJEżDżA NAPRZóD DO LIPSKA A POTEM DO GETYNGI, ZALECONY PRZEZ KSIęCIA PONIATOWSKIEGO, BISKUPA PłOCKIEGO NA ON CZAS PRZEWODNICZąCEGO W KOMMISYI EDUKACYJNEJ. DO GETYNGI PRZYBYł ŚNIADECKI JAN W TYM SAMYM JESZCZE ROKU 1778. wodach mineralnych były bezwątpienia miewane w 77 roku przezeń stosownie do przepisów wykłady hygieny w klasie VI. Według Tyssota. 1) J. Śniad. życie przez niego samego opisane rękp. str. 7. Uniwersytet w Getyndze, założony w r. 1734 przez króla angielskiego Jerzego II, posiadał wówczas właśnie z powodu związków łączących Hanower z Angliją pewne od innych szkól wyższych niemieckich znacznie wyróżniające go eechy. Już założycielami wszechnicy w Getyndze kierowała ta myśl przewodnia, aby w niej mogli wykształcać się nie tak uczeni, ale raczej światowi mężowie stanu, wynoszący głównie praktyezne z nauki korzyści 1). Stosownie do tego pierwotnego planu przeważał w Getyndze kierunek naukowy prawdziwie angielski pod względem filozoficznym, zaś profesorowie tamtejsi hołdowali zasadom nowoczesnego wówczas realizmu i empiryzmu. Wprawdzie młodzież nie zupełnie uległa takiemu duchowi a po roku 1770 stała się nawet Getynga głównym zbornym punktem młodzieży myślącej w duchu czysto narodowym niemieckim i idealnym. W 1772 r.. zawiązał się tam pod kierunkiem BUEGEEA i VOSSA tak zwany „Gottinger Dichterbund", który jakiś czas nadawał ton młodemu w Niemczech pokoleniu. Profesorowie jednak okazywali jawnie niechęć do całego tego ruchu, lekceważąc sobie idealne dążenia młodzieży. Gdy ŚNIADECKI DO GETYNGI PRZYBYł ZWIąZEK POETóW JUż NIE ISTNIAł, KTO WIE ZAś CZY BLIżSZE ZETKNIęCIE SIę Z RUCHEM, KTóRY TAK PRZYPOMINA PóźNIEJSZYCH WILEńSKICH FILARETóW I FILOMATóW I ZAPOZNANIE SIę Z DUCHEM NOWEJ POEZYI NIEMIECKIEJ NIEBYłYBY WPłYNęłY NA UKSZTAłCENIE W JEGO UMYśLE ODMIENNYCH NIECONA LITERATURę POGLąDóW. TAK ZAś, JAK SAM PISZE, NIE żYJąC Z NIKIM KSZTAłCIł SIę WYłąCZNIE POD WPłYWEM PROFESORóW A SZCZEGóLNIE POD KIERUNKIEM KASTNEEA, profesora matematyki i FEDEEA prof. filozofii. Matematyk KASTNER, który mu nawet nauki prywatnie udzielał, używał u współczesnych pewnej sławy, ale nie był to umysł twórczy; jego dzieła a między niemi np. historyja matematyki niema żadnej wyższej wartości i z dziełem Montucli 1) Zob. wzmiankę o założeniu uniw. w Getyndze w hist. fil. Erd manna II str. § 294. 37 ani porównaną być nie może. Zajmował się KASTNER także filo-zofiją i pierwotnie w Lipsku należał do zwolenników WOLFA, później zaś był wyznawcą empiryzmu zespolonego eklektycznie z niektórymi szczegółami z filozofii spekulacyjnej. Filozoficzne prace jego były nawet cenione za granicą: SNIADECKI W liście pisanym do KASTNEEA z Paryża z roku 1780 z datą 23 Sierpnia wspomina jego konkursową rozprawę „o początku rozkoszy wedle Kartezyusza" dodając, że uczony profesor hollenderski HEN-NEET nazwał ją najznakomitszem rozwinięciem poglądów KAR-TEZYUSZA 1). Niezasłużona to pochwała, gdyż rozprawa KASTNEEA nie jest rozwinięciem poglądów DESKARTA, ale tylko przystosowaniem ich do zasad eudemonizmu. FEDER nie zajmuje wcale wybitniejszego w historyi filozofii stanowiska, dla nas tutaj ważnym jest tylko dla tego, iż jeden z pierwszych zwalczał ze stanowiska eklektycznego empi-ryzmu KANTA i napisał wspólnie z GARVEM pierwszą potępiającą zupełnie tego myśliciela krytykę 2). Okoliczność ta dowodzi, że mógł ŚNIADECKI już w Getyndze przejąć się duchem wprost krytycyzmowi KANTA przeciwnym. W swojej filozofii FEDEE nie chce być ani zwolennikiem WOLFA ani LOCKA ani KANTA, nazywa się realistą w poglądach zaś filozoficzno-politycznych mistrzami jego są LOCKE i ROUSSEAU. Pod kierunkiem takich to ludzi kształcił się nasz uczony, oprócz tego zaś słuchał jeszcze wykładów HEYNEGO prof. filologii, MICHELISA oryjentalisty, SLóZEEA historyka 3) i wielu innych. Sam wybór przedmiotów dowodzi już jak wszechstronnem było pragnienie wiedzy w tym 1) Zob. dodatki I. 2) Zob. rozdział czwarty. Zabawnie wyglądą, twierdzenie Balińskiego I str. 852, że Śniadecki znał dokładnie naukę Kanta od studyów swoich w Getyndze, gdzie bawił przez roku 1779, podczas gdy krytyka czyst. um. Kanta wyszła dopiero w r. 1781. To tylko jest rzeczą, pewną, że w wykładach Federa mógł zaczerpnąć poglądów wręcz stanowisku Kanta przeciwnych, którego zagorzałym wrogiem był Feder, 3) Pam. Bal. I str. 21. umyśle. Nie mógł on nigdy w obrębie jednej tylko zamknąć się nauki, nawet umiejętności przyrodnicze nie wystarczały mu, potrzebował koniecznie szerszych widoków; pozostanie też ŚNIA-DECKI dla nas zawsze świetnym przykładem humanitarnie wykształconego przyrodnika. Nie podobna tu jednak pominąć milczeniem jednej bardzo ważnej okoliczności t j. że nic nam nie wskazuje, aby JAN bawiąc w Niemczech starał się wniknąć głębiej w ducha prawdziwie narodowej poezyi i filozofii niemieckiej. Nie ulega wprawdzie wątpliwości, że znał filozofiją LEIBNITZA i WOLFA, ale to życie idealne, ten duch nowy objawiający się w ówczas już tak żywo wśród Niemców uszedł widocznie uwagi jego i dla tego to naród niemiecki pozostał mu na zawsze duchowo bardziej obcym od innych. W Getyndze cudzoziemczyzna przeważała a nauki, którym się ŚNIADECKI poświęcił, były wtedy w Niemczech w ogólności bardzo słabo uprawiane 1). Nie możemy się przeto dziwić, że w jednym z jego listów pisanych w roku 1781 z Paryża (który później w całości przytoczę), spotykamy bardzo niepochlebne o naukowości niemieckiej zdanie: „chyba tylko co do wytrwałości w pracy winniśmy Niemców naśladować" pisze. W uwagach zaś nad życiem swojem wspomina, że w Getyndze zapoznał się wprawdzie po raz pierwszy z wyższą matematyką i nabrał wielkiej łatwości w mechanicznym rachunku, że przykładał się także praktycznie do astronomii, ale że we filozoficzne podstawy i wewnętrzną treść tych nauk nie mógł tu wniknąć wcale, dla tego niezadowolony z pobytu w Niemczech wyjeżdża w Listopadzie roku 1779 2) do Hollandyi a stamtąd do Paryża. Gdy ŚNIADECKI JAN 24 lat wówczas niespełna liczący do Paryża przybył, była ta stolica jednem z głównych ognisk 1) Wielki matematyk niemiecki Euler przeniósł się był w tych czasach do Petersburga a ociemniały umarł w r. 1783. W naukach ścisłych pracowali wtedy z największym powodzeniem Anglicy i Francuzi. 2) Życie J. S. przez niego samego opisane str. 11. naukowego ruchu szczególnie w umiejętnościach ścisłych. Naj-większy z niemieckich badaczy EULER, ociemniały schodził już wtedy z pola tymczasem we Francyi jaśniały w całym blasku świetności pierwszorzędne na widnokręgu umysłowym talenta D' ALEMBERT, SEJOUR, LAPLACE, LALANDE, COUSIN, CONDOR-CET, a z nim razem później De la GRANGE i wielu innych jeszcze znakomitych uczonych myślicieli łączyło razem wysilenia swe, aby nauki matematyczno astronomiczne na najwyższym szczeblu doskonałości postawić. Podstawą wszystkich tych usiłowań były badania i wielkie wynalazki NEWTONA. W matematyce zależało głównie wszystkim ówczesnym uczonym, aby rachunek różnicowania i całkowania przez NEWTONA wynaleziony ostatecznie wydoskonalić, od wszystkich pozornych sprzeczności uwolnić i najsubstelniejszą tę matematyczną, analizę do badań astronomicznych przystosować, gdyż z jej tylko pomocą można było w astronomii znowu rozumowo zgłębić i rozszerzyć znaczenie prawd przez NEWTONA zdobytych i tak całą umiejętność astronomiczną na jednej powszechnej oprzeć zasadzie. Wśród rozmaitości wyników i dążeń naukowych zaś okazała się już wtedy potrzeba badań nad historyją i rozwojem nauk ścisłych. W poczuciu takiej to właśnie potrzeby, napisał MONTUCLA SWOJE KLASSYCZNE DZIEłO O HISTORYI MATEMATYKI, A BAILLY, historyję astronomii. Wszystkie w. „tym duchu podejmowane prace mające na celu coraz większe uogólnianie prawd umiejętnych, musiały oddziałać i na charakter ruchu filozoficznego, tem bardziej, że najznakomitsi w naukach ścisłych badacze jak np., D' ALEMBERT, CONDORCET i wielu innych równocześnie i filozofiją się. zajmowali 1). To też D' ALEMBERT pisząc we wstępie do wielkiej Encyklopedyi, że jej zadaniem, to „zebrać wszystkie wiadomości ludzkie w jak najmniejszym obrębie i umieścić niejako filozofa nad tym wielkim labiryntem w punkcie bardzo wyniosłym, z którego 1) Zob. dalej rozdział czwarty. 40 by mógł jednym rzutem oka ogarnąć przedmioty swoich spekulacyj i swoje nad nimi prace, odróżnić główne gałęzie wiedzy ludzkiej, gdzie się dzielą a gdzie się łączą a czasami nawet przewidzieć ich tajemnicze drogi 1), wskazał wyraźnie główny cel tej nowej z naukami ściśle połączonej filozofii. Znalazłszy się w Paryżu wśród takiego naukowego i umysłowego ruchu, „postanowiłem sobie" pisze ŚNIADECKI : 1sze doskonalić się w wyższej matematyce osobliwie w jej przystosowaniu do astronomii i mechaniki, poznać prace i dzieła geometrów francuzkich, 2re uczyć się chemii, historyi naturalnej i trudniejszych traktatów fizyki, 3cie poznać literaturę francuz-ką znakomitszych w niej pisarzy, ćwiczyć się w mówieniu i pisaniu językiem francuzkim. Nareszcie znaleźć sposoby przebrania się do Anglii dla poznania nauki i pisarzy tego narodu". Z listów pisanych do KASTNERA do Getyngi 2) i z uwag nad własnem życiem przekonywamy się, że ŚNIADECKI ten tak szeroko zakreślony plan w całości urzeczywistnił z wyjątkiem podróży do Anglii. Idąc za radą HENNERTA trzymał się wykładów w College de France. Tu w nauce matematyki był mu przewo-dnikiem COUSIN, Z którego pomocą wniknął w ducha umiejętności matematycznych „otworzyły mi się oczy, na głębszy tej umiejętności widok, „pisze*. Przekonałem się, że umiałem w Niemczech mechanizm rachunkowy, ale nie głębokie myśli w tym rachunku zawarte" 8). W astronomii ćwiczył się w rozwiązywaniu najważniejszych wtedy zagadnień dotyczących głównie wzajemnego trzech ciał na siebie działania w przystosowaniu do objawów ruchu księżycowego, które ostatecznie przez D' ALEMBEBTA, CLAI 1) Encyclopedie ou dict. raisonne des sciences etc. I Paris 1751 Discours preliminaire pag. XV. 2) Zob. dodatki I. 3) Pam. Bal. I str. 30.  RAUTA I MAYERA rozwiązanemi zostały. Pomocą w nauczeniu się praktycznych astronomicznych obserwacyi, byli mu pp. MES-SIER i LALANDE, w astronomii fizycznej kształcił swoje poglądy obcując z LAPLACEM a SEJOUR wskazywał mu sposoby zastosowania najsubstelniejszej matematycznej analizy do astronomii. Z notatek zaś ręką ŚNIADECKIEGO PISANYCH A GłóWNIE Z UWAG I WYCIąGóW ROBIONYCH Z PAMIęTNIKóW PARYZKIEJ AKADEMII NAUK WI-DOCZNEM JEST, żE NIEZADOWOLONY SAMEM TYLKO GROMADZENIEM WIADOMOśCI, USIłOWAł ZAPOZNAć SIę TAKżE Z HISTORYJą UMIEJęTNOśCI śCISłYCH I ICH ROZWOJEM, WYRABIAJąC SOBIE W TEN SPOSóB WSZECHSTRONNY FILOZOFICZNY SąD O NAUKACH. Co do drugiego punktu to zachowane skrypta z wykładów chemii D'ARCETA dowodzą, że nasz uczony rzeczywiście nie ograniczał się w pracach swych wyłącznie do matematyki i astronomii, ale że i w innych także gałęziach wiedzy przyrodniczej pracował. W liście do KASTNERA z dnia 23 Sierpnia 1780 pisze, że idąc za jego radą poświęca pewną część swojego czasu chemii, która tu (tj. w Paryżu) ze wszystkich nauk jest najwięcej uprawianą 1). Była to w rzeczy samej chwila, w której badania chemiczne budziły w wysokim stopniu interes wykształconej publiczności paryskiej. Właśnie pięć lat wtedy upływało, jak wystąpił LAVOISIER Z pierwszem swojem wielkiem odkryciem tłumaczącem proces palenia się ciał; uczeni pracowali na wyścigi obdarzając publiczność coraz to nowemi niespodziankami, che-mija była w modzie! W uwagach pisanych własną ręką ŚNIADECKIEGO ZNAJDUJE SIę CAłY USTęP O CHEMII, CHARAKTERYZUJąCY WYBORNIE JEGO WYTRAWNE O NAUKACH ZDANIE: „KILKU KURSóW CHEMII" PISZE 2) — „Z WIELKą SłUCHAłEM PILNOśCIą POD MACQUEREM (au Jardin des Plantes), pod D'ARCETEM (au College de France) pod SAGE (a l`hotel de Monnaie), i pod BROGNIAREM (au College de Pharmacie). Bardzo wymownie tłumaczył się SAGE, do 1) Zob. w dodatkach I list do Kastnera 1szy. 2) Pam. Bal. I. 32—33. 6 świadczenia robił z największą zręcznością i dokładnością, ale jego lekcyja była romansem, bo co rok inną hipotezę brał za fundament swojej nauki, jednę dziwa-czniejszą jak drugę. Raz, acidum pingue, drugi raz acidum phosphoricum, było pierwiastkiem wszystkich ciał powszechnym. Nie słuchałem tych dubów, alem się pilnie przypatrywał doświadczeniom. Najwięcej korzystałem z lekcyi D'ARCETA, i te pilnie sobie powróciwszy do stancyi, zapisywałem, tak dalece żem cały kurs chemii jego, z pamięci i bez żadnej skazanej od profesora książki tłumaczony, miał przez siebie napisany. D'AR-CET dowiedziawszy się o tem, sam moje pismo czytał i pochwalił. Przeczytałem z największą uwagą cały dykcyjonarz chemiczny MAKERA, sławniejsze dzieła Chemii i dyssertacyje chemiczne w Aktach Akademii nauk ogłoszone. Prace i teorya LAVOISIERA, dopiero wtenczas rodzić się i przebijać zaczęła. Najdelikatniejsze w Chemii i Docymazyi doświadczenia przez wszystkich prawie znakomitych Chemików w Paryżu robione, starałem się kilkakrotnie widzieć i te opisać." Oprócz tego wysłuchał jeszcze ŚNIADECKI CAłEGO KURSU MINERALOGII POD DAUBANTONEM a we fizyce korzystał z prywatnych lekcyi młodego fizyka p. CHARLES i BRISSONA. Co do trzeciego punktu to pisze ŚNIADECKI W UWAGACH NAD żYCIEM SWEM, żE ćWICZYł SIę W JęZYKU FRANCUSKIM PRZEZ ROZMOWę, CZYTANIE, PISANIE I UCZęSZCZANIE NA TEATR FRANCUZKI, GDZIE ZNAKOMITSZE SZTUKI CORNEILLA, RACINA, VOLTAIRA I MOLIERA GRYWANO. POGLąDY ZAś NA LITERATURę I SZTUKę WYRABIAł SOBIE W OBCOWANIU Z DELILLEM, Z którym żył w stosunkach bliskiej zażyłości i przyjaźni, i na którego lekcyje literatury łacińsko-francuzkiej uczęszczał. Pod względem filozoficznym szczególnie dla Jana ważną musiała być znajomość z D'ALEMBERTEM, którą mu ułatwił hr. D'ARANDA 1) POSEł HISZPAńSKI DAWNIEJ PRZY DWORZE POLSKIM A 1) Pam. Bal. I str. 37. 43 ■ wtedy przy francuzkim. D'ALEMBERT polubiwszy bardzo młodego a chciwego wiedzy Polaka, zaczął go namawiać do praktycznego zużytkowania nauki, o czem SNIADECKI chwilowo zupełnie nie myślał, zrażony odebraną jeszcze w Getyndze od ks. MICHAłA PONIATOWSKIEGO biskupa Płockiego na list swój odpowiedzią, że na dalszą pomoc komisyi rachować nie może 1). Jednak komisyja edukacyjna nie zapomniała o młodym a pełnym nadziei uczonym. Jeszcze w kwietniu 1780 r. przyobiecaną mu została stanowczo katedra matematyki w Krakowie i wyznaczony fundusz na podróż do Anglii 2). Gdy zaś ks. G. PIRAMOWICZ sekretarz komisyi edukacyjnej jak najpochlebniejsze o nim zdania uczonych francuzkich do kraju z Paryża zawiózł, wezwano go, aby powrócił i rozpoczął wykłady a podróż do Anglii odłożył na później. Tymczasem D'ALEM-BERT korzystając z nieszczęśliwego położenia Polski usiłował skłonić ŚNIADECKIEGO do porzucenia kraju na zawsze i wyrobił nawet dlań bardzo korzystne miejsce w Madrycie. Ale on, dowiedziawszy się z listu ks. Biskupa Płockiego, pisanego w czerwcu 1781 r., że kommisyja edukacyjna ofiaruje mu stanowczo katedrę w Krakowie, nie wahał się ani chwili z wyborem, przyjął skro-miejsze bez porównania stanowisko w kraju, któremu służyć uważał za pierwszy i święty swój obowiązek. W czynie tym odbija się już wyraźnie charakter przyszłej naukowej działalności Jana: pojmował on znaczenie nauki nietylko teoretycznie ale pragnął również używać jej praktycznie za środek do podniesienia i oświecenia narodu i dla tego niechciał dla obcych pracować. Wykształcenie zatem, jakie starał się uzyskać SNIADECKI w Paryżu, nosi na sobie wszystkie cechy wszechstronnego i prawdziwie filozoficznego wykształcenia. Nie zasadzało się ono jednak na przyjęciu z góry jakiegokolwiek filozoficznego systemu. Porzuciwszy metafizykę, która jak sam później napisał, w obec 1) Tamże str. 38. 2) Zob. przytoczony poniżej wypis z protokołu Ekonomicznego kom. ed. nar. prawdziwych umiejętności w umyśle jego ostać się nią mogła, pracował usilnie nad opanowaniem jak najszerszego zakresu wiedzy. Górując zawsze nad pytaniami naukowemi, usiłował wnikać w ich wewnętrzną treść i wzajemny związek i wystawiać sobie w ten sposób każdą naukę nie jako gromadę luźnie zespolonych prawd, ale jako całość, która się organicznie rozwi nęła i organicznie jędną przejęta jest zasadą. Wśród takiej pracy zaś oddało mu największą przysługę zgłębianie historyi nauk; historyja bowiem każdej nauki nastręcza najlepszą sposobność do rozpoznania następstwa i wzajemnego stosunku poszczególnych umiejętnych prawd i badań. Zamiast więc naciągać fakta naukowe do doktryn filozoficznych można przez zapoznanie się z historycznym rozwojem nauk z nich samych wytworzyć sobie filozoficzny na nie pogląd. Na tem miejscu mówiąc o środkach, z pomocą których ŚNIADECKI JAN TAK WSZECHSTRONNEGO I FILOZOFICZNEGO NABYł WYKSZTAłCENIA, NIECH NAM WOLNO BęDZIE Tę OGóLNą ZROBIć UWAGę, żE DAJąCY SIę DZIś MIęDZY MłODEM POKOLENIEM PRZYRODNIKóW DOTKLIWIE UCZUWAć BRAK OGóLNEGO FILOZOFICZNEGO WYKSZTAłCENIA, WYNIKA GłóWNIE Z BRAKU WIADOMOśCI HISTORYCZNYCH O ROZWOJU NIE TYLKO BADAń UMIEJęTNYCH W OGóLNOśCI, ALE NAWET WłASNYCH POSZCZEGóLNYCH NAUK. BYć FILOZOFICZNIE WYKSZTAłCONYM TO NIE ZNACZY, JAK DZIś WIELU PRZYRODNIKóW MNIEMA, PRZEJąć SIę TYM LUB OWYM SYSTEMEM FILOZOFICZNYM, ALE TO ZNACZY, JAK TEGO MAMY PRZYKłAD W ŚNIADECKIM, OBJąć WSZECHSTRONNIE I KRYTYCZNIE TAK WłASNą JAK I POKREWNE Z NIą NAUKI I POJąć JE JAKO ORGANICZNIE WZROSłE I ORGANICZNIE POłąCZONE SYSTEMY POJęć; NIE MA ZAś PO TEMU LEPSZEGO śRODKA NAD HISTORYJę NAUK, TO TEż JEST ONA PIERWSZYM WARUNKIEM FILOZOFICZNEGO W NAUKACH WYKSZTAłCENIA I DLA TEGO ZAWSZE PRAWDZIWą KAżDEJ NAUKI FILOZOFIJę MUSI POPRZEDZIć JEJ HISTORYJA. Filozoficzny ŚNIADECKIEGO O NAUKACH SPOSóB MYśLENIA WYSTęPUJE JUż W JEDNYM Z LISTóW PISANYCH DO KASTNERA 1) GDZIE 1) Zob. w dodatkach I do Kastnera list drugi. 45 mówiąc o niedostatkach badań czysto doświadczalnych w astronomii dodaje, że „człowiek uderzony faktami przyrody byłby się bez wątpienia znudził w obserwowaniu i byłby na zawsze porzucił tę jałową pracę, gdyby jego inteligencyja nie była tu znalazła środków doskonalenia swych własnych zdolności. Istnieją wiadomości, których nie podobna sprowadzid do ogólnych zasad i nie masz sposobu skombinowania w nich pojęd ze zmysłowemi wrażeniami, aby poznad wzajemny ich związek. Wiadomości takie pozostają w kolebce przywalone szczegółami, z których umysł nic wydobyd nie może. Tutaj to człowiek znajdując niewdzięczne pole dla swoich refleksyj zapuszcza się w krainę systemów i imaginacyi, aby w ten sposób pocieszad się „chimerami" wśród żmudnych prac, które nie są zdolne wynieść go do ogólnych widoków i niepozwalają mu przedrzed się do świątyni wielkich prawd." Tak więc w oczach jego umiejętnośd o tyle tylko jest doskonałą, o ile umysł rozumując może łączyd szczegóły w ogólne widoki. Aby czytelnik mógł dokładnie poznad umysłowe usposobienie ŚNIADECKIEGO I ZDAD SOBIE SPRAWę Z WPłYWU, JAKI NAń WYWARłY TAK PRACE W UMIEJęTNOśCIACH śCISłYCH JAK I UMYSłOWOśD FRANCUZKA W OGóLNOśCI, POZWOLę SOBIE PRZYTOCZYD TUTAJ W CAłOśCI W POLSKIM PRZEKłADZIE JEDEN Z NIEZNANYCH JEGO LISTóW PISANY DO KSIęCIA BISKUPA PłOCKIEGO JESZCZE PRZED ODEBRANIEM STANOWCZEJ WIADOMOśCI O OTRZYMANEJ W KRAKOWIE KATEDRZE. WIADOMOśD TA NADESZłA DOPIERO W CZERWCU 1781 ROKU, LIST ZAś JEST PISANY W MAJU, JAK GDYBY W CHęCI UPEWNIENIA SIę I PRZYSPIESZENIA ROZSTRZYGAJąCEJ O PRZYSZłYM LOSIE ODPOWIEDZI. OPIEWA ON JAK NASTęPUJE: Paryż dnia 20 Maja 1781. Monseigneur! „Doznawszy tyle dowodów dobroci ze strony W. Przewie-„lebności, jestem aż nadto przekonany, że dosyd mi polegad „na niej zupełnie, aby byd pewnym spełnienia mych życzeń, 46 „ponieważ jednak urządzenie się moje przed wyjazdem zależy „w znacznej części od rodzaju mego zajęcia w przyszłości, są-„dzę przeto, że wolno mi jest upraszać W. Przew. o łaskę „objaśnienia mię pod względem mych przyszłych po powrocie „zajęć i pochlebiam sobie, że uprzejmość W. Przew. nie po,,zwoli mi pozostać w niepewności aż do chwili mego wyjazdu. „Niechaj nie dziwi W. Przew. nacisk, jaki kładę na tę okoli-„czność, gdyż nie możemy jednakowo zachować się w obec tych „rzeczy, które od nas nie zależą a tych, które są wypływem „naszych własnych zdolności, w pierwszych nadto wiele troski „o przyszłość dowodzi słabości ducha, któremu zbywa na stało,,ści w znoszeniu przeznaczenia, w drugim zaś wypadku troski „przedwstępne są wpływem rozumowania i wykazują ducha zaj-„mującego się swymi obowiązkami i środkami wypełnienia ta-„kowych. Gdy miałem zaszczyt przedstawienia W. Przew. planu, „jaki rai się najprostszym w rozkładzie nauk matematycznych „wydał, nie wiedziałem, że istnieje już plan ustalony, który je „dzieli na trzy klasy, ponieważ zaś ilość katedr w jednym „i w drugim jest ta sama, sądzę przeto że uznaną będzie wyż,,szość planu, który tę przedstawia korzyść, że zachowuje wza,,jemną poszczególnych części od siebie zależność nie wy,,kluczając żadnej ważniejszej i który bardziej odpowiada nauce „i porządkowi przyjętemu w „Collegium phisicum." Uczyniłem „to zaś nie. w chęci zdobywania sobie jakowych zasług lub „w zamiarze wchodzenia w drogę urządzeniom, które mogły „były być wydanem!. Umiejąc zawsze zastosować się do okoli,,czności chciałem tylko korzystać z zaufania, jakiem W. Przew. „obdarzyć mię raczyłeś, aby Mu dać do poznania, że, jeżeli ka-„tedra fizyki będzie utworzoną tak, jak być powinna, to w ta-„kim razie katedra matematyki zastosowanej jest zupełnie zby,,teczną, gdyż wszystkie jej części wchodzą albo w fizykę, albo „w astronomiją tak, że byłoby nieużytecznem powtarzanie w me,,chanice ogólnych zagadnień, które gdzieindziej już rozbierane „bywają w ich szczegółowem zastosowaniu. Możemy zostawić „Niemcom ten sposób dzielenia matematyki na czystą i zastó 47 „sowaną w ich wszechnicach, ponieważ oni uczą tam tylko „części bardzo elementarnych i to bardzo niedokładnie, a wresz,,cie ponieważ jeden i ten sam profesor obowiązany jest do wy,,kładania i fizyki i matematyki, tak aby kurs skończył się „w ciągu sześciu miesięcy, udziela więc fizyki w lecie matema,,tyki zaś w zimie, co jest prawie jedno i to samo z tym tylko „wyjątkiem, że przy nauce o elektryczności i magnetyzmie do,,daje więcej doświadczeń. Lecz miałem zaszczyt wspomnied już „W. Przew., żeśmy w niczem nie powinni Niemców na,,śladować z wyjątkiem tylko ich odwagi i wytrwa,,łości w pracy, ale że potrzeba nam jej lepiej od „nich używad, jeżeli mamy z powodzeniem pracowad „w naukach. Wszystkiemi wysileniami naszemi niechaj kieruje „zasada, aby wielkich zadań wychowania nie powierzać jak tylko mę-„żom cnotliwym, uczonym i pracowitym, powiadam pracowitym, „gdyż wiedza sama nie może nigdy wystarczyd i nie może „byd użyteczną ogółowi bez nieustającej pracy. Wiedzieć, „to znaczy obejmowad w jednym ogólnym widoku „stosunki i szczegóły najbardziej delikatne i naj,,bardziej różnorodne, iśd za łańcuchem prawd chod-„by najbardziej zawikłanym, ażeby posiąśd całośd „i wysnud znich zasady pewne i widoczne. Stosownie „do tego określenia, które jedno tłumaczy nam, co to jest umie-„jętnośd w człowieku, nie trudno przekonad się, że wielcy tylko „geniusze, z którymi natura tak jest skąpą, iż zdaje się jakoby „wydawała ich czasem tylko w celu upokorzenia dumy naszej „słabości, że tylkie powiadam geniusze mogą rozpraszad ciemno,,ści, które osłaniają umysł ludzki o stosunkach otaczających „go rzeczy, talenta zaś drugiego rzędu tylko z pomocą niesły,,chanej wytężającej pracy. Człowiek przeznaczony na wysokie „stanowisko oświecania bliźnich swych powinien dobrze pojmo-„wad ważnośd tego stanowiska a wzbogacając oczywiście ciągle „i doskonaląc własne wiadomości, niechaj zrobi ofiarę z czasu „i talentów swoich dla dobra publicznego, a będąc przejętym „aż do głębi duszy najżywszym dla dobra publicznego in 48 „teresem niechaj szuka szczęścia w obowiązkach i w sławie „służenia drugim. Jeżeli rzadko spotkać można, duchy wyższe „takiem przejęte natchnieniem, to wypada przynajmniej szukać takich, które najwięcej do tego ideału zbliżają się, aby interes publiczny nie stał się ofiarą egoizmu. Ale moją to rzeczą zastosować tylko te zasady i prawie pomimo woli wszedłem na tor „mówienia o nich. Pisząc w liście poprzednim o astronomii „wspomniałem o niej tylko krótko, nie będąc bowiem pewnym „czy ten dział nauk będzie wprowadzonym, niechciałem W. „Przew. trudzić uwagami, które mogły były być nieużyteczne mi, „od chwili jednak, gdy wiem, że osobna dla tej nauki będzie „utworzoną katedra, nie mogę przed W. Przew. ukrywać radości, jakiejbym doznał zająwszy ją, jestem bowiem przekonanym, „że moje prace, którym całe życie poświęcić zamyślam, będąc „skierowane ku najwznioślejszym teoryjom matematyki, znajdą „zawsze nader szczęśliwe zastosowanie w astronomii. Jakkolwiek „ciężkiem byłoby stanowisko, które przyjmuję, miałbym jednak „odwagę do zajmowania dwóch posad równocześnie z całą suro-„wością i ścisłością, jakiej wymaga ważność i świętość obo-„wiązków, jeżeli W. Przew. przychyli się do wypełnienia mych „życzeń. Obowiązuję się wykładać każdy kurs osobno i wypełniać te same obowiązki, któreby na dwie osoby były włożone, „jest to rzeczą władzy przełożonej naukom nie pozwolić na „mięszanie dwojakich tych obowiązków. Co do mnie to zdaje „mi się, iź tylko dla ojczyzny użytecznem być może, jeżeli „święte obowiązki obywatela połączone zostaną z obowiązkami „człowieka nauki i jeżeli cały mój los zależeć będzie od pracy „i konieczności czynienia dobrze. Oto są środki, które znalazłem, „aby sobie zasłużyć na dobry byt w życiu, a które mogę pogodzić ze stoiczną surowością mojej filozofii, poznasz ją W. „Przew. gdyż we wszystkich niedostatkach skarbem największym, „który mi wystarcza i mię zadawalnia jest to zaszczyt Jego „łaski i przekonasz się W. Przew. czy mogła mną w tej mie-„rze powodować chciwość, na którą się wzdrygam. Nie mogę ,bez szczególniejszego zadowolenia nie uwiadomić. W. Przew. 49 „o wielce dla mnie zaszczytnej i użytecznej znajomości z pa-„nem de SEJOUR, członkiem parlamentu i król. Akademii umiejętności, mężem znanym wszystkim uczonym w Europie ze „swych wielkich w Astronomii zasług, której nadał nową zupełnie postać i najwyższą dokładność, sprowadziwszy niedokładne bardzo sposoby doświadczeń, do najściślejszej analizy. „Sławny ten uczony wśród niezmiernej ilości prac, jakie nań „wkłada jego stanowisko w Parlamencie, poświęca resztę swego „czasu niezmiernie ważnym i szczęśliwym badaniom w Astrono-„mii. Dostarczył on blizko 60 pamiętników Akademii, pełnych „najpiękniejszych sposobów analitycznych, w których astrono-„mija doświadczalna zaledwo zasługująca dotąd na nazwę umiejętności uległa najdokładniejszej analizie. W taki to właśnie „sposób należałoby uczyć u nas Astronomii, który jest sposo-„bem zupełnie nowym, jeżeli pragniemy kształcić prawdziwych „uczonych Astronomów i geometrów. Pan de SEJOUK, wiedząc „o moich pracach w matematyce, daje mi ciągłe dowody naj-„życzliwszej przyjaźni i pozwala odwiedzać się w święta, abym „mógł z nim rozmawiać o postępie jego własnych prac. Pra-„gnął on także przedstawić mię na sesyi akademickiej najznakomitszym akademikom, których jeszcze nie znałem i uzyskać „dla mnie ich przychylność przez polecenia najpochlebniejsze. „Gdybym był pewnym posady profesora Astronomii, to starał-„bym się w takim razie jeszcze więcej o pozyskanie życzliwości „pana de SEJOUB, aby z jego pomocą udoskonalić się w pracy „na przyszłość, ponieważ zaś jest to mąż pełen poświęcenia „dla tych, których widzi usposobionych i oddanych naukom, nie „wątpię przeto o mojem u niego powodzeniu. Zrobiłbym wreszcie „wszystkie wysilenia w celu pozyskania najlepszych w tym du-„chu dzieł, aby módz pracować z tą ambicyją, która jest tak „potężnym czynnikiem w duszy uczciwej a o godność swą dba-„łej. Powody te usprawiedliwią sądzę niecierpliwość, z jaką „oczekuję rozkazów W. Przew. jeżeli nie będą dla mnie po-„myślnymi, to przyjmę je z tą równowagą w duszy i wewnę 7 50 „trznym spokojem, godnym człowieka zaszczyconego przyjaźnią „W. Przew. „Nie wiem jeszcze dotąd, w jakim języku będę obowiązany wykładać matematykę, okoliczność ta zaś nadto jest ważną „abym nie pragnął w niej objaśnień. Gdybym miał oddać głos „mój w tej mierze a gdybym chciał własnym powodować się „interesem, to wybrałbym w takim razie język łaciński, ponie-„waż łatwiejby mi przyszło pomagać nim sobie, jako językiem „umarłym. Ale gdyby szło o rozstrzygnięcie tej sprawy ze stanowiska publicznego dobra, to w takim razie przekładałbym „mowę ojczystą przynajmniej w umiejętnościach matematycznych „i fizycznych, gdzie niezmiernie ważną jest rzeczą, aby zaznaczać postęp z jak największą ścisłością i z jak najmniejszym „trudem. Śmiesznem zaś wydaje mi się przywłaszczenie sobie „obcego języka, którego ani duch nie jest nam znanym ani „harmonija, ani wymowa, aby nauczać swój naród i dla tego „zaniedbywać uprawę własnego języka a tak pedantycznym środ-„kiem utrudniać naukę. Przyznaję, że język łaciński jest prawdziwym językiem uczonych i że należy posługiwać się nim, „gdy się mówi i pisze o naukach tak z cudzoziemcami jak „i w całej republice nauk, chociaż wiele także uczonych towarzystw posługuje się językiem francuzkim, który równie dzi-„siaj jest tak powszechnym jak i tamten, przyznaję jeszcze „iż, kto tylko pragnie posiadać tytuł uczonego, powinien dobrze „rozumieć i pisać po łacinie i byłoby do życzenia aby używa-„no zawsze tego języka, gdy się wykrywa coś dla nauki wa-„żnego, ponieważ wymaga tego chwała pisarza i dobro nauk „w ogólności/ Tu list urywa się, na górnej zaś jego krawędzi na stronie drugiej i trzeciej dodaną jest jeszcze następująca uwaga: „Wa-„żną dla postępu nauki rzeczą jest biblijoteka, któraby się skła-„dała z pamiętników najznakomitszych w Europie Akademij, „albowiem one właśnie zawierają najgłębsze i najnowsze odkry-„cia, tak, że obeznanie się z nimi jest dla każdego profesora „rzeczą niezbędną. Ponieważ zaś posiadanie dzieł tych nie jest 51 „w możności człowieka jednego, staraniem rządu przeto, który ,, opiekuje się naukami, powinny być zaopatrzone w nie biblijoteki publiczne, aby dostarczywszy w ten sposób profesorom wszelkiej potrzebnej pomocy zmusić ich do wypełniania obowiązków z chwałą." Nie znamy dokumentu, któryby lepiej od tego listu uwydatniał usposobienie umysłowe ŚNIADECKIEGO bezpośrednio przed wyjazdem z Paryża, w nim uwidocznia się również wybornie wpływ, jaki nań wywarła umysłowość francuzka. Już sam styl retoryczny listu przypomina prozę francuzką, z czasów przedrewolucyjnych. Określenie zaś wiedzy czyż nie odpowiada przytoczonemu powyżej ustępowi z przedmowy D'ALEMBERTA do Encyklopedyi? „Wiedzieó, to znaczy obejmować w jednym ogólnym widoku stosunki najbardziej delikatne i najbardziej różnorodne" ! tak pojmowały wówczas nauki ścisłe swoje zadania. Stanął przeto ŚNIADECKI jak widzimy, na stanowisku filozofi-cznem uczonych francuzkich. Ale jedną z głównych cech ówczesnej filozofii francuzkiej był także odzywający się przy każdej sposobności skeptycyzm, otóż tego francuzkiego skeptycyzmu niema ani śladu w liście powyższym, możemy śmiało twierdzić, że rozwijaniu się takiego sposobu myślenia, stanęło na przeszkodzie wykształcenie w ojczyźnie nabyte. Okoliczność ta jest ważną, gdyż przekonamy się później, iż niechęć do skeptycznego sposobu myślenia nie pozwoliła mu poprzestać na filozofii francuzkiej. Uderza nas tu także i inna jeszcze okoliczność: widzimy jak wielką przywiązywał ŚNIADECKI wagę do praktycznego znaczenia nauki i do jej wpływu na postęp oświecenia i umoralnie-nie narodu, do jakiego stopnia uznawał konieczność używania języka narodowego. Obowiązki przyszłego praktycznego zawodu były dlań święte, jakoby rodzajem kapłaństwa w obec narodu. Jest to cecha zupełnie oryginalna, powiedzielibyśmy polska, gdyż żaden prawie z ówczesnych uczonych i filozofów francuzkich w ten sposób znaczenia nauki nie pojmował, mieli oni głównie na oku postęp ogólny humanitarny. Dowodzi tego najlepiej fakt, że D'ALEMBERT nie mógł zrozumieć, jak ŚNIADECKI może odrzucać świe 52 tne propozycyje robione mu do Madrytu, a przyjąć bez porównania skromniejsze stanowisko w Krakowie. W lecie roku 1781 powrócił ŚNIAKECKI DO KRAJU, Z ZAMIAREM ROZPOCZęCIA NAUCZYCIELSKIEJ DZIAłALNOśCI W ZUPEłNIE JUż PRZEZ KOMISYJę EDUKACYJNą PRZEKSZTAłCONEJ AKADEMII KRAKOWSKIEJ. Aby umożliwić odpowiedne wykształcenie zdolnych nauczycieli, do czego akademija krakowska w dawnym ustroju nie była zdolną, zaprowadziła komisyja edukacyjna na mocy poruczonej jej przez sejm władzy, reformy tymczasowe jeszcze w roku 1778 1) KOłłąTAJ WYSłANY PRZEZ KOMISYJę DO KRAKOWA, ZMIENIł PLAN NAUK NA WYDZIALE FILOZOFICZNYM, WYKłADY FILOZOFII ZNACZNIE ZMNIEJSZYł, POZOSTAWIAJąC TYLKO LOGIKę, METAFIZYKę I FILOZOFIJę MORALNą, ROZSZERZYł NATOMIAST WYKłADY UMIEJęTNOśCI śCISłYCH, WPROWADZIł OSOBNO WYKłADY FIZYKI DOśWIADCZALNEJ, OSOBNO ZAś MATEMATYKI, NA CZTERY PODZIELONEJ KLASY. PROFESOROM ZAś ZALECIł, ABY PORZUCILI DAWNY ZWYCZAJ DYKTOWANIA LEKCYI, ABY PRZY WYKłADACH FILOZOFII UNIKALI ZASTARZAłYCH PRZESąDóW I SIANIA NIENAWIśCI; PROFESOR LOGIKI ZAś, ABY UCZYł MłODZIEż ZDROWO I PORZąDNIE MYśLEć, A PROFESOR FILOZOFII MORALNEJ, OBZNAJMIAł UCZNIóW Z OBOWIąZKAMI CZłOWIEKA I OBYWATELA; NA PROFESORóW ZAś NAUK śCISłYCH NALEGAł, ABY MIELI SZCZEGóLNIE NA WZGLęDZIE UżYTEK. W MIEJSCE TYCH ZMIAN TYMCZASOWYCH WPROWADZIł KOłłąTAJ ZJECHAWSZY W ROKU 1780 POWTóRNIE DO KRAKOWA NOWY PLAN STAłY. ODPOWIEDNIO DO PLANU TEGO, WSZECHNICA KRAKOWSKA PODZIELONą ZOSTAłA NA DWA KOLEGIJA, KOLEGIJUM MORALNE I FIZYCZNE, FILOZOFIJę USUNIęTO PRAWIE ZUPEłNIE Z POMIęDZY WYKłADANYCH PRZEDMIOTóW, ZOSTAWIONO TYLKO JEDEN WYKłAD FILOZOFII CHRZEśCIJAńSKIEJ, ALE ZA TO W KOLEGIJUM FIZYCZNEM WYKłADY NAUK śCISłYCH JESZCZE WIęCEJ ROZSZERZONO. MATEMATYKA UZYSKAłA TRZY KATEDRY, MATEMATYKI WYżSZEJ, NIżSZEJ I ZASTOSOWANEJ, FIZYKA ZAś DWIE T. J. KATEDRę FIZYKI W śCIśLEJSZEM TEGO SłOWA ZNACZENIU I KATEDRę CHEMII I HISTORYI NATURALNEJ 2). 1) Co do tych zmian tymczasowych zob. uchwały kom. ed. pomieszczone także w tomie II historyi szkół Łukaszewicza głównie na str. 260. 2) Plan kom. ed. pomieszczony w Zuk. hist. szk. II str. 266. 53 ■ Najważniejsze katedry matematyki wyższej, i astronomii w kolegijum fizycznem otrzymał JAN ŚNIADECKI. PRZYOBIECANE MU ONE BYłY JESZCZE W ROKU 1780 ROZOLUCYJą KOMMISYI EDUKACYJNEJ Z DNIA 28 KWIETNIA 1) PATENT ZAś OTRZYMAł, ZA POWROTEM DO KRAJU W ROKU 1781 Z DATą 26 WRZEśNIA. W POSTANOWIENIU ZAPADłEM NA SESYI EKONOMICZNEJ KOMMISYI EDUKACYI NARODOWEJ DNIA 28 KWIETNIA ROKU 1780 POWIEDZIANO JEST, żE „JAN ŚNIADECKI OTRZYMA KATEDRę MATEMATYCZNą, KTóRą Aż ZA ROK ROZPOCZNIE, TEMUż NA WOJAż DO ANGLII I WłOCH WYZNACZA SIę CZERWONYCH ZłOTYCH TRZYSTA" PATENT ZAś Z DNIA 26 WRZEśNIA ROKU NASTęPNEGO OPIEWA NA PROFESORA MATAMATYKI WYżSZEJ I ASTRONOMII 2). WIEMY RóWNIEż Z WYPRACOWANEGO PRZEZ KOMMISYJę EDUKACYJNą STAłEGO PLANU NAUK DLA WSZECHNICY JAGIELLOńSKIEJ, żE MATEMATYKA PIERWOTNIE MIAłA SIę DZIELIć NA TRZY KATEDRY MATEMATYKI WYżSZEJ, NIżSZEJ I ZASTOSOWANEJ, OSOBNEJ ZAś KATEDRY DLA ASTRONOMII NIE BYłO W TYM PLANIE. RóżNICA WIęC MIęDZY POSTANOWIENIEM Z DNIA 28 KWIETNIA R. 1780, PLANEM PRZYJęTYM A PATENTEM BYłABY DLA NAS ZUPEłNIE NIEZROZUMIAłą, GDYBY NIE LIST, KTóRY powyżej przytoczyliśmy. W liście tym ŚNIADECKI WYKAZUJE NIEWłAśCIWOść PRZYJęTEGO PRZEZ KOMMISYJę PODZIAłU NAUK MATEMATYCZNYCH I CIESZY SIę NADZIEJą, żE KATEDRA ASTRONOMII A NIE MATEMATYKI STOSOWANEJ MA BYć UTWORZONą, WYRAżAJąC ORAZ GOTOWOść DO ZAJęCIA I TEJ DRUGIEJ KATEDRY. W UWAGACH NAD żYCIEM SWOJEM WSPOMINA ON TAKżE LIST KS. PONIATOWSKIEGO pisany do niego z początkiem Czerwca roku 1781, w którym jest mowa również tylko o katedrze matematyki i o warunku, aby podróż do Anglii odłożył na później a w Październiku wykłady w Krakowie rozpoczął. Z tego wszystkiego możemy się przekonać, że utworzenie katedry astronomii nie było początkowo zamierzonem i że dopiero skutkiem przedstawień samegoż ŚNIADECKIEGO JESZCZE 1) Zob. między papierami po J. Ś. wyciąg z protokułu ekonomicznego komisyi edukacyi narodowej podpisany Gintowt Dzie-wiałtowski sekretarz.. 2) Zob. patent podpisany przez ks. Michała Poniatowskiego, przewodniczącego w kom. ed. z Paryża, o utworzeniu tej katedry pomyślano. Że SNIADECKI otwarcie zdanie swe na korzyść francuzkich urządzeń naukowych wypowiadał, dowodzi tego własnoręczny opis wizyty u ks. Biskupa płockiego w Warszawie, po powrocie z zagranicy 1). „Powiedziałem mu, pisze, to, czego mu nikt przedemną powiedzieć nie-śmiał, że w Niemczech dla cudzoziemców nauki matematyczne i fi-zyzyczne są korzystniejsze, ale nie tak pożyteczne i gruntowne jak we Francyi i to mu dowodami i przykładami stwierdziłem. Xiążę był bardzo z mojej konferencyi kontent. W kika dni prezentował mię królowi, oddał mi patent na Profesora wyższej matematyki i astronomii z tym warunkiem, że kursu astronomii nie zacznę aż w rok później t. j. 1782 i pensyi za nię przez ten rok nie odbiorę". Powróciwszy do Krakowa miał ŚNIADECKI PRZED ROZPOCZęCIEM WYKłADóW ZNACZNE JESZCZE DO PRZEłAMANIA TRUDNOśCI, GDYż STARSI PROFESOROWIE MATEMATYKI WYKłADAJąCY Ją PO łACINIE, NIE CHCIELI POZWOLIć NA KURS POLSKI. DOPIERO SKUTKIEM OSOBISTEGO WDANIA SIę W Tę SPRAWę KS. BISKUPA 2) TRUDNOśCI ZOSTAłY USUNIęTE I ŚNIADECKI ROZPOCZął WYKłADY ODCZYTANą PUBLICZNIE DNIA 9 LISTOPADA R. 1781 ROZPRAWą O NAUK MATEMATYCZNYCH POCZąTKU ETC. 3), ZAMYKAJąCą OKRES JEGO NAUKOWO FILOZOFICZNEGO WYKSZTAłCENIA. W NIEJ ZNAJDUJEMY PO PIERWSZY RAZ OGóLNIE NARYSOWANY NA śWIAT I NA NAUKę POGLąD MłODEGO PROFESORA. DO ZROZUMIENIA WIęC PóźNIEJSZEJ NAUKOWEJ I FILOZOFICZNEJ DZIAłALNOśCI ŚNIADECKIEGO UWAżAM ZA RZECZ KONIECZNą PRZYSTąPIć DO BLIżSZEGO ROZBIORU TEJ PIERWSZEJ PRAWDZIWIE FILOZOFICZNEJ JEGO PRACY. Rozprawa rozpoczyna się ogólnemi uwagami nad wartoś-cią i pożytkiem prac naukowych, tak dla poszczególnych ludzi, 1)       Pam. Bal. I str. 46. 2)       Zob. tamże 51 — 52. 3)       Rozprawa o nauk mat. początku, znaczeniu i wpływie na oświe cenie powszechne, przy otwarciu poruczoney autorowi kat. Mat. Wyż. przez Kom. Ed. w Uniw. Krak. czytana publ. dnia 9 li stopada roku 1781. Drukowana pierwszy raz z polecenia kom. ed. przedrukowana potem wiernie w drugim tomie pism rozma itych. Wilno 1818 str. 259 — 288. Rękopism znajduje się w Bibl. jag. w Krakowie. 55 jak i całych narodów. Wypowiada tu ŚNIADECKI zdanie, iż w naukach z powodzeniem pracować może tylko człowiek, zupełnej w myśleniu używający swobody, ale taki zato powinien „wydobywać z siebie wszystkie te zdatności, które natura w nim ukryła nie znając żadnych praw prócz tych, które mu rozum i własna jego wolność nadaje, powinien sposobić przez naukę rozum swój do czystego poznania własnego interesu 1). Należy więc ludzi wolnych jak najtroskliwiej doskonalić w naukach pewnych, oczywistych, odkopujących rozum i dających poznawać rzetelne charaktery prawdy, potrzeba jeszcze, aby ich serce w swych czu-ciach trafiało zawsze na własny swój interes, należy więc oświecać rozum dla kierowania serca, które nie mogąc się zdradzić, może się nieraz omylić bez wodza" 2). Wstęp kończy się zwrotem do panującego króla, który ustanawiając kommisyję edukacyjną powierzył jej najgłówniejszy wolnego ludu interes" i złożył tem dowód wielkiej swej ku Narodowi miłości. Kommisyja zaś edukacyjna nie mogła znowu szczęśliwiej wejść w myśl panującego „jako wprowadzając umiejętności matematyczne, których jedyne są skutki otwierać rozum w człowieku wpierać go w na-ług czucia prawdy i prowadzić go do poznania przypadków w naturze". Chcąc się o tem przekonać, zastanowimy się nasamprzód powiada — nad drogami i pierwiastkami poznawania 3). Na tem kończy się wstęp, którego ostatnie zdanie, jest przejściem do właściwego przedmiotu, tchnie on zaś cały wpływem francuz-kiej naukowości i filozofii. To wychwalanie czystego stanu i doskonałości natury ludzkiej, ten nacisk położony na własny interes, który przez rozum dobrze pojęty być powinien, zasada, aby rozum kierował uczuciem a wreszcie to podniesienie wysokiego 1) Pism. rozm. II 261. 2)       Tamże 262. 3)       Tamże 264. Ażeby uniknąć przeciążających tekst uwag, zaprze staję dalszego cytowania stronnic tem bardziej, że rozprawa jest krótką, i czytelnik z łatwością każde słowo wyszukać i spraw dzić może. Wszystko co dalej przytaczam w cudzysłowach znaj duje się na str. 264 — 288 wyd. wileńskiego a na str. 167—182 wyd. warszawskiego z r. 1837 dzieł J. S. znaczenia umiejętności ścisłych na podstawie faktów rozumowania swoje opierających, wszystko to są cechy filozoficznego stanowiska, zajętego przez myślicieli i uczonych francuzkich, wśród których SNIADECKI kształcił się w Paryżu. W samej rozprawie cztery główne rozwinięte są myśli, narysowany tam jest naprzód pogląd na pierwiastki myślenia i poznawania w ogólności, na tem oparty dalej pogląd na początki i rozwój nauk matematycznych, w dalszym wreszcie ciągu rzucony jest szkic ich praktycznego dla nauk przyrodniczych znaczenia a w końcu odsłonięty widok na praktyczne umysłowe i moralne korzyści płynące z uczenia nauk matematycznych w oświeceniu publicznem. Szczególnie ważną i ciekawą jest pierwsza część rozprawy, w której wykładający rozwinął filozoficzny pogląd na pierwiastki poznawania: „Człowiek obdarzony władzą myślenia i ro-zumowania," mówi ŚNIADECKI „związany z naturą przez zmysły jedną ma tylko drogę przeniknienia w tajemnice otaczających go skutków a tąjest droga stosunku i porównywania. Uderzony tyloma przypadkami pod zmysły jego podłożonemi czuje w sobie różne poruszenia i odmiany, rozmaitość czucia prowadzi go do rozmaitości skutków zewnętrznych a stosunek jednego czucia z drugiem daje mu poznawać związek swych poruszeń, z których dochodzi związku i stosunków między objektami je wzbudzającemi. Cała więc istota umiejętności ludzkiej zależy na poznawaniu związku między przypadkami, które nam świat fizyczny i moralny nadarza" a które — możemy tu słusznie dodać, uzupełniając myśl ŚNIADECKIEGO — umysł w odpowiednich związ kach czucia i myśli odtwarzają. „Człowiek to tylko umie, co potrafi porównywać i stosować. Wszystkie wyobrażenia samotne, wszystkie doświadczenia i obserwacyje niezwiązane jakiem powszechnem prawem i początkiem są jedynie owym ciężarem dla refleksyi nieużytym owym rozrzuconym materyałem, który dopiero od związku i ułożenia swój bierze szacunek i uży-cie. Wszystkie te rozebrane i pojedyncze myśli niestrawione i nieprzerobione rozumem, zalegając w pamięci czynią człowie ka wiadomym, ale go ani umiejętnym, ani gruntownie uczonym nie czynią. Dlaczego? ponieważ umieć to znaczy poznawać związek między rzeczami szcze-gólnemi, wyciągnione stąd rozumowania łączyć znowu i stosować między sobą a z nich powszechne wyciągać początki, które składając istotę umiejętności, dają nam jednem wejrzeniem rozumu ogarnąć niezliczone okoliczności i przypadki. Powszechność w prawidłach zatem to pierwsza cecha umiejętności. „ Cały nieskończony świat zjawisk jest podobno," dodaje ŚNIADECKI, „tylko jednym skutkiem, rządzi się jednem tylko prawidłem/ Gdyby rozum nasz to jedno prawidło poznał, w takim razie byłby na szczycie swojej doskonałości w umieniu, ale wśród nieskończonej szczególności zjawisk dalecy jesteśmy od tych granic i tylko pracą pokoleń i geniuszów do nich zbliżać się możemy. Najpotężniejszy tutaj krok naprzód uczynił NEWTON dostrzegłszy, „że moc, która księżyc około ziemi toczy, jest ta sama, która kamień na dół ciśnie; w badaniach jego natura, dotąd zawikłana i wieloraka pokazała się dopiero prosta i jednostajna." Nauka zaś jego może nam służyć za najlepszy przykład „oświecenia się o prawdziwych znakach nauki i o najskuteczniejszym sposobie postępowania w niej". Istota umiejętności zatem jest tu podobnie pojętą jak u D'ALEMBERTA lub innych myślicieli, którzy równocześnie w umiejętnościach pracowali: celem nauki to objęcie w jednym ogólnym widoku szczegółów, środkiem zaś do tego celu to porównanie i stosunek. Ale skądżeż biorą się w umyśle ludzkim te szczegóły, do których ogarnienia dąży? Na to odpowiada nam Sniadecki, że „rozmaitość czucia prowadzi nas do przypuszczenia rozmaitości skutków zewnętrznych," człowiek związany przez zmysły z naturą doznaje rozmaitości czucia a obdarzony władzą myślenia i rozumowania, zmierza do połączenia tej rozmaitości w ogólne widoki, do rozwikłania jej w pojedyncze prawa. Zasadniczy ten sposób zapatrywania się na początki poznawania niezmiernie jest ciekawy i charakterystyczny, gdyż określa nam, po pierwsze, wybornie stanowisko filozoficzne 8 58 zajęte przez nauki ścisłe z końcem 18 wieku, po drugie dowodzi wpływu na ówczesną filozofiję krytycznych poglądów HUMA a wreszcie przekonywa nas, że ŚNIADECKI nigdy, nawet bezpo- średnio po powrocie z Paryża, sensualismowi bezwzględnie nie hołdował. Zastanówmy się bliżej nad każdym z tych trzech punktów. Powiedzieliśmy, że w powyżej przytoczonym poglądzie uwidocznia się filozoficzne stanowisko nauk ścisłych: Nauki te zmierzają z pomocą porównania i stosunku do ujmowania różnorodnych zjawisk w małą ilość prostych a ogólnych prawideł, poznawanych a posteriori, filozofija przeto na tych naukach oparta pojmuje tak samo zadania wiedzy w ogólności. Przeciwnie spekulacyjne rozumowanie pragnie dojść do wytłumaczenia rozmaitości szczegółów w świecie, wychodząc z małej liczby pojęć przyjmowanych a priori. Sposób więc rozumowania w naukach ścisłych jest wprost przeciwnym spekulacyi. ŚNIADECKI, jak widzimy, z natury rzeczy oświadcza się stanowczo za pierwszym sposobem rozumowania, ale mimo to nie staje wcale na gruncie jednostronnego i ciasnego empiryzmu. Wszakżeż powiada wyraźnie, że wszystkie doświadczenia i obserwacyje, nie związane jakiem powszechnem prawidłem i początkiem, nie mają wartości. Rozumowanie jest u niego tak samo filozoficzną metodą, jak i we filozofii spekulacyjnej, tylko że tutaj na innych zupełnie opiera się podstawach. Pogląd zaś ŚNIADECKIEGO na początek tych pierwiastków, które rozumowanie we wiedzę ukształca, zawierający się głównie w słowach: „rozmaitość czucia prowadzi nas do rozmaitości skutków zewnętrznych" nie przesądza wcale, czem jest czucie w swej istocie; z niego nie wynika, aby czucie było biernem tylko odbiciem skutków zewnętrznych, wszakże może ono być raczej działaniem wewnętrznem, powstałem skutkiem działania zewnętrznego, czyli inaczej mówiąc przetłumaczonem niejako na język zjawisk duchowych, wewnętrznych, zewnętrznem istnieniem. Ostrożny ten sposób wyrażania się dowodzi najlepiej, jak wielki wpływ wywarła wówczas już na umysły uczonych krytyka HUMA, który wprowadzając metodę doświadczalną do filozofii, zaprzeczył je dnak stanowczo rozumowi prawa do sądzenia o istocie czy to zjawiska, czy czucia. Wiemy tylko, że rozmaitośd wewnętrzna prowadzi nas do przyjęcia rozmaitości zewnętrznej, powiada ŚNIADECKI, a ze związku naszych poruszeń dochodzimy, obdarzeni władzą myślenia i rozumowania, związku między objektami je wzbudzającymi. Jeżeli już to bardzo ostrożne pojmowanie czucia ze stanowiska sensualistycznego podejrzanie wygląda, to pojęcie człowieka, obdarzonego władzą myślenia i rozumowania, już wręcz sensualizmowi się sprzeciwia. Człowiek obdarzony jest władzą myślenia i rozumowania a więc władzę tę posiada niezależnie od doświadczenia, ona różną jest od czucia, ona dopiero to, co jej czucie podaje, przekształca. Krótko więc moglibyśmy pogląd ŚNIADECKIEGO tak wyrazić: W człowieku rozwija się rozmaitość czucia, czem to czucie jest w istocie swej, nie wiemy, dosyd że prowadzi nas do przyjęcia rozmaitości skutków zewnętrznych, które to skutki, obdarzeni władzą myślenia i rozumowania, w ogólne łączymy widoki. Pogląd taki nie może byd nigdy nazwany sensualistycznym! Prawda, nie jest to idealizm ani w duchu LEIBNITZA ani nawet KANTA, umysł treści wrodzonej nie posiada, ale ma dane sobie władze, które tę treść organizują i do właściwego kierują celu. Zapatrywanie takie wypowiedziane tu ogólnie, zawiera w sobie zarody pośredniej między sensualizmem a idealizmem drogi, która rozwinięta później na podstawach nauki ścisłej i rozumowania z faktów, różni się zasadniczo od kierunku filozoficznej krytyki KANTA 1) a zbliża do zasad filozofii szkockiej. Kiedy KANT, odrzucając teoryję wro 1) Nie mogę na żaden sposób pojąć i zrozumieć, gdzie i jak p. Skorski dopatrzył się w rozprawie o nauk. matemat. pocz. poglądów Leibnitza. Na str. 7 swojej „filozofii J. Sgo." pisze p. Skorski: „W roku 1781 obejmuje katedrę matematyki w ak. krak. otwiera swe prelekcyje całkiem prawie filozoficzną, rozprawą, o nauk mat. pocz. w której po raz pierwszy wypowiada od siebie wiele poglądów Leibnitza tak co do zasad matematyki jak i innych poznawań ludzkich." Byłbym bardzo wdzięczny panu S. gdyby mię zechciał pouczyć i wskazał m i, gdzie tu szukać tych poglądów Leibnitza, gdyż daremnie usiłowałem je wykryć. 60 dzonej treści, przyjmuje formy a priori w umys'le, które są źródłem prawd od doświadczenia niezależnych, to ŚNIADECKI, nie przesądzając tu wcale stosunku czucia do bytu i będąc w tej mierze powiedzielibyśmy w duchu NEWTONA ściśle pozytywnym, dla tego właśnie odmawia duchowi treści wrodzonej, ale niechcąc wpaść w drugą ostateczność, przyznaje mu władze, które nie są wprawdzie źródłem prawd od doświadczenia niezależnych, bez których jednak doświadczenie w ogólności nigdyby się w prawdę umiejętną zmienić nie mogło. Poglądy te są obszerniej rozwinięte w późniejszych filozoficznych pracach naszego myśliciela, tutaj zaś służą one tylko za filozoficzną podstawę do wyjaśnienia początku nauk matematycznych, ich treści, zadania i rozwoju. Tłumaczy nam to prelegent w drugiej części swojej rozprawy. Wyjaśniwszy poprzednio początek wiadomości ludzkich i istotne cechy nauki, dzieli tu teraz cały ich rozbiór na dwa wielkie działy: „na naukę uczynków i skutków, do której wszystkie natury dzieła i obyczaje człowieka należą", i na naukę „kombi-nacyi, której rozum sam jest twórcą i pomnożycielem." Podział taki odpowiada mniej więcej podziałowi ogólnie wówczas w naukach przyjmowanemu, przypomina również i podział u KANTA. Ale KANT powszechnie we wiedzy odróżnia dwojakie pierwiastki tj. pierwiastki nabyte i takie, których „rozum sam jest twórcą i pomnożycielem" i na tych ostatnich właśnie zasadza głównie umiejętną wartość nauk. Przeciwnie ŚNIADECKI umiejętną ścisłość i konieczność widzi tam, gdzie zbadane są te stałe ogniwa, jakie „wszystkie przyrodzenia skutki wiążą i jednoczą." Zadanie nauk na doświadczeniu opartych w istocie swój nie polega tu, jak utrzymuje KANT, na sprowadzaniu wszystkiego do tych koniecznych, a ogólnych form, owych pojęć, których rozum ludzki sam jest „twórcą/ ale na tłumaczeniu jednych skutków przez drugie, aby je znowu stosować z innymi powszechniejszymi, dać zaś przyczynę czegoś to znaczy „wyciągnąć jeden skutek z innego ogólniejszego". Tak zapatrując się na stosunek skutku i przyczyny, nie może ŚNIADECKI jak tylko potępiająco wyrazić się o metafizykach scholastycznych, „którzy wysu 61 szali sobie mózgi nad ostatniemi przyczynami rzeczy i podali za cel pracom ludzkim to, co było płodem fałszywego myślenia i grubego o naturze i władzach człowieka błędu." Umiejętny cel nauki obserwacyi polega na dochodzeniu skutków coraz powszechniejszych, przeciwnie znowu nauki kombinacyi wynikają „z pewnych początków i przypuszczeń, które rozum ścigając, znosząc i jednocząc w najodleglejszych związkach, odkrywa najoczywistsze i najpewniejsze prawdy, biorą one początek swój ze skutków o zmysły bijących a rozum potrafił je swojem działaniem tak od swych pierwiastków oddalić, iż zostawione przy najodleglejszych tylko własnościach do żadnych szczególnych nie są przywiązane wypadków." Jest własność po całej rozrzucona naturze, własnością taką to wielkość. Otóż rozum „odrywa ją od rzeczy zostawiając jej tylko jedno piętno tj. możność zmniejszania się i powiększania a dochodząc praw i stosunków zwiększających się i zmniejszających wielkości, złożył tak z nich jędną przędzę rozumowań i myśli, która wzięła imię matematyki" Nauka ta rozważa wszystkie związki i stósunki wielkości i czysto w sobie wzięta, jest umiejętnością pra-wdziwie umysłową, wszystkie zaś figury i znaki są tylko ku wsparciu imaginacyi. „Pierwsze grunta matematyki polegają na pewnych jasnych i nieomylnych przypuszczeniach, są to po prostu skutki o wielkości wyciągnione z natury i do najodleglejszej wyniesione ogólności/ Takie jest psychologiczne źródło matematyki; i jej początek zatem zależy od pewnych właściwości czucia zmysłowego, rozum wyrywa niejako jedną taką właści- wość z pośrodka innych i operuje jej stosunkami i związkami: początek z natury wzięty, dalszych zaś wyników i kombinacyi twórcą jest sam rozum. Na taki pogląd zgodziłby się i KANT może, dodałby tylko, że wielkość, owa własność po całej zozrzu-eona naturze, jest właśnie formą a priori narzuconą rzeczom przez rozum. ŚNIADECKI zaś tak samo jak niedochodził, skąd czucie powstało, tak i tutaj nie dochodzi, skąd się bierze w naturze własność wielkości. Kiedy KANT pojmuje jaja ko pojęcie a priori w duchu, SNIADECKI przyjmuje ją jako fakt w naturze, nie pyta. skąd ten fakt, dosyć że istnieje, że człowiek odrywa go rozumem i jego związki i prawa bada. Pomocą mu w tych badaniach jest rachunek czyli sposób stawienia wielu bardzo myśli i obrazów w krótkim wyrazie. Zadanie matematyki zaś polega na coraz większem rozszerzaniu i uogólnianiu rachunku. Starożytność zostawiła nam w tej nauce pełne podziwie-nia wynalazki, ale najpotężniejszy dopiero krok naprzód zrobił KARTEZYUSZ, ZNALAZłSZY SPOSóB ZASTOSOWANIA ALGEBRAICZNEGO ABSTRAKCYJNEGO RACHUNKU W GEOMETRYI, A PO NIM NEWTON stworzywszy nowy zupełnie rodzaj rachunku umożliwił ostateczne jej udoskonalenie. Wynalazki KARTEZYUSZA i NEWTONA zmieniły zupełnie cały układ matematycznych nauk, a ich sposoby wyrażania zwięźle ogólnych myśli, wyniosły nas dopiero nieskończenie nad starożytność. Gdyż myliłby się ten, ktoby sądził, że rachunek jest tylko mechaniczną kombinacyją myśli: Zarzut taki przeciw matematyce może się stosować tylko do prostych rachmistrzów nie zaś do uczonych w matematyce, z których każdy zna zawsze dokładnie całą „metafizykę" swego działania, u którego rachunek na papierze wypisany jest tylko skutkiem jego najoczywistszych myśli. Rachunek: to język, a powinien on nam służyć nie jak pospólstwu, które używając języka nigdy nie zdaje sobie sprawy z tego co mówi, ale jak filozofom, którzy, mówiąc ogarniają całą „metafizykę" w składzie języka zawartą. W rozumowaniu tem, w które wpleciony jest krótki rzut oka na rozwój matematyki, zachowane jest to samo ostrożne stanowisko, co i w części pierwszej, szczególnie zaś w poglądzie na zadania nauki i istotę wielkości. Gdy NEWTON wypowiedział zasadę, że hypotez daremnych nie tworzy, ale tylko z bliższych skutków wyprowadza dalsze, wskazał tem samem swoim następcom właściwy sposób zachowania się i wykluczył z nauki rozumowe . zgłębianie istoty rzeczy. Nie może nas zatem tu w rozprawie zadziwiać wzmianka o metafizyce, 63 na której wartość prelegent do niedawna inaczej się może zapatrywał; dowodzi ona tylko, że kto raz przyjął metodę nauk ścisłych za drogę do wiedzy, temu metafizyka ta wystarczyć już nie mogła. Jakkolwiek ŚNIADECKI nigdy skeptykiem nie był, to przecież, w obec zagadnień spekulacyjnej metafizyki, musiał się koniecznie z pewną skeptyczną zachować ostrożnością. Ale co nas w tej części rozprawy zastanawia, to użycie wyrazu „metafizyka" dwa razy w nowem zupełnie znaczeniu tj. na określenie wewnętrznego w mechanizmie rozumowań naukowych związku i tych najgłębszych w nauce jakiejś ukrytych myśli; w takiem to znaczeniu mówi raz o metafizyce rachunku a drugi raz o metafizyce języka. Jestto więc zupełnie nowego rodzaju pojęcie tej nauki, napotykamy je tu poraz pierwszy, a znajdziemy później w innych pismach ŚNIADECKIEGO JANA. Rozwinął tedy prelegent dotąd pogląd swój na filozoficzne podstawy i początki nauk matematycznych, w trzeciej zaś części przystępuje do rozbioru ich praktycznego znaczenia w zastosowaniu do badań przyrody. Matematyka jest dziełem czystego rozumowania, poznanie przyrody zaś dziełem doświadczenia, otóż ze zastosowania czystego matematycznego rozumowania do ob-serwacyi wynika dział nauk matematyczno przyrodniczych. Do wzrostu tych nauk matematyka dwojakim przyczyniła się sposobem, naprzód „kierowaniem rozumu ludzkiego na drogę prawą poznawania natury, potem pewnością swych początków do różnych skutków szczęśliwie przystosowaną." W ten sposób dotknął tu ŚNIADECKI tylko stosunku doświadczenia do matematycznego rozumowania, a zadowoliwszy się kilkoma ogólnikami bliżej rzeczy nie wyjaśnił. W późniejszych dopiero o wiele pracach jego znajdujemy to pytanie bardziej wyczerpująco omawiane a równocześnie badany związek doświadczenia z rozumowaniem w ogólności 1) 1) Zdaje się, że głównie to miejsce musiał mieć J. S. na myśli, pisząc (jak to wspomina Baliński I. 50) na jednym egzemplarzu tej mowy wydanej w Warszawie następującą, notę: Nie 64 Ależ na wstępie sławił ŚNIADECKI KOMISYJę EDUKACYJNą ZA TO, żE WPROWADZIłA DO SZKół I ROZSZERZYłA NAUKI MATEMATYCZNE, WYPADAłO WIęC KONIECZNIE UZASADNIć JESZCZE TAKIE TWIERDZENIE, NA ZAKOńCZENIE WIęC WYWIąZUJE SIę PRELEGENT Z TEGO ZADANIA, OPARTY NA WYNIKACH POPRZEDNICH CZęśCI. WIADOMA TO RZECZ, MóWI ŚNIADECKI, żE CZłOWIEK NAJWIęCEJ DOSKONALI SIę NAłOGIEM, CHCąC GO UCZYNIć MORALNYM POTRZEBA STARAć SIę, ABY ZASADY MORALNOśCI PRZESZłY NIEJAKO W KREW JEGO, PODOBNIE I ROZUM NAJLEPIEJ KSZTAłCI SIę I DOSKONALI NAłOGIEM, NIE WYSTARCZA PODAć CZłOWIEKOWI LOGICZNE PRZEPISY DOBREGO MYśLENIA, ABY GO UCZYNIć ROZUMNYM, ALE POTRZEBA KONIECZNIE WłOżYć GO W DOBRE I PRAWE ROZUMU UżYCIE, TAKą ZAś NAłOGOWą NIEJAKO DLA ROZUMU NAUKą JEST WłAśNIE MATEMATYKA. CZłOWIEK WłOżONY Z JEJ POMOCą W NAłóG ROZUMOWANIA RACHUNEK PóźNIEJ ZAPOMNI, ALE DOBRZE ROZUMOWAć NIE PRZESTANIE. W TEM LEżY WłAśNIE GłóWNA I WIELKA KORZYść PłYNąCA DLA OśWIECENIA Z NAUKI MATEMATYKI. Taką jest treść i bieg myśli w tej pierwszej naukowej pracy rozpoczynającego zawód swój profesora, niepotrzeba zaś sądzę dodawać, iż w niej już mamy do czynienia nie tylko z matematykiem ale i z filozofem. Występują tu wyraźnie cechy tego filozoficznego wykształcenia, które nie polega na przejęciu się tym lub owym systemem filozoficznym, ale na pojmowaniu zasad i związków łączących wiedzę ludzką. Jednakowoż filozoficzny pogląd ŚNIADECKIEGO W TEJ ROZPRAWIE ROZWINIęTY, JAKKOLWIEK JEST SZEROKI, TO PRZECIEż RóWNOCZEśNIE JEST I BARDZO OSTROżNY, NIC ON TU Z GóRY NIE PRZESąDZA, ANI ISTOTY CZUCIA W STOSUNKU DO BYTU ZEWNęTRZNEGO, ANI GłęBSZEJ NATURY UMYSłU; PRZYJMUJE WPRAWDZIE WłADZE DANE UMYSłOWI OD PRZYRODZENIA, ALE WłADZE TE NIE Są U NIEGO TREśCIą DUCHOWI WRODZONą, ZADANIEM ICH BOWIEM TYLKO KSZTAłTOWAć TREść PRZEZ CZUCIE UMYSłOWI DO które myśli rzucone w poprzedzającej rozprawie dziś autor prościej i dobitniej życzyłby mieć wyrażone. Ale nie chciał odmienić pisma przed 33 laty wypracowanego, kiedy mu po powrocie z zagranicznych Akademij pierwszy raz przypadło mówić o matematyce." 65 starczaną. Czucie nazywa wewnętrznem poruszeniem jakoby działalnością duchową, rozwijającą się pod wpływem działania przedmiotu i radby w ten sposób ominąć tak szkopuł sensualizmu jak i idealizmu. Wiedzę zaś będącą właśnie ukształtowanem przez rozumowe władze w ogólne widoki czuciem, dzieli ŚNIADECKI NA WIEDZę DOśWIADCZALNą I ROZUMOWą: PODZIAł, KTóRY JAKKOLWIEK ODPOWIADA OGóLNIE W óWCZAS PRZYJMOWANEMU PODZIAłOWI, JEDNAK ZUPEłNIE INACZEJ JEST POJęTYM NIż U KANTA. Podczas gdy KANT bowiem nawet w wiedzy doświadczalnej starał się wynaleźć konieczne pojęciowe formy, ŚNIADECKI PRZECIWNIE NAWET WIEDZę ROZUMOWą WYPROWADZA Z FAKTYCZNYCH POCZąTKóW, KTóRE ROZUM OD RZECZY ODRYWA PRZEPROWADZAJąC Z NIMI CZYSTO ROZUMOWE OPERACYJE. SąDZę, żE TU JUż KAżDY NIEUPRZEDZONY PRZYZNA, żE TRUDNO żąDAć, ABY STANOWISKO TAKIE Z FILOZOFIJą KANTA łatwo zgodzić się mogło. . ROZDZIAŁ DRUGI. Śniadeckiego Jana działalność w umiejętnościach ścisłych. Różnorodnych bardzo wpływów wynikiem było ŚNIADECKIEGO JANA wykształcenie. Młodość jego przypadła na schyłku najsmutniejszej w dziejach naszych epoki, w chwili gdy naród, dźwigając się z umysłowego i spółecznego upadku, zaczynał żyd życiem nowem. Scholastyczna retoryka i dyjalektyka, eklektyczna metafizyka, wykłady nowej zupełnie fizyki, sensualistyczna wreszcie logika, nauki społeczne i nowe zupełnie o zadaniach szkoły i oświaty pojęcia, wszystko to przesunęło się szybko, oddziaływając silnie na umysł dwudziestoletniego młodzieńca. Nie jeden umysł zmarniałby wśród tak sprzecznych kierunków, kto zaś nie zgubił się wśród nich, kto je potrafił opanować, ten zdolny był do zajęcia wysokiego, naukowego w przyszłości stanowiska. Są umysły, dla których różnorodność wpływów nie tylko nie jest przeszkodą w rozwoju, ale przeciwnie nawet pomocą i najlepszym środkiem do ukształcenia jasnych i wszechstronnych poglądów. Wykształcenie ŚNIADECKIEGO za granicą nosi na sobie cechę już więcej jednolitą, przeważał tu wpływ nauk na doświadczeniu opartych i stojącej z niemi w związku filozofii. Poznawszy metodę nauk ścisłych, rozumującą na podstawie faktów, odrzuca metafizykę z pojęć rozumującą i przy pomocy nauk tylko 67 wyrabia sobie samodzielne filozoficzne wykształcenie. Pierwszym umiejętnym tego wykształcenia wyrazem jest rozprawa o nauk mat. pocz. w której narysował szeroki wprawdzie, ale ostrożny filozoficzny na nauki pogląd, połączony z pewną skłonnością do obrania pośredniej między jednostronnymi kierunkami drogi. Tak umysłowo przysposobiony rozpoczyna ŚNIADECKI zawód profesorski i piśmienniczą w umiejętnościach ścisłych działalność. Przystępując teraz z kolei rzeczy do scharakteryzowania tej działalności i wykrycia przewodnich filozoficznych myśli, które nim tutaj kierowały, przypominamy czytelnikowi wszystkie te z listów jego ustępy, w których odbija się żywe pragnienie praktycznego zużytkowania nauki, przypominamy pogląd wystawiający nam cele umiejętnej wiedzy w organizowaniu szczegółów w ogólne widoki. Widzieliśmy jak silnym w umyśle ŚNIADECKIEGO bodźcem do pracy było to pełne patryjotycznego ducha pragnienie, aby przez swoją naukę stad się narodowi użytecznym. Ten ciągły wzgląd na publiczny pożytek narodowy tak ważną gra u niego rolę, iż trudnoby nam przyszło wymienid chodby jednę jego naukową pracę, któraby powstania swego nie zawdzięczała tym właśnie względom praktycznym i uczuwanej narodowej potrzebie. I tak zaraz już pierwsze większe naukowe dzieło wyszłe w r. 1783 p. t. „Rachunku algebraicznego teoryja przystosowana do linij krzywych 1) w dwóch tomach, zawdzięcza początek 1) Rachunku Algebraicznego teorya przystosowana do linii krzywych przez Jana Śniadeckiego w Szkole Główney koron-nęy Matematyki wyższey i Astronomii profesora teyże szkoły sekretarza. Tom I. zawierający Algebrę na dwie części podzieloną,. W Krakowie w Drukarni Szkoły Gł. kor. Koku 1783. 4to str. IV i 312. Tom II. w którym się przez zrównania nieoznaczone tłómaczą własności linii i powierzchni krzywych str. 192. Matematyczne to dzieło Śniadeckiego Jana nie postradało do dnia dzisiejszego swojej wartości, słusznie też Krzyżanowski nazwał je tem dla matematyki w Polsce, czem dla języka jest gramatyka Kopczyńskiego. Rzecz dziwna, że tak znakomite dzieło nie doczekało się u nas nigdy drugiego wydania, pomi 68 swój wykładom miewanym po objęciu katedry nauk matematycznych w Krakowie i miało służyć do wprowadzenia poświęca-jących się matematyce w głębsze tajniki nauki i wewnętrziry mechanizm rozumowań matematycznych. Pracował ŚNIADECKI nad tem dziełem przez cały rok 1782. „Przez cały ten rok" —pisze 1) — „nigdzie prawie nie bywając do niczego się nie mięszając, zatopiłem się całkiem w pisaniu mojej lekcyi z rana i wieczór a tłumaczeniu jej moim licznym słuchaczom od godziny drugiej do czwartej popołudniu. Wygotowałem rękopism Algebry i Geometryi linij krzywych do przepisywania uczniom oddany, gdzie wziąłem Algebrę w tak rozległym widoku, w jakim jej żaden autor zagraniczny nie wystawił. To zrobiwszy, ułożyłem sobie wydać kurs całej matema-tyki w czterech tomach. 1szy miał zamykać całą Algebrę, zawierającą fundamenta tych wszystkich rachunków, -które się przez działania zwyczajne w Algebrze odbywają. 2gi tom przystosowanie tego rachunku do geometryi linij krzywych rozlegle uważanej, tu przyjąłem początki i metodę EULERA. 3ci tom miał zamykać rachunek Różnicowania i Całkowania. Tę rozległą naukę byłbym w jednym grubym tomie zawarł, ile że wiele rzeczy tu dawać się zwykłych już umieściłem w Algebrze, gdzie rzuciłem pierwsze fundamenta tych wysokich rachunków. 4ty tom miał zawierać przystosowanie rachunku Różnicowania i Całkowania do Mechaniki i Astronomii. Z rękopismu dla uczniów sporządzonego, układałem inne przeznaczone do druku i pierwszy tom mojej Algebry na czysto przepisany wygotowałem." Taki plan nakreślił sobie JAN ŚNIADECKI do dzieła, które jakkolwiek nie stawia go w rzędzie twórczych geniuszów, to jednak zawsze w rzędzie tych uczonych matematyków, którzy pierwsi mo że nieposiadamy książki, któraby mogła poświęcających się matematyce obznajomić lepiej na początek z duchem analizy matematycznej; w niektórych tylko może szczegółach, wypadłoby zmienić dziś lub uzupełnić naukę Śniadeckiego, mianowicie o ile nam się zdaje, naukę o szeregach. 1) J. S. życie przez niego samego opisane rękopism. 69 zasadę i metodę algebraicznej analizy w całym zakresie nauk matematycznych z jak największą przeprowadzili ścisłością. W matematyce starożytnych nie było jedności, geometryja dochodziła do prawd swoich oddzielnie, wyprowadzając je z pomocą odpowiednich konstrukcyj i dowodzeń z ogólnych własności linij i figur widocznych w przestrzeni. Rachunek i dowodzenie geometryczne były to niejako dwa języki matematyczne, sprowadzenie zaś obu do jednej umiejętnej zasady, stało się dopiero możliwem, z wynalezieniem algebry, owego oderwanego języka rachunku. KAETEZYUSZ zastósowując abstrakcyjne ilości algebraiczne do ilości przestrzennych, obrachowywał z pomocą algebraicznego rachunku te same ich własności, zmiany i stosunki, do których starożytni dochodzili z pomocą konstrukcyi i tak uczynił pierwszy stanowczy krok do połączenia całej matematyki w jednym widoku i na jednej zasadzie. Drugi wielki krok naprzód zrobili NEWTON i LEIBNITZ, wynalazłszy rachunek różniczkowy i całkowy: tutaj już wszystkie zagadnienia geometryczne a nawet najzawilsze mechaniczne sprowadzone zostały do zasad algebraicznego rachunku. Jednakowoż, pomimo, że rachunek różniczkowy ten szczyt metody analitycznej w matematyce już z końcem 17 wieku był wynaleziony, to przecież zasada jednolitej algebraicznej i analitycznej metody nie od razu przyjęła się w całym zakresie matematyki. Dopiero EULER pierwszy spróbował w swojem: „Introductio in analisym" przeprowadzić ściśle zasadę analizy w całej/nawet i w tak zwanej niższej matematyce, a wsparty na dziele EULEBA, przeprowadził jią i z największą ścisłością w geometryi zastosował ŚNIADECEI. 'Dzieło jego, jak sam powiada 1) jest pierwszym traktatem lo-giki rachunku, czyli pierwszym zupełnym wykładem rozumowania, które winno towarzyszyć mechanizmowi rachunkowemu". Nie widzimy też tu nigdzie czysto mechanicznego rachunku, wszędzie rozumowanie, dla którego rachunek jest tylko pomo 1) Krótki szkic prac naukowych i literackich Śniadeckiego jego własną; skreślony ręką, (znaleziony między papierami po nim). 70 cą, tylko językiem wyrażającym w prostej formie prawidła z fasady nauki o wielkościach. _ Prawdziwie filozoficznym jest wstęp, w którym opisuje ŚNIADECKI pierwsze i zasadnicze początki myślenia, dowodzi, że metoda analityczna rachunku algebraicznego jest metodą rozumowania i dochodzenia prawdy w ogólności, gdyż wszelkie doświadczenie jest właściwie tylko zrównaniem t. j. zestawieniem rzeczy nowych, nie znanych z wiadomemi i przytomnemi. W takiem porównaniu pokazuje się zawsze człowiekowi nowy związek między jego myślami, pozostaje w jego umyśle, prawda świeżo odkryta" 1). W rozumowaniu rachunkowem przeto tak, jak we wszelkiem badaniu, przechodzi człowiek od rzeczy znanych do nieznanych przez „porównanie obrazów jakim przypadkiem lub refleksyją „do siebie zbliżonych. Wszystkie wynalazki począwszy od najgrubszych sztuk i rękodzieł aż do najwyższych umiejętności ten „sam miały początek. Umysł nasz przywiązany do zmysłów, „nie miał w pierwiastkach swego poznawania, jak tylko skład „obrazów szczególnych, których przez czucie nabył: te obrazy „szczególne ścieśniały niezmiernie poty jego widok, póki przypa-„dek lub refleksyja nie odkryły mu związku między „pewnemi myślami. Ten związek rozszerzył jego pojmowanie dla tego, że je uczynił powszechniejszem. Odebrawszy „niezliczoną liczbę poruszeń wyciskających w jego pamięci tyle „obrazów rzeczy, przebiegłszy z niemi niezmierzoną krainę błędu „i prawdy, zrównawszy szczęśliwie wiele w sobie myśli, odkrył „więcej ogólniejszych związków, które mu łatwo dały uczuć wię-„kszą doskonałość jego działań, bo mu wyjawiły pewne prawidła „ogarniające wiele przypadków przedtem w pamięci jego samotnych i nieużytych. Te prawidła prowadziły go do innych; mię-„dzy któremi znowu pokazał się łańcuch wiążący pasmo prawd „ogólnych, z których umiejętności powstały: doskonaliły się po 1) Rach. alg. teor. str, 1. 71 „tem tem bardziej i rozszerzały granice rozumowi, im do dal-„szej ogólności wyniesionemi zostały, z których dopiero wynikło „użycie dla towarzystwa, jako skutek znowu dostrzeżonego związku „między prawdą i pożytkiem. Ten jest prawdziwy postępek „ludzkiego rozumu stwarzającego tyle nauk, które będą zawsze „świadkami jego dzielności, a zaszczytem i rozkoszą towarzystwa. Takowych my dróg statecznie się trzymając" powiada, „postawimy się w stanie pierwszych nauki naszej wynalazców, „i odkrywać sami przez się będziemy te wszystkie prawdy, któ-„re ona zamyka" 1). Mamy tu zatem nie tylko do wspólnego początku sprowadzone poszczególne działy matematyki, ale równocześnie wskazany wspólny grunt i węzeł, łączący metodę matematyczną z metodą badań umiejętnych w ogólności. Po części zaciera się nawet w tym wstępnym poglądzie różnica, którą ustanowił ŚNIA-DECKI W ROZPRAWIE O NAUK MATEMATYCZNYCH POCZąTKU, RóżNICA MIęDZY NAUKAMI „UCZYNKóW I SKUTKóW A NAUKAMI KOMBINACYI. PSYCHOLOGICZNIE RZECZY BIORąC, WIDZI TYLKO JEDEN SPOSóB UMIEJęTNEGO BADANIA T. J. ROZUMOWANIE, ZASADZAJąCE SIę GłóWNIE NA PORóWNYWANIU. MATERYJAłU KAżDEJ NAUCE DOSTARCZA STOSUNEK UMYSłU ZE śWIATEM, PODMIOTU Z PRZEDMIOTEM A ROZUMOWANIE PROWADZI Ją DO POZNANIA PRAWIDEł I ZWIąZKóW MIęDZY PRZYPADKAMI, KTóRE UMYSłOWI TEN STOSUNEK NADARZA. RóżNICY MIęDZY MATEMATYKą A INNEMI NAUKAMI WYPADA SZUKAć WłAśCIWIE TYLKO WE WYSOKIM STOPNIU DOSKONAłOśCI JEJ ROZUMOWAń I METODY. MYśLI TE, POWIEDZIELIBYśMY, żE MOżE BARDZIEJ ZBLIżAJą SIę DO SENSUALIZMU NIż ROZPR. O NAUK. MAT. POCZ. PRZEKONAMY SIę ZAś W DALSZYM CIąGU, W JAKIM ZWIąZKU Z TAKIM FILOZOFICZNYM SPOSOBEM MYśLENIA STOJą PóźNIEJSZE POGLąDY ŚNIADECKIEGO. Sprowadziwszy w ten sposób matematykę na wspólny całej wiedzy grunt, tłumaczy nam ŚNIADECKI DALEJ POTRZEBę OGóLNYCH ILOśCI W MATEMATYCE, KTóRE RAZEM POłąCZONE A PRZECIEż 1) Rach. alg. teor. str. 1—2. 72 z osobna wyraźne ułatwiają w jednym widoku przegląd wszyst-kich dokonanych z nimi działań 1), tłumaczy znaki, opisuje isto-te zrównań i funkcyj, będących glównemi formami wszelkich matematycznych działań: Zrównanie, to wyrażenie związku, dostrzeżonego między ilościami, rozwiązanie zrównania, to wytłumaczenie tego związku, czyli wytłumaczenie jego prawideł; funkcyja zaś to ilość oderwana od swoich związków, to fakt niejako, który ma byd zbadany a jego związek z innymi faktami wyjaśniony 2). Cały pierwszy tom dzieła poświęcony jest rozpoznaniu prawideł tych właśnie związków czyli zrównań i badaniu własności faktów matematycznych czyli funkcyj. Wymieniwszy zrównanie i funkcyję, jako zasadnicze logiczne formy wszelkiego rozumowania, opisuje ŚNIADECKI naprzód najprostsze i najogólniejsze działania i własności funkcyj i od nich przechodzi do działań coraz zawilszych, wyjaśniając, jak te ostatnie wypływają zawsze z działań prostszych już poprzednio zbadanych. W ten sposób buduje się z jednej zasady i łączy w jednym widoku cała teoryja rachunku algebraicznego. W tomie drugim zaś przechodzi autor do zastósowania prawideł zrównań 1 funkcyj w nauce o wielkościach geometrycznych. Wskazawszy tu ścisły związek łączący algebrę z geome-tryją wyprowadza naprzód podział linij krzywych z podziału zró-wnań, a dalej z natury zrównań wyciąga znowu własności linij krzywych i tak na zasadzie zrównania dochodzi aż do powierzchni ciał i linij krzywych przestępnych. Zrównania nieoznaczone, wyrażając wartości wielu nieznanych od siebie wspólnie zawisłych, poddały mu sposób 3) poznawania odmian jednych ilości przez odmianę drugich i zrodziły całą geometryję linij 1) Tamże str. 3 i 4. 2) Tamże str. 8, 9: „Każde zdanie przed odkryciem związku mię-dzy jego kondycyjami, będąc zbiorem myśli rozerwanych, jest tem, co my nazywamy w ilościach Funkcyją, tak jako każdy rozsądek i zdanie, hyperlink z związku dostrzeżonego między myślami, to samo znaczy, co u nas Zrównanie". 3) Rach. alg. teor. II str. 191. 73 krzywych. Słusznie przeto, podając na końcu dzieła ogólny obraz nauki, nazywa ŚNIADECKI rachunek algebraiczny Językiem rozumowań" o różnych stanach, związkach i odmianach „skończonych ilości". Taki jest układ i metoda dzieła, które zawiera, możemy to śmiało powiedzieć, nie naukę rachowania, ale naukę o prawidłach rządzących światem ilości i wielkości. Wydał ŚNIADECKI tylko dwa pierwsze tomy swojej teoryi. Wśród ciągłych zajęć sprawami publicznem1 i złamany, jak sam pisze 1), losem nieszczęśliwej ojczyzny, nie miał ani czasu ani sposobności do uzupełnienia tego dzieła drugimi dwoma tomami, które miały stosownie do planu obejmować rachunek różniczkowy i całkowy, nazwany przezeń językiem do wyrażania rozumowań na odmiany ilości w swych granicach. Dopiero w 34 lat później t. j. w r. 1817 wydał ŚNIADECKI drugie swe i ostatnie matematyczne dzieło t. j. Trygonometryję kulistą, uzupełniając w ten sposób częściowo przynajmniej teoryję alg. rach. Aby zakończyć rzecz o czysto matematycznych dziełach ŚNIADECKIEGO, scharakteryzujemy tutaj odrazu w kilku rysach i Trygonometryję kulistą 2). Książka ta zawdzięcza również początek swój uczuwanej przez autora praktycznej potrzebie. Pragnął ŚNIADECKI obeznać uczącą się młodzież z zastosowaniem analizy w tej części geome-tryi i z nowemi geometrycznemi prawdami, „do których odkrycia posłużył rozmiar Francyi, dokonany z taką chlubą i pożytkiem" 3). 1) W powyżej przytoczonym własnoręcznym szkicu prac Śniadecki tak pisze: „Dwa drugie tomy, które pod tym samym tytułem miały obejmować, rachunek różnicowania i całkowania nie mogły były być ukończone i ogłoszone; organizacyja 70 szkół krajowych, którą autor był zajęty i znane nieszczęścia jego ojczyzny, stanęły temu na przeszkodzie". 2)       Tr. kul. analitycznie wyłożona z przystosowaniem do rozmiarów ziemi i do zadań astronomicznych ku użyciu uczących się w Imp. wileńskim Uniw. przez J. S. Wilno i Warszawa nakładem I. Za wadzkiego wyd. Isze r. 1817 wyd. IIgie znaczenie powiększone 1820. 8vo str. XVI i 166. 3)       Przedmowa do pierwszego wyd. str. VII w IIgim wyd. 10                                                                                  74 Trygonometryję kulistą ustalił ostatecznie także dopiero EULER, gdy z trzech zrównań całą osnowę twierdzeń do rozwiązania trójkąta służących wyprowadził 1). De la Grange wyprowadził znowu te trzy zrównania z jednego fundamentalnego i tak naukę o trójkącie kulistym niezmiernie uprościł. Otóż ŚNIADECKI w swojej Trygonometryi poszedł jeszcze o krok dalej: Wychodząc z założenia, że w trójkącie kulistym wszystko jest „kątem prostokreślnym, leżącym na różnych płaszczyznach, doszedł do przekonania, że „zasadnicza własność trójkąta pros-tdkreślnego, która otworzyła drogę w Trygonometryi kulistej, rachunkowi analitycznemu, winna zamykać w sobie także Trygonometryję płaską" i w ten sposób z jednej zasadniczej własności trójkąta wydobył cały szereg prawd tak w Trygonometryi płaskiej, jak kulistej, a obie nauki do jednego wspólnego sprowadził źródła 2). W przystosowaniu zaś znowu Trygonono-metryi kulistej do zadań astronomicznych, „udało mi się" pisze 3) „rachunek „Parallax" naukę tak ważną i zawiłą pod jeden widok ogólny zagarnąć i z niego prostym i łatwym sposobem tia Parallaxę różnego położenia wyciągnąć wszystkie znane dotąd w astronomii zrównania, wystawiane pod rozmaitemi postaciami". Tę samą zatem tutaj widzimy w nauce dążność do udoskonalenia jej i uproszczenia w jednej wspólnej zasadzie. Wiernym pozostał nasz uczony do końca, rozwiniętemu już w pierwszej pracy (t. j. w rozprawie o nauk. mat. pbcz.) filozoficznemu na badawcze rozumowania poglądowi. Po wydaniu teoryi rachunku algebraicznego przerwał JAN ŚNIADECKI na dłuższy przeciąg lat piśmienniczą swoją w naukach ścisłych działalność. Obrany sekretarzem Wszechnicy czyli szkoły głównej krakowskiej, musiał wraz z rektorem zajmować się zarządem i organizacyją szkół jej kierunkowi powierzonych. 1) Tamże str. VI. 2) Tr. kul. Przedm. do drugiego wydania str. X. 3) Tamże str. XIV.                                                                                           75 Na takiem zajęciu zeszedł mu czas aż do roku 1787. O pracach jego naukowych w. tym ciągu lat, wiemy tylko, że w roku 1782 rozpoczął wykłady astronomii pochwałą Kopernika 1)? że dalej w r. 84, idąc za przykładem uczonych francuzkich, robił w Krakowie pierwszą próbę z balonem i opisanie tej próby drukiem ogłosił 2), że w r, 85 wreszcie prowadził żywą naukową korespondencyję z uczonymi francuzkimi, którzy mu swoją przyjaźń wiernie dochowywali. Korespondencyja ta stała się nawet powodem, iź w Paryżu powstała między uczonymi myśl wejścia w stałe z Krakowem naukowe stosunki. Kollegium królewskie w Paryżu i szkoła główna krakowska miały wybrać po trzech uczonych, którzy nosząc tytuł profesorów zagranicznych byliby się prowadzeniem tej korespondencyi zajmowali. Nie sprzyjał jednak książę prymas Poniatowski tej myśli, przyjętej z unie- sieniem przez ŚNIADECKIEGO, a która później musiała być całkowicie zaniechaną z powodu rewolucyjnych we Francyi zaburzeń 3). Przeważnie jednak celem wszystkich usiłowań ŚNIADEC-KIEGO było założenie obserwatoryjum astronomicznego, aby w Krakowie naukę astronomii na odpowiednim wymogom czasu stopniu doskonałości postawić. Gdy zaś budowa obserwatoryjum nareszcie się rozpoczęła, postanowił raz jeszcze wyjechać za granicę a mianowicie do Anglii, i zwiedzić najznakomitsze w tym kraju zakłady; chciał przytem poznać HEBSCHLA i przekonać się naocznie o jego wielkich wynalazkach. Najlepszym wyrazem wrażeń, które w jego 1) O tej pochwale Kopernika wspomina ks. G. Piramowicz, w mowie mianej w dzień rocznicy otwarcia tow. do ksiąg elementarnych. Warszawa 1785 r. 2)       Opisanie doświadczenia czynionego z banią, powietrzną w Kra kowie d. 1 kwiet. r. 1784 puszczoną z ogrodu botanicznego na Wesołej, za staraniem i nakładem Imć. PP. Jana Jaśkiewi cza, Jana Śniadeckiego i Franciszka Szeidta. 3)       Wyciąg z listu Cousina pisanego w tej sprawie do Śniadec kiego z datą 17 marca 1785 r., znajduje sig w Archiwum uniwkrak. zob. Pam. Bal. I str. 107. 76 umyśle ta druga zostawiła podróż, jest list napisany za powrotem do POCZOBUTA astronoma w Wilnie 1). Zdając mu sprawę z naukowych owoców swojej podróży do Anglii, kreśli SNIADE-CKI w tym liście z natchnieniem prawie obraz prac, wynalazków i odkryć HERSCHLA, donosi, że HERSCHEL wynalazł dowody ruchu świata słonecznego a nadewszystko zapala się do jego nauki o nebulozach. Chęć łączenia badań naukowych w ogólne widoki, każe mu zachwycać się ową wielką myślą HERSCHLA, „który znajdując nebulozy czyli gromady gwiazd, wszędzie prawie porozrzucane, powziął najśmielszą myśl, jaka się kiedykolwiek zrodziła w umyśle ludzkim o budowie świata. Uważa bowiem cały świat złożony z nebulozów, jako ogromnych warst gwiazdowych, jedna na drugiej umieszczonych, tak jak Mineralogowie uważają kulę ziemską złożoną z warst rozmaitych gatunków ziem i ciał w niej zawartych; a wszystek zbiór gwiazd, który my widzimy z powierzchni ziemi, poczytuje za należący do nebulozy, w której obrębie sami mieszkamy. Czytając dwie jego ostatnie w tym przedmiocie rozprawy, w których oparty na wielkiej liczbie swoich własnych obserwacyj, wystawia go z czarodziejskiem prawie przekonywaniem, jakiemu najbardziej powątpiewający oprzeć się nie zdoła: wyobraźnia zdumioną jest ogromem świata przez ten system objawionego" 2). Za powrotem do kraju musiał ŚNIADECKI znowu zająć się sprawami publicznymi, mianowicie poprawą ustaw szkolnych z polecenia komisyi edukacyjnej i obroną bytu Wszechnicy krakowskiej w obec uchwał konfederacyi targowickiej. Zajęcia te do tego stopnia go zużywały, iż obok obserwacyj astronomicznych o żadnej innej pracy naukowej myśleć nie mógł i dopiero w ostatnich latach 18 stólecia zabrał się do napisania Jeografii. Pomysł i plan Jeografii powstał w jego głowie w czasie pobytu w Żywcu u marg. Wielopolskich po nieszczęśliwych wy 1) Pam. Bal. I str. 137-153. 2) Tamże str. 146—147. 77 padkach roku 1794, pisał ją zaś bawiąc w Galicyi między 95 a 97 rokiem, „płacząc nad grobem ojczyzny"; wyszła po raz pierwszy w Warszawie r. 1803. I tu praktyczny głównie wzgląd do pisania go skłonił, widząc jak sam pisze w przedmowie „osobliwie po wielu książkach młodzi uczącej się podawanych rozsiewane o ziemi wiele wiadomości ciemnych, niedokładnych i fałszywych. Myślałem zawsze, iź lepiej zapobiega się postępowi błędu przez wystawienie całej nauki w swej czystości mocy i porządku, niż przez poprawę i prostowanie niektórych twierdzeń tu i owdzie spostrzeżonych.* Zamierzył sobie tedy „naprzód wszystkie wynalazki, wiadomości i myśli, do poznania ziemi ściągające się, rozrzucone po matematyce, astronomii i fizyce ogólnej, pod jeden widok zebrać i to w pewnym porządku, stosunku i związku wystawić, nie wdając się w to, co jest rzeczą historyi naturalnej. Powtóre wszystkie początki jeografii matematycznej wyciągnąć z fenomenów prawdziwych t. j. z biegu dziennego i rocznego ziemi, które zazwyczaj we wszystkich dotąd książkach tłumaczyć się zwykły, przez fenomena pozorne t. j. przebieg pozorny gwiazd i słońca, po trzecie wreszcie założyłem sobie, tłómaczenie wielu fenomenów prawie powszechnie rozsiewane i z jednych książek przenoszone do drugich, jako źle zafundowane, wywrócić przez wystawienie pewnych początków, albo skutków niezawodnych, którym się sprzeciwiają"1). Przewodnie te myśli w jeografii ŚNIADECKIEGO nie były wtedy już nowe, wszystkie badania w dziedzinie astronomii fizycznej zmierzały w drugiej połowie 18 wieku do tłumaczenia nie tylko ruchu ciał niebieskich ale i innych jeszcze zjawisk na podstawie ogólnych praw ciążenia. KANT jeszcze w roku 1755 . postawił hypotezę o prawach układu wszechświata i tworzenia się ciał niebieskich na zasadzie powszechnego ciążenia cząstek ma 1) Jeografija czyli opisanie matematyczne i fizyczne ziemi przez J. S. wyd. pierwsze 1803, drugie 1809, trzecie 1818 w Wilnie u J. Zawadzkiego. Cytuję wydanie trzecie. Przedmowa do pierwszego wyd. str. XI—XIII. 78 teryi, ale teoryja jego długi czas pozostała tylko hypotezą, dopiero gdy LAPLACE w roku 1799 swoją „Mechanique celeste", a nieco pó-źniej słynne dzieło. „Exposition du systeme du monde" ogłosił, wtedy uznano w nauce ciążenie jako zjawisko najpowszechniejsze w materyi. Jednak gdy ŚNIADECKI jeografiją pisał t. j. między rokiem 95 a 97, literatura europejska nie posiadała jeszcze dzieła, któreby, przedstawiając w systematycznym układzie wszystkie ostatnie wyniki badań i zastósowując takowe do ziemi zdołało uprościć naukę o tem ciele niebieskiem. Nie ulega wątpieniu, iź pier-wsze myśli do swej Jeografii zaczerpnął nasz astronom jeszcze w Paryżu w obcowaniu z LAPLACEM. W liście do KASTNERA Z r. 1.7.81 pisze, że „pan De la PLACE pozwala mi odwiedzać się, abym mógł z nim rozmawiad o astronomii fizycznej, która jest głównym przedmiotem jego studyów 1). Myśli w ten sposób zaczerpnięte rozwinął ŚNIADECKI i uzupełnił w czasie drugiego pobytu swego za granicą w roku 1787 szczególnie w bliższem zetknięciu się z HERSCHLEM, a nadawszy im w kilka lat później systematyczną formę, zostawił nam dzieło, w którem mamy już, najwyraźniej wypowiedzianą i umiejętnie przeprowadzoną myśl, że prawidła ciążenia, kierujące ruchem ciał niebieskich i będące pierwszą przyczyną łączenia się materyi w bryły 2), są oraz ogólnemi prawidłami, tak w układzie wszechświata, jak w zjawiskach dotyczących każdego ciała niebieskiego z osobna. Najpowszechniejsze to zastosowanie, badań NEWTONA, na jakie tylko nauka wówczas zdobyć się mogła, wymagało koniecznie w przeprowadzeniu użycia odpowiedniej metody. Polega ona tu zatem na dokładnem zawsze naprzód opisaniu zjawiska, które ma być przedmiotem wyjaśnienia, samo zaś wytłumaczenie wynika z zastosowania prawd już poprzednio zdobytych, lub z innej ogólniejszej nauki zaczerpniętych do tego właśnie zjawiska, jeżeliby zaś były jakie wątpliwości lub pozorne sprze 1) Zob. Dodatki I. 2) Jeografija wyd. trzecie § 20 str. 26—29. 79 czności, to stara się autor takowe w końcu usunąć i rozwiązać. I tak rozpoczyna się Jeografija od opisania zjawiska najogólniejszego tj. świata powszechnego tak, jak się zmysłowi widzenia przedstawia, znajdujemy tu zaraz na początku bardzo charakterystyczne określenie światła: „Światło działając na oko nasze jest siłą wzbudzającą czucie widzenia." Pogląd podobny do wypowiedzianego już w rozprawie o nauk matematycznych początku. Po opisaniu świata takiego jak się zmysłom przedstawia, złudzeń, jakim zmysły tu ulegają, narzędzi oko wspierających i po wyliczeniu ciał niebieskich w skład systemu słonecznego wchodzących, mamy podane dalej najogólniejsze wiadomości i prawidła z nauki o ruchu ciał. Na takiej podstawie rozwinięte jest tłumaczenie zjawisk astronomicznych przez ruch ciał niebieskich, który powstaje skutkiem działania trzech zasadniczych sił tj, siły ciężkości, rzutu i odpychania; wstęp uzupełniony jest jeszcze ogółnemi wiadomościami z geometryi o Sferze I z nauki o ciałach płynnych. Na tych ogólnych dopiero oparty prawdach tłumaczy ŚNIA-DECKI W SAMEJ JEOGRAFII ZJAWISKA NA ZIEMI, POSTęPUJąC OD OGóLNIEJSZYCH DO CORAZ ZAWILSZYCH, OD ZJAWISK WYNIKAJąCYCH ZE STOSUNKU ZIEMI DO INNYCH CIAł NIEBIESKICH I JEJ RUCHU DO ZJAWISK NA GLOBIE ZIEMSKIM, KTóRYCH PRZEDMIOTEM, MORZA, ZMIANY ATMOSFERY ETC. 1) PODOBNIE WIęC JAK W TEORYI RACHUNKU ALGEBRAICZNEGO STARAł SIę JEDNą ZASADę W CAłEJ NAUCE O WIELKOśCIACH PRZEPROWADZIć I W TEN SPOSóB NAUKę W JEDNYM POłąCZYć WIDOKU, TAK I W JEOGRAFII WIDZąC NIEłAD PANUJąCY W NAUCE O ZIEMI, 1) Najlepszym przykładem takiego postępowania jest rozdział piąty o morzu str. 202 — 248. Morze przedstawia już więcej zawiłe fenomena, do ich tłumaczenia więc przystępuje dopiero, gdy już w poprzednich rozdziałach uzyskał podstawę objaśniwszy ruch ziemi i stosunek księżyca do ziemi. Opisuje więc naprzód morze i jego fenomena a potem dopiero tłumaczy takowe za-stósowując już poznane poprzednio prawo ruchu ziemi i księżyca. Ponieważ zaś morze przedstawia niektóre pozornie wyjątkowe fenomena, stara się więc i te ostatnie objaśnić. 80 zmierza do usunięcia tego nieładu, do uproszczenia nauki i przeprowadzenia w niej jednej zasady; tak jak tam całą rozmaitość prawd matematycznych wyprowadził z prostych właściwości funkcyi i zrównania, tak tu całą rozmaitość zjawisk, dotyczących ziemi jako ciała niebieskiego i jej stosunku do innych ciał, tłumaczy z prostych własności i powszechnych zjawisk ruchu i ciążenia. Jak tam tak tu szuka chluby nie w wynajdywaniu nowych prawd, ale raczej w upraszczaniu nauki i w dochodzeniu do ogólnych widoków przez ścisłe i systematyczne zastosowanie prawd już zdobytych. Działalność ŚNIADECKIEGO JANA W Astronomii nie ograniczyła się do napisania Jeografii, owszem była ona ciągłą a w owoce bardzo obfitą, gdyż oddając się z zamiłowaniem doświadczeniom i pracom w obserwatoryjum ogłaszał wyniki swoich badań w różnych pismach naukowych przeważnie zagranicznych, (jakiś czas także w rocznikach towarzystwa przyjaciół nauk w Warszawie 1),) prowadzona zaś równocześnie z kilkoma 1) W następujących pismach umieszczał Śniadecki swoje obserwacyje astronomiczne: rozpoczął takowe dopiero po powrocie z Anglii i wybudowaniu Obserwatoryjum astronomicznego, umieszczał je zaś naprzód w Efemerydach wiedeńskich: „Ephe-merides Vindobonenses aż do roku 1805. W r. 1800 30 Sierpnia baron Zach napisał pierwszy łist do Śniadecki ego i odtąd umieszczał ten ostatni, obserwacyje swoje także w dzienniku barona Zacha: „Monatliche Correspondenz." W r. 1802 przesłał Śniadecki po raz pierwszy, obserwacyje nowo znalezionej planety Ceres Tow. prz. nauk do Warszawy, które były czytane na posiedzeniu towarzystwa 15 maja 1802 i wraz z rozprawą, o obserwacyjach astronomicznych ogłoszone w pierwszym tomie roczników str. 506—519. W tyra samym tomie umieszczone są także, obserwacyje zaćmień księżyca ziemskiego i księżyców jowiszowych zasłonienia gwiazd i planet przez księżyc ziemski a razem także obserwacyja zaćmienia słońca z r. 1793 zrobiona wobec króla St. Augusta w folwarku Augustowie pod Grodnem. W tym samym dalej roczniku str. 520-527, umieszczona jest takie obserwacyja nowo przez Śniadeckiego odkrytej planety Pallas, którą równocześnie z nim odkrył astronom Olbers. Dalszy jeszcze ciąg obserwacyj astronomicznych aż do czasu, w którym          81 uczonymi ciągła korespondencyja astronomiczna świadczy o jego wielkiem między obcymi wzięciu i rozległych naukowych stosunkach 1). Tak obserwacyje astronomiczne jednak jak i korespondencyja dotyczą przeważnie tylko szczegółów umiejętności astronomicznej, dla tego też pomijamy je tutaj, przechodząc do zastanowienia się nad innego rodzaju pracami naukowemi ŚNIADECKIEGO, które moglibyśmy nazwać rozprawami nie w naukach, ale raczej o naukach ścisłych. W liście do ALBERTKANDEGO, prezesa Tow. przyjaciół nauk w Warszawie, z dnia 12 Lutego roku 1802 ŚNIADECKI tak pisze: „Przeczytawszy w liście WPana Dobrodzieja z 6 Gru dnia roku zeszłego punkt trzeci, zawierający wolę Towarzystwa, abym mu obserwacyje astronomiczne przezemnie w Krakowie z stosowną do tego przedmową przysłał, przyszła mi uwaga, iż przedsię-wziąwszy mówić o wynalazkach Kopernika, jako Astronoma, potrzeba mi wprzód przysposobić uwagę współziomków przez wyłożenie proste i jasne ważniejszych pierwiastkowych wiadomości w nauce dla języka naszego cale nowej. Korzystając z okoliczności podsunionej mi przez Towarzystwo, postanowiłem zebrać uwijające się od dawna po mej głowie myśli, wytknąć początki, które kierować winny rozsądkiem powszechności o naukach, wystawić obraz umiejętności, gatunek i podział robót astronomicznych w widoku prostym, od szkolnictwa oczyszczonym, ścisłości jeometrycznej nieobrażającym a w język pospolity tak przy Śniadecki Kraków na zawsze opuścił znajduje się jeszcze w tomie III roczników Warsz. str. 156—177. Przerwane podczas trzeciej podróży za granicę obserwacyje rozpoczął Śniadecki na nowo w r. 1807 w Wilnie i umieszczał je aż do roku 1824 po największej części w nowych pamiętnikach akademii umiejętności w Petersburgu a także rocznie w Efemerydach berlińskich Zob. Berliner astronomisches Jahrbuch od r. 1813 aż do 1828. 1) Wszystkie listy pisane w tych latach do Śniadeckiego pochodzą od bar. Zacha z Sceberga (obok Gotha) i od Tries-neckera z Wiednia, zaś tylko kilka jest pisanych przez uczonych francuzkich. 11 82 branym, iżby ich każdy nie mający wiadomości matematycznych za pomocą prostego pojęcia mógł zrozumied i osądzid. Czy mi się to przedsięwzięcie udało lub nie, osądzi najlepiej samo towarzystwo z przyłączonego tu pisma: „O obserwacyjach astronomicznych " 1). Tak powstała pierwsza rozprawa ŚNIADECKIEGO JANA, której przedmiotem nie jest jakiś szczególny fakt lub dział zjawisk, ale sama umiejętność, jako fakt uważana. Prace w tym rodzaju, których charakterystyczne cechy przytoczony co tylko ustęp z listu do ALBERTRANDEGO wybornie określa, stały się niezbędną umysłową potrzebą, gdy nagromadzone już w połowie 18 wieku znaczne zasoby szczegółów naukowych organizm umiejętności ścisłych uczyniły bardzo zawiłym i złożonym. Skutkiem tego już dla samego badacza objęcie całości nauk z wielkiemi nieraz łączyło się trudnościami, a cóż dopiero mówić o wykształconych ogólnie tylko warstwach społeczeństwa i ludziach, którzy przez zapoznanie się z wynikami badań umiejętnych własne poglądy kształcid i rozwijad pragnęli. Ten wzrost nauk zmusił przeto uczonych do zastanawiania się nie tylko nad pojedynczymi faktami i zjawiskami, ale także nad naukami w całości. Ponieważ zaś takie wnikanie w ducha umiejętnych dążeń mogło dotyczed albo pojęd tej lub owej nauki, albo też stopniowego nauk rozwoju, powstały przeto w połowie 18 wieku dwojakiego rodzaju prace, obejmujące albo krytyczno filozoficzne na nauki poglądy, albo też historyczne badania stopniowego nauk rozwoju. Ówczesna literatura francuzka obfituje w wielką ilość tego rodzaju prac: jedne z nich więcej naukowo ścisłe miały na celu ułatwid samym uczonym objęcie i ogarnienie nauk, inne zaś znowu więcej popularne, rozszerzały wiadomości naukowe wśród wykształconej warstwy społeczeństwa. Że nawet wielka Encyklopedyja francuzka w tym duchu i w tym dwojakim podjęta była celu, dowodzi tego najlepiej przytoczony już powyżej z przedmowy D'ALEMBERTA ustęp. 1) Pam. Balińskiego I. str. 286 — 292. 83 Mamy na to dowody, że i u nas w Polsce, w miarę wzrastającego i rozszerzającego się światła, uczuwano potrzebę prac, upraszczających nauki z jednej a rozszerzających wiadomości o nich z drugiej strony. Gdy zaś komisyja edukacyjna pod wpływem umysłowych i naukowych pojęć francuzkich, zażądała w przepisach dla nauczycieli wydanych 1) „aby byli filozofami, aby jaśnie widzieli rzeczy a rozumieli związek zachodzący między umiejętnościami ludzkiemi, wtedy prace takie stały się u nas konieczną potrzebą. Otóż JAN ŚNIADECKI, którego piśmiennicza działalność skierowaną dotąd była głównie ku organizowaniu poszczególnych działów nauki, nie mógł pozostać obcym i nieczułym na powszechnie uczuwane potrzeby. Świadczy o tem najlepiej już pierwsza jego rozprawa o nauk mat. pocz. dowodzi tego również pochwała Kopernika z roku 1782, podobnie jak i czytany dnia 11 maja r. 1786 (zob. Dodatki). „Dis-kurs przy otwarciu sessyi publicznej szk. gł. kor. złożonej z okazyi Imienin Jego Kr. Mci". Nie mniej przykładem bystrego i krytycznego ogarnienia wyników nauki jest obszerny list ŚNIADECKIEGO, pisany do POCZOBUTA po powrocie z Anglii, w którym daje obraz prac i odkryć HERSCHLA W Astronomii 2). Od początku zatem nie zbywało naszemu uczonemu na skłonności do głębszego zastanawiania się nad naukami. Ponieważ jednak kierował się w pisaniu przeważnie praktycznemi pobudkami, przeto i do większych rozpraw o naukach wziął się dopiero, gdy nadarzona sposobność (jak to widzimy z listu do ALBERTRANDEGO) wskazała mu w tym kierunku ważny a dla narodu praktyczny pożytek. Na tem polu zaś nie pracował ŚNIADECKI sam jeden. Zawiązane w Warszawie Towarzystwo przyjaciół nauk wytknęło sobie za główny cel oprócz podtrzymania ojczystego jezyka, także zachowanie i rozszerzanie nauk w narodzie. Prawie wszystkie mowy prezesa ALBERTRANDEGO są w treści 1) Zob. przepisy kom. ed. pomieszczone w historyi szkół Łukaszewicza II. str. 335. zob. wyżej str. 30. 2) Pam. Bal I. str. 137 — 163. zob. wyżej str. 76. 84 takiemi oryjentującemi na nauki poglądami, a w pierwszym roczniku przed rozprawą ŚNIADECKIEGO O OBSERWACYJACH ASTRONOMICZNYCH POMIESZCZONą JEST DYSSERTACYJA OSIńSKIEGO O WZROśCIE NAUK FIZYCZNYCH W DRUGIEJ POłOWIE 18 WIEKU, W KTóREJ UCZONY AUTOR KłADZIE GłóWNY NACISK NA Tę OKOLICZNOść, żE DOPIERO SKUTKIEM śCISłEGO ZESPOLENIA DOśWIADCZENIA Z ROZUMOWANIEM NAUKI FIZYCZNE PRAWDZIWIE POSTęPOWAć I DOSKONALIć SIę ZACZęłY, PODCZAS GDY TAK JEDNOSTRONNE ROZUMOWANIE, JAK I SUROWA EMPIRYJA SAME NIE WIELE ZDZIAłAć MOGłY. ŚNIADECKI W ROZPRAWIE O OBSERWACYJACH ASTRONOMICZNYCH, ZOSTAWIAJąC NA BOKU WSZYSTKIE PYTANIA DOTYCZąCE SZCZEGółóW NAUKI ZASTANAWIA SIę NAJPRZóD NAD POżYTKIEM PRAKTYCZNYM I TEORETYCZNYM ASTRONOMII. TUTAJ ZDAWAćBY SIę MOGłO, żE TEN UCZONY TAK PRAKTYCZNY W SWOICH DążNOśCIACH POłOżY GłóWNY NACISK NA NIEKTóRE PRAKTYCZNE ZASTOSOWANIA NAUKI, ON ZAś TYMCZASEM NA DOWóD WYżSZEGO I PRAWDZIWIE FILOZOFICZNEGO USPOSOBIENIA TAK SIę WYRAżA. „GłóWNY CEL I POżYTEK WSZYSTKICH NAUK I UMIEJęTNOśCI; JEST WYDOSKONALENIE WłADZ CZłOWIEKA, POZNANIE śWIATA FIZYCZNEGO I MORALNEGO. W TYM OGROMNYM I WSPANIAłYM ZAWODZIE WSZYSTKO JEST SZACOWNE, COKOLWIEK JEST PEWNE I PRAWDZIWE: OBEJMUJE ON NAWET DROBNE PRZYPADKI SZCZEGóLNEGO INTERESU, ALE PODDANE ROZLEGLEJSZYM I SZLACHETNIEJSZYM ZAMIAROM." A ZARAZ DALEJ Z TYM TAK PRAWDZIWIE FILOZOFICZNYM NA POżYTEK NAUK POGLąDEM łąCZY TAKI PODZIAł BADAWCZEJ PRACY CZłOWIEKA: „UCZą NAS DZIEJE NAUK, żE MOC NAJSILNIEJSZA ROZUMU NIE ZAWSZE POTRAFI OGARNąć RAZEM CAłE ZNACZENIE MYśLI OD SIEBIE ODKRYTEJ I DLA TEGO JEDNE GłOWY TWORZą PRAWDY, DRUGIE JE ROZCIąGAJą I UPOWSZECHNIAJą ALBO SZCZęśLIWIE STOSUJą." POJąWSZY Z TAK WYSOKIEGO STANOWISKA NAUKę WYJAśNIA AUTOR DALEJ PRZEDMIOT OBSERWACYI ASTRONOMICZNYCH, PRZEPROWADZA ICH PODZIAł, DZIELąC JE NA OBSERWACYJE WYNALAZKóW, OBSERWACYJE ODMIAN I SKUTKóW I OBSERWACYJE POłOżENIA, ZASTANAWIA SIę DALEJ NAD SPOSOBAMI I POMOCAMI OBSERWACYI ASTRONOMICZNYCH A WRESZCIE NAD ICH PRZESZKODAMI I POPRAWą, TłUMACZY W KOńCU NA POLSKIE, NAJWAżNIEJSZE TECHNICZNE WYRAZY. 85 Ale rozprawa o obserwacyjach astronomicznych miała być tylko przygotowaniem ziomków do zrozumienia umieszczonych w rocznikach Tow. prz. n. obserwacyj astronomicznych a nadewszystko do zrozumienia ważniejszej bez porównania pracy tj. rozprawy o Koperniku. Zawiązane w Warszawie Tow. przyjaciół nauk pod przewodnictwem księdza ALBERTRANDEGO 1) MIANUJąC ŚNIADECKIEGO SWOIM CZłONKIEM ZAWEZWAłO GO RóWNOCZEśNIE DO OPRACOWANIA POCHWAłY KOPERNIKA. Nim jeszcze ogłoszono do rozwiązania zadanie konkursowe, ażeby „oddając hołd winnej pochwały MIKOłAJOWI KOPERNIKOWI, POKAZAć JAK WIELE MU WINNE BYłY NAUKI MATEMATYCZNE, MIANOWICIE ASTRONOMIJA W WIEKU, W KTóRYM żYł, Z KTóRYCH POPRZEDNIKóW, JAK WIELE I JAKIM SPOSOBEM KORZYSTAł I JAK WIELE MU Są WINNE NAUKI TERAźNIEJSZE?" 2) WIEDZIAłO TOWARZYSTWO, żE ŚNIADECKI PRZED DWUDZIESTą JESZCZE LATY ZAJMOWAł SIę KOPERNIKIEM, bo już wykłady astronomii w roku 1782 pochwałą KOPERNIKA rozpoczął 3) wiedziało również, że do rozwiązania podobnego zadania nikt tak znakomicie uzdolnionym nie był. Potrzeba było bowiem tutaj posiadać coś więcej jeszcze prócz fachowych wiadomości. Tylko badacz filozof, któryby wniknąwszy w ducha nauki objął jasno cały genetyczny jej rozwój, zdolny był podołać takiemu zadaniu. 1) Towarzystwo przyjaciół nauk w Warszawie pod przewodnictwem ks. Jana Albertrandego odbyło pierwsze swe posiedzenie dnia 23 Listopada 1800 r. a pierwsze publiczne posiedzenie dnia 9 Maja 1801. Na tem posiedzeniu ogłoszone zostały zadania konkursowe, między któremi także zadanie o Koperniku. Król Fryderyk Wilhelm pruski zatwierdził reskryptem z dnia 1 Lipca 1802 r. toż towarzystwo. Zob. pierwszy rocznik tow. warsz, przyjaciół nauk. Warszawa 1802. 2)       Pisma rozmaite J. S. I. wyd. II. str. 153. 3)       Pam. Balińskiego I. str. 86. Rękopism tej pochwały odczy tany na posiedzeniu publicznem Kolegium fizycznego dnia 9 Września 1782 r. znajduje się między papierami darowanymi biblijotece niegdyś uniwersytetu wileńskiego w futerale z napi sem: Kopernik.                                                                                           86 Jakież pobudki mogły skłonić Tow. prz. nauk do ogłoszenia konkursowego pytania o KOPERNIKU? Obok ogólnie uczu-wanej potrzeby oryjentowania się w naukach grały tu rolę i patryjotyczne pobudki. KOPERNIK był Polakiem, chlubą imienia polskiego. Tymczasem cudzoziemcy zapatrując się fałszywie na historyję polską polityczną, nie rozumieli i umysłowego naszego rozwoju. KOPERNIK jeden z twórców nowoczesnego w naukach kierunku najfałszywiej przez nich był sądzony, czego najlepszym wówczas dowodem była historyja astronomii, napisana przez p. BAILLY 1). Aby więc położyć kres błędnemu zapatrywaniu a znaczenie KOPERNIKA jego własnym wyjaśnić ziomkom, ogłosiło Towarzystwo powyższe pytanie a SNIADECKI wziął się do pracy, mając zebrane materyjały jeszcze z czasu pierwszych lat swojej profesury w Krakowie 2) gdyż już dawniej pragnąc zrozumieć powolne wzrastanie nauki i jej wewnętrzny rozwój, poszedł do źródła nowoczesnych nauk ścisłych, do odkryć i teoryi KOPERNIKA. Myślał on początkowo, jak sam się przyznaje 3) o napisaniu uczonego o KOPERNIKU dzieła, ale wzgląd na praktyczny pożytek przeważył. Uczone dzieło byliby czytali tylko uczeni a tu trzeba było, aby cały naród KOPERNIKA zrozumiał. Poświęcił więc ŚNIADECKI uczoność dla praktycznego dobra ogółu. 1) Bailly Histoire de l`Astronomie moderne tom I. 1. IX. §. 16 p. 356. Bailly zarzuca głównie Kopernikowi, że zanadto niewolniczo trzyma się swoich poprzedników i skutkiem tego wpada w błędy, zarzuca mu także brak oryginalności a w tomie III. znowu, mówiąc o teoryi Eulera dotyczącej odmian pochyłości ekliptyki wielbi znowu to, co w pierwszym tomie tego samego dzieła Kopernikowi za błąd poczytał. Wszystkie te błędy wykazał mu Sniadecki jasno w notach do rozpr. o.Kop. lit. D. 2) Zob. uw. 23 Sn. znalazł w biblijotece krakowskiej pierwszą najlepszą edycyją dzieła Kopernika i jego trygometryją płaską i kulistą wyd. w Wittenbergu 1542 prawie zupełnie nieznaną i jak pisze w przedmowie do Kop. już wtedy ułożył sobie krótką treść każdej księgi i swoje nad nią uwagi. 3) Przedm. do Kop.                                                                                           87 Konkurs został rozpisany w Marcu 1801 a w Sierpniu roku 1802 rozprawa była gotową i do Warszawy przesłaną. A była to praca na owe czasy nie łatwa, historyczne w naukach ścisłych badania wtedy zaledwo były rozpoczętemi. Jedynym znakomitym owocem uczuwanej powszechnie potrzeby, aby rozwój nauki genetycznie wytłumaczyć, była historyja Matematyki MONTUCLI, historyja astronomii BAILLEGO zaś, dzieło z wielu względów niedokładne mogło tylko do polemiki dostarczyć materyjałów, trzeba więc było i szczegóły samemu zbierać i samemu tworzyć poglądy. ŚNIADECKI zamierzył sobie nie opisywać żywota KOPERNIKA zadaniem jego jużto przedstawić tę wewnętrzną wartość, leżącą w teoryi wielkiego astronoma, jużto wykazać o ile ona jest oryginalną a wreszcie wytłumaczyć, jak cały rozwój dalszej nauki na odkryciach KOPERNIKA się opiera i we wszystkich swoich szczegółach z tego jednego płynie źródła. Zamierza on dowieść, że „KOPERNIK nie był kopistą starożytnych filozofów, ale prawdziwym swego systemu twórcą, że on najtrudniejsze trygonome-tryi kulistej zadania rozwiązał: że jego własne a głębokie myśli i przypuszczenia o porządku i podziale ciał niebieskich, o sile fizycznej ich biegu a szczególnie o ruchu osi ziemskiej, w kilka potem wieków najdelikatniejszemi prawami biegu i głębokim geometrycznym rachunkiem stwierdzone, prowadziły do nowych wielkich prawd o budowie świata i że stały się zasadą najwal-niejszych w dzisiejszej Astronomii wynalazków" 1). W jakiż więc sposób wywiązuje się nasz uczony mąż z tak pojętego zadania. Oto naprzód kreśli nam ogólny obraz stanu Astronomii przed Kopernikiem; aby przekonać się, że GALILEUSZ, KEPLER i NEWTON byli potomkami Kopernika", trzeba pierwej wiedzieć, że „HYPPARCH, PHILOLAUS, APOLLONIUS i inni wielcy w starożytności ludzie, byli godnymi przodkami"2). Największy 1) Pism. rozm. I. str. 149. 2) Tamże str. 164. 88 błąd w dawnej Astronomii stąd wynikał, że opierając się na złudzeniu żadnego powszechnie obowiązującego prawidła postawić nie mogła. Przeszedłszy zaś w krótkości tylko główne da-ty z życia wielkiego astronoma, przyczem kładzie ŚNIADECKI GłóWNY NACISK NA Tę OKOLICZNOść, żE KOPERNIK JUż W KRAJU T. J. W SZKOLE KRAKOWSKIEJ, GDZIE NAUKI MATEMATYCZNE WóWCZAS W NAJWIęKSZYM BYłY ROZWOJU, PIERWSZE SWOJEJ PRZYSZłEJ TEORYI MóGł WYROBIć SOBIE MYśLI, WYJAśNIA DALEJ, JAK KOPERNIK SZEDł DO POZNANIA DAWNYCH BłęDóW I ICH POPRAWY W NAUCE 2). TAKIE POZNANIE BłęDóW MUSIAłO PSYCHOLOGICZNIE POPRZEDZIć POSTAWIENIE NOWEJ NAUKI, SłUSZNIE PRZETO KłADZIE AUTOR ROZPRAWY, NACISK NA TEN PSYCHOLOGICZNY POCZąTEK POGLąDóW KOPERNIKA, GDYż NA TEJ TYLKO DRODZE MOżNA BYłO DOWIEść, żE NAUKA JEGO NIE JEST DZIEłEM PRZYPADKOWEGO ODKRYCIA, ALE KONIECZNYM BADAWCZEJ PRACY CZłOWIEKA WYNIKIEM. PRZYTOCZONY Z PRZEDMOWY DO PAWłA III USTęP POUCZA NAS, żE KOPERNIK „MOCą ROZUMOWEGO PRZEKONANIA WYNIóSł SIę NAD POWAGę CZTERNASTU WIEKóW I POZORNE śWIADECTWO ZMYSłóW I W RZECZACH DOCIEKANIU LUDZKIEMU ZOSTAWIONYCH ODDAł CZEść PRAWDZIE, WYćWICZONY ZAś PRZEZ NAUKI MATEMATYCZNE W SZTUCE GRUNTOWNEGO MYśLENIA, PRZENIóSł DO ASTRONOMII Tę GłęBOKą I SKUPIONą UWAGę, Tę SKRZęTNą I SUROWą śCISłOść W RóWNANIU, WIąZANIU I DOWODZENIU MYśLI I DLATEGO WłAśNIE NIE MóGł ZASPOKOIć SIę W NAUCE TEM, CO INNYM WYDAłO SIę PEWNOśCIą" 3). ALE MIAł TU KOPERNIK Z WIELKIEMI DO WALCZENIA TRUDNOśCIAMI, GDYż łATWO MóGł WPAść TYLKO NA TOR „TWORZENIA NOWYCH MNIEMAń I DOMYSłóW, CO ZNACZYłO ZAMIENIć NAUKę 1) Tamże str. 164-167. Jakiego rodzaju doświadczenia astronomiczne wprowadziły Kopernika na myśl ruchu ziemi około słońca wykazuje Śniadecki bardzo dokładnie i gruntownie w przy-piskach szczególnie w przypisku pod lit. G str. 278—296, i dowodzi, że pozorne ruchy planet, mogąc tylko w ruchu ziemi zupełne znaleźć wytłumaczenie, głównie do postawienia nowej astronomicznej teoryi go skłoniły. 2) Tamże str. 167.                                                                                           89 znowu na zbiór uczonych przywidzeń" podczas gdy z drugiej strony „nie mógł zabronić sobie wszelkich myśli do tłumaczenia i związania skutków naturalnych". Nie wystarczyło postawić trafną zasadę „trzeba ją było jeszcze zgruntować i pogodzić z dziełami natury i świadectwem zmysłów"1). W słowach tych wypowiedział ŚNIADECKI zasadniczą myśl dzisiejszej umiejętnej metody, która nie polega, jak to wielu fałszywie mniema, tylko na induktywnem gromadzeniu szczegółów, ale zasadza się przeważnie na sprawdzaniu, przystosowaniu ogólnych zasad i prawideł, drogą badawczego rozumowania zdobytych, do rzeczywistych faktów. „Trafność w myśleniu i stosowaniu a trzymanie pewnej wagi między ułudą zmysłów i władzą rozumowania", oto główne zalety metody Kopernika. Od metody przechodzi ŚNIADECKI do treści nauki i zbiera w jeden ogólny widok główne Kopernika wynalazki, ich zaś niczem nie wzruszone jądro w następujących kreśli nam słowach: „Że słońce jest gwiazdą nieruchomą, otoczoną szeregiem planet około niego krążących, których jest i środkiem biegu, i pochodnią oświecającą: że prócz planet głównych są planety drugiego rzędu czyli księżyce, naprzód około swych planet, a potem wraz z niemi około słońca bieżące, że ziemia jest planetą głównym, bieg trojaki mającym: że wszystkie widowiska biegu dziennego i rocznego, wszystkie pory roku, i z nich wypadające odmiany w świetle i powietrzu są rzetelnemi skutkami biegu ziemi wirowego około swej osi i peryjodycznego około słońca: że wszystkie biegi gwiazd stałych są tylko złudzeniem oka naszego a prawdziwym wypadkiem biegu ziemi: że nakoniec w biegu wszystkich planet, tak pierwszego, jak drugiego rzędu, zachodzą dwojakie skutki bacznego rozróżnienia wyciągające, t. j. jedne, które pochodzą od biegu ziemi; drugie które wypadają z ich własnego około słońca obrotu. Te są niewzruszone i wie 1) Tamże str. 168. 12 90 czne w fizyce niebieskiej prawdy, które Kopernik pierwszy światu objawił i wyłuszczył w swem nieśmiertelnem dziele o obrotach niebieskich/1) Ale z wykazaniem istotnego charakteru i treści nauki Kopernika, nie można było zakończyć rozprawy, należało jeszcze koniecznie, uzupełniając obraz badań i wynalazków naszego wielkiego astronoma w szczegółach, zbić fałszywy nań sposób zapatrywania się a mianowicie dowieść, że tu wszystko było własnem jego dziełem i wynalazkiem, że nic nie skopijował, ale że przejął niektóre przesądy i błędy dawnych, których uniknąć nie mógł, gdyż nie pozwalał mu na to ówczesny stan nauki. Tak więc zbiwszy głównie fałszywe twierdzenia BAILLY-EGO 2), przedstawił nam SNIADECKI nie tylko ogólny widok Ko-pernikowych odkryć w Astronomii, ale je także wytłumaczył, ich konieczny związek z przeszłością i z ówczesnym stanem nauki tak w prawdach jak i w błędach wystawił. Pozostało jeszcze dowieść, w jaki sposób z tego wspólnego źródła wypłynął dalszy rozwój umiejętności. „Kopernik objąwszy cały skład i zbiór wiadomości astronomicznych od HYPPARCHA aż do czasów swoich, w głębokiem i długiem rozważaniu, odkrył naprzód błędy dawnej nauki, opanował potem myśl o biegu ziemi, i pogrążoną w niej uwagą zgłębił cały szereg najskrytszych jej stosunków i wniosków: przebiegł z tą myślą dziewiętnastu blisko wieków obserwacyje i prace: przez głęboką rełłexyję i rozumowanie, przez równanie swych wyobrażeń ze skutkami natury ujrzał biegi niebieskie w tej myśli, i myśl tę w biegach niebieskich. Odziedziczył on od swych poprzedników fundament i podporę swoich myśli: to jest, liczne i szacowne postrzeżenia skutków niebies 1) Tamże str. 170. 2) Tamże str. 170-218. W notach str. 247-250 zbija Śniadecki także zarzuty Mikołaja Mullera, który przypisuje Kopernikowi najgrubszy w astronomii błąd i. j. jakoby Kopernik twierdził, że gwiazdy stałe są, oświecone od słońca. Zarzuty p. Bailly zbiją Śniadecki gruntownie prócz tego w nocie D str. 255, 265. 91 kich, ich porządne rozłożenie, i całą sztukę obserwowania: w tem nic nowego nie znalazł, i nic prawie nie odmienił: ale" 1) pierwszy dopiero, właściwy układ świata słonecznego wytłumaczył, pierwszy dowiódł także najważniejszych prawd o trójkątach kulistych 2), pierwszy pojął i opisał dokładnie czystą myśl o at-trakcyi 1 j. że ciężkość jest własnością materyi każdej jej cząstce służącą, że jej siłą cząstki słońca i planet zrosły się w mas-sy okrągłe i że mocą tej samej ciężkości utrzymują się w swych postaciach kulistych" 3). Oto wyraźnie wskazany punkt, o który dalszy rozwój nauki mógł zaczepić, jeden tylko krok, powiada SNIADECKI, został się tu jeszcze do zrobienia, który uczynił nieśmiertelnym NEWTONA4). Wynalazki Kopernika poparte zostały dokładniejszemi obserwa-cyjami TYCHONA a na tych oparci podstawach budowali GALILEUSZ, KEPLER i NEWTON W Astronomii okazały gmach wiadomości ludzkich 5). Opisuje nam dalej zwięźle a zawsze w rdzeń rzeczy trafiając rozwijanie nauki w szczegółach przez następców Kopernika. W całym tym poglądzie tylko zasługi GALILEUSZA za-ledwe dotknięte, nie są trafnie ocenione, gdyż wielki ten badacz nie tylko w szczegółach wzbogacił naukę, ale i do rozwinięcia ogólnej teoryi ruchu ciał niebieskich znacznie się przyczynił, SNIADECKI zaś całą tutaj wielką zasługę zachowuje tylko dla NEWTONA: „NEWTON DO MYśLI KOPERNIKA O ciężkości przydał jeszcze to, że ta siła jest powszechną przyczyną wszystkich biegów w planetach: a przystosowawszy do niej prawa KEPLERA, początki GALILEUSZA i ogłoszone już przez HUGHENSA prawdy o. sile 1) Tamże str. 215—216 i 217 2)       Tamże str. 1870 Śniadecki broni głównie Kopernika prze ciwko podejrzeniu, jakoby on swoje wynalazki z trygonometryi kulistej wyjął z książki Jana Mullera Frankończyka, Regimontana, gdyż pierwsza edycyja trygonometryi Kopernika wy szła rokiem wprzód od książki Mullera. 3)       Pism. rozm. I str. 224. 4) Tamże 224. 5) Tamże 225.          92 odpychającej, wydobył z nich prawa attrakcyi i stworzył nową naukę, którą Astronomiją fizyczną nazywamy. Wszystkie skutki i odmiany w biegach niebieskich, trzeba było z tej jednej siły wydobyć, ogarnąć pod jeden widok tyle rozlicznych i na oko różnorodnych przypadków, upatrzyć jak te między sobą trzymają się i wiążą, i jak jedne zawisły od drugich, trzeba było ' jeszcze ocenioną ich wartość z obserwacyjami porównać, a wyniósłszy się od skutków do przyczyn, wrócić znowu od przyczyn do skutków i tym zwrotem i mocą myśli opanować przekonanie. Całe to wielkie przedsięwzięcie dążyło do tego, aby z małej liczby założonych początków, wyciągnąć ogromny zbiór wniosków i wypadków 1). Mamy zatem w rozprawie o KOPERNIKU genetycznie rozwiniętą myśl, że „bieg ziemi, porządek ciał niebieskich i idea attrakcyi wskazane przez naszego astronoma, albo prowadziły do nowych prawd i wynalazków, albo podsuwały trafne i prawdziwe tłumaczenie nowych zjawisk na niebie dostrzeżonych, którychby niepodobna było pojąć i wytłumaczyć bez tej nowej nauki" 2). „Skoro KOPERNIK pokazał prawdziwy porządek świata i bieg planet, wypadło po wynalazkach GALILEUSZA dochodzić własności i praw tego biegu, tego dokonał KEPLER. Skoro KOPERNIK powiedział, że ziemia jest planetą głównym, że ciężkość jest własnością powszechną materyi, więc NEWTON oparty na tem ogólne prawa swe rozwinął. Tak cały porządek prac i do-ciekań snuł się i wywinął z nauki KOPERNIKA dobrze rozważonej i zgłębionej" 3). Tak więc w rozprawie o KOPERNIKU spotykamy się znowu z tem samem dążeniem, co we wszystkich poprzednich pracach ŚNIADECKIEGO. Jeżeli w tamtych starał się ten lub ów dział nauki uorganizować, łącząc i wyprowadzając rozmaite szczegóły z kilku ogólnych prawd, to w rozprawie o KOPERNIKU, znowu 1) Tamże str. 229-230. 2)       Tamże str. 231. 3)       Tamże str. 235. 93. stara się połączyć w jednym widoku cały rozwój Astronomii aż do NEWTONA i genetycznie takowy z jednego wspólnego wytłumaczyć źródła. To też w rozprawie o KOPERNIKU widzimy już najwyraźniej wschodzący owoc filozoficznego ŚNIADECKIEGO wykształcenia. Nigdzie nie znad nawet śladu, aby był przejęty z góry doktrynami jakiegokolwiek filozoficznego systemu; wszystko u, niego polega na objęciu szczegółów nauki i wydobyciu się na jej wierzchołki. Osiągnął ŚNIADECKI W rozprawie o KOPERNIKU najzupełniej cel zamierzony. Postad, zasługi, filozoficzne znaczenie polskiego astronoma w historyi nauk wystąpiły tu z mgły czasu w całej świetności. Dla Polaków była ona przypomnieniem ich chluby, dla uczonych oczyszczonym z błędnych zapatrywań nowym drogowskazem. Słusznie też moglibyśmy tu powiedzieć, że KOPERNIK odkrył i zrozumiał układ świata słonecznego a KOPERNIKA odkrył i zrozumiał ŚNIADECKI 1). W r. 1803 po 20-letniej przeszło działalności opuścił ŚNIADECKI JAN Kraków na zawsze i wyjechał po raz trzeci na dłuższy przeciąg czasu za granicę. Bawiąc w Niemczech, w Paryżu, odnowił dawne stosunki i pozawiązywał nowe z najznakomitszymi w ów czas uczonymi, nieustannie zaś prowadzona korespondencyja z bratem JęDRZEJEM, Z DMOCHOWSKIM, Z Poczo-BUTEM i Ks. Generałem ziem podolskich utrzymywała go w związ 1) O erudycyi autora rozprawy o Koperniku świadczą najlepiej dodane na końcu noty, z których każda prawie zdradza gruntowną znajomość historyi astronomii w drobnych nawet szczegółach. Na rozprawie o Koperniku dopuszczono się kilku plagiatów: naprzód w r. 1810 niemiec prof. Ideler przedstawił towarzystwu filomatycznemu w Berlinie myśli Śniadeckiego za swoje nowe o Koperniku spostrzeżenia, także przyjaciel Śniadeckiego Delambre, zaczerpnął do swojej historyi astronomii wszystkie wiadomości o Koperniku a nawet zdania o jego nauce z rozprawy Śniadeckiego, ale źródła nie wskazał. Rozprawa o Koperniku jest tłumaczoną na język francuzki, włoski i angielski. 94 ku z krajem 1). Do tych czasów należy także wystąpienie jego w Paryżu przeciw VILLERSOWI w imię godności narodu Polskiego i historycznej prawdy 2). Po powrocie ŚNIADECKIEGO do kraju w r. 1805 rozpoczęły się rokowania z Wilnem. Dbali o dobro tamtejszego świetnie rozwijającego się uniwersytetu, Książę Generał ziem podolskich, CZACKI, POCZOBUT dokładali wszelkich starań, aby nakłonić ŚNIADECKIEGO do objęcia posady astronoma obserwatora w Wilnie i urzędu rektora 3). Uległ nareszcie ich proźbom mąż pełen najlepszych ;dla kraju chęci, jakkolwiek skołatany już pracą, przyjął na siebie nowe i ciężkie a tak ważne obowiązki. Organizacyja zaś uniwersytetu wileńskiego dostarczyła mu obszernego pola do dalszego rozwijania naukowej działalności w raz wytkniętym kierunku. W ustawach z reorganizowanego uniwersytetu wileńskiego czytamy w §. 10tym 4). „Oprócz wyżej wspomnionych sesyi w każdym miesiącu ma być udzielna akademii sessyja, na którą profesorowie z czł. hon. zebrani pod prezydencyją rektora, dawać będą zdania o dziełach, doświadczeniach, spostrzeżeniach i badaniach wniesionych przez rektora lub jednego z Członków Akademii. Sessyje mają zamiar ułatwiać wydoskonalenie Nauk i Sztuk, rozszerzenie pożytecznych wiadomości". Oprócz tego powiedziane jest jeszcze w §. 12, że w Uniwersytecie każdego roku mają być dwie publiczne sessyje, poświęcone przedmiotom nauk i literatury, lecz na tych sessyjach nie ma być czytanem, coby pierwej nie było czytanem, przejrzanem i aprobowanem na prywatnych sessyjach". Był więc uniwersytet wileński nie tylko najwyższym w krajach zabranych zakładem naukowym, nie tylko dzierżył także równocześnie władzę zwierzchniczą nad 1) Trzecia ta podróż opisana jest w rozdziale XI Pam. Bal. 2) Tamże str. 344-352.    3) Tamże rozdział XII. 4) Michał Baliński: „Dawna akademija wileńska" 1862 str. 563 i 565. 95 wszystkiemi innemi w tych krajach szkołami, ale miał również charakter akademii umiejętności, gdyż zadaniem jego było także starać się o postęp naukowych prac i badań. Miał tu zatem ŚNIADECKI najlepszą sposobność do rozwijania poglądów swych na nauki: posiadamy też z czasów jego urzędowania w Wilnie . o samych umiejętnościach ścisłych rozpraw siedm, nie mówiąc już o rozprawach dotykających innych przedmiotów, o których później będzie mowa. Początek tych prac tak nam ŚNIADECKI tłumaczy w przedmowie do II. tomu pism rozmaitych: „Uwagi zaś i postrzeże-nia w naukach, jakie mi się zdawały potrzebne, posłużyły do rozpraw czytanych na sessyjach Akad., które się dnia 15 każdego miesiąca odbywać zwykły, niektóre z nich, albo już dawniej przezemnie ogłoszone, albo nigdzie jeszcze nie czytane przydałem rozumiejąc, że być mogą uczącym się przydatne. Pożytki bowiem garnącej się do nauk młodzi kra- . jowej były zawsze pierwszym zamiarem wszystkich moich prac i usiłowań, łożonych przez czterdzieści lat mego literackiego życia 1) W przedmowie zaś do tomu trzeciego pisze: „W teraźniejszej chwili chciwa nauki młódź polska swym do niej zapałem i sposobnością, zasłużyła sobie na tę troskliwość, żeby jej odsłonić obraz prawdziwej nauki a bronić ją od nauki pozoru i omamienia. To było pobudką mego pisania" 2). Mamy tu więc do czynienia znowu z temi samemi pobudkami pedagogiczno-praktycznymi a w treści z tym samym naukowym duchem i dążeniem. W każdej z tych siedmiu rozpraw zmierza ŚNIADECKI albo do filozoficzno krytycznego zoryjentowania się w tym lub owym dziale nauk ścisłych, albo też do filozoficzno historycznego ich ogarnienia; pięć dotyczą matematyki, jedna jest krytycznym poglądem na sposób badań w Meteorologii a jedna o Józefie 1) Pism. rozm. II str. VIII. 2) Pism. rozm. III str. VIII. 96 Ludw. De la Grange, która charakterem swym zbliżona najwięcej do rozprawy o KOPERNIKU ma za przedmiot najnowsze dzieje i rozwój nauk ścisłych. Przejdziemy wszystkie te prace podobnie jak i poprzednie w porządku chronologicznym, gdyż właśnie w tem następstwie zdradzają one, jak się o tem później przekonamy, ciekawy jeden objaw umysłowego usposobienia ich autora. Z rozpraw o matematyce pierwsza, czytana w roku 1808 na sessyi literackiej uniwersytetu 15 Listopada mówi o podziale nauk matematycznych i katedrach tych umiejętności 1). Wykłada tu ŚNUDECKI pogląd swój na podział nauk matematycznych, stara się podział ten z istoty samejże nauki wyprowadzić i w ten sposób wytłumaczyć, dla czego uniwersytet taki sam właśnie podział za podstawę przy tworzeniu katedr matematycznych przyjął. W tym celu rozwinął rektor ówczesny swoje już przed 27 laty w liście do Księcia Poniatowskiego i w rozprawie o nauk matematycznych początku rzucone myśli. Nazywając podobnie jak tam matematykę zbiorem wiadomości samą siłą zgłębio nej reflexyi odkrytych kładzie główny nacisk na konieczność dobrego wykładu części fundamentalnych; ponieważ zaś każda fundamentalna część Matematyki dzieli się na początkową i wyższą czyli tak nazwaną ,,transcendentalną" tj. na te „gdzie pierwsze początkowe prawdy wystarczają nam do rozwiązania zagadnień i znowu na te, gdzie refleksyja ludzka bardziej zagłębiona, inszy, że tak powiem, bierze kierunek," przeto całą matematykę można podzielić na początkową i wyższą i stosownie do tego utworzyć katedry matematyki niższej i wyższej a zamiast matematyki zastosowanej katedrę Astronomii. W roku 1813 znowu czytał ŚNUDECKI rozprawę o języku narodowym w Matematyce 2), gdzie stósownie do wyrażonych 1) Pism rozm. II str. 289-305. 2) Pism. rozm. II str. 306-332. W roku 1813 zaprowadził J. S. jako rektor na posiedzeniach literackich uniwersytetu kolejne przez fakultety czytanie rozpraw naukowych z obowiązku nie zaś z ocho                                                                                           97 już także w liście do Ks. PONIATOWSKIEGO poglądów, przemawia za koniecznością języka narodowego w tej nauce, potępia dowolność w tworzeniu nowych technicznych słów a wymieniwszy zasady, jakich należy się trzymać przy tworzeniu takich nowych wyrazów, podaje także równocześnie przekład najważniejszych w matematyce wyższej używanych. Z wielką stanowczością występuje tu nasz matematyk przeciw niepotrzebnym w języku nowatorstwom i wyraża usilne pragnienie utrzymania związku między nauką a życiem narodu: „Język matematyki", powiada „tak jak język każdej innej nauki zbliżać się powinien ile można do języka pospolitego. To prawidło zawiera w sobie wiele korzyści, bo tym sposobem wiele myśli i wyobrażeń z nauk przenieść można do pospolitej mowy, powiększyć masę cyr-kulujących wiadomości, oswoić naród z każdą nauką i dać mu pewną w tłumaczeniu się precyzyję 1)". Jakkolwiek obie tu teraz wymienione rozprawy są oparte na ogólnej podstawie i filozoficznem nauki pojęciu, to jednak dotyczą raczej zewnętrznej, praktycznej strony nauk ścisłych. Czysto filozoficzną i bardzo ważną jest nota dodana do drugiej rozprawy, w której, aby dowieść, że niestósownem jest tłumaczenie wyrazu „sposób analityczny" przez „sposób rozbiorowy", wyłuszcza ŚNIADECKI istotę metody analitycznej i zwalcza zapatrywania KONDYLLAKA, który „nie widzi w całej matematyce tylko język, w tym języku sposób analityczny a w sposobie analitycznym skarb wszystkich prawd i wynalazków 2). KONDYLLAK nazwał analizę drogą postępowania od rzeczy znanych do nieznanych, a o sposobie syntetycznym wyrażał się z lekceważeniem i pogardą. Otóż przeciwko takiemu pojmowaniu rzeczy występuje ŚNIADECKI i wykazuje, że tak sposób analityczny jak i syn ty jak dotąd było i sam dając przykład z siebie odczytał d. 15 list. tę właśnie rozprawę o jęz. nar. w mat. (Pam. Bal. I str. 745-746). 1) Pism. rozm. II str. 308. 2) Pism. rozm. II str. 328. 13 98 tentyczny idzie od rzeczy znanych do nieznanych i że analysis zarówno rozbiora jak składa. Trzeba pamiętać, że w tej polemice z KONDYLLAKIEM rozumie ŚNIADECKI przez sposób analityczny nowoczesną algebraiczną analizę a przez sposób syntetyczny metodę EUKLIDESA. Z uwagi tej skorzystamy przy krytycznym rozbiorze metodologicznych zasad ŚNIADECKIEGO. W rozprawie o meteorologii, napisanej w r. 1814 1) trojaki wytknął sobie ŚNIADECKI cel: podaje tu naprzód praktyczne uwagi nad sposobem używania barometru, dalej krótką historyję samejże nauki a wreszcie znajdujemy w niej, z powodu prac i teoryi LAMARCKA utrzymującego, że główną przyczyną odmian w atmosferze jest księżyc, krytyczno-filozoficzny rozbiór sposobów badania i stanu umiejętności meteorologicznej. Dotąd zajmował się ŚNIADECKI zawsze naukami ustalonemi i w pewnych już poruszającemi się kierunkach, otóż raz wybrał sobie za przedmiot krytycznych uwag naukę najmniej skończoną i ustaloną i tu właśnie wykazuje znowu niedostatki i trudności, jakie myśl ludzka w swych badawczych wysileniach napotyka. LAMAKCK upatrzył sobie za główną przyczynę odmian atmosfery księżyc i tą jednostronną myślą przejęty utworzył cały system, . który w przystosowaniu do faktów pokazał się fałszywym „tak samo więc jak przesadzona spekulacyja", pisze tu ŚNIADECKI „wykrzywia rozum i wiedzie go do filozoficznego szaleństwa, tak nie dobrze rozważone doświadczenia prowadzą do omamienia i do kuglarstwa, co także możnaby nazwać szaleństwem fizycznem 2). Nauka meteorologiczna wymaga niezmiernie wszechstronnych badań i uwzględnienia najróżnorodniejszych czynników. „Nie wystarczy gromadzić stosy obserwacyj i doświadczeń, ale do postępu nauk nieodzownym jest jeszcze geniusz, który potrzebuje doświadczeń, zdarzeń i faktów, ale częstokroć fakta najprostsze i pospolite 1) Pism. rozm. III str. 222—248. 2) Tamże III str. 235-236. 99 na które wszyscy patrzą nic w nich nie wiedząc, są dla geniuszu zwierciadłem wielkich i zdumiewających widoków"1). Podobnie jak w rozprawie o Koperniku tak i tu jasno określił ŚNIADECKI SWóJ SPOSóB ZAPATRYWANIA SIę NA DOśWIADCZENIE I CHYBA TYLKO NIEZWRACAJąC UWAGI NA TE ROZPRAWY MOżNA GO NAZWAć ZWOLENNIKIEM JEDNOSTRONNEGO EMPI-RYZMU. Rzecz o J. L. de LAGEANGE 2), napisana w roku 1815 najwięcej jest zbliżona do rozprawy o Koperniku. Jeżeli ta ostatnia wskazywała z błędnego pojmowania oczyszczone źródło, z którego nowoczesne wypłynęły nauki ścisłe i genetycznie rozwój nauk z tego źródła tłumaczyła, to tamta znowu podaje obraz nauk ścisłych na ich ostatniem, najnowszem wtedy stanowisku i przedstawia LAGEANGEA, jako wynik całego przed nim historycznego nauk rozwoju. Obiedwie razem, powiedzieliśmy, obejmują w ogólnych zarysach całą historyję nauk ścisłych od KOPEENIKA aż do śmierci LAGEANGEA. Rozprawa o KOPEENIKU doprowadza rozwój nauki do NEWTONA, rozprawa o LAGEANGEU zaczepia o NEWTONA: zdobywa sobie w niej ŚNIADECKI HISTORYCZNą PODSTAWę WSKAZUJąC WęZEł łąCZąCY LAGEANGEA z EULEREM a dalej z NEWTONEM i z całą nauk ścisłych przeszłością. Przytoczywszy główne szczegóły z życia wielkiego badacza, przyczem posługuje się podanemi przez DELEMBEA wiadomościami 3) zestawia w końcu w ogólnym systematycznym obrazie wszystkie odkrycia i wynalazki LAGEANGEA, przechodząc poszczególne działy nauk ścisłych od arytymetyki i algebry aż do astronomii fizycznej i mechaniki. Z historyją więc nauk w ręku wykazuje, jak wszędzie główna zasługa LAGEANGEA polega na upraszczaniu 1) Tamże str. 247. 2) Pism. rozm. III str. 249—327. 3) Delembre czytał na publicznej sessyi instytutu 3 Stycznia 1814 r. wiadomość o życiu i wynalazkach hr. de Lagrange zob, Magasin encyclopedique redige par A. L. Millin Fevrier 1814. J. S. może służyć za wzór sumienności pisarskiej i w najdrobniejszych szczegółach nigdy nie omieszka przytoczyć źródła skąd je zaczerpnął. 100 nauki na uogólnianiu rozmaitości prawd i zasad w jednym widoku i na wyszukiwaniu głębszych dla niej podstaw. Ten kierunek badań LAGKANGEA wyjaśnia najlepiej dla czego nasz matematyk takim dla jego geniuszu był przejęty podziwem: obaj jak widzimy w duchu jednej pracowali metody. Mamy zatem w tej rozprawie wszędzie na podstawie historyi nauk wykazane, jak LAGKAN-GE w Arytymetyce wszystkie systemy rozmaitej rachuby z powszechnych własności ułomków wyprowadził 1), jak w Geometryi Trygonometryję kulistą z jednego zrównania wywiódł a w rachunku całkowym pozorne t. z. przez EULEKA paradoxa usunął, jak w teoryi funkcyi starał się z działań Algebry wyprowadzić wyższy rachunek, przyczem znajdujemy tylko zarzut niepotrzebnego nowatorstwa w znakach i języku rachunkowym, jak wreszcie do Astronomii najdokładniejszy rachunek analityczny wprowadził a w Astronomii fizycznej tajemnicę ważenia się księżyca wytłumaczył wraz z najdelikatniejszemi odmianami, którym podlegają elementa dróg opisywanych przez planety a w końcu jak w Mechanice, pojąwszy ją jako Geometryję o czterech wymiarach 2), Statykę i Dynamikę do jednych zasad sprowadził i tak zrobił z Mechaniki naukę porządną, ciągłą na jednym fundamencie opartą, w której są wszystkie prawdy razem powiązane i jednym ogniwem spojone 3). W ogólności zaś poczytuje ŚNIA-DECKI LAGRANGEOWI za największą zaletę, że w każdej prawie materyi, w której pisze, wystawia wierną historyję dawnych i teraźniejszych prac 4). Po roku 1815 wyszły jeszcze z pod pióra naszego uczonego męża trzy rozprawy o matematyce tj. dwie w roku 1817 a jedna i ostatnia w roku 1818. Pierwsza z nich jest odpowie 1) Tamże str. 285 i dalsze. 2)       Tamże str. 325. 3)       Tamże str. 325. 4)       Tamże str. 528. 101 dzią na ocenę trygonometryi kulistej l), druga zajmuje się rachunkiem losów (rzecz czytana na sessyi literackiej 15 września 1817 2). Wystawił w niej ŚNIADECKI OSTATECZNY KRES I KOńCZYNY NAUK MATEMATYCZNYCH, W RACHUNKU LOSóW BOWIEM NAWET RZECZ NAJBARDZIEJ DOWOLNA TJ. PRZYPADEK STAJE SIę PRZEDMIOTEM DOCIEKAń RACHUNKOWYCH. WSPOMNIAWSZY O WIELKICH TRUDNOśCIACH TEJ NAUKI, KTóRA NAJCZęśCIEJ POTRZEBUJE SUMOWANIA SZEREGóW A ZA-TEM CAłKOWANIA ZRóWNAć MIęDZY RóżNICAMI SKOńCZONEMI, CO JEST RZECZą NIEZMIERNIE TRUDNą 3) TAK, żE DOPIERO LAGRANGE wskazał ogólną tej nauki teoryję, wyjaśnia dalej autor jej' pożytki i korzyści praktyczne. „Gdyby rozum ludzki był zawsze skutecznym lekarstwem na namiętności i głupstwa ludzkie" 4) mogłaby ona ochronić ludzi od puszczania się w gry i loteryje, może zaś rzeczywiście służyć do obrachowywania przybliżonej śmiertelności ludzkiej a wreszcie przydać się do oceniania świadectw w sądach i historyi. Największa jednak wartość rachunku losów polega na tem, iż stał się „kamieniem probierczym nauk fizycznych." Cały rachunek losów zależy na pokazaniu „w rzeczach wątpliwych i tylko do prawdy podobnych, jak daleko zbliżamy się lub oddalamy od pewności, ponieważ zaś cała masa wiadomości ludzkich, wyjąwszy prawdy matematyczne, jest tylko zbiorem myśli do prawdy podobnych, przeto rozumowania nasze oparte na doświadczeniu im się bardziej snują tem więcój tracą na oczywistości a droga samej indukcyi i analogii musi nas zawsze w rozumowaniu obłąkać. 1) Pism. rozm. III str. 204 - 222: Uwagi nad recenzyją trygonometryi kulistej umieszczoną w Pamiętniku warszawskim na miesiąc Grudzień r. 1817 na k. 477. Tę recenzyją, napisał Józef Twardowski marsz. pow. pińskiego niegdyś uczeń uniw. wil. W odpowiedzi broni S. metody użytej w tryg. kul. i odpiera szczegółowe zarzuty. 2) Pism. rozm. III str. 329—360. 4) Tamże str. 337. 5) Tamże str. 339. 102 Aby się tego ustrzec wiążemy i tłumaczymy w naukach fizycznych zbiór faktów i fenomenów przez hypotezy czyli przypuszczenia jako przez przyczyny mniemane. Ale cóż kiedy hy-poteza może prosto, jaśnie i dokładnie wszystkie fenomena tłumaczyć a jednak nie być prawdziwą, świadczą o tem wszystkie nauki, które przechodzą z jednej hypotezy w drugą. „Więc żeby hypoteza zamieniła się na prawdę", powiada ŚNIADECKI, NIE DOSYć, żE FENOMENA TłUMACZY, ALE JESZCZE TRZEBA DOWODóW WPROST Ją POPIERAJąCYCH I J. FENOMENóW, KTóRYCH BYT BYłBY BEZ TEJ HYPOTEZY NIEPODOBNY". W SłOWACH TYCH WYPOWIEDZIAł NASZ UCZONY JEDNO Z NAJGłęBSZYCH I NAJWAżNIEJSZYCH PRAWIDEł METODOLOGICZNYCH, WSKAZAł WYRAźNIE NIEDOSTATKI CZYSTEJ INDUKCYI, UZASADNIAJąC KONIECZNOść METODY DEDUKCYJNEJ, WYPADNIE NAM TEż NIERAZ JESZCZE SIę DO TYCH JEGO SłóW POWOłAć. Ale cóż to wszystko ma z rachunkiem losów do czynienia ? Objaśnia nam to autor na samym końcu w następujących słowach: „Ponieważ tak zmysł jak i umysł ma swoje omamienia, z których nas tylko albo rachunek, albo głębokie zastanawianie wyprowadzić może, przeto wnosi się z tego wszystkiego, że umysł ludzki w swoich myślach, widokach i rozumowaniach byłby nierównie szczęśliwszy i pewniejszy, gdybymógł wkaż-dym razie wiedzieć, jak jest bliskim lub dalekim od pewności, czego należy się spodziewać od rachunku losów przystosowanego do innych nauk, tak jak się dziś stosuje do fizyki i astronomii. Tobyto dopiero było rzetelne i skuteczne Criterium Veritatis, którego szukają Logicy i Metafizycy w mało komu przydatnej gadaninie." W końcu robi ŚNJADECKI DOWCIPNE PRZYPUSZCZENIE, Iż MOżE PRZYJDZIE CZAS, żE DLA KAżDEJ NAUKI MOżNA BęDZIE NA PODSTAWIE RACHUNKU LOSóW, UłOżYć TABLICE, ,,Z KTóRYCH KAżDY POZNA łATWO SWOJE DO PRAWDY PODOBIEńSTWO, TAK JAK DZIś BANKIEROWIE ZA JEDNYM RZUTEM OKA WIDZą ILE IM NALEżY ZA KAżDE DOżYWOCIE ZAPłACIć, W TEN CZAS,—KOńCZY—POKAżE SIę WSZYSTKIM, żE RACHOWAć JEST TO ROZUMOWAć Z PEWNOśCIą A MATEMATYKA, KTóRA TYLE ZROBIłA PRZYSłUG TOWARZYSTWOM, NAUKOM 103 i sztukom, stanie się jeszcze wodzem ludzkiego umysłu we wszystkich poznawaniach 1)". Charakterystyczny niezmiernie jest tu ten nacisk położony na koniecznośd rozumowego kryteryjum dla doświadczalnej wiedzy. Eozprawą czytaną w roku następnym 1818 na sessyi literackiej 15 Kwietnia zakończył ŚNIADECKI JAN CHLUBNIE AUTORSKI ZAWóD W NAUKACH śCISłYCH OGRANICZAJąC SIę NA TEM POLU PóźNIEJ TYLKO DO ASTRONOMICZNYCH OBSERWACYJ. ROZPOCZął DZIAłALNOść W UMIEJęTNOśCIACH śCISłYCH FILOZOFICZNą ROZPRAWą O NAUK MATEMATYCZNYCH POCZąTKU, W KTóREJ NAZNACZYł SWOJE PRZYSZłE STANOWISKO, ZAKOńCZYł Ją ZAś TAKżE JUż PRAWIE WYłąCZNIE FILOZOFICZNą ROZPRAWą „ O ROZUMOWANIU RACHUNKOWEM"2), W KTóREJ OBJął OGóLNą FILOZOFICZNą TEORYJę MATEMATYKI, STREśCIł I ZEBRAł NIEJAKO W JEDNYM WIDOKU WSZYSTKIE PRACE I CAłY SWóJ SPOSóB MYśLENIA W NAUKACH śCISłYCH. NIE TYLKO CAłE żYCIE PRACOWAł ŚNIADECKI NAD SYSTEMATYCZNEM UPRASZCZANIEM UMIEJęTNOśCI I UOGóLNIANIEM PRAWD UMIEJęTNYCH, ALE JAK GDYBY PRAGNął JESZCZE WłASNE DążNOśCI I PRACE W JEDNYM PRZEDSTAWIć WIDOKU I TYM SPOSOBEM UłATWIć POJęCIE ICH DUCHA I CELóW, PISZE Tę OSTATNIą O NAUKACH śCISłYCH ROZPRAWę. ZAWIERA ONA GłóWNE ZASADY FILOZOFII MATEMATYKI NASZEGO UCZONEGO, I JEST DOPEłNIENIEM MYśLI W ROZPRAWIE O NAUK MATEMATYCZNYCH POCZąTKU RZUCONYCH. OBIE RAZEM TWORZą JAKOBY FILOZOFICZNE RAMY CAłEJ W NAUKACH DZIAłALNOśCI ŚNIADECKIEGO. Że rozprawa o rozumowaniu rachunkowem miała być rzeczywiście zebraniem zasadniczych myśli ŚNIADECKIEGO O MATEMATYCE DOWODZI TEGO NAJLEPIEJ WSTęP, W KTóRYM AUTOR O WYDANą PRZED LATY ALGEBRę ZACZEPIA. STARAł SIę TAM „WYTłUMACZYć, CO TO JEST ROZUMOWAć PRZEZ RACHUNEK, PONIEWAż ZAś ZALEżY MU NA TEM, ABY MłóDź NIE SPOSOBIłA SIę NA MECHANICZNYCH RACHMISTRZóW, ZAMIERZA PRZETO STRESZCZAJąC ZASADY, KTóRE JUż DA 1) Pism. rozm. III 355—359. 2) Pism. rozm. III 360—401 IX. O rozumowaniu rachunkowem rzecz czytana na sesyi literackiey Jmp. Wil. Uniw. d. 15 kw. r. 1818. 104      wniej wypowiadał przydać jeszcze nowe przestrogi, jakie mu poddało doświadczenie i rozważanie umiejętności rachunkowych." I tu zatem, jak wszędzie pisząc, ma na oku cel pedagogiczno praktyczny. Charakterystyczną tej rozprawy cechą jest oparcie w niej całego toku rozumowań i poglądów na psychologicznej krytyce HUMA 1). HUME powiedział, że wrażenia zmysłów są żywsze i wyraźniejsze niż wyobrażenia tak, że każda dalsza myśl oderwana traci na jasności a zaćmienie myśli rośnie w miarę ich ogólności. Dla tego to właśnie, mówi ŚNIADECKI, METAFIZYKA JEST TAK NIEBEZPIECZNą DLA UMYSłU LUDZKIEGO NAUKą. ALE JEżELI OGóLNYM MYśLOM DAMY MATERYJALNą POWłOKę WE WłAśCIWYM JęZYKU, I ZROBIMY JE PRZEZTO NIEJAKO WIDZIALNEMI, TO WTEDY NAJGłęBSZE DZIAłANIA ROZUMU, ZAMIENIMY NA CZUCIE A JEżELI DO TEGO JESZCZE WSZYSTKIE DROGI, PRZEZ KTóRE ROZUM NASZ PRZECHODZIć MOżE OBWARUJEMY PRAWIDłAMI PEWNEMI, TO UMYSł NASZ IDąC Tą DROGą PRZECHODZIć BęDZIE KONIECZNIE Z JEDNEJ PRAWDY DO DRUGIEJ; MOżE ON NA TEJ DRODZE SPOTKAć TRUDNOśCR, ALE OD PRAWDY NIE ZBOCZY. TAKI JEST WEDłUG ŚNIADECKIEGO CZYSTY I RZETELNY OBRAZ MATEMATYCZNEGO RACHUNKU. ŚRODKIEM UZMYSłAWIAJąCYM PRAWDY I MYśLI OGóLNE W MATEMATYCE TO RACHUNEK, A WZóR LUB ZRóWNANIE JEST WIERNEM WYCIśNIENIEM TYCH MYśLI, DZIAłANIA ZAś RACHUNKOWE śCIśLE DOWIE-DZIONEMI PRAWIDłAMI OPISANE Są TO DROGI ROZWAżANIA TYCH MYśLI. DLA TEGO TEż W ROZUMOWANIU RACHUNKOWEM, TRZY RZECZY TRZEBA MIEć NA UWADZE. NAPRZóD JęZYK, POTEM DROGI, PRZEZ KTóRE UMYSł PRZECHODZI W DOCHODZENIU ODMIAN ILOśCI, A WRESZCIE PRAWDę FUNDAMENTALNą, KTóRA GO PO TYCH DROGACH PROWADZI. Jeżeli zasadniczy ten pogląd porównamy z zawartym w roz- . prawie o nauk mat. początku, to nie trudno będzie nam dostrzec, że oba pod pewnym względem się dopełniają. Tam powiada, że matematyka powstaje skutkiem oderwania myślą jednej w naturze własności t. j. wielkości, a jej pierwsze grunta 1) Tamże str. 361. Ażeby uniknąć mnożenia not, unikam dalszego cytowania tem bardziej, że czytelnik w niewielkiej rozprawie z łatwością każde słowo sprawdzić może. 105 są to pewne jasne i nieomylne definicyje, jako skutki o wielkości do najodleglejszej wyniesione ogólności, rachunek zaś nazywa tylko sposobem wyrażania symbolicznie wielu myśli i kom-binacyj. Tu zaś uzupełnia ten pogląd, tłumacząc nam psychologiczne znaczenie samego rachunku i dowodzi, że rachunek jest to język matematyki czyli środek uzmysławiania ogólnych myśli i prawideł o wielkości, które całkowicie oderwane byłyby niewyraźne. Przy tych uwagach nad istotą rachunku jako języka przeoczył jednak SNIADECKI, że uzmysławianie ogólnych myśli nie tylko jest właściwością języka rachunkowego, ale każdego języka w ogólności. Każdy język jest to sposób uzmysłowienia czyli sprowadzenia do czucia tworów czysto umysłowych tj. pojęć i myśli tak, że bez tego sposobu one w ogóle istniećby nie mogły. Czem zatem rachunek w matematyce, tem język czyli mowa w innych naukach, tak samo zaś jak tam, tak i tu trzeba umieć zrobić sobie jasną myśl w każdym znaku czyli słowie ukrytą a mieć na uwadze także trzy rzeczy tj. język, drogi rozumowania i prawdy fundamentalne. W dalszym ciągu rozprawy zastanawia się SNIADECKI naprzód nad językiem matematyki czyli rachunkiem, wyliczając głównie jego przymioty, którem i są ogólność, zwięzłość i ulga pamięci. Jedyną niejasną stroną języka matematycznego są znaki algebraiczne, które, mając trojakie znaczenie, wyrażają naprzód działanie, powtóre różne stany i położenia jednych ilości względem drugich a po trzecie przechodzenie ilości przez granicę wzrostu lub ubywania. Dalej zastanawia się nad drogami, które język matematyczny przechodzi w znaczeniu odmian (Algorytm). Algorytmem czyli, powiedzielibyśmy, metodą działania różnią się odnogi matematyki czystej. Ponieważ zaś wszelkiem rozumowaniem matematycznem musi zawsze kierować jakaś prawda fundamentalna, przechodzi więc autor do zastanowienia się nad tym trzecim i najważniejszym punktem i przy tej sposobności rzuca myśl ważnej bardzo a nowej prawdy: „W każdej odnodze nauk matematycznych zachodzi jakaś prawda fundamentalna, 14 106 otóż śledzenie" — powiada—„takich prawd fundamentalnych po wszystkich odnogach matematyki czystej, zbliżenie ich do siebie, związanie w jedną prawdę, panującą nad całem królestwem tej umiejętności, stanowi mojem zdaniem to, co nazywają Metafizyką matematyczną tj. szerokiem i ogólnem całej nauki ogarnieniem." Tu jednak, dodaje, wchodzić nic nie powinno, co się w rachunku nie zawiera, mięszać do tych ścisłych wido-ków albo nasze własne przywidzenia, albo mniemanej filozofii metafizycznej wyroki, jest to fałszować naukę 1). Zastanowimy się później dokładnie nad takiem pojęciem metafizyki, którego śladzna-leźliśmy już i w rozpr. o nauk mat. pocz. i przekonamy się, że to pojęcie rozszerzone do wiedzy ludzkiej w ogólności przedstawi nam tę naukę w całkiem nowem świetle. Kończy ŚNIADECKI ROZPRAWę O ROZUMOWANIU RACHUNKOWEM WYłOżENIEM RóżNICY MIęDZY JęZYKIEM MATEMATYCZNYM STAROżYTNYCH A DZISIEJSZYM CZYLI MIęDZY MATEMATYCZNą SYNTEZą A ANALIZą GDY ROZUM STOSUNKI I ZWIąZKI MYśLI ROZWAżA W RYSUNKU LUB W DEFINICYI TO POSTęPUJE SYNTETYCZNIE, GDY ZAś CZYTA, JE W JęZYKU OGóLNYM W JEGO SYMBOLICZNYCH WYRAżENIACH, WłASNOśCIACH I PRZEMIANACH, POSTęPUJE ANALITYCZNIE. PIERWSZY SPOSóB BYł UżYWANY W MATEMATYCE STAROżYTNYCH, DRUGI JEST JęZYKIEM NOWOżYTNYM. ALE DLA TEGO WłAśNIE NIE MOżNA W MATEMATYCE POWIEDZIEć, żE ANALIZA TO ROZBIóR, GDYż ANALIZA TU I SKłADA I ROZBIERA. MOżE TO BYć PRAWDą W CHEMII, ALE NIE W MATEMATYCE. FAłSZEM RóWNIEż JEST MóWIć, żE SYNTEZA ROZPOCZYNA OD PRAWD OGóLNYCH A ANALIZA OD SZCZEGóLNYCH, GDYż KAżDA Z NICH IDZIE OD RZECZY ZNANYCH DO NIEZNANYCH, OD PROSTYCH DO ZAWILSZYCH. PEWNOść ZAś SWOJą I OCZYWISTOść WINNY NAUKI MATEMATYCZNE NIE TYLKO SWEMU TRYBOWI, JAK WIELU MNIEMA, ALE „PRZEDEWSZYSTKIEM SWOJEMU PRZEDMIOTOWI PROSTEMU, ROZLEGłEMU I DOSKONALE 1) Tamże str. 379. 107 w swojem znaczeniu opisanemu, winny ją potem widokowi, pod którym rozum ten przedmiot uważa nic do niego mięszając tylko sposobność powiększania się i zmniejszania a zatem uważając odmiany z natury tego przedmiotu wynikające, winny ją dalej opisom czyli definicyjom jasnym, prostym i od nikogo zaprzeczyć się nie mogącym a dopiero w końcu winny ją trybowi." Jeżeli więc ktoś sądzi, że przez wprowadzenie trybu matematycznego np. z geometryi EUKLIDESA do innych nauk, zrobi je równie pewnemi, ten jest w grubym błędzie. Jako przykład takiego grubego zbłądzenia przytacza ŚNIADECKI filozoficzną metodę CHR. WOLFA. Takie są główne przymioty matematyki, które jej pozwalają samowładnie panować nad całą krainą poznawać ludzkich, jej bowiem wszystkie nauki potrzebują a ona żadnej, z nich zaś wynika że synteza i analiza w matematyce znaczy zupełnie co innego, niż w innych umiejętnościach Wszystkie inne nauki i poznawania nasze siłami umysłu dochodzone a na faktach i doświadczeniach oparte, są albo erudycyją albo zbio- rem prawd i mniemań, albo po większej części zbliżeniem się i podobieństwem do prawdy, ale żadna nie jest ciągłym pasmem niezachwianej niczem pewności. Wywyższa przeto ŚNIADECKI matematykę nad wszzystkie inne nauki właśnie dla tego, że ta umiejętność najmniej od doświadczenia jest zależną. Analiza w innych umiejętnościach znaczy sposób wynalazkowy a synteza, powiedzielibyśmy, sposób dowodowy. W matematyce zaś sposób wynalazkowy służy tak analizie jak i syntezie. Wykład zaś taki nie da się zastosować w naukach, gdzie rozumowanie ścisłe miejsca niema. Przekonamy na właściwem miejscu, czy takie odróżnianie syntezy i analizy w matematyce od tych samych sposobów rozumowania w innych umiejętnościach jest słuszne, tutaj zaś nasuwa nam to wywyższanie matematyki i jej metody nad nauki na doświadczeniu oparte jedno charakterystyczne spostrzeżenie. Widzieliśmy jak ŚNIADECKI W rozprawie o nauk mat. początku, dzieląc wprawdzie wiedzę na nauki doświadczenia i kombinacyi, których różum sam jest twórcą i pomnóżycielem 108 nie wykluczył jednak związku tych dwóch działów między sobą wyprowadzając przedmiot matematyki z doświadczenia. W algebrze poszedł jeszcze krok dalej, wykazując związek metody matematycznej z metodą poznawań ludzkich w ogólności. W późniejszych jednak pracach, dostrzegamy u ŚNIADECKIEGO PEWNEGO RODZAJU ZWROT NA NIEKORZYść DOśWIADCZENIA TAK NP. W ROZPRAWIE O METEOROLOGII, WYTYKA WYRAźNIE JEGO NIEBEZPIECZEńSTWA I SłABE STRONY, TOż SAMO CZYNI W ROZPRAWIE O RACHUNKU LOSóW. W OSTATNIEJ ZAś ROZPRAWIE DODAJąC NOWE PRZESTROGI, STAJE PRAWIE W SPRZECZNOśCI Z DAWNIEJSZYMI POGLąDAMI ODRóżNIAJąC I WYWYżSZAJąC STANOWCZO METODę MATEMATYCZNEGO ROZUMOWANIA NAD METODę DOśWIADCZALNą W INNYCH NAUKACH. POWOLNY TEN ZWROT NIE MOżEMY SOBIE INACZEJ TłUMACZYć, JAK TYLKO TEM, żE IM DłUżEJ SNIADECKI nad naukami się zastanawiał im bardziej filozoficznie w ich ducha wnikał, tem lepiej poznawał niedostatki samego czystego doświadczenia, a przechylał się na stronę rozumowania. W obec tego dziwnie zaiste wyglądają słowa prof. STRUYEGO, 1) który powiada, że JAN SNIADECKI matematyk i astronom posiłkując się przeważnie rozumem bez wszelkiej krytyki, stawiał zmysłowe doświadczenie wyżej nad rozum. Takie zdanie wypowiedziano o myślicielu, który w ciągu prac swych coraz bardziej stanowczo rozumowanie nad doświadczenie wywyższał, aż wreszcie bezwarunkowo pierwszemu nad drugiem pierwszeństwo oddał. Poznaliśmy zatem w ŚNIADECKIM JANIE UCZONEGO W UMIEJęTNOśCIACH śCISłYCH PRACOWNIKA, KTóRY POWODOWANY Z JEDNEJ STRONY POBUDKAMI PEDAGOGICZNO-PRAKTYCZNEMI, Z DRUGIEJ ZAś ZNOWU STRONY, PRZEJęTY DUCHEM UMIEJęTNYCH BADAń ZACHODU, DążYł W CAłEJ SWEJ DZIAłALNOśCI PISMIENNICZO NAUKOWEJ, NIE TYLE DO STAWIANIA NOWYCH TEORYJ I ROBIENIA NOWYCH WYNALAZKóW, ALE PRZEDE WSZYSTKIEM DO UPRASZCZANIA NAUKI, DO USUWANIA W POSZCZEGóLNYCH JEJ 1) Wykład syst. logiki I Warszawa 1807 str. 196. 109 działach nieładu do łączenia rozmaitości szczegółów w pojedyncze widoki i w proste a ogólne zasady. Praca jego piśmiennicza w naukach nie była tak dalece wynalazkową lecz głównie pracą organizatorską ułatwiającą nabycie nauki młodemu w narodzie pokoleniu. Ale nie poprzestał na tem ŚNIADECKI i poszedł w działalności swej jeszcze dalej, nie tylko upraszczał i porządkował pojedyncze działy nauk ścisłych, ale usiłował także rozjaśniać krytycznie ogólne nauk dążenia, a obejmując również i tłumacząc ich rozwój z jednych zasad przedstawiał nauki jako organicznie wzrosłe i organicznie zespolone systemy prawd i pojęć. Ten drugi rodzaj pracy jest już, możemy to śmiało powiedzieć, przeważnie filozoficznym, wymaga bowiem koniecznie nie tylko zastanawiania się nad pojedynczymi faktami, ale przedewszystkiem objęcia szerszych zakresów wiedzy i związków, łączących pojęcia i wiadomości ludzkie między sobą Tylko badacz filozof może w ten sposób w naukach pracować! To też strona praktyczna, strona specyjalnie naukowa i filozoficzna tak się wzajemnie łączą i splatają w pracach ŚNIADECKIEGO, iż nawet wtedy, gdy najbardziej szczegółowe i praktyczue w nauce obrabia pytania, nie szczędzi filozoficznych uwag 1), jak znowu z drugiej strony omawiając najbardziej nawet oderwane umiejętne i filozoficzne prawdy, ma zawsze na oku praktyczny dla oświecenia i postępu narodowego pożytek. W następstwie zaś prac naukowych naszego myśliciela, występuje oprócz wspomnianego już przechylenia się od doświadczenia, na stronę umiejętnego rozumowania i inny jeszcze ciekawy objaw. Rozpoczął ŚNIADECKI, jak widzieliśmy, działalność swoją w naukach filozoficzną rozprawą o nauk mat. pocz., w której złożywszy dowód prawdziwie filozoficznego sposobu myślenia, nakreślił niejako program i oznaczył stanowisko, na jakiem stać zamyśla. Następnie zaś pisał dzieła w szczegółowych umieję 1) Jako przykład niech tu służy rozprawa o Meteorologii Pism. rozm. III 222-248. 110 tnościach, naprzód w matematyce, potem w astronomii. Zwrot w jego pracy zaznacza rozprawa o obserwacyjach astronomicznych. Ale dopiero rozprawa o Koperniku jest stanowczem przejściem od prac organizujących poszczególne zakresy nauk ścisłych do prac bardziej ogólnych, filozoficznych o naukach. W Krakowie przeważa działalność w szczegółowych zakresach umiejętności w Wilnie zaś przeważa działalność ogólnie filozoficzna. Tu ogłosił ŚNIADECKI jedno już tylko matematyczne dzieło tj. Trygonometryję kulistą, tem większą zato ilość rozpraw filozoficzno krytycznych o naukach. Ale i między temi nawet dostrzegać się daje pewnego rodzaju stopniowanie. Pierwsze dwie o podziale nauk mat. i języku narodowym w matematyce dotyczą przeważnie strony zewnętrznej praktycznej nauk, chociaż i im nie zbywa na ważnych filozoficznych uwagach. Rozprawa o meteorologii, jakkolwiek tak szczegółową zajmuje się nauką, zawiera jednak filozoficzny rozbiór słabych stron metody doświadczalnej. Rozprawa o De LAGRAN-GEU będąc ogółnem zebraniem wyników nauki ścisłej na jej naj-nowszem stanowisku, uzupełnia niejako wraz z Kopernikiem filozoficzną teoryję rozwoju nauki, podczas gdy w rozprawach: o rachunku losów i rozumowaniu rachunkowem rozwiniętą jest już w najszerszem tego słowa znaczeniu, filozofija nauk ścisłych. Tak więc widzimy jak ŚNIADECKI JAN, rozpocząwszy działalność od filozoficznej rozprawy, którą równocześnie wyłączną pracę nad własnem wykształceniem zakończył, przechodzi dalej znacząc wszędzie ślad swego filozoficznego sposobu myślenia od nauk szczegółowych na pole coraz szersze, coraz ogólniejsze. Tę powolną w jego usposobieniu zmianę na korzyść pytań ogólniejszych a wreszcie i przejście do rozpraw treści wyłącznie filozoficznej, tłumaczą nam bardzo naturalnie praktyczne przyczyny. Zaszczytny urząd rektora uniwersytetu wileńskiego, jako naczelnika całej oświaty i wszystkich zakładów naukowych w krajach zabranych, zmusił go do wyjścia ze szczegółów nauki na szersze bez porównania pole, zmusił go do czuwania nad duchem i ogólnym nauk w kraju kierunkiem. Wypadło mu więc koniecznie śledzić pilnie ruch naukowy w kraju i pisać o naukach, 111 aby na ich rozwój i rozszerzanie wpływać i nim kierować. Z tych samych przyczyn, gdy wpływ spekulacyi niemieckiej od KANTA początek swój biorącej coraz bardziej w Polsce szerzyć się począł, okazała się również potrzeba pisania i o filozofii. Od czasu zaś gdy raz w sprawie czysto filozoficznej wziął za pióro, odtąd skłonność ku filozofii przebija we wszystkich jego pracach, tak że wreszcie w r. 1818 kończy autorską działalność w naukach a skupia ją całkowicie na polu filozofii i literatury. Przechodził zatem ŚNIADECKI ODSUNąWSZY SIę OD I METAFIZYKI TAK W NAUKOWEM WYKSZTAłCENIU JAK I W NAUKOWYCH PRACACH STOPNIOWO OD NAUK DO FILOZOFII. ALE DLATEGO WłAśNIE NIE-WPROWADZIł DO TEJ OSTATNIEJ żADNYCH Z GóRY NABYTYCH DOKTRYN, ALE TYLKO OGóLNE ZASADY I WNIOSKI, WYCIąGNIONE Z DłUGIEGO ROZMYśLANIA NAD NAUKAMI I GłęBOKIEGO W NATURę UMIEJęTNOśCI LUDZKIEJ WNIKANIA. NIM JEDNAK DO SAMEJżE, PRZYJDZIEMY FILOZOFII, WYPADA NAM ROZPOZNAć JESZCZE PIERWEJ CHARAKTERYSTYCZNE CECHY I PRZEWODNIE MYśLI DZIAłALNOśCI ŚNIADECKIEGO W INNYCH KIERUNKACH A MIANOWICIE NA POLU PEDAGOGICZNEM I LITERACKIEM.          ROZDZIAŁ TRZECI. Śniadeckiego Jana mowy i prace literackie. Już charakter naukowej działalności ŚNIADECKIEGO JANA pozwala nam powątpiewać aby człowiek, w ten sposób pracujący mógł zamknąć się w granicach jednego tylko działu nauki i wiedzy. W każdej prawie jego pracy mieliśmy do czynienia z uczonym, który pisząc uwzględnia praktyczne głównie potrzeby a równocześnie pojmuje zawsze nauki z wyższego stanowiska, obejmuje takowe filozoficznie i krytycznie; w każdej z nich łatwo nam poznad tak praktycznego pedagoga jak i wszechstronnego filozofa. Tak dla pedagoga zaś jak i dla filozofa trudno zaiste ograniczyć się ściśle do pewnych tylko naukowych pytań, trudno tem bardziej, jeżeli okoliczności zmuszają do wyjścia na szersze pole działalności i do zajmowania się szerszym zakresem spraw umysłowych i publicznych. Uczęszczając do szkół najróżnorodniejszych uczył się ŚNIADECKI przedmiotów i jak pisze 1) wielkiej nabył łatwości w pisaniu mów polskich i łacińskich; tak więc kształcąc się we-dług dawnego szkolnego sposobu rozwinął w. sobie talent oratorski, próbował także sił w poezyi 2) bawiąc zaś w Paryżu wytknął sobie wyraźnie za jeden z głównych celów pozna 1) Zob. str. 16. 2) Zob. na str. 33 wiadomość o napisanej na cześć kom. ed. odzie. 113 nie literatury francuzkiej 1). Człowiek więc tak wszechstronny, a kochający kraj i czuły na dobro publiczne; mąż, dla którego literatura i język ojczysty od lat najmłodszych tak wielki miały urok i powab, iż poważył się jeden z pierwszych przełamać trudności i polskim w wykładach posługiwać się językiem, w nauce filozof a z powołania praktyczny pedagog, nic dziwnego, że przeniósł i rozwinął także działalność na szerszem polu literackiem. Musimy tu jednak zaraz dodać, że materyjałów i wzorów do literacko estetycznego wykształcenia dostarczyły ŚNIADECKIEMU NAPRZóD, STAROżYTNE JęZYKI KLASYCZNE W KRAJU, A PóźNIEJ NOWO KLASYCZNA LITERATURA FRANCUZKA; PRZEKONALIśMY SIę ZAś, Iż KIERUNEK ROMANTYCZNY I IDEALNY OBJAWIAJąCY SIę WóWCZAS JUż TAK żYWO W POEZYI NIEMIECKIEJ, USZEDł JEGO UWADZE 2). W PRACACH WIęC SWOICH I W DZIAłALNOśCI LITERACKIEJ, łąCZY ŚNIADECKI POGLąDY I ZASADY KLASYCZNE Z ZAMIłOWANIEM I PIECZOłOWITOśCIą O JęZYK OJCZYSTY, O LITERATURę I O NARODOWą OśWIATę. Ciekawy to w rzeczy samej jest objaw w ruchu umysłowym 18go stulecia, iż kierunek przeważnie realistyczny we filozofii łączy się i sprzyja kierunkowi tak zwanemu klasycznemu w literaturze, objawiając wyraźną niechęć zarówno do romantycznych dążeń na polu literatury, jak i do idealnych na polu filozofii Eklektycy i filozoficzni realiści niemieccy, którzy wystąpili do walki z nową filozofiją KANTA , nie sprzyjali równocześnie i romantycznej poezyi 3). Ale bo też eklektyczny realizm we filozofii wybornie odpowiada klasycyzmowi w poezyi, oba kierunki pragną w stałych i utartych poruszać się torach: tam przewodnikiem albo jasne i wyraźne doświadczenie zmysłowe, albo ściśle określone umiejętne prawdy, tu przez starożytnych ustalone zasady. Przeciwnie tak romantyzm w poezyi jak i spe-kulacyja filozoficzna po KANCIE, szukały w rozwoju umysłowym 1) Zob. wyżej str. 40. 2) Zob. str. 38. 3) Zob. o Getyndze str. 36. 15 114 nowszych czasów i w wewnętrzych tajnikach ducha ludzkiego warunków do wydobyoia się z ciasnego koła doświadczenia we filozofii, a w poezyi z pod szablonowych estetycznych zasad powierzchownie i niewolniczo zrozumianego klasycyzmu; oba kierunki szukały sposobów zpotęgowania polotu myśli i fantazyi. Nie jest to rzeczą przypadku tylko, że we Francyi, gdzie przeważyła filozofija realistyczna klasycyzm w literaturze najdłużej się utrzymał; że w Anglii, która dała Francyi filozofiję realistyczną, rozszerzył się na odwrót wpływ klasycznej literatury francuzkiśj, podczas gdy w Niemczech, które wydały nową romantyczną poezyję, powstał także na nowych podstawach oparty spekulacyjny idealizm; nie jest to również rzeczą przypadku, że w Polsce z przewagą realistycznej filozofii francuz-kiej wziął górę na polu literatury klasyoyzm, podczas gdy w parę z budzącym się duchem romantycznym w poezyi, szedł wpływ filozofii niemieckiej, od KANTA początek biorącej. ŚNIADECKI JAN wykształcony ostatecznie na gruncie francuskiego realizmu, rozwinął w sobie także równooześnie skłonność do zasad i prawideł klasycznych w literaturze a już w rozprawie o nauk mat. poez. połączył z takim sposobem widzenia rzeczy, odpowiednie poglądy na cele i zadania oświaty w ogól-ności. Widzieliśmy jak wysoko podniósł tam znaczenie rozumu i jak sławił nauki matematyczne dla ich pewności i oczywi-stoócj: poruszając się w pewnych stale określonych kierunkach doskonalą one władzę rozumowania, nadają rozumowi przewagę nad innemi władzami duszy ludzkiej i dla tyeh to właśnie przy-miotów powinny, być zdaniem jego, ważnym przedmiotem instrukcyi publicznej. W Krakowie po powrocie z zagranicy i objęciu posady profesora matematyki i astronomii, wśród zajęć zawodowych nie rozwinął ŚNIADECKI żywszej literackiej działalności, wiemy tylko o kilku mowach, które wygłosił w czasie profesury swojej w Krakowie. Były to tak zwane pochwały czyli panegiryki. Podczas gdy jeszcze w szkołach pisał takie pochwały po łacinie, to przeciwnie po powrocie z zagranicy używał już zawsze języka pol 115 skiego i tak np. na jednem z publicznych posiedzeń szkoły głównej krakowskiej czytał pochwałę Kazimierza Wielkiego pierwszego w Polsce założyciela i dobroczyńcy nauk 1), później znowu pochwałę Kopernika, o której już poprzednio wspominaliśmy 2), posiadamy wreszcie jedną jego mowę z r. 1786, wygłoszoną na publicznem posiedzeniu szkoły głównej z okazyi imienin króla3), w której wykazując konieczność popierania badań umiejętnych ze strony rządu krajowego, dowodzi, iż na polu nauki tylko połączona praca pokoleń coś zdziaład może, kończy zaś słowami wdzięczności dla króla", który tak wiele już dla dobra nauki zrobił. Znad w tej mowie ten sam wpływ umysłowości francuz-kiej, który nas już uderzył w rozprawie o nauk mat. pocz.; podobnie położony tu główny nacisk na zasługi rozumu, tworzącego z pomocą doświadczenia nauki, i przyczyniającego się w taki sposób do ulepszenia stanu społeczeństwa. Pierwszą głośniejszą pracą ŚNIADECKIEGO, wychodzącą zupełnie z zakresu nauk ścisłych 4), są dopiero jego uwagi wymierzone przeciw dziełu VILLERSA 5). • ■ 1) O tej pochwale wspomina G. Piramowicz w mowie mianej w dzień rocznicy otwarcia tow. do ksiąg elem. Warszawa 1785 na str. 8. 2)       Zob. str. 85. 3)       Zob. dodatki I. 4)       Nie wspominamy tu o ulotnem pisemku, które wyszło w r. 1790 p. t. Katechizm o tajemnicach rządu polskiego jaki był około r. 1735 napisany przez J. P. Sterne w języku angielskim, potem przełożony po francuzku a teraz nakoniec po polsku w Sambotrzu w drukarni Jego ces. krol. Mości 1790. 8vo 24 stronnic. Baliński przypisuje autorstwo tego pisemka Śniadecki emu w rzeczy samej między papierami Śniadeckiego znajdują, się dwa rękopisma tego pisemka, zdaje mi się jednak, że pisemko to jest dziełem zbiorowej redakcyi mężów, którzy w czasie sej mu konstytucyjnego w domu Kołłątaja naradzali się prywa tnie nad projektami do praw. 5) Reflexions sur les passages relaiivs a l` Histoire et affaires de Pologne inseres dans l` ouvrage de mr. Villers, qui a rempor-te le prix de l'Institut National de France le 2 germinal an XII (23 Mars 1804) par J. S. brosz. 29 stronnic Paris an XII (1804) 116      W roku 1804 gdy ŚNIADECKI PO TRZECI RAZ BAWIł W PARYżU, NARODOWY INSTYTUT FRANCUZKI UWIEńCZYł DZIEłO VILLERSA p. t. „Essais sur 1'esprit et l` influance de la reformation de Luther", w którym ŚNIADECKI ZNALAZł KILKA ZJADLIWYCH I NA NIEZNAJOMOśCI NASZEJ HISTORYI POLEGAJąCYCH WYCIECZEK PRZECIW POLSCE. OBURZONY TEM DO żYWEGO NAPISAł ZARAZ ODPOWIEDź P. T. „UWAGI NAD PEWNEMI MIEJSCAMI ODNOSZąCEMI SIę DO HISTORYI I SPRAW POLSKICH, ZNAJDUJACEMI SIę W DZIELE P. VILLERSA etc. i przesłał ją wraz z listem prezydentowi trzeciej klasy instytutu narodowego p. SYLWESTROWI de SACY l). Instytut znalazł się w drażliwem położeniu, bo jak tu ogłaszać odpowiedź przeciw uwieńczonemu przez się dziełu? To też wykręcał się jak mógł, czego dowodem jest niezręczny list napisany przez sekretarza w odpowiedzi ŚNIA-DECKIEMU, DOWODZąCY, żE ODDZIAł INSTYTUTU NIE ODPOWIADA BYNAJMNIEJ ZA OPINIJE WYRAżONE W DZIEłACH, KTóRE UWIEńCZA 2). ŚNIADECKI JEDNAK TYLE PRZYNAJMNIEJ DOKAZAł, żE PISMO JEGO ROZESłANE ZOSTAłO URZęDOWNIE WSZYSTKIM CZłONKOM, KTóRZY BYLI OBECNI NA POSIEDZENIU. Uwagi nad dziełem VILLERSA są w działalności naszego uczonego dla tego ważnym bardzo objawem, gdyż w nich mamy dowód, po pierwsze jak wszechstronną była ŚNIADECKIEGO ERUDY-CYJA, POWTóRE ZAś, żE żADNEJ NIE ZANIEDBAł ON SPOSOBNOśCI W PROSTOWANIU NAUKOWYCH BłęDóW I USUWANIU PRZESąDóW. PRZECHODZąC PO KOLEI WSZYSTKIE USTęPY ODNOSZąCE SIę DO SPRAW POLSKICH, ZBIJA JE NA PODSTAWIE FAKTóW I WYKAZUJE ICH NICOść. I TAK NAPRZóD ZBIJA TWIERDZENIE VILLERSA, jakoby Polska już w 15 wieku pod kierunkiem anarchicznej arystokracyi na zewnątrz żadnego nie miała znaczenia i dowodzi, że właśnie za panowania Jagiellonów znaczenie Pol Broszurę tę przedrukował Baliński w tomie II Pamiętników str. 185 —196 na język polski przełożył ją Z. H. i wydał w Warszawie w r. 1823, także prof. Szopowicz przedłożył w r. 1815 tłumaczenie tej rozprawki tow. nauk. krak. Zob. życie Szopo-wicza w Przyjacielu Ludu r. 1840 I N. 10 str. 751. 1) List ten podany jest w orginale w II tomie Pam. Bal. str. 196. 2) Tamże str. 197. 117 ski na zewnątrz było największe 1). Głównie jednak wymierzył ŚNIADECKI POLEMIKę PRZECIWKO TWIERDZENIU VILLERSA, jakoby Polska w 16 wieku była narodem ciemnym i nieoświeconym 2). Dowodzi on tutaj, że VILLERS sam sobie się sprzeciwia utrzymując, że reformacyja w Niemczech była postępem, podczas gdy według jego zdania w Polsce ma być dowodem ciemnoty. Dalej dowodzi, że właśnie tolerancyja religijna w Polsce była wyrazem wysokiego stopnia rozwoju umysłowego i stwierdza faktami, że tak było w rzeczy samej: opisuje działalność i znaczenie uniwersytetu krakowskiego, który wydał takiego Kopernika i przytacza nazwiska najznakomitszych uczonych mężów, pisarzy i poetów, w których tak obfitowała Polska 16 wieku. W końcu odpiera ŚNIADECKI Z POGARDą TWIERDZENIE VILLERSA, że rozbiór Polski jest godnem zakończeniem historyi społeczeństwa, w którem wojny domowe, nieustające konwulsyje i gorączka par-tyj politycznych i religijnych, były chlebem codziennym. Wystąpienie to ŚNIADECKIEGO GłOśNEM BYłO W SWOIM CZASIE W PARYżU I ZYSKAłO DLAń WDZIęCZNOść RODAKóW I PRZYJACIół POLSKI. DODAMY TU żE VILLERS był jednym z pierwszych, którzy usiłowali wprowadzić do Francyi filozofiję KANTA. Właściwa literacka działalność ŚNIADECKIEGO ROZPOCZYNA SIę DOPIERO W WILNIE. O PRZYCZYNIE TEGO FAKTU WSPOMNIELIśMY już przy końcu poprzedniego rozdziału: Urząd rektora i połączona z nim konieczna potrzeba czuwania nad ogólnem w kraju umysłowym ruchem i nad pedagogicznym szkół kierunkiem były do tego pobudką. Między pracami literackiemi ŚNIADECKIEGO, ZAJMUJą BEZ WąTPIENIA PIERWSZE MIEJSCE, TAK POD WZGLęDEM JęZYKA I FORMY JAK I WYGłASZANYCH POGLąDóW, MOWY I ZAGAJENIA PUBLICZNYCH POSIEDZEń PRZY OTWARCIU I ZAMKNIęCIU KAżDEGO ROKU SZKOLNEGO. 1) II tom Pam. Bal. str. 186-187. 2) Tamże str. 187 - 195. 118 Uniwersytet wileński, dzierżąc w rękach najwyższą władzą szkolną na całą Ruś i Litwę, był niejako urzędowym wyobra-zicielem ogólnej w tych krajach oświaty, w tym. też charakterze naczelnika wychowania publicznego występował zawsze jego rektor. W urzędowych zaś uroczystościach Uniwersytetu Wileńskiego odzwierciadla się ruch naukowy i szkolny całego kraju, który pod zarząd tego uniwersytetu należał. Zamknięcie lub otwarcie roku szkolnego w uniwersytecie było zamknięciem łub otwarciem nauk we wszystkich szkołach. A rektor zabierając głos przy takich uroczystościach, nie przemawiał, tylko do młodzieży uniwersyteckiej, ale do młodzieży wszystkich szkół w ogólności. Dla tych to właśnie powodów nie zaniedbał JAN ŚNIADECKI nigdy korzystać z takich uroczystych chwil, nie zaniedbał ani razu w ciągu urzędowania swego odezwać się z rektorskiego krzesła do młodzieży i do zgromadzonych rodziców, objaśniając ich, czyto o postępie i rozwoju szkół i oświaty w kraju, czyto o wzniosłych celach i zadaniach szkolnej nauki i wykształcenia. Mowy jego wygłaszane zawsze osobiście przy otwarciu i zamknięciu każdego roku szkolnego 1) są jakoby żywą kroniką postępu oświaty w kraju, któ-rego szkołami zarządzał; z drugiej zaś znowu strony w nich rysuje się nam dokładnie całość poglądów ŚNIADECKIEGO, na cele nauki, wychowania i oświaty: są one zbiorem jego zasad pedagogicznych. I tak zaraz już w jednej z pierwszych mów swoich wskazując młodzieży cel wychowania publicznego powiada, że „sztuka sposobienia ludzi przez edukacyją publiczną, stwarzać powinna wszystkie pomocy do polepszenia bytu kraju, a usuwać przeszkody, leczyć wszystkie narowy osobiste i towarzyskie, wpra 1) Śniadecki Jan był rektorem uniwersytetu Wileńskiego od roku 1807 do r. 1814 posiadamy też z tych lat 15 jego mów na rok 1807 przypadają, trzy, a na każde następny po dwie z wyjątkiem roku 1812, który był rokiem wojny na Litwie. Mowy te są zebrane razem w II tomie pism rożm. str. 1—181 i noszą zawsze datę albo 15 Września otwarcie roku szkolnego, albo 28 (30) Czerwca zamknięcie, 119 wiać ludzi w dobre nałogi i postępki, ubezpieczać ich od błędu przez rozsądek i potrzebną rzeczy znajomość" 1). Za przyczynę tysiącznych przywar, zarażających towarzystwo ludzkie, uważa ŚNIADECKI błąd lub niewiadomość, wszystkie zaś gorszące w spółeczności ludzkiej sprawy nie przyjmą się, zdaniem jego, i nie przystaną do człowieka, który przyszedł do czystego wyobrażenia porządku towarzyskiego, który dobrze obliczył swe rzetelne korzyści utopione w interesie powszechnym, który się poznał na dostojeństwie natury ludzkiej i uczuł głęboko szacuuek samego siebie. Wszystko to wyrobić w człowieku jest zadaniem oświecenia szkolnego, które powinno w ten sposób urządzić kierunki publicznego i domowego życia. Z takim poglądem na cele wychowania szkolnego, łączy ŚNIADECKI na innem miejscu wysokie pojęcie o stanowisku i obowiązkach publicznego nauczycielą: „Jestto zaiste szlachetne zatrudnienie* powiada „zająć się rzemiosłem kierującem współ-lu-dzi do własnego ich dobra, doskonalić dane im od przyrodzenia władze i siły duazy, odkrywać ich uwadze potrzebne do źyoia prawdy, ubezpieczyć ich od sideł uprzedzenia i błędu i skazać im drogę postępowania zgodną z porządkiem społeczności ludzkiej i z ich osobistym pożytkiem"2). Porównując zaś dalej zgromadzenia doskonalące tylko nauki ze zgromadzeniami uczącemi przyznaje wprawdzie, że i tamte mają świetne pole do popisu, ale zadanie tych drugich jest jeszcze ważniejsze, gdyż one oprócz zdobyczy prawd nowych łub nowego, znanych myśli przystosowania mają w nauczaniu za szczególny cel dobro mieszkańców kraju i korzyści własnych współziomków: ich zamiarem jest nie tak pracować nad rozszerzeniem granic nauk, jako raczej nad obmyślaniem i doskonaleniem pomocy dla pojęcia ludzkiego, ułatwiając sposoby uczenia, zaszczepiając czysty i prosty porządek myślenia w każdej nauce 3). Tak więc wywyższa tutaj na ') Mowa z dnia 28 Czerwca 1807. Pism. rozm. II str. 12, 2)       Tamże atr. 18. 3)       Tamże str. 19. 120 wet ŚNIADECKI zgodnie z całym swoim sposobem myślenia pracę pedagogiczno-naukową nad czysto teoretyczne badawcze zajęcia, a nauczycielowi prócz tego przyznaje jeszcze posłannictwo jakoby spółecznego lekarza: kreśląc obraz różnych przywar społecznych, dodaje, że sztuka formowania i oświecenia ludzi, leczyć powinna te wszystkie choroby umysłu i narowy serca. Żeby ludzi przeniknąć czcią sprawiedliwości, trzeba im odsłonić, i wystawić obraz porządku moralnego społeczności i wprawiać od młodości w ciągły nałóg szanowania tego fundamentu i puklerza wszystkich swobód towarzyskich. Żeby im odkryć źródła ich dostatku i wygód, trzeba im przez naukę objawić dobrodziejstwa natury, sztuki i przemysłu i pokazać sposoby ich zażycia i doskonalenia Żeby im zaś pomódz skutecznie w tych całych umiejętnościach i razem ich bronić od błędu, trzeba utrzymywać nad niemi gorejącą pochodnię rozumu, szerzyć dobroczynne jego światła, a wstrzymując pociski targającego się uprzedzenia, czekać w ciągłej utarczce zupełnego tryumfu prawdy" 1). Widzieliśmy jak ŚNIADECKI już w rozprawie o nauk mat. pocz. podniósł wpływ tych nauk na oświecenie publiczne, przypisując im zdolność wprawiania umysłu w nałóg dobrego myślenia, tu zaś widzimy że radby zrobić z nauki w ogólności taki nałogowy środek ku ulepszaniu ludzi i społeczeństwa. Ale bo też nie nazywa on nauczaniem gromadzenia luźnych tylko wiadomości, zaraz w tej samej jeszcze mowie wystawiając młodzieży, że nauki są to płody długiego postrzegania, głębokiej uwagi, dowcipu i bystrego rozumu, których przyswoić nie podobna tylko długim a czasem tru-dnem trawieniem: to jest wytężeniem sił pojęcia i rozwagi, kładzie wielki nacisk na zasadę, że być gruntownie uczonym nie jest to jedno co wiele rzeczy pamiętać: ale jestto zgłębić je rozumem, obejrzeć skrzętną uwagą ze wszystkich stron, umieć ocenić ich stopień pewności lub wątpliwości, uszykować sobie porządnie wyobrażenia i myśli i widzieć całą osnowę nauki jak je 1) Tamże str. 21. 121 dno pasmo prawd i początków wywijających się jedne z drugich. Przydam jeszcze do tego, że byó gruntownie uczonym, jestto przystosować nauk ę do osobi-stego doskonalenia samego siebie, to jest, wyciągnąć sobie z niej pewne i stateczne prawidła do czystego rozsądku o rzeczach i do prawego postępowania w sprawach i zdarzeniach życia". „Nie dosyć bowiem", woła szanowny rektor do młodzieży, abyście się usposobili na ludzi światłych i uczonych, ale wam jeszcze należy być ludźmi godnemi szacunku, przez obyczaje i przykładne życie, powinniście w postępkach waszych okazywać uszanowanie dla tych prawd, które czerpacie w naukach. Człowiek uczony bez obyczajów jest zniewagą nauk i najniebezpieczniejszą zarazą towarzystwa, jestto chodząca sprzeczka myśli z uczynkami"1). Słowa te w wyborny rzeczywiście sposób charakteryzują uczonego, który przejęty duchem prawdziwie obywatelskim, niemógł nigdy cenić nauki tylko dla niej samej, ale zawsze w stosunku do człowieka i ze względu na jej społeczne i narodowe pożytki. Jednakowoż co jest rzeczą najważniejszą, że ŚNIADECKI jak widzimy z powyższych słów, nie rozgranicza stanowczo wiedzy i nauki od moralności. Gruntownie uczonym nazywa nie tylko tego, który pojął naukę jako jedno pasmo prawd i początków, ale przedewszystkiem tego, kto umiał przystosować naukę do osobistego doskonalenia samego siebie i wyciągnąć. z niej prawidła do czystego rozsądku i prawego postępowania. Takie pojęcie moralnego znaczenia nauki występuje jeszcze wyraźniej w mowie do młodzieży będącej zagajeniem sesyi publicznej, dnia 15 Września 1810 roku. Nazywa ŚNIADECKI tutaj oświecenie, które człowieka kształci i doskonali prawie siłę twórczą, razem żywiołem porządnej społeczności krajowej a zatem źródłem szczęśliwości domowej i publicznej, każe je uważać jako będące dopełnieniem dzieła stworzenia a przez wydobyte si 1) Tamże str. 22 — 24. 16 122 ły i talenta, uzacnieniem natury ludzkiej 1). „Wszakże" powiada „cywilizacyja ludzi nic innego nie jest. tylko rozwinienie i wydoskonalenie wszystkich władz człowieka, do czego nauki, jeżeli nie jedyną to zapewne są najdzielniejszą pomocą. Człowiek okryty niewiadomością siebie i rzeczy, jestto istota błąkająca się w ciemnościach, którą dopiero światło nauk prowadzi na drogę porządnego i przyjemnego życia". Dotąd rozprawiano wiele o materyjalnych i ekonomicznych pożytkach nauk, ale te wszystkie korzyści ulepszające byt człowieka fizyczny, nie są zupełną chwałą i zaletą nauk, gdyż „prawdziwa godność nauki wyciągać się i cenić powinna z wpływu jaki wywiera na wydoskonalenie władz ludzkich, na wyrobienie prawdziwej dostojności człowieka, na polepszenie nie tylko fizycznego ale i moralnego bytu ludzi i narodów" 2). Tego rodzaju pogląd na etyczne znaczenie nauki i oświecenia, stoi w związku z wszechstronem pojęciem ich zakresu. Sądzićby można, że ŚNIADECKI JAN MATEMATYK I ASTRONOM POłOżY GłóWNY NACISK NA WAżNOść MATEMATYKI I NAUK PRZYRODNICZYCH W SZKOLNEJ NAUCE; ZARZUCANO MU NAWET, żE TAKIE BYłO W RZECZY SAMEJ JEGO ZAPATRYWANIE, POSłUCHAJMY ZATEM CO MóWI 3): „PRZESąD UCZONYCH WYNOSZąCYCH JEDNę NAUKę Z POGARDą DRUGIEJ, JEST TO SAMOLUBSTWO CHCąCE SIę PRZECENIć LEKCEWAżENIEM RZECZY SOBIE NIEZNANYCH, JESTTO UCZONE BARBARZYńSTWO WYNIKAJąCE Z KRóTKIEGO I FAłSZYWEGO RZECZY WIDZENIA. BIEG I DOSKONAłOść CYWILIZACYI IDZIE ZA BIEGIEM I ZA WZROSTEM DOBRZE URZąDZONYM OśWIECENIA. ALE żE CZłOWIEK NIC PRAWIE NIE ODKRYł, CZEGOBY NA ZłE NIE UżYł: MAJą WIęC I NAUKI SWOJE ZARAZY, JAKO SKUTKI I BLIZNY CHORóB UMYSłOWYEH, OD KTóRYCH MłODE GłOWY BRONIć I ZABEZPIECZAć NALEżY. TO ZACHOWAWSZY COKOLWIEK JEST PRAWDą, COKOLWIEK ROZWIJA I DOSKONALI SIłY CZłOWIEKA, DAJE IM KIERUNEK PROSTY I PORZąDNY, JEST W INSTRUKCYI KRAJOWEJ POżYTECZNEM I SZA 1) Pisma rozm. II str 85. 2)       Tamże str. 86. 3)       Tamże str. 86. 123 nownem. Dlatego niemożna ganić i potępiać przyjętego w wydziale Wileńskim planu Instrukcyi szkolnej, że on zawiera tak liczne i wielorakie rodzaje nauk". Nazywając zaś dalej nauki zatrudnieniem rozmaitych władz wzrastającego człowieka, wylicza przymioty każdej z osobna: Nauka języków ćwiczy pamięć, nauki matematyczne przyzwyczają go do rozwagi, do porządnego wywodzenia myśli, uprawują i wzmacniają rozum i prowadzą refleksyję do rozleglejszego rzeczy widzenia. Nauki fizyczne obe-znawając człowieka z dziełami przyrodzenia, zaostrzają i rozprzestrzeniają w nim pojęcie. Nauki moralne i historyja, podnoszą i prostują jego czucia a oswajając go z porządkiem moralnym świata, skazują drogę prawdziwej zacności. Wymowa, po-ezyja, historyja kunsztów, rozszerzają, doskonalą i prostują ima-ginacyję, okazują mu potęgę i czarujące wdzięki mowy ludzkiej podnieconej talentem. Zgoła rozmaite te wiadomości wydobywają kierują i zasilają rozmaite władze umysłu i czucia; wszystkie zaś te pierwiastkoAve, ale czyste i porządne każdej nauki obrazy i wrażenia składają magazyn myśli, prawd i postrzeżeń, potrzebny do trafnego o rzeczach sądzenia. Natura obdarzywszy człowieka, skazuje sama potrzebę rozmaitych pomocy każdej sile właściwych. I dla tego zarzuty i wrzaski tak niewiadomego jak uczonego pospólstwa jakoby ta wielość przedmiotów była zbytniem młodego obciążeniem, niezgadzają się ani z doświadczeniem ani z rozumem. Człowiek porządnie uczony, powinien wprzód wiele wiedzieć, ażeby mógł patem jeden przynajmniej objekt gruntownie objąć i umieć. Trzeba żeby każda jego siła miała swoje zapasy, aby mogła skutecznie i dzielnie posiłkować drugą. Ten skryty łańcuch, który łączy władze ludzkiego umysłu, zachodzi mię d zy naukami, które są jego twory: a dzieła zadziwiające pojęcia i talentu, są najczęściej owocem tego związkui wzajemnego władz i nauk na siebie wpływu"1). 1) Tamże str 89. 124 Nie przecenia zatem ŚNIADECKI żadnej nauki, żadnej nie wynosi nad drugą pod względem ich pedagogicznej wartości. Jestto zaś rzeczą niezmiernie charakterystyczną, iż wszechstronne wykształcenie uważa nie tylko za potężny środek prowadzący człowieka do umoralnienia ale prócz tego jeszcze za konieczny warunek należytego fachowego wykształcenia. Człowiek porządnie uczony powinien wprzód wiele wiedzieć aby mógł potem jeden przynajmniej objekt gruntownie objąć. W obec takiego sposobu widzenia rzeczy, nie trudno sądzę odgadnąć, jak mógł ŚNIADECKI wystawiać sobie właściwe cele i zamiary instrukcyi szkolnej. Pierwszym jej celem i najważniejszym, to oczywiście pożytek moralny i społeczny drugim, pożytek fachowo praktyczny. Tak też wyraził się rektor w ostatniej swojej mowie, którą w roku 1814 otwarcie roku szkolnego zagaił: „Dwa są walne zamiary instrukcyi szkolnej/ powiada tam, „opatrzyć wasz umysł w potrzebne prawdy i wiadomości i nadać taki kierunek waszym żądzom, skłonnościom i siłom, jaki w stosowaniu i użyciu tych wiadomości jest potrzebny do wiernego, umiejętnego i pożytecznego pełnienia tych obowiązków, które was czekają, względem rządu, ojczyzny, towarzystwa, familii i domowników w każdem Waszem położeniu i w każdej przygodzie życia"1). Najważniejszym środkiem prowadzącym do 'osiągnienia takiego celu, jest pewny porządek, pewna miara i proporcyja zachowana w doskonaleniu sił człowieka 2), czyli mówiąc innemi słowy wykształcenie harmonijne, które żadnej strony ani cielesnej ani duchownej nie zaniedbuje, które wszystkie nauki zarówno uwzględnia, wszystkie władze jednako rozwija, a użyciem i rozkładem czasu należycie kieruje. Nie możemy się dziwić, że ŚNIADECKI takim hołdując zapatrywaniom," nie był zwolennikiem wychowania prywatnego. Jeszcze w roku 1808 otwierając posiedzenia komissyi przezna 2) Pisma rozm. II str. 172. 2) Tamże str.172 - 173.                                                                                           125 czonej do uporządkowania funduszów edukacyjnych 1), podniósł wysoko znaczenie szkół publicznych; powiedział, że ,niech kto wychwala jak chce edukacyją domową, dlatego że ona jest majętnym tyłko a zatem małej liczbie mieszkańców dostępną, dlatego, że jej układ i kierunek usuniony od publicznego widoku i śledzenia narażony jest na niebezpieczeństwo błędu i szkodliwych przywidzeń: dlatego, że jest rozmaitą, biorącą tyle odmian i postaci, ile prywatnych domów i nauczycieli a zatem niemo-gącą nadać umysłom jednostajnego, że tak powiem kroju, toku i sposobu myślenia i więcej do spółeczności familijnej, jak do wielkiej społeczności narodowej młódź sposobiącą; dlatego mówię edukacyja domowa niemoże iść w porównanie z rozległymi pożytkami edukacyji publicznej" 2). A wymieniając dalej wszystkie zalety publicznego wychowania dodaje, że tem ostatniem „kierują prawidła pewne z natury władz ludzkich wyciągnione, strzeżone powagą rządu, doskonalone ciągłą uwagą i doświadczeniem wszystkich ludzi tej sztuce się poświęcających, wystawione na skrzętną bacznośó i przeglądanie całego kraju" 3). Do tego jeszcze trzeba dodać, że edukacyja publiczna zaszczepia w samym kwiecie młodości „owe słodkie i trwałe związki sąsiedzkiego i publicznego życia, ona rozbudza owe żądze celowania jednych nad drugimi, owe wyścigi i zapasy pracy i pilności 4). Jakżeż różne są te zdrowe poglądy naszego pedagoga od owych utopij ROUSSA np., który w odsobnieniu, w oderwaniu człowieka od społeczeństwa, widział środek udoskonalenia go. ŚNIADECKI przeciwnie pragnie wychować człowieka w społeczeństwie i dla praktycznego pożytku społeczeństwa. 1) Pisma rozm. II str. 25 — 37. Komisyję tę mianował Cesarz, rozpoczęła ona urzędowanie swoje dnia 27 kwietnia 1808 roku i miała uporządkować fundusze edukacyjne gubernii Litewskiej, Białoruskiej, i Mińskiej. 2) Pisma rozm. II str. 29. 3)       Tamże. 4)       Tamże str. 30.                                                                                  126 Najciekawszą jednak może stroną pedagogicznych poglądów ŚNIADECKIEGO jest jego zapatrywanie się na stosunek wychowania i oświecenia do religiji. Przedmiotowi temu poświęcił rektor Uniwersytetu Wileńskiego całą jedną mowę, wygłoszoną dnia 15 września, przy otwarciu roku szkolnngo z 1811 na 12 1). Pojęcie stosunku tych dwóch ważnych umysłowych czynników, jest u ŚNIADECKIEGO zupełnie oryginalnem i ma źródło swoje w polskim charakterze jego nauki i filozofii. W mowie tej stara się SNIADECKI odpowiedzieć na pytanie dla czego religija jest tak ważnym przedmiotem nauki w szkołach, dlaczego zagłębiając się w poznanie dzieł świata i stworzenia, uczymy się razem czcić i wielbić ich Twórcę, a oświece nie młodzi w naukach, łączymy ze światłem Religii i prawidłami czystej pobożności 2). Wykazuje tedy naprzód, że już rozum i doświadczenie pouczają nas, że zaniedbanie instrukcyi religinej w wychowaniu młodzi, ściąga okropne na ludzi i całą społeczność nieszczęścia. Społeczność zasadza się na porządku moralnym; ponieważ zaś człowiek nosi w sobie zarody cnót i występków, ponieważ wstrząsają nim nieraz gwałtowne namiętności, godzące na wywrócenie moralnego porządku, na których wstrzymanie ani w przyrodzeniu, ani w przemyśle ludzkim, nie masz skutecznej siły, przeto religija jest koniecznym warunkiem porządku społecznego. Ci zaś, którzy religiję nazwali ludzkim wymysłem, wyrzekli w tym zarzucie najpiękniejszą dla rozumu pochwałę, bo cóż może być wspanialszego nad myśl wystawiającą nam za początek rzeczy Najwyższą Mądrość, wszechmocną i we wszystkie doskonałości przybraną Mądrość, która wiąże porządek fizyczny z 'moralnym i wskazuje człowiekowi wyższe przeznaczenie. Dalej dowodzi ŚNIADECKI, że religija uzupełnia dopiero nasz pogląd na świat. „W naukach fizycznych"3) po 1) Pisma rozm. II str. 116 — 136. Mowa o instrukcyi religijnej. 2) Tamże str. 119. 3) Tamże str. 120. 127 wiada, nie możemy poznawać tylko same skutki i fenomena, dochodząc jak jedne wynikają z drugich, pierwsza zaś i najodleglejsza przyczyna tych fenomenów jest niedostępną tajemnicą tak dla zmysłów, jak i dla fizyki. Otóż obraz najwyższej mądrości dopiero, kończąc pasmo fenomenów fizycznych, zaczyna łańcuch prawd moralnych, a będąc najbezpieczniejszą i jedyną warownią związku towarzyskiego, jest jeszcze tą przecudną dla rozumu jednością godzącą świat i czyny ludzkie z wiecznemi prawidłami porządku. Ta myśl dopiero daje wysokie przeznaczenie człowiekowi, obudza nadzieję lepszej przyszłości, zapala miłość sprawiedliwości i cnoty, powściąga namiętność, wraża wstręt i odrazę do zbrodni 1). Tymczasem nauka przeciwników religii, nietylko że nie daje na to miejsce człowiekowi nic rozumniejszego ale go nawet poniża: „Robaczek zamknięty w bryłce prochu, bierze swoje kryjówkę za sferę światów, a swoje dumne marzenia za plan Boga i za granicę ludzkiego pojęcia"2). Nauka ateistów nic nie tłumaczy a wszystko podkopuje, tak fundamenta moralności jak i porządek towarzyski, z nią upada i ginie cała zacność i dostojność człowieka 3). To też zjawia się ona tylko w chwilach narodowego i społecznego upadku a prowadzi całą społeczność do skonu. „Jestto duma występnego myślenia, która przywłaszczyła sobie tylko świetne imię filozofii. Prawdziwa filozotija bowiem czyli miłość mądrości, nie może być nigdy nauką, niszczącą związki towarzyskie; prawdziwa filo-zofija przekonywa nas, że bez czystej religiji nie masz w ludziach siły na zabezpieczenie towarzyskiego porządku" 4). Dochodzi zatem ŚNIADECKI DO TEGO PRZEKONANIA, żE OGóLNE PRAWIDłA ROZUMU WYśWIECAJąCE PORZąDEK MORALNY SPOłECZNOśCI MUSZą BYć OPARTE NA PIERWSZOJ PRZYCZYNIE, PONIEWAż ZAś OPłA 1) Tamże str. 121. 2) Tamże str. 121. 3) Tamże str. 122. 4) Tamże str. 123. 128 kany byłby los człowieka, gdyby niemiał innej obrony przeciwko burzom namiętności, prócz metafizyki od wielu niezrozumiałej, ponieważ zgłębienie natury ludzkiej poucza nas, że namiętność pokonywa się skutecznie, tylko drugą namiętnością mocniejszą a zatem tylko głęboko od młodości wpojone człowiekowi czucie religijne może go podnieść i może być skuteczną warownią obyczajów i moralności. Tylko religija zdolną ject opanować najskrytsza myśli człowieka, gdyż ma ona siedzibę swoją w sumieniu; tak więc „sumienie człowieka jako straż wewnętrzna obyczajów, jestto przybytek samego Boga, do którego prawa ludzkie nie mają przystępu" 1). Związek towarzyski ludzi ma wiele wad i niedostatków, człowiek podlega najrozmaitszym przypadłościom i nieszczęściom, gdyby więc nie religija chrześcijańska, która cała jest zajęta dobrem i niedolą człowieka, gdyby nie ewangielija, która jest nauką prawdy pokoju i pocieszenia,; w cóżby się zmieniło społeczeństwo ludzkie? chyba w barbarzyńską hordę podległą ciągłym przewrotom, klęskom i zniszczeniom 2). Prawda, mamy w historyi nadużycia, które się działy pod płaszczem i pokrywką religii, ale ich istotną przyczyną była przewrotność ludzka a nie religiia. Źle więc robią ci pisarze, którzy swojemi szyderstwy wpoili w serca młodzieży oziębłość dla religii, bo „żaden fanatyzm pobożności nie wyzionął razem tyle klęsk i nieszczęść ile fanatyzm niedowiarstwa" 3). Zwraca się wreszcie ŚNIADECKI do młodzieży a przestrzegłszy ją wymownemi słowy przed obłędami wieku, dodaje, że owoce nauki powinny być dwojakiego rodzaju, że obok wzbogacenia umysłu wiadomościami i wydoskonalenia władzy myślenia i sądzenia, powinna młodzież przez naukę wdrażać się w cnotliwe skłonności i postępki, aby nie zboczyć z drogi prawa i sprawie 1) Tamże str. 125. 2) Tamże str. 128. 3) Tamże str. 132. 129 dliwości. Dwa te zaś owoce nauki i dobrego wychowania' nie nabywają się tylko pracą i przywyknieniem. ,,Pamiętajcie o tem że nauka tyle tylko jest zaletą człowieka ile ten umie pokazać jej wartość i korzyści w postępkach, a przez postępki wyrazić i utrzymać dostojność natury ludzkiej. „Nie masz bowiem śmieszniejszego stworzenia jak człowiek uczony w mowie i piśmie, a niedorzeczny w postępkach. Wraźcie sobie głęboko w myśl i czucie tę ważną prawdę, że gruntem szczęścia osobistego i najbezpieczniejszą warownią obyczajów i moralności jest czysta Religija; ktokolwiek wam inaczej mówi i radzi w najważniejszym punkcie waszego szczęścia, zwodzi was i oszukuje" 1). Mowę pełną wielkich prawd kończy rektor słowami, któreby i dziś jeszcze każdemu pokoleniu powtarzać należało, słowami najlepiej określającemi jego sposób myślenia. „W dochodzeniu prawdy" powiada „stąpamy po rozstawionych sidła h błędu. Choć panowanie pierwszej pełne korzyści i chwały, byćby powinno trwałe i wieczne; biąd atoli dosyć łatwo się czepi ludzkiego umysłu i ma swoje epoki przewodzenia: bo lud/ie są jak chuśtające się dzieci, co na przemian dźwigają się w górę i spadają. Ale dzięki Opatrzności, że w nauce obyczajów i porządku moralnego nikt nie błądzi bezkarnie ! Błąd osobisty drogo się opłaca zgryzotą, utratą zdrowia, majątku, sławy, a wreszcie nieszczęśliwą starością. Błąd zarażający większą masę towarzystwa, prędzej czy później ściąga karę na całą społeczność. Częstokroć jedno pokolenie błądzi i grzeszy, a drugie za nie cierpi i pokutuje. Dzieje domowe i obce napełnione są dowodami tej prawdy. Na uczącej się młodzi, oparte są nadzieje doskonalszej społeczności krajowej, starajcież się usposobić na jej zaszczyt i ozdobę. Gotujcie sobie przez naukę i chwalebne postę-. powanie owę godową szatę rozsądku, honoru, cnotliwych skłonności i przywyknień, w którą przybrani na odnowę towarzystwa 1) Tamże str. 133,        17 130 zwrócicie wszystkich oczy jako na przyjemny widok pociechy i zbudowania 1)    Rzecz o instrukcyi religijnej jest bez wątpienia najpiękniejszym pomnikiem ŚNIADECKIEGO wymowy i nauki. Tak przemawiał mąż, którego dzisiaj z podziwienia godną odwagą ogłoszono ojcem polskiego pozytywizmu. W całym blasku występuje tu postać myśliciela, który, zgruntowawszy potrzeby natury ludzkiej i społeczeństwa, działa i pracuje dla niego; który nie w abstrakcyjach, nie w nauce dla samej nauki, ale w moralnych pożytkach widzi najważniejszą jej stronę. Poglądy jego pedagogiczne tu rozwinięte moglibyśmy nazwać połączeniem zasad kierunku realistycznego i humanitarnego, gdyż celem nauki jest pożytek wprawdzie, ale nie pożytek materyjalny, lecz pożytek wyższy moralny i spółeczny, którego wynikiem prawdziwy postęp i rozwój narodowy. Ponieważ zaś ŚNIADECKI będąc wielkim znawcą natury ludzkiej, wiedział dobrze, że czysta abstrakcyja duchowi nigdy nie wystarczy, gdyż „namiętność tylko drugą namiętnością pokonaną być może", żądał przeto połączenia nauki z wychowaniem religijnem, które z jednej strony jest podstawą wyższych i wzniosłych uczuć moralnych, z drugiej zaś znowu strony podaje rozumowi i wiedzy dopełnienie harmonijnego na świat poglądu. Pojęcie to stosunku wiedzy i religii jest u ŚNIADECKIEGO pod wieloma względami oryginalne, wypadnie nam też wrócić jeszcze do niego. Tu kładziemy tylko nacisk na jaskrawą pod tym względem różnicę między nim a KANTEM. KANT szuka pewnych prawd religijnych w granicach czystego umysłu i pragnie ustalić zasady wiary rozumowej 2), fałszywem zaś nazywa wychowanie młodzieży, które naukę cnoty i moralności opiera na prawdach tradycyi religijnej, żądając oparcia moralności, na kategoryjach czystego praktycznego umysłu. Tymczasem ŚNIADECKIEMU czysta abstrakcyja rozumowa nie wystarcza, istotę religii widzi on w uczuciu, 1) Tamże str 135 — 136. 2) Religion innerhalb der Grenzen der blossen Vernunft. 131 w rozbudzaniu uczuć moralnych; a wiedząc, że namiętność tylko namiętnością pokonaną być może, żąda oparcia wychowania moralnego na podstawach żywej wiary i religijnej tradycyi. W poglądach pedagogicznych ŚNIADECKIEGO nie trudno przychodzi nam rozpoznać ten sam sposób myślenia, któryśmy już w naukowych jego pracach wykryli. Pracując piórem w naukach, uwzględnia zawsze praktyczne umysłowe pożytki, szkoła zaś zdaniem jego również o tyle ma tylko wartość, o ile do pożytków umysłowych i moralnych spółeczności prowadzi. W naukach postawił zasadę, że wiedzieć to znaczy obejmować i łączyć szczegóły w ogólnych prawidłach i widokach, w szkole zaś radby aby młodzież nie była zajętą li tylko gromadzeniem szczegółowych wiadomości, ale aby dochodziła do ogólnych poglądów, wyrabiając i kształcąc władze myślenia. Poglądy te są niejako wyrazem związku ŚNIADECKIEGO Z umysłowością europejską zachodu, podczas gdy myśli o pożytkach moralnych nauki, o edukacyi publicznej, o wszechstronem uwzględnianiu różnych nauk, a wreszcie o stosunku nauki do religii i potrzebie tej ostatniej są wyrazem związku z umysłową przeszłością własnego narodu, są oryginalną je-go cechą. Nie trudno zdaje mi się zrozumieć, że sposób myślenia ŚNIADECKIEGO w rzeczach religii mógł być tylko wynikiem odebranego w dzieciństwie jeszcze w kraju kierunku i wykształcenia; najlepszym zaś tego dowodem, to fakt, iż będąc ściśle zespolonym z jego charakterem objawiał się on nie tylko w słowach, ale przedewszystkiem w czynach. ŚNIADECKI jako rektor pilnie przestrzegał, aby ani nauka religii ani praktyki religijne nie były w szkołach zaniedbywane 1). IGNACY DOMEJKO zaś w liście swoim o Filaretach i Filomatach wspomina 2), że „z profesorów uniwersyteckich od śmierci pobożnego dziekana księdza MICKIEWICZA, który wymagał od uczniów świadectw miesięcznej spowiedzi, jedni tylko NIEMCZEWSKI, JAN ŚNIADECKI i rektor MALEWSKI, może który ze starszych emerytów 1) Zob. Pam. Bal. I str. 660. 2) Zeb. Filareci i filomaci list Ignacego Domejki. Poznań str. 20. 132 chodzili na mszę, a w ogólności było w modzie szydzić z księży i z nabożeństw". W niektórych poprzednio zestawionych poglądach ŚNIADECKIEGO na zadania nauki i wychowania nie trudno jest także dopatrzeć się pewnej łączności z zasadami przy-jętemi w wychowaniu publicznem, przez komisyję edukacyjną. Łączność tę stwierdził sam ŚNIADECKI. Posiadamy z pod jego pióra dwa żywoty poświęcone pamięci dwóch sławnych w Polsce ludzi, z którymi go łączyły najściślejsze duchowe węzły: Żywot POCZOBUTA 1) i żywot KOłłąTAJA 2) wraz z opisaniem stanu Akademii krakowskiej, przed reformą. POCZOBUT był towarzyszem ŚNIADECKIEGO W zawodzie naukowym i najświetniejszym przed nim w Polsce nauki astronomii wyobrazicielem. Nie tylko zaś w astronomii był POCZOBUT poprzednikiem ŚNIADECKIEGO, lecz także i na stanowisku rektora Wileńskiego Uniwersytetu. KOłłąTAJ znowu to ten mąż, który pierwszy wpłynął na stanowczą zmianę kierunku w umyśle ŚNIADECKIEGO, to jego przełożony w zawodzie pedagogicznym; jeżeli reforma Akademii krakowskiej była dziełem KOłłąTAJA, to do ustalenia stosunków tej szkoły, do jej podniesienia nikt się znowu tyle nie przyczynił, co ŚNIADECKI 3). Obu łączyły najściślejsze związki przyjaźni, wspólnej pracy, wspólnych poglądów. Było to więc niejako potrzebą serca u naszego uczonego aby po zejściu z tego świata tych dwóch sławnych w Polsce mężów wystawić im w pamięci narodu odpowiednie do położonych zasług pomniki, a oddając cześć ich postaciom tem samem stwierdzić swoją ścisłą i serdeczną z nimi duchową łączność. Tak żywot POCZOBUTA jak i KOłłąTAJA są to płody pióra, które dla badacza śledzącego umysłowe usposobienie ŚNIADECKIEGO wielkie mają 1) Żywot uczony i publiczny Marcina Ocllanickiego Poczobuta Czytany na publ. pos. Imp. Wil. Uniw. przy zamkn. rocznego biegu nauk dnia 30 Czerw. r. 1810. Pism R. I. 311 — 357. 2) Żywot literacki Hugona, Kołłątaj a z opisaniem stanu Ak. krak. w jakim się, znajdowała przed rokiem Reformy 1781, napisany w roku 1813. Pism. rozm. J str. 1—144. 133 znaczenie. Jeżeli w naukowych pracach stwierdził łączność swoją z umysłowością i z nauką zachodu, to w żywotach POCZOBUTA i KOłłąTAJA stwierdził taką łączność z umysłową przeszłością własnego narodu. Kreśląc wymownemi słowy obraz żywota tych dwóch mężów, na których zasługi i prace własnemi patrzał oczyma, uzupełnił na tóm tle obraz swoich poglądów tak na znaczenie nauki w życiu narodu jakoteż i na charakter i zadania szkół i publicznego oświecenia W żywocie POCZOBUTA wystawił nam postać męża, który pierwszy po wiekach postawił u nas nauki na równi z zachodem, a w żywocie KOłłąTAJA postać wielkiego reformatora szkół i publicznego oświecenia: tu zaś miał najlepszą sposobneść do wykazania, w czem się z reformatorską pracą tak KOłłąTAJA jak i komisyi edukacyjnej w ogólności zgadzał a wczem różnił. Starałem się już poprzednio zwrócić uwagę czytelnika 1) na tę cześć dla przeszłości i tradycyj narodowych, która była tak wydatną stroną sposobu myślenia ŚNIADECKIEGO. Oddając hołd uznania KOłłąTAJOWI powiada iż wraz z komisyją edukacyjną wielkiego dokonał on dzieła. „Upadły nauki" pisze 2), które na końcu XV i przez wielki ciąg XVI wieku wydały rój ludzi wielkich i postawiły Polskę w rzędzie uczonych Europy narodów. Skaził się język ojczysty prawie całkiem zaniedbany, wylęgła się poczwara azyjatyzmu w pisaniu nadętem i arlekiń-skiem a edukacya publiczna niegdyś jedna dla wszystkich, podzielona potem na sekty Akademicką, Jezuicką i Pijarską a wtych znowu na edukacyę pańską w konwiktach i na chudo-pacholską, doszła do ostatniego stopnia hańby i barbarzyństwa, z którego ją dopiero dzwigać zaczął STANISłAW KONARSKI*. Otóż tego wszystkiego nauczył się KOłłąTAJ a obdarzony głową rozlegle rzeczy ogarniającą ułożył ten przedziwny plan rządu szkolnego, jaki uchwaliła i zaprowadziła komisyja edukacyjna. Za 1) Zob. wyżej str. 24. 2) Żywot Kołł. Pism. rozm. I str. 43. 134 wierał ten plan istotny warunek dobrego rządu i wychowania publicznego, to jest jedność Nauki i jedność dozoru szkolnego po całym kraju. W tym planie władza najwyższa nie wikle się i nie gubi w drobiazgach, które do niej należeć nie powinny, ale całą czujność i pieczołowitość wywiera na pierwsze uczące ciało, jako na źródło, z którego wszystko płynie. Kiedy to źródło jest czyste opatrzone we wszystkie pomoce osadzone ludźmi gruntownie uczonymi, dbałemi o sławę i przy-wiązanemi do kraju, cały bieg instrukcyi publicznej iść musi porządnie i pomyślnie. To pierwsze uczące ciało sposo-biąc nauczycielów szkolnych jest właśeiwym ich sędzią i dozorcą: być ono powinno zbiorem ludzi celujących, otwarte wszystkim narodowym światłom i talentom nie zważając na krój i kolor sukni: do niego niepowinno być wstępu tyl-tylko drogą samej nauki, a wychód z niego każdemu wolny" 1). Jak widzimy więc, oświadcza się tutaj ŚNIADECKI za jednością planu naukowego, który uważa za pierwszy warunek dobrego oświecenia, za jednością kierunku a wreszcie za autonomiją szkolnego rządu, pragnie aby naczelny rząd był w rękach najwyższej naukowej w kraju institucyi, aby ona kształcąc nauczycieli i szkołami rządziła, jednem słowem oświadcza się za oddaniem szkół pod zarząd i kierunek uniwersytetu, zostawiając władzy rządowej nadzór nad tą najwyższą tylko instytucyją. Tak pojęta autonomiją szkolna leżała w duchu polskiej przeszłości, gdzie od najdawniejszych czasów uniwersytet krakowski był nietylko najwyższą szkołą, ale równocześnie i najwyższą władzą szkolną. Zachowała ten istotny charakter polskiego szkolnictwa komisyja edukacyjna, widząc w nim potężny środek do podniesienia szkół, a ŚNIADECKI stwierdza w tej mierze stanowczo związek swój z przeszłością i z planem komisyi eduk., który stał się również podwaliną organizacyi szkolnej na Litwie pod kierunkiem Wileńskiego Uniwersytetu. Najważniejszą zdaniem ŚNIADECKIEGO jest 1) Tamże str. 5, 135 rzeczą aby stan szkolny miał jeden rząd, jedne te same prawidła obowiązków, jeden i ten sam układ i porządek nauki, wyciągniony z natury władz ludzkich, z porządku umiejętności i potrzeb kraju a oparty na nieodmiennych początkach rozumu. Ten plan i systemat uczenia być powinien pod strażą i opieką władzy krajowej, żeby się doskonalił a nie przebierał i mienił, to jest, „żeby był wystawiony na próbę długiego doświadczenia głębokiej i wytrawionej uwagi, nie na przywidzenia i dziwactwa duchów powierzchownych do innowacyi skwapliwych zawsze niebezpiecznych a w tym razie szkodliwych"1). Żąda zatem ŚNIADECKI od planu szkolnego jak widzimy trzech rzeczy: aby był zastosowany do natury człowieka, do potrzeb kraju i do charakteru nauk, aby dalej nie podlegał ciągłym zmianom, ale się tylko doskonalił, nie zaś odmieniał. KOłłąTAJ, trzymając się właśnie takich zasad przy organizowaniu szkół, nie dał się zmamić niedorzecznemi podziałami szkół publicznych w krajach sąsiedzkich na wiejskie, miejskie i szlacheckie, ale uratował i zachował jedność planu i urządzeń szkolnych. Poczytuje to ŚNIADECKI KOłłąTAJOWI za największą zasługę. Ale przecież pomimo całego dlań uwielbienia wytyka mu pod jednym względem błąd wielki i ważny, błąd niepotrzebnego nowatorstwa i zbyt radykalnych odmian w przedmiotach i sposobach nauczania. Smutny był prawda, powiada obraz nauk filozoficznych w Akademii krakowskiej prawie całkiem w perypatetyzmie pogrążonych, bo przy gorącej chęci nie było ich czem dźwignąć i opatrzyć'). Ale czyż można sobie co piękniejszego pomyśleć, dodaje, jak dawne tej Akademii ustanowienia, tymczasem KOłłąTAJ wszystkie te ustanowienia i porządki osądził za niepotrzebne i podał komisyi do uchwalenia całkiem inny skład ciała i porządek nauk, a tak do wielu przezornych i pożytecznych urządzeń wmieszało się w tę reformę niemało pomyłek i uchybień. Odmiany w zastarzałych instytucyjach sprowadzają częstokroć nieprzewidziane 1) Tamże str. 81. 2) Żyw. Kołł. Pism. rozm. 136 nieszczęścia a nowym nie dają się zakrzewić i podnieść, gdyż co innego jest rzeczy nowe budować a co innego od wieków zbudowane przerabiać. W tym ostatnim wypadku nie godzi się wywracać i niszczyć tylko to, co jest szkodliwe 1). Tymczasem przy reformie chwycono się całkiem innej drogi. Zaniechano obrządków akademickich wziętych za pedantyzm, zamknięto dawne promocyje, ograniczając liczbę akademików, do tej którą składali kandydaci płatni nowego założenia: rozpuszczono ludzi starych i poważnych, ośmieliwszy młodych na lekceważenie zasługi i dawnego znaczenia, porównano wszystkich uczących pensyje, jak gdyby zdatność i usilność w ludziach były te same i żadnego na dal zachęcenia nie wyciągały. W jednym prawie roku zatarto te wrażenia, które się wiekami wyrabiały i udzielały ludziom, a które się już więcej nie dały odnowić i wskrzesić 2) Jednakowoż zaraz dodaje, że wszystkie te uchybienia nie były grzechem samego KOłłąTAJA, ale powszechnej w owym czasie w kraju opinii, brak zaś doświadczenia, rady natrętne ludzi jednych z podobnemi insty-tucyjami nieobeznanych, drugich wszystko wywracać lubiących, kierowanych albo nienawiścią, albo interesem osobistym wyprowadziły KOłłąTAJA Z tego toru nieskazitelności, jakim iść powinien człowiek samo dobro publiczne na widoku mający. Widział on w prawdzie mądrość w prawach pierwszych akademii fundatorów, ale nie przyszło mu jej objąć i rozważyć w szczególnych instytucyjach, które były dziełem tych praw wiekami wyrabianem 3). Takie to błędy wytykał ŚNIADECKI KOłłąTAJOWI w urządzeniach szkolnych. Nikt zaś nie był do tego więcej uprawnionym od niego, gdyż nikt nie znał tak dokładnie stanu akademii krakowskiej, nikt nie miał w tej mierze większego doświadczenia. Kształcąc się w akademii krakowskiej, poznał zale 1) Tamże str. 67. 2) Tamże str. 71. 3) Tamże str. 72. 137 ty dawnych jej urządzeń, rządząc nią zaś później, poznał niektóre wady nowych. Przywiązanie to do dawnych tradycyi; i doświadczenie wyrobiły w jego umyśle tak pośredniczące i dodatnie poglądy: Umysłowe skarby prz eszłości narodowej, były to dlań świętości, które wolno były kształcić i doskonalić, ale nie wolno niszczyć i burzyć. Z taką czcią dla narodowej przeszłości, łączy się. bardzo naturalnie cześć i poszanowanie dla ojczystego języka i literatury. To też mówiąc o KOłłąTAJU jako o pisarzu, poczytuje mu SNIADECKI za największą zasługę, że „w dziełach jego język wszędzie czysty, żadnem przekręcaniem słów nie dręczony ani znieważony nie potrzebnem nowych kleceniem" 1). Prawda, dodaje, że KOłłąTAJ w stylu jest miejscami rozwlekły, bo przywykł nie sam pisać ale dyktować, w tym zaś sposobie pracy myśl swobodniejsza bardziej się rozlewa; rozwlekłość jego jednak nie jest stroj-nem w słowa ubóstwem myśli 2). Przy ocenianiu piśmienniczych zasług KOłłąTAJA wygłasza ŚNIADECKI zdania, które są jakby zarodem późniejszych jego a szerzej rozwiniętych poglądów. I tak wyjaśniając znaczenie prac KOłłąTJA powiada, że „prace te jako dobrego w języku narodowym pisarza są tem droższe dla krajowego oświecenia, że zaszczyceni tylą pięknemi płodami poetów, nie wiele liczymy dobrych prozą pisarzy. Sztuka ta nie mogła się podnieść, póki gruntowne nauki zakorzenione w szkołach od dzieł zabawy i imaginacyi nie skierowały Polaków do poważnych zatrudnień rozumu. Przeprawa atoli ta nie mogła uniknąć niebezpieczeństw od głów nieposłusznych radzie PLATONA, który każe wprzód długo milczeć i myślić, nim się zacznie mówić i pisać. Nie strawiwszy nauki, nie wyrobiwszy jej długiem myśleniem na postać rodowitą i nie przyswoiwszy jej językowi, piszemy z książek nie z głowy, a zatem pisać musimy źle 1) Tamże str. 112. ') Tamże str. 113. 18                                                                                           138 i niewłaściwie. Stąd potwory niepotrzebnych słów, wprowadzenie sposobów mówienia i toków cudzoziemskich, któremi tłumacze dzieł zagranicznych i niebaczni pisarze skazili język, pracując raczej na zaćmienie jak na oświecenie młodzi krajowej" 1). Zaiste słowa te wyglądają jakby do obecnej były zastosowane chwili. Jeżeli za czasów ŚNIADECKIEGO pisano z książek nie z głowy, nie strawiwszy nauki, to stokroć częściej dzieje się. to dzisiaj, gdzie aby być autorem niepotrzeba umieć myśleć a wystarcza umieć pisać. Wzdrygał się ŚNIADECKI na takie lekceważenie literatury i nauki; wzdrygał przedewszystkiem dlatego, że była to droga prowadząca wprost do upadku i skażenia naj droższego skarbu narodowego tj. ojczystego języka. Przy tej sposobności zaś dodaje, że KOłłATAJ nietylko dał w tej mierze dobry przykład, ale dla tego jeszcze niesłychanie krajowi się zasłużył, iż dzięki jego radom i mądrości komisyi edukacyjnej nie dopuszczono do krajowych akademij meta-fizyki,nauki w pewnem znaczeniu ważnej ale najniebezpieczniejszej dla kraju zaczynającego się porządnie uczyć", gdyż źle pokierowana staje się ona prawdziwą na język i oświecenie zarazą. Należy to więc do chwały KOłłąTAJA, że obronił od tego nieszczęścia nauki krajowe i język. „Obstawać za nim, jestto obstawać za miłem dziedzictwem Polaków i za najdzielniejszą oświecenia pomocą. Pokazało się w doświadczeniu, że język polski w swym rodowitym kroju nie da się przewyższyć żadnemu inszemu do wyłożenia najgłębszych myśli i wynalazków. Żeby go doskonalić nie należy go z toru właściwego sprowadzać ani w barwę obcą przybierać. Uczeni potrzebując nie wielkiej liczby wyrazów technicznych nie powinni o tem zapominać, że na stworzenie szczęśliwego nazwiska ledwo nie tyle potrzeba talentu ile na stworzenie myśli nowej: a zatem że to nie jest kunsztem każdego chodzącego około nauk.                            1) Tamże str. 114 — 115. 139 Lepiej jest częstokroć cudzoziemskie nazwisko zatrzymać, aż się uda szczęśliwej głowie, albo myśl językowi przyswoić, albo z niego wydobyć wyraz właściwy i trafny. Zgorszę może kogo, gdy powiem, że cokolwiekby się z myśli ludzkich w języku narodowym nie dało właściwie wyrazić, to ani językowi ani oświeceniu krajowemu jest niepotrzebne 1)." Uwaga ta bardzo ważna i charakterystyczna przeprowadza nas już na inne pole działalności ŚNIADECKIEGO JANA, DO KTóREJ OPISANIA NIM PRZEJDZIEMY, RZUćMY JESZCZE RAZ OKIEM NA CAłOść PEDAGOGICZNYCH JEGO POGLąDóW, UZUPEłNIAJąC JE NIEKTóREMI UWAGAMI Z ROZPRAWY O „LOGICE I RETORYCE". Przekonaliśmy się, że ŚNIADECKI PRZYWIąZYWAł NAJWYżSZE ZNACZENIE DO PRACY PEDAGOGICZNEJ OKOłO OśWIECENIA PUBLICZNEGO, żE PRACę Tę STAWIAł JEżELI NIE WYżEJ, TO NA RóWNI Z PRACą UCZONYCH OKOłO POSTęPU NAUK; DLATEGO TEż MIAł ON I W SWOICH NA PISMACH NAUKOWYCH ZAWSZE PRZEDEWSZYSTKIEM PEDAGOGICZNE WZGLęDY NA OKU. ŻąDAł DALEJ OD WYCHOWANIA I NAUKI ABY DOSKONALIłA CZłOWIEKA MORALNIE TAKżE, WYRABIAJąC GO NA UżYTECZNEGO I GODNEGO CZłONKA SPOłECZNOśCI, DLATEGO NAZYWA GRUNTOWNIE UCZONYM TYLKO TEGO, KTO OGARNIAJąC NAUKę UMIE PRZEZ NIą SAMEGO SIEBIE USZLACHETNIć, W TYM ZAś CELU żąDA śCISłEGO ZESPOLENIA NAUKI Z INSTRUKCYJą RELIGIJNą, GDYż RELIGIJą ZAOKRąGLA POGLąD CZłOWIEKA NA śWIAT I JEST JEDYNą SKUTECZNą PODWALINą MORALNOśCI SPOłECZNEJ. ROZUM SAM TUTAJ NIGDY NIE WYSTARCZY. WYCHOWANIE PUBLICZNE POWINNO MIEć WEDłUG JEGO ZDANIA CHARAKTER JEDNOSTAJNY ZASTOSOWANY DO WłADZ LUDZKICH I POTRZEB KRAJU, A SZANUJąC JęZYK NARODOWY I TRADYCYJę, OPIERAć SIę NA UMYSłOWEJ PRZESZłOśCI NARODU. Dlatego reforma powinna przedew szystkiem doskonalić to, co przeszłość zostawiła, a nie burzyć; najdroższym skarbem narodu jest język, wszystko więc co do skażenia tego języka prowadzi, co go zaciemnia, wszystkie nauki w tym rodzaju muszą być z zakresu oświecenia publicznego wykluczone. Z tego sta 1) Tamże str. 117. 140 nowiska wychodząc, pochwala wykluczenie metafizyki z zakresu nauk a znowu w rozprawie „o logice i retoryce" gani zbyt łatwe wyszydzanie dawnych sposobów uczenia. Powiada tam, że wprawdzie metafizyka i filozofija scholastyczna wiele u nas złego naukom wyrządziły, jednakowoż z dawnego trybu uczenia można było bardzo wiele zachować. Tymczasem tylko przez chęć nowatorstwa wprowadzono nowy tryb uczenia który szczególnie w logice i retoryce, od dawnego jest bez porównania gorszym, gdyż tu tryb rozprawiania wzięto za sposób uczenia. Jakkolwiek więc co do metody uczenia oświadczał się ŚNIADECKI nieraz zatem, aby nauczanie rozpoczynało od szczegółowych przedmiotów, aby gromadząc wiadomości i wyrabiając władze myślenia, prowadziło umysł do rozległego ogarnienia rzeczy, jakkolwiek przyznaje wielkie pod tym względem znaczenie naukom matematycznym i fizycznym, to jednak, nie wywyższając ich nad inne nauki, gani wszystkie zbyt pospieszne i nie wypróbowane w dydaktyce reformy, w następujących zaś słowach broni dawnego sposobu uczenia. „Dawny sposób szkolny uczenia logiki zależy na tem, żeby opisad zwięźle i jasno znaczenie słów używać się mających i uwol-nid język od wątpliwości, żeby rzecz dobrze rozłożyd i podzie-lić na swoje części, w każdym podziale wytknąd zwięźle prawi-dła i te dobranemi szczęśliwie przykładami objaśnid. Zebrad potem wszystko pod jeden widok, wy stawić ogólny obraz nauki, wytknąd jej istotne punkta i w nich znakomitsze zalety i wady. To wszystko służyło do czystego i porządnego wykładu, do łatwiejszego objęcia nauki i do trwalszego jej zatrzymania w pamięci. Sposób rozprawiania zaś tego nam nie daje. Przezeń robimy młodego człowieka krytykiem i wynalazcą w tem, czego nie umie. Ukrywając przed nim trudności nauki, przyzwyczajamy go raczej do lekkomyślności i wielkiego o sobie rozumienia, niż do skromności i ostrożności w sądzeniu". Otóż wszystkie te wady posiada zdaniem ŚNIADECKIEGO logika KONDYLLAKA do szkół przez kom. ed. wprowadzona, będąc rozprawianiem o logice a nie logiką; gada po całej książce o sposobie analitycznym nie tłumacząc 141 co to jest ten sposób analityczny. „KONDYLLAK idąc za mniemaniem, że działania umysłowe są tylko materyj al-nem wywieraniem czucia, zamiast jasnego traktatu logiki napisał traktat fizyjologiczny, ciemny i niedokładny o władzach duszy 1). Te same błędy zaś, które wytknął logice KONDYLLAKA, te same wytyka książce o wymowie PIRAMOWICZA. Nie masz w niej także, powiada, metody czyli trybu porządnie uczącego; prawidła są rozrzucone i utopione w rozprawie a przykładami polskiemi nieobjaśnione. W książce PIRAMOWICZA nie przystało nauki zaczynać od krytykowania retoryki, bo wprzód trzeba młodego nauczyć, co to jest dobrze pisać a potem, co to jest pisaó wymownie. Ganić to, czego on jeszcze nie. umie, jestto wpajać młodemu nie naukę ale uprzedzenie 2). Krytykując w ten sposób fałszywą metodę uczenia, wskazuje cel nauki retoryki, która nie ma człowieka uczynić wymownym, ale tylko wymienić wady i zalety w mówieniu i pisaniu i nauczyć go porządku rzeczy i myśli w układzie pisma. Przedewszystkiem jednak pragnie ŚNIADECKI, aby w sztuce dobrego mówienia i pisania radzono się ksiąg dawnych szczerą polszczyzną pisanych, gdyż najwięcej zaszkodziło mowie złe przekładania książek zagranicznych. Troskliwość ta ŚNIADECKIEGO O czystość języka polskiego i o zachowanie tej szczero polskiej w nim tradycyi spowodowała go do niejednokrotnego wystąpienia przeciw niebezpiecznym, zdaniem jego, nowatorstwom tak w stylu jak i w dawnej polskiej pisowni. Liczne te swoje krytyki i wycieczki umieszczane po największej części w wychodzącym w Wilnie Dzienniku „ Wileńskim" zebrał ŚNIADECKI i umieścił pod wspólnym napisem: „O języku polskim" w trzecim tomie pism rozmaitych, którego pierwsze wydanie wyszło w roku 1818. Początek tych krytycznych wystąpień tak nam tłumaczy ŚNIADECKI w przedmowie do trzecie 1) O Logice i Retoryce Pism. rozm. III. 188. 2) Tamże str. 196. 142 go tomu pism. rozm. 1). „Do większej liczby rozpraw w tym tomie umieszczonych dały mi powód pisma krajowe. Po przeczytaniu wielu rzeczy zakrawającyoh na znieważenie języka i prawdziwej nauki, wziąłem sobie za powinność obywatelską, wystawić na sąd publiczności te przestrogi, które mi poddało doświadczenie i długa wiadomości ludzkich rozwaga". Tak więc widzimy tu znowu, że praktyczne pobudki skłaniają go do pisania. Ale jeżeli ŚNIADECKI PISAł W NAUKACH W CHęCI ROZJAśNIANIA ZAGADNIEń NAUKOWYCH, TO W RZECZACH JęZYKA ZNOWU BRAł ZA PIóRO W IMIę UMYSłOWEJ PRZESZłOśCI POLSKIEJ, RATUJąC Ją OD ZATRATY I SKAżENIA , KTóRE JEJ GROZIłY, WEDłUG JEGO ZDANIA, OD NIEPOWOłANYCH NOWATORóW. POWIADA WYRAźNIE W PRZEDMOWIE 2) DO TOMU III „PRZY KOńCU SZESNASTEGO I NA POCZąTKU SIEDEMNASTEGO WIEKU, WśRóD ROZLEGłEJ W WIELU EUROPEJSKICH KRAJACH CIEMNOśCI, NARóD POLSKI WYGóROWAł GRNNTOWNą NAUKą, DOWCIPEM I SMAKIEM, BO NIE POSZEDł ZA BREDNIAMI SCHOLASTYKóW, ALE SIę UCZYł MATEMATYKI, KLASYKóW GRECKICH I łACIńSKICH. TO TEż MIELIśMY PODóWCZAS SłAWNYCH W EUROPIE Z NAUKI LUDZI I WIELKICH PISARZóW". A WYLICZYWSZY NAJZNAKOMITSZE NAZWISKA, KTóRE Z TYCH CZASóW POZOSTAłY CHLUBą IMIENIA POLSKIEGO PYTA „DLA CZEGóż NIE Iść ZA TAK CHLUBNYM W HISTORYI NAUK DLA NARODU NASZEGO PRZYKłADEM".? Krytyczne wycieczki ŚNIADECKIEGO W SPRAWACH JęZYKA POLSKIEGO Są SKIEROWANE, ALBO PRZECIW CUDZOZIEMSZCZYZNIE I MANII TWORZENIA NOWYCH W JęZYKU ZWROTóW I WYRAZóW, ALBO PRZECIW NOWOśCIOM W PISOWNI. POPRZEDZA JE RZECZ OGóLNA O JęZYKU POLSKIM NAPISANA W ROKU 1814 Z DODATKIEM NIEKTóRYCH WYPISóW ZE SKARGI, dalej zaś mamy pięć artykułów w formie listów, pisanych w różnych czasach przez mieszkańców różnych części Polski do redaktora dziennika wileńskiego: i tak jeden list Prze-myślanki, jeden Żmudzina, a trzy pisane przez zamieszkującego okolice Kruszwicy, a więc najdawniejsze Polaków siedziby, „Szcze-ropolskiego" szlachcica. 4) Pism. rozm. III. str. V. 2) Pism. rozm. III. str. VI, 143 Ażeby zrozumieć te wystąpienia ŚNIDECKIEGO musimy wiedzieć, że podówczas był język polski w rzeczy samej pod wieloma względami skażony nietylko wpływami francuzczyzny ale i niemczyzny nawet. Z jednej strony usiłowano gwałtem prze-polszczać obce wyrazy, klecąc je z kilku razem, z drugiej zaś znowu wprowadzano obce z wroty z duchem języka i jego przeszłością niezgodne. Patrząc na takie każenie języka, nie mógł ŚNIADECKI milczeć, niepozwalał mu na to jego żywy i wszechstronny umysł, nieustająca skrzętna czynność około publicznego oświecenia, a wreszcie przywiązanie do narodowej przeszłości. Jednakowoż trzeba przyznać, że tu przesadził w gorliwości swojej: karcąc sztucznie zboczenia, wystąpił także przeciw usiłowaniom zmierzającym rzeczywiście do ulepszenia i uproszczenia polskiej pisowni. Jego przywiązanie do litery y i nienawiść do Felińskiego z powodu wprowadzenia do pisowni polskiej litery j były najlepszym wyrazem tej przesadzonej troskliwości. Ze wszystkich tych krytycznych artykułów zasługują przedewszystkiem na wspomnienie umieszczone na czele ogólne uwagi o języku polskim: zawierają one wiele bardzo ważnych spostrzeżeń, a określają pod wieloma względami filozoficzny ŚNIADECKIEGO sposób myślenia. Występując tu przeciw wykrzywianiu i przerabianiu języka powiada że „język niejestto strojem kobiecym, wystawionym na dziwactwa mody i wymysły przymilenia, któryby wolno było giąć, wykręcać i przerabiać, żeby go potem porzucić i zaniechać. Jestto owszem ustawa wskazana przez towarzyską potrzebę, wyrabiana wiekami ze skłonności, obyczajów i charakteru narodu, doskonalona postrzeżeniami i talentem znakomitych ludzi, a utwierdzona zgodnem przyjęciem i powszechnem całego ludu używaniem. Tak ustanowiony język jest znamieniem rozróżniającem od siebie narody i ich pokolenia" 1). Dlatego też kto się odważa 1) Pism. roz. III. O języku polskim str. 4. 144      :.. przerabiać i odmieniać język narodu i wyrazy powszechnie przyjęte, to krok taki u niego „brałem zawsze", pisze, „za winę obrażonego narodu. Pochodzi to ztąd, że w innych krajach ludzie bardzo długo są uczniami wielkich pisarzy, pracowitego ćwiczenia i głębokiego rozmyślania, u nas zaś każdy zaraz chce być nauczycielem, reformatorem i prawodawcą! Zginęliśmy anarchiją polityczną, mamyż się jeszcze gubić na języku, smaku i rozsądku anarchiją literacką 1)". Widzimy z uwag tych, że ŚNIADECKI uważa język za prawidłowy wynik życia spółecznego, który nie powinien zależeć od samowoli jednostki lub przypadku. Przyznaje nawet naturze pewien wpływ na charakter języka mówiąc, że „natura zdaje się nadała pewne cechy i znamiona ludom i narodom w różnym klimacie i na różnych punktach ziemi osadzonym. Na kraje ciepłe i południowe wysypawszy wszystkie dary obfitości, zrobiła mieszkańców gnuśnymi, gwałtownymi w poruszeniach zemsty, gniewu i miłości, wylanymi na rozkosz. Łagodność klimatu i miękkość życia wpłynęła na ich język obfitujący w samogłoski. Na północy przyrodzenie skąpiąc daró.w pożywności a przysparzając niewygód, wydzieliło ludom pracowitość, wytrzymałość, mężność. Jak i owoce tak ich języki zrobiło cierp-kiemi przez mnogość spółgłosek, któremi napełnione są mowy prawie wszystkich ludów północnych. Jeżeli okrzesanie niektórych sterczących ostrości języka jest potrzebne i chwalebne, to rozsądek i natura zabraniają i w tem także zbytkować, żeby przesadzonem łagodzeniem nie nadać zniewieściałości i tonu piskliwego mowie dzielnej i męzkiej. Każdy język ma swoje rodowite własności i charakterystyczne rysy, wynikają one z charakteru i ze skłonności ludu nim mówiącego i nie dadzą się przelać w język innego całkiem różnego ludu: z czego wynika, że chcieć takowe przyswajać i przekładać, jest to źle pojmować naturę języka. Język nie jest dziełem szperań metafizycznych ani układem imaginacyi indywidualnej; nie powinniśmy go więc 1) P. roz. III. str. 9. * 145 szukad w naśladownictwie obcego ludu, ani w naszych przywidzeniach, ale w mowie narodowej powszechnie przyjętej i rozumianej i w dziełach wielkich pisarzy". Tak więc ze słów tych możemy się przekonad, że przywiązanie ŚNIADECKIEGO DO JęZYKA NARODOWEGO NIE BYłO WYPłYWEM BEZMYśLNEGO KONSERWATYZMU, ALE żE WYNIKłO Z POJęCIA I ZROZUMIENIA WARUNKóW żYCIA UMYSłOWEGO SPOłECZEńSTW I NARODóW. ZGłęBIENIE NIEJAKO PSYCHOLOGICZNE TYCH WARUNKóW DOPROWADZIłO GO DO TAKICH POGLąDóW. NIEWYPłYWA JEDNAK Z TEGO JAKOBY ŚNIA-DECKI NIE UZNAWAł MOżNOśCI DOSKONALENIA JęZYKA, OWSZEM WYRóżNIAJąC, ODPOWIEDNIO DO SWEGO SPOSOBU MYśLENIA W NAUKACH, TRZY ZALETY JęZYKA TJ., żE JęZYK DOBRZE WYROBIONY POWINIEN BYD JASNY, PROSTY I DOSTATNI, ZASADZA NA ROZWIJANIU TYCH TRZECH ZALET MO-żNOśD KSZTAłCENIA GO 1). OśWIADCZA SIę TAKżE SNIADECKI przeciwko dowolnemu tworzeniu technicznych wyrazów, nazywając to Jakubinizmem literackim, gdyż każdy ma się tu za prawodawcę 2). Przedmiotowi temu poświęcił nasz uczony, jakeśmy to widzieli, osobną rozprawę: o języku narodowym w matematyce. Największy jednak wpływ na doskonalenie języka przypisuje ŚNIADECKI NAUKOM, KTóRE WYRABIAJą GO, DOSKONALąC I ROZSZERZAJąC MYśLENIE, TRZYMAJąC WSZYSTKIE WłADZE UMYSłU LUDZKIEGO, W USTAWICZNYM DWICZENIU I ZBOGąCAJąC JE W NOWE PRAWDY I POSTRZEżENIA. WSZYSTKIE TE ZDOBYCZE PRACY I MYśLENIA STAJą SIę BOGACTWAMI JęZYKA, JAKO TłUMACZA MYśLI I PORUSZEń NASZYCH. WIęKSZE ZGłęBIENIE RZECZY, OGARNIENIE JEJ ROZLEGLEJSZE, żYWSZE UCZUCIE NOWEJ PRAWDY WLEWA SIę W JęZYK, CZYNIąC GO GRUNTO-WNIEJSZYM, WYBITNIEJSZYM I DZIELNIEJSZYM. ZGOłA JęZYK PRZEZ DZIAłANIE NAUK NABIERA ZAPRAWY, ODNOWY I CAłEGO TONU CZYLI SPOSOBU OBJAWIENIA SIę DUSZY LUDZKIEJ. STąD łATWO POJąD PRZYCZYNę TEGO POTężNEGO WPłYWU JAKI MAJą WIELCY PISARZE NA JęZYK, łA 1) Pism. r. III str. 30. 2) Tamże str. 34. 19 146 two zrozumieć te odmiany, jakie postrzegamy w języku, w miarę szerzącego się światła nauk. Obyczaje odmieniając się w narodzie, dają językowi nowy ubiór i powierzchowność, sposoby mówienia otwartsze lub powściągliwsze, rozwiozlejsze lub wsty-dliwsze, ale doskonalenie się i wzrost myśli dają mu większą głębokość, dzielność i rozległość 1). Taki to związek upatrywał ŚNIADECKI MIęDZY JęZYKIEM I NAUKAMI. WIDZIMY Z TEGO JAK U NIEGO WSZYSTKIE POGLąDY GRUPUJą SIę OKOłO JEDNEJ MYśLI, JAK SIę WIążą W JEDNą CAłOść. NAUKA JEST GłóWNą WSZęDZIE MYśLą, ALE NAUKA NIE DLA NAUKI, LECZ DLA CZłOWIEKA I SPOłECZEńSTWA NAUKI BęDąC DOCHODZENIEM ZWIąZKU MIęDZY POSZCZEGóLNEMI SKUTKAMI I BADANIEM ICH PRZYCZYN, ZMIERZAJą DO łąCZENIA TYCH OSTATNICH W OGóLNE PRAWIDłA I ZASADY, DAJą CZłOWIEKOWI śRODKI PANOWANIA NAD NATURą, OBJAśNIAJą GO O JEGO STANOWISKU W śWIECIE, DOSKONALą WłADZę MYśLENIA. DLA TEGO TO NAUKI MUSZą BYć NAJWAżNIEJSZYM śRODKIEM W WYCHOWANIU I OśWIECANIU MłODYCH POKOLEń, OśWIECAJąC ZAś I WYRABIAJąC UMYSł CZłOWIEKA, PRZYCZYNIAJą SIę ZARAZEM DO WYDOSKONALENIA TEJ PO PRZESZłYCH POKOLENIACH ODDZIEDZICZONEJ DROGIEJ SPUśCIZNY TJ. JęZYKA NARODOWEGO, KTóRY JEST WYNIKIEM I JAKOBY OBRAZEM WSZYSTKICH WłASNOśCI NARODU I JEGO żYCIA. W listach Przemyślanki, Żmudzina i szlachcica z pod Kruszwicy pisanych do redaktora dziennika Wileńskiego 2), krytykuje ŚNIADECKI RóżNE NADUżYCIA W JęZYKU I PISOWNI, TRZYMAJąC SIę TYCH ZASAD, KTóRE W OGóLNYCH UWAGACH O JęZYKU POLSKIM WYGłOSIł. TUTAJ TO WYSTęPUJE DO WALKI Z FELIńSKIM O LITERę J, POTęPIAJąC DWIE GłóWNE SEKTY REFORMATORóW JęZYKA, TO JEST TYCH, „KTóRZY OSąDZIWSZY U SIEBIE, żE KOCHANOWSCY, GóENICKI, SKARGA, KRASICKI źLE UMIELI PO POLSKU, CHCą ICH POPRAWIAć I ZMYśLAJą SłOWA NIEPOTRZEBNE, ALBO PRZEKRęCAJą I KALECZą DAWNE ZNANE I PRZYJęTE 3), PO DRUGIE ZAś TYCH, KTóRZY PRZERABIAJą I NICUJą POWSZECHNIE PRZYJęTą ORTOGRAFIJę, CZYLI TAK ZWANą PISOWNIę A ZATA 1) Tamże atr. 18. 2)       Zob. P. roz. III str. 49-121. 3)       P. roz. III str. 67. 147 piając się głęboko w szkielecie języka, chcą mu albo nowe kości powprawiać albo dawne połamać, żeby go zrobić zgrabniejszym" 1). Najbardziej może zajmującym ze wszystkich tych kryty-cznych artykułów, pisanych w formie listów, jest ostatni z trzech pod Pseudonimem ZYGMUNTA SZCZEROPOLSKIEGO o przysługach wynikających z religii dla języka 2). Dwojakie upatrywał ŚNIADECKI podstawy wychowania publicznego: naukę i religiję, które to dwa czynniki uzupełniają się w swoim wpływie na udoskonalenie człowieka i społeczeństwa. Naukom zaś widzieliśmy, że przypisał także wielki wpływ na udoskonalenie języka: otóż taki sam wpływ przyznaje on także i temu drugiemu czynnikowi tj. religii: Nauka i religija, to również środki doskonalące i wyrabiające język. Uwagi swoje o pożytkach płynących dla języka z religii zaczepia autor listu o zdanie VOLNEY'A, który wystawiał sobie rozum jako zbawiciela ludzi i narodów i jako jedyną broń od ucisków przygniatających plemię nasze. „O jakżeż VOLNEY mało znał świat i ludzi", woła ŚNIADECKI 3). Zapewne aby ustrzec nauki od błędów i zboczeń, wystarczy porządne użycie rozumu, ale w sprawach życia trzeba na to innego przewodnika, trzeba nadzwyczajnej siły, któraby opanowała i trzymała na wodzy wszystkie władze i poruszenia ludzkie: „ P onieważ nie masz nic w całym składzie i przyrodzeniu człowieka, czegoby on na złe nieużył, niema więc w nim samym bezpieczn ego fundamentu moralności towarzyskiej. Wszystkie wytężone dawnych i teraźniejszych filozofów szperania i rady, pokazały się w tym razie próżne i bezskuteczne. Musi więc ten fundament znajdować się zewnątrz człowieka ale na jego wyśledzenie, musi byd jakiś skryty popęd we władzach naszych czucia i myślenia*)* otóż takim 1) Tamże str. 68. 2) Tamże str. 104-121. 3) P. rozm. III str. 105. 4) Tamże str 107. 148 popędem, to uczuwana zawsze i wszędzie przez wszystkie narody ' potrzeba wiary w Najwyższą Istotę, a takim fundamentem, to religija Chrystusa oparta na miłości Boga i bliźniego. Najdzielniejszą pomocą dla Religii w pracy nad ulepszeniem społeczeństwa jest talent kaznodziejski; talent, który należycie kierowany, może wywrzeć również niesłychany wpływ na udoskonalenie języka. Ponieważ człowiek nie jest samą istotą duchową a Religija nie jest potrzebą Boga ale człowieka, przeto wymaga ona odpowiednich środków, aby na władzę człowieka działać, takiemi właśnie środkami są obrzędy religijne i kościelna wymowa Wymowa w kościele jest rzeczą tak ważną, „iż bez jej pomocy wystawiona ludowi w samych tylko obrządkach religija staje się pokarmem bez omasty, siłą martwą nie podnoszącą duszy do uczuć moralnych i do tej prawdziwej czci Boga, przez sprawiedliwe i bogobojne postępki życia" 1). „Akt rozrzewnienia i troskliwości wzbudzony siłą Religii, wypadać powinien z ust mówiącego jako akt strzelisty momentalnego natchnienia; żeby i dzielniej poruszył i szybkim lotem przeszył i ogarnął słuchających" 2). Jednak właśnie dla tego talent kaznodziejski nic nie dokaże bez czystego i wielką poprawnością okazałego języka, i jeżeli język z jednej strony jest warunkiem do wydania się w całej świetności tego talentu, to znowu z drugiej strony sprawa Religii i obyczajów jest bujną i rozległą niwą do wysokiej uprawy i wzbogacenia języka. „Mówca znajduje się tutaj w kraju obfitości, jakiej żadne inne powołanie zgotować nie może. Już sam przedmiot jest pełen majestatu, bo cześć sprawiedliwego i miłosiernego Boga; zamiar najdotkliwszy, bo zguba lub zbawienie wieczne człowieka. Wszystkie władze duszy są tutaj w poruszeniu, gdyż mowca występuje tu w postaci posłańca i tłumacza praw Boskich; wszystkie zaś prawdy moralności są na jego zawołanie; oparte nie na chwiejących się zdaniach ludzkich, ale na nie poruszonych wyrokach religii" 3). 1) Tamże str. 116. 2)       Tamże str. 107. 3)       Tamże str. 118. 149 ŚNIADECKI WIęC PODOBNIE JAK PRZYPISYWAł RELIGII WIELKI WPłYW NA OśWIECENIE, TAK TEż PRZYZNAJE JEJ TAKI SAM I NA UDOSKONALENIE JęZYKA. PRZEZ RELIGIJę STAJE WYCHOWANIE NA STAłYM GRUNCIE, A UJęTE SILNEMI WęZłY SPEłNIć MOżE WYTKNIęTE CELE MORALNE; JęZYK ZAś W USTACH KAZNODZIEJI NABIERA MAJESTATU, CIEPłA, KOLORYTU, żYJE NIE SUCHą MYśLą, ALE NAJWZNIOśLEJSZEMI UCZUCIAMI. CHARAKTERYSTYCZNE BARDZO Są TE UWAGI O ZNACZENIU RELIGII DLA JęZYKA. W SWOJEJ MOWIE O INSTRUKCYI RELIGIJNEJ, WSKAZAł NAM ŚNIADECKI ZNACZENIE RELIGII DLA MORALNOśCI SPOłECZNEJ I JEJ STOSUNEK DO WIEDZY; TU ZAś WSKAZUJE ZNOWU źRóDłO PRAWD RELIGIJNYCH UTRZYMUJąC, żE TEN FUNDAMENT MORALNOśCI TOWARZYSKIEJ MUSI SIę ZNAJDOWAć ZEWNąTRZ CZłOWIEKA PODCZAS GDY NA JEGO WYśLEDZENIE JEST SKRYTY POPęD WE WłADZACH NASZYCH CZUCIA I MYśLENIA. T POD TYM WZGLęDEM BIJąCą W OCZY JEST RóżNICA MIęDZY NIM A KANTEM, który źródła prawd religijnych szukał w abstrakcyjach ludzkiego umysłu. Na zakończenie niniejszego rozdziału, przechodzimy teraz do opisania tej strony literackiej działalności ŚNIADECKIEGO, KTóRA W SWOIM CZASIE NAJWIęCEJ ROBIłA HAłASU; PRZECHODZIMY DO PRAC, KTóRE MAJąC ZA PRZEDMIOT KRYTYCZNE ROZBIORY PłODóW LITERACKICH, Są JEDNYM Z NAJWYBITNIEJSZYCH GłOSóW W OGóLNYM CHóRZE TAK ZWANEJ WALKI KLASYKóW Z ROMANTYKAMI. ABY JEDNAK NALEżYCIE OKREśLIć UDZIAł NASZEGO UCZONEGO MężA W TEJ WALCE, MUSIMY W KILKU RYSACH ZCHARAKTERYZOWAć RUCH UMY-SłOWY, JAKI SIę NA LITWIE POD OPIEKUńCZEMI SKRZYDłAMI WILEńSKIEGO UNIWERSYTETU ROZWINął, PRZYCZEM POKAżE SIę, żE DO ROZBUDZENIA TEGO RUCHU W WYSOKIM STOPNIU PRZYCZYNIł SIę SAM ŚNIADECKI. Nie tu miejsce rozwodzić się, w jakim związku stoi to nowe w dzielnicach Polskich budzące się życie, z ogólnym w Europie umysłowym ruchem. Wspomniemy więc krótko tylko, że gdy w Niemczech potężny genijusz LEIBNITZA poruszył w wiekowym śnie uśpione umysły, że od tego czasu rozpoczął się tam ruch, który z czasem doprowadził do zupełnego rozbratu ze scholastyką, dalej zaś do walki i rozbratu z odgrzywanym kla 150 sycyzmem francuzkim. Poeci i myśliciele niemieccy w inne zwrócili się strony. Zamiast szukać zadowolenia w dysputach scholastycznych, lub w wymuskanym francuzkim klasycyzmie, poszli do źródła piękna, do prawdziwego czystego klasycyzmu narodów starożytnych, a biorąc sobie równocześnie za wzór poezyję Szekspira, która się na gruncie nowożytnego już rozwinęła spółeczeństwa, szukali nowych dróg dla myśli i poezyi: LESSING i WINKELMANN starali się w nowym świetle przedstawić twory sztuki starożytnej. HERDER poszedł jeszcze dalej i szukał nowych materyjałów w poezyi ludowej i w życiu starych zamierzchłych spółeczeństw. GOTHE zmierzał do rozwiązania najwyższych zagadnień filozoficznych i spółecznych, a SCHILLER sercem objął i w utworach swych skupił najwznioślejsze pragnienia i dążenia narodowe. W parę z rozwojem poezyi szedł rozwój nowej filozofii, która niezadowolona skeptycznym realizmem, szukała usilnie w duchu ludzkim środków przezwyciężenia skep-tycyzmu, środków przywrócenia człowiekowi tego wyższego piętna, które go robiło węzłem między światem zmysłowym a światem umysłowym, duchowym. Gdy się takie nowe życie rozwinęło w Niemczech, we Francyi, powiedzielibyśmy, że te same ziarna zasiane na polu politycznem i społecznem, wywołały rewulucyję francuzką, za którą poszedł cały szereg wojen, bohaterskich i patryjotycznych czynów, a wreszcie z pośrodka której wyłoniła się wspaniała, imponująca, romantyczna postać Napoleona. Naród polski tymczasem złamany, w upadku swoim doczekał się najstraszniejszego nieszczęścia jakiem społeczeństwo dotknięte być może: rozćwier-towany stracił byt polityczny. Ale w chwili gdy mu go odebrano, będąc wprawdzie słabym fizycznie, politycznie, nie był już tak niedołężnym jak dawniej umysłowo i moralnie. Reformatorskie prace komisyi edukacyjnej i poczucie obowiązków obywatelskich rozbudzane w szkołach przez nią urządzonych, wydały owoce. Gdy naród postradał był polityczny, pozostał zastęp ludzi, którzy nie stracili wiary w jego przyszłość i pracę rozpoczętą w imię duchowego odrodzenia, dalej prowa 151 dzid postanowili. Wyrazem usiłowań tego zastępu ludzi było powstałe w Warszawie Tow. przyjaciół nauk, była szkoła krzemieniecka TADEUSZA CZACKIEGO a wreszcie był pod kuratoryją ks. ADAMA CZARTORYSKIEGO na nowo zorganizowany uniwersytet Wileński, jako najwyższy zakład naukowy i najwyższa równocześnie nad szkołami władza. Spotkały się więc w oddziaływaniu na młode polskie rosnące pokolenie takie umysłowe czynniki: Wpływ nowej literatury i filozofii niemieckiej, któremu przystęp ułatwiło niezmiernie przyłączenie pewnych dzielnic Polski do Prus, i sprowadzenie kilku Niemców profesorów do Wilna, dalej wpływ idei podniesionych przez rewolucyję francuzką, urok bohaterskich jej i patryjotycznych walk, w której zastępy polskie tak żywy w końcu zeszłego stólecia zaczęły brać udział, a wreszcie wrażenie świeżych nieszczęść narodowych spotęgowane bohater-skiemi czynami ostatnich ojczyzny obrońców. Jedynym gruntem, na którym zasiew tych wpływów mógł był wydać plon obfity, była cicha i spokojna Litwa, wolna długi czas od zgiełku wojennego, posiadająca mądrą i jednolitą organizacyję szkolną, organizacyję, która była, można powiedzieć, poprawnym wydaniem organizacyi kom. ed., ta Litwa, w której dawny obyczaj polski najczy-ściej się dochował, tak czysto, że na tle tego obyczaju mógł później największy nasz poeta uwiecznić w homerowskiej epopei polską społeczną przeszłość i tradycyję, podczas gdy Galicyja obumarła jęczała pod jarzmem biórokracyi, Poznańskie porwało się z germanizacyją pruską, a Warszawa, biorąc żywy udział w walkach i burzach politycznych, żyła jeszcze świetną przeszłością czasów Stanisławowskich, skupiwszy pozostałe z tych czasów wielkości w tow. przyjaciół nauk. W roku 1807 ŚNIADECKI JAN OBJął DZIELNą RęKą STER UNIWERSYTETU WILEńSKIEGO. PYTAMY JAKIż WPłYW MóGł WYWRZEć NA żYCIE UMYSłOWE POKOLENIA, KTóREGO WYCHOWANIEM KIEROWAł, Mąż TEN PEłEN ENERGII, WYTRWAłY, śMIAłY W MOWIE I W PIóRZE, NIESKAZITELNY CHARAKTEREM, WYTRAWNY I DOśWIADCZONY PEDAGOG A DOTEGO GłOWA DZIWNIE JASNO RZECZY OGARNIAJąCA. KACZKOWSKI 152 KAROL W WYDAWANYCH TERAZ PO JEGO śMIERCI, WSPOMNIENIACH Z PRZESZłOśCI PISZE 1), żE DO UTRWALENIA ZNACZENIA I POWAGI TYTUłU AKADEMIKA CZYLI UCZNIA UNIWERSYTETU W WILNIE, NAJBARDZIEJ PRZYCZYNIł SIę ZA SWEGO REKTORSTWA JAN ŚNIADECKI: „SłYNNY Z UCZYNNOśCI, MAJąCY NIEZALEżNą W śWIECIE POZYCYJę, śMIAłY W POSTęPOWANIU Z WYżSZEMI WłADZAMI, ENERGICZNY ŚNIADECKI WLAł WE WSZYSTKICH, KTóRYM PRZEWODNICZYł PRZEKONANIE O WYż-SZEM STANOWISKU, JAKIE W SPOłECZEńSTWIE ZAJMUJą I TAKOWE PUBLICZNOśCI WPOIł. BYł TO GRUNT NA KTóRYM PRęDZEJ CZY PóZ'NIEJ POMYśLNE ODDZIAłYWANIE MIęDZY MłODZIEżą NASTąPIć MUSIAłO, TEMBARDZIEJ, żE SWAWOLA, HULANKA I BUTA NIE LICOWAłY Z WYOBRAżENIEM, JAKIE AKADEMICY SAMI O SOBIE MIELI I Z OPINIJą. JAKIEJ UżYWALI. POWAżNIEJSZE WśRóD NICH UMYSłY, PIERWSZE Tę DYSHARMONIJę SPOSTRZEGłY, A IM WIęCEJ JE RAZIłA, TEM RYCHLEJ STARAłY SIę WEJść NA WłAśCIWSZE TORY POCIąGAJąC PRZYKłADEM SWOIM INNYCH". TAKI WPłYW PRZYPISUJE NASZEMU UCZONEMU, NAOCZNY śWIADEK JEGO PRAC, Mąż, KTóRY WYSZEDł Z POD JEGO RęKI I KIERUNKU, ALE PRZYPATRZMY SIę RZECZY BLIżEJ JESZCZE. Już w liście do księcia Biskupa płockiego spotkaliśmy się u ŚNIADECKIEGO Z DZIWNIE WZNIOSłEM POJęCIEM OBOWIąZKóW NAUCZYCIELA: ZAWóD TEN JEST TAM WYSTAWIONYJAKO RODZAJ NARODOWEGO KAPłAńSTWA. ZAPATRYWANIU TAKIEMU, KTóRE SIę W NIM WIDOCZNIE W NAJMłODSZYCH JUż WYROBIłO LATACH, POZOSTAł NASZ UCZONY WIERNYM PRZEZ CAłE żYCIE, WIERNYM NIETYLKO W SłOWACH ALE I W CZYNACH, PRZENIOSłSZY SIę ZAś DO WILNA, WPAJAł JE USILNIE TAK W UCZNIóW JAK I W NAUCZYCIELI. W MOWACH SWOICH NAZYWA NAUCZYCIELA LEKARZEM SPOłECZNYM, NAUCZANIE SIłą TWóRCZą MOGąCą, PRZEKSZTAłCIć SPOłECZEńSTWO, DO UCZNIóW WOłA, żE NAUKA BEZ POSTęPKóW, BEZ MORALNOśCI JEST NICZEM, ZACHęCA ICH, ABY PRZEZ NAUKę I CHWALEBNE POSTęPOWANIE, GOTOWALI SOBIE GODOWą SZATę ROZSąDKU, HONORU, CNOTY. POGLąDY TAKIE WYGłASZANE PRZEZ USTANACZELNIKA OśWIATY; POGLąDY, KTóRYCH TEN SAM NACZELNIK W DZIAłALNOśCI SWOJEJ BYł 1) Zob. wych. we Lwowie „Ojczyznę" Nr. 59, 10 Marca 1875. 153 żywym przykładem, musiały wywierać głęboki wpływ na umysły młodzieży: mimowoli budziło się w niej poszanowanie dla pracy umysłowej, a rozwijało przekonanie, że przez naukę połączoną z moralnością doprowadzą naród do odrodzenia. Nauka zaś ta, której żądał ŚNIADECKI, to nie była nauka ciasna, jednostronna, nie, to była nauka w szerokim bardzo pojęta znaczeniu. Podobnie jak sam za młodu najróżnorodniejszych uczył się przedmiotów a nieograniczał do umiejętności przyrodniczych tylko, tak samo żądał teraz od młodzieży, aby starała się o wykształcenie wszechstronne, rozwijające wszystkie władze umysłu; uważał nawet wykształcenie wszechstronne za podstawę i konieczny warunek wykształcenia fachowego, wiedzą zaś nie nazywał zbioru wiadomości, ale wierny wypowiedzianej już w liście do ks. Biskupa Płockiego zasadzie, przypominał młodzieży zawsze, że wiedzieć, to znaczy obejmować w jednym ogólnym widoku najróżnorodniejsze stosunki i szczegóły. Nauka w ten sposób pokierowana i w takim wystawiona świetle przez samego naczelnika, musiała nadawać umysłom młodzieży polot wyższy, prowadziła ich z natury rzeczy do szerokich prawdziwie filozoficznych na świat poglądów. A teraz poglądy ŚNIADECKIEGO na stosunek nauki do religii i na znaczenie tej ostatniej, poglądy, które on z taką porywającą wygłaszał siłą wymowy, czyż nie były na to obrachowane, aby odrywać młodzież od ciasnego widzenia rzeczy, aby nie pozwolić zamrzeć przy pracy rozumowej wzniosłym w sercach uczuciom ? ten nacisk położony na potrzebę religijno-moralnych uczuć, które mają być jedynem lekarstwem przeciw namiętnościom, czyż nie był najskuteczniejszym środkiem do nastrajania młodzieży na wyższą poetyczniejszą nutę ? Wszak ta religija nie była tu pojętą jako martwa litera i zimny obrządek, ale jako głos odzywający się w sumieniu człowieka, będącego przybytkiem samego Boga, jako uczucie, jako żywa wiara w uczynkach i sercu. Prawda być może, że ŚNIA-DECKI zaraz po powrocie z Francyi, myślał cokolwiek inaczej, 20 154 w pierwszych jego pracach widzimy wszędzie położony nacisk tylko na znaczenie rozumu, mówi tylko o naturze i jej mądrych urządzeniach. Ale doświadczenie życia, burze, na które patrzał, straszliwe nadużycia rewolucyi francuzkiej, przekonały go, że rozum nie jest skutecznem lekarstwem na namiętności ludzkie, że namiętność tylko wyższą i silniejszą namiętnością pokonaną być może. Żywo więc odezwało się od dzieciństwa mu wpojone przywiązanie do religi chrześcijańskiej, religii oj ców i dlatego usiłował obudzić takie same przywiązanie w umysłach młodzieży, posługując się ku temu celowi prawdziwie filozoficznym sposobem rozumowania. Słowa te ŚNIADECKIEGO rzucane na grunt szczero - polski umysłów, wydały owoce: jakkolwiek reszta profesorów z małemi wyjątkami okazywała się niechętną religii, młodzież jednak nie zupełnie szła za takim przykładem. Zawiązane później między młodzieżą Wileńską kółka i stowarzyszenia, odznaczyły się właśnie od innych podobnych im stowarzy- szeń, rozwijaniem ducha religijnego prawda, że w nie zbyt konserwatywnym kierunku1). A zważmy teraz tę cześć dla przeszłości, tradycyi i języka narodowego, którą ŚNIADECKI przy każdej objawiał sposobności tak w pismach jak i w słowach wpajał w młodzież, czyż nie prowadziło to młodych umysłów do ukochania tej przeszłości, do jej głębszego i gruntowniejszego poznania? Napominając młodych aby pierwej długo myśleli i sumiennie pracowali a potem dopiero pisali, gdzież to każe jej szukać wzorów; oto w Kochanowskich, w Łukaszu Górnickim, w Skardze. Poleca im więc iść do źródła narodowego ducha i w tej czystej krzepić się krynicy. Najwyraźniej powiada 2), że zepsucie języka i upadek literatury ztąd pochodzi, iź „nie czytamy ksiąg dawnych szczerą polszczyzną pisanych i nie uczymy się z nich właściwych wyrazów i sposobów mówienia". Język nazywa najdroższym skarbem narodowym, w którym odbija się charakter i przeszłość 1) Zob. Ig. Domejko o Filaretach i Filomatach str. 19 — 20. 2) Zob. P. roz. III o Logice i Retoryce str. 199. 155 narodu, niepozwala zaś bezkarnie zmieniać go i przekształcać. Wszystko to zasiew pojęć, myśli, poglądów, który widzimy wschodzący później bujnie na umysłowym gruncie młodego pokolenia. Wszakżeż właśnie tak zwany kierunek romantyczny zwrócił się od wzorów zagranicznych do własnych, pielęgnując z miłością język ojczysty. A na koniec posłuchajmy w jaki to sposób wyrażał się ŚNIADECKI O teoretycznych zasadach estetyki i ich praktycznem znaczeniu i wartości; oto co pisze w rozprawie o Logice i Retoryce 1): „Wszystkie estetyczne z pięknych sztuk pożyczone przepisy, po pilniejszem ich rozważaniu" mam tu za rzeczy dalekie, naciągane i za próżną metafizykę na nic w pisaniu nie przydatną. Ta nauka jeżeli się niewylęgła, to się najwięcej rozkrzewiła w narodzie mającym najmniej wielkich i wymownych pisarzy. Smak w pisaniu musi to nie być to samo, co smak w innych nadobnych kunsztach, kiedy HOMER poprzedził je w Grecyi, kiedy są wielcy pisarze, którzy się na nich nie znali. Że te kunszta wszyscy zazwyczaj lubią, to tylko pokazuje, że serce ludzkie lgnie do wszystkiego, co jest pięknem. Mnie się zdaje, że smak Mówcyi Pisarza jest nauką świata i własnego czucia: trzeba jej szukać w sobie i w towarzystwie ludzkiem; rozumiem, że wszystkie naciągane teoryje smaku, w mowie i piśmie, nietylko go nikomu nie nadadzą ale go jeszcze mogą stępić i zabić. Mam za sobą zdanie PASKALA, który powiada, że smak umiera tam gdzie się o nim szperanie rozumu zaczyna". W podobny sposób wyrażał się ŚNIADECKI nieraz. Czyż nie widzimy w tych właśnie poglądach zarodów romantycznego w literaturze kierunku, który, nie patrząc na prawidła przyjętej estetyki, w duchu ludzkim szukał warunków piękna, a przedmiotów do poezyi w świecie, w człowieku, w spółeczeństwie. Wszystko to zebrawszy razem, jeżeli postawimy wysokie pojęcie o stanowisku i zadaniach kształcącego się młodzieńca i nauczyciela obok poglądu na moralność, na charakter wiedzy i stosunek rozumu i wiary, jeżeli 1) Tamże str. 200. 156 zważymy to poszanowanie narodowej przeszłości, literatury, języka i ten ciągły zwrot od książek do rzeczywistości, do życia społecznego i jego potrzeb, to musimy przyznać, że ŚNIADECKI JAN, którego pism rozmaitych pierwsze trzy tomy były niezmiernie chciwie przez młodzież czytane, wielce przyczynił się do wytworzenia nowego w literaturze kierunku. Jeżeli do tego dodamy wpływ innych profesorów, takiego JęDRZEJA ŚNIADECKIEGO, pod „którego prezydencyją "powiada Ko-RYTTńSKI 1), profesorowie i poprzedni wychowańcy uniwersytetu, zasiadający przy „szubrawskim" stole redakcyjnym „Wiadomości brukowych" byli pierwszymi „romantycznymi" reformatorami obyczaju, nieubłaganymi kazicielami wszelkiego złego, nie z goryczą nienawiści, nie z paszkwilarnem szyderstwem lecz w duchu miłości społeczeństwa", dalej wpływ takiego EENESTA GEODDKA profesora literatur starożytnych, który jak LESSING niegdyś Niemcom, tak on teraz uczniom Wileńskim otwierał skarby czystego klasycznego ducha, a wielkość i piękność starożytnej literatury tłumaczył przez zlanie się i skojarzenie wieszczów ze swoim ludem 2), dalej zaś rozszerzony również za pośrednictwem GEODEDKA w Wilnie, wpływ nowej niemieckiej literatury, a wreszcie galwanizujący umysły, prąd rewolucyjnych idei francuzkich i obraz nieszczęść własnego narodu, a będziemy mieli prawie całość tych czynników, które spowodowały wschód dnia w literaturze naszśj najpiękniejszego. ŚNIADECKI JAN do tego wschodu jak widzimy potężnie się przyłożył, nawoływania jego i prace odniosły skutek: młodzież stawała się poważniejszą, mniej butną i swawolną. Po roku 1812 zaś opanowała umysły dziwna jakaś tęsknota; rachuby polityczne i piękne złudzenia zawiodły,'młodzież mogła odtąd widzieć cel swój i odrodzenie kraju, tylko w cichej nieustającej pracy, podsycanej miłością narodu; ogólny nastrój poetyczny 1) Listy z podróży A. E. Odyńca. Warszawa 1875. Słówko przedwstępne str. 10. 2) Tamże str. 8. 157 zwiększał się i rozszerzał, a gdy ŚNIADECKI skołatany wiekiem i trudami w roku 1814 ustępował z rektorstwa, młodzież żegnając z uczuciem przewodnika swego czuła dobrze, że on wiele bardzo wiele dla niej zdziałał, a rektor sam może nie zdawał sobie sprawy z tego, jaki obrót wezmą rzeczy i jakie praca jego przyniesie owoce. Poważny kierunek i zamiłowanie do pracy rozszerzyło się między młodzieżą, a równocześnie powstała chęć związania się w stowarzyszenia, w ścisłe kółka, w celach wspólnej pracy i kształcenia się. Było to w duchu owego czasu, w którym jak powiada DOMEJKO 1), mnożyły się tajne towarzystwa, po czarnych lochach nurtowało życie polityczne, szukało siły w przysięgach, którym nie wierzyło. Stowarzyszenia młodzieży wileńskiej, owych „Promienistych" Filomatów i Filaretów miały tę wyższość nad wszystkiemi im podobnemi, że wykluczając stanowczo politykę, do innych zupełnie dążyły celów. KACZKOWSKI powiada w wspomnieniach swoich 2), że „nikomu nawet na myśl przyjść nie mogło spiskować dla obalenia rządu, od którego tyle się spodziewano. Przeciwnie, młodzież łącząca się pod hasłem pracy, naukowego doskonalenia się i moralności sądziła, że trafia w myśl panującego, któremu Wilno zawdzięczało uniwersytet, Krzemieniec liceum, a którego powszechnie rozkrzewicielem oświaty nazywano". Do wyrobienia takich opinii między młodzieżą przyczynił się sam ŚNIADECKI, wynosząc przy każdej sposobności zasługi Aleksandra I. około publicznego oświecenia. Nie spiski więc, ale praca, ale dobro kraju, stara Polska, przechowanie narodowości i charakteru polskiego były celem i przedmiotem tych stowarzyszeń, z pośrodka których wyłonił się nowy duch, nowy w literaturze kierunek: tak zwany romantyczny. 1) O Filaretach i Filomatach str. 6. 2) Zob. „Ojczyznę" rok 1875 Nr. 59. 158 Jednakowoż pomimo, że SNIADECKI JAN działalnością swoją przyczynił się najwięcej może do powstania tego nowego ducha i kierunku, przyczynił mimo wiedzy i woli, to jednak przypatrzywszy się rzeczy bliżej, zrozumiemy łatwo, dlaczego nie mógł on być tego nowego kierunku wielbicielem i zwolennikiem. Mało posiadamy dat, któreby nas mogły objaśnid o stosunku ŚNIADECKIEGO JANA do stowarzyszeń młodzieży wileńskiej. BALIńSKI pominął tę całą sprawę milczeniem dla przyczyn łatwych do zrozumienia. KACZKOWSKI zaś wspomina, że „jedni profesorowie jak FEANK, ŚNIADECCY, cieszyli się z tego objawu życia młodzieży, aprobowali jego kierunek, choć otwarcie wypowiedzied tego niechcieli, inni znowu tj. cała kategoryja starych weteranów, pełnych zasług, ale pedantów nie mogli pojąć, jak młodzież bez ich opieki i kierownictwa sama sobie ra-dzid może i upatrywali w tem pewne uchybienie dla siebie i wyraźny dowód nieufności 1). Że JAN SNIADECKI mógł początkowo sprzyjać usiłowaniom „Promienistych", to nic dziwnego, wszak oni pracowali po jego myśli i duchu. Ale gdy później rozwiązane stowarzyszenie Promienistych, zamieniło się w tajne „Filomatów* gdy nadewszystko zaczęły się pojawiad pierwsze płody romantycznej muzy, zląkł się stary konserwatysta, on który całe życie był zapamiętałym wrogiem wszelkich tajnych stowarzyszeń, on który nie znał innej drogi tylko jasną, prostą i legalną, bo szedł po niej zawsze śmiało do celu; pomimo więc, że sam przygotował grunt pod takie dążenia młodzieży to jednak zgo-dzid się na ich kierunek nie mógł. ŚNIADECKI JAN był realistą w nauce, wykształcony na wzorach klasycznych starożytnej literatury, zamiłowany w literaturze Zygmuntowskiej, w Paryżu żyjący w przyjaźni z DELLILEM, matematyk, który przedewszystkiem od języka żądał jasności i prostoty, przeciwnik wszystkich jakichś tajemnych a nieokreślonych pragnień i dążeń, który bawiąc za młodu w Niemczech, nie zwrócił uwagi na nowy tam 1) Zob. „Ojczyznę" Nr. 61. 159 że rozwijający się literacki kierunek, starzec, którego łączyły ścisłe związki przyjaźni z najpierwszymi koryfeuszami epoki stanisławowskiej, cóż dziwnego, że inaczej patrzał na rzeczy niż młodzież. Dla jego umysłu wszelka nowość bardziej wydatna a w celach nieokreślona jasno, musiała się wydać rowolucyjną; patrząc zaś na nieszczęścia, jakie sprowadziły na Francyją burze rewolucyjne, a na Polskę gwałtowne porywy i szamotania się, był z góry niechętny wszelkim rewolucyjnym objawom. Zdawało mu się zaś, że nowy kierunek w literaturze to także niebezpieczny objaw rewolucyjny Miał stary rektor w części słuszność, był to w rzeczy samej objaw rewolucyjny, ale objaw wzniosły dodatni, który on sam przygotował. Gdy więc pierwsze romantyczne poezyje pojawiać się zaczęły, wystąpił ŚNIADECKI JAN W swoich krytyczno-literackich pracach z nimi do walki. Pierwszą jego pracą, należącą do tej kategoryi rozpraw estetyczno-krytycznych są napisane jeszcze w roku 1811 a więc na kilka lat przed pojawieniem się romantycznej poezyi. „Uwagi nad pismem konkursowem i jego krytyką". Początek tych uwag jest taki: W roku 1809 rozpisano w Uniwersytecie Wileńskim konkurs na katedrę wymowy i poezyi. Od ubiegających się o tę katedrę zażądał uniwersytet rozprawy, „O sztuce dobrego pisania w języku polskim". Na konkurs przysłane zostało pismo, którego autorem pokazał się EUZEBIUSZ SłOWACKI nauczyciel Literatury polskiej w Gimna-zyjum Krzemienieckiem. Uniwersytet odebrawszy z końcem roku 1810 obszerne pismo Euz. SłOWACKIEGO, odesłał takowe zaraz do opinii fakultetu literackiego, prof. GRODDECK zaś uznał je za mierne i wniósł przedłużenie konkursu. Ale rada Uniwersytetu mająca stanowić ostatecznie o konkursie, idąc za wnioskiem swojego rektora, nie zgodziła się na zdanie GRODDKA, rozprawę uznała za dobrą i przyznała miejsce profesora SłOWACKIEMU. Ubodło to niesłychanie GRODDKA, skarzył się nawet na ŚNIADECKIEGO przed Księciem Kuratorem, przed ministrem, rektor miał z tego powodu nieprzyjemności, ale ostatecznie utrzymał się przy swo 160 jem zdaniu 1). Odtąd powziął GEODDECK do ŚNIADECKIEGO ZAWZIęTą NIENAWIść, KTóRA CIąGLE SIę ZWIęKSZAłA, GDYż TRZEBA JESZCZE DODAć, żE SNIADECKI był wrogiem zapamiętałym wszelkich tajemnych wolnomularskich stowarzyszeń, GRODDECK zaś należał właśnie, jak to opisuje KACZKOWSKI, do loży wolnomularskiej w Wilnie a nawet jej przewodniczył 2). Uwagi nad pismem konkursowem są właśnie czytaną na sesyi literackiej odpowiedzią na zarzuty GEODDKA, gdy zaś SNIADECKI odpowiedź tę w roku 1814 w drugim tomie pism. rozm. ogłosił, wtedy wystąpił i GEODDECK ze swojemi zarzutami w języku francuzkim i tak cały spór dostał się już, po czasie do rąk czytającej publiczności 3). GRODDECK potępił rozprawę SłOWACKIEGO NAZYWAJąC Ją ZA MAłO GRUNTOWNą I WYCZERPUJąCą, TYMCZASEM SNIADECKI uznał ją za dobrą, patrząc nie tyle na ilość szczegółów i wiadomości, ale raczej mając na względzie piękny styl, jasność i szerokość poglądów a wreszcie rozwinięte w tym pismie zasady i prawidła. Konkurs w rzeczy samej zupełnie inaczej był pojętym przez ŚNIADECKIEGO NIż PRZEZ GEODDKA. Podczas gdy GEODDECK żądał specyjalnej filologicznej rozprawy, ŚNIADECKI żYCZYł SOBIE, ABY AUTOR OKAZAł TYLKO W PIśMIE SWOJEM ZALETY, JAKIE MIEć POWINIEN ZDATNY PROFESOR WYMOWY I POEZYI KRAJOWEJ 4). PONIEWAż ZAś SłOWACKI TAKIE ZALETY OKAZAł A WIęC SNIADECKI pomimo, że rozprawa nie była wyczerpującą pod względem gruntowności, oświadczył się za nim. Z uwag jego nad pismem konkursowem widać, że mu najwięcej odpowiadają zasady przez autora wy 1) Zob. opisanie tej całej sprawy w para. Bal. I. 591—599. 2) Zob. wspom. z przeszłości K. Kaczkowskiego. K. opisuje kilka scen malujących w drastyczny sposób nienawiść Grod-dka do Śniadeckiego. 3) Zob, P. roz. II str. 229—258 i broszurę. Observations sur une Dissertation presentee au Concours pour la chdire d' Eloquence de l` Univ. Imp. de Vilna Redigee et publicee par G. E. Groddeck. A. Vilna 1815. 8v str. XII i 20. 4) P. roz. II str. 236. 161 głaszane. Chwaląc piękny styl i język SłOWACKIEGO CHWALI RóWNIEż JEGO ZAMIłOWANIE DO AUTORóW KLASYCZNYCH, DALEJ ZNAJOMOść OJCZYSTEJ I FRANCUZKIEJ LITERATURY, JEGO POGLąDY NA CHARAKTER I DOSKONALENIE JęZYKA; Z CAłEGO TOKU UWAG ŚNIADECKIEGO MOżNA ZARAZ POZNAć UCZNIA KLASYKóW I DELILLA, który przedewszystkiem w jasności i porządnym rozkładzie widzi główne zalety pracy literackiej. Naszkicowane tu tylko okolicznościowo poglądy na literaturę, rozwinął ŚNIADECKI OBSZERNIEJ W ROZPRAWIE NAPISANEJ, Z POWODU DZIEłA BENTKOWSKIEGO, a umieszczonej w III tomie pism rozm., pod tytułem: „O Literaturze 1). ŚNIADECKI CZUJNY NA WSZYSTKO, CO TYLKO DOBRA OJCZYSTEGO DOTYCZYłO JęZYKA, Z RADOśCIą POWITAł, UKAZANIE SIę HISTORYI LITERATURY POLSKIEJ FELIKSA BENTKOWSKIEGO, korzystając zaś z na-darzonej sposobności, rozwinął na tle krytyki Bentkowskiego, własne swoje zapatrywania tak na znaczenie historyi Literatury jakoteż i na charakterystyczne cechy tego, co Literaturą narodu nazywamy. Przedewszystkiem wykazuje tu ŚNIADECKI RóżNICę MIęDZY LITERATURą I BIBLIOGRAFIJą, NAZYWAJąC Tę OSTATNIę SKłADEM I źRóDłEM, Z KTóREGO SIę PIERWSZA WYSZUKUJE I WYDOBYWA 2). OPISUJąC ZAś DALEJ ROZMAITE ZNACZENIE SłOWA „LITERATURA" POWIADA,' żE CHRONOLOGICZNE I BIOGRAFICZNE WYLICZENIE KSIąG, żE DATY GDZIE SIę AUTOR URODZIł JAKIE I KIEDY DZIEłO NAPISAł, TO NIE JEST JESZCZE HISTORYJA LITERATURY: „UMYSł LUDZKI UPRAWIA SIę, DOSKONALI I ROśNIE ALBO PRZEZ NOWE MYśLI I WYNALAZKI, ALBO PRZEZ PROSTSZE I GłęBSZE ZNANYCH JUż MYśLI WIDOKI, ALBO PRZEZ ICH ROZSZERZENIE I PRZYSTOSOWANIE ALBO WRESZCIE PRZEZ NOWE TRYBY I SPOBY ICH WYSTAWIANIA". OTóż POZNANIE AUTORA A DALEJ POZNANIE LITERATURY JEST POZNANIEM TEGO, CO ON ZROBIł POD DOPIERO WY 1) P. roz. III str. 122-155. 2) O Literaturze III str. 123. 21 162 mienionemi względami i w czem się do uprawy ludzkiego umysłu przyłożył 1). Pojęcie Literatury biorą Niemcy w szerszem znaczeniu „namnożywszy u siebie ledwo nie tyle encyklopedyj ile nauk 2), Francuzi zaś zrobili sobie o uczeniu Literatury obraz skromniejszy: „u nich rzeczą Literatury są dzieła Poezyi i Wymowy powszechnemu pojęciu dostępne, jej zadaniem zaś to zgłębienie talentu autorów, i wartości wewnętrznej ich dzieł co do rzeczy, myśli i języka". Za takiem pojęciem oświadcza się ŚNIA-DECKI i wraz z Francuzami zalicza literaturę do sztuk pięknych „bo dobra poezyja jest piękna, prawdziwa wymowa jest piękna". Zastanawiając się dalej nad istotnemi cechami Literatury tak pojętej, wygłasza zasady zbliżone całkiem do pojęć estetycznych francuzkich: w jasnem i porządnem rozłożeniu rzeczy, w gładkiem i potoczystem pisaniu, w zadowoleniu rozumu i w swobodnem ćwiczeniu imaginacyi, widzi największe zalety literatury pięknej, wzorów zaś szuka głównie w klasykach łacińskich i u pisarzy francuzkich i polskich z epoki Stanisława Augusta. Jestto zaś rzeczą bardzo charakterystyczną, że idąc za zdaniem Condorceta przypisuje wielki wpływ na literaturę naukom ścisłym: „Umysł przywykły do ścisłego ważenia myśli i wyrazów, do zwięzłości i oczywistości, obeznany z fenomenami przyrodzenia, więcej ma do dobrego pisania pomocy niż obrany z tych wszystkich zapasów. Nauka przyrodzenia jest skarbem najpiękniejszych przenośni, obrazów, porównań a nawet gruntownych zdań i dowodów, ona jest jeszcze najpożywniejszą paszą dla imaginacyi. Erudycyja nie może tych wszystkich potrzeb umysłowych zaspokoić, bo to jest zdobycz pamięci a nie owoc dowcipu i myśli" 3). Nauka więc prawdziwa a nie koniecznie drobiazgowa erudycyja potrzebna jest pisarzowi; prędzej jeszcze, poeta mógłby obejść się bez takiej wszechstronnej, rzeczy ogarniającej nauki, ale nigdy pisarz prozą i mówca. Z takim poglądem łączy ŚNIA 1) O Literaturze III. str. 123. 2)       Tamże str. 129. 3)       Tamże str. 144 — 145. 163 DECKI ważną uwagę, którą moglibyśmy nazwać ogólną jego estetyczną zasadą: „Niechcąc więc" powiada „ani całkiem uzwierzę-cać ludzi, prowadząc ich samą siłą poruszenia i namiętności, ani ich uważać za aniołów, przemawiając tylko do ich rozumu, potrzeba zdaje mi się złączyć siłę czucia z siłą przekonywania"1). Na podstawie takiego to poglądu wypowiedział ŚNIADE-CKI później wojnę romantykom zarzucając im, iź przemawiają tylko do namiętności. Ale w tej samej jeszcze rozprawie zaraz na następnej stronnicy wygłosił znowu zdanie, które w oczach czytelnika musi się wydać jakby usprawiedliwieniem i zachętą dla szukających nowych dróg pisarzy: powiada bowiem, że „talent przez nadzwyczajną siłę, może w złamaniu prawidła pokazać się świetnym i całą naszą teoryję metafizyczną wywrócić". Podobne poglądy na Literaturę piękną wygłosił ŚNIADECKI także w krytyce romansu „Malwina" napisanej w formie listu „Stryja do Synowicy" 2). Romans „Malwina" jestto powieść pomyślana zupełnie na sposób francuzki z l8go wieku. Czuła, sentymentalna, pełno w niej nienaturalnych scen, sztucznie nakreślonych charekterów, styl ckliwy a nieraz przesadnie romansowy, jedyną jej zaletą, to piękna moralna tendencyja. Otóż ŚNIADECKI skłaniający się zawsze w swoich poglądach na literaturę, ku fran-cuzkim teoryjom, pochwala i zaleca ten romans swojej synowicy głównie ze względu na jego moralną tendencyję a jakkolwiek praktyczny i zdrowy rozsądek wskazuje mu w nim różne nie-naturalności i sztuczne obrazy, to jednak ogólne przez krytyka wyniesione wrażenie jest korzystne. Widzimy przeto, że ŚNIADECKI wykształcony pierwotnie na gruncie klasyków łacińskich, nie lubiąc Niemców, których nowego życia nie poznał, pod wpływem umysłowości francuzkiej skłaniał się w teoryj zawsze ku zasadom estetycznym francuz-kiego klasycyzmu. 1) O Literaturze III. str. 123. 2) Pism. rozm. III. str. 156-184. 164 Tymczasem koło roku 1818 zaczęły się objawiać między młodem polskiem pokoleniem, pierwsze owoce wpływu tych czynników, o których poprzednio mówiliśmy. Przekonaliśmy się zaś, że JAN ŚNIADECKI przyczynił się wielce działalnością swoją, do ich rozwoju. Jednakowoż gdy się pokazały pierwsze płody romantycznej muzy, konserwatyzm i dawne skłonności i zasady odezwały się w nim w całej sile, więc wystąpił z groźną filipiką przeciwko nowym literackim i poetycznym próbom. Filipika ta napisana pod tytułem: O pismach klasycznych i romantycznych 1) jest bezwątpienia najsłabszą ze wszystkich ŚNIADECKIEGO rozpraw. W zapale swoim konserwatywnym, posunął się tak daleko, iź nawet stanął w sprzeczności z nie jednemi wygłaszanymi dawniej poglądami. Musimy jednak wyznać otwarcie, iż ze stanowiska psychologicznego rozprawa o pismach klasycznych i romantycznych, najzupełniej się tłumaczy. Pamiętajmy, że najtrudniej jest wyzbyć się nabytych w młodości zasad i przekonań. Nieraz zdarza się, że w praktyce odstępujemy od tych zasad, że idziemy dalej, ale teoryja w umyśle pozostaje teoryją. Gdy zaś patrzymy na dążenia i kierunki, z których nie możemy zdać sobie jasnej sprawy, bo brak nam po temu warunków, w takim razie dawne zasady odzywają się w całej mocy i z młodzieńczą nieraz zapamiętałością występujemy w ich obronie. Otóż tak się wydarzyło ŚNIADECKIEMU : przywykły do jasno określonych pojęć, do prawidłowego używania rozumu, do utrzymywania miary między rozumem a imaginacyją, konserwatysta, bo patrzał na straszne burze i nadużycia rewolucyi, zapomniał, że natchnienie, że przywiązanie do kraju, do języka, do religii, porywały go nieraz ze sobą za granicę wymuskanego klasycyzmu francuzkiego, a niemogąc odrazu zrozumieć nowyoh kierunków, zląkł się ich i na gorąco potępił. Powód do napisania rozprawy o pismach klasycznych i romantycznych dał mu artykuł KAZIMIEEZA BRODZIńSKIEGO drukowany w „Pamiętniku Warszawskim" w roku 1818. Jakkolwiek 1) P. roz.IV. str. 1—37. 165 Brodziński wyraża się tam, bardzo nieśmiało i ostrożnie, to jednak dostrzegł ŚNIADECKI U NIEGO PEWNE USTęPSTWA NA RZECZ MUZY ROMANTYCZNEJ; PISMO BRODZIńSKIEGO POMIMO WIELKICH ZALET WYDAłO MU SIę ZA SłABEM, ZA BLADEM, POSTANOWIł WIęC POPRZEć ENERGICZNIEJ TE UWAGI, KTóRE UWAżAł ZA TRAFNE, A ZABIć WPłYW TYCH, KTóRE PODEJRZYWAł O USTęPSTWA NA RZECZ RORAANTYCZNOśCI. NIC GO TO NIE OBCHODZI, żE CECHą ROMANTYCZNOśCI JEST „żAłOSNA TęSKNOTA DO RZECZY PRZESZłYCH ALBO WZNOWIENIE ZDARZEń, JAKIE BAWIłY LUDZI W WIEKACH RYCERSKICH", DOSYć, żE SIę ONA ODZNACZA NIESłUCHANIEM PRAWIDEł SZTUKI I żE SZUKA ZALET W SWOBODNEM BUJANIU IMAGINACYI I JAKBY NOWYCH DRóG BAWIENIA I NAUCZANIA 1), A WIęC JEST NIEBEZPIECZNą I DLA MłODYCH GłóW SZKODLIWą, „GDYż KOCHA SIę RA-DZIEJ W DZIKIEJ NIż PRZYOZDOBIONEJ SZTUKą NATURZE". W PRZECI 9 wieństwie do takiej poezyi nazywa ŚNIADECKI KLASYCZNą Tę, KTóRA JEST ZGODNą Z PRAWIDłAMI POEZYI ,,JAKIE DLA FRANCUZóW BOILEAU, dla Polaków DMOCHOWSKI, a dla wszystkich wypolerowanych ludów przepisał HORACY". Ten sam więc krytyk, który niedawno napisał, że wszystkie naciągane teoryje smaku, nikomu go nie-nadadzą, który smaku tego kazał szukać w sobie i w towarzystwie ludzkiem., który przypuszczał, że talent może okazać się świetnym nawet w złamaniu prawidła, teraz, jakby się przeląkł w przeczuciu czegoś, czego nie rozumiał, cofa się na stanowisko, które sam bezwiednie nieraz opuszczał. Krytykuje tedy ŚNIADECKI ROMANTYCZNą POEZYJę, WYCHODZąC Z ZAłOżENIA, żE JAK I PRAWDA TAK I POCZąTKI ROZUMU Są OD WIEKóW I BęDą ZAWSZE TE SAME; WOLNO WIęC PRAWDę ROZMAICIE STROIć I UBIERAć, ALE NIE WOLNO JEJ FAłSZOWAć. PONIEWAż ZAś HORACY ustalił już pewne zasady sztuki i piękna, można je więc jako prawdziwe doskonalić ale nie wolno całkowicie burzyć i fałszować. Zdaje się tutaj ŚNIADECKIEMU, żE W ESTETYCE TO TAK JAK W NAUKACH śCISłYCH MOżLIWY JEST TYLKO SPOSóB DOSKONALąCY I ROZWIJAJąCY ZNANE JUż PRAWDY: WłASNA JEGO METODA NAUKOWA I ZA DALEKO POSUNIęTE PRZYWIąZANIE DO PRZESZłOśCI, 1) Pism. rozm. IV. str. 2. 166 w błąd go tutaj wprowadziły; wziął więc rzeczywiste doskonalenie rozszerzające zakres poezyi, za burzenie. Gani zatem wprowadzenie' na scenę „czarownic, guseł, duchów nieokrzesanego pospólstwa", większą swobodę w układzie scen dramatycznych, w wierszu, a nadewszystko uderza na Szekspira, jako protoplastę dzisiejszych romantyków. Czytając cały ten ustęp, zaiste dziwić się tylko trzeba jak daleko nieraz zapał może porwać pisarza: popisał tu ŚNIADECKI RZECZY, O KTóRYCH NIEPODOBNA POJąć, JAK MOGłY WYJść Z POD PIóRA TAK WYTRAWNEGO; ON KTóRY PRZEDEWSZYSTKIEM UZNAWAł RZECZYWISTOść, KTóRY BYł TAK WIELKIM ZNAWCą NATURY LUDZKIEJ A GRę UCZUć I NAMIęTNOśCI TAK TRAFNIE NIERAZ POJMOWAł, ON NIE POJął, NIE ZROZUMIAł SZEKSPIRA TEGO NAJWIęKSZEGO POETę PSYCHOLOGA: POETę RZECZYWISTOśCI. JAKżEż DZIWNIE WYGLąDA DZIś TO ZAPYTANIE: „CZYBY SZEKSPIR BYł TAK PISAł GDYBY BYł ZNAł RASSYNA I MOLIERA"! ROMANTYCZNOść ZATEM ZDANIEM ŚNIADECKIEGO JEST RZECZą DLA TEGO NIEBEZPIECZNą, GDYż, UNIKAJąC ROZSąDKU A NIE KRęPUJąC IMAGINACYI, MOżE ZAPROWADZIć LITERATURę NA NAJFAłSZYWSZE DROGI, ALBOWIEM WSZYSTKIE WYMYSłY I DZIWACTWA ZABOBONU TAK W RELIGII JAK I WE FILOZOFII I LITERATURZE, Są TO TYLKO DZIEłA ROZPASANEJ IMAGINACYI. ZDAJE MI SIę WIęC POWIADA, żE „RADZIć LUDZIOM NA SZTUKę PISANIA IMAGINACYJę ROZPASANą BEZ WODZY I PRAWIDłA, PRAWIE NA JEDNO WYCHODZI CO PRZEPISAć ROZPUSZCZONE NAMIęTNOśCI ZA PRAWIDłO żYCIA MORALNEGO I ZROBIć śWIAT TAK UMYSłOWY JAK TOWARZYSKI, POLEM BURZY GWAłTóW I SPUSTOSZENIA"1). TO SAMO CO SIę STAłO Z FILOZOFIJą GDY OPUSZCZONO WSKAZANą PRZEZ LOKKA drogę, to samo stało się i z literaturą, gdy w niej zapanowała romantyczność. Radzi więc w końcu Polakom aby byli skromniejsi w zamiarach swych i trzymali się rozsądku: „Słuchajmy nauki LOKKA we filozofii przepisów Aristotelesa i Horacego w Literaturze, a prawideł Bakona w naukach obserwacji i doświadczenia. Uciekajmy od romantyczności jako od szkoły zdrady i zarazy. Romantyczność radzi porzucić wszystkie prawidła 1) Pism. rozm. IV. str. 2. 167 sztuki, odrzuca doświadczenie, burzy imaginacyję przeciwko rozumowi i zapala jak wojnę domową między władzami człowieka: podczas gdy najpiękniejsze twory ludzkiego umysłu, są to dzieci pokoju, zgody i harmonii między wszystkiemi siłami duszy 1)"; tak, dodamy, ale przedewszystkiem i samodzielnego niekrępowa-nego polotu myśli. Taki jest rezultat rozprawy o pismach klasycznych i romantycznych. Podobnie jak nieraz dawniej wygłaszał ŚNIADECKI ZASADY, KTóRE Z TEORYJą JEGO NA GRUNCIE DUSZY SPOCZYWAJąCą NIE ZUPEłNIE LICOWAłY, TAK TERAZ ZNOWU W ZAPALE ZAPRZECZYł WIELU POGLąDOM, KTóRE DAWNIEJ WYGłASZAł. Skończyliśmy naszą wędrówkę wśród mnogiej liczby różnorodnych prac literackich ŚNIADECKIEGO JANA. PODZIELIłY SIę NAM ONE BARDZO NATURALNIE NA CZTERY KATEGORYJE: NA MOWY DO MłODZIEżY, W KTóRYCH ROZWIJAł SWOJE PEDAGOGICZNE ZASADY, NA żYWOTY UCZONYCH POLAKóW, W KTóRYCH STWIERDZIł łąCZNOść SWOJą Z UMYSłOWą PRZESZłOśCIą WłASNEGO NARODU, DALEJ NA PRACE I UWAGI KRYTYCZNE, KTóRE DYKTOWAłA MU MIłOść I PRZYWIąZANIE DO OJCZYSTEGO JęZYKA, A WRESZCIE NA PRACE KRYTYCZNE NAD CHARAKTEREM LITERATURY PIęKNEJ. PRAKTYCZNYCH POBUDEK DO WYGłASZANIA MóW DOSTARCZYłO MU JEGO STANOWISKO JAKO NACZELNIKA OśWIATY, DO PISANIA żYWOTóW KOłłąTAJA I POCZOBUTA potrzeba serca, do krytycznych uwag nad językiem lekkomyślne nadużycia, skażenia, ale nieraz także i zbawienne reformy, których niechciał uznaó, a wreszcie do wystąpienia w imię estetycznych zasad klasycyzmu, pojawiający się nowy ruch i nowy w literaturze kierunek. W mowach swoich występuje on przed nami, jako szeroko patrzący na rzeczy pedagog i głęboki znawca natury ludzkiej, zdający sobie jasno sprawę z dróg po jakich wypada prowadzić naród do odro-dzenia; w żywotach pokazuje się nam reformator, który reformę pojmował tylko jako ulepszenie tego, co przeszłość wydała, a który pomimo przyjaźni dla KOłłąTAJA WIDZIAł WSZYSTKIE BłęDY, KTóRE TEN OSTATNI W REFORMATORSKIEJ POROBIł GORLIWOśCI; W KRYTYCZNYCH 1) Pism. rozm. IV. str. 2. 168 uwagach nad językiem, widzimy przywiązanego do narodowych skarbów pisarza, stojącego na straży ich nieskazitelności, a wreszcie w pracach krytyczno estetycznych stojącego na gruncie 18go wieku krytyka. W całej zaś działalności znad gorliwego na umysłowej niwie pracownika, który swojemi pedagogicznemi zasadami, filozoficznem rzeczy objęciem., swoją czcią dla religii i przywiązaniem do czystych nieskażonych skarbów rodzimej umysłowej przeszłości, wielce się przyczynił do rozbudzenia nowego ducha i nowego umysłowego w narodzie kierunku, a który w końcu jakby się zląkł tego co sam zdziałał, cofa się na stanowisko 18go stulecia, niepomny w zbytniej gorliwości na te zasady, które nieraz poprzednio wygłaszał. Dziwne zaiste na pozór sprzeczności objawia nam ten umysł tak Jasny, tak wszechstronny. Przekonaliśmy sie, że w pracach naukowych przechylał się stopniowo od doświadczenia ku rozumowaniu, aż wreszcie w napisanej w roku 1818 rozprawie o rozumowaniu rachunkowem przyznał bezwarunkowo temu ostatniemu pierwszeństwo. Widzieliśmy także jak powstawał na Kondyllaka za jego Logikę „który idąc za mniemaniem, że działania umysłowe są tylko materyjalem wywieraniem czucia, zamiast jasnego traktatu napisał traktat fizyologiczny ciemny i niedokładny". Tym czasem cóż mówi znowu w napisanej także w roku 1818 rozprawie o pismach klasycznych i romantycznych, oto: ubolewa, że tak prędko ludzie porzucili obserwacyję i doświadczenie i tę od Lokka dowiedzioną ustawę że wszystkie poznawania nasze biorą początek od zmysłów" i każe wyraźnie słuchać nauki Lokka we filozofii. Całkiem podobnie stało się i z literaturą; podczas gdy dawniej nieraz lekceważył sobie ustalone prawidła estetyczne, każe w końcu bezwarunkowo szanować te, które HORACY i BOILEAU ustalili. Psychologicznie sprzeczności te tłumaczą się najzupełniej; ŚNIADECKI JAN, KTóREGO UMYSł BYł NIESłYCHANIE żYWY I RUCHLIWY, GDY SIę ZAGłęBIAł W NAUKI NA ROZUMOWANIU OPARTE, WIDZIAł JASNO ICH DOKłADNOść A NIEDOSTATKI CZYSTEGO DOśWIADCZENIA, GDY ZAś PATRZAł NA DążENIA, KTóRE WE WNęTRZU DUCHA LUDZKIEGO SZU 169 kały niezależnie od nauk jakiejś tajemnej siły widzenia i wrodzonych wiadomości, wtedy zaraz w gorliwości swej cofał się na bardziej wybitne stanowisko, wynosząc doświadczenie jako właściwe źródło, z którego rozumowanie, pierwsze czerpie materyjały. To samo działo się i z literaturą. Gdy żywy i wszechstronny umysł jego dał się porwać natchnieniu i przywiązaniu do umysłowych skarbów narodowych, wtedy wygłaszał poglądy, które nie zupełnie zgadzając się z nabytemi w młodości zasadami, przygotowywały grunt pod nowy kierunek umysłowy; gdy zaś dostrzegł pierwsze znaczące tego kierunku objawy, wtedy zaraz z całą żywością cofnął się na stanowisko nabytej w młodości teoryi. Dodamy jeszcze nadto, że w poglądach ŚNIADECKIEGO można się dopatrzeć pewnego głębszego gruntu, na którym te sprzeczności i tak już tłumaczące się psychologicznie, należycie pojęte i wystawione zacierają się po części i harmonizują: gruntu tego trzeba nam szukać we właściwem ŚNIADECKIEGO filozoficznem stanowisku. Ale to już do dalszych należy rozdziałów. 22 ROZDZIAŁ CZWARTY. Jakie mogło być Śniadeckiego Jana filozoficzne stanowisko w obec niemieckiej speknlacyi. Wykształcenie i cała działalność tak naukowa jak literacka ŚNIADECKIEGO JANA, które mieliśmy sposobność poznać dokładnie są, zdaje mi się, jakoby jednem pasmem dowodów, że umysł naszego uczonego był w całej mocy tego wyrazu umysłem filozoficznym, czyli jasno i wszechstronnie rzeczy ogarniającym. Ale obok tego niezbywało ŚNIADECKIEMU i na pewnej filozoficznej eru-dycyi, t. j. na znajomości historyi filozofii i różnorodnych filozoficznych kierunków. Pierwszym warunkiem gruntownego poznania dziejów filozofii jest łatwość w oryjentowaniu się. Kto nie umie pochwycić wątku filozoficznych systemów i niejako w jednem pojęciu streścić sobie istoty każdego z nich, ten może wiedzieć bardzo wiele szczegółów o filozofach i o ich pracach, ale dziejów i rozwoju myśli filozoficznej nie zgłębi. Otóż ŚNIA-DECKI JAN dowiódł niejednokrotnie, że posiadał właśnie ten zmysł i to wykształcenie filozoficzne, które pozwalają odrazu uchwycić przewodnią myśl każdego filozoficznego systemu i oznaczyć w kilku rysach zajęte względem niego stanowisko. Obeznał on się z historyją filozofii jeszcze w szkołach słuchając wykładów filozofii eklektycznej, pracował również nad filozofiją bawiąc w Niemczech, przekonaliśmy się zaś, że w rozprawie o nauk. mat. pocz., w tej pierwszej już prawdziwie filozoficznej pracy swojej, mówiąc o sposobach umiejętnych badań, zaznaczył swoje stanowisko w obec „subtelnych metafizyków, którzy wysuszali sobie mózgi nad ostatniemi przyczynami rzeczy, nie 171 wiedząc sami co mówią i podając za cel pracom i siłom ludzkim to, co było płodem fałszywego ich myślenia i grubego o naturze i władzach człowieka błędu" 1). Uwaga ta, skierowana głównie przeciw filozofii scholastycznej, dowodzi jak ostrożne zajął ŚNIADECKI stanowisko w obec metafizycznych zagadnień, idąc tu za przykładem NEWTONA i HUMA. Dowodzi ona również niechęci ścisłego badacza do dijalektycznej metody rozumowania. Druga w tej samej rozprawie o filozofii wzmianka, dotyczy DESCARTA: „Wydobył on rozum ludzki na wolność" powiada ŚNIADECKI, „którą uciemiężało despotyczne przez kilka wieków szkolnej filozofii panowanie. Nieszczęście tylko, że gorącość jego imaginacyi odwiodła go odścieszek przyrodzenia. Zajęty gwałtownością tej władzy, trafił na drogę romansów, gdzie twory swego marzenia biorąc za dzieła natury, wiódł za sobą długie szeregi naśladowniczych duchów. Błąd ten naprawił dopiero NEWTON, przeznaczony od natury na tłumaczenie jej tajemnic i na prawodawstwo dla rozumu ludzkiego'2). W słowach tych ŚNIADECKI uznając zasługę DESCARTA, który nadał filozoficznym badaniom samodzielny charakter, zaznaczył jednak wyraźnie stanowisko swoje w obec rozumowania t pojęć, którego słabą stronę upatrywał w braniu własnych myśli, pojęć i marzeń za rzeczywistość, wskazując równocześnie, że było to przeznaczeniem umiejętnych badań ścisłych, wprowadzić tu myśl ludzką na nowe tory. Nie ulega prawie wątpliwości, że ŚNIADECKI nigdy nie zaniedbał całkowicie uprawy filozofii, bawiąc zaś w Anglii w r. 1787, obeznał się dokładnie z filozoficznym ruchem angielskim. Głębsza znajomość szkockich systemów bez wątpienia z tych właśnie pochodzi czasów. Nową szczegółową wzmiankę o filozofii znajdujemy w rozprawie o Koperniku. Tu określa znowu ŚNIADECKI stanowisko 1) Pism. rozm. II. str. 270. 2) Pism. tamie str. 282. 172 swoje w obec filozofii greckiej: Chcąc dowieść, że system Kopernika jest własnem tego mędrca dziełem wykazuje, że Grecy nic podobnego w naukach postawić nie mogli, gdyż „z dziejów filozofii wiemy, że filozofowie greccy więcej się trudnili subtelnością filozoficzną i tem uczonem szermierstwem, które zwano dysputami, niż uwagą skutków i dzieł natury"1). Upatrzył przeto słabą stronę filozofii greckiej w metodzie, która zamiast rozpoczynać od uważania faktów, rozpoczynała od dyjalektycznego obrabiania pojęć. Zdanie, które jak gdyby za ŚNIADECKIM POWTóRZYł PóźNIEJ WHEWELL w swojej historyi umiejętności indukcyjnych8). Nie zbywało zatem ŚNIADECKIEMU ANI NA ZDOLNOśCIACH DO BYSTREGO I SZEROKIEGO RZECZY OGARNIANIA, ANI NA SAMODZIELNOśCI W POGLąDACH, ANI TEż NA FILOZOFICZNEJ ERUDYCYI. ABY PRZESZEDł W PRACACH SWYCH NA POLE FILOZOFII, DO TEGO POTRZEBA MU BYłO TYLKO, STOSOWNIE DO JEGO USPOSOBIENIA UMYSłOWEGO, PRAKTYCZNYCH POBUDEK. TAKICH TO WłAśNIE PRAKTYCZNYCH POBUDEK DOSTARCZYł MU RUCH UMYSłOWY W POLSCE W POCZąTKACH 19 STULECIA. Skutkiem przyłączenia krajów polskich aż po Wisłę do Prus, przyszło do pewnego duchowego zbliżenia się między Polską a Niemcami. Wprawdzie i dawniej już umysłowość niemiecka nie była bez wpływu na Polskę. Wszak już w połowie 18 wieku rozwinęły się u nas nowe kierunki filozoficzne, pod wpływem filozofii niemieckiej. Jednakowoż za panowania Stanisława Augusta, umysłowość francuzka przeważyła, ale z rozbiorem Polski wpływ niemiecki odżył na nowo. Młodzież polska zaczęła coraz częściej udawać się na uniwersytety niemieckie a szczególnie do blizkiego Królewca, który był ojczyzną nowej filozofii niemieckiej. To też w najbliższem otoczeniu KANTA znajdujemy w ostatnich latach jego życia nazwiska polskie. Możne domy polskie zaczęły sprowadzać z Niemiec guwernerów do dzieci a między innymi także i sławny FICHTE był jakiś czas guwernerem w Warszawie w domu pp. Platerów 3). 1) P. roz. I. str. 174—175. 2)       Zob. Whewell History of the inductive sciences I. Introduction, 3)       Zob. Kuno. Fischer. Gesch. der neuern Philosophie V.B.s.249 173 Z dwóch zaś stron podjęto usiłowania aby wprowadzić do Polski filozofiję KANTA: SZANIAWSKI W Warszawie, który słuchał jeszcze wykładów KANTA uczęszczając na prawo w Królewcu, starał się w swoich pismach rozpowszechniać w Polsce zasady jego filozofii moralnej i filozofii prawa, podczas gdy JAKOńSKI W KRAKOWIE ZOSTAWSZY W TUTEJSZYM UNIWERSYTECIE PROFESOREM FILOZOFII PO ZAJęCIU KRAKOWA PRZEZ AUSTRYJAKóW, WPROWADZIł NAPO-WRóT WYKłADY LOGIKI I FILOZOFII SPEKULACYJNEJ, USIłUJąC ZAPOZNAD UCZNIóW SWOICH ZNOWU Z TEORETYCZNą STRONą FILOZOFII KANTA. Sądząc rzeczy bezstronnie nie możemy prób tych nazwad szczęśliwemi. Naprzód już sam język polski nie nadawał się do wiernego oddania języka filozofii krytycznej; powtóre zaś myśliciele, którzy ją do Polski wprowadzid usiłowali, nie posiadali wcale umysłów wyższych i samodzielnych. Musimy wyznad, iż tak SZANIAWSKI jak i JAKOńSKI ROBIą NA NAS WRAżENIE JAKOBY OBAJ NIE ROZUMIELI ZASADNICZYCH MYśLI FILOZOFII KANTA, która im zewnętrznie tylko imponowała swoim rozgłosem i powagą; nie rozwinęli też oni na podstawie KANTA samodzielnego we filozofii kierunku, tak jak WROńSKI NP., KTóRY PISAł PO FRANCUZKU; PóźNIEJ GłóWNą U NAS SIEDZIBą FILOZOFII KANTA był Lwów. Ale nie pozostała ona bez wpływu i na Litwę także Wilno. Przekonaliśmy się już w poprzednim rozdziale, że poezyja tak z. romantyczna i idealistyczna filozofija, były to jakby dwie rodzone córy jednych i tych samych umysłowych pragnień i potrzeb. CZACKIEMU w Krzemieńcu imponowała filozofija KANTA tak dalece, iż młodemu Kudlickiemu wyjeżdżającemu na nauki du Niemiec, dał wyraźne polecenie, aby się uczył filozofii prawa według zasad KANTA. W Wilnie zaś Niemcy profesorowie, szczególnie GRODDECK wielki, jakeśmy to widzieli, wróg ŚNIADECKIEGO JANA DZIAłAł RóWNIEż MIęDZY MłODZIEżą NA KORZYśD TEJ FILOZOFII. IGNACY DOMEJKO pisze w liście swoim o Filaretach i Filomatach, że wielu z młodzieży uniwersyteckiej, hołdowało zasadom filozofii KANTA, między innymi był jej najzagorzalszym zwolennikiem JóZEF JEEZOWSKI PREZES FILOMATóW OD POCZąTKU Aż DO ROZWIąZANIA TOWARZYSTWA, POSTAD WśRóD óWCZESNEJ MłO dzieży wileńskiej, niezmiernie wybitna, ŚNIADECKI JAN ruchu tego nie mógł nie spostrzegać. Już w liście z r. 1803 pisze do KOłłąTAJA 1), że czytając drugi tom roczników tow. prz. nauk. warsz., znalazł w niektórych pismach wpływ filozofii KANTA, na co mu odpowiada KOłłąTAJ W liście z d. 30 sierpnia r. 1803 w następujących słowach: „Widziałem ja z żalem przejeżdżając przez Warszawę, że filozofija KANTA zaczęła wielu głowę zawracać, postrzegam nawet w etacie szkoły głównej wileńskiej, że podobno przez wzgląd na filozofa królewieckiego umieszczono tam katedrę metafizyki, bo mi nawet powiadają, że książę ADAM CZARTORYSKI, a niektórzy Niemcy w Petersburgu należą także do sekty tego filozofa. Żeby temu zapobiedz ułożyłem w moich radach odesłać logikę do gimnazyjów, a w szkole głównej, na miejscu metafizyki proponować katedrę historyi filozofii, wszystkich sekt tak dawnych jak i teraźniejszych" 2). Tak więc rozszerzający się wpływ filozofii KANTA w Pol-sce, dostarczył ŚNIADECKIEMU JANOWI praktycznych pobudek do pisania w rzeczach filozoficznych, a imię jego stało się głośnem zaciętą walką tej filozofii wydaną. Zanim przystąpimy do przedstawienia i krytycznego rozbioru tej polemiki ŚNIADECKIEGO z filozofiją KANTA, nasuwa nam się pierwej jeszcze pytanie jaką właściwie mogła była być istotna przyczyna tego wystąpienia. Nie widzimy nigdzie śladu osobistej niechęci, lub osobistych uprzedzeń; o charakterze KANTA, wyraża się ŚNIADECKI nawet z wielkiem uszanowaniem 3); trudno także przypuścić ażeby przyczyną była niechęć do filozofii w ogólności, gdyż ŚNIADECKI był sam w całej mocy tego wyrazu filozofem; przyczyn tych więc trzeba nam szukać głębiej: muszą one leżeć w charakterze nauki ŚNIADECKIEGO i we właściwościach tego gruntu 1) X. H. Kołataja korresp. listowna z Tad. Czackim wydał Ferd. Kojsiewicz Kraków 1844. I. str. 100. 2) Tamże 8tr. 112. 3) Zob. koniec w rozprawia p. t. Przydatek do pisma o filozofii P. roz. IV. str. 172. 175 umysłowego, z którego wyrósł i na którym stał tak w naukach, jak i we filozofiii. Wiedząc przeto jak ŚNIADECKI pojmował nauki i jaką, tak w naukach jak i w literaturze rozwijał działalność, wypada nam teraz zapytaó się, jaki stosunek do spekulacyi niemieckiej mógł odpowiadać takiej działalności i takiemu stanowisku. W tym celu porzućmy na chwilę postać naszego uczonego męża, a cofnąwszy się do historyi nauk i filozofii, zobaczymy jak na tem tle historycznem dopiero wystąpi później we właściwem świetle tak charakter polemiki ŚNIADECKIEGO Z KANTEM, jakoteż charakter jego filozoficznych poglądów. Dzieje nauk i filozofii pouczają nas, że gdy metoda scho-lastyczna, jeszcze po starożytnych odziedziczona, zupełną w tłumaczeniu tajemnie świata i człowieka okazała nieudolność, że wtedy budowę nowego gmachu wiedzy w dwóch odrębnych rozpoczęto kierunkach.. Jedni myśliciele z okiem w świat zewnętrzny zwróconem, w zjawiskach tego świata starali się dopatrzeć owych pierwiastkowych czynników, któreby podstawami nowego gmachu wiedzy stać się mogły, podczas gdy drudzy zaniepokojeni powszechną wszystkich pojęć i poglądów ludzkich niepewnością, przeciwną obrali drogę. Chcąc cały gmach wiedzy jakby z jednego wykuć głazu, zatopili się we własnem wnętrzu duchownem a zachęceni świetnym przykładem jedynej, już wtedy ustalonej umiejętności matematycznej, usiłowali na wzór matematycznej dedukcyi z kilku ogólnych pojęć, wysnuć całość rozumowego na świat poglądu. Pierwsi z tych myślicieli rozumowali rozpoczynając od faktów, drudzy rozumowali rozpoczynając od pojęć. Pierwsi jako przedstawiciele kierunku ścisłego rozumowania z faktów świata zewnętrznego, stali się twórcami umiejętności ścisłych, drudzy zaś rozwinęli kierunek rozumowania spekulacyjnego z pojęć i są twórcami nowożytnej filozofii spekulacyjnej, która uwieczniła się później w owych wielkich systemach takiego KARTEZYUSZA, SPINOZY, LEIBNITZA. 176 Zwolna rozwijał się pierwszy kierunek rozumowania, którego kolebką są Włochy, albowiem trzeba tu było naprzód koniecznie gromadzić szczegóły, zbierać zasoby, zajmować się analizą poszczególnych zjawisk i faktów. Dla tego też pod względem ogólno filozoficznym ograniczali się pierwsi tego kierunku przedstawiciele na walce ze scholastyką, a uzasadniając filozoficznie tylko niektóre najważniejsze prawidła rozumowania z faktów, usiłowali usprawiedliwić niejako w ten sposób swoją własną pracę i stanowisko 1). Drugi kierunek powstał później wpraw ') Jednym z pierwszych, jeżeli w ogólności nie pierwszym myślicielem, który miał jasne wyobrażenie o sposobie rozumowania opartym na podstawie badanych rzeczywistych faktów i sposób ten czyli metodę nie tylko z całą, ścisłością praktycznie zastó-sowywał, ale i teorytycznie wykształcił, jest Leonardo da Vinci słynny malarz włoski. Kopernik znowu doszedł na podstawie uzyskanych w Krakowie gruntownych szczegółowych wiadomości i pod wpływem nowego włoskiego kierunku badań, do postawienia pierwszych ogólnych prawd tłumaczących umiejętnie zjawiska w astronomii, tj. w nauce, do której najwięcej materyjałów przygotowała już starożytność. Metoda rozumowania z faktów (fałszywie nazywana tylko indukcyjną, gdyż i de-dukcyja gra tu ważną rolę będąc dopiero właściwem ściśle umiejętnem dopełnieniem indukcyi) była już ustaloną i rozwiniętą na wiele lat przed Bakonem. Bakon zaś dlatego tylko zyskał sobie sławę jej twórcy, że w 18 stuleciu zaprzestano zajmować się bliżej Włochami. Bakon przyczynił się wprawdzie pismami swemi w wysokim stopniu do rozszerzenia nowych na nauki poglądów, ale jego teoryja metody indukcyjnej pod wieloma względami fałszywa, bałamuci do dnia dzisiejszego umysły. Z drugiej jednak znowu strony, musimy wyznać, że to lekceważenie Bakona i poniewieranie jego naukową sławą do czego Liebieg dał przykład (w swojej Rede uber Bacon Munchen 1863) jest niesłuszne i przesadzone. U powierzchownych umysłów, weszło dzisiaj w modę poniewierać Bakonem, niby to na podstawie samodzielnych studyjów powtarzają poprostu pacierz za Liebigiem. Słuszną też daje im odprawę Kuno Fischer w swem najnowszem dziele. Francis Bacon und seine Nachfolger Leipzig 1875. (Jestto drugie zupełnie zmienione wydanie dzieła wyszłego jeszcze w roku 1856). Kuno Fischer uwzględniając wojnę wydaną dziś Bakono-wi wykazuje oczywiste wielkie tego myśliciela zasługi. Mianowicie dokonana przezeń pierwsza umiejętna próba klasyfikacyi wiedzy 177 dzie ale zaraz w początkach wydał już skończone i całość świata obejmujące systemy, gdyż pozwalała na to metoda jego rozpoczynająca od ogólnych założeń, przyjętych za bezpośrednio pewne w duchu ludzkim. Tak więc w 16 i 17 stuleciu rozwija się szybko i świetnie nowa filozofija spekulacyjna, obok niej zaś zwolna, ale coraz śmielej podnoszą głowę nauki ścisłe. Obu tych kierunków rozumowania nie należy jednak pojmować w ten sposób, jakoby w jednym z nich panowała wyłącznie spekulacyja, a w drugim wyłącznie doświadczenie, owszem i tam i tu jest spekulacyja, tylko że spekulacyja metafizyczna, takiego KARTEZYUSZA np. rozpoczyna od pojęć, od wewnętrznej treści człowieka, gdy przeciwnie spekulacyja takiego GALILEIEGO zaczyna od faktów świata zewnętrznego, umiejąc, jak powiada de LAGEANGE, dopatrzeć się pośród faktów przyrody tych, które są najprostsze, najbardziej pojedyncze i na takiej podstawie dalsze opierając rozumowanie. Oba te sposoby myślącego zastanawiania się nad światem, zajmują już w samych początkach względem siebie nieprzyjazne stanowiska, z drobnych jednak początków rozwijające się nauki ścisłe, nie mają zrazu odwagi wypowiedzenia otwartej wojny nowym filozoficznym spekulacyjom i ograniczają się prawie wyłącznie do walki ze scholastyką. Przeciwnie nowa filozofija od początku nie taji się ze swoją niechęcią do rozumowania z faktów. Nic nie określa lepiej pierwotnego obu tych kierunków stosunku nad zachowanie się KARTEZYUSZA i GALILEUSZA. GALILEUSZ wyraźnie nie był przyjacielem rozumowania opartego na ludzkiej, zapewnia mu na zawsze pierwszorzędne w hist. fil. stanowisko. Zob także o Bakonie Remusata najnowsze dzieło: Histoire de la phil. en Angleterre depuis Bacon jusqu'a Locke. Paris 1875. vol. I. str. 150. Remusat powiada bardzo trafnie: La philosophie de Bacon est la philosophie des sciences. Jestto filozofija rozumowania z faktów. 23 178 czystych pojęciach, ale niechęć ta jego dotyczyła raczej filozofii scholastycznej i Arystotelesa, których poglądy bałamuciły i zaciemniały ścisłe badania naukowe, nie zaś filozofii w ogólności. O niej wyraża się GALILEUSZ z wielkiem nawet poszanowaniem mówiąc, iż więcej lat poświęcił filozofii, aniżeli miesięcy matematyce" 1). Zato KARTEZYUSZ otwarcie i wręcz wyznaje swoją niechęć do kierunku rozumującego z faktów. I tak już w swojej rozprawie o metodzie, jakgdyby chciał dotknąć zbiorową badawczą pracę przyrodników pisze: „ Między innemi przyszła mi najpierwej do głowy ta myśl, że dzieła, do których kilku mistrzów rękę przykłada, nigdy nie są tak doskonałe, jak te, które jeden mistrz wykona2). W liście zaś do MERSENNA3), krytykując dzieło 1) List z dnia 7go Maja r. 1610 w tomie VI flor. wyd. dzieł Galileusza str. 99. Galilei opere Firenze 1842—1856. Duhring w znakomitem dziele: Kr. Gesch. der Principien der Mech. tak określa ówczesny stosunek nauk ścisłych do filozofii: „Ogólna włoska reakcyja przeciw tradycyjom Arystotelesa, objawiła się, w ten sposób, że osobistości nowe drogi torujące, takie jak G a-lileusznp. wyrzekali się według możności metafizycznych tradycyj i usiłowali stanąć na stanowisku czysto pozytywnem nie troszcząc się zupełnie o 'przekazaną im Metafizykę i filozofiję natury. Doświadczenie i krytyka pojęć z pomocą faktów, grały przy tem oczywiście najważniejszą rolę. Mimo tego jednak udział spekulacyi szczególnie w zakresie zasad mechaniki, był tak przeważnym , iż prawidła na wzór Bakońskich, mogły były tylko przeszkadzać w nauce". 2)       Disertatio de methodo str. 6. Renati Desc. opera phil. Frankf. 1692. 3)       Renati Descartes epistolae. Amstelodami 1682. Pars secunda Ep. 91. Ad. R. P. Mersennum str. 276. Observationes in Librum Ga lilei : Initium faciam huic epistolae a meis in Galilei librum animadversionibus. Et generatim guidem mihi videtur ille melius philosophari quam philosophorum vulgus, quatenus ab erroribus scholae, quantum potest, recedit et materias physicas rationibus mathematicis examinare conatur. Eatenus sane illi omnino astipulor et puto, nullam aliam investigandi rationem esse. Sed mihi videtur in hoc graviter errare, quod digressiones ubique faciat nullique materiae explicandae satis immoretur; ąuod indicio est, illum non examinasse ordine materias omnes sed guorumdam tantum particularium effectuum rationes indagasse, omissis primis naturae causis et sic absque fundamento aedificasse. 179 GALLILEUSZA, przyznaje wprawdzie, iż ten ostatni lepiej filozofuje od „tłumu filozofów", gdyż wystrzega się błędów szkolnych i rzeczy fizyczne bada sposobem matematycznym, ale zarzuca GALILEUSZOWI, że przy żadnym przedmiocie nie zatrzymując się dosyć długo co chwila zbacza, czyli, że „nie bada przedmiotów po porządku, ale tylko rozbiera niektórych szczegółowych skutków przyczyny z opuszczeniem pierwszych przyczyn natury i tak buduje bez podstawy"; dodaje zaś nakoniec, że GALILEUSZ, mówiąc o szybkości ciał spadających, powinien był powiedzieć pierwej, co to jest ciężkość.— Taki był pierwotny stosunek obu tych sposobów myślącego zastanawiania się nad światem. Ale w ciągu 17 stulecia kierunek rozumujący z faktów rozrósł się szeroko, owładnął wszystkie prawie działy zjawisk przyrody, a dopatrzywszy się w najróżnorodniejszych zjawiskach jednych i tych samych, niezmiennych praw ruchu i ciążenia, zdobył się w dziełach geniuszu NEWTONA na postawienie pierwszych prawdziwie ogólnych prawd i poglądów. Poglądy te stały się znowu dalej, źródłem nowych prawd, gdyż zastosowana do nich umiejętna matematyczna dedukcyja, coraz to nowe tłumaczyła i rozjaśniała fakta 1). Tymczasem myśliciele rozumujący z pojęć, przyczynili się wprawdzie także do wzbogacenia wiedzy nowemi i ważnemi prawdami, ale zajmując się nie tyle tłumaczeniem poszczególnych zakresów zjawisk, lecz raczej budową całość świata obejmujących poglądów, nie mogli w tych rozumowaniach z ogólnych pojęć uniknąć sprzeczności, które filozofii spekulacyjnej nowym zaczęły grozić upadkiem. To też dawny stosunek filozofii do nauk ścisłych zmienił się zupełnie z końcem 17go i na początku 18go 1) O zastosowaniu teoryi Newtona do księżyca, do płanet, do wytłumaczenia peryjodycznych nieregularności ruchu, do komet a wreszcie do wytłumaczenia zjawisk przypływu i odpływu morza zob. dzieło Whewella, „History of the inductive sciences" vol. II. Book VII. Chapter IV. str. 160—197. 180 wieku: Widzimy filozofiję spekulacyjną zmuszoną do uznania samodzielności nauk ścisłych: stawia ona obok nauk i metody spekulacyjnej nauki i metodę doświadczalną i dzieli badawczą pracę człowieka na dwa odrębne zakresy spekulacyi i doświadczenia 1). Natomiast nauki ścisłe zajmują już nie tylko względem scholastyki, ale względem filozoficznych spekulacyj w ogólności wręcz nieprzyjazne stanowisko. Wszyscy prawie znakomitsi badacze z drugiej połowy 17go wieku pałają żywą niechęcią do wszelakiego rodzaju metafizyki, taki PASKAL np. taki HUYGHENS 2), wyrażąją się o jej usiłowaniach z lekceważeniem a nawet z pogardą. Może nigdy wpływ filozofii na postęp nauk ścisłych nie był tak małym jak wówczas. Rozwijały się one nawet w przeciwieństwie do filozofii, badacze trzymali się ściśle, poniekąd lękliwie naukowych tradycyą, unikając skrzętnie wszystkich zboczeń w zakres pytań spe-kulacyjno filozoficznych. Podejmując zawsze pracę tam, gdzie ją poprzednicy porzucili, uzasadniali ich twierdzenia, rozwijali i rozszerzali ich wnioski. Panującego wówczas w naukach ścisłych ducha określa wybornie sposób myślenia i zachowanie się naukowe dwóch najznakomitszych w drugiej połowie 17go wieku w Anglii przyrodników BOYLA i NEWTONA. Obaj ci badacze wykształcenia filo-zoficznem nazywanego nie posiadali prawie. BOYLE słynny che 1) Podział ten wprowadza do filozofii i do nauk Chr. Wolf. Phi-losophia rationalis swe logica Francof. 1728. Wolf określa filozofiję jako naukę o tem, co jest możliwem o ile być może. Wiedzę zaś dzieli na wiedzę a posteriori z doświadczenia i a priori z rozumu. W logice §. 663 pisze: „Utimur in veritate pro-prio Marte eruenda vel solo sensu vel ex aliis cognitis ratioci-nando elicimus nondum cognita in priori casu dicimus veritatem eruere a posteriori, in posteriori autem a priori" dalej zaś przemawia za connubium rationis et experientiae. 2) Huyghens np. na końcu dzieła swego „Kosmotheoros", wspominając o kosmicznej teoryi Kartezyusza dodaje, iż wszystko to jest tak powierzchownem, że się dziwi jak Kartezyusz mógł tyle czasu poświęcać opracowaniu takich wymysłów. (Zob-Diihring kr. G. d. Pr. der. Mech.). 181 mik i fizyk „dręczony wątpliwościami szukał spokoju" powiada LANGE „nie jak KARTEZYUSZ W metafizycznych rozumowaniach, ale w czytaniu biblii". Religijny głęboko i z przekonania, był jednak w nauce najzupełniejszem materyjalistą „nienawidząc zaś scholastyki i metafizyki ufał temu tylko, co mógł drugim jako owoc własnych pokazać doświadczeń"1). W rozprawie swojej o formach i jakościach ciał, wychwala gorąco filozofiję EPI-KUEA, przytaczając ją jako przykład zdrowej filozofii w przeciwieństwie do metafizyki Aristotelesa. Podobnie NEWTON od młodości nie objawiał najmniejszych zdolności do metafizyki, zato ogromne do matematyki i mechaniki. Równie religijny jak Bo-YLE z tego powodu zbliżał się może więcej nawet do scholastyki niż do nowszej filozofii rozumowej. Z obrębu zjawisk w badaniach swych nigdy nie wychodził, utrzymując nawet, że już dochodzenie przyczyn kształtu ciał niebieskich i wzajemnego stosunku ich miejsc do siebie nie należy do mechaniki, ale, że pytanie to nie dając się wytłumaczyć na zasadzie praw ruchu, wymaga koniecznie religijnej wiary w wyższą rządzącą światem inteligencyję 2). Słusznie też utrzymuje DUHRING, że GALILEUSZ pod względem filozoficznego wykształcenia stał dużo wyżej od NEWTONA. Zdaje się jednak, iż właśnie ta niechęć do filozoficznych rozumowań uwolniła go radykalnie od wszystkich, nauki jeszcze zaciemniających pojęć i do tak wielkiej doniosłości odkryć doprowadziła. Ale tak NEWTON jak i BOYLE zajmują się w dziełach swych nieraz nawet obszernie pytaniami metodologicznemi, obaj bowiem czują potrzebę ustalenia i rozwinięcia wszystkich środków badań używanych w naukach ścisłych, czyli potrzebę ustalenia metody dla rozumowania z faktów 3). W poczu 1) Lange: Geschichte des Mat. Leipzig 1873 S. 256—259 I. Th. 2)       Philosophiae naturalis principia mathematica Coloniae 1760. Scholium generale, na końcu księgi III str. 672, także koniec optyki, pytanie 23. Zob. również Duhring: Kr. G. der Pr. d. Mech. rozdział o wpływach filozoficznych str. 391—423. 3)       Jak n. p. Newton na początku III księgi swoich „Phil.nat. pr. mat. podaje prawidła rozumowania z faktów. Zob. także Bo 182 ciu tej to właśnie potrzeby a w części nawet pod wpływem badań i odkryć NEWTONA 1), ZAJął SIę JOHN LOCKE analizą umysłu ludzkiego i rozwinął swoją sławną teoryję rozumowania z faktów doświadczenia, które uzyskało w ten sposób krytyczną i teoretyczną podstawę 2), Jeżeli w pierwszym okresie wzajemny stosunek rozumowania z pojęć i z faktów przebijał najlepiej w zachowaniu się KARTEZYUSZA I GALILEUSZA, to w tym drugim znowu nic go tak trafnie nie maluje, jak działalność LEIBNITZA z jednej, a NEWTONA i LOCKA z drugiej strony. LEIBNITZ np. w liście pisanym do BIERLINGA 3), przyznaje wprawdzie dziełu LOCKA wielkie zalety, powiada, iż on „poszczególne rzeczy" „nie źle" przedstawił, ale dodaje, że „w głównych punktach LOCKE dalekim jest od słuszności, nie poznał on ani natury ducha ludzkiego, ani istoty prawdy. Gdyby był dobrze rozpoznał różnicę między prawdami koniecznem t. j. temi, które z pomocą dowodu poznajemy a temi, które zdobywamy przez indukcyję, to w takim razie byłby się był przekonał, że prawdy konieczne mogą wypływać tylko z wrodzonych duchowi zasad t. j z tak zwanych idej wrodzonych, gdyż zmysły pouczają nas tylko o tem, co istnieje, ale nie o tem, co koniecznie istnieć musi". Słowa te określają najlepiej metodę, której LEIBNITZ zawsze ściśle się trzymał i we-wszystkich swych badaniach naukowych, praktycznie zastósowy-wał. Jeżeli w jakiej gałęzi nauki szuka prawd koniecznych, to rozpoczyna zawsze od pojęć ogólnych i z pomocą dowodzenia dochodzi do szczegółowych zasad nauki. Takiego to postępowania y 1 a Exercitationes de utilitate philosophiae naturalis Lindaviae 1692—94. 1) Zob. D. Brewster Memoirs of the life of Newton. London 1855 łomów dwa. Duhring z pamiętników tych przytacza fakta dowodzące jak trudnem było dla Locka pojęcie zasad Newtona i jak się nad ich zrozumieniem mozolił str. 393. 2)       An essay concerning human understanding in four books Lon don 1690. 3)       Zob. Uiberweg Hist. fil. tom. III rozdz. o Leibuitzu str. 117. 183 przykładem jest jego „Specimem dynamicum", które ogłosił w roku 1695 w Acta. Erud. Lips. 1). Jak wiadomo ogólną zasadą LEIBNITZA, wypływającą z jego pojęcia substancyi było twierdzenie, że ilość siły w świecie jest zawsze jedna i ta sama, nie zaś ilość ruchu, jak to mniemał KARTEZYUSZ. Z tej to je-dnej zasady wywiódł on, przeciwko KARTEZYUSZOWI te prawa ruchu ciał, o których nas doświadczenie poucza, i na jednej zasadzie wzniósł w ten sposób nową umiejętność nazwaną przez niego Dynamiką 2). Przeciwnie LOCKE, chcąc dowieść ogólną zasadę, że wiedza wszelka pochodzi ze zmysłowego doświadczenia, faktami zbija przypuszczenia KARTEZYUSZA O idejach wrodzonych, a pomimo, że uznaje punkt wyjścia tego filozofa z pewności istnienia myśli ludzkiej, to jednak odrzuca wszystkie jego oparte na tym fakcie metafizyczne przypuszczenia. Podobnie NEWTON W badaniach swych trzyma się zasady, że „we filozofii doświadczalnej należy te tylko twierdzenia za prawdziwe uważać, które są zebrane ze zjawisk z pomocą indukcyi, jeżeli im się inne twierdzenia nie sprzeciwiają 3). Jeżeli zaś czego ze zjawisk dojść nie może, tem się NEWTON nie zajmuje; tak n. p. powiada, że „przyczyn własności ciążenia ze zjawisk dojść nie mogłem, hipotez zaś nie tworzę. Cokolwiek bowiem nie jest ze zjawisk wyprowadzonem, powinno być nazwane hipotezą, dla wszelkiego rodzaju hipotez zaś, czy to metafizycznych, czy fizycznych, czy o ukrytych jakościach, czy mechanicznych, we filozofii doświadczalnej miejsca nie ma. We filozofii tej twierdzenia wyprowadza się ze zjawisk i uogólnia takowe przez mdukcyję" 4). 1) Specimen dynamicum pro admirandis Naturae legibus circa corporum vires et mutuas actiones detegendis et ad suas causas revocandis. Ex Actis Erud. Lips. an. 1695. 2) Cr. G. Leibnitii opera omnia n. pr. collecta etc. studio L. Dutens. Genevae. 1768 tom III str. V. 3) Philosophiae naturalis principia mathem. tom. III Coloniae Allobr. 1760. Regulae philosophandi Regula IV. str. 5. 4) Tamże scholium generale str. 676. Rationem vero harum gravitatis proprietatum ex phenomenis nondum potui deducere et hypotheses non fingo. 184 Tak tedy NEWTON badał uogólniając fakta szczegółowe, podczas gdy LEIBNITZ przeciwnie uszczególniał ogólne pojęcia. Ciekawą niezmiernie jest rzeczą, jak obaj ci gienialni myśliciele doszli wprost przeciwnemi drogami, ugruntowanemi w całym ich sposobie myślenia i badania, do jednego i tego samego wynalazku, mającego najwyższe w dziejach nauki znaczenie, do wynalazku t. z. rachunku fluksyjnego czyli różniczkowego. NEWTON doszedł do odkrycia rachunku fluksyjnego badając faktyczne właściwości linij krzywych; metoda NEWTONA opiera się na oczywistych danych ruchu ciał 1). W liście pisanym do Oldenbur-ga w r. 1676 2), opowiada on dokładnie historyję swego wynalazku i z listu tego przekonywamy się, że NEWTON analizując szczegółowe właściwości linij krzywych, jako dróg ruchu pod wpływem dwóch różnych sił się odbywąjącego, doszedł do metody i ogólnych zasad rachunku fluksyjnego czyli różniczkowego. Przeciwnie LEIBNITZ' wynalazł rachunek różniczkowy, wychodząc z ogólnego pojęcia ilości nieskończenie małych, które w rachunku bez dopuszczenia się widocznego błędu, opuszczonemi być mogą8). 1) Montucla Hist. des mathem,. Paris 1758 tom II str. 320. „La me-thode Newtonienne des fluxions et des fłuentes est fondee sur les notions evidentes du mouvement." 2) Comertium epistolicum Leibnitii, Oldenburgii, Collini et I. New-toni (w powyżej przyt. wyd. dzieł. Leibnitz a tom III str. 56) Sub initio studiorum meorum mathematicorum ubi incideram in opera celeberrimi Wallisii nostri considerando series quarum in-tercalatione ipse exhibet aream circuli et hyperbolae etc-, a dalej na str. 60 mówiąc o dziele Mikołaja Mercatora: Eo ipso tamen tempore, quo liber iste prodiit communicatum est per ami-cum D. Barrow cum D. Collinio compendium quoddam Methodi harum serierum, in quo signiHcaveram areas et longitudines cur-varum omnium et solidorum superficies et contenta ex datis rectis et viceversa ex his datis rectas determinari posse. Et Methodum ibi inductam illustraveram diversis seriebus. 3) Montucla Hist. des mathem. tom II str. 352. M Leibnitz concut son calcul d' une maniere moins geometrique que M. Newton. Il sup pose qu'il y a des grandeurs infiniment petites a 1'egard d' au 185 W liście pisanym do księdza CONTI 1) opowiada, że doszedł do metody rachunku różniczkowego badając nie zmiany linii lecz opierając się na pojęciu różnic liczbowych.—Tak rozwijały się oba te naukowe kierunki; drażliwy zaś spór między LEIBNITZEM a NEWTONEM O pierwszeństwo wynalazku rachunku różniczkowego był jakby zapowiedzią przyszłych między nimi walk. Rozumowaniu spekulacyjnemu z pojęć nie pomógł i geniusz LEIBNITZA. Oparte na najogólniejszych pojęciach i nie mogąc dla tych powodów w dochodzeniu spekulacyjnem istoty i początków wszechrzeczy uniknąć sprzeczności, przybrało się ono w szkole WOLFA W szaty nowej scholastyki i stało się pomiędzy młodszem pokoleniem w połowie 18go wieku przedmiotem prawie powszechnego w samych Niemczech lekceważenia 2). Przeciwnie dokonały się pod wpływem kierunku rozumującego z faktów, który w pracach NEWTONA uzyskał ogólne umiejętne poglądy a w pracach LOCKA krytyczno-teorytyczną podstawę, w dalszym rozwoju umysłowym wielkie i bardzo ważne zmiany: Powstały naprzód nowe zupełnie systemy i poglądy filozoficzne, opierające się na wynikach rozumowania z faktów, powtóre nauki ścisłe musiały wyjść ze swego względem filozofii lękliwego odgraniczenia się, gdyż doszedłszy do ogólnych poglądów stały tres graudeurs; de telle sorte qu'on peut negliger les premieres en egard aux secondes sans erreur sensible. 1) Neque enim per fluxiones lineaurum, sed per differentias numero-rum eo perveni, observando denigue has differentias guantita-tibus adplicatas continuo crescentibus evanescere si compa-rentur cum quantitatibus differentibus nec subsistere in seri-ebus numerorum. G. G. Leibnitii opera om. 1768 tomus III p. XXXVII-VIII. 2) Zob. H. Hettner Literaturgeschichte des 18 Jahrh. III Theil 1tes Bnch Braunschweig 1862-64, także E. Erdmann: Grund-riss der geschichte der Phil. 11 Bd. §. 293 i 294, 2te Aufl. 1871. Najlepszym wyrazem ogólnego lekceważenia fil. spekulacyjnej w owych czasach był dwór Fryderyka Wielkiego, który otaczał się. prawie wyłącznie uczonymi francuzkimi, pałającymi najwyższą do filozofii spekulacyjnej niechęcią. 24 186 się z konieczności filozoficznemi, zaczęły jednak samą filozofiję i jej stosunek do nauk w zupełnie nowy pojmować sposób, po-trzecie zaś filozofija spekulacyjna chcąc w obec tego ratować byt swój i byt pytań, któremi się zajmowała, musiała koniecznie zająć się ze swej strony radykalnem przekształceniem własnego zakresu i zmienić swój dotychczasowy do nauk ścisłych i do rozumowania z faktów stosunek. W charakterze tych ważnych zmian wypada nam teraz bliżej się rozpatrzeć. Znana to rzecz i wiadoma, jak łatwo umysł ludzki nawet w badawczych rozumowaniach podlega wpływom wyobraźni, jak chętnie dorwawszy się wielkich prawd, oparty na nich, buduje powietrzne gmachy systemów; wstrzemieźliwość naukowa w rodzaju NEWTONA jest niezmiernie rzadkim w dziejach umysłowych wypadkiem. Jeśli zaś w 18tym wieku znaleźli się lekarze, którzy usiłowali ogólne prawa mechaniki zastosować matematycznie do zjawisk fizyologicznyeh 1), jeżeli najdziwaczniejsze spekulacyje w samych naukach przyrodniczych kwitnąć na nowo poczęły, to łatwo zrozumieć, że wyniki badań LOCKA i NEWTONA dostarczyły również i filozofom obfitych a pożądanych bardzo materyjałów do nowych spekulacyj filozoficznych. Wyniki te przeniosione przez WOLTERA 2) z Anglii na ziemię francuzką weszły jako główne pierwiastki w skład systemów materyjalistycznych, które wystąpiły do walki już nie tylko z dawną i nową filozofiją spekulacyjną, ale również i do walki z państwem i kościołem. Mate-ryjalizm zastósowując wszędzie nawet w świecie duchowym i 1) Zob. Hist. nauk przyr. podług ust. wykł. I. Cuvier ułożona przez M. de St. Azy a na język polski przełożona przez G. Belke i Al. Kremera Wilno 1854 tom III str. 99 i nast. 2) Wolter, który w roku 1726 udał się, do Anglii, napisał pod wpływem angielskiej filozofii swoje lettres philosopkiques a po tem Elemens de philosoqhie de Newton;w dziełach tych obeznał on Francuzów w sposób popularny z empiryzmem Locka i teoryją mechaniczną, Newtona. O wpływie idej angielskich na umysły we Francyi zob. zajmujący rozdział w hist. cyw. Buckla.  187 społecznym prawa ruchu NEWTONA, wypowiedział ostatnie słowo w system de la Nature HOLBACHA, podczas gdy sensualiści rozwijając zasadę LOCKA aż do ostateczności, usiłowali sprowadzić wszystkie objawy myśli ludzkiej do biernego zmysłowego czucia. Kierunki te jednak z wyjątkiem niektórych psychologicznych prac sensualistów, które przyczyniły się do postępu badań* w psychologii, nie wywarły zresztą zbyt wielkiego wpływu na rozwój teorytycznej wiedzy i nauki, gdyż w gruncie rzeczy były one tak samo dogmatyczną i jednostronną spekulacyją, jak i rozumowanie z pojęć wrodzonych, z tą tylko różnicą, iż tam spekulacyja wychodziła z niektórych pojęó wziętych z nauk ścisłych, tu zaś z pojęó, za wrodzone uważanych; wpływ tych kierunków był więcej praktyczny na społeczeństwo francuzkie i jego dalsze losy. Bez porównania dla nauki ważniejszym jest drugi rodzaj filozofii, który wykształcił się również pod wpływem rozumowania z faktów. Wskazałem jnż poprzednio jak ściśle taki NEWTON W badaniach swych ograniczał się do zakresu zjawisk, unikając wszystkich nawet uprawnionych za ten zakres kroków, mimo tego jednak nie wachał się on z nadaniem głównemu dziełu swemu dumnej nazwy: „Zasady matematyczne filozofii naturalnej 1). Była to w rzeczy samej zupełnie nowego rodzaju filozofija. Rozumując z faktów, miała ona wyłącznie ze zjawiskami do czynienia, kusiła się li tylko o wykrycie tych pojedynczych i ogólnych praw ukrytych, w nieskończonej rozmaitości zjawisk skwapliwie zaś odsuwała każde pytanie, które istoty badanych zjawisk i pierwszych przyczyn dotyczyło (Hypotheses non fingo !) Przeciwnie zupełnie filozofija spekulacyjna, jej chlubą było zawsze dążenie do poznania początku i istoty wszechrzeczy. Jednak .pokazało się, że właśnie na tem polu filozofija pomimo matematycznej na pozór w rozumowaniu ścisłości, przechodząc od ogólnych pojęć do szczegółów grzęzła coraz bardziej w sprze 1) Patrz notę Ner 3 na str. 183. 188 cznościach przerzucała się tylko z jednej ostateczności w drugą, podczas gdy filozofija w tym nowem ograniczonem znaczeniu NEWTONA sięgała coraz wyżej i dochodziła w tłumaczeniu, wprawdzie zjawisk tylko, do prawd coraz szerszych, coraz ogólniejszych. W takim stanie rzeczy nasuwało, się samo prawie pytanie, czy nie lepiejby było raz na zawsze wyrzec się wszelkich speku-lacyj z pojęć ogólnych, zaprzestać dochodzenia początku i istoty wszechrzeczy a ograniczyć się zupełnie we wszystkich zakresach wiedzy, w myśl NEWTONA do filozofii „doświadczalnej". Pytanie to, na które LOCKE nie śmiał jeszcze wprost twierdząco odpowiedzieć, podniósł rzeczywiście inny myśliciel angielski, obdarzony niezwykle bystrym i krytycznym umysłem, podniósł DAWID HUME. Już sam tytuł jego najważniejszego dzieła, określa doskonale co zamierzył: „Traktat o naturze ludzkiej będący próbą zastosowania metody doświadczalnej rozumowania do przedmiotów umysłowych" 1). Idzie mu przeto o rozszerzenie zakresu filozofii doświadczalnej. HUME patrząc na świetne tryumfy ścisłego rozumowania z faktów doświadczenia a bezradność rozumowania z pojęć, rzucił w świat śmiałe twierdzenie, iż tylko przedmioty rozumowania z faktów t. j. zjawiska, dostępnemi są dla umysłu ludzkiego, podczas gdy wszystkich innych przedmiotów umysł raz na zawsze wyrzecby się powinien. Aby zdanie swoje uzasadnić, podejmuje HUME Z wielkim skutkiem rozpoczętą przez LOCKA analizę umysłu ludzkiego i usiłuje wykazać, że człowiek, który tylko ze zjawiskami ma do czynienia, ani o istocie rzeczy ani o istocie swojej własnej nic wiedzieć nie może, gdyż nie ma sposobu przedarcia zasłony zjawisk. Nie powinien on nawet o istnieniu rzeczy, czyli substancyi niezależnie od myśli wyrokować, wiążąc bowiem wszystkie myśli swe węzłem przy-czynowości, na tej tylko podstawie wyrokuje o przedmiotowej 1) A treatise on human nature being an attempt to introduce the experimental rnethod of reasoning into moral subjects London III Volum. 189 przyczynie zjawisk, tu zaś działa tylko na zasadzie pewnego wewnętrznego popędu i przyzwyczajenia. Jedyny byt, o którego istnieniu jesteśmy przeświadczeni, są to wrażenia istniejące w świadomości Jak zaś wrażenia powstają: czy skutkiem działania rzeczy, które mają być do tych wrażeń przynajmniej w części podobnemi, czy nie, tego rozum nasz wykazać nie zdolny. Słusznie też powiada JODL w swojej monografii HUMA 1), że dla niego „jeżeli świat w ogóle istnieje, to jest co najmniej niedościgłym, więcej cieniem zwodniczym, a niżeli rzeczywistem istnieniem". Pomimo tego jednak HUME trzyma się ściśle w granicach doświadczenia i innej wiedzy, jak tylko z doświadczenia czerpanej i do wrażeń zmysłowych ograniczonej, nie zna i nie pojmuje. Ale bo też cały ten jego skeptyczny pogąd jest tylko do wszystkich zakresów wiedzy ludzkiej rozszerzoną i teoryty-cznie uzasadnioną metodą, której praktycznie trzymał się już NEWTON. Skeptyczne te poglądy gienijalnego myśliciela angielskiego musiały zadać wszystkim spekulacyjom filozoficznym cios śmiertelny; ponieważ zaś stanowisko takie wypływało bardzo naturalnie z całego ducha badań w naukach ścisłych, stało się ono przeto stanowiskiem raniej więcej wszystkich głębiej myślących i znakomitszych badaczy w naukach ścisłych. Jeżeli któremu z nich nie wystarczał dogmatyczny materyjalizm, bezbronny w obec argumentów HUMA o niepewności przedmiotowego istnienia materyi, to ten zajmował stanowisko skeptyczne. Jednakowoż przedstawiciele kierunku tego nie mogli poprzestać na samym skeptycyzmie, musieli oni jeszcze innego rodzaju podjąć pracę. Miałem już poprzednio sposobność do nadmienienia, że nauki ścisłe i badania naukowe w ogólności, zgromadziły w drugiej połowie XVIII wieku, znaczne zasoby szczegółów i doszły do prawd bardzo ogólnej treści, trzeba więc było teraz dalej koniecznie uzasadniać ogólne prawdy przez dedukcyję i zastóso 1) Leben und Stell. David Hume's darg. v. Dr. Fr. Jodl Halle 1872. 190 sowanie do szczegółów, z drugiej strony zaś bogactwa szczegółów ująć w organiczną całość i zestawić w porządek systematyczny co do rzeczy i historyczny co do czasu. Zaczął się przeto zupełnie nowego rodzaju ruch filozoficzny, przyszło do pewnego zbliżenia się nauki i filozofii, o jakiem za czasów NEWTONA nikt jeszcze prawie nie miał pojęcia, ale nie nauki z filozofiją spekulacyjną, lecz z nową filozofiją, z filozofiją, która skeptyczna w gruncie rzeczy czerpała z nauk zasoby i zmierzała do filozoficznego i historycznego zespolenia nagro-madzonych przez rozumowanie z faktów materyjałów. Najlepszym wyrazem takich dążeń filozoficznych są prace dwóch wielkich uczonych francuzkich z połowy 18go wieku, D'ALEM-BEETA, i CONDORCETA. — Pomimo, że D'ALEMBERT, wobec pytań metafizycznych zachowywał się skeptycznie, niedopuszczając, jak powiada DUHRING 1), w nauce żadnych przyczyn celowych i przypuszczeń z punktu widzenia inteligencyi, to przecież nie zadowalał on się już w badaniach stanowiskiem NEWTONA , usiłował przeciwnie zasadnicze aksiomy mechaniki wyrozumować z pojęć i dowieść filozoficznie; w tej mierze stanowisko jego jest znacznie zbliżonem do stanowiska LEIBNITZA. W napisanym zaś na współ z DIDEROTEM wstępie do wielkiej Encyklopedyi francuzkiej dowiódł D'ALEMBERT, że będąc ścisłym badaczem był równocześnie i filozofem, którego postęp nauk ścisłych wprowadził na nową we filozofii drogę, skłonił go bowiem do zastanawiania się nad prawdami naukowemi i nad nauką i wiedzą w ogólności, jako nad nowym przedmiotem badań, potrzebującym koniecznie wprawnej ręki, aby zeń mogła powstać organiczna całość. Jednakowoż materyjalistą on nie był, a gdy Encyklope-dyja pod kierunkiem DIDEROTA, coraz wybitniej materyjalistyczną przybierała cechę, wycofał się z koła wydawców. Skeptyczne „que sais je" ? było zawsze jego zasadą filozoficzną 2). 1) Kr. Gesch. der Pr. der Mech. str. 398. 2) Zob o D' Alembercie Duhring a: „Kr. Geschichte der allg. Pr. der Mechanik" rozdział V. od str. 391—418 także Erdmanna historyja, filozofii II str. 128—129. 191 Podobnie CONDORCET jakkolwiek z powołania matematyk to przecież z tych samych co i D'ALEMBERT pobudek, był jednym z pierwszych, którzy usiłowali genetycznie wytłumaczyć postęp wiadomości ludzkich. W swojem „Esquisse d'un Tableau historique des progres de l`esprit humain" przechodzi on wszystkie stopnie cywilizacyi i stara się na tej zasadzie pojąć nie tylko umysłowy stan społeczeństwa z czasów rewolucyi francuzkiej, ale nawet przewidzieć jego przyszły postęp. Poglądy jego jakkolwiek pod wieloma względami jednostronne i posiadające wszystkie cechy rewolucyjnego doktryneryzmu, pozostaną przecież zawsze przykładem, jak umysł ludzki, nie mogąc zadowolić się samą rozmaitością naukowych faktów, szukał nie tylko sposobu połączenia ich w systematyczny organizm, ale pragnął zrozumieć także prawidłowy tego organizmu rozwój 1). Te same powody zaś, które skłaniały CONDORCETA W ogólnym zakresie do stawiania historyozoficznych poglądów, skłaniały innych uczonych do badania historyi poszczególnych nauk i umiejętności, o czem już poprzednio mówiliśmy. Tak więc wytwarza się z pośród nauk ścisłych nowego rodzaju filozofija, stanowisko jej ostrożne najczęściej w duchu HUMA, skeptyczne, pozytywnie do zjawisk ograniczone ale nieraz także śmielej na stronę materyjalizmu przychyla ') Na str. 266 (wydanie pośmiertne r. 1797). Condorcet tak pisze : „Personne n'a jamais pense que l'espirt put epuiser, et tous les faits de la mature, et les derniers moyens de precision dans la mesure, dans l'analyse de ces faits, et les rapports des objets entre eux, et toutes les combinaisons possibles d'idees a na str. 267: „Mais comme a mesure que les faits se multiplient, 1'homme apprend a les classer, a les reduire a des faits plus generaux" „mais comme a mesure que fon connoit, entre un plus grand nombre d'objets, des rapports plus multiplies, on parvient a les reduire a des rapports plus etendus, et les renfermer sous des expressions plus simples, a les presenter sous des formes qui per-mettent d'en saisir un plus grand nombre, meme en ne possidant qu' une meme force de tite, et n'employant qu' une igale intensite d' attention". 192 jące się, jej celem zaś i dążeniem: to zrozumieć i ująć wiedzę ludzką w jeden systematyczny i genetyczny obraz. Przypatrzmyż się teraz jak w obec zupełnie zmienionych w dziedzinie wiedzy ludzkiej stosunków zachowuje się filozofija rozumująca z pojęć. Rzeczywiście smutnym musiał być stan tej filozofii w owych czasach, kiedy tacy myśliciele jak np. BER-KLEY w Anglii, a później JACOBI W Niemczech w obec skeptyczne-go kierunku nauki na doświadczeniu opartej a sprzeczności w jakie popadła filozofija spekulacyjna, nie wiedzieli dla siebie innego ratunku, jak tylko wyrzec się wiedzy a szukać spokoju w misty-cznem zagłębianiu się w wierze i religijnem uczuciu. Ale bo też skep-tycyzm HUMA był największym przeciwnikiem i wrogiem śmiertelnym filozofii spekulacyjnej, trzeba więc było koniecznie po pierwsze z nim rozprawić się stanowczo, po drugie zaś, oznaczyć dokładnie stosunek swój względem nauk ścisłych na rozumowaniu z faktów opartych. W tym duchu podejmuje reformatorskie usiłowania szkoła filozofów szkockich w Anglii, a KANT w Niemczech. Aby ze skeptycyzmem skutecznie walczyć wypadało koniecznie na jednym z nim stanąć gruncie, dla tego też TOMASZ REID 1) najznakomitszy myśliciel ze szkoły szkockiej i przeciwnik HUMA przyjmuje do filozofii metodę rozumowania z faktów, dwoistość metody odrzuca i dowodzi, że właśnie skep-tycyzm wypływa ze złego rozumowania. Jeżeli bowiem w świecie zewnętrznym istnieją fakta, niedające się żadną miarą zaprzeczyć, to nie mniej istnieją takie fakta także w świecie wewnętrznym, w duchu: one to właśnie powinny kierować rozumowaniem naszem we filozofii. Jednak wedle REIDA, nie wrodzone pojęcia są takimi faktami, ale pewne sądy i zdania pierwotne, które będąc 2) Tomasz Reid 1710—1796. Najważniejsze jego dzieło Inguiry into the human mind on the principles of common sense wyszło na kilkanaście łat przed pierwszem wydaniem krytyki Kanta w roku 1764. Do tej szkoły szkockiej należy jeszcze Dug. Stewart, T. Brown i niedawno zmarły W. Hamilton. 193 podstawą naszej wiedzy, wykluczają wszystko, co się im sprzeciwia. Pierwszem przeto zadaniem filozofii musi być te zdania i sądy powszechne wykryć, wyjaśnić i na nich całe filozoficzne oprzeć rozumowanie. Tak więc REID pod względem metody łączy filozofiję z naukami ścisłemi na doświadczeniu opartemi i usiłuje zwalczyć skeptycyzm jego własną bronią a uniknąć przy tem jednostronnego w zaprzeczaniu duchowych faktów, matery-jalizmu. Pomimo, że myśl sama REIDA była nader szczęśliwą, to przecież filozofii on nie przekształcił a skeptycyzmu nie zwalczył, gdyż wyliczając tylko fakta duchowe, nie dotarł do ich zasadniczego prawa i w tem właśnie uchybił przeciw głównemu prawidłu umiejętnego rozumowania. Musimy tu jednak zaraz dodać, że stanowisko filozofii szkockiej, mogło najłatwiej trafić do przekonania takich uczonych, którzy uznając jedynie metodę nauk ścisłych niechcieli mimo to, zgodzić się ani na materyja-lizm ani na skeptycyzm. W innym duchu podjął reformatorską pracę, myśliciel królewiecki. KANT nie tai się wcale z wyznaniem , że do wystąpienia w roli reformatora w zakresie filozofii skłonił go smutny stan ówczesnych spekulacyj filozoficznych w porównaniu ze świetnymi owocami badań w naukach ścisłych 1). Dotychczasowe spekulacyje filozoficzne będace konstrukcyją świata, z dowolnie przyjmowanych pojęć, straciły już prawo bytu w obec badań ścisłych, które są konstrukcyją tegoż świata z niezbitych faktów; najżywotniejszem przeto było dla filozofii zadaniem określić swój przedmiot i swój do nauk ścisłych stosunek. Musimy tu jednak pamiętać, że KANT, będąc pierwotnie uczniem szkoły WOLFA, pojmował filozofiję tylko jako naukę z pojęć ro-rumującą. Wprawdzie HUME zachwiał w nim wiarę w nie-wzruszność podstaw filozofii spekulacyjnej, ale poglądu na metodę filozoficznych dociekań w nim nie zmienił. Aby jednak 1) Zob. przedmowę do pierw: wyd: Kritik der r. Ver. tudzież przedmowę d o dzieła: Prolegom. zu einer jeden kunft. Metaph. 194 filozoficzna spekulacyja mogła byd. umiejętną, w takim razie, czuł to KANT dobrze, musi ona nie na dowolnych, ale na koniecznych oprzed się pojęciach, na pojęciach, które zawsze i wszędzie we wszystkich umysłach są jedne i te-same. Dochodził przeto KANT tych koniecznych pojęd a priori w duchu zawartych i na tej zasadzie dowodził, że właściwie w każdej nauce rozumowanie ściśle umiejętne jest rozumowaniem z pojęd a priori, gdyż fakta i zjawiska nie są niczem innem jak tylko materyjałem uorganizowanym z pomocą a priori koniecznych pojęciowych form: to co w nauce jest koniecznem, jest w duchu a priori zawartem. Tak tedy przeciwieństwo i równorzędnośd dwóch metod umiejętnych ustaje u KANTA; wprawdzie i doświadczenie jest metodą naukową, która nas prowadzi do poznania tego, co jest, ale nie tego, co byd musi; do takich wyników doprowadzić nas może tylko metoda, która bada i dochodzi tych pierwiastków, które umysł ludzki sam z konieczności w rzeczy wkłada. Właściwie więc według KANTA wszelkie rozumowanie ściśle umiejętne a prawdy konieczne zdobywające, czy to w matematyce, czy w naukach przyrodniczych, jest zawsze rozumowaniem z pojęd 1). Ponieważ jednak konieczne pojęciowe formy organizują tylko materyjał doświadczenia, przeto rozumowanie z pojęd również tylko w zakresie doświadczenia czyli zjawisk zastósowywanem byd może. Dawna zatem metafizyka przestaje byd umiejętnością tam, gdzie z pomocą rozumowania z pojęd przekracza zakres zjawisk i musi wtedy wikład się w sprzeczności. Wynik ten krytyki strony teorytycznej umysłu jest więc u KANTA równie skeptyczny jak filozofija HUMA, ale KANT w stronie moralno-praktycznej z pomocą kategorycznie w nas odzywającego się prawa moralności, znalazł możnośd przekroczenia zakresu zmysłów. KANT zatem godzi i łączy filozofiję 1) Zob. przedmowę do drugiego wydania Kr. d. r. Ver. ustępy o matematyce i fizyce, jak i kiedy nauki te przybrały charakter umiejętności ścisłych. 195 z naukami ścisłymi, przyznając tytko rozumowaniu z koniecznych pojęd w umyśle a priori znajdujących się umiejętną wartośd, gdyż ono tylko wykrywa prawdy konieczne. Stanowisko KANTA i metodę objaśnia wybornie jego dzieło o filozofii przyrody: Metaph. Anfangsgrunde der Naturwiss., w którem on z czterech grup zawierających dwanaście zasadniczych pojęciowych form a priori, według których rozum, zdaniem jego kształtuje materyjał doświadczenia, wyprowadza cztery główne części filozofii przyrody i dedukuje główne a konieczne prawidła zjawisk. Jeżeli zatem stanowisko filozoficzne HUMA jest rzeczywiście rozszerzonem i krytycznie pod wrażeniem upadku filozofii spekulacyjnej uzasadnionem stanowiskiem, które już NEWTON praktycznie w nauce zajmował, to zupełnie podobne stanowisko KANTA jest rozwiniętem i krytycznie uzasadnionem stanowiskiem zajętem już praktycznie przez LEIBNITZA. Już LEI-BNITZ wypowiedział zasadę, że prawdziwie umiejętna wiedza może byd tylko wiedzą z pojęd wrodzonych. Jednakowoż on nie starał się dotrzeć do istoty i źródła tych pojęd wrodzonych i skutkiem tego filozofija spekulacyjna pracując dalej bez rzeczywistej podstawy, musiała popaśd w sprzeczności. Otóż KANT znowu pod wrażeniem skeptycyzmu HUMA starał się dotrzeć do źródła i istoty wiedzy z pojęd a priori i w tym celu podjął krytykę umysłu ludzkiego i postawił teoryję swoją koniecznych a wrodzonych pojęciowych form. Ale zdaje mi się, że nie trudno dostrzedz, iż stanowisko takie zajęte przez KANTA jest wprost przeciwne stanowisku zajętemu przez nauki ścisłe. Wprawdzie i nauki ścisłe posługują się dedukcyją, ale de-dukcyją nie z pojęd a priori, uzyskanych przez krytykę umysłu ludzkiego, ale z pojęd zdobytych przez analizę zjawisk. To też w obec metody KANTA umiejętna wartośd metody doświadczalnej ostad się nie może. Nauki ścisłe uogólniają doświadczenia i stosują wnioski do faktów, dla nich tylko zjawisko jest oczywistym a tylko prawo ze zjawisk wydobyte koniecznem, KANT przeciwnie widzi źródło konieczności w pojęciach 196 koniecznych a priori i radby z tych pojęć wydemonstrowad konieczne prawa zjawisk. Niemożemy zatem ani nawet przypuścić, aby przedstawiciele nauki ścisłej, uczniowie wielkiego NEWTONA, mogli byli zgodzid się na zajęte przez KANTA we filozofii stanowisko. To czego KANT dopatrywał się w umyśle, tego szukali oni w zjawiskach, teoryja zaś KANTA O idealności czasu i przestrzeni przenosząca te formy zjawisk w ducha, tak była przeciwną ogólnym dążeniom nauki, na doświadczeniu opartej, że nawet HUME, który, rozwijając logicznie zasady filozofii doświadczalnej, nie chciał wyrokowad o nie zależnem od nas przed-miotowem istnieniu substancyi, wyprowadza pojęcia czasu i przestrzeni wprost ze zmysłowości, zajmując w tej mierze stanowisko wprost przeciwne KANTOWI. Bez porównania bliżej z naukami ścisłemi spokrewnionem było stanowisko REIDA i SZKOTóW, którzy uznali wyłączną umiejętną wartośd metody na faktach doświadczenia opartej i usiłowali oprzed filozofiję podobnie jak nauki s'cisłe na takich faktach. Jak zaś mogły się zachowad nauki ścisłe w obec KANTA, tego dowodzi najlepiej rozprawa sławnego matematyka niemieckiego EULEEA, drukowana w rocznikach Akad. berlińskiej, w której ten wielki badacz zwalcza teoryję idealności czasu i przestrzeni. Ale EULER ociemniały umarł w roku 1783 we dwa lata po wyjściu krytyki czystego umysłu i nie mógł podjąd już walki z KANTEM. Po nim zaś nie było w Niemczech, chwilowo ścisłego badacza i matematyka, któryby dorównywając potęgą umysłu KANTOWI, podjął z nim walkę ze stanowiska nauki ścisłej. W prawdzie KAESTNER profesor matematyki w Getyndze, należał także do przeciwników KANTA, nie wystąpił jednak z żadną głośniejszą krytyką zasad jego filozofii. To też krytykowano w Niemczech KANTA z najróżnorodniejszych wychodząc założeń: krytykowano go ze stanowiska filozofii LEIBNITZA 1), ze stanowiska teologi 1) Eberhard, Joh. Ohr. Schwab, Eberstein, Herder główny krytyk Kanta. 197 cznego 1), mistycznego 2), skeptycznego 3) głównie zaś krytykowali go zwolennicy eklektycyzmu i empiryzmu a dyletanci w naukach ścisłych 4), ale żaden znakomity przyrodnik, żaden sła-wniejszy matematyk walki z nim w owych czasach nie podjął 5). Dopiero koło roku 1830, przyrodnicy w Niemczech zaczęli się żywiej zajmować KANTEM 6). Prawda, że umiejętności ścisłe po śmierci EULERA nie posiadały chwilowo w Niemczech zbyt wielu znakomitych przedstawicieli, wielcy zaś badacze francuzcy i angielscy, wśród burz wywoływanych rewolucyją francuzką i ciągłych między Niemcami a Francyją walk, nie mieli widocznie sposobności zajęcia się spokojnym rozbiorem filozoficznych zasad, wygłoszonych przez królewieckiego myśliciela. Dopiero WROńSKI, A PO NIM COUSIN, BARENTE i pani STAEL, okazując skłonność do spekulacyj niemieckich, zaczęli obznajmiać Francuzów z KANTEM. W Anglii, aż do ostatnich czasów KANT bardzo mało był znanym, dopiero we filozoficznych pracach HAMILTONA znad ślad wpływu jego filozofii. Stosunki tak się złożyły skutkiem związków, łączących w początkach 19 stulecia ziemie polskie z Prusami, że z pomiędzy znakomitych przedstawicieli nauk ścisłych pierwszy Po 1) Reeihard, Storr, Flatt, Kleuker, Doderlein, Pezold Stattler. 2) Jakobi. 3) Schulze, Tiedemann. 4) Tu należą, głównie uczeni z koła getyngskiego i berlińskiego Selle, Weishaupt, Feder, Tittel, Garve, Meiners, Nicolai, Engel, Mendelssohn, Platner, Merian,i piszący po francuzku Prevost. 5)       Schwab, który w roku 1807 wydał krytykę filozofii przyrody Kanta p. t. Priufung der kantischen Begriffe von der Undurchdringlichkeit, der Anziehung und der Zuruckstossung der Korper nebst einer Darstellung der Hypothese des le Sage uber die mechanische Ursache der allgemeinen Gravitation 1807, nie był przy rodnikiem. 6)       Fr. Gottlieb Busse: Kants. metaph. Anfgr. der Natw. in ihren Grunden widerlegt. Dresden 1828, 198 lak JAN ŚNADECKI 1), STOJąC NA FILOZOFICZNYM STANOWISKU TYCHżE NAUK W ICH IMIENIU WYDAł WOJNę KANTOWI i filozofii spekulacyjnej niemieckiej od niego się wywodzącej. To jest właśnie okoliczność, która polemice naszego uczonego rodaka z filozofiją niemiecką, pewne ogólne nadaje znaczenie. Była to walka rozumowania z faktów doświadczenia, z rozumowaniem z pojęć a priori, podjęta z ostatnich krytycznie uzasadnionych i filozoficznie rozszerzonych stanowisk, na jakich wtedy oba te kierunki stanęły. Zachowywały się one jakeśmy to widzieli już w samych początkach, względem siebie nieprzyjaźnie, naprzód rozumowanie z pojęć lekceważyło sobie badania na doświadczeniu oparte, później badania te odgraniczyły się z niechęcią od wszelkiej filozofii, podczas gdy filozofija samoistność ich uznać musiała a nareszcie, gdy wynalazki NEWTONA dostarczyły rozumowaniu z faktów ogólnych widoków i gdy LOCKE i HUME takowe krytycznie uzasadnili, wtedy pokusiły się umiejętności ścisłe o wydanie osobnej ze swego łona filozofii, ta zaś mogła już wystąpić do otwartej walki z rozumowaniem z pojęć, które KANT znowu chcąc ratować, starał się krytycznie uzasadnić i na cały obszar umiejętnej wiedzy rozszerzyć. Porównywając działalność ŚNIADECKIEGO JANA W NAUKACH Z DUCHEM I DążNOśCIAMI óWCZESNYCH W UMIEJęTNOśCIACH śCISłYCH BADAń, DOSTRZEGAMY JUż NA PIERWSZY RZUT OKA OBOPóLNą ZGODNOść I łąCZNOść 2). GDYBY WIęC ŚNIADECKI, NIE MOGąC, TAK JAK I WIELU INNYCH BADACZY óWCZESNYCH, OGRANICZYć SIę DO ZAKRESU JEDNEJ TYLKO NAUKI I ZPOWODOWANY DO ZAJMOWANIA SIę FILOZOFIJą TAK Z WEWNęTRZNYCH JAK I ZEWNęTRZNYCH POBUDEK, GDYBY, POWIADAM, BYł SIę ZGODZIł WE FILOZOFICZNYCH PRACACH SWYCH, NA STANOWISKO ') Gdyby kto, przytoczywszy krytykę jednego ze sławniejszych przyrodników lub matematyków ,zbił to moje twierdzenie , w takim razie przyjmę z wdzięcznością sprostowanie, gdyż ja przed krytyką Śniadeckiego nie mogłem znaleźć żadnej wcześniejszej, wyszłej z pod pióra wybitniejszego przedstawiciela umiejętności ścisłych. 2) Zob. cały drugi rozdział. 199 KANTA, to w takim razie, musielibyśmy chyba przypuścić, że albo wyrzekł się wszystkich swych przeszłych w nauce dążeń i podstawy historycznej, na której stanął albo też, że filozofii KANTA nie pojął i niezrozumiał. Występując zaś do stanowczej walki z KANTEM, tem właśnie dowiódł, że lepiej od wielu innych zrozumiał jego filozofiję, że jednym rzutem oka ogarnął całą przepaść, dzielącą jego własne naukowo filozoficzne stanowisko od stanowiska KANTA, a ponieważ pierwsze uważał za jedynie właściwe, musiał przeto, widząc szerzący się w kraju wpływ drugiego, zwalczać go tak z wewnętrznych jak i z praktycznych i patryjotycznych pobudek. Dodajemy jeszcze, że SNIA-DECKI JAN był z usposobienia bardzo żywy i drażliwy, że naród swój kochał gorąco i wszystkie objawy jego umysłowego życia pilnie i czujnie śledził, a będziemy mieli polemikę jego z filo-zofiją niemiecką wytłumaczoną tak w duchu, jak i w formie. Ale może nam tu kto zarzuci, że brat JANA, JęDEZEJ SNIA-DECKI, przecież także jeden z najznakomitszych przyrodników w początkach 19 stulecia, nie potępiał KANTA bezwzględnie a nawet, że wyrażał się o tym myślicielu z uznaniem 1). Na taki zarzut, gdyby był nam uczyniony, odpowiadamy, że z tego nie wynika, jakoby JęDRZEJ inaczej był pojmował ducha i dążności nauk i filozofii, przeciwnie obaj bracia zapatrywali się mniej więcej prawie jednakowo na niedostatki doświadczenia a wysoką wartość rozumowania, lecz JęDEZEJ, będąc jednym z twórców fizyologii na jej najnowszóm stanowisku zrozumiał pierwszy tę wielką prawdę, którą fizyologija po nim jako umiejętny postawiła pewnik, że już zmysłowe czucie nasze uwarunkowane jest w organizacyi podmiotu a więc, że wiedza nasza wystawia nam świat, według prawideł naszej organizacyi, czyli że ,,wyobrażenia nie wyrażają przedmiotu, który je rodzi, ale 1) Dzieła Jędrzeja Śniadeckiego. Warszawa 1840 III 269: „W wieku naszym szybkim wzrostom nauk i kunsztów na zawsze pamiętnym jeden z najpierwszych filozofów, głęboką, krytyką czystego rozumu na nieśmiertelną uczonych zasłużył sławę". 200 raczej jego do nas stosunek 2). Dlatego to twierdzi JęDRZEJ ŚNIADECKI, że rozumowanie o prawdziwej istności rzeczy, musi koniecznie prowadzid do błędów i przywidzeń, bo zgłębienie i przeniknienie jej, nie jest rzeczą ludzką". Jako fizyolog przeto, zapatrując się w ten sposób na początek wiedzy, mógł JęDRZEJ łatwiej poznad się na zasadniczej myśli KANTA tak jak i w Niemczech między przyrodnikami, poznali się na niej pierwsi fizyo-lodzy, t. j. MULLER i HELMHOLTZ; oni to a przed nimi jeszcze nasz znakomity rodak JęDRZEJ ŚNIADECKI, wystawili zasadę KANTA we właściwem dopiero świetle. Nie zapominajmy, że fizyologiczna psychologija jest tą nauka, która torowała i toruje drogę do porozumienia się filozoficznej spekulacyi z pojęć, z umiejętnościami na doświadczeniu z faktów opartemi. Żądać zaś od JANA ŚNIADECKIEGO, aby się był zgodził na filozoficzne stanowisko KANTA, to znaczy, nie rozumied dążeń i rozwoju umiejętności ścisłych w ostatnich czterech stuleciach. Jednakowoż, jeżeli ŚNIADECKI JAN nie mógł pogodzid swojej filozofii z filozofiją KANTA, to z drugiej znowu strony, jako Polak, stojący na gruncie umysłowej własnego narodu przeszłości, nie mógł także zadowolid się, ani materyjalizmem, lub senzualizmem takiego HOLBACHA, albo KONDYLLAKA, ani też skeptyczną filozofiją HUMA i D' ALEMBEETA. Stanowisko i punkt wyjścia z nauki i z faktów doświadczenia a nawet metodę mógł z nimi podzielad, ale polskiemu jego rozsądkowi nie wystarczał ujemny i rozkładający wszystko skeptycyzm HUMA. Kto tak jak ŚNIADECKI pojmował znaczenie i zadania nauk pa-tryjotycznie i praktycznie, stawiając na pierwszem miejscu moralność, kto wystawiał sobie reformę tylko jako ulepszenie tego co przeszłośd wydała, a z uszanowaniem dla narodowej przeszłości łączył cześć dla religii, kładąc silny nacisk na jej potrzebę, ten musiał koniecznie szukać sposobu pogodzenia filozo 1) Teoryja jestestw organicznych przez Jędrzeja Śniadeckie go, Wilno 1811 tom II str. 276. 201 ficznego stanowiska nauki z religijną i umysłową przeszłością swojego narodu. Zdaje mi się, że nieuprzedzony ezytelnik mógł był przekonać się już przy rozbiorze rozprawy, o nauk matematycznych - początku, że nasz uczony nawet bezpośrednio po powrocie z Paryża, nie był w gruncie sensualistą, żaden konsekwenty sensu-alista bowiem nie przyzna duchowi władz wrodzonych. Nie należy jednak zapominać, że tak filozofija ŚNIADECKIEGO jak i sensualizm historycznie z jednego wspólnego wyrosły gruntu, z natury rzeczy więc był nasz myśliciel więcej zbliżonym do sensualizmu niż do filozofii niemieckiej, dla tegoteż spotykamy czasem w pismach jego uwagi, które w rzeczy samej przypominają sensualistyczne teoryje. Mimo to jednak kierunek ten filozoficzny nie mógł odpowiadać, ani jego nauce, ani jego charakterowi, to też z czasem stawał się on dla niego nawet coraz bardziej wstrętnym. Nie zabraknie nam dowodów, na stwierdzenie tego faktu, że niechęć ŚNIADECKIEGO do sensualizmu rośnie stopniowo z latami w miarę dokładniejszego poznania niedostatków czystego doświadczenia i potrzeb moralnych społeczeństwa. Korzystną o tym filozoficznym kierunku wzmiankę znajdujemy u niego tylko wtedy, gdy krytykując zbyt gorliwie nowe, a z jego stanowiskiem sprzeczne filozoficzne dążenia powoływał się na pokrewnych sobie myślicieli: wtedy to tylko wynosił LOKKEGO, KONDYLLAKA lub in-nych tego kierunku wyobrazicieli w przeciwieństwie do nowych filozofów niemieckich. Aby stwierdzić, jak daleko w końcu ŚNIADECKI oddalił się od sensualizmu, pozwolę sobie przytoczyć tutaj słowa, które napisał do profesora SZOPOWICZA W Krakowie w liście datowanym z Wilna, dnia 2 kwietnia roku 1825. Oto co pisze: „Zaczęła ta nauka (t. j. filozofija KANTA) choć znacznie odmieniona i poprawiona, przedostawać się do Francyi, ale że tam długo gościć nie będzie, jestem prawie pewny. Jestto jak moda dla umysłów szukających odmiany, która przejdzie i to tylko tam zrobi dobrego, że fałszywie zrozumianą a niebezpieczną naukę KONDYLLAKA zreformuje". Do tego stopnia 26 202 więc sensualizm był w końcu dla ŚNIADECKIEGO wstrętnym, że zreformowanie go poczytywał nawet za zasługę znienawidzonej filozofii niemieckiej. W tym samym liście znajdujemy inną jeszcze wzmiankę, która nas poucza znowu, gdzie ŚNIADECKI szukał oparcia niezadowolony sensualistyczną i skeptyczną filozofiją francuzką: „Życzyłbym dla dobra Akademii* (krakowskiej)—pisze —„i młodzi, aby się tam język angielski rozszerzył i dzieła tego narodu były czytane, bo w naukach jestto dziś najgruntowniejszy naród, szczególniej w naukach filozoficznych". Tak więc możemy tu już na zasadzie tego wszystkiego, cośmy dotąd powiedzieli, ogólnie tak oznaczyć ŚNIADECKIEGO filozoficzne stanowisko: Przechodząc od nauk do filozofii starał się on nową z pośrodka nauki wyłaniającą się filozofiję samodzielnie rozwinąć i uzasadnić w walce z filozofiją KANTA, która pod względem metody i podstaw rozumowania zasadniczo się od tamtej różniła. Stojąc na innym zupełnie umysłowym gruncie upatrywał ŚNIADECKI we filozofii KANTA niebezpieczeństwo dla własnego narodu i dla tego ją zwalczał, ponieważ zaś niechciał ograniczyć się do ujemnej tylko krytyki, starał się więc dodatnio ustalić i rozwinąć zasady filozofii zgodnej, tak z nauką na rozumowaniu z faktów opartą, jak i z umysłową przeszłością swojego narodu. Wykształcony bowiem na gruncie umysłowym polskim i wynosząc nad wszystko praktyczno moralne znaczenie nauki, nie mógł zadowolić się sensualizmem i skeptycyzmem. Ponieważ zaś przywykł ŚNIADECKI w naukach ścisłych do opierania się na pracach swoich poprzedników, ponieważ pojmował reformę tylko jako doskonalenie, szukał przeto i dla swojej filozofii gruntu i oparcia w przeszłości; takie oparcie zaś znalazł u myślicieli angielskich a szczególniej we filozofii szkockiej. Filozofija ta, przyjmując metodę nauki rozumującej z faktów, stała na jednem z nim gruncie i była po jego stronie jedynym wtedy filozoficznym kierunkiem, który go także i pod wzglę 203 dem moralnym i praktycznym mógł zadowolić. Do niej więc bardzo naturalnie zbliżył się ŚNIADECKI, ale był on nadto bystrym myślicielem i gruntownie uczonym, aby mu filozofija szkocka mogła była całkowicie wystarczyć, wyrabiał sobie przeto, rozmyślając gruntownie nad istotą nauki i wiedzy, własne, oryginalne poglądy, niektóre zaś z filozofii angielskiej i szkockiej wzięte, starał się w oryginalny sposób przekształcić. Takie jest ogólnie narysowane filozoficzne stanowisko ŚNIADECKIEGO JANA. Tłumaczy się nam ono, jak widzimy, jego nauką i umysłowym gruntem, z którego wyrósł i na którym stał. Na takiej podstawie możemy teraz przejść do przedstawienia jego filozoficznej działalności w szczegółach i do krytycznego rozbioru, tak jego polemiki z KANTEM jak i właściwych jego filozoficznych poglądów.. ROZDZIAŁ PIĄTY. Śniadeckiego Jana pisma polemiczne z filozofiją Kanta, (rozprawy: „o metafizyce"—„o filozofii"—„przydatek do pisma o filozofi ") Zdanie swoje o filozofii KANTA objawił ŚNIADECKI JAN, O ILE NAM WIADOMO, PO RAZ PIERWSZY W WSPOMNIANYM JNż POWYżEJ 1) LIśCIE, DO KOłłąTAJA PISANYM Z WARSZAWY, W ROKU 1803, GDZIE PRZYBYł PO ZłOżENIU OBOWIąZKóW PROFESORA W KRAKOWIE. NAZYWA ON TAM FILOZOFIJę KANTA metafizyką ARYSTOTELESA z 15go wieku, w 19tym obudzoną, która zaraziła i zaczyna psud głowy polskie w Warszawie 2). Widocznie więc znał ŚNIADECKI KANTA JESZCZE PRZED OPUSZCZENIEM KRAKOWA I TRZECIM SWOIM WYJAZDEM ZA GRANICę. JEżELI ZAś PRZECIWKO NIEMU DO TEGO CZASU OTWARCIE NIE WYSTęPOWAł, TO DLATEGO TYLKO, Iż NIE NASTRęCZAłA MU SIę POTEMU SPOSOBNOść. DOPIERO GDY SPOSTRZEGł W ROCZNIKACH TOWARZYSTWA PRZYJACIół NAUK WPłYW TEJ FILOZOFII, KTóREJ STANOWISKO I METODA TAK ZASADNICZO RóżNIłY SIę OD JEGO SPOSOBU MYśLENIA, WTEDY NIE MóGł JUż MILCZEć; PROSI WIęC KOłłąTAJA, ABY TO WYTKNął CZACKIEMU I ZWRóCIł JEGO UWAGę, żE TOWARZYSTWO W TEJ MIERZE NA FAłSZYWE SCHODZI DROGI. 1) Patrz str. 174. 2) X. H. Kołłątaja korresp. listowna z Tad. Czackim wyd. Ferd. Kojsiewicz Kraków 1844. I str. 100. 205 Pierwszy ślad wpływu filozofii KANTA na Polskę widoczny jest w rzeczy samej dopiero w rocznikach Tow. przyjaciół nauk. Towarzystwo to zawiązane w chwili, gdy Warszawa należała do Prus, uległo mimo woli wpływowi tej tak modnej wówczas w Prusiech filozofii. Zaraz w drugim roczniku znajdujemy dwie rozprawy SZANIAWSKIEGO, jedną o znamienitszych systemach moralnych w starożytności 1) a drugą p. t. System Chrystianizmu krótko wyłożony 2), w których autor stara się historycznie uzasadnić zasady filozofii moralnej KANTA. O tej to ostatniej rozprawie pisze właśnie ŚNIADECKI do KOł-łąTAJA, iż go „prawdziwie zgorszyła; bo oprócz wyrazów ciemnych, buńczucznych, psujących język, nalazłem tak pospolite rzeczy, jakie nam w kazaniach predykują Reformaci"3). Bawiąc dłuższy czas w Niemczech w ciągu trzeciej swo-jej podróży, zapoznał się nasz uczony dokładniej jeszcze z ówczesnym filozoficznym tamże ruchem. Jeżeli zaś już KANT nie mógł trafić do jego przekonania, to tem mniej mógł go zadowolić cały szereg jego następców od FICHTEGO począwszy. Wprawdzie KANT sam potępiał ten skrajny spekulacyjno idealny kierunek, jaki się z jego krytycznej filozofii rozwinął. ŚNIADECKI jednak bystrym swoim umysłem poznał odrazu, że tu KANT jest rzeczywistem źródłem i początkiem tego nowego ruchu we filozofii. Zaraz też po powrocie z zagranicy znalazł po raz drugi sposobność do wystąpienia przeciw filozofii KANTA, uczynił to już wprost w liście do CZACKIEGO. 1) Rocznik Tow. warsz. prz. nauk tom II. Warszawa 1803 str. 193—253. 2) Tamże str. 403—454. Druga ta rozprawa jest dalszym ciągiem pierwszej. Obie razem wraz z trzecią drukowaną w trzecim tomie roczn. str. 65 —173, są wykładem historyi etyki ze stanowiska filozofii Kanta i mają służyć za przejście do wykładu nowożytnych systemów moralnych. Jak to sam autor powiada. 3) Zob. w kor. Kołł. z Czackim pow. przytocz list Śniadec-. kiego str. 101. 206 Z powodu instrukcyi danej młodemu na nauki do Niemiec wyjeżdzającemu KUDLICKIEMU, która obejmowała także naukę filozofii KANTA, pisze: „Dla czegoż chcemy zarażać Polaków marzeniami dawnych idealistów w nową nomenklaturę przybranych ? Przędzę exagerowanych abstrakcyj utkaną dystynkcyjami, wywie-trzałej metafizyki i terminami ciemniejszemi, jedne jak drugie, bo niemającemi znaczenia w rzeczach, nazwano filozofiją, którą chciano zrobić jak kamień probierczy wszystkich umiejętności i nauk; chcąc oświecać ludzi, zbudowano dla nich otchłań ciemności i tam ich chciano pogrążyć. Zostawmy tę cudowną sztukę oświecania tym, którzy się stali pierwszemi ofiarami obłąkania, wykroczywszy z prawdziwych granic poznawania ludzkiego. KANT w materyjach najpotoczniejszych jest ciemny pedant, znać, że się uniósł za przesadzonemi abstrakcyjami, ale władzy pojęcia swego nie doskonalił. Jaki jest w metafizyce, taki musi być i w swoim prawie, bo to jest piętno umysłu, które człowiek zostawia na każdem swem dziele. Najistotniejszy przymiot nauczyciela i człowieka dobrze uczonego jest jasność, precyzyja i porządek myśli: każda nauka nie powinna mieć innej metody, tylko jaka wypada z genealogii prawd w niej zawartych i snujących się jedna z drugiej. Najniebezpieczniejszą jest rzeczą dla człowieka młodego sposo-biącego się na nauczyciela, zaciekać się w naukę ciemną i niby mistyczną, która wiele przedsiębiorąc i obiecując, kończy na exageracyi śmiesznej paraliżującej władze człowieka. Do uczenia się praw KANTA trzeba się uczyć jego krytyki i mniemanej filozofii, stracić kilka lat czasu, a może stracić na zawsze rozsądek i czystość pojmowania. Proszę mi darować ten nadto długi epizod: straciwszy czas na dochodzeniu tych tajemnic zdziwiłem się, że na końcu 18go wieku znalazły się głowy 14go, które wzięły rzeczy ciemne za rzeczy mądre, a co mnie najwięcej oburza, że wyszły niektóre książki w Warszawie, wiele dobrych myśli zawierające, ale wyłożone językiem transcendentalnym, który dla ludzi iniciowanych, lecz rozsądnych jest śmieszny i barbarzyński, a dla ludzi pospolitych niepojęty, niesmaczny i 207 odrażający. Jestto sposób oświecenia i wpojenia miłości nauk: prostytuować umysł ludzki, wystawiać jego chorobę za usługę i urągać się prawie z pojęcia? Skoro człowiek uczący się porządnie czego dobrze strawi i obejmie naukę, przeniknie się pryncypijami pewnemi, za pomocą których rozsądzić może, co jest w tej nauce niedokładnego, co błędnego i co przesadzonego: na ten czas niech czyta i KANTA. Im on to później zrobi, tem lepiej dla niego, bo ta nauka dla dobrze obwarowanych głównie jest niebezpieczna. Jest więc moją opiniją, abyś JWM. Pan Dobr. naukę prawa KANTOWSKIEGO z instrukcyi Pana KUDLICKIEGO wymazał"1). Z ustępu tego, który umyślnie w całej rozciągłości przytoczyliśmy, gdyż w nim już rysuje się zajęte przez ŚNIADECKIEGO PóźNIEJ W OBEC FILOZOFII NIEMIECKIEJ STANOWISKO, MOżEMY PRZEKONAć SIę, żE W KANCIE nie tyle razi go sama treść nauki, ile głównie metoda i sposób wyrażania się i rozwijania zagadnień filozoficznych, który jest zdaniem jego przeciwny duchowi prawdziwej umiejętności; powiada zaś wyraźnie, że dla dobrze obwarowanych głów, nauka ta nie jest niebezpieczną t. j. dla głów gruntownie już obeznanych z duchem prawdziwych umiejętności i krytycznie na rzeczy patrzących. Taki sposób zapatrywania się na filozofiję niemiecką podzielał najzupełniej KOłłąTAJ WIERNY ŚNIADECKIEGO PRZYJACIEL 2). Z POWODU TEJ TO WłAśNIE W POGLąDACH WSPóLNOśCI I CHCąC WYRAźNIE POKAZAć, żE NIE PODZIELA ZDANIA ZWOLENNIKóW FILOZOFII NIEMIECKIEJ SłAWI ŚNIADECKI W żYWOCIE KOłłąTAJA 3) JEGO I KOMISYJę EDUKACYJNą, żE PRZY REFORMIE NIE DOPUśCIłA DO AKADEMII METAFIZYKI, ,,NAUKI W PEWNEM ZNACZENIU WAżNEJ DLA MAłEJ BARDZO LICZBY GłóW JUż GRUNTOWNIE UCZONYCH I OBDARZONYCH SIłą ROZLEGłEGO RZECZY OGARNIENIA, ALE NAJNIEBEZPIECZNIEJSZEJ DLA KRAJU 1) Pam. Balińskiego I. str. 398—400. 2) Patrz list Kołłątaja do Śniadeckiego przytoczony powyżej na str. 174 3) Pisma rozm. J. str. 115. patrz także wyżej rozdz 3ci str. 138. 208 zaczynającego się porządnie uczyć". A więc ŚNIADECKI NIE JEST BEZWZGLęDNYM PRZECIWNIKIEM METAFIZYKI, OWSZEM, NAZYWA Ją NAWET NAUKą „W PEWNEM ZNACZENIU WAżNą", A TYLKO NIEBEZPIECZNą DLA GłóW POWIERZCHOWNYCH ALBO W NAUCE POCZąTKUJąCYCH; DLA NARODU ZACZYNAJąCEGO SIę PORZąDNIE UCZYć". Ponieważ wzmianka o metafizyce w żywocie KOłłąTAJA ZBYT OGóLNIKOWA, PORUSZYWSZY SKłANIAJąCE SIę KU METAFIZYCE UMYSłY, MOGłA BYłA FAłSZYWIE BYć POJMOWANą, UMYśLIł PRZETO ŚNIADECKI WYTłUMACZYć SIę Z TEGO, CO NAPISAł I W TYM WłAśNIE CELU UMIEśCIł W R. 1814 W DRUGIM TOMIE PISM ROZMAITYCH PIERWSZą SWOJą śCIśLE FILOZOFICZNą ROZPRAWę „O METAFIZYCE" 1). W rozprawie tej dwojakie wytknął sobie ŚNIADECKI ZADANIE: PO PIERWSZE POSTANOWIł ROZWINąć POGLąD SWóJ NA UMIEJęTNOść, KTóRA SIę METAFIZYKą NAZYWA I W TEN SPOSóB USPRAWIEDLIWIć SłOWA, KTóRE O NIEJ W żYWOCIE KOłłąTAJA NAPISAł, PO DRUGIE ZAś ZKRYTYKOWAć, WYCHODZąC Z TAKIEGO ZAłOżENIA, NOWą METAFIZYKę NIEMIECKą, KTóRą KANT wskrzesił, a której wpływ i w Polsce już uczuwać się dawał. Pod względem metody i sposobu przedstawienia rzeczy, to rozprawa o metafizyce, podobną jest do wielu innych krytycznych rozpraw ŚNIADECKIEGO O NAUKACH, O KTóRYCH JUż W DRUGIM ROZDZIELE MóWILIśMY. WYWIóDłSZY WIęC POCZąTEK METAFIZYKI OD ARYSTOTELESA, którego umieszczoną po fizyce nazwano a podzieliwszy ją później na cztery części t. j. na naukę o jestestwie w ogólności, o świecie powszechnym, o duszy ludzkiej i o Bogu, zrobiono z niej najważniejszą filozoficzną umiejętność, na której kończył się bieg dawnej filozofii 2), wykazuje ŚNIADECKI, żE, O ILE METAFIZYKA JEST SZERSZEM OGAR-NIENIEM RZECZY I WYCIąGNIENIEM Z ICH WSPóLNYCH WłASNOśCI PRAWD OGóLNYCH I POWSZECHNYCH, A ZATEM PODNIESIENIEM MYśLI LUDZKICH OD FENOMENóW, OD POSTRZEżEń POJEDYNCZYCH, OD WRAżEń CZUCIA DO JEDNEGO WIążąCEGO JE łAńCUCHA, DO PRZYCZYN, ALBO DO 1) Pisma rozm. II. str. 333—361. 2) Pisma rozm. II. str. 335 209 praw, których są wypadkami 1); to o tyle metafizyka jest nauką niezmiernie ważną i potrzebną i w tem znaczeniu powiada, że każda „porządna nauka ma swoją metafizykę"2). Każda bowiem teoryja gruntownie osadzona i porządnie rozumem wywiedziona, każde głębsze robot mechanicznych pojęcie przyprowadzone do ogólnych zasad i prawd początkowych, każde spojenie rozumem jednych prawd z drugiemi, wytknięcie ich, że tak powiem rodu, pokolenia i rzędu, który trzymać powinny w szeregu rozumowań, tak aby cała nauka była ich ciągłą przędzą z jednego wątku wywinioną; każde wyraźne i ścisłe określenie granic, w których się zamykają znaczenie, panowanie i stosunki każdej ogólnej prawdy, wszystko to stanowi metafizykę nauki: która, jak widzimy, nic innego nie jest, tylko przyłożeniem i przystosowaniem rozumu do fenomenów zdarzeń i skutków pojedynczych 3). W tein znaczeniu pojęta metafizyka, jeżeli się opiera na wiadomościach rzetelnych i dobrze zgruntowanych na prawdach jasnych i nie zaprzeczonych, jest nauką potrzebną, ważną i pożyteczną 4). Jak widzimy więc, stawia tutaj ŚNIADECKI ZUPEłNIE NOWEGO RODZAJU POJęCIE METAFIZYKI. DOTąD NAZYWANO ZWYKLE METAFIZYKą, WśLAD ZA KOMENTATORAMI ARYSTOTELESA, naukę, która wychodząc z zakresu fizyki tj. zmysłów, stara się z pomocą czystego rozumowania dosięgnąć i zgłębić pierwsze przyczyny i istotę wszechrzeczy. W 18tem stóleciu, niektórzy filozofowie francuzcy i angielscy zaczęli nazywać metafizyką wyłącznie spekulacyjną psy-chologiję. Otóż na takie pojęcie tej nauki ŚNIADECKI WCALE SIę NIE ZGADZA, ALBOWIEM PODCZAS GDY DAWNA FILOZOFICZNA METAFIZYKA OPIERAłA SIę NA PEWNYEH Z GóRY PRZYJęTYCH POJęCIACH, STARAJąC SIę WYSNUć Z NICH CAłY WąTEK ROZUMOWAń, TO ŚNIADECKI żąDA PRZECIWNIE OD METAFIZYKI, ABY SIę OPIERAłA NA SZCZEGółOWYCH ALE RZETELNYCH WIADOMOśCIACH I WYNIKACH NAUKOWYCH, ABY WZIęłA 1) Pism. rozm. II. str. 335. 2) Tamże. 3) Tamże str. 337. 4) Tamże str. 338. Z1 210 sobie za zadanie połączenie szczegółów w system ogólnych prawd i poglądów. Pojęcie takie metafizyki nauk, stoi w najściślejszym związku z poglądami ŚNIADECKIEGO na cele i zadania badań umiejętnych w ogólności, wypływa zaś bardzo naturalnie z kierunku, w jakim nauki ścisłe w ostatnich rozwinęły się stuleciach. Wytwarzająca się w łonie tych nauk filozofija wzięła sobie za zadanie krytycznie oryjentować się w masie wiadomości ludzkich i połączyć takowe w systematyczne organizmy. Otóż tę właśnie filozofiję nauk nazywa tutaj ŚNIADECKI metafizyką przyznając każdej nauce prawo do wytworzenia sobie własnej metafizyki, która w tem znaczeniu nie jest niczem innem jak tylko w filozoficzną całość połączonym systemem ogólnych zasad, prawd i poglądów, do jakich ta lub owa nauka doszła. Jeżeli tego rodzaju pojęcie rozszerzymy do wiedzy ludzkiej w ogólności, to w takim razie metafizyką wiedzy moglibyśmy nazwać naukę filozoficzną, która opierając się na wynikach badań umiejętnych w ogólności, dążyłaby do wytworzenia z nich wszystkich tego systematycznego organizmu, któryby nam tłumaczył całość świata i bytu wychodząc nie z pojęć ogólnych z góry przyjętych, ale opierając się na szczegółowych naukowych badaniach. W prawdzie ŚNIADECKI nie postawił tu w rozprawie swojej takiego ogólnego pojęcia metafizyki, ale ze słów jego da się ono logicznie wywnioskować. Nie trudno zaś dostrzec, że pojęcie takie różni się pod względem metody zasadniczo tak od dawnego pojęcia metafizyki, jakoteż i od metafizyki KANTA. Wprawdzie KANT W metafizycznych badaniach wytknął sobie ten sam cel, o którym i ŚNIADECKI mówi. Usiłuje on bowiem w krytyce swojej wykryć te ogólne i zasadnicze prawdy, na których cała nasza wiedza o świecie stoi i które ją jakoby w ramach trzymają. Jednakowoż KANT szuka takich prawd metafizycznych w samym czystym umyśle ludzkim, będąc przekonanym, iż one muszą być ugruntowane a priori w naturze umysłu ludzkiego; przeciwnie ŚNIADECKI żąda od metafizyki, aby zamiast analizować krytycznie umysł ludzki siłą rozumu ogarniała wyniki jego umiejętnych prac i dociekań i w ten sposób w szczegółach dopatrywała się ogólnych łączników i metafizycznych podstaw. Obaj pragnęliby zam-knąć metafizykę w zakresie prawd umiejętnych, niemających do czynienia z istotą rzeczy i z bytem samym w sobie. Ale podczas gdy KANT usiłuje wykryó takowe niezależnie od szczegółów doświadczenia, to ŚNIADECKI przeciwnie żąda, aby je ztych szczegółów właśnie wydobyć. Zaczepiając więc o postawione przez się pojęcie metafizyki, przechodzi ŚNIADECKI na tej podstawie w drugiej części rozprawy, do krytycznego rozbioru metafizyki KANTA. KANT chcąc wykryć prawdy ogólne, któreby metafizykę wiedzy stanowió mogły niezależnie od wiedzy na doświadczeniu opartej, i powodując się przekonaniem, że prawdy te są a priori w duchu ludzkim, zabrał się przedewszystkiem do krytyki umysłu, aby zbadać początek i fundamenta wiedzy. Otóż to właśnie poczytuje ŚNIADECKI za największy błąd tak nazwanej filozeficznej metafizyce, w której „założono sobie dochodzić początku i rodzenia się wyobrażeń, odkryć fundamenta, znamiona i stopień pewności, jaki mieć mogą działania umysłu i poznawania ludzkie a z tego ustanowić teoryję ogólną myślenia." W tych dociekaniach bowiem zatopieni filozofowie podzielili się na sekty, a ponieważ „dwa są początki poznawania ludzkiego tj. wrażenia zmysłowe i działanie rozumu, z których pierwszy pochodzi od rzeczy a drugi jest w nas „przeto metafizyka, oparłszy się głównie na tem drugim początku, wpadła w jednostronność i wydała „zgraję sekt", które ŚNIADECKI do czterech głównych sprowadza: Empirycy, którzy wszystko przypisują zmysłom, Idealiści, którzy nic nie przyznają zmysłom, twierdząc, że te nas zwodzą. Skeptycy, którzy w niczem rozumowi niedowierzają i Dogmatycy, którzy znowu wszystko czystemu przypisują rozumowi. Tę ostatnią właśnie naukę „wydobył KANT Z popiołów" powiada ŚNIADECKI „i chciał dawne i zapomniane wojny z tryumfem zakończyć. Wyzwał tedy umysł ludzki do sprawienia się przed samym sobą, czy poznawania jego są rzetelne i prawe, przez co założył sobie wytłumaczyć tajemnicę myślenia. Bierze się zaś 212 KANT do tego w ten sposób, że uważa umysł ludzki w dwojakim stanie, to jest, raz jako osadzony, między zmysłami, empiryczny, drugi raz, jako od nich oderwany, czysty, przyznając czystemu umysłowi pewne prawdy i prawa, których od zmysłów nie nabył. Zapytuje się tedy KANT, co w każdem poznawaniu jest robotą zmysłów a co dziełem samego umysłu". „Na rozwiązanie tegoto walnego pytania wskrzesił KANT dawną ciemną i bałamutną naukę perypatetyków o materyi i formie". Formy zaś naszych myśli, które mają pochodzid z czystego umysłu, nazwał kategoryjami, ponadawał im nazwiska „zkąd powstała nomenklatura ciemna, zagmatwana i niepojęta a z nich cała nauka słów niezrozumiałych, mająca byd nauką tego, co rozum a priori posiada". Tak więc czas, przestrzeń mają to byd według KANTA formy czucia; Bóg, dusza ludzka i świat powszechny, formy rozumu. Ponieważ zaś KANT uważa wrażenia zmysłowe jako pozory a z drugiej znowu strony zasadza wszelką pewnośd na jakichś początkach i prawach rozumowi wlanych, wpada przeto raz w Idealizm, drugi raz w Do-gmatyzm. Z czego się pokazuje, że cała jego nauka nie jest nic innego, tylko „dawne szkolne dziwactwa i przesadzone spekulacyje, ubrane w język tak ciemny, że tą ciemnotą swoją przewyższył wszystkie dawne marzenia; kto zaś ciemno się tłumaczy" dodaje ŚNIADECKI „ten się albo nie rozumie, albo sili na zrozumienie tego, co jest do pojęcia niepodobne". I dlatego każda nauka ciemna jest, zdaniem jego, albo podejrzana albo fałszywa. Zwolennicy KANTA —rozumuje ŚNIADECKI dalej— jedni zmordowani rozmyślaniem tych wygórowanych spekulacyj, stracili siły na rozstrząsaniu całej nauki, drudzy zaś biorąc nowe słowa za nowe rzeczy a nowe rzeczy za ważnośd nauki, rozumieli się za usposobionych na prawodawców wszystkich umiejętności. Tymczasem z tego wszystkiego dla nauki żadne nie wynikły korzyści, gdyż nie wydobył krytycyzm ani jednej nowej a przez wszystkich uznanej prawdy, nauka o formach myślenia bowiem jest prawdziwem wykrzywieniem rozumu, którą ułożył AEISTOTELES na pokonanie sofistów greckich a wskrzesił i przerobił KANT, 213 aby sofistami świat uczony zapełnić". Gruntowne zaś myślenie jak powiada ŚNIADECKI, „nie zależy na formie ani jej niepotrzebuje, ale na poznaniu gruntownych przyczyn i dowodów na widzeniu jednej prawdy w drugiej prawdzie i na ocenieniu odległości, w jakiej się znajduje myśl lub podanie względem prawdy nie wątpliwej. Wprawdzie zdawaćby, się mogło, iż system dogma-tyzmu czyli czystego rozumu, przyznając rozumowi jakieś wrodzone myśli i starając się rozciągnąć takowe do wszystkich rodzajów dociekań ludzkich, naśladuje w tem Mechanikę i wyższe analityczne rachunki, gdzie z myśli ogólnych wydobywamy prawdy niby od doświadczeń niezawisłe a służące za fundament fizyce do tłumaczenia fenomenów doświadczenia. Ale tam, zdaniem ŚNIADECKIEGO, te myśli ogólne są niezaprzeczoną własnością ilości i nie są rozumowi wlane, ale siłą relleksyi nabyte, wzięte zaś w kluby rachunku niedającego wykroczyć myślom z drogi pewności prowadzą do innych prawd równie nie wątpliwych. Słowa te z rozprawy o metafizyce świadczą najlepiej, że ŚNIADECKI widząc w metodzie KANTA zasadnicze ze swoją przeciwieństwa nie zadał sobie dosyć pracy, aby go do gruntu zgłębić. KANT bowiem nie utrzymywał nigdy, aby kategoryje ludzkiego umysłu leżały gotowe w myśli i dostarczały bez pomocy refleksyi prawd umiejętnych. On odróżniał tylko w prawdach umiejętnych siłą refleksyi zdobywanych te, które noszą na sobie cechę konieczności i ogólności od tych, które nie mają podobnych znamion, utrzymując, że źródło takich znamion leży w umyśle a priori niezależnie od doświadczenia. Wyprowadza zatem ŚNIADECKI ostatecznie taki wniosek, że „Rozum czysty z wlanómi sobie od przyrodzenia myślami, bez doświadczenia, bez wrażeń zmysłowych jestto chimera, której nie masz na świecie, bo gdzie wszystko daje się wyprowadzić z wrażeń zmysłowych, tam wrodzone myśli niepotrzebne. Rozum oparty na doświadczeniu, na postrzeżeniach i wrażeniach zmysłowych, wyciągający z nich siłą refleksyi prawdy ogólne i z nich znowu wydobywający fenomena, jest rzetelną i dobroczynną wła 214 dzą człowieka, daną mu od przyrodzenia za wodza w myśleniu i postępowaniu. Odjąć temu rozumowi naukę doświadczenia albo podać ją pod wątpliwość jako empiryzm, jestto zburzyć wszystkie fundamenta rozsądku, gdyż kto uważa byt rzeczy i świadectwo zmysłów jako pozory, ten wszystko podaje w niepewność a gdzie nie masz prawdy ani pewności, tam nie masz ani obowiązków, ani cnoty. Dla tego to „miałem" kończy—„powody do napisania, że metafizyka zajęta upowszechnianiem myśli otoczonem tyloma niebezpieczeństwy bez granic i wędzidła, bez pomocy innych nauk gruntownych, zaciemniająca umysły, odrywająca je od nauk rzeczy do uwagi marzeń i opinij ludzkich, wystawiona na wpływ zdań fałszywych i. t. d. jest nauką najniebezpieczniejszą dla kraju poczynającego się porządnie uczyć". Z całego tego przeciw KANTOWI wymierzonego rozumowania, nie trudno sądzę przekonać się, że osią, około której wszystko się obraca jest wprost przeciwne pojęcie zdań i dążeń metafizyki. ŚNIADECKI był nadto bystrym i filozoficznie wykształconym uczonym, aby nie miał widzieć, że rozumowi szczegóły i wiadomości odrębne wystarczyć nie mogą, przecież już w liście do ks. Biskupa Poniatowskiego wypowiedział zasadę, że wiedzieć to znaczy ogarniać w jednym widoku najróżnorodniejsze szczegóły. Pojmował on więc jasno konieczną potrzebę nauki, któraby łączyła ogólne zasady i pojęcia wiedzy ludzkiej w jeden systematyczny organizm, mogący być jakoby koroną i ramami naszego na świat poglądu. Jednakowoż grunt naukowy, na którym stał, nie pozwalał mu przyjmować i uznawać innych pojęć jak tylko takie, które rozum zdobywa z pomocą badań na sposób umiejętności ścisłych. Tylko te pojęcia mogą być materyjałem dla metafizyki, które rozum wydobywa ze szczegółów doświadczenia, które z uwagi nad rzeczami niejako z konieczności wypływają; dlatego to mówi on o metafizyce nauk, nazywając metafizyką każde połączenie ogólnych umiejętnych pojęć w jeden system, każde dochodzenie ich związku i najogólniejszych łączących je między sobą zasad. 215 Pragnie przeto ŚNIADECKI, ABY POJęCIA Z NAUK PRZENOSZONO DO FILOZOFII I Z NICH FILOZOFIJę BUDOWANO. PRZECIWNIE ZUPEłNIE KANT usiłuje dojść, co rozum sam nie zależnie od doświadczenia i od nauk w metafizyce zrobić może i w tym celu podejmuje krytykę ludzkiego umysłu. Słusznie też uważa ŚNIADECKI ZA GłóWNE ZAWSZE ZADANIE TAK ZWANEJ FILOZOFICZNEJ CZYLI SPEKULACYJNEJ METAFIZYKI „DOCHODZENIE POCZąTKU I RODZENIA SIę WYOBRAżEń A DALEJ FUNDAMENTóW, ZNAMION I STOPNIA PEWNOśCI, JAKI MIEć MOGą DZIAłANIA UMYSłU I POZNAWANIA LUDZKIE, ABY Z TEGO WSZYSTKIEGO USTANOWIć OGóLNą TEORYJę MYśLENIA". METAFIZYKA CHCąC BADAć NIEZALEżNIE OD DOśWIADCZENIA NIE MOGłA ROZPOCZYNAć INACZEJ I NA TEM WłAśNIE POLU ODDAłA ONA FILOZOFII NAJWIęKSZE USłUGI. TRAFNIE TEż BARDZO UWAżA ŚNIADECKI KANTA ZA DALSZY CIąG TYCH USIłOWAń I TEGO KIERUNKU. CHCIAł ON RZECZYWIśCIE USTALIć OSTATECZNIE SPEKULACYJNE ROZUMOWANIE Z POJęć I ODWIECZNE WALKI RAZ ZAKOńCZYć I W TYM CELU „ZAWEZWAł ROZUM LUDZKI DO SPRAWIENIA SIę PRZED SAMYM SOBą, CZY POZNAWANIA JEGO Są RZETELNE I PRAWE". NAJZUPEłNIEJ ZGADZAMY SIę ZE ŚNIADECKIM , żE KANT jest dalszym ciągiem kierunku, który się z SOKRATESEM i PLATONEN rozpoczyna, gdyż tak samo jak wszyscy metafizycy spekulacyjni, począwszy od PLATONA, pojmował i on metafizykę jako umiejętność czysto i wyłącznie rozumową, która ma swój zakres odrębny i od doświadczenia niezależny. ŚNIADECKI PRZYZNAJąC RAZEM Z KANTEM, iż dwa są początki poznawania ludzkiego tj. wrażenia zmysłowe i działania rozumu, „których pierwszy pochodzi od rzeczy a drugi jest w nas", widzi pierwszy główny błąd spekulacyjnej metafizyki w tem, źe jednostronnie oparła się ona na drugim początku i chciała dochodzić prawdy z jego tylko pomocą niezależnie od pierwszego. W tym względzie musimy się zgodzić najzupełniej z naszym uczonym, że to dzielenie umysłu ludzkiego na dwie odrębne strony na stronę zmysłowo doświadczalną i czysto rozumową i nacisk położony na tę ostatnią, był zawsze największym błędem spekulacyjnej metafizyki. Ponieważ bowiem umysł ludzki jest jeden i jednolity początek wszystkich jego działań, przeto 216 zawsze ostatecznie na to wychodziło, że jedna z dwóch tych odrębnych stron redukowała się do zera. Tutaj i ŚNIADECKI NIE USTRZEGł SIę TEGO BłęDNEGO DWOJAKIEGO PODZIAłU WIEDZY, NA POCZąTKI ZMYSłOWE I ROZUMOWE, TYLKO ZWIąZEK ICH I STOSUNEK POJął ZUPEłNIE INACZEJ, JAK O TEM PóźNIEJ JESZCZE PRZEKONAMY. NAZYWA BOWIEM SAM CZYSTY ROZUM NIEZALEżNIE OD ZMYSłOWOśCI ,,CHIMERą" UWAżAJąC GO ZA WłADZę UMYSłU PRACUJąCą W NAJśCIśLEJSZYM ZWIąZKU ZE ZMYSłOWOśCIą I DOśWIADCZENIEM. Co się tyczy zaliczenia KANTA między Dogmatyków, to dziwnem zaiste wydać nam się to musi na pozór, jeżeli zważymy, że filozofija KANTA nazwaną jest „par excellence" krytyczną i że sam KANT twierdząc o sobie, iż go ze snu dogmatycznego zbudził HUME, z taką skeptyczną ostrożnością ograniczał prawa rozumu w zakresie spekulacyi. W tem znaczeniu jednak, jak ŚNIADECKI POJMUJE DOGMATYKóW, TO NAZWA TA NIE JEST BEZ PODSTAWY. DOGMATYKAMI NAZYWA ON NIE TYCH FILOZOFóW, KTóRZY PRZYPUSZCZAJą JEDNOść MYśLI I BYTU, ALE TYCH, KTóRZY WIERZą, żE MOżNA Z POMOCą CZYSTEGO ROZUMU W JAKIKOLWIEK BąDź SPOSóB DOJść DO POZNANIA PRAWD, CZY TO FILOZOFICZNYCH, CZY JAKICHKOLWIEK INNYCH. PRZEOCZYł TU ŚNIADECKI TYLKO Tę OKOLICZNOść, żE KANT wierzy wprawdzie w możność dochodzenia prawd umiejętnych samym czystym rozumem, ale bynajmniej nie przyznaje temu rozumowi wszystkiego, lecz ogranicza go tylko do zakresu doświadczenia i zmysłowości. Przedewszystkiem więc uderza ŚNIADECKI NA SAMO PRZEDSIęWZIęCIE KRYTYKI KANTA nazywając je wydobyciem na wierzch dawno zapomnianych sporów. Ze stanowiska jego rozumiemy ten zarzut. Widząc w naukach ścisłych nagromadzone znaczne zasoby ogólnych umiejętnych prawd nie uznawał potrzeby nie zależnego rozpoczynania we filozofii od jakiejś krytyki ludzkiego umysłu, dość, jeżeli filozofija czyli raczej metefizyka umiejętne pojęcia przyjmie za fakta i na nich pracę swoją oprze. Jednakowoż nie trudno dostrzec, że nawet i takie pojęcie zadań metafizyki nie wyklucza wcale przedsięwzięcia KANTA. Gdyż jeżeli nawet rzeczywiście pojęcia umiejętne uczynimy przedmiotem badań metafizycznych, to pomi 217 mo tego musimy koniecznie pozostawić metafizyce prawo krytycznego dochodzenia początku i istotnej wartości tych pojęć w stosunku myśli do bytu. Potępienie więc przedsięwzięcia krytyki KANTA nie jest słusznem, nawet ze stanowiska ŚNIADECKIEGO. Śmiało też, sądzę, możemy przypuszczać, że uczony nasz dla tego tylko przeciwko zamiarom KANTA wystąpił, iż widział w nich chęć, nie krytycznego ustalenia prawd umiejętnych na doświadczeniu opartych, lecz chęć utworzenia metafizyki niezależnej od doświadczenia za pomocą czystego rozumowania z pojęć. Ale przypatrzmy się teraz najważniejszemu zarzutowi, wymierzonemu przeciw KANTOWI W rozprawie o metafizyce. Powiada ŚNIADECKI, że KANT zawezwawszy rozum ludzki do sprawienia się przed samym sobą, uważa go w dwojakim stanie, raz jako osadzony między zmysłami empiryczny, drugi raz jako od nich oderwany, czysty, a pragnąc dojść, co w każdem poznaniu jest robotą zmysłów a co dziełem samego umysłu, wznawia dawną naukę perypatetyków o materyi i formie, oddziela materyję myśli od formy myśli i powiada, że formy myśli są własnością czystego umysłu. Ponazywał tedy KANT formy te kategoryjami i zrobił z nich naukę tego, co rozum a priori posiada, doszedłszy zaś do uznania, że wrażenia zmysłowe są to pozory, oparł całą pewność na jakichś początkach i prawach rozumowi wlanych. W ważnym tym i ciekawym zarzucie uczynionym z dziwną na owe czasy bystrością dostrzegamy dwie strony tj. widać tu po-pierwsze, że ŚNIADECKI patrząc na rzecz ze swego stanowiska nie dopatrzył się przewodniej myśli w krytyce KANTA, myśli, która całą wartość jego filozofii stanowi, po drugie zaś, iż natomiast jak najtrafniej pochwycił zasadniczy błąd KANTA W po-dziale rozumu na czysty i empiryczny a myśli według treści i formy. Rozważmy obie strony bliżej. Przewodnią myślą we filozofii KANTA było przypuszczenie, iż świat zjawisk i rzeczy tak jak się nam przedstawia, nie jest wynikiem działania ani samego przedmiotu, ani też samego czystego podmiotu. Wypływa on ze współdziałania obu tych czyn 28 218 ników i skutkiem tego nie jest wyrazem rzeczy samych w sobie, ale nosi na sobie wszystkie cechy umysłowej organizacyi podmiotu. Pierwiastki zaś, które w wyobrażeniach naszych i pojęciach są wynikiem tej organizacyi, muszą byó dla wszystkich podmiotów równie stałe i konieczne. Nieuważa zatem KANT bynajmniej wrażeń zmysłowych za pozory, owszem przyznaje im rzeczywistość w całem tego słowa znaczeniu, nie może je tylko nazwać odbiciem rzeczy samych w sobie. Od takiego poglądu na charakter wiedzy sam ŚNIADECKI NIE ZBYT BYł ODDALONYM (JAK SIę O TEM PóźNIEJ PRZEKONAMY), DLACZEGóż WIęC NIE UZNAł TEJ PRAWDY WE FILOZOFII KANTA, dlaczego nie zwrócił uwagi, iż KANT kategoryje swoje ogranicza tylko do zakresu doświadczenia a odmawia nawet nazwy umiejętności metafizyce przekraczającej ten zakres i badającej istotę rzeczy ?. Oto odpowiedzią na to pytanie jest znowu odrębne stanowisko i wprost przeciwna metoda w nauce ŚNIADECKIEGO : TRUDNO DLAń BYłO ODRAZU Z GóRY NIE POTęPIć MYśLICIELA, KTóRY CHCIAł NIEZALEżNIE OD DOśWIADCZENIA DOCHODZIć CZYSTYCH POJęć A PRIORI CHOćBY NAWET WAżNYCH TYLKO W ZAKRESIE DOśWIADCZENIA. Z drugiej natomiast strony, trafił ŚNIADECKI Z ZARZUTEM SWOIM W RDZEń RZECZY. PODZIAł MYśLI WEDłUG FORMY I TREśCI POCHODZąCY W RZECZY SAMEJ JESZCZE Z NAUKI PERYPATETYKóW O MATERYI I FORMIE JEST NAJSłABSZą STRONą FILOZOFII KANTA. Gdyby KANT był psychologicznie dochodził początku pierwiastków naszej wiedzy, to byłby się przekonał, iż tak to, co on nazwał formą jak i to, co nazywa treścią, jest ugruntowane w charakterze naszego umysłu i nosi na sobie podmiotowe cechy, gdyż jak nas fizyologija zmysłów poucza, nawet i treść naszych wrażeń zmysłowych wypływa z organizacyi podmiotu. Do tego trzeba jeszcze dodać, że KANT chcąc koniecznie dojść do wiedzy z pojęć a priori uczynił znowu te swoje formy umysłowe materyjałem i treścią wiedzy z czystego mającej pochodzić umysłu. Czysta więc forma staje się u niego dalej treścią i źródłem wiedzy. Zasadniczy ten błąd wytknął trafnie bardzo ŚNIA 219 DECKI KANTOWI, już w rozprawie o metafizyce. Zarzutów jednak swoich nieuzasadnił gruntownie, są one raczej gołosłownie tylko wypowiedziane i to w tonie nader KANTA lekceważącym. Nic też dziwnego, że atak ten wymierzony przeciw tak sławionej filozofii, oburzył jej zwolenników i nie został bez odpowiedzi. ,,Allgemeine Literaturzeitung" wychodząca wówczas w Halle, wydrukowała w Nrze 162 roku 1815 krytykę pierwszych dwóch tomów pism rozmaitych ŚNIADECKIEGO JANA, W której krytyk oddając zasłużone pochwały wszystkim jego tam umieszczonym pracom, jedną tylko rozprawę o Metafizyce nazwał niegodną pióra JANA ŚNIADECKIEGO, zarzucając mu, iź pisał tu o rzeczy, której wcale nie pojął i nie zrozumiał 1). Otóż krytykę tę na polski język przetłumaczoną umieścił, „Pamiątnik Warszawski" w tomie IIIcim 2). Tłumacz jednak osłabił znacznie ostre słowa krytyka niemieckiego swojemi własnemi uwagami. I tak przypomina, że ŚNIADECKI nie oświadczył się bezwzględnie przeciw metafizyce, przyznaje jednak, że niesłusznie napadł on na KANTA i filozofiję niemiecką, że jej nie zrozumiał a nadewszystko wytyka, że ŚNIADECKI przypisuje najfałszywiej rozszerzenie się nowej filozofii wadom w „początkowej niemieckiej Instrukcyi, gdzie jak napisał, więcej dbają o erudycyję i filolo-giję jak o obwarowanie rozumu przez nauki pewne i gruntowne 3). Znalazł się jednak obrońca filozoficznych zasad ŚNIADECKIEGO, który znowu w Nrze i 1 Pam. Warsz. 4) odpowiedział tak autorowi krytyki jak i tłumaczowi, sławiąc i podnosząc nietylko zasługi naukowe ŚNIADECKIEGO, ale i jego wystąpienie przeciw KANTOWI. Na te uwagi odpowiedział w dalszym ciągu raz jeszcze tłumacz krytyki (B. K. J.) w Nr. 12 5) dowodząc, że obrońca ŚNIADECKIEGO niezbił twierdzeń jego faktami. 1) Zob. Allg. Litzeit. 1816 Nr. 162. 2) Zob. Pam. Warszawski czyli Dziennik nauk i umiejętności. Warszawa 1815 tom III. Nr. 10. str. 236—259. 3) J. S. pisma rozm. II. str. 357. przypisek. 4) Nr. 11. Pam. Warsz. tom. III str. 384—400. 5) Nr. 12. Pam. Warsz. tom. III str. 536—540, 220 Do żwawej tej polemiki nie wnikającej jednak głębiej umiejętnie w sporne pytania nie mięszał się ŚNIADECKI, jednakowoż spokojnie przygotowywał się, aby odpowiedzieć na wszystkie robione mu zarzuty i dowieść, że KANTA i filozofiję niemiecką znał, ale że kierunku jej podzielać nie mógł. Tymczasem zaś korzystał z każdej sposobności, aby pokazać, że milcząc zdania swego nie zmienił. I tak zaraz już w rozprawie o meteorologii porównywając przesadzoną spekulacyję z nie dobrze rozważonem doświadczeniem zestawia szaleństwo filozofii transcendentalnej z szaleństwem fizycznem. W rozprawie o ro-zumowaniu rachunkowem, stwierdza znowu raz jeszcze swoje przekonanie, że uważa metafizykę z powodu jej ogólności za najniebezpieczniejszą naukę, równocześnie zaś mówi tam także o metafizyce matematycznej w nowem zupełnie znaczeniu. Do walnej bitwy wystąpił ŚNIADRCKI dopiero w roku 1819 i 20: Na sesyi literackiej uniwersytetu wileńskiego odbytej w dniu 27 Kwietnia 1819 odczytał były rektor nową rozprawę swoją: „o filozofii" 1). Powody, które skłoniły naszego uczonego do napisania tej rozprawy tak nam on sam wyjaśnia w przedmowie do 4go tomu pism rozm.: „Po wytknięciu główniejszych wad mówienia i pisania w języku narodowym przyszło mi się zastanawiać nad przywarami myślenia i poznawania, postrzegłszy, że nauka fał-szywa i niebezpieczna, wcisnęła się jak zakazany zagraniczny towar do Polaków i zaczęła młódź krajową uwodzić 2). Z drugiej zaś strony „szerząea się znów półmędrków opinija, miota-jąca czarne obelgi i potwarze na dostojne filozofii nazwiska usiłowała zatrworzyć rządy krajowe i sumienia bojaźliwe a po-dać w lekceważenie i nienawiść światło rozumu i nauki, dwa-chlubne zaszczyty ludzi i narodów" 3). Dwojakie zatem jak wi 1) O Filozofii Rzecz, czytana na sessyi literackiej uniw. wił dnia 15/27 Kwietnia r. 1819. patrz Pisma rozm. tom IV. sfer. 37-74. 2) Pism. rozm. IV. Przedm. str. I. 3) Tamże str. IV. 221 dzimy założył sobie ŚNIADECKI zadanie w tej rozprawie, po pierwsze postanowił wyjaśnić pojęcie filozofii i obronić ją od niesłusznych zarzutów, po drugie zaś zamierzył krytycznie obalić fałszywą według jego zdania filozoftję niemiecką: Jeżeli w rozprawie o metafizyce starał się rozwinąć pojęcie metafizyki, to tu usiłuje znowu wykazać, ed to jest filozofija w ogólności; tam zbijał KANTA opierając się na postawionem przez się pojęciu metafizyki, tu zbija go wychodząc z pojęcia filozofii. Polemika z KANTEM W tej rozprawie tworzy rodzaj epizodu, wyjaśnia tu bowiem ŚNIADECKI naprzód pojęcia filozofii, wykazuje, jak powstała nazwa filozofii i jakie miała w przeszłości a szczególnie u Greków znaczenie a mając przystąpić w dalszym ciągu do obrony jej od niesłusznych zarzutów i obelg, przestrzega czytelnika, że „niegodzi się nadawać powa-żnego nazwiska filozofii temu mistycyzmowi metafizycznemu, który z dawnych subtelności zlepił KANT i jego stronnicy pod szumnem imieniem filozofii transcendentalnej" 1). Tego rodzaju przestrogę widzi się autor zmuszonym uzasadnić, ustęp zaś ten uzasadniający jest właśnie epizodem polemicznym z filozofiją KANTA. ŚNIADECKI zatem posuwa się tutaj tak daleko, iź odmawia systemowi KANTA, nawet nazwy filozofii. Rozważmyż, dla czego on to czyni i jaka jest przyczyna tego tak bezwzględnie wydawco wyroku. Filozofija jest to miłość mądrości — pisze ŚNIADECKI — i dlatego to pod nazwą filozofii objął Aristoteles wszystkie nauki tak fizyczne, jak umysłowe i moralne, gdyż „mądrość uważana w nauce jestto dzieło ćwiczącego się rozumu w poznawa-nłn rzeczy jego pojęciu dostępnych i właśnie to wszystko zawiera podział nauk przez Arystotelesa podany"; mądrość znowu w stosunku do człowieka „zależy na okazaniu rozumu w znajomości rzeczy i razem w postępkach życia"2). Przyznaje także 1) P. roz. IV. str. 43. 2) Tamże str. 40 i 41. 222 ŚNIADECKI, żE KAżDA NAUKA MOżE MIEć SWOJą FILOZOFIJę, BęDąCą OGóLNIEJSZYM WIDOKIEM JAKIEJKOLWIEK SZCZEGóLNEJ NAUKI ODNIESIONYM DO POCZąTKóW PEWNYCH I JASNYCH PRZEZ ROZUM USTANOWIONYCH 1). JAK WIDZIMY WIęC POJęCIE FILOZOFII PRZEZ ŚNIADECKIEGO POSTAWIONE JEST DOSYć OGóLNIKOWE. NIE OKREśLA ON WCALE PRZEDMIOTU JEJ W STOSUNKU DO PRZEDMIOTU INNYCH NAUK, I WłAśCIWIE W SPOSOBIE TRAKTOWANIA PYTAń UMIEJęTNYCH, WIDZI RóżNICę MIęDZY NIą A INNEMI NAUKAMI, MóWIąC, żE KAżDY OGóLNIEJSZY WIDOK JAKIEJKOLWIEK SZCZEGóLNEJ NAUKI ODNIESIONY DO PEWNYCH PRZEZ ROZUM USTANOWIONYCH POCZąTKóW JEST FILOZOFIJą. Z OGóLNYCH TYCH UWAG JEDNO TYLKO WYNOSIMY PRZEKONANIE TJ., żE ŚNIADECKI NIE ROZUMIE I NIE POJMUJE FILOZOFII PRACUJąCEJ OSOBNO I NIEZALEżNIE OD NAUK SZCZEGóLNYCH I żE TO TYLKO NAZYWA MąDROśCIą, CO JEST POZNAWANIEM RZECZY POJęCIU LUDZKIEMU DOSTęPNYCH. Fakt ten tłumaczy nam właśnie, dlaczego ŚNIADECKI TAK BEZWZGLęDNIE ODSąDZIł SYSTEM KANTA od nazwy filozofii. Pierwszym warunkiem zdrowej filozofii jest, jak powiada ŚNIADECKI, „NIE SZUKAć TEGO, CO JEST POJęCIU NASZEMU OD PRZYRODZENIA ZAKAZANE I CO MUSI BYć DLA NIEGO WIECZNą TAJEMNICą, WTAKIM PRZYPADKU ZAś ZNAJDUJą SIę PIERWSZE PRZYCZYNY RZECZY I PIERWSZY I NAJODLEGLEJSZY FUNDAMENT NASZYCH WIADOMOśCI". Ze słów tych poznajemy odrazu ucznia NEWTONA i HUMA, poznajemy zwolennika tego filozoficznego kierunku, który wyłaniając się z nauk szczegółowych, badaniem faktów zajętych stosował charakter filozofii do charakteru tychże nauk. Tak samo jak żaden rozsądny fizyjolog powiada ŚNIADECKI, NIE PYTA DLACZEGO CZUJą NERWY, ANI żADEN FIZYK, DLACZEGO CZąSTKI MATERYI Dążą WZAJEMNIE DO SIEBIE, TAK SAMO FILOZOF NIE POWINIEN PYTAć, JAK I DLACZEGO Z RZECZY ZEWNęTRZNYCH śWIATA RODZą SIę W DUSZY RóżNE WIADOMOśCI I NAUKI 2). Cóż DOPIERO POWIEDZIEć O MYśLICIELU, KTóRY DO ROZWIąZANIA TAKIEGO PYTANIA PRZYSTęPUJE Z METODą A PRIORI 1) P. roz. str. 40. 2) Tamże str. 44. 223 to jest niezawiśle od obserwacyi i doświadczeń i na tem opiera całą pewność wiadomości ludzkich: „Jak między fenomenami ciał a pierwszą ich przyczyną, tak między światem zewnętrznym a działaniem duszy jest przepaść, na której zgruntowanie nie masz w człowieku żadnej władzy i siły i dlatego szperanie w tej przepaści prowadzi nie do myślenia, ale do zawrotu głowy" 1). Oto jest więc powód, dla którego SNIADECKI odmawia systemowi KANTA nazwy filozofii. Jeżeli poprzednio nieraz przyznaliśmy słuszność jego argumentom, to teraz przeciwnie musimy wyznać, iż potępiając z tego stanowiska filozofiję KANTA, wydał sąd błędny i jednostronny. Jednak jednostronność będąca główną wadą tego wyroku na KANTA dotyczy nietylko ŚNIADECKIEGO , jest ona cechą całego kierunku, do którego i on należy. Było to właśnie głównym błędem filozofii na rozumowaniu z faktów opartej, iż ostrożność w badaniach naukowych zamieniła w dogmat skeptycyzmu we filozofii. Zaiste, każda nauka powinna postępować krok za krokiem i nierwać się do rozwiązywania zagadnień, które są zbyt dalekiemi jeszcze, ale posuwać ostrożność tak daleko, iżby sobie dogmatycznie nieprzekraczalne dla rozumu narzucić granice, to znaczy, wpadać z jednej ostateczności w drugą. Niepodobną jest rzeczą oznaczyć z góry granice dla rozumu ludzkiego; prawda, która może wydawać się nieprzystępną dla jednego pokolenia, może być jasną dla późniejszych. Tutaj SNIADECKI zgrzeszył podobnie jak grzeszy dziś tak zwany kierunek pozytywny, ograniczający rozum ludzki wyłącznie do zakresu zjawisk nie określając wcale, gdzie się ten zakres właściwie zaczyna i gdzie sięga. Jednostronność ta w zapatrywaniach ŚNIADECKIEGO stała się nawet powodem, iż fałszywie zaliczono tego uczonego między twórców filozofii pozytywnej , która z nim tylko to ma wspólnego, jak się o tem później jeszcze przekonamy, iż historycznie z tego samego wy 1) P. roz. IV. str. 45. 224 rosia gruntu. Jeżeli fizyjolog może dochodzić praw, według których organizm się rozwija a fizyk praw według, któryeh eząstki materyi z sobą się łączą, to tak samo filozofowi nie może być wzbronionem dochodzenie praw, według których tworzą się i rodzą nasze pojęcia i myśli, czyli organizuje się nasza treść duchowa. KANT zaś nic inaego właśnie sobie nie zamierzył, jak tylko zbadać zasady organizacyjne naszych pojęć i naszej wiedzy, aby w ten sposób poznać jej istotną dla nas wartość. Dogmatycznie zaś postawione przez ŚNIADECKIEGO TWIERDZENIE, Iź ZAMIAR TAKI LEżY ZA GRANICAMI POJęCIA LUDZKIEGO, CHYBIłO CELU ZUPEłNIE. INACZEJ JUż RZECZ SIę MA Z DRUGą CZęśCIą ZARZUTU, KTóRY JEST SKIEROWANY PRZECIW DOCHODZENIU POCZąTKU NASZYCH POJęć A PRIORI. METODZIE KANTA mógł był robić zarzuty ŚNIADECKI, ALE GDYBY NIEBYł STAł ZBYT JEDNOSTRONNIE NA GRUNCIE ROZUMA-WANIA Z FAKTóW, TO BYłBY NIE POTęPIł PRZEDSIęWZIęCIA KAN-TOWSKIEJ KRYTYKI. Wychodząc z takiego założenia wytyka ŚNIADECKI W NAUCE KANTA cztery główne występki i wady. Naprzód zarzuca mu przesadzoną nieufność w świadectwie zmysłów w tem pierwszem, jak on nazywa, źródle naszych wiadomości; powtóre zarzuca mu wystawienie sobie duszy myślącej bez zmysłów; po trzecie za* rzuca KANTOWI, iż on pierwszych zasad swojej nauki wcale nie dowiódł, ale je przyjął z góry za pewne, podczas gdy one całkiem takiemi nie są, albowiem KANT wcale nie dowiódł, że to piętno subjektywno umysłowe wyciskane na materyjałach przez czucie zgromadzonych zasadza się w rzeczy samej na formie. Po czwarte wreszcie, iż KANT tak jak i cała niemiecka szkoła lubi wszędzie podziały i znowu tych podziałów podziały z osobnemi dla każdego nazwiskami 1). Powymyślał KANT W siłach i działaniach umysłu drogi, ścieżki i manowce a dla każdego nowe nazwisko, zkąd wypadła jego nomenklatura zawiła i ciemna. Cóż się tedy stało, oto, że pamięć przywalona 1) P. roz IV. str. 48. 225 mnóstwem nazwisk nie ma siły na objęcie całego widoku; na lepsze zaś jeszcze zagmatwanie rzeczy wprowadził KANT do swojej filozofii myśl nieskończoności, myśl już samą przez się zawiłą i ciemną i wystawił sobie swoje formy czucia tj. miejsce i czas bez granic". ,,Powstała tedy chmura i stek marzeń, metafizycy niemieccy wzięli się dopiero do wykonstruowania filozofii wszystkich nauk a priori i potworzyli sobie filozofiję prawa, matematyki, medycyny i wszystkich innych nauk wprowadzając wszędzie język swój ciemny, dziki i bez znaczenia. Pożytecznem to jest zatrudnieniem metafizyki, uważad fenomena myślenia nie w krainie urojeń, ale rzetelnych zdarzeń, lecz wdzierad się w przepaśd zakazanych człowiekowi tajemnic, chcied zgadnąd cały, że tak powiem, mechanizm myślenia i wytłumaczyd go a priori, ukła-dad z tego przędzę samych nie zrozumiałych słów jakby satyrę na zdrowy rozum, marnotrawić czas i siły umysłowe na szperanie czcze, próżne i do niczego nie przydatne i tem ludzi od prawdziwych nauk odrywad, nie jest to zapewne mądrością a zatem nie ma prawa do poważnego filozofii nazwiska"1). W ten sposób motywuje ŚNIADECKI WYKLUCZENIE NAUKI KANTA Z zakresu filozofii. W uwagach tych dziwna zaiste uderza nasz mięszanina trafnych spostrzeżeń i jednostronnych pospiesznie wygłoszonych twierdzeń. Pospiesznym i jednostronnym nadewszystko wydaje nam się zarzut względem przesadzonej nieufności w świadectwo zmysłów. Gdyż KANT, jakeśmy to już poprzednio widzieli, bynajmniej nie zaprzeczał znaczenia wiedzy na świadectwie zmysłów opartej, owszem uznawał on nawet wiedzę tylko w zakresie doświadczenia, usiłował zaś niezależnie od doświadczenia zbadad istotę wiedzy i wynaleźć dla niej w czystych rozumowych pojęciach niewzruszone podwaliny. Natomiast drugi, trzeci i czwarty zarzut trafia znowu w sam rdzeń rzeczy. Jestto właśnie najsłabszą stroną filozofa KANTA, iź rozdzielił rozum i zmysło 1) P. roz. IV. str. 52. 29 226 wość tj. czynniki, które w rzeczywistości nigdy rozdzielone nie są a rozczłonkowawszy dalej jeszcze umysł, potworzył abstrakcyjne działy i podziały, powymyślał w działaniach umysłu „ścieżki drogi i manowce". Ten to błąd skłonił następców KANTA a mianowicie FICHTEGO do szukania jednej formuły, któraby całość wiedzy z jednego wspólnego źródła wytłumaczyć mogła. Ponieważ zaś wszyscy wraz z KANTEM szukali wiedzy filozoficznej a priori w czystym ugruntowanej umyśle, potworzyli więc filozofiję wszystkich nauk, nieuwzględniają gromadzących się materyjałów doświadczenia, filozofiję, która napawała ŚNIADECKIEGO TAK łATWO TłUMACZąCYM SIę WSTRęTEM. Tramem również jest spostrzeżenie, iż KANT pierwszyoh zasad swojej nauki wcale nie dowiódł. Przyjął on z góry podział myśli według materyi i formy nie określając ściśle, co jest tutaj ma-teryją a co formą, podmiotową zaś naturę formy tłumaczył po-woływając się na jej konieczny dla każdego umysłu charakter. To powołanie się jednak nie polegało bynajmniej na psychologi-cznem zgłębieniu początków naszego duchowego życia. Odsądziwszy w ten sposób system KANTA od nazwy filozofii, przystępuje ŚNIADECKI W DALSZYM CIąGU DO OBRONY FILOZOFII PRAWDZIWEJ OD NIESłUSZNIE MIOTANYCH NA NIą ZARZUTóW. ZARZUTY TE DZIELI ŚNIADECKI NA ZARZUTY ZE STRONY KONSERWATYWNYCH POLITYKóW, KTóRZY REWOLUCYJę FRANCUZKą PRZYPISUJą FILOZOFICZNYM WPłYWOM I NA ZARZUTY TEOLOGóW, KTóRZY SZERZąCą SIę ZNOWU NIECHęć DO RELIGII PRZYPISUJą FILOZOFII. PRZY ZBIJANIU TYCH ZARZUTóW PRZEMAWIA NASZ UCZONY Z WIELKIM ZAPAłEM ZA ZESPOLENIEM WIARY Z WIEDZą I WYRóżNIA FILOZOFIJę SCHOLASTYCZNą OD RELIGII I TEOLOGII CHRZEśCIJAńSKIEJ, KOńCZY ZAś SłOWAMI, żE TAK RELIGIJA JAK ROZUM Są DARAMI Z NIEBA A WIęC „łąCZYć SIę I WSPIERAć POWINNY DO UTRZYMANIA PORZąDKU TOWARZYSKIEGO, DO SKAZANIA CZłOWIEKOWI DRóG SZCZęśLIWOśCI TERAźNJEJSZEJ I PRZYSZłEJ I DO GODNEGO UWIELBIENIA BOGA W ROZWADZE, PODZIWIENIU I PRAWEM UżYCIU CUDóW I DOBRODZIEJSTW ROZLANYCH W STWORZENIU śWIATA" 1). W SłO 1) P. roz. IV. str. 73. 227 wach tych uwydatnia się najlepiej ta zawsze uczuwana przez ŚNIADECKIEGO potrzeba związku i łączności, między wiedzą a re-ligiją. Jestto cecha wyróżniająca filozoficzne poglądy ŚNIADECKIEGO od pokrewnych mu kierunków na zachodzie. Znajdujemy wprawdzie i między myślicielami francuzkimi w 18 wieku takich, którzy wprost religii nie zaczepiali i pozornie nawet jej powagę uznawali, lecz trudno przyszłoby nam wskazać myśliciela, któryby podobnie jak SNIADECKI stojąc na stanowisku nauk ścisłych i wiedzy doświadczalno-rozumowej pomimo tego tak stanowczo przemawiał za harmoniją między zasadami chrześcijańskiej religii a tąż wiedzą i któryby od tej harmonii czynił nawet zależnem normalny umysłowy rozwój społeczeństwa. Fakt ten, niepozwala nam również zaliczyć ŚNIADECKIEGO między twórców tak zwanej pozytywnej filozofiii. Filozoficzny ten kierunek bowiem albo nieuznaje wcale potrzeby religii w tem znaczeniu, w jakiem ją dotąd pojmowano, uważając takie stanowisko już za przezwyciężone, albo też przemawia za zupełnem rozdziałem obu czynników, tj, wiary i wiedzy. Tymczasem ŚNIADECKI wskazując rozumowi pewne granice, widzi w religii i zespoleniu religii z wiedzą, środek harmonijnego dopełnienia naszego na świat poglądu. Ten jego sposób zapatrywania się przypomina pod wieloma względami teoryje KANTA O stosunku wiary i wiedzy. Ale o tem później jeszcze mówić nam wypadnie. Tutej zwracamy tylko uwagę czytelnika, że główną treścią tak rozprawy o metafizyce jak i rozprawy o filozofiii jest polemika z KANTEM obracająca się głównie około zarzutów dotyczących założenia KANTOWSKIEJ krytycznej filozofii i jego metody. Zarzuty te pod wieloma względami trafne, zdradzające jednak obok jasnego i bystrego poglądu pewną jednostronność stanowiska, nie są w obu tych rozprawach należycie uzasadnione. Autor krytyki wygłasza je najczęściej apodyktycznie, bez należytego poparcia, jakoby rodzaj wyroku na obwinionego. Nie możemy się dziwić przeto, że wywołały one ze strony zwolenników KANTA ostrą obronę. Znaczącym mianowicie w tym duchu objawem była rozprawka ogłoszona w Pamiętniku Lwowskim, z roku 1819 228 w zeszycie październikowem, pod tytułem: Uwagi nad pismem JANA ŚNIADECKIEGO O FILOZOFII 1). Autor tych uwag występując pod przybranem nazwiskiem PHILOPOLSKIEGO (rzeczywiste nazwisko autora, jest TYTUS DZIE-DUSZYCKI 2) zamierzył obalić zarzuty czynione filozofii KANTA przez ŚNIADECKIEGO. ROBI ON PRZEDEWSZYSTKIEM SłUSZNą BARDZO UWAGę, Iż ZARZUTY ŚNIADECKIEGO Są URYWKOWE I NIEDOSYć UZASADNIONE. „MINęłY TE CZASY"—PISZE DZIEDUSZYCKI—„kiedy przytoczenie z ARISTOTELESA wszystkich do milczenia przywodziło. Filozof dziś musi wspierać wszystkie swe twierdzenia ścisłemi dowodami. Mając to na baczności powinien był autor wyłożywszy wkrótkości teoryją KANTA O zmysłach dowieść, iż one na większą zasługują wiarę, tak bowiem pierwszy zarzut nie ma żadnej wagi i dowodzi nam tylko, że autor na zbyt zaufał swojej powadze" 3). W ten sposób przechodzi DZIEDUSZYCKI wszystkie zarzuty ŚNIADECKIEGO. WYTKNąWSZY MU TON ZBYT LEKCEWAżąCY TAK WIELKIEGO MYśLICIELA JAK KANT , dowodzi najpierwej, że KANT zadał właśnie cios śmiertelny metafizyce, dalej, że człowiek ma prawo dochodzenia początku i rodzenia się swoich własnych myśli i pojęć, a następnie rozbiera cztery główne zarzuty uczynione KANTOWI przez ŚNIADECKIEGO. NAJTRAFNIEJ ZBITY JEST PIERWSZY ZARZUT CO DO PRZESADZONEJ NIEUFNOśCI W śWIADECTWO ZMYSłóW NA ZASADZIE PROSTEJ BARDZO UWAGI, żE ŚNIADECKI ZARZUTU SWEGO NICZEM NIE POPARł. NATOMIAST INNE ZARZUTY Są DOSYć SłABO ZBIJANE, A NAJSłABIEJ TRZECI WYKAZUJąCY, żE KANT pierwszych zasad swojej nauki wcale niedowiódł, gdyż zasady te orzekające o charakterze naszej wiedzy bez poprzedniej psychologicznej analizy nie są tak pewnemi, za jakie je uważa autor krytyki. 1) Pam. Lwowski. Rok 1819 str. 296-309. 2) Szczegół ten wiem od WPana Mieczysława Pawlikowskiego blizkiego krewnego P. Tytusa D. 3) Pam. Lwów. str. 303. 229 Uwagi DZIEDUSZYCKIEGO były nadto poważnym objawem, aby je można było pominąć. Milczeć byłoby znaczyło cofnąć się. To też ŚNIADECKI W ROK PO NAPISANIU SWOJEJ ROZPRAWY O FILOZOFII POSTARAł SIę O ODPOWIEDź, KTóRą ODCZYTAł W FORMIE PRZYDATKU DO PISMA O FILOZOFII NA SESYI LITERACKIEJ UNIWERSYTETU DNIA 15 MAJA 1820 ROKU 1). Przydatek do pisma o filozofii zajmuje się już wyłącznie KANTEM. ŚNIADECKI POSTANOWIł SOBIE W TEJ OBSZERNEJ ROZPRAWIE SZCZEGółOWO ODPOWIEDZIEć DZIEDUSZYCKIEMU i nietylko wymienić zarzuty czynione filozofii KANTA, ale takowe również szczegółowo uzasadnić. To też praca ta jest w historyi polemiki naszego uczonego z KANTEM pracą najważniejszą i najgruntowniejszą. Sam ŚNIADECKI SPOSTRZEGł SIę WIDOCZNIE, żE ZARZUTY JEGO POSPIESZNIE I ZGóRY WYPOWIADANE, NIE MOGłY WYSTARCZYć NA POKONANIE FILOZOFII KANTA. Aby zwalczyć skutecznie wpływ jej na umysły polskie, dotego potrzeba było poprzeć zarzuty gruntownemi i krytycznie uzasadnionemi dowodami, a nadewszystko nacechować wyraźnie własne filozoficzne stanowisko, wobec którego filo-zofija KANTA ostać się nie może. W ten właśnie sposób pojął ŚNIADECKI ZADANIE SWOJE W PRZYDATKU DO PISMA O FILOZOFII. MAJąC USPRAWIEDLIWIć SIę Z POWODóW, DLA KTóRYCH ODSąDZIł SYSTEM KANTA od nazwy filozofii, podzielił całą rozprawę na cztery części: w pierwszej określa swoje własne filozoficzne stanowisko i wymienia te filozoficzne kierunki, na których KANT, według jego zdania, oparł swoją naukę; w drugiej stara się obalić fundamentalne zasady nauki KANTA, W trzeciej odpowiada na zarzuty i wątpliwości Pamiętnika Lwowskiego i uzasadnia dawniejsze swoje zarzuty, a w czwartej powraca znowu do własnych swoich teoryj i z tego stanowiska raz jeszcze bierze pod nóż krytyki całość nauki KANTA. W pierwszej części naznacza ŚNIADECKI STANOWISKO SWOJE WOBEC KANTA W ten sposób, iż nazywa się w porównaniu 1) P. roz. IV. 74—172, drukowany iakże osobno jako wyjątek z dziennika Wileńskiego. Tom II. Nr. 2 i 3 str. 63. 230 do niego realistą tj. „szukającym w słowach nie brzmienia wiatru ale rzeczy" 1) powtóre zaś materyjalista, „który chociaż wieży w istoty niemateryjalne trzyma jednak, że niemasz w człowieku najogólniejszej nawet myśli, któraby nie wzięła swego początku od zmysłów i któraby bez ich pomocy bliższej lub odleglejszej wypływała prosto z czystego rozumu". Nareszcie nazywa się ŚNIADECKI JESZCZE EMPIRYKIEM BO NIE ZNA „żADNYCH MYśLI, POJęć ANI PRAWD WRODZONYCH UMYSłOWI LUDZKIEMU. D U-SZA LUDZKA MA TYLKO SIłY I WłADZE WLANE SOBIE OD PRZYRODZENIA" 2), KTóRE POTRZEBUJą JEDNAK DOSKONALENIA I ćWI-CZENIA. Tak samo zaś jak prawa w ciałach odkrywa człowiek rozważając dzieła przyrodzenia, tak prawa umysłowe wynajduje zastanawiając się i reflektując nad działaniem duszy nad porządkiem, związkiem i obrotem swoich myśli 3). Przyjmuje więc tutaj ŚNIADECKI W PRZECIWIEńSTWIE DO KANTA, jedność metody tak w badaniu świata zmysłowego jak i umysłowego, tak tu jak i tam nie ma obserwaeyi i doświadczeń za naukę, ale za konieczny do niej materyjał, z którego rozum wywodzi i tworzy pasmo prawd ogólnych fenomena wiążących i stanowiących naukę 4). Prawdy zaś naukowe wyróżnia dwojakie, tj. takie, które rozum wywodzi i opiera na doświadczeniu i takie, które samą tylko siłą refleksyi wydobywa. Określiwszy w ten sposób własne swoje stanowisko wykazuje ŚNIADECKI DALEJ GRUNT HISTORYCZNY, Z KTóREGO WEDłUG JEGO ZDANIA WYROSłA NAUKA KANTA. JUż W ROZPRAWIE O METAFIZYCE WYMIENIł ŚNIADECKI JAKO POPRZEDNIKóW KANTA spekulacyjnych metafizyków, to jest tych filozofów, którzy jednostronnie tylko na czystym opierają się rozumie; w rozprawie o filozofii zaś nazwał system KANTA „lepianką dawnych subtelności". Tutej więc 1) P. roz. IV. str. 78. 2) Tamże str. 79. 3) Tamże str. 81. 4) Tamże str. 79. 231 usprawiedliwiając się z tego zarzutu, wymienia jako pierwszego protoplastę KANTA, PYTAGOKESA, który pierwszy postawił pojęcie nieskończonego czasu i przestrzeni, dalej PLATONA, który pierwszy uzasadnił teoryją pojęć wrodzonych i ARISTOTELESA, który uważał we wszystkiem materyję i formę i wynalazł ka-tegoryje myślenia, która to nauka od niego przeszła do scholastyków, a od scholastyków do KANTA. Zasady filozofii KANTA są według ŚNIADECKIEGO NASTęPUJąCE TRZY. 1MO. „ŻE WSZYSTKIE WIADOMOśCI NASZE BIORą POCZąTEK OD ZMYSłóW JESTTO DAWNE ZDANIE ZENONA służące za fundament nauce AEISTOTELESA, LOKKA i KONDYLLAKA". 2do. „że wrażenia zmysłowe są to pozory prowadzące do empiryzmu nie mogące nadać rzeczom i myślom charakteru pewności. Jestto zdanie idealistów i sceptyków". 3tio „że tylko sam rozum czysty z prawd i widoków jemu właściwych, wszelkie doświadczenie poprzedzających a zatem od niego niezawisłych, jest źródłem pewności i umiejętności, zdanie dogmatyków. Podział zaś rozumu na czysty i empiryczny jest duchem i treścią nauki LEIBNITZA 1). Tak więc utrzymuje ŚNIADECKI, żE NIE MASZ NIC W KANCIE, czegoby nie zawierały dawne szkoły i sekty i powiada o sobie, że uważał zawsze naukę KANTA „za Platonizm podłatany myślą PYTAGORESA, ZAMIENIONY NA DOGMATYZM, ZALANY WSZYSTKIEMI BRUDAMI SCHOLASTYCYZMU" 2). NIECHęTNIE PRZYTOCZYLIśMY TUTAJ TE ZBYT DOSADNE WYRAżENIA, KTóRE, POMIMO żE MOżE NIE GODNE Są CZłOWIEKA NAUKI, OKREśLAJą JEDNAK WYBORNIE ŚNIADECKIEGO TRAFNY SPOSóB WIDZENIA RZECZY. DZIWNEM ZAISTE MOżE SIę NIEJEDNEMU WYDAć NAZWA PLATONIZMU DANA FILOZOFII KANTA. Jednakowoż jeżeli zważymy, że pierwszy PLATO usiłował wyprowadzić i wytłumaczyć wiedzę rozumową z pojęć wrodzonych i jeżeli dalej zważymy, że KANT zamierzył sobie właśnie zbadać istotną wartość, zakres i granice takiej czystej rozumowej wiedzy, to nazwa ta wpro 1) P. roz. IV. str. 87. 2) Tamże str. 88. 232 wadzająca w związek dwóch krańcowych wyobrazicieli jednego i tego samego kierunku nie wyda nam się tak dziwaczną. Bez porównania mniej trafną jest wzmianka o związku filozofii KANTA Z PYTAGORESA poglądami, gdyż nauka o formach myślenia u KANTA nawet w przybliżeniu nie jest podobna do nauki PYTAGORESA O liczbie i harmonii, jako pierwiastku czyli substancyi wszech rzeczy. Natomiast powszechna, sądzę, panuje na to już zgoda, że podział myśli według treści i formy i nauka o formach i kategoryjach myślenia, wywodzi początek swój od ARISTOTELESA i że od niego i scholastyków dostała się do systemu KANTA. W taki to sposób usiłuje ŚNIADECKI WYKAZAć W PIERWSZEJ CZęśCI SWOJEJ ROZPRAWY, żE W KANCIE nie masz żadnej nowej myśli. Usiłowania te jego dowodzą, iź pojął on pod wieloma względami trafnie stanowisko KANTA w rozwoju filozofii, ale jednocześnie wskazują nam również najlepiej, że sam stojąc na innem zupełnie stanowisku nie był zdolny do wykrycia tej myśli, która we filozofii KANTA była rzeczywiście nową. Nie w samej treści, nie w szczegółach leży zasługa KANTA, ale w samem przedsięwzięciu, w sposobie, który zastosował; wszak on pierwszy wprowadził do filozofii myśl, która zapewniła jej na przyszłość prawo bytu między naukami tj., że filozofija powinna się zająć przedewszystkiem krytyczną analizą warunków i podstaw naszej wiedzy i że ma być tejże wiedzy krytycznem badaniem. W drugiej części rozprawy objaśnia ŚNIADECKI W NASTęPUJąCY SPOSóB RDZEń NAUKI KANTA: KANT przyznaje wprawdzie, że wszystkie poznawania nasze biorą początek od zmysłów ale równocześnie utrzymuje, że wrażenia zmysłowe do prawdziwej znajomości rzeczy doprowadzić nas nie mogą, bo ta jest dziełem czystego rozumu zawierającego w sobie zarody tych znajomości, które poprzedzają wszelkie działanie zmysłów i są od nich nie zawisłe. Każda wiadomość ze zmysłów pochodząca jest według KANTA empiryczną, wiadomość zaś wypływająca z czystego rozumu i wyprzedzająca wszelkie wrażenia zmysłowe jest transcendentalną i nosi na sobie cechy powszechności i konieczności 233 Według KANTA, zmysły do takiej wiedzy nie prowadzą nas, ale są tylko pobudką do jej obudzenia i do wprawienia umysłu w czynność. Słuszną jest bardzo uwaga ŚNIADECKIEGO, żE KANT przyjmuje tak samo jak PLATO i DESKART zarody poznań wrodzonych, tylko że u niego takiemi zarodami są formy zmysłowości tj. przestrzeń i czas i formy myślenia (12 kategoryi) 1). Określiwszy w ten sposób zasadniczy pogląd KANTA na naturę naszej wiedzy, przystępuje ŚNIADECKI W DALSZYM CIąGU DO KRYTYKI. ZASTANAWIA SIę TEDY NAJPIERWEJ NAD ZNACZENIEM WYRAZU FORMA I DOWODZI, żE WYRAZ TEN SAM Z SIEBIE CIEMNY, BO NIE MAJąCY JEDNEGO USTALONEGO ZNACZENIA NIE POWINIEN BYć W METAFIZYCE UżYWANY. TO TEż OZNACZA ON U KANTA , raz działanie duszy, drugi raz skutek prawideł tego działania, a trzeci raz wyobrażenia bezwzględne i bezwarunkowe. Rozwodzi się ŚNIADECKI SZEROKO NAD SPRZECZNOśCIAMI W POJęCIU FORM ZMYSłOWYCH I UMYSłOWYCH U KANTA ukrytemi. Dowodzi, że formy te są pojęte, w jednym wypadku jako władze czynne w umyśle, a drugim znowu, jako władze bierne; wykazuje dalej, że pojęcia nieskończonego absolutnego czasu i przestrzeni są tak sprzeczne, iż można je sprowadzić do zera. Zarzuca również KANTOWI, iż on wszystko twierdzi a niczego nie dowodzi i usiłuje wyjaśnić przykładami, że nie jest prawdą, jakoby formą wszystkich naszych wyobrażeń były pojęcia czasu i przestrzeni, albowiem nieraz, gdy się zastanawiamy nad własnościami ciał, nie uwzględniamy ani czasu, ani przestrzeni. Analizując zaś sposób powstania pojęć czasu i przestrzeni dochodzi do tego przekonania, iź niepotrzeba wcale uważać tak zwanych przez KANTA form zmysłowości za wrodzone, gdyż umysł może je sobie łatwo urobić za pomocą abstrakcyi. Przyznać trzeba, że całe to rozumowanie wygląda zupełnie inaczej niż gołosłownie dawniej tylko wypowiadane twierdzenie, iż KANT powymyślał sobie jakieś scholastyczne formy myślenia. 1) P. roz. IV. str. 94. 30 234 Tutej zarzuty poparte są dowodami, którym, z wyjątkiem nie fortunnego tylko zestawienia teoryi KANTA Z nauką MALEBRAN-CHA, pod wieloma względami nie można odmówić słuszności. Zastanowienia godną, mianowicie jest uwaga wskazująca na niejasno określone znaczenie wyrazu forma. Do dnia dzisiejszego nie jest to rzeczą dokładnie wyjaśnioną, jak KANT właściwie pojmował swoje formy zmysłowe i umysłowe, które są u niego źródłem i treścią wiedzy a priori. Gdyż jeżeli są to tylko władze organizujące treść nabywaną, to jakżeż może z nich wypływać wiedza osobna. Jeżeli zaś są pojęciami gotowemi w umyśle, około których grupuje się wiedza zmysłowa, to w takim razie wyraz forma sam z siebie ciemny i wieloznaczny nie wydaje nam się dobrze użytym. Dotego dołącza się jeszcze wątpliwość jak KANT pojmował aprioryczność tych swoich form. HERMAN COHEN, który niedawno w gruntownej rozprawie poruszył wszystkie te wątpliwości l) doszedł do przekonania, że formy zmysłowe u KANTA są to formalne własności spostrzegającego podmiotu. Z tego stanowiska jednak trudno pojąć, jak te formalne własności mogą być treścią wiedzy a priori. Zdanie zaś COHENA, że znaczenie wyrazu a priori u KANTA, należy brać metafizycznie a nie psychologicznie, nie tłumaczy bynajmniej istotnego tych form pochodzenia i nie usuwa sprzeczności, leżących w pojęciu nieograniczonego czasu i przestrzeni. Już sam fakt, że ko-mentatorowie KANTA sprzeczają się do dnia dzisiejszego o znaczenie wyrazów „forma" i „a priori" dowodzi, że ŚNIADECKI miał słuszność zarzucając KANTOWI pod tym względem ciemny i zawiły sposób tłumaczenia się i użycie nie dosyć ściśle określonych wyrazów. Słusznie również dowodzi ŚNIADECKI, że pojęcia czasu i przestrzeni tworzymy na drodze abstrakcyi. Tu jednak trzeba pamiętać, że nie należy przemieniać pojęć czasu i przestrzeni ze sposobami wyobrażania sobie wszystkiego w czasie i w przestrzeni. Pojęcia mogą być utworzone zapomocą 1) Kants Theorie der Erfahrung von Dr. Hermann Cohen Berlin 1871. 235 abstrakcyji a jednak z konieczności pojmowania wszystkiego w czasie i w przestrzeni możnaby wnioskować, że muszą to być sposoby pojmowania wypływające w rzeczy samej z natury naszego umysłu. Poparłszy w ten sposób zarzuty swoje ważnemi dowodami, przystępuje SNIADECKI W trzeciej części rozprawy do odpowiedzi na uwagi DZIEDUSZYCKIEGO. Część ta jest obroną i rozwinięciem myśli, już w rozprawie o filozofii poruszonych. Tu broni ŚNIADECKI NAJPIERWEJ ZDANIA SWEGO, żE PIERWSZEM PRAWIDłEM ZDROWEJ FILOZOFII JEST NIE SZUKAć TEGO, CO JEST POJęCIU NASZEMU OD PRZYRODZENIA ZAKAZANE, W KTóRYM TO PRZYPADKU ZNAJDUJą SIę NIETYLKO PIERWSZE PRZYCZYNY RZECZY ALE I NAJODLEGLEJSZY FUNDAMENT NASZYCH WIADOMOśCI. OBRONA TA JEDNAK, MUSIMY WYZNAć, JEST NADER NIEDOSTATECZNą, GDYż NIE OPIERA SIę WCALE ANI NA PSYCHOLOGICZNYM, ANI NA KRYTYCZNYM ROZBIORZE WłAśCIWOśCI NASZEJ WIEDZY. BADANIA NAD FUNDAMENTEM NASZYCH WIADOMOśCI Są TAK SAMO BADANIAMI NAUKOWEMI JAK WSZELKIE INNE I TAK SAMO STOPNIOWO MOGą POSTęPOWAć I ROZWIJAć SIę. NIE WYDAJE NAM SIę TEż WCALE NIEROZSąDNEM ZAPYTANIE JAK Z RZECZY ZEWNęTRZNYCH śWIATA RODZą SIę W DUSZY RóżNE WIADOMOśCI I NAUKI 1) OWSZEM JEST TO NAWET PYTANIE, KTóREGO CZłOWIEK DOPóKI BęDZIE FILOZOFOWAł DOTąD WYZBYć SIę NIE MOżE. W dalszym ciągu broni ŚNIADECKI TWIERDZENIA SWEGO, żE KANT grzeszy przesadzoną nieufnością w świadectwo zmysłów, opierając pewność wiedzy na formach zmysłowości i myślenia. Tutej krytyka kategoryi KANTA poparta jest nader trafną uwagą, że KANT sam sobie się sprzeciwia, gdyż raz utrzymuje, że formy zmysłowości są nam wrodzone ale do ich obudzenia potrzebne są wrażenia zmysłowe, drugi raz zaś mówi znowu, że dlatego doznajemy wrażeń zmysłowych, że mamy w sobie formy zmysłowości, przed obudzeniem więc tych form niepowinnibyśmy mieć wrażeń zmysłowych 2). Bezwątpienia, że ze wszystkich ciemnych 1) P. roz. IV. str. 109. 2) Tamże str. 113. 236 stron filozofii KANTA może najciemniejszą jest pytanie względem stosunku form a priori do treści zewnątrz nabywanej i do powstających wrażeń zmysłowych. Uzasadnia SNIADECKI dalej i inne jeszcze swoje dawniejsze zarzuty a mianowicie, że KANT wyobrażał sobie duszę myślącą bez zmysłów, że pierwszych zasad swojej nauki nie dowiódł, że przepaści między światem zewnętrznym a działaniem duszy nie zapełnił, że jego cała nauka jest hypotezą a wreszcie zastanawia się obszernie nad pojęciem nieskończoności w matematyce i we filozofii KANTA. SNIADECKI napisał w rozprawie o filozofii, że KANT wprowadził do filozofii wyrugowane z matematyki pojęcie ilości nieskończonych. Uwaga ta zadziwiła niezmiernie DZIEDUSZYCKIEGO, który słyszał o ilościach nieskończonych w matematyce. Otóż tłumaczy mu tutaj nasz uczony, że matematyka niezna ilości absolutnie nieskończonej, ale że wyraz ten oznacza w matematyce raz rachunek, który się nigdy nie kończy, albo też granicę, do której dąży nieustannie ilość ciągle rosnąca lub ciągle ubywająca. W czwartej części przydatku do pisma o filozofii zbiera ŚNIADECKI W JEDEN WIDOK CAłOść NAUKI KANTA i podaje własne uwagi nad nauką ludzkiego umysłu. Raz więc jeszcze piętnuje KANTA W przeciwieństwie do „dobrze wyłuszczonej nauki o władzach i działaniach duszy przez BAKONA, LOKKA, LEIBNITZA, D'ALEMBERTA i innych", a nareszcie dowodzi, że KANT nie miał podstawy do swoich reform i że cała jego filozofija jest tylko zastosowaniem trybu scholastycznego. Ostateczny zaś wynik wszystkich rozumowań o KANCIE jest taki: „Wszystkie wymysły wyobrażeń wrodzonych, widoków i twierdzeń a priori w znaczeniu KANTA są to wybiegi, płaszczyki naszej niewiadomości, żeby wytłumaczyć to, czego nieznamy i czego podobno nigdy nie poznamy. Umysł ludzki, co do swoich sił i działań, nie może byd poznany, tylko przez swoje dzieła i twory przez zewnętrzne i wewnętrzne w nas samych doświadczenie, to jest a posteriori. A filozofija 237 jako nauka ogarnia ledwo nie cały zbiór poznawań ludzkich, nad któremi zatrzymana uwaga prowadzi nas do poznania umysłu w swoich skutkach. Filozoficzny widok każdej nauki, jestto obraz ogólny tego, co umysł ludzki zebrał i wyrobił z obser-wacyi i doświadczenia albo ze stosunku myśli 1). Tutaj wystę-puje najlepiej różnica metody między SNIADECKIM a KANTEM: musiał go zwalczać, gdyż zadania filozofii pojmował wprost przeciwnie. Dotyka także jeszcze ŚNIADECKI NAUKI MORALNOśCI KANTA, tej postawionej przez niego zasady, która powiada: „czyń tak, aby maksymy twojej woli zawsze służyć mogły za fundament powszechnemu prawodawstwu". Zasada ta wydaje się ŚNIADEC-KIEMU Złą, GDYż JEST NADTO MąDRą A OCZYSZCZONA Z METAFIZYCZNYCH SUBTELNOśCI, WYCHODZI NA EWANGIELICKą PRAWDę „CZYń DRUGIEMU TO, COBYś CHCIAł, żEBY TOBIE CZYNIONO"2). Rozważywszy w szczegółach polemikę ŚNIADECKIEGO Z KANTEM PRZYPATRZMYż SIę TERAZ JESZCZE OGóLNEMU JEJ WIDOKOWI. Pierwszą cechą tej polemiki jest, iż ŚNIADECKI SYSTEMOWI KANTA odmawiał nazwy filozofii, zwalczał go zaś ze względów praktycznych tj. w celu ochronienia młodzi polskiej od wpływu tegoż filozoficznego kierunku. Że pod tym wzgledem ŚNIADECKI SIę POMYLIł, TO RZECZ JASNA, JEżELI BOWIEM WSZELKIE WNIKANIE W NATURę NASZEJ WIEDZY I POSZUKIWANIE WARUNKóW PEWNOśCI JEST FILOZOFOWANIEM, TO W TAKIM RAZIE I SYSTEM KANTA niejest niczem innem tylko filozofiją. Jednakowoż jeżeli zważymy, że ŚNIADECKI STAł NA STANOWISKU, KTóRE ZE STANOWISKIEM FILOZOFI-CZNEM KANTA w otwartej było wojnie, jeżeli zważymy dalej, że nauka jego prowadziła go do wprost przeciwnych poglądów na charakter wiedzy, na [sposoby badania i warunki pewności, to w takim razie jednostronność ta będzie dla nas zrozumiałą. Niestósownem również wydaje nam się ton polemiki, niesły 1) P. roz. IV. str. 166—167. 2) Tamże str. 171. 238 chanie drażliwy i lekceważący, niestósownem zestawienie KANTA z kuglarstwami magnetycznemi 1) i ze wszystkiemi nadużyciami pokantowskiego idealizmu. Prawdą jest również, że SNIADECKI nie jeden szczegół w nauce KANTA zbyt pobieżnie sądził, że zarzuty swoje nie zawsze gruntownemi popierał dowodami; że czasem myśli KANTA fałszywie sobie tłumaczył2,), a w zbijaniu go nawet sofistycznemi posługiwał się zwrotami 3). Wszystkie te ciemne strony w polemice z KANTEM wyniknęły u ŚNIADECKIEGO z żywości usposobienia i drażliwego charakteru. Nazywał ŚNIADECKI także system KANTA lepianką metafizycznych subtelności. Usprawiedliwiając zaś nazwę taką pokazał, że wprawdzie trafnie pojął filozofiję KANTA jako dalszy ciąg tych wysileń filozoficznych, które w czystym umyśle niezależnie od doświadczenia szukały filozoficznej wiedzy i pewności, ale że nie dostrzegł we filozofii KANTA myśli nowych, epokę stanowiących, niedostrzegł, że sam fakt podjęcia krytyki ludzkiego umysłu był faktem niezmiernej wagi, a że teoryja tłumacząca powstanie wiedzy ze współdziałania podmiotu i przedmiotu i przekładająca warunki pewności z przedmiotu w podmiot była teoryją zupełnie nową, która z czasem przewrót w całej filozofii sprowadzić musiała. Tego wszystkiego SNIADECKI niedopatrzył się, gdyż raziło go jako zwolennika kierunku rozumującego, z faktów doświadczenia (a posteriori) już samo przypuszczenie możliwości wiedzy a priori. Pomimo tego jednak zapatrywał się nasz uczony na granice wiedzy i stosunek podmiotu do przedmiotu w sposób nader do kantowskich teoryj zbliżony 4). Przedsięwzięcie filozofii KANTA uważał ŚNIADECKI za zupełnie chybione a to dla dwóch przyczyn: użył on bowiem, po 1) P. roz. IV. str. 162. 2) Trafnie wytknął to p. Skorski. Fil. J. Sniadecki str. 14 przypisek. 3) Zob. niefortunne zestawienie Kanta z Malbranszem. P. roz. IV. str. 100. 4) Patrz rozd. następny. 239 pierwsze, fałszywej metody apriorystycznej, po drugie zaś zerwał się na tłumaczenie pierwszych fundamentów naszej wiedzy i całego mechanizmu myślenia tj. rzeczy, które są nieprzystępne dla umysłu ludzkiego. Zapatrywanie takie o ile dotyczy metody KANTA jest, zdaniem naszem, zupełnie trafne, gdyż dedukcyja a priori fundamentów naszej wiedzy jest niemożliwą tak samo jak wszelka takaż dedukcyja w innych naukach, o ile zaś dotyczy ono samegoż przedmiotu i celu badania, to jest całkiem fałszywe i jednostronne. ŚNIADECKI NICZEM NIE DOWIóDł, żE FUNDAMENTA NASZEJ WIEDZY NIE MOGą BYD ZBADANE, żE NIE MOżE BYD POZNANY STOSUNEK PODMIOTU DO PRZEDMIOTU I ZMIENIł TYLKO BADAWCZą OSTROżNOśD NEWTONA za przykładem HUMA W skepty-czne prawidło. Słusznie potępił ŚNIADECKI METODę KANTA a priori i wystąpił przeciw teoryi przypuszczającej wiedzę a priori. Przyjmując władze wrodzone, leżące w naturze umysłu, wyraźnie zastrzegł się przeciwko teoryi, jakoby te władze organizacyjne mogły byd treścią wiedzy a priori. Jestto pierwszy najważniejszy punkt w polemice ŚNIADECKIEGO Z KANTEM. TRAFIł ON TU W NAJSłABSZą STRONę FILOZOFII KANTA, to jest, w owo petitio principii, gdzie KANT Z apriorycznej natury pewnych czynników naszej wiedzy wywnioskował możnośd poznania ich a priori. Zarzucając dalej KANTOWI przesadzoną nieufnośd w świadectwo ' zmysłów uczynił ŚNIADECKI ZNOWU ZARZUT NIE ZUPEłNIE USPRAWIEDLIWIONY, GDYż JAKEśMY TO MIELI SPOSOBNOśD PRZEKONANIA SIę, KANT bynajmniej doświadczenia nie zaprzeczał. Zbijał również ŚNIADECKI PODZIAł WIEDZY U KANTA, według treści i formy i zbijał trafnie wskazując, że podział ten od ARI-STOTELESA i scholastyków przeszedł do KANTA, że jest sztuczny, dowodząc dalej, że wyraz forma jest zły, bo nie mający ściśle określonego znaczenia i że jest nie konsenkwetnie użyty, gdyż forma wiedzy staje się u KANTA znowu treścią i źródłem wiedzy a priori. Jestto drugi najważniejszy punkt w polemice ŚNIADECKIEGO Z KANTEM. Słusznie wytykał on także temu ostatniemu 240 sztuczne działy i podziały, ścieżki, drogi i manowce powymyślane w umyśle, niemające żadnej psychologicznej podstawy i potworzone bez względu na jednolity charakter ludzkiego umysłu. Niepotrzebnie tylko sam ŚNIADECKI postawił różnicę między dwoma początkami poznawania ludzkiego tj. wrażeniami zmy-słowemi i działaniem rozumu, albowiem wszelkiej wiedzy początkiem, jest tylko działanie rozumu, któremu materyjałów do działania dostarcza tylko doświadczenie, a uczony nasz sam przyznaje na innem miejscu, że wrażenia zmysłowe „ma jedynie za materyjał do wiedzy". Na koniec musimy przyznać również słuszność uwadze ŚNIADECKIEGO iż, KANT pierwszych zasad swojej nauki nie udowodnił, ale je z góry przyjął za pewne. Tak więc z ogólnego tego zestawienia widzimy, że SNIADECKI niedopatrzył się wprawdzie przewodnich myśli we filozofii KANTA (na których też w ostatnich dopiero poznano się czasach), że ją niesłusznie lekceważył i od nazwy filozofii odsądzał, ale że doskonale poznał się na zasadniczych błędach filozofii KANTA, które mimo woli tego myśliciela stały się przyczyną późniejszych filozoficznych nadużyć i że jego stanowisko wybornie oznaczył. Na zakończenie tego rozdziału wypada nam jeszcze nad jednem zastanowić się pytaniem tj. o ile zarzuty ŚNIADECKIEGO są oryginalne. Zwolennicy KANTA bowiem podejrzywali go nieraz, iż się zapożyczył u HERDEBA w argumenta przeciw KANTOWI. Ale powierzchowne już nawet porównanie polemiki i zarzutów ŚNIADECKIEGO czynionych KANTOWI Z obszernem dziełem HERDERA p. t. ,,Eine Metakritik sur Kritik der reinen Vernunft" 1) wystarcza aby się przekonać, że SNIADECKI nie zapożyczył się u HEBDEBA. HERDEB W swojej krytyce filozofii KANTA omawia rzecz bez porównania systematyczniej i bardziej wyczerpująco. 1) Verstand und Erfahrung Eine Metakritik zur Kritik der reinen Vernunft von J. G. Herder, Zwei Theile. Mannheim 1802. 241 Nie ogranicza się on do kilku zarzutów, ale przechodzi całą „krytykę czystego umysłu" i rozpatruje się tak w ogólnym jej kierunku i pierwszych podstawach, jakoteż i w najdrobniejszych szczegółach, zbija ją zaś z innego zupełnie stanowiska niż ŚNIADECKI. Podczas gdy ten ostatni krytykuje KANTA ze stanowiska wiedzy doświadczalno-rozumowej, HERDER krytykuje go opierając się na filozoficznych zasadach LEIBNITZA. HERDER uważa za jedno z głównych zadań metafizyki uzasadnienie pierwszych początków i pierwiastków rzeczy 1), a zwalcza tylko sposób transcendentalny i aprioryczny KANTA. ŚNIADECKI tymczasem w ogóle zaprzeczał metafizyce prawa wdawania się w tego rodzaju pytania. Dalej HERDER zwraca się przedewszystkiem w zarzutach swoich, przeciw podziałowi sądów na syntetyczne i anylityczne i przeciw twierdzeniu KANTA, jakoby były możliwe syntetyczne zdania a priori, ŚNIADECKI tym czasem nad tym przedmiotem nie zastanawia się obszerniej i dokładniej. Niejakie podobieństwo znaleźóby tylko można w sposobie krytykowania podziału wiedzy według materyi i formy. ŚNIADECKI jednak większy położył nacisk na nieokreślone znaczenie wyrazu forma, podczas gdy HERDER uwzględnia raczej niemożliwość odłączenia materyi i formy w naszych pojęciach8). Słabą stronę metody KANTA i sztuczne rozczłonkowanie ludzkiego umysłu, zdaje nam się, że ŚNIADECKI lepiej od HERDERA napiętnował. Krótko mówiąc zarzuty i polemika ŚNIADECKIEGO wypłynęła z niechęci nauk ścisłych i filozofii na nich opartej do spekula-cyi czysto rozumowej, kiedy HERDER występuje raczej w imieniu filozofii LEIBNITZA. Poprzestając na tych kilku uwagach kładziemy raz jeszcze nacisk na wygłoszone przez nas już poprzednio zdanie tj., że nie można ŚNIADECKIEMU zarzucać, jakoby on polemizując z KANTEM pisał o rzeczy, której nie rozumiał. Owszem, główne zasady i ducha filozofii KANTA pojął ŚNIADECKI jak najdokładniej, 1) Metakritik I. 46. etc. 2) Zob Met. str. 59-63. 31 242 wybornie dopatrzył się jego słabych stron; prawda, że z drugiej strony nie zdał sobie sprawy ze znaczenia filozofii KANTA na przyszłość. Ale pytanie, czy sam KANT zdawał sobie jasną sprawę z tego, co w jego filozofii pokazało się później rzeczywiście żywotnem. Może nam się dziś wydawać nie właściwem, że ŚNIADECKI systemu KANTA nie nazywał filozofiją, jednak było to prostem następstwem stanowiska, na którem stał i metody, którą jedynie uznawał tak w naukach jak i we filozofii. ROZDZIAŁ SZÓSTY. Śniadeckiego Jana „Filozofija umysłu ludzkiego." Walka z filozofiją KANTA sprowadziła ŚNIADECKIEGO JANA z pola nauk ścisłych i literatury na pole zagadnień filozoficznych. Jego wszechstronne wykształcenie, jego nauka i szeroki na nią pogląd, uprawniały go do zabrania głosu w sprawach filozoficznych. Zaczepiwszy KANTA Z praktycznych względów, uważał bowiem wpływ jego za niebezpieczny dla młodego pokolenia, wyzywany przez krytyków szedł coraz dalej, zarzuty swoje musiał co raz gruntowniej uzasadniać. Po napisaniu zaś rozprawy o filozofii, przekonał się ŚNIADECKI, że walka z nową filozofiją niemiecką wtedy tylko może wydać zbawienne owoce, jeżeli nie ograniczy się do samej' tylko negacyi. Zwalczając KANTA trzeba było podać coś innego na jego miejsce, zostawić młodzież polską na polu filozofii bez wskazówki i bez kierunku byłoby rzeczą prawie niepatryjotyczną. Dlatego też zaznaczył uczony nasz już w przydatku do pisma o filozofii w sposób bardziej szczegółowy swoje stanowisko filozoficzne, ale nie poprzestał na tem. W jednym z listów do prof. SZOPOWICZA w Krakowie 1) ŚNIADECKI tak pisze: „Niemiecka filozofija zaczęła jak widzę i w Krakowie głowę podnosić i kiedy jej się dziś wyrzekają 1) Patrz Dodatki VI. str. XLI. 244 w Niemczech, u nas zaczęła się ona rozchodzić. Powstawałem zawsze na to prawdziwe naukowe zboczenie i jeszcze tej zimy wypracowałem obszerne pismo składać mające czwarty tom moich pism rozmaitych, które po wakacyjach (r. 1821) każę drukować. Spodziewam się zrobić dla naszej młodzi ostatnią może moją, ale jej przydatną usługę. Otóż tem obszernem pismem mającem być „ostatnią może dla młodzi polskiej usługą", jest rzeczywiście ostatnia ŚNIADECKIEGO JANA PRACA, JEST JEGO: FILOZOFIJA UMYSłU LUDZKIEGO". W NIEJ TO ZAWARł ON CAłY SWóJ POGLąD NA DZIAłANIA LUDZKIEGO UMYSłU, STREśCIł WSZYSTKIE SWOJE TEORYJE FILOZOFICZNE, KTóRE ROZWIJAJąC SIę W NIM STOPNIOWO KIEROWAłY CAłą JEGO DOTYCHCZASOWą NAUKOWą I LITERACKą DZIAłALNOśCIą. Że do napisania traktatu o umyśle ludzkim skłonił ŚNIADECKIEGO GłóWNIE WZGLąD NA POTRZEBY MłODZIEżY POLSKIEJ, TO DOWODEM TEGO Są WłASNE JEGO SłOWA, NAPISANE W PRZEDMOWIE DO FILOZOFII UMYSłU LUDZKIEGO: „W KILKU MOICH PISMACH" POWIADA „BRONIąC MłóDź POLSKą PRZECIWKO FAłSZYWEJ FILOZOFII, POMYśLAłEM SOBIE: żE NIEDOSYć JEST GANIć I ZBIJAć JAKą NAUKę; ALE TRZEBA JESZCZE POKAZAć MłODZI KRAJOWEJ, CZEGO SIę MA W NIEJ TRZYMAć 1)" JUż NIERAZ POPRZEDNIO MIAł ŚNIADECKI SPOSOBNOść WYRAżENIA OGóLNIE ZDANIA SWEGO O PRZEDMIOCIE I ZDANIACH FILOZOFII. I TAK W ROZPRAWIE O METAFIZYCE POSTAWIł NOWE POJęCIE TEJ NAUKI FILOZOFICZNEJ żąDAJąC OD NIEJ, ABY WESZłA W śCISłY ZWIąZEK Z NAUKAMI SZCZEGółOWEMU I ZAMIAST BYć ROZPRAWIANIEM O RZECZACH DLA ROZUMU NIEPRZYSTęPNYCH, ABY BYłA PRZYSTOSOWANIEM ROZUMU DO FENOMENóW I ZDARZEń W POSZCZEGóLNYCH NAUKACH OBRABIANYCH2). ZUPEłNIE W PODOBNY SPOSóB JAK TU METAFIZYKę OKREśLIł ŚNIADECKI W ROZPRAWIE O FILOZOFII, FILOZOFIJę MóWIąC, żE KAżDY OGóLNIEJSZY WIDOK JAKIEJKOLWIEK SZCZEGóLNEJ NAUKI ODNIESIONY DO PEWNYCH PRZEZ ROZUM USTANOWIONYCH POCZąTKóW, JEST FILOZOFIJą 3). 1) Przedmowa. P. roz. IV. str. 177. 2) Patrz wyżej str. 209. 3) Patrz wyżej str. 222. 245 To też z obu tych rozpraw nie można nawet powziąć dokładnego wyobrażenia czy ŚNIADECKI ODRóżNIAł METAFIZYKę OD FILOZOFII, CZYTEż BRAł OBA TE WYRAZY W JEDNEM ZNACZENIU, POMIMO, żE W ROZPRAWIE O FILOZOFII MóWI O PODZIALE JEJ NA LOGIKę, METAFIZYKę, FIZYKę, ETYKę. ZE SłóW ŚNIADECKIEGO DOTYCZąCYCH FILOZOFII NAUK MOżNABY JEDNAK WNIOSKOWAć, żE FILOZOFIJą NAZYWAł ON ZBIóR WSZYSTKICH NAUK FILOZOFICZNYCH, METAFIZYKą ZAś FILOZOFIJę POSZCZEGóLNYCH UMIEJęTNOśCI. NATOMIAST JEST RZECZą PEWNą, żE ODRóżNIAł ŚNIADECKI ZAWSZE FILOZOFIJę TEORETYCZNą OD PRAKTYCZNEJ, MóWIąC, OSOBNO O NAUCE PRAWEGO MYśLENIA ZAWIERAJąCEJ GłęBSZE WIDOKI NAUK A OSOBNO O NAUCE PRAWEGO żYCIA 1). Przedmiot filozofii określił nasz uczony nieco dokładniej w swoim „przydatku", mówiąc tam, że filozofija jako nauka ogarnia ledwo nie cały zbiór poznawań ludzkich, nad któremi zatrzymana uwaga prowadzi nas do poznania umysłu w swoich skutkach 2). Zadaniem więc filozofii jest, zebranie wszystkich szczegółowych badań i rozumowań w jedną systematyczną całość a to z tym wyraźnym celem, aby na tej drodze dojść dalej do poznania ludzkiego umysłu. Umysł ludzki w działaniach swych jest więc według ŚNIADECKIEGO NAJGłóWNIEJSZYM PRZEDMIOTEM BADAń FILOZOFICZNYCH. Pod tym względem poglądy naszego myśliciela schodzą się z poglądami angielskich filozofów. U wszystkich myślicieli angielskich począwszy od LOKKA, filozofija znaczy tyle co nauka o umyśle ludzkim. Jednak filozofija w takiem pojęta znaczeniu nie zupełnie jest tem samem co psychologija. Tak LOKKE jak HUME i filozofowie szkoccy zmierzają w badaniach swoich nie tyle do rozpoznania życia duchowego człowieka we wszystkich jego kierunkach , ale raczej do rozpoznania warunków prawdy i moralności w duchu ludzkim ukrytych, badania ich są raczej wyzyskaniem psychologii do określenia charakteru naszej wiedzy i naszych etycznych dążeń. W tym samym zupełnie duchu pojmuje zadania filozofii i ŚNIADECKI, Z TEM JEDNAK WAżNEM DO 1) P. roz. IV. str. 41. 2) Patrz wyżej str. 236. 246 datkiem, iź on nie tylko badania psychologiczne stara się wyzyskać do rozpoznania działań ludzkiego umysłu, ale uważając nauki jak skutki działań tegoż umysłu, żąda od filozofii, aby była zbiorem ogólnym poznawań ludzkich i przez nie zmierzała do poznania umysłu w tych jego skutkach. Takie właśnie zadanie wytknął sobie ŚNIADECKI W swojej filozofii umysłu ludzkiego: „Piękne to zaiste i dostojne zatrudnienie człowieka"— pisze w przedmowie — „po długiej i pracowitej podróży w nabywaniu nauki, zastanowić się i wejrzeć w samego siebie rozważyć umysł ludzki jako twórcę wszystkich nauk i umiejętności; poznać jego siły, drogi, sposoby i działania w dochodzeniu i nabywaniu tylu bogactw i zdobyczy, widzieć w masie tylu prawd, wiadomości i myśli ich początek, wzrost stopień mocy i dojrzałości, ich związki i pokrewieństwo: ażeby się podnieść do ogólnego i rozległego widoku dzieł umysłowych, który stanowi filozofiję myślenia i poznawania opartą na zasadach konstytucyi ludzkiej i zawierającą w swem łonie filozofiję każdej prawie nauki. Z jej przystosowania do spraw człowieka i towarzystwa rodzi się druga jeszcze ważniejsza, to jest, filozofija życia, osadzona na prawidłach rozumu i sprawiedliwości 1). W słowach tych określił ŚNIADECKI już całkiem wyraźnie właściwy sobie sposób pojmowania filozofii a nie mniej określił treść i zadania ostatniego dzieła. Nie idzie mu o napisanie wyczerpującej psychologii, lub logiki a tem mniej o stworzenie nowego systemu] filozoficznego, ale o uzyskanie podstaw filozoficznych, któreby będąc podniesieniem się od szczegółów do ogólnego widoku dzieł umysłowych mogły zastąpić młodemu pokoleniu zasady filozofii niemieckiej i stać się kamieniem węgielnym filozoficznego u nas ruchu i kierunku. Już na końcu czwartego rozdziału starałem się wyjaśnić, dlaczego ŚNIADECKI będąc przeciwnikiem filozofii niemiec 1) Przedm. do fil. urn. P. roz. IV. str: 176. 247 kiej nie mógł zadowolić się również sensualistyczną filozofiją francuzką, dla czego szukał oparcia u myślicieli angielskich a szczególniej w tak zwanej szkole szkockiej. Z filozofami angielskimi w ogóle podzielał on metodę i sposób pojmowania zadań filozofii, ze Szkotami zaś prócz tego jeszcze łączył go ściślej wspólny sposób myślenia w etyce i niechęć do bezwzględnego skeptycyzmu. Ale istniał między nimi i inny jeszcze węzeł. Szkoci podobnie jak i ŚNIADECKI, zwalczali zarówno teoryję idei wrodzonych jak i sensualizm, starając się uniknąć jednostronności tak jednego kierunku, jak i drugiego: „Pilna rozwaga" — pisze ŚNIADECKI W przedmowie do filozofii umysłu ludzkiego — „filozofii niemieckiej i francuzkiej skazała mi przesadę obydwóch bo szkoła niemiecka przebrała miarę w zasadach LEIBNITZA szkoła zaś francuzka przebrała ją w zasadach LOKKA. Obu zaś ostateczności uniknęła szczęśliwie szkoła angielska. I naród ten jak był pierwszym założycielem zdrowej filozofii w dziełach BAKONA, BOYLA, NEWTONA i LOKKA, tak dziś doskonaląc tę naukę utrzymuje jej prawowierność i chwałę w pismach HUMA, REIDA, DUGALD STEWARTA, CAMPBELLA i innych 1). Zasadą tej filozofii, jest ani nadto nie przypisywać zmysłowości, ani chwały rozumu nie opierać na urojeniach i przesadzonych abstrakcyjach, wydobywać poznanie sił umysłowych nie z mniemań i domysłów ale z fenomenów niewątpliwych i powszechnie uznanych. Dla tych to właśnie zalet powiada ŚNIADECKI O sobie, że przyjął i zasady i plan szkoły angielskiej. Jednakowoż przyjmując plan i pośrednią drogę filozofów szkockich w poglądzie, na początek poznawania nie mógł ŚNIADECKI zgodzić się z nimi we wszystkich zasadniczych punktach. Filozofowie szkoccy odrzucili wprawdzie tak teoryje idealistów, jak i sensualistów, ale przyjęli natomiast pewne pierwotne zdania, czyli sądy za wrodzone. Tymczasem ŚNIADECKI przyjmował tylko pewne władze organizacyjne jako, będące przyrodzoną 1) Przedm. do fil. um. I. P. roz. IV. str. 179. 248 własnością umysłu l), a odróżniał zdanie i twierdzenie potrzebujące dowodu od fenomenu, który się dowodzić nie powinien, sposób zaś działania umysłu, starał się tłumaczyć nie ze zwyczajnych objawów, ale z jego działań prawidłowych, których wyrazem i skutkiem są nauki i umiejętności. W ten sposób zaznaczył ŚNIADECKI JUż W PRZEDMOWIE DO FILOZOFII UMYSłU LUDZKIEGO ODRęBNE SWOJE STANOWISKO, NAWET WOBEC FILOZOFóW ANGIELSKICH, Z KTóRYMI NAJWIęCEJ JESZCZE łąCZYłO GO WęZłóW. Rozważmyż teraz dokładniej plan i metodę filozofii umysłu ludzkiego. Wzorem dla ŚNIADECKIEGO W PISANIU FIL. UM. LUDZ. BYłY DZIEłA FILOZOFóW ANGIELSKICH W OGóLNOśCI, A W SZCZEGóLNOśCI DZIEłO DUGALD STEWARTA, którego pierwszy tom wyszedł w Londynie w roku 1808 pod tytułem: „Elements of the philosophy of the human mind". ŚNIADECKI PRZYPUSZCZAł, żE UMYSł LUDZKI POSIADA PEWNE PRZYRODZONE WłADZE, KTóRE POBUDZNE PRZEZ ZMYSłY DO DZIAłANIA ORGANIZUJą MATERYJAł PRZEZ CZUCIE NABYWANY W WIEDZę. STOSOWNIE WIęC DO TAKIEGO POGLąDU, FILOZOFICZNY TRAKTAT JEGO O UMYśLE LUDZKIM, NIE MóGł BYć NICZEM INNEM, JAK TYLKO WYSZCZEGóLNIENIEM I OPISANIEM TYCH FUNDAMENTALNYCH POCZąTKóW I WłADZ W UMYśLE LUDZKIM, A DALEJ WYKAZANIEM, JAK Z ICH POMOCą ORGANIZUJE SIę TREść DUCHOWA I POWSTAJE WIEDZA UMIEJęTNA, UMIEJęTNOść. WE WSTęPIE ZATEM ZAJMUJE SIę ŚNIADECKI FUNDAMEN-TALNEMI POCZąTKAMI LUDZKICH POZNAWAń, W CZęśCI PIERWSZEJ MóWI O POCZąTKOWYCH I PROSTYCH WłADZACH UMYSłU, A W CZęśCI DRUGIEJ O WYżSZYCH I ZAWILSZYCH WłADZACH UMYSłOWYCH, KTóRE DO WIEDZY UMIEJęTNEJ PROWADZą I ZASTANAWIA SIę NAD WłAśCIWOśCIAMI POSZCZEGóLNYCH DZIAłóW TEJżE WIEDZY. W CZęśCI TEJ ZAJMUJE SIę TAKżE IMAGINACYJą, JAKO WłADZą WYTWARZAJąCą DZIEłA SZTUKI I WOLą BęDąCą WARUNKIEM MORALNOśCI. OPRóCZ TEGO KAżDA Z DWóCH GłóWNYCH CZęśCI DZIELI SIę NA KILKA ROZDZIAłóW, KTóRYCH TREśCIą 1) Patrz Rozpr. o nauk mat. pocz. i przydatek do pisma o fil. także wyżej str. 56 i 230. 249 przedmiotem są poszczególne władze umysłowe. Cały układ i plan traktatu przypomina pod wieloma względami powyżej wymienione dzieło DUGALD STEWARTA. Prawda, że dzieło STEWARTA składa się z trzech części, ale jeżeli zważymy, że to co a STEWARTA jest treścią trzeciej części 1), nie wchodzi wcale w zakres pracy ŚNIADECKIEGO, to pozostaną nam dwie, z których pierwsza zajmuje się temi samemi władzami umysłowemi, które ŚNIADĘCKI nazywa mianem prostszych a druga tak samo, działaniami rozumu i wiedzą umiejętną. Nawet treść i następstwo niektórych rozdziałów podobne są u ŚNIADECKIEGO i u STEWARTA. I tak np. rozdział pierwszy w pierwszej części, mówi i tu i tam o czuciu zmysłowem, rozdział drugi o uwadze, rozdział trzeci u naszego myśliciela, odpowiada rozdziałowi czwartemu u STEWARTA: przedmiotem ich jest władza abstrakcyi. Rozdział czwarty zajmuje się pamięcią, tą samą władzą, którą u STEWARTA zajmuje się rozdział siódmy. Nie pomieścił zato STEWART W części pierwszej tego, co stanowi u ŚNIADECKIEGO treść rozdziału piątego: Rzecz o słowach i języku bowiem, jako instrumencie myślenia przeniósł do części drugiej. Rozkład taki wydaje nam się nawet dużo właściwszym, gdyż istota języka może być tylko w związku z myślą badana. Rozdział szósty odpowiada rozdziałowi czwartemu u STEWARTA, jego treścią to nawijanie i kojarzenie się wyobrażeń. Natomiast niema ŚNIADECKI osobnego rozdziału o wyobrażeniu (u STEWARTA rozdział trzeci) o wpływie kojarzenia się wyobrażeń na nasze władze intellektualne (rozdział szósty) i o imaginacyi (rozdział siódmy), którą nasz myśliciel do drugiej przekazał części. Ta druga część dzieli się u ŚNIADECKIEGO na trzy rozdziały, o rozumie, o imaginacyi i o woli, u STEWARTA zaś (licząc także dalszy ciąg drugiej części w trzecim tomie) na sześć. Tu występują już w samym układzie widoczne między obydwoma auto 1) D. Stewart zajmuje się w tej trzeciej części różnorodnością umysłowych usposobień u ludzi i porównywa władze człowieka z władzami u zwierząt. 32 250 rami różnice, tak, że już powierzchowne porównanie ich dzieł wystarcza, aby dojść do przekonania, że praca D. STEWARTA była wprawdzie dla ŚNIADECKIEGO wzorem przy pisaniu filozofii umysłu ludzkiego, ale że pomimo tego, ta ostatnia nosi na sobie wyraźną cechę samodzielności. Samodzielność ta uwidocznia się najlepiej we wstępie ŚNIADECKIEGO. D. STEWART we wstępie do swojego dzieła o umyśle ludz-kim zajmuje się przeważnie opisaniem przedmiotu i wykazaniem pożytków płynących z filozofii umysłu ludzkiego. Tymczasem ŚNIADECKI rozwija we wstępie fundamentalne swoje filozoficzne zasady, zestawiając je na wzór matematyki jakoby w formie zasadniczych aksiomatów, czyli pewników, które mają kierować wszystkiemi naszemi rozumowaniami. Być może, źe ŚNIADECKI tutaj za dużo twierdzi a za mało dowodzi, jednakowoż zawsze uwagi godną jest ta próba zmierzająca do wyszukania i zestawienia fundamentalnych a bez dowodu oczywistych filozoficznych prawd, któreby mogły być podwalinami filozoficznych poglądów. Tutaj widocznem jest, że ŚNIADECKI chciał wprowadzić do filozofii metodę nauk ścisłych. Tak samo jak każda nauka szczegółowa rozpoczyna się od pewnych jasnych faktycznych prawd, tak samo chciał ŚNIADECKI i naukę zajmującą się wiedzą i umysłem ludzkim oprzeć na faktach widocznych bez wszelkich dowodzeń w samej naturze badanego przedmiotu. Idzie mu o zastosowanie we filozofii sposobu rozumowania z faktów czyli metody a posteriori. Postawiwszy we wstępie, który obok pierwszego rozdziału części drugiej jest bez wątpienia najważniejszą częścią całego dzieła, takie fundamentalne fakta, przystępuje ŚNIA-DECKI W dalszych częściach do wykrycia i opisania poszczególnych władz umysłu, wykazując jak z ich pomocą umysł stopniowo, czucie w materyjał wiedzy i we wiedzę przemienia. Tutaj metoda jego jest przedewszystkiem opisową. Nie możemy powiedzieć, aby to opisywanie władz umysłowych było oparte na głębszych studyjach psychologicznych i fizyjologicznych. Jednakowoż jeżeli zważymy, że fizyjologija była w czasie, w którym ŚNIA 251 DECKI TRAKTAT SWóJ PISAł, NAUKą DOPIERO KIEłKUJąCą A PSYCHO-LOGIJA JAKO UMIEJęTNOść W DZISIEJSZEM TEGO SłOWA ZNACZENIU, PRAWIE NIE ISTNIAłA JESZCZE, TO PRZYZNAć MUSIMY, źE TRAKTAT TEN NIE MóGł WYPAść INACZEJ. BADAJąC BOWIEM ZA JEGO CZASóW NATURę WIEDZY I UMYSłU DWOJAKą TYLKO MOżNA BYłO OBRAć DROGę. ALBO TRZEBA BYłO DEDUKOWAć A PRIORI TAK, JAK KANT, Z pewnych zasadniczych danych dalsze, przyjmując za zasadę, że aprioryczna natura tych danych pociąga za sobą możność poznania ich a priori, albo też można było, postawiwszy zasadnicze twierdzenia jako oczywiste fakta, opisywać i tłumaczyć naturę wiedzy i władz umysłu tak, jak się ona nam faktycznie w działaniach swych objawia. Ponieważ metoda a priori była dla ŚNIADECKIEGO Z NATURY RZECZY WSTRęTNą, ZASTOSOWAł WIęC SPOSóB DRUGI I W TYM CELU WYZYSKAł WSZYSTKIE WIADOMOśCI, JAKICH MU NAUKA WTEDY DOSTARCZYć MOGłA A NADEWSZYSTKO WIDOCZNIE KORZYSTAł Z BADAń FIZYJO-OLOGICZNYCH BRATA SWEGO JęDRZEJA. ZARZUT WIęC CZYNIONY FILOZOFII LUDZKIEGO UMYSłU, żE JEST TRAKTATEM POWIERZCHOWNYM I EMPIRYCZNYM, WYDAJE NAM SIę WCALE NIEUZASADNIONY. NAUKI O UMYśLE LUDZKIM NIE MóGł ŚNIADECKI ROZWINąć INACZEJ, żE ZAś JEJ WYNIKI DZIś NAS POD NIEJEDNYM WZGLęDEM ZADOWOLIć NIE MOGą, TO JUż NIE JEST WINą ŚNIADECKIEGO ALE STANU óWCZESNEJ NAUKI. DZISIAJ PISAłBY ON PEWNIE INACZEJ POD WPłYWEM BADAń TAKIEGO HELMHOLTZA, WUNDTA, FECHNERA, albo LOTZEGO. To też rozbierając i oceniając filozofiję umysłu ludzkiego, musimy ją oceniać ze stanowiska ówczesnej nauki a mieć głównie na uwadze zasadnicze poglądy, na których autor się opiera i wnioski, do jakich dochodzi. Wspomniałem już, że najważniejszą częścią tej ostatniej pracy JANA ŚNIADECKIEGO JEST WSTęP, W KTóRYM ZNAJDUJEMY ZESTAWIONE W FORMIE TWIERDZEń GłóWNE ZASADY JEGO FILOZOFII. — FILOZOFIJę Tę OPIERA ŚNIADECKI NA NASTęPUJąCYCH ZASADNICZYCH FAKTACH: PIERWSZYM FAKTEM JEST, żE CZłOWIEK CZUJE, MYśLI I CHCE, CZYLI, żE ODBIERA WRAżENIA ZMYSłOWE, żE SąDZI I WNIOS 252 kuje i że ma żądze, chuci, skłonności i wolność wyboru w tem co chce, o czem upewnia go jego własne sumienie 1). Drugim faktem jest, że czucie, myślenie i chcenie, przez które objawia się dusza ludzka, są to własności niczem niepodobne do tych, przez które dają się poznawać ciała; jeżeli zaś różne skutki od różnych pochodzą przyczyn, to możnaby i tu z różnego charakteru objawów wnosić, że przyczyny ich muszą byó różne, czyli, że duch i materyja (w człowieku ciało) są odrębnemi istotami. Nie wiemy wprawdzie, co może materyja, a czego nie może, ale ponieważ przez takie przypuszczenie wszystko się tłumaczy, ponieważ przypuszczenie takie wydaje mu się dla człowieka potrzebnem a więc bierze je ŚNIA-DECKI ZA PEWNE 2). TRZECIM FAKTEM JEST, Iż CZłOWIEK TWORZY PORZąDEK MORALNY I TOWARZYSKI A BęDąC PRZEZ ZMYSłY ZWIąZANYM Z CAłYM OGROMEM śWIATA MATERYJALNEGO PRZEZ WłADZę SWEGO UMYSłU, CZUJE SIę ZWIąZANY Z PRZYCZYNą WSZECH RZECZY, ICH TWóRCą I WłADCą, CZYLI, żE CZłOWIEK JAKO ISTOTA ROZUMNA JEST STWORZENIEM RELIGIJNEM 3). Te są trzy zasadnicze fakta, na których ŚNIADEGO SIę OPIERA. PODCZAS GDY SENSUALIZM UZNAJE TYLKO ZJAWISKA ZEWNęTRZNE A IDEALIZM STARA SIę WYSZUKIWAć W WNęTRZU CZłOWIEKA DANYCH, NA KTóRYCH MóGłBY SIę OPRZEć, SKEPTYCZNY ZAś RACYJONALIZM I EMPIRYZM NIE UZNAJE W CZłOWIEKU OSOBNEJ POTRZEBY RELIGIJNEJ, TO PRZECIWNIE ŚNIADECKI NIECHCąC BYć JEDNOSTRONNYM, UZNAJE WSZYSTKIE TRZY ZASADY. W UZNANIU TEM JEDNAK NIE LEżY BYNAJMNIEJ PRZESąDZANIE ZAGADNIEń, KTóRE NIE Są JESZCZE ROZWIąZANE. ON TWIERDZENIAMI SWEMI NICZEGO NIE DOWODZI, KONSTATUJE TYLKO, Iż FAKTEM JEST, żE CZłOWIEK WIś O śWIECIE ZEWNęTRZNYM, O SOBIE I żE SZUKA ZWIąZKU Z śWIATEM WYżSZYM. POCZąTEK TAKI BADAń FILOZOFICZNYCH WYDAJE NAM SIę NAWET Z DZISIEJSZEGO STANOWISKA NADER WłAśCIWYM. FILOZOFIJA DZISIAJ 1) Wstęp do fil. urn. 1. P. r. IV. str. 186. 2) Tamże str. 186. 3) Tamże str. 188. 253 jeżeli ma być nauką, to musi mieć swój osobny przedmiot; otóż takim przedmiotem badań dla filozofii może być tylko wiedza, wśród której filozofija oryjentując się zmierza przez krytyczną, analizę do ogólnej syntezy. W tym wypadku jednak filozofija przystępując do badania musi objąć wszystko, co tylko treścią umysłu się nazywa, chcąc wytłumaczyć wiedzę, musi uznać, że człowiek wie osobno o świecie, osobno o sobie i o du-duchu a prócz tego, że ma wyższe jeszcze potrzeby i dążności; tylko uznanie tych trzech faktów może doprowadzić filozofiję do wszechstronnego wytłumaczenia wiedzy i utworzenia wszechstronnego na świat poglądu. ŚNIADECKI WIDZąC, żE TAK IDEALIZM JAK MATERYJALIZM I SENSUALIZM, SCHODZą NA FAłSZYWE DROGI I KOńCZą W SKEPTYCYZMIE, SZUKAł SPOSOBU WYMINIęCIA TEGO SZKOPUłU. KANT i Szkoci starali się go także wyminąć, ale KANT szukał pewności w jednostronnym uznaniu wiedzy z czystego ma-jącej pochodzić umysłu a Szkoci w pewnych z góry przyjętych zdaniach; tymczasem ŚNIADECKI USIłUJE OMINąć KONSEKWEN-CYJę SKEPTYCYZMU UZNAJąC Z GóRY TAK FAKT ISTNIENIA WIEDZY O śWIECIE JAK O DUCHU, JAKOTEż OBJAWIAJąCą SIę ZAWSZE U CZłOWIEKA POTRZEBę RELIGII. Wyliczywszy w ten sposób zasadnicze fakta, przystępuje Śniadecki do bliższego określenia początków i charakteru naszej wiedzy: W ustępie trzecim wstępu powiada: że nie znamy ani istoty materyi, ani istoty duszy, że świat materyjalny poznajemy tylko przez wrażenia na zmysłach naszych sprawiane a duszę tylko przez jej siły i działania zastanawiając się nad tem, co się w nas dzieje. Tamte są fenomena zmysłowe, te zaś umysłowe. Tak w świecie materyjalnym zatem jak i w świecie umysłowym, jedynem zatrudnieniem i nauką człowieka są fenomena, a pierwsza do nich droga to doświadczać i postrzegać 1), w ustępie zaś piątym pisze dalej: „Wrażenia zmysłowe odebrane od rzeczy świata materyjalnego budzą naj 1) Wstęp do fil. urn. 1. P. roz. IV. str. 189. 254 pierwej w człowieku uśpione władze duszy i wprawiają je w czynność a będąc początkiem wszystkich działań umysłu są razem początkiem wszystkich naszych pojęć i myśli; bez wrażeń zmysłowych nie byłoby myślenia. Ale wrażenia zmysłowe pochodzą albo od ciał pojedynczych, albo od działań jednych ciał na drugie, więc w tem poznawaniu nic więcej nie zachodzi tylko stosunek jednych ciał do drugich i do naszego czucia; z czego wynika, że wszystkie poznawania nasze biorąc początek od zmysłów są dociekaniem, jak się mają jedne ciała względem drugich i względem nas, są one wszystkie względne i nabywamy je drogą porównania, dla tego też szukać wiadomości bezwzględnych i niezawisłych od zmysłów, jestto wywracać ustawę przyrodzenia ludzkiego" 1). Ustęp ten poprzedzony jest innym bardzo ważnym, w którym ŚNIADECKI WYPOWIADA JUż Tę SAMą ZASADę, żE WIEDZA NASZA ZALEżY NA UPATRYWANIU ZAWISłOśCI, STOSUNKóW I ZWIąZKóW MIęDZY FENOMENAMI I UTRZYMUJE, żE WSZYSTKIE USIłOWANIA NASZE W POZNAWANIU SIEBIE I RZECZY DążYć DO TEGO POWINNY, ABY OD DOBRZE POJęTYCH I PEWNYCH FAKTóW CZYLI FENOMENóW SZCZEGóLNYCH PRZYJść DO POZNANIA FENOMENóW OGóLNYCH, Z KTóRYCH TAMTE WYPADAJą 2). W USTęPIE SZóSTYM ZAś TłUMACZY ŚNIADECKI, POWSTANIE KłóTNI I BłęDóW W NAUKACH Z FAłSZYWYCH DOMYSłóW CZYLI HYPOTEZ, KTóRE POWYMYśLANE NA WYTłUMACZENIE FE-NOMENóW Są NAJCZęśCIEJ WYNIKIEM NIEPORZąDNEGO MYśLENIA. WPRAWDZIE HYPOTEZY Są POTRZEBNE W NAUKACH, ALE ABY HYPOTEZA BYłA NAUCE POMOCNą, „POWINNA BYć FENOMENEM OGóLNYM, ALBO JUż DOWIEDZIONYM, ALBO DOWIEść SIę MOGąCYM PRZEZ PRZYSZłE POSTRZEżENIA. HYPOTEZY UPADAJą, KIEDY SIę POKAżą PRZECIWNE ALBO PRAWDZIE JAKIEJ POWSZECHNEJ, ALBO NOWO ODKRYTYM FENOMENOM NIE DAJąCYM SIę PRZEZ Tę HYPOTEZę WYTłUMACZYć. HYPOTEZA WSZYSTKIE BEZ WYJąTKU FENOMENA WYKłADAJąCA WTENCZAS DOPIERO 1) Wstęp do fil. urn. 1. P. roz. IV. str. 191—193. 2) Tamże str. 191. 255 ■ przestaje byd hypotezą i zamienia się na prawdę, kiedy przez nowe odkrycia pokaże się byd fenomenem niewątpliwym i wprost dowiedzionym" 1). Poglądy ŚNIADECKIEGO OKREśLAJąCE CHARAKTER NASZEJ WIEDZY MOGLIBYśMY W NASTęPUJąCE UJąD PUNKTY: lsze. O świecie tak zewnętrznym jak wewnętrznym wiemy tylko przez jego odmiany i wrażenia na zmysłach naszych lub w świadomości sprawiane, to jest, przez fenomena. 2gie. Wiedza powstaje, gdy wrażenia zmysłowe wprawiają w czynnośd władze duszy. 3cie. Bez wrażeń zmysłowych nie masz wiedzy, one są materyjałem do niej. 4te. Wrażenia zewnętrzne są wyrazem stosunku ciał do naszego czucia, z czego wynika, że wszelka wiedza jest względną. 5te. Jedyna droga prowadząca nas do wiedzy tak o świecie zmysłowym jak umysłowym jest, aby od pewnych fenomenów szczególnych przyjść do poznania ich przyczyn, czyli fenomenów ogólnych, z których tamte wynikają. 6te. Wszelkie hypotezy i przypuszczenia na innej poczynione drodze, wypływają z nieporządnego myślenia i prowadzą do błędów. Ostatnie dwa punkty wydają nam się bardzo ważne, rozważmy je więc dokładniej: Zjawisko zewnętrzne czyli fenomen nie jest niczem in-nem, jak tylko zauważanem i na zewnątrz odniesionem wrażeniem zmysłowem. Otóż każdy fenomen składając się prawie zawsze z grupy kilku doznanych wrażeń, ma dwie niejako strony. Zawiera w sobie po pierwsze: pewne szczegółowe wrażenia wyróżniające ten fenomen od innych. Powtóre zaś pewne wrażenia wspólne z innemi fenomenami, które go do nich podobnym czynią. Zachodzi więc między niektóremi fenomenami pewne podobieństwo, pewna jednostajnośd, wspólnośd i prawidłowość, 1) Wstęp do fil. urn. 1. P. roz. IV. str. 195. 256 która pobudza umysł do porównywania tych fenomenów ze sobą do wyszukiwania przyczyn tej prawidłowości. Zjawiska, w których ta prawidłowość i jednostajność jest bardziej bijącą w oczy, stają się pierwej przedmiotem badań umiejętnych, od tych, które przedstawiają większą zawiłość stosunków. Jakżeż zaś możnaby nazwać te czynniki, czyli te wrażenia, które powtarzają się jednostajnie w pewnych zjawiskach ? Posłużymy się przykładem. Spadanie ciał siłą ciężkości należy do zjawisk. Każde spadanie ciała jednak zależy od różnych warunków od massy ciała, od oporu, jakie stawia powietrze lub inne ciało, od sił przeciw działających sile ciężkości i t. d. Z kombinacyj tych różnych czynników wynika, iż prawie każdorazowe zjawisko spadającego ciała ma w sobie coś odmiennego, pomimo tego jednak widoczną jest także we wszystkich zjawiskach spadania ciał pewna jednostajność: każde ciało wolno puszczone spada, każde spada ruchem przyspieszonym. Jednostajność ta pobudza umysł do wyszukiwania przyczyny i oznaczenia sposobów, według których ciała spadają, czyli do wykrycia i oznaczenia tych zjawisk, które powtarzają się przy każdym fakcie, które powszechnie w skład każdego szczegółowego zjawiska wchodzą. Otóż takie zjawisko pod pewnemi warunkami jednostajnie i powszechnie powtarzające się nazwał ŚNIADECKI fenomenem ogólnym, czyli powszechnym; prawidło zaś umiejętne jest po prostu wyrazem, formułą takiego w szczegółowych zjawiskach wykrytego zjawiska powszechnego, czyli jednostajnie powtarzającego się. Mierzyć dadzą się tylko zjawiska, gdyby więc prawidło umiejętne nie było rzeczywiście wyrazem powszechnego zjawiska, to w takim razie nie dałoby się na żaden sposób wyrazić miarą, liczbą i rachunkiem. W postawieniu więc tego pojęcia fenomenu powszechnego widzimy jedną z największych zasług ŚNIADECKIEGO około teoryi badań umiejętnych. On piśrwszy dopiero określił trafnie naturę prawidła umiejętnego, które nie jest żadną czczą abstrakcyją ale faktem, ale 257 wyrazem zjawiska powtarzającego się w zjawiskach szczegółowych. Jeżeli zaś prawidło takie jest fałszywą hypotezą, to się pokaże, że fakta szczegółowe nie dadzą się z jego pomocą wytłumaczyć i zadadzą kłam istnieniu takiego przypuszczonego powszechnego faktu. Dlatego też najsłuszniej utrzymuje ŚNIADECKI, że hypoteza tylko wtedy zamienia się w prawdę, jeżeli wykłada wszystkie bez wyjątku fenomena. Z tego więc dopiero stanowiska możemy należycie ocenić wypowiedzianą przez ŚNIADECKIEGO w rozprawie o rachunku losów zasadę, że hypoteza aby się zamieniła na prawdę niedosyć, że fenomena tłumaczy, „ale jeszcze trzeba dowodów wprost ją popierających tj. fenomenów, których byt byłby bez tej hypotezy nie podobny"1). Czyli mówiąc innemi słowy, aby hypotezę zmienić w prawdę nie dosyć tłumaczyć z jej pomocą jednostajnośe występującą w pewnej grupie szczegółowych faktów, ale trzeba pokazać, że ona jest rzeczywistym po-szechnym w tych szczegółowych faktach fenomenem, bez którego one istniećby nie mogły. Po tych uwagach czytelnik może łatwo osądzić, czy słusznem jest zdanie prof. STRUVEGO, który w swojej historyi logiki napisał, że empiryzm ŚNIADECKIEGO opiera się na sofizmaty-cznem pojęciu fenomenu ogólnego. „Fenomen" według prof. STEDVEGO „jest zawsze czerni szczegółowem jednostkowem jest objawem jakiejś treści ogólnej w pojedynczem zjawisku w pewnej dotykalnej i oznaczonej formie a zatem fenomenów ogólnych niema". Dlatego w gruncie rzeczy fenomena ogólne ŚNIADECKIEGO mają być po prostu pojęciami ogólnemi 2). Już we wstępie do niniejszej mojej pracy, starałem się wykazać, że postawione przez prof. STRUVEGO określenie fenomenu nic właściwie nie określa. Tu dodam tylko, że jeżeli prof STRUVE mówi, że fenomen jest objawem jakiejś ogólnej treści, to tem samem przypuszcza, że ta treść ogólna może się objawiać, 1) Patrz wyżej str, 102. 2) Wykład syst. Logiki. Warszawa 1870. Tom. J. str. 189. 33       258 właśnie zaś taki objaw ogólnej treści w szczegółowem zjawisku jest fenomenem ogólnym. Wszelkie zaś pojęcia ogólne i umiejętne, czy to w świecie zmysłowym, czy to umysłowym, jeżeli nie są wyrazem powszechnych faktów, z których współdziałania i kombinacyi wynikają szczegółowe zjawiska, to w takim razie pozostają one czczą tylko abstrakcyją nie mającą nic wspólnego z rzeczywistym stanem rzeczy. Pamiętajmy o tem, że fenomen będąc zauważanera i na zewnątrz przez człowieka od-niesionem wrażeniem, ma zawsze dwie strony: jedną, która tylko szczególnie w tem wrażeniu jest zauważaną, a drugą, która wskazuje wspólność doznanego wrażenia z innemi wrażeniami. Ta wspólność jest faktem powszechnym, jest zjawiskiem ogólnie w tych zjawiskach szczegółowych powtarzającem się, jest dalej dla umysłu pobudką do tworzenia pojęć, które wtedy tylko i dla tego tylko mają dla nas rzeczywistą wartość, że są wyrazem i umysłową formułą powszechnych jednostajnych prawidłowo w pewnych szczegółowych zjawiskach powtarzających się faktów. ŚNIA-DECKI jest rzeczywiście empirykiem, to jest, uważa on doświadczenie za materyjał do rozumowań a wrażenia zmysłowe za środek pobudzający umysł do działania. Ale ten empiryzm jego nietylko że nie opiera się na sofizmacie. lecz przeciwnie na niezmiernie by-strem zrozumieniu istotnej wartości naszych pojęć i ich stosunku do szczegółowych wrażeń zmysłowych. Po tem zboczeniu wracamy do filozofii umysłu ludzkiego. W pierwszych więc sześciu ustępach wstępu wymienił ŚNIA-DECKI zasadnicze fakta, na których się we filozofii opiera i określił charakter wiedzy, w dalszych siedmiu zaś wyjaśnia jeszcze dokładniej swoje twierdzenia, dopełnia je i uzasadnia gruntowniej. I tak zaraz w siódmym objaśnia dokładniej stosunek ciała do duszy a tem samem naszych procesów umysłowych do świata materyjalnego. Wykazuje więc ścisły związek i wzajemny wpływ procesów fizyologicznych na ducha i nazywa nerwy organem czucia i myślenia. Poglądy tu rozwinięte zaczerpnął widocznie ŚNIADECKI JAN z dzieła brata swojego JęDRZEJA p. t. Teoryja jestestw organicznych, idzie też nawet zupełnie za jego zdaniem, że żaden 259 domysł żadne przypuszczenie, ani czucia, ani myślenia nie wytłumaczy 1), prawdziwy zaś sposób pojmowania nazywa w ustę-pie ósmem niedościgłą dla nas tajemnicą 2) oświadczając się wprost przeciw hypotezie LOKKA, tłumaczącej pojmowanie przez wyciskające się w duszy i malujące obrazy rzeczy. Poruszenie zmysłów od rzeczy zewnętrznych nazywa ŚNIADECKI siłą, która pobudza duszę do działania a pierwszy akt pobudzonego umysłu czuciem (sensatio) albo pojmowaniem (per-ceptio), dodając wyraźnie, że w tem nie przypuszczamy nic środkującego między rzeczą poruszającą zmysły a samym umysłem8). Skutek siły nazywa pojęciem (notio) a siłę zmysłów pobudzającą umysł do działania zmysłowością (sensibilitas) 4). To pierwsze i najprostsze działanie umysłu mieści już w sobie według ŚNIADECKIEGO „naprzód rzecz obudzającą czucie, powtóre istotę czującą a zatem przeświadczenie się o bycie rzeczy świata materyjalnego przez akt umysłu obrócony do rzeczy i o bycie naszym indywidualnym przez akt umysłu zwrócony na to, co się w nas dzieje" 5). Te ostatnią siłę umysłową nazywa „poczuwaniem się, przekonaniem wewnętrznem, umieniem siebie czyli sumieniem". „A że ludzie najpierwej i najczęściej zajmują się rzeczami a rzadko i późno tem, co się w nich dzieje* dla tego władza sumienia czyli przeświadczenia się wewnętrznego późno się w nas postrzegać daje i rozwija i czucie bytu naszego, choć jest prawie jednoczesne z czuciem rzeczy, późno się w nas wyrabia, utwierdza i doskonali"6). Podziela zatem ŚNIADECKI najzupelniej i uznaje punkt wyjścia filozofii KARTEZYUSZA tj. jego „cogito ergo sum" i do 1) Wstęp do fil. um. 1. P. r. IV. str. 197. 2)       Tamże str. 199. 3)       Tamże str. 200. ust. IX. wstępu. 4)       Tamże. 5) Tamże str. 200. 6) Tamże str. 201. 260 chodzi do przekonania, że byt ciał i byt nasz jestto fenomen władzą czucia wskazany, fenomen prosty i pierwotny czyli fakt, który się pokazuje albo przytacza, ale nie dowodzi 1). Przy ważnych tych ustępach jesteśmy u założenia wszystkich filozoficznych poglądów ŚNIADECKIEGO JANA. Nieraz już poprzednio a szczególnie przy rozbiorze rozprawy o nauk matematycznych początku 2), miałem sposobność zwrócić uwagę czytelnika na ostrożny sposób wyrażania się ŚNIADECKIEGO, gdy mu przyszło określać stosunek myśli do bytu, już tam przekonaliśmy się, że pogląd jego wcale nie był sensualistycznym. Otóż ten sam pogląd, który w pierwszej pracy naszego uczonego rysuje się niewyraźnie, ten sam występuje w ostatniej formie jasno określonej zasady. Przywykły od początku za przykładem NEWTONA, mistrza wszystkich ówczesnych badaczy, do ostrożnego postępowania w naukach, mógł JAN z badań i z dzieła brata swojego JęDRZEJA O jestestwach organicznych dokładnie przekonać się, jak powierzchownemi są wszystkie teoryje sensualistyczne tłumaczące powstawanie czucia przez wyciskanie w duszy obrazów rzeczy. Już JęDRZEJ ŚNIADECKI, którego słusznie możemy zaliczyć między twórców teoryi tłumaczącej nam funkcyje organów nerwowych, doszedł do przekonania, że koniecznym warunkiem do powstania czucia jest podrażnienie nerwów, jakim sposobem zaś podrażnienie nerwów, które jest ruchem, staje się czemś odmien-nem od ruchu tj. czuciem, tego wolał JęDRZEJ niedochodzić i wołał nazwać fakt ten niedościgłą tajemnicą, aniżeli posługiwać się teoryjami, które nic nie tłumaczą. Z badań JęDRZEJA wynikło jednak, że tak samo jak nerwy są organem czynnym, tak też i czucie i wyobrażenie nie może być niczem innem tylko rodzajem czynności a w każdym przypadku działaniem wypad-kowem z siły organicznej nerwowej i z sił, mocą których ciała 1) Wstęp do fil. urn. 1. P. r. IV. str. 201. 2) Patrz wyżej str. 58. 261 działają na nie a zatem, że nie wyraża ono przedmiotu, który je rodzi, ale raczej jego do nas stosunek"1); z czego wyprowadza JęDRZEJ WNIOSEK, żE ROZUMOWANIE O PRAWDZIWEJ ISTNOśCI RZECZY MUSI KONIECZNIE PROWADZIć DO BłęDóW I PRZYWIDZEń, „BO ZGłęBIENIE I PRZENIKNIENIE JEJ NIE JEST RZECZą LUDZKą" 2). Otóż widocznie pod wpływem tych badań fizyologicznych brata, doszedł JAN do zupełnie jasnego ustalenia w sobie po pierwsze: poglądu, że istota rzeczy jest do poznania nie podo-bną, po drugie zaś: do pojęcia czucia jako pierwszego aktu działającego umysłu. Czucie według niego bowiem jest nie bier-nem przyjęciem, ale czynnością, działaniem, które odrazu dwie w sobie mieści rzeczy, byt ciała i byt nasz. Są to zatem fakta pierwotne bezpośrednio pewne, które można tłumaczyć, można przytaczać, ale nie powinno się ich dowodzić. ŚNIADECKI PRZYZNAJE, żE CZUCIE JEST SKUTKIEM DZIAłANIA UMYSłU, MUSI WIęC PRZYZNAć TAKżE, żE ZAWISłO ONO OD NASZEJ UMYSłOWEJ KONSTYTUCYI, Z CZEGO WYNIKA, żE I PRZEśWIADCZENIE O BYCIE CIAł I O BYCIE NASZEM, TE FAKTA PIERWOTNE WłADZą CZUCIA WSKAZANE, NIE MOGą BYć RóWNIEż NABYTE Z ZEWNąTRZ, ALE WYNIKAJą Z NATURY CZUCIA, CZYLI Z NATURY POBUDZONEGO DO DZIAłANIA UMYSłU. Teoryja więc ta przenosi właściwie całą pewność wiedzy z zewnątrz w nas samych. Że ŚNIADECKI RZECZYWIśCIE TAK RZECZ POJMOWAł, TO NAJLEPSZYM NA TO DOWODEM OWO UZNANIE DESKARTA cogito ergo sum. Największą jednak zasługą ŚNIADECKIEGO JEST, Iż ON ZASADę PEWNOśCI KARTEZYUSZA nie tylko uznał ale i uzupełnił. KARTEZYUSZ W fakcie myślenia znalazł odrazu fakt naszego indywidualnego istnienia. ŚNIADECKI POSZEDł JESZCZE DALEJ I W FAKCIE CZUCIA I MYśLENIA ODNALAZł NIETYLKO BEZPOśREDNIą PEWNOść NASZEGO ISTNIENIA, ALE RóWNOCZEśNIE TAKżE I PEWNOść ISTNIENIA CIAł CZYLI śWIATA ZEWNąTRZ NAS. ROZSZERZENIE 1) Teor. jest. org. II. str. 276. 2) Tamże. 262 takie zasady KARTEZYUSZA uważam za rzecz niezmiernej wagi. Przeprowadzenie dowodu na istnienie ciał zewnątrz nas, było zawsze dla filozofii największym szkopułem; o ten szkopuł rozbił się i system KARTEZYUSZA Otóż ŚNIADECKI WYKAZUJE, żE DOWóD TAKI JEST ZUPEłNIE NIE POTRZEBNY, GDYż PRZEśWIADCZENIE O ISTNIENIU NASZEM I CIAł LEżY JUż W NATURZE NASZEGO CZUCIA, JEST FAKTEM BEZPOśREDNIM TAK OCZYWISTYM, JAK SAMO CZUCIE. MOżNA GO WIęC TłUMACZYć I WYJAśNIAć, MOżNA STARAć SIę • ZROZUMIEć STOSUNEK NASZEGO BYTU, DO BYTU CIAł, ALE DOWODZIć JEDNEGO LUB DRUGIEGO JEST RZECZą NAJZUPEłNIEJ NIEUżYTECZNą A NAWET, JAK POWIADA ŚNIADECKI, ANTI-FILOZOFICZNą. W następujący zatem sposób moglibyśmy streścić teoryję ŚNIADECKIEGO O POCZąTKACH NASZEJ WIEDZY. Umysł pobudzony przez nerwy do działania w sposób zupełnie nam nieznany, czuje, w naturze zaś już pierwotnego czucia leży bezpośrednie przeświadczenie o istnieniu naszem i ciał. Nic też dziwnego, że przypuściwszy takie przeświadczenie jako fakt w czuciu zawarty, ŚNIADECKI IDZIE DALEJ JESZCZE. NIE TYLKO CZUCIE ZAWIERA W SOBIE FAKTA NIEPOTRZEBU-JąCE DOWODU, ALE ZAWIERAJą JE TAKżE I INNE WłADZE I DZIAłANIA UMYSłU: Są TO PIERWSZE ZASADY DZIAłAń UMYSłOWYCH MAJąCE ZA SOBą INTUICYJą CZYLI OCZYWISTOść WIDOCZNą. ŚNIADECKI NIE ROZWIJA I NIE WYPROWADZA WSZYSTKICH ZASAD TEGO RODZAJU, PRZYTACZA TYLKO ZA PRZYKłAD NIEKTóRE JAKOTO, ZASADę, żE PODOBNE SKUTKI OD PODOBNYCH POCHODZą PRZYCZYN I T. D. JESTTO JEDNAK OGóLNą TEORYJą JEGO, Iż NATURę DZIAłAń UMYSłOWYCH STANOWIą PEWNE OCZYWISTE FAKTA I WłAśCIWOśCI, A żE Z NICH WYNIKAJą PRAWDY I ZASADY, KTóRE SIę DOWODZIć NIE POWINNY, GDYż JAK CZłOWIEK WYTRZESZCZAJąC OCZY NA SłOńCE śLEPNIE, TAK UMYSł SZUKAJąC DOWODU NA TO, CO SIę DOWODZIć NIE MOżE I NIE POWINNO, POGRążA SIę W CIEMNOTę" 1). 1) Wstęp do fil. urn. 1. P. roz. IV. str. 202. 263 Rozważmy teraz, czy teoryje takie mogą mieć coś wspólnego z sensualizmem. Filozoficzny ten kierunek, który dziś wobec wyników badań fizyologii zmysłów i psychofizyki nie ma tak samo racyi bytu, jak teoryja pojęd wrodzonych, pojmuje umysł, jako biernie zachowujący się. W takim razie czucie jest biernym obrazem rzeczy a ponieważ i myślenie jest tylko czuciem, warunków więc pewności umysł w sobie żadnych mied nie może. ŚNIADECKI TYMCZASEM POJMUJE CZUCIE JAKO DZIAłANIE, KTóREGO STOSUNEK DO śWIATA JEST NIEDOśCIGłą DLA NAS TAJEMNICą, A PEWNOśD OPIERA NA OCZYWISTYCH FAKTACH I ZASADACH WSKAZANYCH NATURą WłADZ UMYSłOWYCH. Kto więc tak, jak prof. STRUVE, chce koniecznie, zrobić ze ŚNIADECKIEGO JANA SENSUALISTę OPIERAJąC SIę NA WYRWANYM Z POśRODKA INNYCH TWIERDZENIU JEGO, żE BEZ RZECZY ZEWNęTRZNYCH NIE MA WRAżEń ZMYSłOWYCH A BEZ WRAżEń ZMYSłOWYCH NIE MASZ POJęD I MYśLI, 1) TEN WE WSZYSTKICH INNYCH JEGO TEORYJACH MUSI WIDZIED JEDNO PASMO NIEKONSEKWENCYJ I SOFIZMATóW. ALE JEżELI RAZ WYRZEKNIEMY SIę NACIąGANIA RZECZYWISTOśCI DO NAZWISK I FORMUłEK, TO W TAKIM RAZIE CAłA RZECZ W INNEM PRZEDSTAWI NAM SIę śWIETLE. MOżNA PRZYPUSZCZAD, żE BEZ RZECZY ZEWNęTRZNYCH NIE MASZ WRAżEń A BEZ WRAżEń, MYśLI, A POMIMO TEGO MOżNA NIEBYD SENSUALISTą, KTO BOWIEM POJMUJE WRAżENIE JAKO AKT POBUDZONEGO DO DZIAłANIA UMYSłU A POJęCIE NAZYWA DALSZYM TEGOż DZIAłANIA WYNIKIEM, TEN PRZYJMUJąC POWYżSZą TEORYJę MOżE POMIMO TEGO BEZ NARUSZENIA LOGICZNEJ KONSEKWENCYI, WIDZIED W DZIAłANIACH UMYSłU PEWNE OCZYWISTE ZASADY, KTóRYCH DOWODZID NIE POTRZEBA. RóżNE MOżNA ROBID ŚNIADECKIEMU ZARZUTY, MOżNA MU WYTYKAD, żE NIE ROZWINął DOSTATECZNIE TAK WAżNEJ TEO-RYI, JAKą JEST JEGO TEORYJA PIERWSZYCH OCZYWISTYCH ZASAD DZIAłAń UMYSłOWYCH, ALE NA żADEN SPOSóB NIE MOżNA ZARZUCAD MU TUTAJ BRAKU KONSEKWENCYI I POSłUGIWANIA SIę SOFIZMATAMI. JAN zapa 1) Wyki. syst. Logiki I. str. 190. 264 trywał się na naturę czucia zupełnie tak samo, jak JęDRZEJ ŚNIADECKI, KTóREGO PROF, STRUVE dla tych właśnie jego poglądów nazwał nawet zwolennikiem KANTA 1). DLA CZEGóż WIęC JAN ma być sensualistą ? Wracając teraz do wstępu nie możemy pominąć ostatnich jego ustępów, zawierających także niektóre ważne objaśnienia. I tak w ustępie dziesiątym objaśnia ŚNIADECKI POJęCIE WłADZY NAZYWAJąC SIłą ALBO WłADZą WSZYSTKO, COKOLWIEK DZIAłA, SPRAWIA ODMIANę, WYWIERA I OBJAWIA JAKą CZYNNOść. MóWI TAKżE O SIłACH BIERNYCH I CZYNNYCH, DODAJąC JEDNAK SłUSZNIE, żE POJęCIA TE Są WZGLęDNE, GDYż JEDNA I TA SAMA SIłA MOżE BYć DWOJAKO UWAżANA, RAZ, JAKO SIłA BIERNA, TO JEST DO DZIAłANIA POBUDZONA, A DRUGI RAZ JAKO CZYNNA TJ. DO DZIAłANIA POBUDZAJąCA. Ustęp jedynasty poświęcony jest objaśnieniu twierdzenia, że w całej sferze poznawania ludzkiego zachodzą tylko fenomena zmysłowe i umysłowe, a że pierwsze i najodleglejsze przyczyny rzeczy są dla nas do docieczenia niepodobne 2). Trzy są mianowicie pytania, do których w końcu przychodzimy, a które dla nas według ŚNIADECKIEGO Są DO ROZWIąZANIA NIEPODOBNE „W RZECZACH FIZYCZNYCH OSTATNIE PYTANIE: CO JEST MATERYJA, CZYLI JAKIE JEJ PRZYRODZENIE NIEZAWISłE OD NASZYCH WRAżEń ZMYSłOWYCH. W RZECZACH ZNOWU UMYSłOWYCH, CO TO JEST DUSZA, CO CZUCIE, JAKO PIERWSZE JEJ DZIAłANIE". A WRESZCIE TRZECIE PYTANIE: JAK WRAżENIA ZMYSłOWE DZIAłAć MOGą NA DUSZę I OBUDZAć JEJ WłADZE". PYTANIA TE UWAżA NASZ MYśLICIEL ZA OSTATECZNE GRANICE WIEDZY, ZA KTóRE CZłOWIEK PRZEKRACZAć NIE POWINIEN. W ustępie dwunastym objaśnia ŚNIADECKI ZDANIE, żE „POSTRZEGAć I DOśWIADCZAć JESTTO PIERWSZA I BEZPIECZNA DROGA POZNAWANIA". TU JAKO POMOC DOśWIADCZENIU WYMIENIA „WIARę HISTORYCZNą" I „WIARę FILOZOFICZNą"; WIARA HISTORYCZNA, OPIERA SIę NA PRAWDZIE I RZETELNOśCI CUDZEJ, A WIARA FILOZOFICZNA, NA OCZY 1) Wykł. syst. Logiki I. str. 195. 2) Fil. um. 1. P. r. IV. str. 205. 265 wistych prawdach niepotrzebujących dowodu a wynikających z faktycznych własności i z działań naszego umysłu. „Wiara filozoficzna jestto mocne zaufanie wrażone i utwierdzone wypadkami szczególnemi, uznanemi przez wszystkich a zatem wielkie do prawdy podobieństwo wzięte ledwo nie za pewność i oparte na następujących początkach: lsze, że co się działo i dzieje, to się i na potem dziad może. 2gie, że co dotąd potwierdziły znane nam fenomena, to potwierdzić mogę i inne w przyszłości pokazać się mogące. 3cie, że w tem niczego nie przyznajemy konstytucyi ludzkiej, coby było innym niewątpliwym początkom poznawania przeciwne" 1). Z przytoczonych tu punktów łatwo przekonać się, że tak zwana przez ŚNIADECKIEGO WIARA FILOZOFICZNA MOżE MIEć PRAWDZIWE źRóDłO SWOJE TYLKO W OWYCH OCZYWISTYCH ZASADACH WSKAZANYCH KONSTYTUCYJą WłADZ I DZIAłAń UMYSłOWYCH. Z CZEGO JEDNAK BYNAJMNIEJ NIE WYNIKA, ABY TA WIARA FILOZOFICZNA MIAłA BYć JAKąś WIEDZą A PRIORI. WPRAWDZIE UMYSł DZIAłA STOSOWNIE DO PEWNYCH ZASAD JEGO KONSTYTUCYJą WSKAZANYCH, ALE DO śWIADOMOśCI I POZNANIA TYCH ZASAD DOCHODZI TYLKO A POSTERIORI TJ. ABSTRAHUJE TAKOWE OD FENOMENóW I FAKTóW I STAWIA JAKO OCZYWISTE ZASADY BęDąCE PODSTAWą NASZYCH POZNAWAń, JAKO MOCNE ZAUFANIE WRAżONE I UTWIERDZONE PRZYPADKAMI SZCZEGóLNEMI, UZNANEMI OD WSZYSTKICH. WYRAZU WIARA, UżYł ŚNIADECKI IDąC W TEJ MIERZE ZA ZDANIEM FILOZOFóW SZKOCKICH. JEST JEDNAK PEWNA RóżNICA MIęDZY POJęCIEM WIARY FILOZOFICZNEJ U FILOZOFóW SZKOCKICH A U NASZEGO MYśLICIELA. REID a szczególnie D. STEWART przyjmują pewne oczywiste zdania czyli aksiomy, które umysł niezależnie od doświadczenia posiada 2), tymczasem SNIADECKI twierdzi, że i do takich zdań dochodzimy przez doświadczenie tj. „utwierdzeni przypadkami szczególnymi", a że tylko źródło ich i przyczyna leży w kon 1) Wstgp p. r. IV. str. 211. 2) Zob. D. Stewart Elem. de la phil. de l`Espr. hum. Trad.fran-caise. Paris 1844. Tom II. str. 40. 34 266 stytucyi i w działaniu władz umysłowych. Tak np. DUGALD STEWART utrzymuje, że oczywistość zdania: „świat materyjalny ma istnienie od mego ducha niezależne* wynika czysto z wiary filozoficznej niezależnie od doświadczenia. Tymczasem ŚNIADECKI WYWIóDłBY PEWNOść NAWET I TEGO ZDANIA „Z MOCNEGO ZAUFANIA UTWIERDZONEGO SZCZEGóLNEMI WYPADKAMI", DODAłBY TYLKO, Iż TO MOCNE ZAUFANIE JEST FAKTEM JUż W NATURZE CZUCIA ZAWARTYM A OBJAWIAJąCYM SIę W KAżDYM SZCZEGóLNEM CZUCIU; Z TYCH SZCZEGóLNYCH DOPIERO WYPADKóW UMYSł WYPROWADZA TWIERDZENIE, żE CIAłA MAJą BYT NIEZALEżNY OD NASZEGO DUCHA. Tak przedstawia nam się tutaj różnica między Szkotami a ŚNIADECKIM. TEORYJę TEGO OSTATNIEGO MOżEMY UWAżAć ZA NAJ-KONSEKWENTNIEJSZE ZASTOSOWANIE SPOSOBU ROZUMOWANIA Z FAKTóW DO FILOZOFII. NAWET AKSIOMATY WIARY FILOZOFICZNEJ U REIDA i STEWARTA są jeszcze wrodzonemi pojęciami. ŚNIADECKI ZAś WSZELKIE POJęCIE, WSZELKIE ZDANIE LUB SąD CHOćBY NAJOCZYWISTSZY UWAżA ZA ABSTRAKCYJę UZYSKANą A POSTERIORI Z FAKTóW A TYLKO PRZYCZYNY OCZYWISTOśCI I PEWNOśCI ZDAń I POJęć TAKICH WIDZI ZAWARTE W KONSTYTUCYI WłADZ I DZIAłAń UMYSłU. Wstęp kończy ŚNIADECKI OKREśLAJąC NA PODSTAWIE WSZYSTKICH POPRZEDNICH UWAG FILOZOFIJę UMYSłU LUDZKIEGO JAKO „POZNANIE RZETELNYCH I DOBRZE WYWIEDZIONYCH FENOMENóW UMYSłOWYCH, CO DO ICH POCZąTKU, WZROSTU ROZMAITYCH PRZEMIAN I WYROBóW: A ZATEM POZNANIE WSZYSTKICH SIł, SPOSOBóW, POMOCY I PRZESZKóD MYśLENIA WłAśCIWYCH KONSTYTUCYI LUDZKIEJ". Rozważywszy szczegółowo myśli we wstępie przez ŚNIADECKIEGO PORUSZONE PRZYPATRZMY SIę IM RAZ JESZCZE W CAłOśCI. Następujące punkty zasługują szczególnie, aby zwrócić na nie uwagę. Popierwsze: oparcie filozofii na trzech oczywistych faktach tj. na fakcie, że człowiek czuje myśli i chce, dalej, że objawy umysłowe w człowieku są zupełnie różne od objawów zmysłowych a wreszcie, że człowiek jest stworzeniem moralnem i religijnem. Powtóre: określenie charakteru wiedzy naszej jako wiedzy względnej o fenomenach wykluczającej poznanie istoty rzeczy niezależnie od naszych wrażeń i postawienie pojęcia fe 267 nomenu powszechnego. Potrzecie: określenie czucia jako pierwszego aktu pobudzonego do działania umysłu, w którego naturze jest już zawarte przeświadczenie o bycie rzeczy i bycie naszym. Po czwarte nareszcie: określenie władz umysłowych jako sił stanowiących naturę umysłu, z których wynika tak zwana wiara filozoficzna czyli przeświadczenie o oczywistości pewnych zdań bez dowodu. Jakkolwiek bowiem zdania te nie są wrodzone, ale wyciągnione ze szczegółowych wypadków, to jednak oczywistość ich wynika z konstytucyi władz umysłowych, które działając we wszystkich szczególnych wypadkach w pewien właściwy sobie sposób wytwarzają mocne zaufanie w prawdziwość tych zdań i zasad. Co do pierwszego punktu to oparcie filozofii na pewnych oczywistych faktach przypomina założenie systemu KARTEZYUSZA z tem dodatkiem, że ŚNIADECKI to założenie rozszerza: faktem jest, że człowiek nietylko myśli, ale że także byt swój odróżnia od bytu ciał, i że jest istotą moralną i religijną. Wprawdzie i KARTEZYUSZ przyjmował oczywistość idei Boga a nawet i KANT uznał pewne idee, które pomimo wszelkich sprzeczności, każą nam wierzyć w byt rzeczy samych w sobie, w byt nasz i w byt Boga. Ale jednak między nimi a ŚNIADECKIM jest wielka różnica. Główny błąd całej filozofii idealistycznej a więc także i KARTEZYUSZA i KANTA na tem głównie się zasadzał, iż ona zawsze pojęcia brała za oczywiste czyli w naturze umysłu zawarte, tymczasem każda idea, każde pojęcie jest urobioną przez umysł ab-strakcyją, co jednak bynajmniej nie wyklucza, iź w naturze umysłu może leżeć konieczna dążność i skłonność do pojmowania rzeczy według pewnych właściwych zasad. Ani idea świata, ani idea Boga nie jest wrodzoną, ale zato w naturze działań umysłu może leżeć konieczność odróżniania świata od podmiotu, czyli konieczność wytworzenia ze szczególnych wypadków, odrębnych pojęć o sobie i o świecie. Tak samo w naturze umysłu może leżeć konieczna potrzeba uczuć religijnych, która szuka zadowolenia w czci religijnej oddawanej Bogu i w uznaniu naszego doń stosunku. Otóż idealistyczna filozofija nie zrobiła nigdy * 268 różnicy między taką konieczną skłonnością umysłu, a ideą czyli pojęciem, które jest skutkiem tej skłonności, skutkiem objawiającym się w bardzo różnorodnych formach. SNIADECKI, zwolennik rozumowania z faktów, uniknął szczęśliwie tej dwuznaczności i oparł swoje filozoficzne rozumowania nie na oczywistych pojęciach o sobie, o świecie i o Bogu, ale na oczywistych faktach, że istnieją w człowieku procesa duchowe, że człowiek odróżnia siebie i swego ducha od świata zmysłowego, i że jest stworzeniem religijnem. Zkąd te fakta się biorą, tego nie dochodzi, dosyć, że istnieją a są pewne i oczywiste. Co do drugiego punktu, to pojęcie wiedzy jako wiedzy o fenomenach, wiedzy względnej, której nie masz bez wrażeń zmysłowych, wyrobił sobie SNIADECKI stojąc na stanowisku rozumowania z faktów i pod wpływem fizyjologicznych badań brata swego JęDRZEJA. OKREśLIł ZAś WYBORNIE WłAśCIWY CHARAKTER POJęć I PRAW UMIEJęTNYCH NAZYWAJąC JE FENOMENAMI POWSZECHNEMI, WSKAZAł BOWIEM NA FAKTYCZNE ISTNIENIE TYCH POJęD I TYCH PRAW W SZCZEGółOWYCH ZJAWISKACH I OZNACZYł RóżNICę MIęDZY PRAWDZIWEM POJęCIEM UMIE-JęTNEM A CZYSTą TYLKO ABSTRAKCYJą. OKREśLENIE WIEDZY JAKO WIEDZY WZGLęDNEJ I DO FENOMENóW OGRANICZONEJ PRZYPOMINA NAJZUPEłNIEJ ZASADNICZą MYśL FILOZOFII KANTA. Pojęcie czucia jako działalności, której istota jest niedocieczoną tajemnicą, wyrobił sobie ŚNIADECKI POD WPłYWEM FIZY-OLOGICZNYCH TEORYI BRATA SWEGO JęDRZEJA, POJęCIE TO ODPOWIADA NAJZUPEłNIEJ DZISIEJSZEMU STANOWI NAUKI I WYKLUCZA SENZUALIZM, KTóRY W CZUCIU NIE WIDZI DZIAłANIA UMYSłU, ALE BIERNE WYCIś-NIENIE OBRAZU. NIEMNIEJ SPRZECIWIA SIę, SENZUALIZMOWI PRZYJęCIE WłADZ UMYSłOWYCH WRODZONYCH, Z KTóRYCH DZIAłANIA I KONSTYTUCYI WYNIKA OCZYWISTOść PEWNYCH NA DRODZE ABSTRAKCYI WYTWORZONYCH ZDAń I POJęD: PRZYCZYNA OCZYWISTOśCI WSKAZANA JEST NATURą DZIAłAń UMYSłOWYCH, ALE ZDANIE SAMO BęDąCE ZFORMUłO-WANą WIARą FILOZOFICZNą JEST ZAWSZE ZE SZCZEGóLNYCH WYPADKóW WYCIąGNIONE. Tak więc już ze wstępu do fil. um. ludzkiego, możemy przekonać się, że jakkolwiek ŚNIADECKI JEST EMPIRYKIEM I ZWOLENNIKIEM 269 jedynie sposobu rozumowania z faktów, jakkolwiek wiedzę od wrażeń zmysłowych rozpoczyna i do fenomenów ogranicza, to jednak pomimo tego sensualistą nie jest, pojmuje bowiem wszystko w duszy jako działanie sił i władz umysłowych i opiera na ich konstytucyi wiedzę filozoficzną, czyli pewność zasad będących podwalinami naszej wiedzy. Najważniejszem zaś ze wszystkiego wydaje nam się z naciskiem wygłoszone twierdzenie, iż już w samem czuciu w jego naturze zawarte jest przeświadczenie bytu ciał i bytu naszego. Wykazanie bezużyteczności wszelkich dowodów na istnienie czyto materyi, czy myślącego ducha, jest jedną z największych zasług ŚNIADECKIEGO. BYT CIAł I BYT DUCHA CZUJąCEGO I MYśLąCEGO MOżNA TłUMACZYć, MOżNA BADAć, ALE DOWODZIć GO LUB O NIM WąTPIć ZNACZY PRZEOCZAć OCZYWISTE FAKTA, NIEUWZGLęDNIAć ISTOTNYCH WłASNOśCI I PIERWSZYCH ELEMENTóW NASZEJ WIEDZY, CZYLI PROWADZIć MYśL FILOZOFICZNą NA BEZDROżA. Rozwinąwszy w ten sposób we wstępie zasadnicze poglądy przystępuje ŚNIADECKI W PIERWSZEJ CZęśCI FIL. UM. 1. DO OPISANIA TAK NAZWANYCH PRZEZ NIEGO POCZąTKOWYCH I PROSTYCH WłADZ I DZIAłAń UMYSłU. Pierwszą taką władzą nazywa ŚNIADECKI CZUCIE, POJMOWANIE ZAJMUJE SIę NIą W PIERWSZYM ROZDZIALE; DRUGą UWAGę, CZYLI BACZNOść (II. ROZDZ.), TRZECIą ODRYWANIE, ODCIąGANIE, AHSTRACTIO (III. ROZDZ.), CZWARTą PAMIęć, (IV. ROZDZ.), W PIąTYM ROZDZIALE ZAś ZASTANAWIA SIę NAD SłOWAMI I JęZYKIEM, A W SZóSTYM ZAJMUJE SIę NAWIJANIEM I KOJARZENIEM POJęć. Tutaj w rozwijaniu poruszanych zagadnień, widoczną jest pewna niedokładność i brak ścisłości. I tak zastanawiając się nad władzami duszy, nieodróżnia ŚNIADECKI WłADZ BęDąCYCH SIłAMI DZIAłAJąCEMI A WIęC PRZYCZYNą OBJAWóW, OD SAMYCHżE OBJAWóW JAKO SKUTKóW. WYRAZEM „CZUCIE" OZNACZA TAK WłADZę CZYLI SIłę DUSZY OBUDZAJąCą CZUCIE, JAKO TEż SAM OBJAW CZUCIA. PODCZAS GDY W PIERWSZYM ROZDZIALE SAM SKUTEK WZIęTY JEST ZA WłADZę, TO W NASTęPNYM WYRAZ „UWAGA" OZNACZA SAMąż WłADZę ODRóżNIONą OD SKUTKU. W TRZECIM ZNOWU BIERZE WYNIK DZIAłANIA ZA WłADZę 270 nazywając odrywanie władzą, podczas gdy ono tylko skutkiem działania sił umysłowych być może. W rozdziale czwartym i szóstym władza jest znowu odróżnioną od skutku. Brak ten ścisłości w używaniu wyrazów, wielką jest przeszkodą do należytego objęcia całego przedmiotu. Ale jasnemu rozłożeniu rzeczy szkodzi jeszcze bardziej inny błąd. ŚNIADECKI WIDOCZNIE NIE WYROBIł SOBIE JASNEGO POJęCIA O NIżSZYCH I WYżSZYCH WłADZACH UMYSłU I O RóżNICACH MIęDZY NIMI ZACHODZąCYCH. ROZWAżAJąC RZECZ DOKłADNIEJ WYPADAłOBY TE OBJAWY PSYCHICZNE NAZWAć OBJAWAMI NIżSZEGO RZęDU, KTóRYCH PRZEBIEG NOSZąC NA SOBIE CECHę KONIECZNą, ODBYWA SIę NAWET NIERAZ BEZ WSPółUDZIAłU śWIADOMOśCI. DO TAKICH OBJAWóW NALEżY PRZEDEWSZYSTKIEM ELEMENTARNE CZUCIE ZMYSłOWE, DALEJ WSZELKIE ZMYSłOWE UCZUCIA I MECHANICZNE ODRUCHY, DALEJ ODNOSZENIE CZUCIA NA ZEWNąTRZ I LOKALIZACYJA, A WRESZCIE ODTWARZANIE SIę WYOBRAżEń I KOJARZENIA SIę TYCHżE W GRUPY. TO WSZYSTKO Są OBJAWY PSYCHICZNE NIżSZEGO RZęDU, KTóRE JUż I U ZWIERZąT NAPOTYKAMY. NATOMIAST SAMA JUż śWIADOMOśD SIEBIE, CZYLI SAMO-WIEDZA BęDąCA WNIKANIEM WE WłASNE DUCHOWE PROCESA, DALEJ ZALEżNE OD ROZBUDZENIA SIę TEJ SAMOWIEDZY TWORZENIE POJęD A WIęC WłADZE, KTóRE ŚNIADECKI NAZYWA „BACZNOśCIą" I „ODRYWANIEM", NARESZCIE MOWA ARTYKUłOWANA, TO WSZYSTKO Są JUż OBJAWY PSYCHICZNE, KTóREBY WYPADAłO NAZWAD OBJAWAMI MYśLENIA, CZYLI OBJAWAMI WYżSZEGO RZęDU. TYMCZASEM ŚNIADECKI ZALICZA JESZCZE śWIADOMOść I POJęCIE DO OBJAWóW NIżSZEGO RZęDU, A DO WYżSZYCH ZALICZA DOPIERO DZIAłANIA ROZUMU BęDąCE STOSOWANIEM I WIąZANIEM NABYTYCH I Z CZUCIA WYROBIONYCH POJęD. Nie zwrócił ŚNIADECKI WIDOCZNIE UWAGI NA Tę OKOLICZNOśD, żE SAMO UTWORZENIE POJęCIA WYMAGA JUż PORóWNANIA I ZESTAWIENIA ZAWARTYCH W DUCHU MATERYJAłóW I żE JUż ABSTRAKCYJA JEST WłAśCIWIE TAKIEM ZESTAWIENIEM I PORóWNANIEM A WIęC DZIAłANIEM ROZUMU; WYNIKłO ZTąD NIEDOKłADNE POD NIEKTóREMI WZGLęDAMI POJęCIE NATURY I PROCESóW MYśLENIA. Pamiętając o tych dwuch słabych stronach filozofii ludzkiego umysłu, znajdziemy w niej wiele bardzo ważnych i cie 271 kawych spostrzeżeń. Przypatrzmyż się najpierwej nauce o tak zwanych niższych władzach. Już we wstępie nazwał ŚNIADECKI CZUCIE PIERWSZYM AKTEM POBUDZONEGO DO DZIAłANIA UMYSłU, W KTóRYM ZAWARTE JEST PRZEśWIADCZENIE O BYCIE CIAł PORUSZAJąCYCH ZMYSłY I O BYCIE DUSZY, JAKO ISTOTY CZUJąCEJ. SKUTEK TEGO PIERWSZEGO AKTU UMYSłOWEGO NAZWAł TAM POJęCIEM (NOTIO), CZUCIE ZAś SAMO, FENOMENEM ZMYSłOWYM, KTóRY SIę DOWODZIć NIE MOżE. UZNAJąC CZUCIE ZA PIERWSZY AKT UMYSłOWY NIE PRZESąDZA ON JEDNAK CZEM JEST TO CZUCIE W ISTOCIE SWEJ, ALE NAZYWAJąC TO NIEDOśCIGłą DLA NAS TAJEMNICą POTęPIA WSZYSTKIE ZARóWNO TEORYJE TłUMACZąCE NAM JEGO ISTOTę. ZDANIEM ŚNIADECKIEGO, NIE ULEGA TYLKO WąTPLIWOśCI, żE CZUCIE JEST DZIAłANIEM, DO KTóREGO OBUDZENIA POTRZEBA RZECZY ZEWNęTRZNYCH, ALBOWIEM BEZ NICH CZUCIE JEST WłADZą NIE DZIA-łAJąCą, W TEM WIęC ZNACZENIU STAWIA SNIADECKI zasadę, że bez rzeczy zewnętrznych nie masz wrażeń zmysłowych a bez wrażeń zmysłowych nie masz pojęć i myśli 1). Warunkiem czucia jest zmysłowość, dla tego też ŚNIADECKI CHCąC POZNAć WłAśCIWY CHARAKTER CZUCIA, ZASTANAWIA SIę NAD DZIAłANIEM ORGANóW ZMYSłOWYCH I DOCHODZI DO PRZEKONANIA, żE ZMYSłOWOść JESTTO „NAłóG DłUGIEM ćWICZENIEM ORGANóW NABYTY, KTóRY Z ROSNąCYM CZłOWIEKIEM SIę ROZWIJA I DOSKONALI A Z UPADAJąCYM I GASNąCYM SłABNIE I GINIE"2). UWAGI ŚNIADECKIEGO NAD DZIAłANIEM ZMYSłóW I ZALEżNOśCIą CZUCIA OD ZMYSłOWOśCI Są DOSYć POBIEżNE I OGóLNIKOWE, CO ZRESZTą TłUMACZY SIę NIZKIM STANEM óWCZESNYCH BADAń PSYCHOLOGICZNYCH. GłóWNA JEDNAK MYśL JEGO TJ. Iż ZMYSłOWOść NIE JEST CZEMś OD PIERWSZEJ CHWILI W CZłOWIEKU WYROBIONEM, ALE żE STOPNIOWO KSZTAłCI SIę I ROZWIJA, JEST MYśLą, KTóRą DZISIEJSZA PSYCHOLOGIJA W ZUPEłNOśCI SPRAWDZIłA. DALSZą CECHę CZUCIA WIDZI SNIADECKI W tem, iż jest ono czynnością konieczną, czyli że jest skutkiem wy 1) P. roz. IV. str. 224. 2) Tamże str. 215. 272 musu od naszej woli niezależnym 1). Pomimo tego jednak czucie może być nieraz złudne, aby więc mogło stad się pojmowaniem, musi być nie tylko długiem ćwiczeniem wyrabiane, ale także poprawiane i utwierdzane przez czucie innych zmysłów, lub przez rozum; czucie jest tem pewniejsze, im przez więcej zmysłów rzeez się objawia 2). Oprócz czucia rzeczy zewnętrznych odróżnia jeszcze ŚNIADECKI czucie wywoływane stanami naszego własnego organizmu. Czucie takie nazywa on czuciem wewnętrznem i utrzymuje, że nie znamy zmysłu, zapomocą którego to czucie udziela się duszy; wiemy tylko, iż wypływa ono z działania naszych organów na umysł i umysłu na organa. Czucie wewnętrzne jest albo czuciem potrzeb do utrzymania bytu nieodzownych, albo też jest wypadkiem charakteru, namiętności itd.; wszystkie takie czucia przeradzają się w żądze, które będąc pobudkami woli są przedmiotem badań dla filozofii moralnej. Taką jest nauka ŚNIADECKIEGO O czuciu rozwinięta z wielką wstrzemięźliwością; woli on przyznać się do niewiadomości, aniżeli stawiać teoryje nie poparte faktami; to też i w rozwijaniu zagadnień przeważa wszędzie sposób opisowy nad badawczy. Pomimo tego jednak spotkać się tutaj można z niejednym nowym poglądem. Teoryja działania zmysłów, pojęcie czucia jako działania spowodowanego podrażnieniem nerwowem, odpowiadają ustalonym już dzisiaj i przyjętym przez naukę pewnikom. Odróżnienie tylko czucia zmysłowego zewnętrznego od wewnętrznego nieda się już dzisiaj usprawiedliwić, albowiem oba rodzaje czucia należą do tych samych objawów, tylko że przyczyny pierwszego leżą zewnątrz organizmu a drugiego w samym organizmie. Że zaś pierwszy rodzaj jest wyraźniejszy od drugiego, to przyczyn tego trzeba szukać właśnie w tem, co ŚNIADECKI nałogiem i ćwiczeniem organów nazywa. Nie mniej ze stanowiska dzisiejszej nauki musimy przyznać, że pojęcie czucia jest u ŚNIA 1) P. roz. IV. str. 223. 2) Tamże. 273 DECKIEGO WZIęTE ZA OBSZERNIE. NIE ODRóżNIA ON CZUCIA ZMYSłOWEGO, KTóRA MA ZAWSZE PEWNą JAKOśCIOWą CECHę STOSOWNIE DO ORGANU CZUCIE OBUDZAJąCEGO, OD UCZUCIA PRZYKREGO LUB PRZYJEMNEGO, BęDąCEGO WYRAZEM ZASZłEJ W NASZEM WNęTRZU ZMIANY. NIEODRó-żNIA RóWNIEż ŚNIADECKI CZUCIA OD WRAżEń ZMYSłOWYCH ZLOKALIZOWANYCH A NIE MNIEJ FAłSZYWIE ZESTAWIA CZUCIE Z POJMOWANIEM PERCEPTIO I Z POJęCIEM NOTIO. WPRAWDZIE WYRAZ POJęCIE NIE JEST TU UżYTY W ZWYKłEM ZNACZENIU' NIEMIECKIEGO BEGRIFF, ALE ZAWSZE FAłSZYWEM JEST WPROWADZENIE POJMOWANIA W BEZPOśREDNI ZWIąZEK Z CZUCIEM, POJęCIE BOWIEM JEST WYNIKIEM ZłOżONEGO BARDZO łAńCUCHA PROCESóW, W KTóRYM CZUCIE ZMYSłOWE PIERWSZEM TYLKO, MIMO żE NAJWAżNIEJSZEM, JEST OGNIWEM. Władza czucia dostarczająca umysłowi materyjałów poznawania byłaby jednak sama dla siebie niczem, gdyby umysł nie posiadał nadto władz zatrzymywania i ustalania w swem wnętrzu nabytych materyjałów i łączenia ich w ogólniejsze całości. Opisaniem tych właśnie władz zajmuje sie ŚNIADECKI W NASTęPNYCH ROZDZIAłACH PIERWSZEJ CZęśCI. W drugim rozdziale opisuje nasz uczony władzę baczności czyli uwagi. Jestto władza dająca możność puszczania mimo siebie jednych pierwiastków a zatrzymania drugich. Daje się ona skupić i dzielić i jest aktem wolnym umysłu, gdy czucie jest koniecznym 1). Baczność ta czyli uwaga jest poprostu niczem innem tylko świadomością własnych stanów i procesów psychicznych, działanie jej zaś nie zawsze jest aktem wolnym, jak to mniema ŚNIADECKI, GDYż CZęSTOKROć ZATRZYMANIE LUB WYDALENIE Z NASZEJ śWIADOMOśCI OBJAWóW PSYCHICZNYCH NAJZUPEłNIEJ OD NASZEJ WOLI NIE ZALEżY. Uwaga zatrzymuje zatem, wyłącza lub oddala materyjały i pierwiastki naszych poznawali, trzecia zaś władza odrywania czyli abstrakcyi dopatruje się w tych pierwiastkach cech wspól 1) Fil. um. 1. P. r. IV. str. 235. 35 274 nych lub różnych a więc łączy je w większe ogólniejsze całości lub je rozdziela. Abstrakcyja jest zatem uwagą własności wspólnych i powszechnych i jest siłą upowszechniającą, tak wolną jak baczność 1) „We wszystkich rzeczach stworzonych" pisze. ŚNIADECKI na str. 258 „własności wspólne i powszechne są pomięszane ze szczególnemi, człowiek zaś ma w sobie władzę uważać jedne bez uważania drugich, a oddzielając jedne od drugich tworzy sobie pojęcia rzeczy, których materyjały są w stworzeniach świata a fundament w konstytucyi duszy, która te pojęcia znaczy i nazywa; nazwisko wyraża wyrobek działania, które się odbyło i przeszło, ale które zostało w słowie; więc w słowie dobrze zrozumianem mieści się cały byt pojęcia powszechnego. Zgoła w użyciu mowy ludzkiej dzieje się to samo co w algebrze, gdzie ustanowiwszy znaki i dobrze je zrozumiawszy i niemi naznaczywszy rzeczy wszystkie zatrudnienia umysłu odbywają się i kończą na znakach". Ze słów tych widzimy, że ŚNIADECKI W poglądach swoich na istotę i wartość pojęcia, staje pośrodku między nominalizmem a realizmem przyznając, że materyjały pojęć mają byt w rzeczach a ich fundament leży w naturze umysłu. Jeżeli zważymy tutaj zdanie ŚNIADECKIEGO O fenomenach powszechnych, to pokaże się, że pojęcie jest poprostu wyrazem takiego ze szczególnych wypadków siłą abstrakcyi i wydobytego fenomenu powszechnego. Abstrakcyja zaś w tem znaczeniu nie jest niczem innem tylko władzą myślenia i powinnaby się liczyć, jak to już poprzednio wspomniałem, do wyższych władz umysłu. Ważne są uwagi ŚNIADECKIEGO O związku pojęć, z mową czyli słowami. Jakkolwiek nie zastanawia on się dokładnie nad psychologicznym procesem tworzenia się pojęć to jednak wygłasza tak tutej, jakoteż i w piątym rozdziale wiele trafnych spostrzeżeń o naturze mowy i jej stosunku do myśli. 1) Fil. 1. urn. P. roz. IV. str: 267. 275 Jakie znaczenie przywięzywał ŚNIADECKI do języka, o tem przekonaliśmy się już w trzecim rozdziale naszej pracy 1): Dla niego język to wynik życia narodów, odźwierciadlający wszystkie wpływy, które na naród działały. To przeświadczenie o wielkiej ważności języka ztąd pochodzi, iż ŚNIADE-CKI nieodróżniał mowy od myślenia, pojęcia od słowa. Pojmując pojęcie jako skutek działania władzy abstrakcyi zrozumiał, że bez sposobu ustalenia i uzmysłowienia tego skutku, czyli przemienienia go na czucie zmysłowe onby istnieć nie mógł-ŚNIADECKI przyznaje się do ogólnie wówczas już uznanego zdania, że język powstał z konieczności uzmysłowienia działań umysłowych. Mówiąc o języku przypuszcza ŚNIADECKI, iż budowa pierwiastkowych słów zawisła od upodobania, ich zaś artykula-cyja od organów głosowych. W tym względzie pytanie nie jest jeszcze przez naukę ostatecznie rozwiązane, zdaje się jednak, że i. budowa słów pierwiastkowych nie była wypływem dowolności, ale zależała od pewnych praw psychologicznych i fizyologicznych. Uwagi ŚNIADECKIEGO O języku zadziwiają nieraz swoją trafnością. Szczególnie zajmujące są uwagi nad przyczyną błę dów w rozumowaniu wynikających ze źle zrozumianych słów, dalej uwagi nad niemożliwością powszechnego filozoficznego ję zyka, gdyż język będąc zmysłową szatą myślenia nie może się wyzbyć indywidualnych cech narodowych.    Czwartą władzą umysłu jest pamięć, ona to zatrzymuje, chowa i przywodzi w potrzebie już nabyte pojęcia i wyrobki umysłu i jest pamięcią niższego i wyższego rzędu, pamięcią czysto mechaniczną i rozumową 2). Pamięć połączona z abs-trakcyją dają nam pojęcie czasu. Pamięć pracuje według praw nawijania się i kojarzenia pojęć, które to objawy rozbiera ŚNIA-DECKI w ostatnim szóstym rozdziale, a idąc w tej mierze rozbiorami HUMA dochodzi do przekonania, że umysł łudzki jest 1) Patrz, wyżej str. 144 i dalsze, 2) P. roz. IV. str. 284, 276 istotą bezprzestannie czynną. Te są cztery siły przysposabiające pierwiastki poznawania dla rozumu. Rzeczy działając na zmysły wpływają na powstanie pierwszego aktu umysłowego tj. czucia, baczność zatrzymuje lub oddala materyjał czucia, ab-strakcyja porządkuje je w pewne ogólne całości, uzmysłowione w słowach, pamięć zaś zatrzymuje je w duchu lub wywoływa według zasad kojarzenia się pojęć. Między władzami wyższego rzędu zajmuje u ŚNIADECKIEGO PIERWSZE MIEJSCE ROZUM (RATIO), JEMU POśWIęCONY JEST PIERWSZY ROZDZIAł W DRUGIEJ CZęśCI. Materyjałem dla rozumu są rozsypane w umyśle pojęcia, które rozum zbliża lub oddala, stosuje i wiąże „żeby z nich powstała umysłowa budowa zdań, twierdzeń i wniosków a z tych budowa nauk i wiadomości ludzkich 1). „Sile umysłowej to wszystko wykonywającej usługują wszystkie wyliczone dotąd władze, które może są tylko pierwiastkami albo odnogami rozumu" 2). Dodatek ten jest bardzo ważny, gdyż wskazuje nam, że ŚNIADECKI CZUł WIDOCZNIE POTRZEBę WYTłUMACZENIA DZIAłAń UMYSłU Z JEDNEJ WłADZY I Z JEDNEJ ZASADY; JASNY UMYSł JEGO NIE MóGł POGODZIć RóżNORODNOśCI WłADZ Z JEDNOLITOśCIą żYCIA DUCHOWEGO I TYLKO BRAK UMIEJęTNYCH DANYCH NAKAZYWAł MU WSTRZEMIęźLIWOść. Zdanie swoje w tej mierze objawił nasz uczony najwyraźniej w dokończeniu do fil. ludzkiego umysłu, o czem dalej będzie mowa. Charakterystyczną więc cechą działań rozumu jest według ŚNIADECKIEGO łąCZENIE I ROZDZIELANIE POJęć, CZYLI, MóWIąC JęZYKIEM LOGIKI, SąDZENIE. TAKIE OKREśLENIE DZIAłAń ROZUMU JEST, JAK TO POPRZEDNIO WSPOMNIAłEM, ZA CIASNE, GDYż DZIAłANIE ROZUMU OBJAWIA SIę JUż PRZY TWORZENIU POJęć UZMYSłOWIONYCH W SłOWACH: Uż UTWORZENIE POJęCIA WYMAGA ODRóżNIENIA WE WRAżENIACH 1) P. roz. IV. str. 322. 2) Tamże. 278 czynników czyli fenomenów stałych, powszechnych, od szczegółowych, a więc jest już sądem. W sile rozumu odróżnia Śniadecki refleksyję i dociekania czyli rozwagę pojęć I upatrywanie między niemi zgody lub niezgody, w działaniach zaś rozumu odróżnia sądzenie czyli upatrywanie stosunków między pojęciami od dowodzenia i wnios-kowania, które jest znowu wiązaniem czyli wyszukiwaniem związków między zdaniami i twierdzeniami. W dowodzeniu zaś i wnioskowaniu odróżnia dalej jeszcze wnioskowanie a priori i a pesteriori 1)..,Jeżeli ze zdania ogólnego wywodzę zdania szczególne, w takim razie postępuję a priori, jeżeli zaś ze skutków wyprowadzam przyczynę, albo ze zdań szczególnych wyprowadzani ogólne, rozumuję a posteriori. Pierwszy sposób nazwano także sposobem syntetycznym, drugi analitycznym. Śniadecki jednak wyrazom tym przyznaje tylko w matematyce pewne znaczenie 2). To są sposoby, według których rozum działa. Ale pytanie zachodzi teraz, od czego rozum rozpoczyna, na czem opiera swoje działania i w jaki sposób na tej drodze dochodzi do poznana prawdy i wytworzenia wiedzy umiejętnej ? Już we wstępie wykazał SSIADKCKI, ze są zdania i twierdzenia będące wyrazem czyli abstrakcyją z faktów i fenomenów bezpośrednio oczywistych, konstytucyją władz i działań umysłu wskazanych; zdania takie i sądy nie potrzebują dowodu, one czują się niejako: Że kamień nie podparty spada, tego dowodzić nie potrzeba, bo to jest zdanie będące wyrazem oczywistego faktu; że świat istnieje i że my istniejemy, to są również zdania niepotrzebujące dowodu, bo już naturą czucia jako pierwszego aktu umysłowego wskazane. Otóż od takich zdań niepotrzebujących dowodu, bo będących wyrazem oczywistych faktów, rozum rozpoczyna, na nich opiera się, i z nich dopiero 1) Zob. str. 324 2) Zob. wyżej str. 97. 278 przez dalsze sądzenie, wnioskowanie i dowodzenie dochodzi do zdań nowych. Tutaj postępuje albo a priori wywodząc ze zdań powszechnych szczególne, albo a posteriori wywodząc ze szczególnych powszechne 1). Istotnym przy takich działaniach rozumu instrumentem jest język albo system znaków będących uzmysłowieniem pojęć. ,,Rzetelny" więc obraz myślenia tak sobie ŚNIADECKI wystawia: „W całym świecie poznawań ludzkich zachodzą fenomena zmysłowe i umysłowe, tudzież ich stosunki, to jest rzeczy i myśli. Rzeczy pojedyncze świata przerabia abstrakcyja na pojęcia powszechne a zatem na myśli naznaczone słowami, więc przez to świat zmysłowy zamienił się takie na myśli a myśli na słowa i czem w początku były dla umysłu zmysły w uwadze świata materyjalnego, tem są teraz słowa dla rozumu. Więc w ten sposób wszystko przy-wiodło się do mowy. A źe słowa mają swoje znaczenia i fundament w rzeczach świata, więc żeby to znaczenie zgłębić i wydoskonalić a zatem rozprzestrzenić pole nowych związków i stosunków, udajemy się do fenomenów świata czyli do doświadozenia i obserwacyi, ażeby coraz więcej widząc w rzeczach, można coraz więoej widzieć i rozumieć przez słowa 2). Z poglądu tego wyprowadza ŚNIADECKI wniosek, że mylą się tak ci, którzy wszystko zasadzają na języku (KONDYLLAK i szkoła francuzka) jak otóż i ci, którzy zasadzają wszystko na działaniu rozumu bez pomocy i nawet niezawiśle od obserwacyi (filozofowie niemieccy). „W myśleniu więc wszystko się obraca na mowie, a że ta siła rozumu, żeby coraz więcej widziała i rozumiała w mowie, śledzi, dochodzi i zgłębia rzeczy i fenomena , które są początkiem i fundamentem mowy; a zatem 1) Zob. str. 410. P. roz. IV. 2) Tamie str. 330-331. 279 obserwacyje i doświadczenia jak były zaczęciem tak są i być powinny nieodstępną pomocą działań rozumowych" 1). Teraz dopiero na zasadzie przytoczonych tutaj słów możemy wytworzyć sobie właściwe wyobrażenie o poglądach ŚNIADECKIEGO NA STOSUNEK ROZUMOWANIA DO DOśWIADCZENIA I MOżEMY WYJAśNIć POZORNE W JEGO DAWNIEJSZYCH PRACACH SPRZECZNOśCI. ŻE UCZONY NASZ PRZENIóSł OSTATECZNIE ROZUMOWANIE NAD DOśWIADCZENIE O TEM PRZEKONALIśMY SIę JUż PRZY ROZBIORZE ROZPRAWY O ROZUMOWANIU RACHUNKOWEM 2). WE FILOZOFII UMYSłU LUDZKIEGO, BęDąCEJ OSTATECZNą JEGO FILOZOFICZNą TEORYJą, POSTAWIł ON TAKżE DZIAłANIA ROZUMU NA PIERWSZEM MIEJSCU A NAWET PRZYPUSZCZAł, żE WSZYSTKIE INNE WłADZE Są TYLKO ODNOGAMI ROZUMU. NIC WIęC DZIWNEGO żE ŚNIADECKI POWSTAWAł NA KONDYLLAKA, który „szedł za mniemaniem, że działania umysłowe są materyjalnem wywieraniem czucia" 3). Gdyż pojmując nawet czucie jako działanie, był raczej skłonny do uważania władzy czucia za odnogę władzy rozumu. Z drugiej jednak strony pojmiemy teraz, że ŚNIADECKI MóGł TAKżE W ROZPRAWIE O PISMACH KLASYCZNYCH I ROMANTYCZNYCH NARZEKAć, żE LUDZIE TAK PRęDKO PORZUCILI OBSERWACYJE I DOśWIADCZENIE I „Tę OD LOKKA dowiedzioną ustawę, że wszystkie poznawania nasze biorą początek od zmysłów"4). Pojmując bowiem czucie jako pierwszy akt umysłu pobudzonego do działania przez zmysły, nie wyobrażał sobie działań rozumu bez poprzednich aktów czucia, tem bardziej, że stopniowo dopiero świat zmysłowy czucia zmienia się na świat umysłowy słów i myśli. Jakkolwiek więc działania rozumu stoją najwyżej w rozwoju umysłu, to jednak bez czucia a więc bez zmysłów nie byłoby poznawania. 1) P. roz. IV. str. 332. 2) Patrz wyżej str. 107 i 108. 3) Tamże str. 168. 4) Tamże. 280 Niemniej możemy teraz zrozumieć pojęcie stosunku doświadczenia do rozumowania: Myśli i słowa są światem umysłowym, który ma jednak fundament swój w rzeczach świata a więc jeżeli go oderwiemy od tego fundamentu, to w takim razie traci świat umysłowy podstawę bytu a rozum podstawę działania. Świat pojęć i myśli musi być nieustannie zasycany przez coraz to nowy materyjał pochodzący od czucia, jeżeli zatem w rozumowaniu założymy wszystko na języku lub na częstych działaniach rozumu nie starając się należycie rozszerzyć i zgłębić znaczenia słów przy pomocy zmysłowego czucia czyli doświadczenia, to w takim razie działanie rozumu musi słabnąć albo krzywić się. Stosunek doświadczenia do rozumowania jest poprostu ten, iż rozumowanie czyli łączenie pojęć i zdań, jako tworów umysłowych będąc jedynym sposobem dojścia do wiedzy, opiera się i posiłkuje doświadczeniem, zgłębia rzeczy i fenomena, które są początkiem mowy i pojęć i dochodzi fenomenów powsze-nyeh będących przyczyną całej rozmaitości zjawisk szczegółowych. Można więc przyznać pierwszeństwo rozumowaniu, można nie zadowolić się prostem tylko gromadzeniem faktów a pomimo tego utrzymywać, że poznawania nasze biorą początek od zmysłów i że rozumowanie bez pomocy doświadczenia obejść się nie może. Teraz zrozumiemy także, dlaczego ŚNIADECKI PRZYPUSZCZAł DWA POCZąTKI POZNAWANIA LUDZKIEGO TJ. WRAżENIA ZMYSłOWE I DZIAłANIA ROZUMU, Z „KTóRYCH PIERWSZY POCHODZI OD RZECZY A DRUGI JEST W NAS*. CZUCIE I WRAżENIA ZMYSłOWE POWSTAJą POD WPłYWEM DZIAłANIA RZECZY; Z TEGO ZMYSłOWEGO MATERYJAłU WłADZE UMYSłU TWORZą MATERYJAł UMYSłOWY A ROZUM DOPIERO PRZERABIA TEN MATERYJAł WE WIEDZę. CZUCIE JAKO SKUTEK DZIAłANIA ZMYSłóW CZYLI RZECZY, TO PIERWSZY POCZąTEK, TO MATERYJAł POCHODZąCY OD RZECZY; WRAżENIA I POJęCIA UROBIONE PRZEZ NIżSZE WłADZE UMYSłU, TO DRUGI POCZąTEK, TO MATERYJAł W NAS BęDąCY. DążENIEM I PRZEWODNIą MYśLą ŚNIADECKIEGO JEST WYKAZANIE śCISłEGO ZWIą 281 zku między wrażeniem zmysłowem, fenomenem i doświadczeniem a pojęciem, słowem i rozumowaniem. Pojęcie jest wprawdzie utworem czysto umysłowym, ale utworem mającym źródło swoje w powszechnym charakterze pewnych fenomenów. Łączenie więc pojęć w stosunki jest łączeniem i wprowadzaniem w stosunek powszechnych fenomenów, lecz dlatego włas'nie tak samo, jak pojęcie wypływa z fenomenu powszechnego, tak samo rozumowanie musi wypływać, musi zasilać się u doświadczenia. Uznaje więc ŚNIADECKI ROZUMOWANIE PODOBNIE JAK KANT i spekulacyjna filozofija, ale wniknąwszy w naturę działań umysłu, przekonał się, że pewność rozumowania nie zasadza się na wrodzonych pojęciach, choćby te pojęcia były nawet formami tylko, jak u KANTA, ale na działaniu władz umysłowych stałem i jednostajnem i na odnoszeniu wszelkich wyników rozumowania do ich pierwszej przyczyny, to jest do fenomenów powszechnych. W jakiż sposób tworzy umysł na tej drodze rozmaite umiejętności, jak dochodzi w nich do poznania prawdy ? Roz-biorowi tego pytania poświęca ŚNIADECKI OSOBNY USTęP W ROZDZIALE O ROZUMIE. Prawdę określa ŚNIADECKI W NASTęPUJąCY SPOSóB: „KIEDY W SąDZIE I W ZDANIU NAZWISKA ZłąCZONE LUB ROZłąCZONE ZGADZAJą SIę Z POJęCIAMI A POJęCIA Z RZECZAMI I FENOMENAMI, POWSTAJE ZTąD PRAWDA, JAKO WYROBEK ROZUMU I CEL, DO KTóREGO ROZUM W SWOJEM DZIAłANIU DążY" 1) UCZONY NASZ STAJE ZATEM PO STRONIE TYCH MYśLICIELI, KTóRZY PRAWDę ZASADZAJą NIE NA ZGODZIE MYśLI SAMEJ Z SOBą, ALE NA JEJ ZGODZIE Z RZECZYWISTOśCIą. NIE PRZYPUSZCZAJąC JEDNAK MOżNOśCI POZNANIA ISTOTY RZECZY, OPIERA ON PRAWDę ALBO TYLKO NA ZGODZIE POJęCIA Z FENOMENALNą RZECZYWISTOśCIą, ALBO NA DOBRZE UPATRZONYM ZWIąZKU STOSUNKóW I ZDAń BęDąCYCH WYRAZEM TEJżE RZECZYWISTOśCI. TU JEDNAK DWA WYPADKI Są MOżLIWE. ISTNIEJą BOWIEM WEDłUG ŚNIADECKIEGO JEDNE FAKTA WSKAZA 1) Fil. um. I. P, roz. IV. str. 333. 36 282 ne wprost konstytucyją władz umysłowych i wynikające z nich zdania i stosunki oczywiste i konieczne, inne zaś znowu fakta, zdania i stosunki są wypadkowe i różnym warunkom podległe, „z czego wynika,; że jedne związki mogą być proste, jasne i niezawodne a drugie zawiłe i wątpliwe. Rodzi się ztąd dwojaki stan rozumu w dochodzeniu prawdy: stan pewności, zależący na czystym i oczywistym widoku związków koniecznych, z którego wynika umiejętność i stan niepewności, kiedy umysł warunkami opisany wacha się między przypadkami i przystaje na to, co mu się wydaje do prawdy podobniejsze, zkąd się rodzi mniemanie albo opinija i większe lub mniejsze podobieństwo do prawdy" 1). Rozważając dokładniej poruszone tutaj myśli, nasuwają się nam niektóre ważne uwagi i spostrzeżenia: Filozofija idealistyczna rozumująca z pojęć przyjętych a priori nie może opierać prawdy na czem innem, jak tylko na zgodzie wszystkich umysłowych działań człowieka z temi pojęciami. Według niej prawdziwym może być tylko taki stosunek zdań i myśli, który się da wyprowadzić z treści pojęć wrodzonych a tylko takie doświadczenie dla poznania prawdy przydatne, które można podporządkować pod te pojęcia. Nawet KANT przyjąwszy formalne pojęcia zawarte a priori w umyśle przypuścił możliwość wyprowadzenia z nich nowych zdań i stosunków i nazywał takie zdania wiedzą jedynie pewną i konieczną, a doświadczeniu przypisywał wartość o tyle tylko, o ile da się ono zespolić z taką z umysłu wprost wyprowadzoną wiedzą. ŚNIADECKI stojąc na stanowisku rozumowania z faktów nie mógł przystać na kryteryjum filozofii rozumującej z pojęć i dlatego zwalczał u KANTA jego formy umysłowe a priori, nazywając je fałszywą hypotezą. Jakież więc mógł on uznać kryteryjum prawdy ? W badaniach umiejętnych pojmował ŚNIADECKI jeden tylko początek tj. od faktów czyli od fenomenów. Niepodobna mu było 1) Fil. urn. 1. P. roz. IV. str. 334. 283 jednak oprzeć prawdy na zgodności myśli z każdą fenomenalną rzeczywistością zmysłami doświadczoną. Gruby empiryzm taki dla matematyka nigdy nie mógł wystarczyć. Fenomena są nieraz zawiłe, złudne i różnorodne a jedno doświadczenie sprzeczne z drugiem. Dlatego już w rozprawach o KOPERNIKU i o rachunku losów zaznaczył ŚNIADECKI właściwe sobie stanowisko co do kryteryjum prawdy. Już z obu tych rozpraw wiemy, że zasada umiejętna, aby była prawdziwą, musi być przedewszystkiem wyrazem fenomenu powszechnego tj. musi zgadzać się nie z jednem szczegółowem zjawiskiem, ale odpowiadać objawiającej się w pewnych grupach zjawisk jednostajności. Nie dosyć na tem trudność zestawienia i porównania wszystkich zjawisk szczegółowych mogłaby i tak zostawić badacza w niepewności, doświadczenie choćby najwszechstronniejsze nie wystarczy, aby zasadzie umiejętnej nadać cechę zupełnej pewności; do tego potrzeba jeszcze rozumowo dowieść, że bez niej jako wyrażającej pewien powszechny fenomen, byt szczegółowych zjawisk byłby niepodobny. Tego rodzaju poglądy wypowiedziane już nieraz poprzednio zformułował ŚNIADECKI ostatecznie we filozofii ludzkiego umysłu. Położył tu największy nacisk na zasadę swoją, iż widzi cel badań umiejętnych, w wyszukiwaniu fenomenów powszechnych, z których współdziałania wynikają fenomena szczególne. Jeżeli badacz wytłumaczy fenomena szczególne z fenomenów powszechnych jako przyczyn i jeżeli na odwrót wykaże istnienie tych ostatnich w tamtych pierwszych, wtedy poznał prawdę, wtedy związek i stosunek jego pojęć wyraża związki i stosunki rzeczywiste, jego umysł wykrył i zrozu" miał występującą w pewnych fenomenach jednostajność, zrozumiał także przyczyny różnorodności i jest zaspokojony. Kryteryjum prawdy ŚNIADECKIEGO rozszerzone do wiedzy ludzkiej w ogólności, moglibyśmy w następujący sposób zfor-mułować: Jeżeli rozum doszedł do pewnośei, że zasada ogólna, którą wykrył na drodze doświadczenia i porównawczego zastanawiania się nad szczegółami, jest koniecznym warunkiem bytu, w świecie zmysłowym dla szczegółów objawiających się 284 zmysłowości a w świecie umysłowym dla szczegółów występujących w świadomości i w życiu umysłowem człowieka i społeczeństwa, wtedy rozum poznał prawdę. Ale czemżeż są objawiające się duchowi szczegóły, czem jest szczegółowe zjawisko czyli fenomen ? Fenomen jest albo wrażeniem zmysło-wem na zewnątrz odniesionem, albo też wewnętrznym procesem duchowym przez świadomość uchwyconym. Mając tu na względzie głównie rzeczywistość zewnętrzną idźmy dalej. Czem-żeż jest wrażenie zmysłowe? Jest wypływem czucia. A czucie jest według ŚNIADECKIEGO PIERWSZYM AKTEM POBUDZONEGO DO DZIAłANIA UMYSłU, PRAWDA, żE AKTEM KONIECZNYM, ALE ZAWSZE OD KONSTYTUCYI UMYSłU ZALEżNYM, W KTóRYM MIEśCI SIę ODRAZU BYT CIAł I BYT NASZ. SZUKAJąC WIęC POJęć, KTóREBY MOGłY BYć WYRAZEM PRZYCZYN BYTU I SAMEGOż BYTU, CZYLI SZUKAJąC ZWIąZKU MIęDZY POJęCIEM A FENOMENEM, SZUKAMY WłAśCIWIE ZWIąZKU MIęDZY POJęCIEM A CZUCIEM, A WIęC MIęDZY DWOMA AKTAMI UMYSłOWEMI I żąDAMY, ABY OGóLNOść POJęCIA ODPOWIADAłA KONIECZNEJ JEDNO-STAJNOśCI W CZUCIU, ABY OGóLNA ZASADA POKAZAłA SIę WARUNKIEM BYTU DLA PEWNYCH WRAżEń. OSTATECZNIE ZATEM, KTO TAK POJął NATURę CZUCIA, JAK ŚNIADECKI, TEN WłAśCIWIE PRZENIóSł KRYTERYJUM PRAWDY Z ZEWNąTRZ śWIATA DO UMYSłU. Pomimo tego jednak widoczną jest na pierwszy rzut oka różnica między takim kierunkiem filozoficznym a filozo-fiją rozumującą z pojęć. Filozofija, której ślady spotykamy u ŚNIADECKIEGO, BęDZIE BARDZO NATURALNIE ZASADZAłA PRAWDę NIE NA ZGODZIE TREśCI UMYSłU Z PEWNEMI WRODZONEMI POJęCIAMI, ALE NA ZGODZIE NASZYCH POJęć Z TEMI DZIAłANIAMI UMYSłU, KTóRE BęDąC PIERWOTNIE CZUCIEM POWTARZAJąCEM SIę POD PEWNEMI WARUNKAMI JEDNOSTAJNIE I PRAWIDłOWO, STAłY SIę MATERYJAłEM DLA POJęć I JAKO CZUCIE Są KONIECZNYM WYNIKIEM STOSUNKU UMYSłU DO RZECZY, I TO WYNIKIEM KONSTYTUCYJą UMYSłU WSKAZANYM. JEDNAKOWOż TAK SAMO, JAK CZUCIE NIE JEST MYśLą, TAK SAMO ZBIóR DOśWIADCZEń NIE JEST UMIEJęTNOśCIą. NARZęDZIEM PRZY DOCHODZENIU PRAWDY MOżE BYć TYLKO TA CZYNNOść UMYSłU, KTóRA PORóWNYWA I ZESTAWIA MATERYJAłY PRZEZ CZUCIE NABYTE A WIęC TYLKO ROZUMOWANIE, DOśWIADCZENIE ZAś TYLKO POMAGA ROZUMOWI. 285 W działaniach rozumu bowiem dwojaki może zajść wypadek. Albo fenomena, nad któremi rozum się zastanawia, będą tak proste i oczywiste, jednostajność i prawidłowość w nich występująca tak w oczy bijącą, że umysł odrazu dochodzi przy pomocy abstrakcyi do należytego ich pojęcia, albo też fenomena będą bardzo różnorodne i zawiłe tak, że umysł z trudnością odrywa to, co w nich jest powszechnem, od tego, co jest szcze-gółowem, czyli z trudnością wytwarza sobie należyte o nich pojęcia a wprowadzając je w związek z innemi, nieraz oddala się od rzeczywistości, czyli błądzi. Jeżeli fenomena są jasne, proste i naturą czucia wprost wskazane, wtedy rozum oderwawszy je od innych i wytworzywszy z nich pojęcia, operuje dalej temi pojęciami jako materyjałem umysłowym na podstawie własnych praw w naturze jego zawartych. Wtedy wszystkie ope-racyje rozumu, o ile tylko nie odstępują od powyższych praw, noszą na sobie cechę zupełnej pewności. Jeżeli zaś fenomena są złożone i zawiłe, to rozum odróżniając w nich z trudnością tylko to, co jest jednostajnem od tego, co jest zmiennem, tworzy fałszywe nieraz pojęcia; powstają ztąd mniemania, które pokazują się częstokroć w sprze-ności z rzeczywistością już poznaną i zbadaną. Wynika z tego, że w naukach opierających się na fenomenach prostych, oczywistych, naturą władz umysłowych wskazanych, rozum łatwiej sam sobie wystarcza, gdy tymczasem w naukach, których przedmiotem są fenomena zawiłe, rozum musi ciągle zasilać się doświadczeniem, czyli przy pomocy czucia zmysłowego musi uzupełniać i rozszerzać pojęcia z takich fenomenów wytworzone i rozpoznawać panujące między niemi związki i stosunki. Rozum więc najprędzej i najłatwiej dochodzi w tych naukach do pewności, w których operuje pojęciami wytworzonemi z faktów prostych i oczywistych. Naukami takiemi są przed innemi nauki matematyczne. Dlatego ŚNIADECKI CHCąC PRZEKONAć SIę W JAKIM STOSUNKU DO PRAWDY I PEWNOśCI ZNAJDUJą SIę RóżNE RODZAJE LUDZKICH BADAń I ROZUMOWAń I PRZECHODZąC W TYM CELU POSZCZEGóLNE DZIAłY WIADOMOśCI LUDZKICH, ROZPOCZYNA SłUSZNIE BARDZO 286 od nauk matematycznych. Filozofija matematyki w osobnym tutej rozwinięta ustępie, nie zawiera jednak nic prawie takiego, czegoby ŚNIADECKI NIE BYł JUż POPRZEDNIO W INNYCH WYPOWIEDZIAł ROZPRAWACH. NIEKTóRE MYśLI Są TAM MOżE NAWET JAśNIEJ I LEPIEJ ROZWINIęTE. Początek matematyki wywodzi ŚNIADECKI PODOBNIE JAK W ROZPR. O NAUK MAT. POCZąTKU Z FENOMENóW I FAKTóW. TAM POWIEDZIAł, żE ISTNIEJE „WłASNOść PO CAłEJ ROZRZUCONA NATURZE, WłASNOśCIą TAKą TO WIELKOść, KTóRą ROZUM ODRYWA OD RZECZY I JEJ ZWIąZKAMI OPERUJE. PIERWSZE GRUNTA MATEMATYKI Są TO SKUTKI O WIELKOśCI WYCIąGNIONE Z NATURY I DO NAJODLEGLEJSZEJ WYNIESIONE OGóLNOśCI"1). WE FILOZOFII LUDZKIEGO UMYSłU PISZE ZAś, żE „MATEMATYKA MA FUNDAMENTA SAMEJ SOBIE WłAśCIWE, JAKIEMI Są OPISY CZYLI DEFINICYJE ILOśCI, LINIJ, FIGUR ITD. JEDNE WYCIąGNIONE Z FENOMENóW śWIATA I OBSERWACYI, DRUGIE Z ZAłOżENIA 2). MATEMATYKA MA ZATEM źRóDłO SWOJE W RZECZACH śWIATA, A PONIEWAż RZECZY śWIATA POZNAJEMY TYLKO PRZEZ CZUCIE A WIęC W NATURZE I WłNśCIWOśCIACH CZUCIA, JASNYCH, PROSTYCH, KONIECZNYCH ; ROZUM WYTWORZYWSZY Z NICH NALEżYTE POJęCIA, OPERUJE DALEJ NA TAKIEJ PODSTAWIE, POMAGAJąC SOBIE ZMYSłOWEMI SPOSOBAMI RACHUNKU I RYSYNKU. Pogląd ŚNIADECKIEGO NA POCZąTKI MATEMATYKI PRZYPOMINA POD WIELOMA WZGLęDAMI POGLąDY LOCKA i NEWTONA a jest przeciwny LEIBNITZOWI. LEIBNITZ uważał prawdy matematyczne za wrodzone 3). LOCKE utrzymywał przeciwnie, że przychodzimy do pierwszych prawd matematycznych przy pomocy intuicyjnego poznania tj. że prawdy te wprost spostrzegamy i bez dowodu za pewne uznajemy. Było to właśnie zawsze cechą filozofii rozumującej z faktów, iż upatrywała początki wszystkich nauk choćby najbardziej umysłowych w rzeczywistości, podczas gdy idealiści 1) Zob. wyżej str. 61. 2) Fil. um. 1. P. r. IV. str. 335. 3) Zob. Baumann. Die Lehren von Raum Zeit u. Mathematik in der neur Phil. Iltes Bd. str, 13 i dalsze. Berlin 1869. 287 rozumujący z pojęć upatrywali początki nauk i zasadzali pewność tylko na wrodzonych pojęciach. ŚNIADECKI więc w sposobie pojmowania początków matematyki staje po stronie LOCKA, jednak jeżeli zważymy jego sposób pojmowania czucia, które będąc pierwszym aktem umysłowym wyraża nie istotę rzeczy ale nasz do nich stosunek wskazany konstytucyją umysłu, to ostatecznie tak wielkość jak i jej własności pokażą się zależnemi od konstytucyi umysłu. ŚNIADECKI widocznie potem wszystkiem, co już był napisał w poprzednich swoich rozprawach, nie widzi potrzeby powtarzania się i dła tego we filozofii umysłu ludzkiego zajmuje się głównie rozbiorem pojęcia tożsamości w matematyce i polemizuje z D. STEWAKTEM, który przeciwi się temu powszechnemu mniemaniu, że pewność i oczywistość prawd matematycznych opiera się na tożsamości 1). Uczony nasz zgadzając się tu znowu na zdanie LEIBNITZA, że cała matematyka opiera się na tożsamości, odróżnia jednak tożsamość wartości od tożsamości wyrazu i kombinacyi i dlatego sprzeciwia się zdaniu tych matematyków, którzy utrzymują, że wszystkie prawdy matematyczne zawierają się we formule a — a, gdyż tu jest tożsamość wartości i wyrazu 2). W matematyce wszystko zasadza się na zrównaniu tj. na wyrażeniu wartości nieznanych, przez znane, czyli na upatrzeniu panującego między niemi związku. Idzie tu przedewszystkiem o upatrzenie związku między wartościami o wykazanie, że to, co jest nieznane, równa się pewnej kombinacyi rzeczy znanych. Jest więc w matematyce tożsamość oczywistości i fundamentu, ale nie tożsamość względu i wypadku, każde nowe twierdzenie jest jakoby kombinacyją tych, co go poprzedziły. Nietylko w matematyce ale w całej sferze poznawad ludzkich są rzeczy nieznane pomięszane ze znanemi, bo inaczej nicbyśmy ani dociec ani wynaleźć nie mogli: odkryć coś, jest to w tych 1) P. roz. IV. str. 338. 2) Tamże str. 341. 288 pomięszanych rzeczach upatrzyć związek, a z tego zaś związku nieznane wydobyć i wyrazić przez znane 1). Dlatego też w myśl tych samych uwag dodaje jeszcze dalej, że właściwie we wszystkich poznawaniach siła rozumu dąży do wyśledzenia i upatrzenia tożsamości tj., zasadza się na opatrzeniu związku rzeczy nieznanych ze znanemi i powszechnemi. Uwagi te nad naturą rozumowań matematycznych wydają mi się bardzo ważne. Jeszcze do dzisiejszego dnia bałamucą umysły wielu uczonych fałszywe pojęcia o jakiemś zupełnie od-rębnem stanowisku nauk matematycznych2), podczas gdy są znowu i tacy, którzy mniemając, że w matematyce wszystko zasadza się na zdaniu a —a utrzymują, że matematyka nic nowego nie odkrywa tylko ciągle w kole prawd identycznych się kręci. Otóż ŚNIADECKI WYKAZAł JUż W PIERWSZYCH PRACACH SWOICH A MIANOWICIE JUż W TEORYI ALGEBRAICZNEGO RACHUNKU, żE W MATEMATYCE ZACHODZI TO SAMO, CO WE WSZYSTKICH POZNAWANIACH LUDZKICH I NAUKACH. MATEMATYKA OPIERA SIę NA PORóWNANIU I STOSUNKU, WSZELKIE ZAś DOśWIADCZENIE JEST TAKżE WłAśCIWIE TYLKO ZRóWNANIEM TJ. ZESTAWIENIEM RZECZY NOWYCH, NIEZNANYCH Z WIADOMEMI I PRZYTOMNEMI 3). PEWNOść PRAWD MATEMATYCZNYCH NIE WYNIKA Z JAKIEGOś ODRęBNEGO STANOWISKA TEJ NAUKI LUB Z TOżSAMOśCI, ALE MA źRóDłO SWOJE W PROSTOCIE I BIJąCEJ W OCZY PRAWIDłOWOśCI PRZEDMIOTU, KTóREGO BADANIEM MATEMATYKA ZAJMUJE SIę. POCZąTEK POJęć I PRAWD MATEMATYCZNYCH JEST TAK SAMO FENOMENALNY JAK I WSZYSTKICH INNYCH PRAWD UMIEJęTNYCH. ŻE ZAś ROZUM USTALIWSZY PEWNE POJęCIA MATEMATYCZNE JASNE I PROSTE, MOżE NIEMI OPEROWAć I ZTąD WYPROWADZAć ZWIąZKI NIE OGLąDAJąC SIę NA DOśWIADCZENIE, A POMIMO TEGO NIE STANąć Z RZECZYWISTOśCIą W SPRZECZNOśCI, TO FAKT TEN MA PRZYCZYNę W NATURZE WSZELKIEJ OBJAWIAJąCEJ SIę NAM RZECZYWISTOśCI, KTóRA ZAWSZE I WSZęDZIE JEST 1) P. roz. IV. str. 345. 2) Zob. Jul. Baumann. Die Lhren von Raum Zeit und Math. in der neueren Phil. Berlin 1869. II. Bde. 3) Zob. wyżej str. 70. 289 wypływem działania czucia, a więc zawsze i wszędzie nosi na sobie piętno własności umysłu. Niepodobna zaś odmówić słuszności uwadze ŚNIADECKIEGO, żE JEżELI JUż O TO IDZIE, TO WSZELKIE BADANIE JEST TYLKO DOCHODZENIEM TOżSAMOśCI, CZY TO W RZECZACH śWIATA, CZY W NAS SAMYCH. W BADANIU USIłUJEMY ZAWSZE FENOMEN NIEZNANY, ZAWIłY ROZłOżYć I ROZPOZNAć W NIM KOMBINACYJę FAKTóW POWSZECHNYCH; A IM WE WIęKSZEJ ILOśCI FAKTóW SZCZEGółOWYCH WYKRYWAMY KOMBINACYJE JEDNYCH I TYCH SAMYCH PRAW UMIEJęTNYCH, BęDąCYCH WYRAZEM POWSZECHNYCH FAKTóW, TEM DALEJ POSTęPUJEMY, TEM DOSKONALSZą JEST NAUKA. Gdybyśmy np. mogli w całej naturze wykazać tożsamość jednego prawidła, jednego fenomenu powszechnego, z którego kombinacyi cała różnorodność zjawisk wynika, to wtedy nauka przyrody stanęłaby u szczytu swego rozwoju. Rozważywszy naturę pewności w naukach matematycznych zastanawia się ŚNIADECKI DALEJ NAD NAUKAMI PRZYRODNICZEMI I POśWIęCA OSOBNY USTęP TYM NAUKOM, W KTóRYCH MATEMATYKA BYWA STOSOWANą, A OSOBNO ROZWAżA NAUKI SAMEJ CZYSTEJ OBSERWACYI I DOśWIADCZENIA. Czem w naukach matematycznych są definicyje i założenia, tem w naukach przyrodniczych są fenomena. Ponieważ jednak fenomena przyrodnicze są bez porównania zawilsze od oczywistych fenomenów wielkości, przeto rozum musi tu koniecznie posługiwać się obserwacyją i doświadczeniem. ŚNIADECKI SłUSZNIE ODRóżNIA OBSERWACYJę, KTóRA JEST „PROSTEM POSTRZEGANIEM TEGO, CO SIę W PRZYRODZIE DZIEJE" OD DOśWIADCZENIA, KTóRE JEST ZNOWU NADAWANIEM ZJAWISKU PEWNEGO STANU I POłOżENIA" 1) PONIEWAż JEDNAK OBSERWACYJA I DOśWIADCZENIE ZACHODZą W JEDNOSTKACH I CIAłACH POJEDYNCZYCH A ZATRUDNIENIEM ROZUMU Są POJęCIA OGóLNE I POWSZECHNE, PRZETO ROZUM NA DOśWIADCZENIU POPRZESTAć NIE MOżE, ALE JAK W MATEMATYCE 1) P. roz. IV. str: 349. 37 290 jedną prawdę widzi ukrytą w drugiej prawdzie, tak samo w nauce przyrodzenia siłą refleksyi „zamierza widzieć jeden fenomen w drugim fenomenie". Otóż są fenomena na oko proste i na pozór nic nieznaczące, ale w których rozum upatrzy nieraz początek i fundament wielu fenomenów zawiłych. Takieto fenomena kiedy są pewne, stałe i powszechne tem są we fizyce, czem są w matematyce definicyje i założenia =), z nich bowiem rozum wyprowadza i snuje dalsze prawdy. Jako przykład takiego postępowania w nauce przytacza ŚNIADECKI OPTYKę NEWTONA, W której ten wielki badacz z kilku prawd oczywistych, powszechnych, wysnuł całe pasmo prawd stanowiących budowę nauki o świetle. Tutaj rozum pracuje prawie niezależnie od doświadczenia i najczęściej potem sprawdza tylko na faktach poczynione rozumem wynalazki. Co więcej, badając przyrodę i dążąc do coraz ogólniejszych widoków, musimy, aby pewne fenomena wytłumaczyć, sięgnąć nieraz za zakres zmysłowości do sił pierwiastkowych: tu doświadczenie opuszcza nas już całkowicie; wynika więc ztąd, „że fenomena przyrodzenia przez obserwacyję, albo przez przypadek dostrzeżone możemy doświadczeniami objaśniać, rozszerzać,, ich nawet prawa wydobywać i okazać, ale ich głębszej przyczyny i tajemnicy w siłach początkowych zawartej nie dosięgniemy tylko siłą samego rozumu 2). W badaniach takich właśnie najdzielniejszą dla rozumu pomocą jest zastosowanie matematyki. Przechodząc do rozwagi sposobów zastosowania matema tyki do nauk przyrodniczych, porusza ŚNIADECKI WąTPLIWOśCI FILOZOFóW ANGIELSKICH, KTóRZY MAJąC PRZEDMIOT MATEMATYKI ZA CAłKIEM UMYSłOWY A PRZEDMIOT FIZYKI ZA CAłKIEM ZMYSłOWY „UWAżAJą ZA NIEBEZPIECZNE PRZYPISYWANIE RZECZOM ZMYSłOWYM TEGO, CO JEST SZCZERYM TYLKO WIDOKIEM UMYSłOWYM". Rzeczywiście tu dopiero pokazuje się, do jak fałszywych wniosków prowadzi naznaczanie matematyce odrębnego w hie1) P. r. IV. str. 351. 2) Tamże str. 355. 291 rarchii nauk stanowiska, gdyż w takim razie nie można na żaden sposób usprawiedliwić i wytłumaczyć zastosowania matematyki do nauk przyrodniczych. Dlatego też najsłuszniej zdaniem naszem dowodzi ŚNIADECKI, że przypisywanie matematyce odrębnego stanowiska nie ma najmniejszej podstawy, albowiem „przedmiot matematyczny tj. rozciągłość i wielkość jest własnością ciał. Co o tej własności rozum wynajduje i dowodzi, jest pewne i oczywiste, bo ma fundament w naturze i definieyi przedmiotu i wywodzi się trybem i językiem ani zbłądzić, ani obłą-kać się nie mogącym. Przeto byleby to upatrzyć w fenomenach zmysłowych, co jest w założeniu matematycznem" (czyli byleby fenomen zmysłowy ująć w prawa ilości i wielkości) „to wtedy widoki rozumu staną się widokami przyrody, a przystosowanie matematyki będzie niczem więcej, tylko związaniem fenomenów powszechnych z prawdą nieporuszoną rozumu 1). ŚNIADECKI wylicza pięć warunków potrzebnych, aby można zastosować matematykę do nauk przyrodniczych, które wszystkie zależą głównie na prostocie fenomenu i możności zmierzenia go, ostatecznie zaś następujące wyprowadza wnioski: Przystosowanie matematyki do fenomenów zmysłowych nie tylko pokazuje związek doświadczeń znanych, ale nawet prowadzi do nowych doświadczeń, stanowi naukę i nadaje jej nieporuszoną pewność. I to tylko prawie we fizyce jest umiejętnością, gdzie rozum przez matematykę mógł siłę i działanie swoje pokazać i rozwinąć, gdzie zaś to przystosowanie zachodzić nie może, tam mamy albo tylko historyję czyli szereg fenomenów dobrze uporządkowanych dla wsparcia i zatrudnienia pamięci, jak w historyi naturalnej, albo tłum doświadczeń roztrzepanych i niczem nie powiązanych, albo powiązanych przez jakie przypuszczenie i hypotezę, co daje początek różnym teoryjom i mniemaniom mniej lub więcej do prawdy podobnym, ale nie mającym w sobie charakterów nieporuszonej pewności" 9). 1) P. r. IV. str. 356—357. 2) Tamże str. 362—363. 292 Stosownie do takiego zapatrywania stawiał ŚNIADECKI W HIERARCHII NAUK SZUKAJąCYCH PRAWDY I PEWNOśCI NAJNIżEJ TE NAUKI, KTóRE NIE MOGąC POSłUGIWAć SIę śCISłEM ROZUMOWANIEM NA SAMEJ TYLKO POPRZESTAJą OBSERWACYI I DOśWIADCZENIU. I NIC DZIWNEGO, JEżELI BOWIEM DZIAłANIA ROZUMU BęDąCE DOWODZENIEM I WNIOSKOWANIEM OPIERAJą SIę NA DOśWIADCZENIU, TO WTEDY NIERAZ MOżE ZDARZYć SIę, żE WNIOSEK BęDZIE LOGICZNIE DOBRY A POMIMO TEGO CAłA NAUKA POKAżE SIę FAłSZYWą, BO FUNDAMENT WZIęTY Z DOśWIADCZENIA BęDZIE FAłSZYWY. W doświadczeniu według ŚNIADECKIEGO CAłA RZECZ ZALEżY NA UPATRZENIU FENOMENU FUNDAMENTALNEGO, Z KTóREGOBY SIę WSZYSTKIE INNE DAłY WYPROWADZIć. DOTEGO ZAś DWIE TYLKO PROWADZą DROGI TJ., INDUKCYJA I ANALOGIJA. INDUKCYJA, KTóRA NIE ZASADZA SIę, JAKTO MNIEMANO DAWNIEJ ZA PRZYKłADEM ARISTOTELESA, na wywodzeniu z przykładów szczególnych zdania ogólnego, ale na upatrywaniu w szeregu licznych faktów tego, co im jest wszystkim wspólne 1). Ale zdanie przez indukcyję z fenomenów wyciągnione i ze wszystkich stron rozważone, może wtedy tylko zmienić się na pewne i zniewalające umysł do uznania, jeżeli ma za sobą następujące trzy charaktery: naprzód, jeżeli się opiera na prawdzie od nikogo zaprzeczyć się niemogącej, powtóre: jeżeli tłumaczy wszystkie fenomena znane, od siebie zawisłą a wreszeie, jeżeli jemu wręcz przeciwne zdanie byłoby niedo-rzecznością wywracającą początki rozumu2). Ostatecznie więc pokazuje się z tego, że prawda przy pomocy doświadczenia zdobyta wtedy tylko zamieni się w pewną, jeżeli uzyska zupełną rozumową sankcyję tj. jeżeli się pokaże w zgodzie z fun-damentalnemi własnościami rozumu; dlatego krytetyjum pewności daje tylko rozumowanie, samo zaś doświadczenie nie wywiedzione i nie stwierdzone, rozumem pozostanie zawsze niby prawdą, czyli mniemaniem". 1) P. roz. IV. str. 371. 2) Tamże str. 373. 293 Streściliśmy umyślnie, tak obszernie zdanie ŚNIADECKIEGO O NAUKACH DOśWIADCZENIA I OBSERWACYI, ABY DOWIEść, żE UCZONY NASZ NIE BYł ZWOLENNIKIEM TEGO GRUBEGO EMPIRYZMU, KTóRY KRY-TERYJUM PRAWDY WIDZI TYLKO W DOśWIADCZENIU I ABY OSTATECZNIE WYKAZAć, JAK NIESłUSZNEM JEST ZDANIE PROF. STEUVEGO, wypisane na str. 196 historyi Logiki: że JęDRZEJ ŚNIADECKI ZNAKOMITY NATU-RALISTA MAJąC CIąGLE DO CZYNIENIA Z DOśWIADCZENIEM, JASNO POJMOWAł JEGO NIżSZOść OD ROZUMU, GDY TYMCZASEM BRAT JEGO MATEMATYK I ASTRONOM POSIłKUJąC SIę PRZEWAżNIE ROZUMEM BEZ WSZELKIEJ KRYTYKI STAWIAł ZMYSłOWE DO-śWIADCZENIE WYżEJ NAD ROZUM 1). NIECHAJ CZYTELNIK ZASTA-NOWI SIę NAD STRESZCZONEMI POWYżEJ MYśLAMI I NIECHAJ SAM SOBIE ODPOWIE NA PYTANIE, CZY MOżNA PODOBNY POGLąD NA SPOSOBY DOCHODZENIA PRAWDY I PEWNOśCI W NAUKACH NAZWAć STAWIANIEM BEZ WSZELKIEJ KRYTYKI DOśWIADCZENIA NAD ROZUMOWANIE. WIęC MYśLICIEL, KTóRY DLATEGO POSTAWIł MATEMATYKę NA PIERWSZEM MIEJSCU, źE NAUKA TA OPIERAJąC SIę NA OCZYWISTYCH FAKTYCZNYCH WłASNOśCIACH WIELKOśCI, DALEJ SIę OBCHODZI BEZ POMOCY DOśWIADCZE-NIA, KTóRY żąDA RóWNIEż OD NAUKI PRZYRODZENIA, ABY W NIEJ ROZUMOWANIE WIąZAłO DOśWIADCZENIA I PRZYZNAJE, żE GłęBSZEJ PRZYCZYNY FENOMENóW NIE DOSIęGNIEMY TYLKO SIłą SAMEGO ROZUMU, KTóRY PRAWDY PRZEZ DOśWIADCZENIE ZDOBYTE, WTEDY TYLKO NAZYWA PEWNEMI, JEżELI NIE SPRZECIWIAJą SIę ZASADNICZYM PIERWIASTKOM ROZUMU, KTóRY WRESZCIE POWIADA, żE NAUKI PRZYRODY, W KTóRYCH SIłA ROZUMU PRZEZ PRZYSTOSOWANIE MATEMATYKI OBJAWIć SIę NIE-MOżE Są TYLKO HISTORYJą, WIęC MYśLICIEL TAKI, PYTAM STAWIA BEż KRYTYKI DOśWIADCZENIE WYżEJ NAD ROZUM ? Wszakżeż zapatrywania JęDEZEJA ŚNIADECKIEGO BYłY ZUPEłNIE TAKIE SAME. OBAJ BRACIA UTRZYMYWALI, żE ,,DOśWIADCZENIE I OBSERWACYJA, MOGą TYLKO ZGROMADZIć I RZUCAć MATERYJAłY" 2). 1) Wykł. syst. Logiki I. str. 196. 2) Patrz mowę Jędrz. Ś. o niepewn. zdań na dośw. fundowanych w jego dziełach wyd. M. Balińskiego. Warszawa 1840 roku. Tom III. str. 256 i porównaj str. 290. 294 Obaj byli tego zdania, że „nauki, które samo doświadczenie budowało, albo mało postąpiły w doskonałości, albo o tyle tylko, o ile im czysty rozum dopomógł"1), obaj wreszcie powtarzali nieraz, że „nauki doświadczenia nie są sposobne przyjąć stopnia pewności, który można dać naukom więcej lub czysto rozumowym, gdyż rozum tylko daje zupełną pewność a nauki doświadczenia tylko podobieństwo do prawdy" 2), ale obaj także mieli zarówno to przekonanie, że bez poprzednich aktów czucia nie masz wyobrażeń oderwanych i myślenia 3). Różnica zaś między JANEM a JęDRZEJEM JEST GłóWNIE TA, żE JęDRZEJ POłOżYł WIęKSZY NACISK NA ZASADę, Iż „NIE WSZYSTKIE PRAWDY, KTóRYCH UMYSł CZłOWIEKA DOCHODZI BIORą POCZąTEK Z DOśWIADCZENIA, ALE NAJCZęśCIEJ PIERWSZY GRUNT ICH POłOżONY JEST, żE TAK RZEKę, W NAS SAMYCH I CZUCIU NASZEM"4). JEżELI JEDNAK ZWAżYMY NAUKę JANA O czuciu, to się pokaże, że jego teoryje wyjdą ostatecznie na to samo Rozdział o rozumie kończy ŚNIADECKI UWAGAMI NAD SZYKIEM ZDAń W ROZUMOWANIU, DALEJ NAD TRYBEM POSTęPOWANIA W DOCHODZENIU PRAWDY I NAD WłADZą SąDZENIA, CZYLI JAK Ją NAZYWA „SMAKIEM". Co do szyku zdań w rozumowaniu, czyli form argumen-tacyi to przytacza ŚNIADECKI, JAKO GłóWNą TAKą FORMę, SYLLOGIZM NIE PRZYWIąZUJE JEDNAK DO NIEGO WIELKIEJ WAGI. JEżELI DOWóD SłABY, TO WSZYSTKIE FORMY I FIGURY SYLLOGIZMU NIE ZROBIą GO MOCNYM"5). DLATEGO TEż NAD WSZELKIE SYLLOGIZMY PRZENOSI ŚNIADECKI PRAWIDłA KARTEZYUSZA W dochodzeniu prawdy, który nie każe uznawać za prawdziwe, coby się pewnie i oczywiście nie pokazało takiem 6). 3)       Patrz mowę Jędrz. Ś. o niepewn. zdań na dośw. fund. w je go dziełach wyd. M. Balin. Warsz. 1840. T. III. str. 257 i wyż. str. 290 i 292. 2) Patrz Jędrz. Ś. dzieła III. str. 261 i porównaj Jan Ś. rozpr. o rach. losów i rozum. rach. P. r. III. str. 856 i 398. 3) Jędrz. Ś. dzieła III. str. 261—262. 4)       Jędrz. Ś. Teor. jest. org. II. §. 446 i por. wyżej str. 279. 5) P. roz. IV. str. 389. 6) Tamże str. 391. 293 Ustęp o trybie postępowania w dochodzeniu prawdy za-wiera głównie rozbiór sposobu syntetycznego i analitycznego. Przedmiot ten ważny wymaga pewnego objaśnienia. Wyrazy synteza i analiza miały właściwe znaczenie swoje w matematyce. Sposobem syntetycznym nazwano metodę EUKLIDESA, polegającą na wyprowadzaniu i łączeniu jednej prawdy z drugą prawdą, analizą zaś nazwano metodę KAETEZYUSZA będącą rozwiązywaniem zrównań. Wyrazy te dostały się za-tem z matematyki do ogólnej teoryi badań. Filozofija spekulacyjna rozumująca z pojęć a priori mniemała, że przez zastosowanie syntetycznego sposobu EUKLIDESA zmieni filozofiję w tak pewną naukę jaką jest matematyka. Tak n. p. SPINOZA usiłował wysnuć i połączyć z kilkoma z góry przyjętemi twierdzeniami cały szereg swoich filozoficznych poglądów. Dlatego też filozofija spekulacyjna przypisywała główną wartość zdaniom syntetycznym i szukała sposobów dojścia do takich zdań z pomocą czystego rozumowania. Cała krytyka czystego umysłu KANTA opiera się na pytaniu, jak możliwe są zdania syntetyczne a priori, to jest zdania pochodzące z czystego umysłu a jednak wyrażające w połączeniu podmiotu i orzeczenia nową prawdę. Następcy KANTA zasadzali wszelkie dochodzenie filozoficznej prawdy na ciągłej syntezie, natomiast znowu filozofija, która wyrodziła się z rozumowania z faktów, posługiwała się przeważnie wyrazem ,,analiza" na oznaczenie swoich sposobów rozumowania: n. p. KONDYLLAK nazwał sposób dochodzenia prawdy, sposobem analitycznym, mniemając, że wszelkie badanie polega głównie na rozbieraniu rzeczy na swoje części i uważaniu szczegółów. Tak więc wyrazy synteza i analiza przeniesione z matematyki do innych nauk nabrały zupełnie odmiennego znaczenia. W matematyce oznaczają one po prostu mechaniczną stronę rozumu-wań: EUKLIDES starał się połączyć jedną prawdę z drugą prawdą i dlatego nazwano jego sposób syntetycznym. KARTEZYUSZ starał się wynaleść i oznaczyć ilości nieznane przez znane rozwiązując zrównania i dlatego jego sposób jest nazwany rozwiązywaniem, analizą. Tymczasem analiza w znaczeniu KONDYLLAKA 296 to nie rozwięzywanie zagadnień, ale rozkładanie całości na szczegóły. Tak samo synteza w znaczeniu filozozofii spekulacyjnej nie jest łączeniem zdobywanych prawd w jeden łańcuch, ale wyprowadzeniem nowej prawdy z połączenia dwóch prawd znanych. Dwuznaczność ta doprowadziła nawet do identyfikowania syntezy i analizy z indukcyją i dedukcyją. Jeżeli jednak oderwiemy się od czysto zewnętrznej strony rozumowań, to się pokaże przy głębszem wnikaniu w istotę indukcyi i dedukcyi, że w obu sposobach zachodzi tak analiza jak synteza. Jestto celem tak indukcyj jak dedukcyj rozwiązywanie zagadnień, a więc analiza, podobnie jak łączenie prawd w większe całości, a więc synteza; tak samo zaś indukcyja raz rozkłada i rozbiera fakta szczególne, aby wykryć w nich prawdy ogólne, drugi raz zmierza do połączenia szczegółów w ogólne widoki. Dedukcyja zaś także raz rozbiera ogólne prawdy, aby módz podciągnąć pod nie szczegóły, jest natenczas analizą, drugi raz wprowadza szczegóły w związki z prawdą ogólną, jest więc syntezą. Z uwag tych wynika, że fałszywem jest przyznawanie wy łącznego przywileju na poznanie prawdy, czyto analizie, czy syntezie. Dwa są tylko sposoby dochodzenia prawdy tj. sposób wynalazkowy wyszukujący związki między szczegółami (induk cyja) i sposób dowodowy stwierdzający i rozsząrzający poznane ogólne prawdy (dedukcyja), w obu zaś wypadkach zachodzi tak analiza jak i synteza.            Miał więc SNIADECKI słuszne bardzo powody, do napisania że wyrazy synteza i analiza źle zrozumiane dały powód do wielu fałszywych teoryj i twierdzeń, gdyż żadna nauka nie jest ani całkiem syntetyczna, ani całkiem analityczna 1), ale w każdej ma zastosowanie i synteza i analiza. Rozdział o rozumie kończy ŚNIADECKI UWAGAMI NAD WłADZą SąDZENIA CZYLI SMAKIEM. NAZYWA ON SMAKIEM WłADZę ROZE 1) P. r. IV. str. 402. 2) Tamże str. 403. 297 znawania piękności od brzydoty w dziełach natury i sztuki, stosownie zaś do swoich już w trzecim rozdziale naszej pracy zcharakteryzowanych poglądów, przypisuje rozumowi największy wpływ na rozwinienie i wydoskonalenie smaku. Oprócz rozdziału o rozumie ma jeszcze druga część filozofii ludzkiego umysłu, rozdział o imaginacyi i o woli. Objętość pracy, która i tak przekroczyła już nakreślone jej pierwotnie granice niepozwala nam zastanawiać się równie obszernie nad poruszonemi w tych ostatnich rozdziałach zagadnieniami. Dodamy więc tylko, że ŚNIADECKI nazywa imaginacyją siłę duszy, która wszystkim pojęciom daje ubiór mocno zmysłowy" 1) i odróżnia ją, od fantazyi, która jest przewagą sił cielesnych nad siłami umysłowemi i jest spoina ludziom i zwierzętom. Imaginacyja jest siłą twórczą, używającą pomocy wszystkich władz umysłowych a połączona ze smakiem i rozsądkiem, jest matką porządnej (!). poezyi i wymowy. Pomaga ona także rozumowi w naukach ścisłych przez wynajdowanie sposobów na uzmysłowienie prawd ogólnych, przez doskonalenie sztuki doświadczeń i t. d. Cały rozdział o imaginacyi jest jednym dowodem więcej, jak ŚNIADECKI przestraszony wpływem budzącej się poezyi romantycznej, cofnął się całkowicie na stanowisko zasad francuzkiego klasycyzmu. Przedmiotem ostatniego rozdziału jest wola: ŚNIADECKI usiłuje i tutaj stanąć pośrodku między dwoma skrajnemi kierunkami: źródło woli widzi on w żądzach i skłonnościach, które nas ciągną do rozmaitych przedmiotów. Pierwszym przymiotem woli jest swoboda i wolność wyboru, która jest fenomenem sumienia niepotrzebującym dowodu 2). Przyjmuje zatem nasz uczony wolność woli jako fakt, z którym jednak trudno pogodzić zdanie zaraz o kilka wierszy niżej wyrażone, że człowiek nie może chcieć i żądać bez przyczyny i pobudki. Uwagi nad wolą są 1) P. roz. IV. str. 454. 2) Tamże str. 459. 38 298 najlepszym dla nas dowodem, iż stanowisko ŚNIADECKIEGO POLEGAJąCE NA UZNANIU PEWNYCH, OCZYWISTYCH, ZASADNICZYCH FAKTóW, NIERAZ ZA DALEKO GO PROWADZIłO. KRYTYKUJąC KANTA, nazwał niedorzecznem dochodzenie, jak się rodzą w duszy rozmaite wiadomości i nauki, tu uważa znowu za niefilozoficzne badanie natury i objawów woli, bojąc się tknąć potrzebnej mu dla moralności zasady, że wola jest wolną. Stosownie także do swego stanowiska, sprzeciwia się ŚNIA-DECKI WYPROWADZANIU ZASAD FILOZOFII MORALNEJ A PRIORI Z ROZUMU. JAK WSZYSTKIE NAUKI TAK I NAUKę MORALNOśCI, CHCIAłBY WIDZIEć OPARTE NA FAKTACH; „CAłA JEJ OSNOWA" — PISZE — „ZASADZAć SIę POWINNA NIE NA DEFINICYJACH, BO TO NIE MATEMATYKA; NIE NA HIPOTEZACH, DOMYSłACH I PRZYWIDZENIACH, BO TO NIE ROMANS; ALE NA FENOMENACH I FAKTACH PEWNYCH I POWSZECHNYCH, WYDOBYTYCH ZE STANU TOWARZYSKIEGO LUDZI, TO JEST, ZE STANU FAMILIJNEGO, NARODOWEGO I Z TYCH WSZYSTKICH PORZąDKóW I STOSUNKóW, JAKIE W SPOłECZNOśCI LUDZI ZACHODZą" 1). Rozum wyciąga przepisy moralne ze stosunków człowieka do społeczeństwa, więc fundamentem moralności są stosunki ludzkie i towarzyskie a swoboda woli jest istotnym do tego warunkiem". Nic jednak nie określa lepiej stanowiska fil. um. ludzkiego, nad dokończenie, które jest jakoby streszczeniem i połączeniem w jeden widok wszystkich rozwiniętych w niej poglądów. Już przy rozbiorze prac ściśle naukowych przekonaliśmy się, że ŚNIADECKI MIAł SZCZEGóLNą SKłONNOść DO UOGóLNIANIA PRAWD UMIEJęTNYCH. WIDOCZNą JEST U NIEGO WALKA MIęDZY CHęCIą STAWIANIA NAJOGóLNIEJSZYCH POGLąDóW, A POTRZEBą OPIERANIA SIę WE WSZYSTKIEM NA FAKTACH. TAK SAMO JAK PRZED TRZYDZIESTU PIęCIA LATY NIE MóGł WSTRZYMAć SIę OD PODZIWIANIA TEORYI HER-SCHLA o nebulosach sprowadzającej do jednego widoku naukę o ciałach ziemskich i niebieskich 2), tak tutaj w dokończeniu 1) P. roz. IV. str. 262. 2) Patrz wyżej str. 76. 299 nie mógł wstrzymać się od uwagi, iż nie śmie dochodzić, czy wszystkie opisane władze umysłu są władzami oddzielnemi, czy tylko odnogami jednej rozwijającej się władzy. Do uznania takiej zasady ma on widoczną skłonność, czując nadto dobrze, że z jednej strony nauka wtedy dopiero jest doskonałą, jeżeli w niej rozmaitość zdań i poglądów połączona jest węzłem jednej zasady a że z drugiej strony jednolitość życia duchowego również wymagałaby sprawdzenia wszystkich władz umysłu do jednej duchowej siły i działalności. Wstrzymuje on się jednak od postawienia ogólnej zasady dlatego tylko, aby domysłu nie brać za prawdę fundamentalną, gdyż „tryb naszego badania wynikający nie z natury rzeczy, ale z konstytucyi ludzkiej, zależy na tem, żeby z wiadomości cząstkowych złożyć i otrzymać wiadomość całości; żeby poznać umysł ludzki z jego pojedynczych sił i działań. Nie jest zaś pierwszym zamiarem gruntownej nauki, żeby wszystko tłumaczyć, ale nabyć czystego pojęcia o tem, co i jak jest: wytłumaczyć to, co się daje bez naszego domysłu i przyznać się do tego czego nie wiemy. I wtem jest wielka zdaje mi się wada szkoły filozoficznej francuzkiej i niemieckiej, że każda z nich wziąwszy za fundament to, co ani jest fenomenem, ani się ściśle dowieść nie daje, pierwsza wszystko widzi w zmysłach i w czuciu, druga wszystko w przesadzonych abstrakcyjach" 1). Oprócz tego głównego błędu wymienia ŚNIADECKI RAZ JESZCZE DRUGI WIELKI BłąD, NIETYLKO FILOZOFII FRANCUZKIEJ I NIEMIECKIEJ, ALE NAWET ANGIELSKIEJ; POWIADA, żE FILOZOFICZNE TE SZKOłY „NIEROZRóżNIAJą FENOMENU OD ZDANIA: TEGO, CO JEST, ALE CO SIę NIE DOWODZI, OD TEGO, CO SIę śCIśLE DOWODZIć POWINNO 2), TWIERDZENIE TO JEST NAJWIęCEJ' ORYGINALNą CECHą FILOZOFII ŚNIADECKIEGO. ODRóżNIWSZY FAKTA I WłADZE W UMYśLE OD ABSTRAKCYI BęDąCYCH WYNIKIEM TYCH FAKTóW I TYCH WłADZ, UNIKNął ON SZCZę 1) P. r. IV. str. 466. 2) Tamże str. 467. 300 śliwie błędu filozofii spekulacyjnej, która biorąc zawsze abstrak-cyje za fakta w duchu zawarte, usiłowała wyprowadzać z nich wiedzę a priori. Podawała w ten sposób spekulacyja broń sen-sualizmowi, który zwalczając przypuszczenia idealistów, porównywał ducha do białej ćwiartki papieru, na której świat zewnętrzny wrażenia pisze, lub usiłował sprowadzić do biernego czucia wszystkie objawy i działania umysłu. Otóż ŚNIADEKI ODRóżNIWSZY WłADZę I SPOSóB POJMOWANIA W UMYśLE OD POJęCIA TEGO SPOSOBU, ODRZUCIł TEORYJE TAK POJęć A PRIORI (KANT), jak i zdań i twierdzeń a priori (szkoła Szkocka) jakoteż naukę sensualistów. A widząc w duchu, we wszystkich jego objawach czynne działanie, pojął wiedzę jako wynik działania organizacyjnych władz umysłu, które treść w duchu pod wpływem rzeczy zewnętrznych czynnie powstającą kształtują w świat umysłowy pojęć, zdań, wniosków. Wszystko rozpoczyna się tutaj od szczegółów, od faktów a zmierza do ogólnych zasad i poglądów. Kto zatem początek wiedzy widzi w szczegółach i faktach, ten i początku filozofii nie może zkąd innąd wywodzić; dlatego w dokończeniu kładzie ŚNIADECKI RAZ JESZCZE NACISK NA ZASADę SWOJą, żE FILOZOFIJA LUDZKIEGO UMYSłU ZAWIERAć POWINNA PORZąDNY WYWóD FENOMENóW UMYSłOWYCH, A PONIEWAż NAJWALNIEJSZE I DODALIBYśMY PRAWIDłOWE FENOMENA UMYSłOWE Są W NAUKACH, PRZETO KONIECZNYM DLA FILOZOFII WARUNKIEM JEST ZNAJOMOść TEGO, CO ZROBIONO I ODKRYTO W NAUKACH 1). JEżELI BOWIEM FILOZOF Z WłASNYCH MYśLI CHCE DOCHODZIć DZIAłAń I PRAW UMYSłOWYCH I Z NICH WYCIąGAć PRAWA NA ROZUM LUDZKI, TEN NIC POżYTECZNEGO DLA FILOZOFII NIE ZROBI. Dwa są zatem ostateczne wnioski określające właściwy charakter i zadania filozofii. Filozofija musi opierać się na naukach: „do wzrostu prawdziwej filozofii ludzkiego umysłu, isto-nie jest potrzebna dobrze wyłożona filozofija każdej nauki, czyli 1) P. r. IV. str. 409. 301 widok ogólny i porządny jej zasad początków i prawideł; z ta-kichto dopiero szczegółowych każdej nauki widoków wyciągnąć można widok powszechny ludzkiego umysłu i objaśnić wiele tajemnic w myśleniu" 1). Filozofija zatem nie jest zbiorem wiadomości, przyjętym z innych nauk, ale jest osobną nauką o umyśle ludzkim, o wiedzy, o myśli, bada poszczególne nauki i naukowe pojęcia jako fenomena, z których wywodzi i poznaje naturę umysłu, prawidła myślenia i badania i dochodzi do rozpoznania istoty naszej wiedzy. Drugi wniosek wypływa z pierwszego. Jeżeli bowiem charakter filozofii jest taki, jak go określił ŚNIADECKI, to rzecz jasna, że filozofija „nie jest przysposobieniem ani wstępem, ale jest wypadkiem dobrze pojętych i ogarnionych wiadomości i nauk; na niej kończyć się powinna instrukcyja ludzi, nie zaś od niej zaczynać. Ludzi należy prowadzić przekonaniem nie uprzedzeniem, nie można zaś mieć przekonania w tem, czego kto nie pojął, nie rozważył, nie wyrozumował" 2). Powstająca z rozmaitych widoków filozofija nie jest przysionkiem nauk, ale jest przybytkiem do uwieńczenia naszych prac mozołów i pomyśleń w ich nabyciu. Nie powinno być jej zamiarem uprzedzać nas, jak się mamy uczyć, ale jak mamy użyć nabytej nauki w sądzeniu o rzeczach, w przedsięwzięciach i sprawach życia, albo w rozleglejszem i dokładniejszem zgłębieniu szczególnej' jakiej nauki, której się w powołaniu literackiem poświęcamy" 3). Opuszczając teraz filozofiję ludzkiego umysłu zwrócimy raz jeszcze uwagę czytelnika na niektóre ważne jej strony, które posłużą nam w zakończeniu do wyprowadzenia ostatecznych wniosków: Metoda we filozofii ludzkiego umysłu jest przeważnie opisowo indukcyjna, zasadza się ona na wyprowadzaniu z rozpo 1) P. r. IV. str. 472. 2) Tamże str. 473, 3) Tamże str. 474. 302 znanych szczegółów pewnych wniosków określających naturę umysłu, lub charakter działań umysłowych. Cały traktat opiera się na trzech zasadniczych z rzeczywistości wziętych umysłowych faktach, to jest, że człowiek myśli, czuje i chce, że odróżnia swojego ducha od świata, że jest stworzeniem moralnem i religijnem. Następujące zaś pojęcia i poglądy grają w fil. um. 1. główną rolę: Pojęcie ducha jako obdarzonego od przyrodzenia władzami czyli siłami, które czynnie organizują rozwijającą się w duchu treść. Władze zupełnie bierne nie istnieją, względnie tylko może być jedna władza bierną względem drugiej tj., do działania pobudzoną. Dalej pojęcie czucia jako pierwszego aktu pobudzonego przez nerwy do działania umysłu. Że ŚNIADECKI Z TEJ NOWEJ I WIELKIEJ PRAWDY ZUPEłNIE JASNą ZDAWAł SOBIE SPRAWę, TO NAJLEPSZYM NA TO DOWODEM Są WłASNE JEGO SłOWA NAPISANE W PRZYPISKU DO FILOZOFII LUDZKIEGO UMYSłU. KRYTYKUJąC TAM DZIEłO LAROMIGUI-EEA 1), DODAJE, Iż CAłA TEORYJA TEGO AUTORA POLEGA NA FAłSZYWEJ HYPOTEZIE, żE „CZUłOść JEST TYLKO BIERNOśCIą, CIERPIęTLIWOśCIą NIE SIłą, CZEGO AUTOR I NIE DOWODZI I DOWIEść NIE POTRAFI. BO TEGO NIEPODOBNA DOWIEść I ZROZUMIEć, żE WRAżENIA ZMYSłOWE PRZECHODZą DO DUSZY NIEMATERYJALNEJ BEZ DZIAłANIA TEJżE DUSZY W SAMEM PRZYJMOWANIU TYCH WRAżEń" 2). Dalej ważnem jest pojęcie wiedzy, jako wiedzy względnej będącej wyrazem stosunku przedmiotu do podmiotu i pojęcie fenomenów powszechnych, połączone z zaprzeczeniem możności poznania istoty rzeczy. Niemniej uwagi godnem jest oparcie pewności na oczywistych faktach konstytucyją umysłu, jego władz i działań wskazanych, z których wynikają pewne oczywiste zdania i stosunki 1) Lecons de hyperlink. ou. essai sur les fac. de Parne par. P. L. Prof. de Phil a la faculti des lettres de l`Ac. de Paris 2 vol. Paris 1820 2) P. r. IV. str. 482. 303 niepotrzebujące dowodu, bo opierające się na mocnem przekonaniu utwierdzonym wszystkiemi szczególnemi wypadkami. Najważniejszą taką prawdę wprost bez dowodu oczywistą jest byt ciał i byt nasz zawarty już w pierwszym akcie umysłu, tj., w czuciu. Władze umysłu są niższe i wyższe. Do niższych należą czucie, uwaga, pamięć, abstrakcyja a do wyższych rozum, imagina-cyja i wola, które to wszystkie władze, być może, że z jednej siły umysłu wypływają. Wiedza i umiejętność powstają siłą rozumu, który łączy w ogólniejsze całości wytworzone przez niższe władze umysłu materyjały, i uwidacznia je w słowach, będących konieczną zmysłową szatą naszych umysłowych tworów. W naukach mających do czynienia z fenomenami i faktami prostemi i jasnemi, z których wypływają pewne, oczywiste zdania i stosunki, rozum sam sobie prędzej wystarcza, niż w naukach, w których ma do czynienia z fenomenami zawiłemi. W tych ostatnich rozum musi się posiłkować doświadczeniem. Doświadczenie to jednak nawet w naukach przyrody nie może nigdy wystarczyć do zgłębienia najdalszych przyczyn ukrytych w pierwiastkowych siłach. Dlatego też nauki czysto doświadczalne są tylko zbiorem wiadomości a nie umiejętnościami. Ale początek wszystkich nauk jest jeden a mianowicie od faktów. Jeżeli zasada lub zdanie umiejętne nie jest wskazane wprost konstytucyją umysłu i potrzebuje dowodu, to do przeprowadzenia takiego dowodu potrzeba wykazać, że powyższa prawda jest najpierwej fenomenem powszechnym w szczegółach upatrzonem, a podrugie, że byt szczegółów wymaga koniecznie istnienia tego powszechnego fenomenu, którego wyrazem jest zdanie umiejętne mające być udowodnionem. Tak jak nierozsądną jest rzeczą dowodzić bytu ciał, tak samo niepotrzeba dowodzić wolności woli, która jest fenomenem oczywistym sumienia. Zasady filozofii moralnej nie dadzą się również wyprowadzić a priori z rozumu, ale muszą wynikać z natury człowieka i społeczeństwa. 304 Filozofija jest koroną i wynikiem wszystkich nauk, na niej kończą się wszystkie badania a nie od niej rozpoczynają, jest to nauka o umyśle ludzkim i jego działaniach objawiających się głównie we wiedzy i moralności. Ponieważ przedmiotem badań dla filozofii jest umysł ludzki, jest wiedza, są nauki, dlatego nie można jej nazwać zbiorem wiadomości z innych nauk wyjętych, jest ona bowiem umiejętnym widokiem dzieł umysłowych. To są mniej więcej główne myśli rozwinięte we filozofii ludzkiego umysłu. Przejdźmy teraz na tej podstawie do wyprowadzenia w zakończeniu niektórych ostatecznych wniosków. ■ ZAKOŃCZENIE. Stanąwszy u kresu poszukiwań naszych, pozostaje nam jedno jeszcze do spełnienia zadanie: Mamy wszystkie poprzednio rozważone szczegóły połączyć w jeden syntetyczny obraz i mamy na tle tego obrazu dojść do ostatecznych wniosków określających wyraźnie istotny charakter i rzeczywistą wartość ŚNIADECKIEGO JANA filozoficznych teoryj. Potem wszystkiem, cośmy dotąd powiedzieli, nie potrzeba zdaje mi się dowodzić, że filo-zofija naszego uczonego rodaka była naturalnym wynikiem i wiernym wyrazem jego czterdziestoletniej przeszło tak naukowej, jak pedagogicznej i literackiej działalności. Jeżeli koło tej jego filozofii wszystko się grupuje, to z drugiej strony i ona omawiana luźnie i nie postawiona na gruncie, z którego wyrosła, musiała być przedmiotem najsprzeczniejszych komentarzy i sądów. Nie jestto bowiem filozofija, która z jednego lub kilku założeń stopniowo rozwinęła się w system skończony, jestto zbiór myśli, poglądów i wniosków wyprowadzonych z długoletniego rozmyślania nad naukami i zastanawiania się nad naturą działań umysłowych; celem jej zaś nie jest utworzenie nowego na świat poglądu ale ułatwienie oryjentowania się pracującym tak w naukach jak i we filozofii. Uprzytomnijmy sobie sposób i drogę, po której doszedł ŚNIADECKI do swojej filozofii. 39 306 Najwybitniejszą może cechą umysłu ŚNIADECKIEGO JANA BYłA NIEZMIERNA żYWOść TAK W MYśLACH JAK W UCZUCIACH POłąCZONA ZE ZDOLNOśCIą BYSTREGO I łATWEGO ORYJENTOWANIA SIę I Z WIDOCZNą ZAWSZE DążNOśCIą DO JASNEGO OBJęCIA KAżDEGO PRZE-MIOTU, KAżDEGO NAUKOWEGO PYTANIA. Żywość umysłu nie pozwoliła mu zamknąć się w kole jednej fachowej nauki a żywość uczucia zmieniła się w nieustanną czujność na wszystko, co tylko dotyczyło dobra publicznego i praktycznego narodowego pożytku. Wrodzone te przymioty spotężniały pod wpływem stosunków politycznych i spółecznych kraju i pod wpływem uzyskanego wykształcenia. Młodość ŚNIADECKIEGO PRZYPADłA W LATACH KOńCZąCYCH EPOKę NAJWIęKSZEGO NASZEGO SPółECZNEGO UPADKU, WSZEDł W WIEK MęZKI POD śWIEżEM WRAżENIEM ROZPOCZęTYCH WYSILEń OKOłO ODRODZENIA SIę NASZEGO A PORWANY OGóLNYM PRąDEM, PRACOWAł NIEZMORDOWANIE DLA PUBLICZNEGO DOBRA. WYKSZTAłCENIE W KRAJU NABYTE WYROBIłO W NIM żYWE PRZYWIąZANIE DO NARODOWEGO JęZYKA, DO NARODOWYCH TRADYCYJ I UMYSłOWEJ NARODU PRZESZłOśCI, RETORYKA I DYJALEKTYKA, AUTOROWIE KLASYCZNI NAUCZYLI GO JASNO I ZWIęźLE MYśLEć A NAUKI MATEMATYCZNE POZYSKAłY GO DLA SIEBIE WłAśNIE SWOJą PROSTOTą I JASNOśCIą. NIE MOGąC W NICH WYKSZTAłCIć SIę NALEżYCIE W KRAJU UDAł SIę ZA GRANICę. FRANCYJA, W KTóREJ NAUKI TE STAłY NAóWCZAS NAJWYżEJ, POCIąGNęłA GO KU SOBIE. Dawny system nauki szkolnej w Polsce, jakkolwiek pod wieloma względami wadliwy miał jednak to do siebie, iż nadawał umysłom pewien ogólniejszy humanitarny kierunek. Dlatego też SNIADECKI mając z natury już umysł żywy, nie ograniczył się ani w Niemczech ani we Francyi do nauk ścisłych, ale kształcił się wszechstronnie tak w naukach przyrodniczych, jak i humanitarnych, a kształcił przedewszystkiem na podstawie historyi nauk starając się objąć w jednym widoku tak szczegóły naukowe, jakoteż i gentyczny nauk rozwój. Stosownie też do tego trzy możemy wskazać zasady określające najlepiej tak ogólny charakter działalności ŚNIADECKIEGO, JAKOTEż I JEGO FILOZOFICZNY KIERUNEK. ZASADA, KTóRą WYPISAł PO PIERW 307 szy raz w liście do ks. Biskupa płockiego, że wiedzieć to znaczy obejmować w jednym ogólnym widoku stosunki najbardziej delikatne i różnorodne, iść za łańcuchem prawd choćby najbardziej zawikłanym, ażeby posiąść całość i wysnuć zasady pewne i widoczne 1). Nastąpnie zasada wypowiedziana w mowie do młodzieży dnia 15 Września 1807, że być gruntownie uczonym nie jestto jedno, co wiele rzeczy pamiętać, ale jest zgłębić je rozumem i wyciągnąć z nauki pewne i stateczne prawidła do czystego rozsądku o rzeczach i do prawego postępowania w sprawach i zadaniach życia 2). A wreszcie zasada wygłoszona w żywocie KOłłąTAJA, że przy reformie niegodzi się niszczyć i burzyć tylko to, co jest szkodliwe 3). W tych trzech zasadach odzwierciedla się, jak już wspomniałem, cała działalność ŚNIADECKIEGO. Mając zawsze wzgląd na dobro publiczne i praktyczny pożytek młodzieży, pisał dzieła i rozprawy w naukach ścisłych, aby połączyć w jednym widoku różnorodne szczegóły nauk, aby ułatwić zrozumienie ich powolnego wzra-tania i umożliwić oryjentowanie się wśród nich; przemawiał dalej do młodzieży zachęcając ją do gruntownej nauki, do wydoskonalenia samego siebie z pomocą nauki, do uszanowania narodowego języka i narodowej przeszłości a przestrzegając przed zbytnią pochopnością do reform; w tym samym wreszcie duchu pisał żywoty KOłłąTAJA i POCZOBUTA, kreślił swoje uwagi krytyczno nad językiem i literaturą i w imię tych wreszcie zasad wystąpił do walki z poezyją romantyczną i z filozofiją KANTA. Jakkolwiek ŚNIADECKI sam przygotował grunt pod poezyję romantyczną, to jednak nie mógł dać się porwać jej prądem, wydała mu się ona nadto niejasną i nieokreśloną w dążnościach, nadto radykalnie zrywającą z historycznemi i tradycyjnemi zasadami poezyi i sztuki. Jakkolwiek i z KANTEM nie jeden wspólny łą 1) Zob. wyżej str. 47. 2) Tamże str. 120. 3) Tamże str. 136. 308 czył go, a przynajmniej podobny pogląd, to jednak wszystkie czynniki złożyły się na to, aby go na odrębnem zupełnie filozoficznem postawić stanowisku i w myśl powyższych zasad do walki z tą nową filozofiją skłonić. Filozoficzne wykształcenie swoje rozpoczął ŚNIADECKI OD NAUKI FILOZOFII SCHOLASTYCZNEJ I EKLEKTYCZNEJ METAFIZYKI, POZOSTAłA MU Z TEGO NA PóźNIEJ GRUNTOWNA ZNAJOMOść ZASAD LOGIKI I ZNAJOMOść NAJWAżNIEJSZYCH SYSTEMóW FILOZOFICZNYCH, TAK STAROżYTNYCH, JAK śREDNIOWIECZNYCH A NAWET I NIEKTóRYCH NOWSZYCH. W NIEMCZECH DOłąCZYł DO TEGO ZNAJOMOść FILOZOFII LEIBNITZA, WOLFA i eklektycznego empiryzmu, który przeważał w Getyndze, a we Francyi oparł filozoficzne wykształcenie swoje z całą świadomością na nowych zupełnie podstawach. Wpływ LEIBNITZA, którego ŚNIADECKI OBOK KAETEZYUSZA cenił ze wszystkich metafizyków najwyżej, przebija się u niego później w pojęciu stosunku doświadczenia i rozumowania: uczony nasz uważał takowe podobnie jak LEIBNITZ nie za dwa odrębne sposoby badania, ale za dwa stopnie w dochodzeniu prawdy, kładąc jednak przeciwko LEIBNITZOWI wielki nacisk na faktyczny, realny początek wszystkich poznawań naszych. We Francyi oddając się z zamiłowaniem naukom ścisłym i przyrodniczym, badając gruntownie historyję tychże nauk, stanął ŚNIADECKI NA STANOWISKU FILOZOFII ROZUMUJąCEJ Z FAKTóW I PRZYSWOIł SOBIE GłóWNIE PRZEWODNIE ZASADY TEGO FILOZOFICZNEGO KIERUNKU A MIANOWICIE DOSZEDł DO PRZEKONANIA, JAK O TEM śWIADCZY ROZPRAWA O NAUK MATEMATYCZNYCH POCZąTKU, żE WIEDZA NASZA JEST TYLKO WIEDZą WZGLęDNą O FENOMENACH, żE ZADANIEM BADAń UMIEJęTNYCH JEST łąCZENIE SZCZEGółóW W CORAZ OGóLNIEJSZE WIDOKI I żE FILOZOFIJA POWINNA BYć OSTATECZNYM WYNIKIEM I OGóLNYM WIDOKIEM WSZYSTKICH POSZCZEGóLNYCH BADAń I ROZUMOWAń LUDZKICH. Nie mógł jednak ŚNIADECKI ZADOWOLIć SIę SENZUALIZMEM I MATERYJALIZMEM FRANCUZKIM, NIEPOZWALAłY NATO TAK DOMOWY GRUNT, Z KTóREGO CZERPAł WYKSZTAłCENIE W KRAJU, JAKOTEż NIECHęć DO NACIąGANYCH [TEORYJ I HYPOTEZ A TO ZA PRZYKłADEM OSTROżNEGO 309 i wstrzemieźliwego NEWTONA, który był dla wszystkich ówczesnych uczonych wzorem prawdziwie wielkiego myśliciela. Ze senzualizmem podzielał ŚNIADECKI TYLKO ZASADę, żE WSZELKA WIEDZA ROZPOCZYNA SIę Z DZIAłANIEM ZMYSłóW A ZE SKEPTYCYZMEM ZGADZAł SIę TYLKO W LEKCEWAżENIU SPEKULACYJNEJ METAFIZYKI ZMIERZAJąCEJ DO POZNANIA ISTOTY RZECZY Z POMOCą ROZUMOWANIA A PRIORI. Niemogąc zaś zgodzić się bezwzględnie z tymi kierunkami przechylił się z powodów już poprzednio rozważanych, na stronę filozofii szkockiej i ukształcił ostatecznie filozoficzne poglądy swoje pod wpływem Szkotów, dalej pod wpływem fizy-jologicznych badań brata swego JęDRZEJA, NA PODSTAWIE GRUNTOWNEJ ZNAJOMOśCI HISTORYI NAUK śCISłYCH I DłUGOLETNIEGO ROZMYśLANIA NAD NATURą WIEDZY LUDZKIEJ I CHARAKTEREM DZIAłAń UMYSłU. Takiem było filozoficzne stanowisko ŚNIADECKIEGO JANA, KTóRE JAK TO W CZWARTYM ROZDZIALE STARAłEM SIę WYKAZAć, NIE MOGłO NA żADEN SPOSóB POGODZIć SIę Z FILOZOFIJą KANTA. Ponieważ zaś był ŚNIADECKI NIEZMIERNIE CZUłYM NA DOBRO PUBLICZNE, WYSTąPIł PRZETO BARDZO NATURALNIE DO WALKI, GDY DOSTRZEGł W POLSCE ROZSZERZAJąCY SIę WPłYW FILOZOFII KANTA. Podzielał on wprawdzie z KANTEM nie jeden pogląd. I tak razem z nim utrzymywał, że wiedza nasza jest wiedzą względną będącą wyrazem stosunku podmiotu do przedmiotu; zgadzał się z nim, że poznanie istoty rzeczy jest dla umysłu ludzkiego niemożliwe; podobnie jak KANT nareszcie widział w religii środek uzupełnienia naszego na świat poglądu;—różnił się jednak zasadniczo w pojęciu zadań filozofii i jej stosunku do szczegółowych nauk, w pojęciu metody, punktu wyjścia i sposobów rozumowania we filozofii a wreszcie przedewszystkiem w poglądzie na czynniki stanowiące naturę umysłu. Podczas gdy KANT przyjął pojęciowe formy w umyśle, z których wypływa wiedza a priori, ŚNIADECKI PRZYJął TYLKO WłADZE W UMYśLE, KTóRE ORGANIZUJą MATERYJAł WYTWARZANY PRZEZ UMYSł A POSTERIORI. JAKKOLWIEK ZAś OBAJ UWAżALI RELIGIJę ZA CZYNNIK DOPEłNIAJąCY WIEDZę, 310 to jednak i tu różnili się zasadniczo w zapatrywaniach na istotny charakter religii. ŚNIADECKI WIDZIAł DOPEłNIENIE WIEDZY W RELIGII CHRZEśCIJAńSKIEJ I KłADł WIELKI NACISK NA STRONę UCZUCIOWą I MORALNą RELIGII W TEM PRZEKONANIU, żE NAMIęTNOść TYLKO DRUGą NAMIę-NOśCIą POKONANą BYć MOżE, PODCZAS GDY KANT usiłował ustalić zasady religii w granicach samego umysłu. ŚNIADECKI WIDZIAł źRóDłO PRAWD RELIGIJNYCH ZEWNąTRZ CZłOWIEKA, PRZYJMUJąC SKRYTY POPęD WE WłADZACH CZUCIA I MYśLENIA NA JEGO WYśLEDZENIE, KANT zaś przeciwnie szukał źródła religii w potrzebach i abstrakcy-jach tak zwanej praktycznej strony ludzkiego umysłu. Z tych wszystkich zasadniczych przeciwieństw wynikła drażliwa polemika naszego uczonego z filozofiją KANTA. Dowiódł w niej ŚNIADECKI, żE NIEPOZNAł SIę WPRAWDZIE NA DODATNICH STRONACH FILOZOFII KANTA, ale natomiast wybornie pochwycił jej strony ujemne, które później rzeczywiście sprowadziły spekulacyję niemiecką na bezdroża. Skutkiem polemiki z KANTEM widział się ŚNIADECKI ZMUSZONYM DO SAMODZIELNEGO DODATNIEGO WYSTąPIENIA WE FILOZOFII, WIDZIAł SIę ZMUSZONYM DO UJęCIA WSZYSTKICH SWOICH TEORYJ W JEDEN WIDOK I W JEDNą CAłOść, DOKONAł WIęC TEGO W OSTATNIEJ SWOJEJ PRACY TJ. WE FILOZOFII UMYSłU LUDZKIEGO. Żywy umysł łatwość w obejmowaniu przedmiotów naukowych i jasny sposób myślenia, były to główne przymioty ŚNIADECKIEGO, UWYDATNIAJąCE SIę WE WSZYSTKICH JEGO PISMACH I PRACACH, ALE Z DRUGIEJ STRONY TE SAME PRZYMIOTY STAłY SIę PRZYCZYNą NAJGłóWNIEJSZYCH U NIEGO NIEDOSTATKóW. ŻYWY UMYSł NIEPOZWALAł MU WNIKAć ZBYT GłęBOKO W ZAGADNIENIA NAUKOWE, NIE POZWALAł DłUGO I CIERPLIWIE ZASTANAWIAć SIę NAD SZCZEGółAMI. W JAKIMKOLWIEK TYLKO KIERUNKU DOSTRZEGł PRAKTYCZNą POTRZEBę, SKORO TYLKO ZORYJENTOWAł SIę, RZECZ OBJął W CAłOśCI I Z GłóWNEGO POCHWYCIł PUNKTU, NIE WACHAł SIę CHWYCIć ZA PIóRO I WYSTąPIć. WYNIKłO Z TEGO, żE WIęKSZA CZęść PISM I PRAC ŚNIADECKIEGO JANA NOSI NA SOBIE CHARAKTER OKOLICZNOśCIOWY; Są ONE WPRAWDZIE WIERNYM WYRAZEM POTRZEB UMYSłOWYCH EPOKI, WE WSZYSTKICH 311 znad jasnego i bystro rzeczy obejmującego myśliciela, ale u którego nieraz jasnośd przeważa ze szkodą szczegółowej gruntowno-ści. Z wyjątkiem dwóch dzieł ŚNIADECKIEGO MATEMATYCZNYCH, Z WYJąTKIEM JEOGRAFII I FILOZOFII UMYSłU LUDZKIEGO, DO KTóRYCH NAPISANIA SKłONIłO GO TAKżE TYLKO POCZUCIE PRAKTYCZNYCH POTRZEB, TO WSZYSTKIE ZRESZTą PRACE JEGO Są TO ALBO ROZPRAWY O NAUKACH, O LITERATURZE, O FILOZOFII, ALBO MOWY DO MłODZIEżY O ZADANIACH NAUKI LUB OśWIECENIA. WSZYSTKIE MAJą NA CELU ZORYJENTOWANIE OBJAśNIENIE, CZY TO CZYTELNIKA CZY SłUCHACZA, WYSTAWIENIE MU W JEDNYM WIDOKU PEWNYCH PRZEDMIOTóW LUB ZAGADNIEń NAUKOWYCH. JEDNEM SłOWEM MOżEMY POWIEDZIEć, żE UMYSł ŚNIADECKIEGO JANA BYł RACZEJ UMYSłEM JASNO I SZóROKO RZECZY OGARNIAJąCYM, ANIżELI GRUNTOWNIE, GłęBOKO I SYSTEMATYCZNIE W SZCZEGółY WNIKAJąCYM. OTóż WSZYSTKIE TE CECHY ODBIłY SIę TAKżE I WE FILOZOFII NASZEGO UCZONEGO MężA A MUSIMY PRZYZNAD, żE PO CZęśCI NAWET Z JEJ SZKODą: ŻYWY UMYSł I WZGLąD NA OBOLICZNO-śCIOWE POTRZEBY NIE POZWOLIłY MU OPRACOWAD SYSTEMATYCZNIE JAKIEGOKOLWIEK DZIAłU NAUK FILOZOFICZNYCH I UJąD MYśLI SWOICH W FORMY SYSTEMU. Nawet filozofija umysłu ludzkiego może byd uważaną raczej za zarys systemu, za podstawę, na której dałaby się szczegółowo rozwinąd czyto zasady logiki czy filozofii poszczególnych nauk, czyteż nawet etyki. Jest ona w literaturze polskiej aż do czasów ŚNIADECKIEGO, BEZWąTPIENIA NAJLEPSZYM I NAJWIęCEJ ORYGINALNYM FILOZOFICZNYM TRAKTATEM, ALE W SZEREGU PISM FILOZOFICZNYCH SKłADAJąCYCH CAłY SYSTEM, MOGłABY CHYBA TAKIE ZAJąć STANOWISKO JAK N. P. KANTA. „Prolegomena zu einer jeden kunftigen Methaphysik". Lepiej jeszcze możnaby ją nazwad rodzajem „essay" na wzór essayów LOCKA i HUMA. ŚNIADECKI ZROZUMIAł JASNO I DOKłADNIE Tę WIELKą PRAWDę, KTóRA NIE OBCA JUż FILOZOFOM ANGIELSKIM GłóWNIE PRZEZ KANTA zastosowaną i rozwiniętą została, prawdę, iż punktem wyjścia i podstawą filozoficznego systemu mogą byd tylko badania nad umysłem ludzkim, iż od nich zależy nie tylko charakter całej filozofii ale i całej naszej wiedzy w ogólności. Dlatego też starał się usta 312 lić niektóre zasadnicze poglądy określające naturę tego umysłu i jego działań. Ale aby na takiej podstawie rozwinąć system filozoficzny do tego myśl jego była nadto żywą i ruchliwą, tu trzeba było z całą niemiecką powiedzielibyśmy cierpliwością, obrabiać szczegóły, rozprowadzać poszczególne prawdy i wnioski, stosować je i porównywać, do czego rektor Wileńskiego Uniwersytetu nie wiele zdradzał zamiłowania. Zresztą już same badania i obserwacyje astronomiczne nadto absorbowały jego szczegółową pilność wytrwałość i uwagę. Literatura i filozofija miały być dlań raczej rodzajem wypoczynku i rozrywki po żmudnej pracy fachowej. Myślał on wprawdzie po złożeniu wszystkich publicznych obowiązków o bardziej wyczerpującem opracowaniu swojej filozofii. W liście datowanym z Wilna z dnia l8go Sierpnia roku 1827 pisze do prof. SZOPOWICZA 1): „NA PRZYSZłą WIOSNę PRZENIOSłSZY SIę NA WIEś, JEżELI MI I SIłY I ZDROWIE POSłUżą, CHCIAłBYM JESZCZE CO ZROBIć DLA NASZEJ MłODZI, ALE NIM POMYśLę O MATEMATYCE, RADBYM JESZCZE DOKOńCZYć MOICH UWAG O FILOZOFII". ZAMIARU TEGO JEDNAK ŚNIADEGO NIE URZECZYWISTNIł I NIC DZIWNEGO, GDYż NIEPOZWOLIł MU WIEK ZBYT JUż PODESZłY UPADEK SIł A WRESZCIE SKON, KTóRY W ROKU 1830 NASTąPIł. TAK WIęC FILOZOFIJA JANA ŚNIADECKIEGO NIE PRZESTAłA BYć ZARYSEM, WIDOCZNY ZAś JEST śLAD, Iż DO RZUCENIA TEGO ZARYSU SKłONIł AUTORA GłóWNIE WZGLąD NA PRAKTYCZNO-PEDAGOGICZNE POTRZEBY. Podobnie jak starał się objaśniać wykształconą publiczność i młodzież uczącą się o charakterze nauk ścisłych i ich rozwoju, o zadaniach nauki i oświecenia, o istotnych cechach literatury i języka, tak samo starał się objaśniać ją o zadaniach nauk filozoficznych, przestrzegał przed kierunkami zdaniem jego fałszywemi, wskazywał wreszcie właściwy kierunek, w którym filozofija u nas rozwijać się powinna. Zawsze zaś stara się rzecz z głównego pochwycić punktu, nie zapuszczając się w szczegóły. Tak n. p. w rozprawie o filozofii nie rozbiera i nie opisuje ') Patrz Dodatki VI. str. LXVII. 313 wszystkich części filozofii i jej zagadnień, ale w ogóle kreśli tylko zadania filozofii i wykazuje, czego nie należy nazywać filo-zofiją. Krytykując KANTA, nie wdaje się tak jak HERDER np. w rozbiór szczegółowy wszystkich części dzieł KANTA i wszystkich jego zagadnień, ale pochwyciwszy główne słabe strony KANTA, uderza w nie i zasadnicze pojęcia zbijać usiłuje. Udało mu się też rzeczywiście wykazać najsłabsze strony filozofii KANTA ukryte w podziale myśli według materyi i formy i w pomięszaniu tego, co jest zawarte a priori w naturze umysłu z wiedzą o tem a priori Ale z drugiej strony niemogąc pogodzić swego stanowiska ze stanowiskiem KANTA i wykrywszy w założeniu całego systemu rzeczywiste błędy, nie zastanawiał się już nad rzeczami dokładniej i nierozważał, czy też nie ma system KANTA jakich nowych myśli i stron dodatnich, lecz z całą żywością i naj-niesłuszniej odsądził go poprostu od nazwy filozofii. Nie bez podstawy zatem można zarzucić ŚNIADECKIEMU ZBYTNI ABSOLUTYZM W TWIERDZENIACH, ZBYT APODYKTYCZNY SPOSóB WYGłASZANIA ZDAń SWOICH. NIERAZ ZDARZA MU SIę, Iż TWIERDZI RZECZY, KTóRYCH DOSTATECZNIE NIE DOWIóDł, ALBO TEż BIERZE ZA OCZYWISTE FAKTA, KTóRE BYNAJMNIEJ TAKIEMI NIE Są. CZASEM ZNOWU POSUWA WSTRZEMIęźLIWOść NAUKOWą ZA DALEKO I STAWIA DOGMATYCZNIE PEWNE NIEPRZEKRACZALNE DLA ROZUMU GRANICE. ŻE ŚNIADECKI ZAPRZECZA MOżLIWOśCI POZNANIA ISTOTY RZECZY, TO ZAPRZECZENIE TAKIE MOżEMY SOBIE WYTłUMACZYć Z POJęCIA CZUCIA, ALE DLACZEGO NAZYWA NIEDO-RZECZNEM PYTANIE, JAK W UMYśLE RODZą SIę ROZMAITE WIADOMOśCI I NAUKI, TEGO NICZEM NIE UZASADNIA I GOłOSłOWNEM ZADOWALA SIę TWIERDZENIEM. Tak więc z jednych i tych samych właściwości umysłu wypływają u ŚNIADECKIEGO Z JEDNEJ STRONY PRZYMIOTY JEGO PRAC I FILOZOFII, Z DRUGIEJ STRONY WADY I NIEDOSTATKI, TJ. BRAK SYSTEMATYCZNEGO ROZWINIęCIA, ZBYTNI ABSOLUTYZM W TWIERDZENIACH, ZBYT POCHOPNE UZNANIE NIEKTóRYCH FAKTóW I ZBYTNIA W OGRANICZANIU ZADAń FILOZOFII GORLIWOść. 40 314 Pomimo tych niedostatków jednak rozrzucił ŚNIADECKI W PISMACH SWOICH WIELE MYśLI FILOZOFICZNYCH NA OWE CZASY ZUPEłNIE NOWYCH I DO DNIA DZISIEJSZEGO żYWOTNYCH. Najpierwej już samo pojęcie filozofii jako osobnej nauki o umyśle ludzkim, zajmującej się przedewszystkiem rozpoznaniem i uzasadnieniem prawidłowych działań tegoż umysłu i połączeniem w jeden widok wszystkich umiejętnych poszukiwań i rozumowań ludzkich, dalej pojęcie metafizyki jako nauki wa-żnej, będącej w odłamach swych głębszym widokiem prawd, w poszczególnych naukach zdobywanych, są pojęciami, na które dziś dopiero coraz powszechniejsza zaczyna panowad zgoda. ŚNIADECKI PRZEMAWIAł ZAWSZE ZA ZWIąZKIEM I HARMONIJą POSZCZEGóLNYCH NAUK Z FILOZOFIJą, NIEZADOWALAł GO UTRZYMUJąCY SIę DłUGI CZAS ANTAGONIZM I DUALIZM FILOZOFII Z NAUKAMI, KTóRY KANT usiłował nawet krytycznie uzasadnid. Tę myśl harmonii i związku między naukami a filozofiją poczytuje poglądom ŚNIADECKIEGO,, ZA ICH PIERWSZY, WIELKI I WAżNY PRZYMIOT. DZISIAJ PRZESTANO JUż WIERZYD, ABY FILOZOFIJA MOGłA MIED JAKIEś OSOBNE SKRYTE DROGI BADANIA: OD NAUK I PRZEZ NAUKI MUSI ONA ZMIERZAD DO GłęBSZYCH I OGóLNIEJSZYCH WIDOKóW ROZWAżAJąC NA PODSTAWIE POSZCZEGóLNYCH NAUK I ODNOśNIE DO UMYSłU LUDZKIEGO TAKIE PYTANIA, KTóRYCH SZCZEGółOWE NAUKI NIGDY ROZWAżAD NIE MOGą. Drugą zasługą i zaletą filozofii ŚNIADECKIEGO JEST WYRóżNIENIE WłADZ WRODZONYCH OD POJęD WRODZONYCH. WłADZA CZYLI PEWNA [SIłA UMYSłU MOżE LEżEć W JEGO NATURZE A PRIORI, ALE Z TEGO NIE WYNIKA, ABY I POJęCIE O NIEJ BYłO TAKżE A PRIORI W UMYśLE ZAWARTE. WPRAWDZIE PODZIAł WłADZ UMYSłOWYCH JEST JUż POD WIELOMA WZGLęDAMI U ŚNIADECKIEGO PRZESTARZAłY, PRZYPOMINA ON JESZCZE PO CZęśCI SCHOLASTYCZNE „FACULTATES". TRZEBA NAM JEDNAK PAMIęTAD, żE ŚNIADECKI MIAł WIDOCZNą SKłONNOśD DO UZNANIA ZASADY, Iż WSZELKIE DZIAłANIA UMYSłU MUSZą Z JEDNEJ WYPłYWAD SIłY I TYLKO BRAK NAUKOWYCH DANYCH I WłASNA WSTRZEMIęźLIWOśD NIE POZWOLIłY MU SIę ZA DALEKO ZAPUSZCZAD W TEORYJACH. ROZWOJU żYCIA DUCHOWEGO NIE POJął NASZ UCZONY NALEżYCIE, PRZEOCZYł ON Z BRAKU PSYCHOLOGICZNYCH DANYCH 315 cały łańcuch procesów ducbowych, między czuciem a pojęciem (notio). Prawdę oparł ŚNIADECKI na pewnych stałych faktycznych własnościach umysłu, z których wynikają pewne oczywiste zdania i stosunki. Żałować zaiste wypada, że ŚNIADECKI tej ważnej zasady swojej krytycznie nie rozwinął, gdyż mieści ona w sobie myśl bardzo żywotną. Jeżeli bowiem odrzucimy teoryję pojęć wrodzonych, która dzisiaj już na żaden sposób usprawiedliwić się nieda a z drugiej znowu strony przyznamy, że charakter naszej treści duchowej musi zależeć koniecznie od natury i organizacyi naszego umysłu, to musimy wtedy przyznać, że stałe cechy umysłu będą się stale powtarzały w pojęciach naszych, im w bliższym zatem związku będzie prawda jakaś stała z własnościami umysłu, tem oczywistszą będzie. Niezmiernie ważnem jest dalej u ŚNIADECKIEGO pojęcie czucia jako pierwszego aktu pobudzonego do działania umysłu. Zasadę tę pojął on i postawił wraz z bratem swoim, zanim ją badania w dziedzinie psycho-fizyki w pewnik zamieniły. Nauka ta przekonała nas, że wszelka treść w duchu a nawet już zmysłowe czucie jest czynnością duchową, jest działaniem. Aby ruch w świecie zewnętrznym mógł się zmienić w świecie wewnętrznym w coś tak odrębnego, jak jest np. czucie tonu lub koloru, to na to trzeba czegoś więcej niż biernego przyjęcia, tu musi istnieć od pierwszej chwili czynna działalność. Prawdy tej nawet KANT jeszcze niezrozumiał w całej pełni, przyjął on bowiem tylko formalne pojęcia za czynne, organizujące a treść naszych wrażeń nazywał biernie ze świata zewnętrznego nabytym materyjałem. Otóż ŚNIADECKI zrozumiał, że w tworzeniu się treści duchowej nawet już czucie elementarne jest aktem umysłu uwarunkowanym w jego konstytucyi. Już w naturze zaś tego pierwszego aktu zawartą jest konieczność przeświadczenia o bycie naszym i bycie ciał, która w dalszym rozwoju do świadomej wiedzy o sobie i o świecie prowadzi. Stawiając taką zasadę, udaremnił ŚNIADECKI wszelkie dowody na istnienie czyto ducha, czy świata 316 materyjalnego. Byt nasz i byt ciał są prawdami wskazanemi naturą najpierwszego, najelementarniejszego psychicznego objawu; są to więc prawdy dla umysłu konieczne, oczywiste, niepotrzebujące żadnych dowodów. Jeżeli KANT uważał czas i przestrzeń za formy konieczne naszego czucia, to ŚNIADECKI POSZEDł DALEJ JESZCZE OD NIEGO: BYT PRZEDMIOTU I BYT PODMIOTU Są NIEJAKO PIERWSZEMI KATEGORYJAMI UMYSłU. MUSIMY TU JEDNAK ZARAZ DODAć, żE ŚNIADECKI ZADOWOLIł SIę PROSTEM TYLKO ZKONSTA-TOWANIEM TEJ NOWEJ I WIELKIEJ PRAWDY, NIE POSTARAł SIę ZAś O DOKłADNE JEJ ROZWINIęCIE. ABY WYKAZAć, W JAKI SPOSóB W NATURZE CZUCIA JEST JUż ZAWARUNKOWANE PRZEśWIADCZENIE O BYCIE NASZYM I śWIATA, DO TEGO TRZEBA BYłO PRZEPROWADZIć SUBTELNą, BARDZO KRYTYCZNą I PSYCHOLOGICZNą ANALIZę, DO CZEGO ZBYWAłO MU NAWET WóWCZAS NA DOSTATECZNEJ ILOśCI UMIEJęTNYCH DANYCH. POMIMO TEGO TRUDNO JEDNAK NIE POCZYTAć JEGO FILOZOFII ZA WIELKą NIEśMIERTELNą ZASłUGę, Iź OPARłA SIę NA DWóCH TAK WAżNYCH, TAK żYWOTNYCH PRAWDACH, JAKIEMI BYłY POJęCIA CZUCIA, JAKO DZIAłALNOśCI I RóWNORZęDNE UZNANIE OCZYWISTOśCI BYTU PODMIOTU I PRZEDMIOTU. Historyja filozofii poucza nas, iż różne kierunki filozoficzne schodziły najczęściej dlatego tylko na bezdroża i wikłały się w sprzeczności, że jednostronnie albo pierwszy, albo drugi tylko uznawały pewnik i z takiego stanowiska starały się zaprzeczyć lub dowodzić istnienia drugiego. Realizm uznający jednostronnie tylko byt ciał, doszedłszy prawie zawsze do zaprzeczenia istnienia ducha, kończył najczęściej w panteizmie lub jak tego mamy dzisiaj dowody w skep-tycznym pozytywizmie. Pozytywizm ten zaś w gruncie rzeczy nie jest niczem innem tylko panteistycznym materyjalizmem 1). Z drugiej zaś znowu strony, idealizm opierający się jednostronnie na bycie myśli i ducha i szukający dowodów na istnienie ciał, dochodził najczęściej' do skeptycznych zupełnie rezultatów. 1) Dowodem tego ostatnie prace pozytywistów jak np. Lewesa Problems of Life, and mind. 317 Dlatego też ważnem bardzo w rozwoju filozofii musimy nazwad to rdwnorzędne uznanie bytu podmiotu i przedmiotu; jeżeli jaki pozytywizm to chyba ten jedynie mógł by mieć coś za sobą. Mamy się opierad na faktach i na fenomenach to uznajmyż przynajmniej sprawiedliwie byt dwojakich faktów i fenomenów, gdyż w tym tylko wypadku fllozofija może dojśd do wszechstronnej syntezy naszej wiedzy. Byt nasz indywidualny i byt ciał, musi byd koniecznie przyjęty przez filo-zofiję, jako założenie, które mówiąc nawiasem, da się na podstawie psychologicznej analizy najdokładniej krytycznie uzasa-dnid 1). Filozofija może wtedy z takiego wychodząc założenia tłumaczyć byt nasz i byt ciał, może dochodzid wzajemnego ich stosunku, jeżeliby jednak w badaniach doszła do zaprzeczenia jednego lub drugiego czynuika, to wtedy rezultat sprzeciwia się założeniu, sprzeciwia się naturze umysłu, musi byd więc uważany za fałszywy. Niemniej ważnem i żywotnem we filozofii ŚNIADECKIEGO JEST POJęCIE STOSUNKU DOśWIADCZENIA DO ROZUMOWANIA I POJęCIE FENOMENóW POWSZECHNYCH. NIE UZNAWAł ON DUALIZMU DOśWIADCZENIA I ROZUMOWANIA, U NIEGO WIEDZA I UMIEJęTNOSD POWSTAJą TYLKO PRZEZ ROZUMOWANIE. ROZUMOWANIE TO JEDNAK MUSI BYD KONIECZNIE ROZUMOWANIEM Z FAKTóW, JEżELI WIęC FAKTA NIE Są DOSYD OCZYWISTE, LECZ PRZECIWNIE ZAWIłE, TO W TAKIM RAZIE ROZUMOWANIE MUSI BYD W CIąGłYM ZWIąZKU Z RZECZYWISTOśCIą, CZYLI MUSI NIEUSTANNIE POSIłKOWAD SIę I CZERPAD Z DOśWIADCZENIA. JEDNAKOWOż PRAWDA Z DOśWIADCZENIA WYPROWADZONA WTEDY TYLKO ZAMIENI SIę NA KONIECZNą, JEżELI ROZUM DOWIEDZIE, żE JEST ONA WYRAZEM FENOMENU POWSZECHNEGO', NIEZBęDNEGO DO WYTłUMACZENIA BYTU PEWNYCH SZCZEGółóW I FAKTóW. Ż pojęciem fenomenów powszechnych łączy się u ŚNIADECKIEGO OGRANICZENIE WIEDZY DO FENOMENóW WYłąCZNIE. OGRANICZENIE TO, KTóRE NAPOTYKAMY ZRESZTą I U INNYCH MYśLICIELI OD 1) Analizę tę staram się przeprowadzić w jednej z prac moich, którą mam zamiar w najbliższym czasie ogłosić. 318 HUMA począwszy, gdyby niebyło zbyt dogmatycznie i absolutnie wypowiedziane, miałoby wiele za sobą. Że wiedza nasza jest wiedzą względną, że do istoty rzeczy dotrzeć jest dla nas niepodobieństwem, to nie ulega wątpliwości. Ale z drugiej strony niepowinien człowiek stawiać dla rozumu nieprzekraczalnych jakichś granie. Fenomen jest rzeczą nader nieoznaczoną, któż może dokładnie powiedzied, gdzie się fenomena zaczynają, a gdzie mogą dla umysłu skończyć. A zresztą jeżeli wolno rozumowi w poszczególnych naukach dochodzić prawd, które jakkolwiek w całej czystości dla zmysłu nieraz nieprzystępne, są pomimo tego fenomenami powszechnemi, ukrytemi w szczegółowych faktach, są prawdami, których rozum koniecznie potrzebuje do wytłumaczenia tych faktów, to pytam się, dlaczegóżby miało być rozumowi wzbronionem dochodzenie prawd najogólniejszych będących tłumaczeniem wszelkiego bytu w ogólności Z pojęcia stosunku doświadczenia do rozumowania i z pojęcia kryteryjum prawdy wyniknął u ŚNIADECKIEGO nacisk położony na jedność metod i uznanie potrzeby tak in-dukcyi, jak i dedukcyi w naukach. W jednej tylko rozprawie o nauk mat. początku, uczynił ŚNIADECKI różnicę między naukami kombinacyi a naukami uczynków i skutków. Ale już w swojej teoryi rach. alg. doszedł do przekonania, że w matematyce zachodzi to samo, co we wszystkich poznawaniach ludzkich i że przyczyna różnicy między naukami leży nie w metodzie, ale w charakterze przedmiotu badań naukowych. Zdanie to łączył ŚNIADECKI Z uznaniem koniecznej potrzeby tak indukcyi jak dedukcyi w naukach. Nauka, która nie może przez dedukcyję stwierdzić zdobytych na drodze indukcyi prawd i zmienić je w prawdy konieczne, pozostanie zawsze nauką niedoskonałą. Jako matematyk widział on w rachunku losów potężny środek i narzędzie dla takiej sprawdzającej umiejętne badania dedukcyi. To są mniej więcej najważniejsze żywotne myśli w ŚNIADECKIEGO filozofii. Prawie żadnej z nich nie rozwinął on obszer 319 niej, ale wszystkie w sposób niezmiernie jasny, bystry i trafny poruszył. Jakże więc mamy na podstawie tego wszystkiego określić filozoficzny kierunek ŚNIADECKIEGO ? Nie możemy go na żaden sposób nazwać senzualistą, za jakiego dotąd najfałszywiej uchodził. A nie możemy nazwać choćby tylko dlatego, że przyjmował wrodzone władze czyli siły stanowiące naturę umysłu i że wszystko w duchu pojmował jako czynne działanie, nawet już samo czucie, podczas gdy sen-zualizm nigdy władz wrodzonych nie uznawał a wszelkie objawy duchowe z biernego tylko tłumaczył przyjmowania. Filozofija ŚNIADECKIEGO JEST NAJLEPSZYM WłAśNIE DOWODEM, Iż SENZUALIZM WTEDY JUż NIE MóGł UTRZYMAć SIę W OBEC POSTęPU BADAń UMIEJęTNYCH I ZE STANOWISKA śCIśLE NAUKOWEGO. Niemożemy również nazwać ŚNIADECKIEGO PROTOPLASTą I JEDNYM Z OJCóW POZYTYWIZMU. TO CO W NIM JEST POZYTYWNEGO, TO ZNAJDUJE SIę JUż I U NEWTONA i u HUMA i u KANTA. Stosunek zaś filozofii do nauk wyobrażał sobie ŚNIADECKI ZUPEłNIE INACZEJ NIż POZYTYWIśCI. FILOZOFIJA POZYTYWISTóW JEST RODZAJEM PROSTEJ TYLKO ENCYKLOPEDYI NAUK. U COMTA nie opiera się ona wcale na głębszem krytycznem wniknięciu w warunki i istotę wiedzy, jest ona, jak ją słusznie nazwał prof. ZIMMERMANN, naiwnym i dogmatycznym realizmem. Tymczasem filozofija ŚNIADECKIEGO OPIERA SIę WPRAWDZIE NA NAUKACH SZCZEGółOWYCH, ALE JEST POMIMO TEGO ODRęBNą ZUPEłNIE UMIEJęTNOśCIą. JEST NAUKą O UMYśLE LUDZKIM, NAUKI ZAś Są DLA FILOZOFII RODZAJEM FENOMENóW DO ZBADANIA. POJęCIE FILOZOFII NASZEGO MYśLICIELA ZBLIżA SIę NAJWIęCEJ DO POJęCIA FILOZOFóW ANGIELSKICH A NAWET Z KANTEM jest bliżej spokrewnionem, aniżeli z pozytywną filozofija. Nazwa pozytywisty dawana ŚNIA-DECKIEMU WYDA NAM SIę JESZCZE FAłSZYWSZą, JEżELI ZWAżYMY JEGO POGLąD NA STOSUNEK WIEDZY DO RELIGII I WIARY. NA PUNKT TEN ZWRóCIłEM JUż UWAGę CZYTELNIKA W TRZECIM ROZDZIALE. TU ZAPYTAM SIę TYLKO RAZ JESZCZE, CZY MOżNA NAZWAć POZYTYWISTą (A WIęC ZWOLENNIKIEM KIERUNKU ZAPRZECZAJąCEGO LUB IGNORUJąCEGO RELIGIJę W DOTYCHCZASOWEM TEGO SłOWA ZNACZENIU,) MYśLICIELA, KTóRY W NA 320 turze umysłu ludzkiego dopatrywał się koniecznej potrzeby religii, który ją uznawał jako fakt dla człowieka i społeczeństwa niezbędny, widział w niej dla rozumu środek harmonijnego uzupełnienia naszego na świat poglądu, potężną dźwignię moralności, który przemawiał zawsze za barmoniją wiary z wiedzą, który wreszcie upatrując źródło prawd religijnych zewnątrz człowieka, uważał z całą siłą przekonania religiję chrześcijańską za jedyną praw-dziwą religiję. Jeżeli SNIADECKI był pozytywistą, to chyba dlatego tylko, że uznał równorzędną pozytywną pewność faktów duchowych i fizycznych, bytu podmiotu i przedmiotu, indywidualnego ducha i świata. Nie możemy również uważać ŚNIADECKIEGO ZA PROSTą TYLKO REAKCYJę PODJęTą PRZECIW KANTOWI i pokantowskiemu idealizmowi. Gdyż jakkolwiek do wystąpienia w sprawach filozoficznych skłoniła go niechęć do filozofii KANTA, to jednak miał on już i przedtem swój wybitny filozoficzny kierunek, a zresztą nie ograniczył się do walki i czystej negacyi, ale z dodatniemi wystąpił poglądami. Do jakiegoż więc kierunku mamy ŚNIADECKIEGO ZALICZYć ? Że filozofija ŚNIADECKIEGO ZASłUGUJąCA PRZEDEWSZYSTKIEM NA NAZWę FILOZOFII NAUK JEST PRZEWAżNIE REALISTYCZNą, TO NAJMNIEJSZEJ NIE ULEGA WąTPLIWOśCI. ALE JEST TO REALIZM, KTóRY USIłUJE OMINąć SZKOPUł SKEPTYCYZMU OPIERAJąC SIę NA PEWNYCH OCZYWISTYCH FAKTACH W UMYśLE LUDZKIM, KTóRY USIłUJę DALEJ OMINąć SZKOPUł MATERYJALIZMU UZNAJąC RóWNORZęDNą PEWNOść ISTNIENIA TAK DUCHA, JAK śWIATA, ZAś SZKOPUł PANTEIZMU UZNAJąC INDYWIDUALNE ISTNIENIE JAKO FAKT NIEWZRUSZONY. W pojęciu przedmiotu filozofii zbliża się SNIADECKI najwięcej do filozofów angielskich, w pojęciu wiedzy i stosunku podmiotu do przedmiotu poglądy jego są najpodobniejsze do poglądów HUMA i KANTA. W pojęciu religii, jako czynnika dopełniającego wiedzę, zbliża się także najwięcej do KANTA. W uznaniu pewnych faktycznych własności umysłu i władz wrodzonych staje na gruncie filozofów szkockich; pomimo że common sense, czyli wiara 321 filozoficzna, inaczej jest pojętą u ŚNIADECKIEGO A INACZEJ U SZKOTóW. W POJęCIU CZUCIA JAKO, PIERWSZEJ PSYCHICZNEJ DZIAłALNOśCI, STAJE ŚNIADECKI JAN WRAZ Z BRATEM SWOIM JUż NA GRUNCIE NOWOCZESNEGO TAK ZWANEGO IDEALNEGO-REALIZMU. KRóTKO MóWIąC, FILOZOFICZNE POGLąDY ŚNIADECKIEGO MUSIMY UWAżAć ZA ZNACZąCE BARDZO JAKKOLWIEK NIE DOSYć SYSTEMATYCZNIE PRZEPROWADZONE USIłOWANIA, PODJęTE ZE STANOWISKA ROZUMOWANIA Z FAKTóW A ZMIERZAJąCE: NAJPIERWEJ DO SZERSZEGO OGARNIENIA I ZORYJENTOWANIA SIę W DZIEDZINIE BADAń UMIEJęTNYCH I NAUK śCISłYCH; PO DRUGIE: DO USUNIęCIA WYBRYKóW SPEKULACYI TRANSCEND ENTALNEJ A PRIORI; PO TRZECIE: DO WYNALEZIENIA DROGI POśREDNIEJ MIęDZY SKRAJNEMI I JEDNOSTRONNEMI KIERUNKAMI I DO POGODZENIA FILOZOFII Z NAUKą SZCZEGółOWą, DOśWIADCZENIA Z ROZUMOWANIEM, POTRZEB RELIGIJNYCH I MORALNYCH Z POTRZEBAMI ROZUMU, CZYLI DO WPROWADZENIA łADU I HARMONI DO WIEDZY I DO CAłEJ ISTOTY CZłOWIEKA; TO WSZYSTKO ZAś JAKKOLWIEK GłóWNIE W PRAKTYCZNYCH TO JEDNAK W OGóLNYCH I GłęBOKO W NATURę LUDZKą I W POTRZEBY NARODOWE I SPOłECZNE WNIKAJąCYCH CELACH I WIDOKACH. Był bowiem ŚNIADECKI JAN MYśLICIELEM, KTóRY POJMUJąC NAUCZYCIELSKIE STANOWISKO SWOJE JAKO RODZAJ NARODOWEGO KAPłAńSTWA, WIDZIAł ZAWSZE NAJWIęKSZą CHLUBę NAUKI I WIEDZY W JEJ POżYTKACH MORALNYCH I SPOłECZNYCH. Umiał on także utrzymać harmoniję między dążnościami ogólnie humanitarnemi w nauce a poczuciem potrzeby narodowej i społecznej. Myślom jego zbywa częstokroć na dostatecznem krytycznem rozwinięciu, wygłaszał je nieraz nadto żywo i absolutnie, ale wygłaszał zawsze z głębokiem przekonaniem o ich prawdzie i pożytku. A jednak wady powyższe stały się głównym powodem, że ten umysł tak szeroko patrzący, tak wszechstronnie rzeczy ogarniający, ten mąż, który całe życie niezmordowanie naród swój nauczał stał się wkrótce wśród własnych ziomków przedmiotem lekceważenia i niechęci. Podczas gdy nad wyraz czcili go starzy towarzysza jego prac i trudów a uwielbiało pokolenie ludzi dojrzałych, to młodzi odwrócili się od niego, za 41 322 rzucając mu obok absolutyzmu w poglądach także przesadzony konserwatyzm i zacofanie, a w rzeczach dotyczących literatury i filozofii, wstręt do wszelkich śmielszych gorętszych i samodzielnych polotów myśli i fantazyi. Dzisiaj jednak bezstronny badacz musi przyznać, że nawet walka ŚNIADECKIEGO JANA przeciw poezyi romantycznej da się wytłumaczyć; można ją nawet po części usprawiedliwić, zważywszy, że gdy uczony rektor Wileńskiego Uniwersytetu przeciw romantycznemu walczył kierunkowi, to działo się to w czasie w którym kierunek ten nie był się jeszcze wyklarował i nie stanął na stopniu najwyższego rozkwitu swego. ŚNIADECKI występywał przeciw nowym poetycznym dążnościom jeszcze niejasnym, nieokreślonym, w których dopatrywał się nadto wpływu transcendentalnej spekulacyi niemieckiej. Że pod tym względem nie zupełnie się pomylił, że ówczesny romantyzm w poezyi był rzeczywiście blizko pokrewny śmiałym spekulacyjom takiego FICHTEGO lub SCHELLINGA, to wydaje się nam rzeczą zupełnie jasną. Nie można też było i filozoficznym myślom ŚNIADECKIEGO rokować przyszłości w kraju, w którym już w roku 1823 młody uczeń SZELLINGA JóZEF GOłUCHOWSKI potrafił zaentuzjazmować młodzież swojemi wykładami. Duch czasu nie sprzyjał filozofii ŚNIADECKIEGO, dla młodych wydawał się były rektor już za stary a jednak trzeba przyznać, że pod niejednym względem wyprzedził on epokę, w której żył. Filozoficzne poglądy jego, jakkolwiek zbliżone do różnych obcych kierunków są jednak pod wieloma względami oryginalne i mają pewne rodzime cechy. Ten realizm uznający równorzędną realną pewność faktów duchowych i fizycznych, to poczucie potrzeby harmonii między wiedzą a religiją, ten nacisk położony na łączność rozumowania z doświadczeniem a idealne pomimo tego pojęcie ducha jako istoty we wszystkich swojch objawach bezprzestannie czynnej a wreszcie to wzniosłe pojęcie filozofii jako nauki o umyśle ludzkim, nauki opartej na szczegółowych naukach, a będącej harmonijnym objęciem i ogólnym widokiem dzieł umysłowych człowieka, to wszystko są tego rodzaju poglądy, które według naszego przekonania, przedewszyst 323 kiem powinny służyć za punkt wyjścia filozoficznych u nas dociekań. Zrazu nie poznano się na wartości tych poglądów ale dzisiaj po upadku transcendentalnej spekulacyi niemieckiej z błędów KANTA zrodzonej, dzisiaj nadeszła chwila aby oddać zasłużony hołd mężowi nie zwykłej miary i uznać, że spuścizna myśli jego zawiera nie jeden skarb drogocenny. Ważniejsze pomyłki druku. Str. wiersz 15 14 21       2 26       10 28       16 44       Not 49       2, 56       13 60       15 62       4 70       10 89       8 104      Nota 139      15 151      11 156      9 156      12 156      20 173      15 275      2 5 od góry zamiast: na świat i na rzecz poglądem czytaj: „na świat i na rzeczy poglądem" od góry zamiast: współzawodniczą na polu wychowania czytaj: „współzawodnicząc" na polu wychowania od góry zamiast: filozofija elektyczna czytaj: „filozo-fija eklektyczna" i 15 od dołu zamiast: argumenta podające w wątpliwość czytaj: „argumentów podających w wątpliwość* a 1) zamiast: zob. w dodatkach I czytaj: „zob. w dodatkach II." 16, 25 od góry zamiast: pan de Sejour czytaj wszędzie: „pan du Sejour" od dołu zamiast: dochodzi związku czytaj ; „dochodzi związków" dalej wiersz 11 zamiast: związku czytaj: związków" a dalej wiersz 8 zam: odtwarzają czytaj: „odtwarza" od góry zamiast: cały ich rozbiór czytaj: „cały ich zbiór" od góry zamiast: sposób stawienia czytaj: „sposób zestawienia" od góry zamiast: pozostaje czytaj: „powstaje" od góry zamiast: induktywnem czyt: „indukcyjnem" 1) wiersz 1 zam: uuikam czytaj: „zaprzestaję" od góry zam: w swoich na pismach czyt: „w swoich pismach" od dołu zam: Poznańskie porwało się czyt: „Poznańskie porało się" od góry zam: Korytyński czyt: „Korotyński" od góry zam: kazicielami czyt: „karcicielami" od góry zam: Grodedka czyt: „Gródka" od dołu zam: bez wpływu i na Litwę także Wilno czyt: „także na Litwę i Wilno" od dołu zam: a idąc w tej mierze rozbiorami Huma czyt: „a idąc w tej mierze za rozbiorami Huma" DODATKI. I. List Jana Śniadeckiego do Prof. Kastnera w Getyndze 1). Paris le 23 Aoust 1780. Monsieur ! C'est avec beaucoup de reconnoissance que j'ai l'honneur de Vous remercier de la lettre , que Vous aviez écrite pour moi ŕ monsieur Hennert. Ce savant professeur me comblant de politesse pendant mon séjour ŕ Utrecht, a bien voulu me com-muniqur les détails intéressants de 1' Académie, qu'il honore par ses mérites et me procurer la connoissance de plusieurs Académiciens d'ici, qui m'est de la derničre importance. Il me dit qu'il étoit déterminé d'aller pendant les vacances prendre les eaux ŕ Spa ou ŕ Aix-Chapelle, d'ôu il fera le voyage ŕ Gottin-gue pour Vous voir, si les circonstances ne l'empęchent pas d'exécuter son projet. Cependant il m'a chargé de Vous témoigner les sentimens de l'amitié et de la cosidération qu'il conserve toujours pour Vous, et qu'il tâchera de prouver toutes les fois qu'il en aura saisi des occasions favorables. Zélé pour contribuer au progrčs de la lumičre parmi les Hollandois, il fit traduire par ses élčves les meilleurs mémoires de l'Académie 1) Z obydwóch tu ogłoszonych listów, tylko jeden mały ustęp jest drukowany w Pamiętnikach Balińskiego I. str. 35. IV de Berlin relatifs aux Belles Lettres, qu'il entichera de ses propres remarques. Dans ce recueil se trouvera le mémoire, que Vous aviez donné â l'Académie sur „l'Origine du Plaisir suivant le Sentiment" de des Cartes. Mr. le professeur Hennert s'empressera de prouver, que c'est Vous qui avez saisi et développé le premier avec un trčs grand succčs la sublime vue de ce philosophe sur ce point, et répandu un trčs grand jour sur la morale éclairée. Mon voyage en Hollande quoique court mais pourtant bien avantageux et agréable, m'a fait sentir que ce pays livré au commerce n'encourage pas ŕ fleurir les Sciences ŕ mesure des moyens et des secours dont il est pourvu. Il n'y a que la Médecine, qui soutient encore aujourd hui l'honneur de l'Académie de Leide que tant d'hommes illustres lui ont procuré. Je n'ai pas trouvé un professeur de Mathématiques dans cette Université, sauf Mr. Wynpersse méthaphysicien, qui pour s'acquitter de la direction de l'observatoire, qui lui est confiée donne l'usage, des globes et dont la connoissance en Mathématiques selon sa propre confession ne va pas au delŕ de sa leçon. MMrs Hennert et van Swinden fameux physicien â Franequer, illustrent beaucoup ce pays la par leurs mérites. Ce dernier est devenu trčs renommé par ses travaux intéressants sur l'Aimant, qu'il continue depuis plusieures années. Son mémoire couronné par l'Académie des Sciences d'ici sur le męme sujet vient de paroi-tre cette année parmi ceux des savans étrangers, plein d'observations nouvelles reçues communément parmi les savans d'ici avec un trčs grand succčs. Mais le gouvernement de la province au lieu de pourvoir au manque d'instrumens physiques et mathématiques de l'Université de Franequer vient de retrancher une somme considérable de ses revenus pour les besoins de l'Etat. Il y a quatre mois que je suis â Paris, et c'est avec une trčs grande satisfaction que je trouve ici des occasions heureuses de pousser plus loin mon étude. Honoré de la confiance des astronomes et des géometres trčs distingués de l'Académie, je tâche de profiter de leurs lumičres et de leurs secours qu'ils me prę V. tent avec epanchement tans quo j'en ai besoin. Mr. Consin profeseur des Mathematiques au College Royal et un des pre-miers geometres de 1'Academie des Sciences d'ici me rend mon sejour le plus avantageux par ses lecons profondes sur le Calcul Integral suivies de 1'application aux problemes les plus delicats de la Geometrie, de la Mechanique et de 1'Astronomie phy-sique. Son ouvrage sur le Calcul Integral en deux yolumes plein de ses propres recherches qu'il a donnees a 1'Academie, est une des plus belles productions de ce genre en France. II suit la marche toute differente de celle des Iufiniment- petits, et de-duit tous les principes de cette Science de la methode la plus rigoureuse des anciens geometres connue sous le nom de Methode des Limites. Mr. d'Alembert en a donne les premiers es-sais dans le lVme volume de l'Encyclopedie, que Mr. Cousin a perfeetionnes, etendus et eclaircis considerablement par des exem-ples choisis. Mr. Hennert me recommenda beaucoup la lecture de cet ouvrage; je m'y suis addonne tout au commencement en suiyant exactement l'explication de l`auteur. Son heureux talent de s'enoncer m'a fait sentir, que la profondeur de la theorie, la finesse des raisonnemens entasses dans le calcul et la beaute de l'ouvrage m'auroit echappe en grande partie, si je m'en etois borne a la simple lecture. Je cultiye de mon mieux la con-naissance particuliere de cet homme respectable, et 1'intergt qu'il prend ici a mon progres. A la fin du Calcul Integral il in-sistoit beaucoup sur les integrations importantes a 1'Astronomie physique, qu'il commencera au mois de Novembre, et qu'il con-tinuera pendant toute 1'annee procbaine. II a bien youlu me communiquer particulierement beaucoup de recherches essen-tielles a la theorie de 1'attraction des Corps Celestes qui ser-vent a m'applanir la route dans cette cariere aussi tortueuse que sublime. Epris d'amour pour cette partie la plus noble des Mathematiąues et guide par le conseil de Mr. Cousin, j'emploie la plus grande partie de mon tems a tout ce qui tient au proble-me des trois corps, pour etre au fait de suiyre son cours avec le plus grand ayantage qu'il me sera possible. Mr. Messier fa meux astronome m'oblige infiniment par sa politesse, et par la peine qu-il se donne de me montrer les observations pratiques. Il a entrepris le travail d'observer les étoiles depuis la deuxičme jusqu' a la quatričme grandeur, chacune avec la petite étoile prčs d'elle, de déterminer avec le plus grand soin leur difiérence en ascension droite et leur déclinaison. Il en fera un catalogue, et le laissera a la Postérité pour examiner a l'avenir la variation de leurs propres mouvemens. J'ai vu ce travail beaucoup avancé; ŕ l'occasion duquel je lui demandois son avis sur la découverte de Mr. l'Abbé Mayer, il m'a répondu qu'il ne dis-putoit point sur la possibilité de la variation si marquée, qu'il ne vouloit pas l'examiner ŕ présent, mais que son ouvrage achevé contribuera ŕ la suite beaucoup ŕ cet examen. Cet homme infatigable par ses vastes travaux exécutés avec le plus grand succčs sur les comčtes, se rendit trčs cher ŕ l'A cadémie. Elle le regarde avec justice comme le plus habile observateur au-jourdhui en France. Je profite de męme de la confiance par-tieuličre de Mr. de la Lande dont il m'honore, et de la bonté, qu'il a de m'accorder l'usage de son observatoire pour faire des observations pendant la nuit et męme toutes les fois quand les autres occupations me le permettent. Il va donner le 4me volume de son Astronomie], oů il traitera avec une trčs grande étendue la théorie du flux et reflux de la mer, enrichie de tontes les observations qu'on a faites jusqu'ici lŕ dessus, la Bibliographie astro-nomique composée de la liste de tous les écrivains de l'Europe sur l'Astronomie, et plusieurs autres matičres relatives ŕ la marine; cet ouvrage sur l'avis que j'ai de lui doit paroitre ŕ la fin de cette année. Il vient de lire ŕ l'Académie le discours préliminaire qui doit y ętre inséré. Mr. d'Alembert occupé des devoirs de son Secrétariat de l'Académie Françoise, dont il ne veut jamais se dispenser, ne cesse pourtant de travailler pour les Mathématiques. Il va donner le nouvau volume de ses opuscules rempli de recherches nouvelles. Cet homme illustre partage le sort des grands hommes jusqu'ŕ l'injustice dont la malignité l'accable. J'ai été extre mement surpris au commencement de voir dans les Papiers publics d'ici déchirer l'honneur de ce Grand homme, ŕ qui la France doit l'ouvrage immortel de l'Encyclopédie et les Sciences l'étendue considérable de leurs bornes. Mais je me suis apperçu dans la suite, que les satyres ne sont qu'une ébauche de la basse jalousie, qui confond son intéręt avec celui des Lettres. Le zélé pour l'honneur de l'Académie Françoise, qui met des obstacles aux prétentions des personnes qui briguent la place dans cette Compagnie sans la mériter, lui a causé beaucoup d'ennemis, dont la vengence l'outrage continuellement mais par des moyens imbecilles. Aussi se taisant, se soutient il assez généreusement contre ces attaques par la masse de ses mérites. Mr. Linguet dans ses annales du mois passé, poussa trop loin son injustice contre cet homme illustre pour mériter l'approbation męme parmi ses ennemis d'ici. Parmi les géomčtres de l'Académie d'ici, se distinguent MMrs Marquis de Condorcet, Cousin, de la Place et du Séjour par leurs travaux extręmement importants; les premiers se sont livrés au perfectionnement du Calcul Intégral et du Systčme du Monde, et le dernier ŕ la théorie de l'Astronomie. Celuî-ci se proposoit de mettre toute l'Astronomie en Algčbre, de rédiger les observations pratiques en équations, d'envisager les opérations méchaniques des observateurs sous le point de vue géométrique pour rapprocher davantage la théorie ŕ la pratique et donner plus de secours et de précision ŕ cette derničre et pour démontrer aux astronomes, que ce n'est pas indifférent d'em-ploier des plusieures méthodes qu'ils ont pour les observations, l'une plutôt que l'autre comme on l'a cru auparavant en fixant toutes les circonstances, propriétés et difficultés qui caractérisent chacune d'elles. Il a fait plus de 60 mémoires lŕ dessus dont quelques uns sur les Eolypses ont déjŕ paru, les autres paroitront successivement parmi ceux de l'Académie. Il continue ce travail avec un trčs grand empressement ,au milieu des occupations publiques du Gouvernement dont est chargé son emploi. Je crois que cette partie importante de l'Astronomie VIII fera beaucoup apprécier l'ouvrage de Mr. de la Lande et contribuera davantage au progrčs de la Science que la foule des choses sans ordre, qui ne laissent que des idées stériles dans l'esprit et qu'il importe infiniment d'épargner aujourd 'hui dans l'immensité des connoissances plus intéressantes. Malgré la trčs grande considération, que j'ai pour cet homme célčbre, je trouve cet ouvrage défectueux pour la bonne théorie, et ennuďant par les détails minutieux qui y sont accumulés sans choix et sans ordre. Déchiré par l'ennui de sa lecture j'ai perdu beau-oup de ce goűt pour l'Astronomie qui s'emparoit si puissament de mon esprit en Almagne en lisant vos oeuvres. C'est en suivant vos savants conseils Mr., que je consacre une partie de mon tems ŕ la Chymie, qui de toutes les Sciences est ici cultivée le plus. Les personnes de la premičre distinction se livrent beaucoup aux recherches chymiques. Plusieurs membres de de l'Académie se sont chargés de l'examen nouvaux des principales Matičres comme Mr. le Roi qui a commencé celui du Rčgne Animal avec toutes les analyses qui ont été faites jusqu'ici lŕ dessus, tandis que Mr. Maquer s'occupe de la partie des Minéraux, qui n'a pas été examinée jusqu'ici, avec tout le zčle possible. Les expériences sur le Gas ou Air Fixe se multiplient tous les jours ici et répandent un trčs grand jour sur plusieurs phénomčnes physiques. Je lés ai vus avec beaucoup de satisfaction dans le cours de Chymie de Mr. Maquer qu',il tenoit pendant trois mois, suivi de toutes les opérations pratiques, que Mr. Brognard démonstrateur faisait avec beaucoup de succčs sous les yeux de tous les auditeurs, presque pendant deux heures aprčs l'explication de Mr. Maquer. Depuis mon départ de Gottingue je n'ai aucune nouvelle de Mr. TRZCINSKI, je lui écrivis de Leide et jusqu'ici il me m'a rien répondu. Cette circonstance m'inquičte infiniment en me faisant supçonner l'état fâcheux de sa santé comme cause de ce délai, cause, qui prend d'autant plus triste ascendant sur moi, que le sentiment de notre amitié ne trouve aucune ressource de lui écrire ne sachant point oů il se trouve actuelle IX ment. Plein de confiance dans Votre bonté Mr, je prends la liberté de Vous prier, de vouloir bien m'informer de l'endroit oů il est ŕ. présent pour que je puisse lui écrire, ou s'il est encore ŕ Gottingue lui faire part de l'intéręt que je prends aux devoirs de l'amitié. J'espčre qu'il m'écrira de sa santé, du succčs de ses affaires et de la résolution qu'il prendra ŕ l'avenir. Cette marque de l'affection dont Vous m'honorez augmentera en moi le doux sentiment de reconnoissance qui est trop gravé pour ętre jamais effacé du fond de mon coeur. C'est avec beaucoup de respect que j'ai l'honneur d'ętre Monsieur Votre etc. 2 II Drugi list Jana Śniadeckiego do prof. Kastnera. Paris, le 30 Juillet 1781. Monsieur ! Au moment de mon départ pour Vienne je m'empresse de mettre ŕ profit l'occasion que Mr. Jaskiewicz mon compatriote, professeur de Chymie et d'Histoire Naturelle ŕ Cracovie, me procure, pour Vous présenter mes sentimens d'estime, et pour le recommender ŕ Votre bonté pendant son court séjour ŕ Got-tingue. Il a mérité l'amitié et les éloges publics des premiers chymistes et naturalistes de Paris, je me flatte Monsieur que Vous lui ferez sentir combien Vous Vous plaisez d'obliger les étrangers. Vous ajouterez aux marques de Votre bonté toujours présentes ŕ mon esprit et si chčres ŕ mon coeur de vouloir bien procurer la connoisance ŕ Mr. Jaskiewicz de quelques — uns des messieurs de la Société Royale. Ils lui seront trčs utiles par les instructions qu'ils pouront lui fournir au sujet des mines de Hartz, qui sont le principal but de son voyage dans ce pays lŕ. — Vous serez déjŕ informé sans doute Monsieur, d'un nouvel astre bien extraordinaire que Mr. Herschel amateur de l'Astronomie a découvert en Angleterre au mois de Mars de cette année ŕ l'aide d'un télescope nouvellement construit, et que Mr. Maskelyne a annoncé ŕ Mr. Messier au mois de Mai. Cet astronome infatigable se mit tout de suite ŕ le chercher, et ŕ l'aide d'une trčs bonne lunette acromatique il l'a trouvé. XI Il ressemble parfaitement ŕ une étoile de la sixičme grandeur sa lumičre est si brillante comme celle de Jupiter, son mouvement presque tojours uniforme de 2 minutes par jour et presque dans le męme plain; il ne ressemble ŕ aucune des comčtes observées jusqu'ici. Aprčs avoir disparu au mois de Juin dans les rayons du soleil, il a reparu au milieu de celuici. Monsieur Messier avoit beaucoup de peine ŕ le retrouver, cependant il en est venu ŕ bout il y a quelques jours. Cet astre n'a rien changé dans les phénomčnes qu'on avoit observés avant sa disparition, et se trouve actuellement dans la constellation des Jumeaux et dans le paralčle de l'étoile H. Autant cet astre occupe les observateurs, autant il embarasse les géomčtres. MMrs. de la Place et du Séjour ont calculé son orbite d'aprčs les observations faites jusqu'ici, ils en ont trouvées plusieures, qui satisfont assez bien les unes, et ne sont point conformes aux autres. Et, ce qu'il y a de singulier, c'est qu'une orbite qui fait supposer cet astre trčs reculé au delŕ de Saturne, satisfait aussi bien qu'une autre qui le fait supposer prčs du soleil. D'oů il resuite, que les observations faites jusqu'ici sont en trop petit nombre pour suffire au calcul et pour servir d'élémens. Les géomčtres sont donc persuadés que ce n'est qu'aprčs quelques années d'observations en appliquant le calcul, que nous pouvons atteindre ŕ la connoissance un peu exacte de cette soit disant plančte oů comčte. Heureusement on sera ŕ portée de l'observer pendant plusieures années quand męme ce seroit une comčte. — La re-conoissance que Vous m'avez inspirée et l'intéręt que Vous avez pris toujours Monsieur ŕ mon étude, m'autorisent ŕ Vous faire part de la plus vive satisfaction, dont je me sens ému, des avantages que j'ai retirés pendant mon séjour de 16 mois ŕ Paris. Aprčs m'ętre occupé avec le plus grand soin pendant 6 mois du calcul Intégral, et de la méthode d'approximation, je suis entré dans la caričre effrayante de l'Astronomie physique. C'est incroyable avec quel zélé les illustres géomčtres de l'Académie MMs. Cousin et de la Place se sont empressés de me soutenir par leurs secours les plus obligeans dans ce travail si redoutable. XII Outre trois leçons, chacune de deux heures par semaine, M. Cousin a bien voulu me donner deux séances géométriques par semaine chez lui le soir, oů les gens qui se sont engagés dans l'a męme caričre m'ont fourni les plus belles occasions de m'instruire, et de m'exercer dans ce, dont j'étois imbu. Lčs conversations familičres et enjouées pendant trois heures, rectifioient mes idées, développoient mes facultés, et m'encou-rageoient au travail par le plaisir dont mon amour propre se ressentoit. Mr. de la Place informé de mes efforts a bien voulu concourir aussi ŕ mon instruction par les fréquentes visites qu'il m'accorda pour causer avec lui sur l'Astronomie physique qui fait actuellement l'objet essentiel de ses occupations. J'ai passé ainsi jusqu'ŕ Pâque tout ce qui tient ŕ la théorie de l'attraction le plus généralement conçue. Pour appliquer ces principes au mouvement des plančtes Mr. Cousin entreprit l'explication de toutes les théories de la Lune savoir de MMs. Clai-îaut, d'Alembert et Euler et leur comparaison. Tout ce que Mr. de la Grange et d'autres géomčtres ont ajouté, depuis, nous a été expliqué d'une maničre la plus satisfaisante et la plus précise. Il a fini son cours par des remarques nouvelles sur les différentes méthodes d'approximation usitées dans la théorie des plančtes et principalement dans celle des satellites de Jupiter. Ce cours fut le plus profond et le plus savant qui ait été jamais fait ŕ Paris. Mr. Cousin va donner au public ces travaux sous le titre d'Introduction ŕ l'étude de l'Astronomie physique, qui paroitra en deux volumes dans un an d'ici. Il y travaille actuellement: en abrégeant et rectifiant cet ouvrage, qui sera trčs intéressant par des nouvelles remarques, et par la grande généralité sous laquelle tout est envisagé. Je joignis Monsieur ŕ cette étude celle de l'Astronomie sphérique. Dégoűté au commencement de cette science par un ouvrage dout on faisait tant de bruit, mais oů des bonnes choses sont noyées dans une érudition plus propre ŕ embrouiller qu'ŕ instruire, oů les détails entassés confusément n'offrent qu'une compilation indigérée et sans choix; j'eus recours ŕ Mr. du Séjour, dont Vous connois XIII sez les ouvrages et le mérite. Je lui ai peint l'ardeur que j'avois pour apprendre une bonne Astronomie, les obstacles que j'y trouvois, et le progrés que je devois ŕ Vous. Ce respectable Académicien aussi savant géomčtre que grand astronome a reçu ma confiance avec la politesse la plus touchante, et avec le désir le plus empressé de me satisfaire. Instruit par ses confrčres de mes efforts, il m'a communiqué le recueil de ses travaux sur l'Astronomie; il m'a agréé tous les dimanches de venir passer la matinée avec lui pour causer sur ce que j'ai lu dans ses ouvrages et pour lui proposer des difficultés. Pénétré du sentiment le plus tendre pour sa bonté si éclatante, je me suis donné toute la peine possible de tirer partie d'une occasion si heureuse. J'ai parcouru autant que mes autres travaux le comportaient ses savans mémoires, j'en fis des extraits, et je me propose de les méditer avec l'attention recueillie pour me rendre familičre cette vraie maničre de traiter l'Astronomie. Cette science si belle et si ravissante par la sublimité de son objet a été réduite pendant si longtems presque au seul art d'obser-ver. Beaucoup de ceux qui ont écrit lŕ dessus ne sachant pas, que nos connoissances ne méritent le nom de Science qu'autant qu'elles sont douées de la pius grande précision, de la généralité qui lie la chaîne des faits et des détails les plus bizarres par les principes, que plus ces principes, sont généraux et resserrés au petit nombre, plus la sphčre de nos connoisances s'étend et les bornes des Sciences reculent, ou, le sachant, mais n'ayant pas assez de talens pour pouvour se soutenir dans cette vue, ont inondé la république des Lettres d'ouvrages qui ont nui au progrés que l'Astronomie auroit pu prendre, si l'on avoit emploie le secours de l'analyse. Il n'y a ŕ ce que je sache-que Vous Monsieur, MMs. Lambert et du Séjour qui Vous Vous ętes élevés audessus de cette routine oů les autres restčrent attachés avec des constructions graphiques de tatonemens grossiers etc. Ce n'est pas Monsieur le langage de la flaterie que j'abhorre, que je Vous tiens, mais le vrai sentiment de justice inspiré par l'étude suivie de Vos dissertations astronomiques, XIV qui m'instruisoient avec plaisir par ce qu'elles me présentaient la vérité sous une face digne de la Science et de Vous. Vous rendrez un service trčs important ŕ ceux qui cherchent d'ętre instruits a fond, en continuant cet excellent ouvrage. J'en ai parlé tant ŕ Paris que je saisis l'occasion de rendre justice ŕ Vos mérites Les observations astronomiques, qui ne sauroient jamais ętre trop multipliées, occupent tant de gens laborieux et patiens, mais elles ne serviroient ŕ rien, si l'analyse ne les com-binoit pas pour en tirer des loix qui confirmassent les principes généraux, réglassent nos idées et en découvrissent d'autres; car-toute vérité isolée, tant qu'elle est dans cet état est inutile et ne nous apprend rien. L'homme frappé des faits de la Nature se serait ennuyé sans doute d'observer et auroit quitté ŕ jamais cette occupation stérile, si son intelligence n'y avoit pas trouvé l'exercice de ses facultés, qui flatte son amour propre, et lui procure tant de jouissances. Il est des connoissances, qui n'ayant pas les moyens d'ętre réduites aux principes généraux, de combiner les idées avec les signes pour en appercevoir le rapport, restent dans leur berceau, surchargées de détails dont l'esprit ne peut rien démęler; lŕ, l'homme soutenu par la seule patience et trouvant le sujet ingrat ŕ la réfiexion s'engage dans la région des systčmes et de l'imagination, pour se consoler au moins, par ces chimčres des travaux pénibles, qui ne peuvent l'élever ŕ la vue générale et le laisser pénétrer dans le sanctuaire des grandes vérités. Mais il est honteux pour l'Astronomie de négliger l'instrument le plus favorable ŕ son avancement, et la source la plus féconde des connoissances humaines. Ici je pourrois Vous joindre des nouvelles, des anecdotes sur les différents avis que j'ai rassemblées ŕ Paris, qui Vous amu-seroient et qui m'ont tant étonné. Mais la poste m'attend et je suis infiniment pressé en Vous écrivant. Peut ętre Vous ai je assez dit pour Vous ennuyer? J'aurai l'honneur de Vous les marquer une autre fois, je les crois dignes de votre attention. Je ne puis passer sous silence les égards que la Commission sur l'éducation nationalle a rendu ŕ mes travaux. Je viens de XV recevoir d'elle la charge de professeur public ŕ l'Université de Cracovie avec l'obligation de commencer mon cours au mois d'Octobre. Je pars pour remplir mes engagemens, en comptant m` arręter au moins 15 jours ŕ Vienne pour connoître Mr. l'Abbé Hoel. Comblé de politesse par les principaux Académiciens d'ici comme MMs. d'Alembert, Marquis de Condorcet, le Roy etc. etc. je suis invité par eux ŕ continuer mes études dans mon cabinet, et d'envoyer ŕ l'Académie les résultats de mes travaux. Oui Monsieur, je tâcherai de suivre ces exhortations si justes, elles conviennent ŕ mon caractčre. J'aime la Géométrie, elle fera le délice et l'unique occupation de ma vie. Heureux! si mes efforts peuvent me tirer un jour de mon néant pour donner plus de prix ŕ la reconnoissance et ŕ la sensibilité dont je suis pénétré pour tous ceux qui ont eu part ŕ mon instruction ! Je Vous prie Monsieur de vouloir bien me donner des nouvelles de Vous, elles me seront trčs chčres, et me dire si vos élemens des Mathématiques appliquées ont déjŕ paru, et si Vous avez publié quelque ouvrage aprčs mon départ de Gottingue. Agréez Monsieur mes sentiments de reconnoissance et de la plus parfaite considération, avec lesquels j'ai l'honneur d'ętre Monsieur, Votre trčs humble et trčs obéissant serviteur ŚNIADECKI M. P.                   III. DISKURS, przy otwarciu Sessyi Publiczney Szkoły Główney Koron-ney dnia l1go Maia Roku 1786go złożoney z okazyi Jmienin Jkr. Mci. Wzrost Nauk w jakimkolwiek Narodzie lubo potrzebował zawsze posiłków Opieki publiczney, nie tylko do powiększenia massy prawd pewnycb i pożytecznych przez nowe wynalazki, ale nawet do rozszerzenia w społeczności dobroczynnych świateł rozumu przez Instrukcyą; dziś atoli potrzeba ta tak się stała prawie istotną i doymuiącą, że zatrzymawszy uwagę nad tylu rodzaiami Nauk, nad wpływaniem iedney do wzrostu drugiey, nad śrzodkami przez które się roschodzić mogą po umysłach ludzkich i razem pomnażać same w sobie, przekona się każdy, że dziś dosyć jest rządowi publicznemu odmówić silnych pomocy Naukom, żeby zatrzymać ich wzrost w kraiu, obrać społeczność stylu zbawiennych ratunków i przysług, pogrążyć umysły w gnuśności, udusić przemysł w swym źrzódle, a otworzyć wrota, zarazom złudzenia i powierzchowności. Wiek nasz wyniesiony płodami dowcipu nad poprzedzające wieki w tylu umiejętnościach świeżo odkrytych w tylu pewnych sposobach nieznanych oycom naszym wieleż nie rozmnożył trudności dla przyszłych pokoleń do utrzymania i powiększenia skarbu wiadomości dzisieyszych! XVII Kiedy umysł ludzki nie wdzierając się z takim zapałem i pewnością w taiemnice Przyrodzenia mało się radził obserwacyi i doświadczeń, kiedy Nauki Fizyczne bawiąc imaginacyę samemi prawie obrazami romansowemi o skutkach Natury, mnożyły sekty i sprzeczki szkolne, kiedy Nauki Lekarskie żywiąc się uwagami starożytności nie odbierały tak rozległych pomocy do swego postępu, kiedy rozum człowieka zagłębiony w badaniu prawideł moralnych, w poznawaniu władz duszy i czystych prawd umysłowych, a zamknięty w własnej reflexyi nie rozlał się po całey że tak rzekę, ogromności Przyrodzenia i nie zaradzał o wygodach i korzyściach społeczności; ludzie pracami Nauk zaięci nie potrzebowali od panuiących tylko zasłony i bespieczeństwa przeciwko tyrannii niewiadomości i uprzedzenia, a możney opieki przeciwko napaściom opinii, która wydzierając częstokroć tyle ofiar prawdzie i rozumowi, nie przestanie nigdy bydź bałwanem czci publiczney dla ludzi powszechności służących. W wieku dzisieyszym cale jest insza Umieiętności postać, inne ich zamierzenie i droga w postępowaniu. Światła dobroczynne prawdy oświecając człowieka o swym iestestwie, o cenie i użyciu władz mu przyrodzonych, okazawszy się w całey prostocie i oczywistości nadto się po ziemi rozeszły żeby ie przytłumić i zniszczyć, niewiadomość złagodniała pod spokoynie wzmagaiącym się panowaniem rozumu, ani się podobno odważy więcey dobiiać berła przemocy przez tyle klęsk, które tak sromotnie niegdyś pustoszyły i hańbiły ród ludzki. Po czasach utarczek i napaści nastały czasy spokoyney pracy i usilności dla ludzkiego umysłu. — Nauka Przyrodzenia zaiąwszy całą usilność wieku naszego, wsparta na wiernem świadectwie zmysłów i doświadczeniu rozrosła się nagle na tyle licznych części, stała się mistrzynią naywalnieyszych sztuk, kunsztów i rzemiosł, a potrzebując nawzaiem rozległey ich pomocy wyciągnęła ludzi i towarzystwa uczone na tyle kosztownych machin i sprzętów, rozmnożyła do tego punktu objekt usilności i potrzebę obcych pomocy, że dosyć jest rzucić uwagę na tyle części Nauk Lekarskich, Chirurgicznych, Mechanicznych, Historyi Naturalney, Chemii i 3 XVIII Fizyki, poznać każdey rozległość przechodzącą prawie granice usilności i życia iednego człowieka, zważyć posiłki, któremi ie-dna przykłada się do wzrostu drugiey, spoyrzeć na te magazyny kosztowne narzędzi i rzeczy, których każda do swego po-trzebuie użycia, słyszeć o tem zapale towarzystw uczonych w ca-łey Europie sktórym rościągając wzrost i uczących się: dosyć mówię, przebiedz uwagą stan dzisieyszy nauk, rozmnożoną ich liczbę, rozległość każdey i potrzeby, żeby się przekonać o wielkości kosztów i Nakładów, których dziś wyciągaią Nauki. Rozliczne te i drogie opatrzenia przewyższając dostatki partykularnych, nie mogą bydź dostarczane chyba z Nakładów publicznych. Kiedy człowiek na łouie Filozofii szuka swego własnego dobra i spokoyności, bogactwa, maiątki mogą bydź celem iego obojętności a nawet lekceważenia; lecz skoro zacznie pracować na wygody towarzystwa, zaradzać ratunkom ludzkości, szukać w całym Przyrodzeniu pożytków powszechnych i świateł zbawiennych, musi w ich dochodzeniu i tłumaczeniu śmiałą ręką naśladować skutki Natury przez doświadczenia, musi uzbroionemi przez tyle machin zmysłami wypatrywać iey dzieła i odmiany, używać pomocy tylu delikatnych kunsztów i rzemiosł, a na «en czas dostatki czyniąc usługę skuteczną staią się istotną twierdzą iego usilności. Tak iest, Nauki stawszy się walnym interessem Narodów, nie mogą dziś pożytecznie szerzyć się i rosnąć tylko pod hoyną Opieką i Opatrznością rządu kraiowego. — Ale nie dosyć wprowadzone do kraiu wszelkiego rodzaiu Nauki opatrzyć w sprzęty i rzeczy do ich wzrostu istotne, potrzeba jeszcze do roskrzewienia każdey umiejętności mieć ludzi na wybór, obdarzonych mocą rozumu, zapalonych żądzą pożytku i uzbroionych stałością w pracy aż do uporu. Natura nie wylała się dosyć hoynie z takim posagiem dla plemienia Judzkiego, ci atoli tylko, którym go udzieliła są zdatni do pożytecznego w Naukach pracowania. Jakichże nie trzeba ruszyć rządowi politycznych sprężyn, żeby z roiu mieszkańców kraiowych przyciągnąć takowych ludzi, zwrócić ich od powabów ubiegania się za losem zboga-caiącym tyle łudzi bez pracy, przywiązać do tak trudnego po XIX wołania i zatrzymać ich skutecznie w pożytecznych przedsięwzięciach. Należy Jeszcze Opiece publiczney resztę społeczności kraiowey zapalić miłością Nauk, dać iey polubić światła i zasługi rozumu, strzegące człowieka od sideł błędu i omamienia, wyrywaiące iego umysł z gnuśności a iego serce nikczemnym poruszeniom, nadaiące życie i że tak rzekę sprężystość władzom duszy do dzieł szlachetnych i pożytecznych. Człowiek rzucony i zmięszany w massie towarzystwa, skazany przez opuszczenie na niewolnika cudzych mniemań, obłudy i uprzedzenia zamienią się przez rozum na Ucznia prawdy i rozsądku. Mimo atoli tak pewnych korzyści spływaiących na ludzi z nauk, potrzeba Rządowi dzielnych śrzodków przywięzuiących społeczność kraiową do ubiegania się za oświeceniem, bo ludzie są zawsze podobni do dzieci, które potrzeba do polubienia nayzbawiennieyszych rzeczy zachęcać i wabić. Na nicby się ieszcze nie przydało kra-iowi założyć dobrze opatrzoną bndowlę Nauk , zaprowadzić wybór ludzi pracom Umiejętności poświęconych, ieżeli Opieka publiczna uie zaradzi pewney tego działa trwałości Nauki bowiem i ich przysługi nie doskonalą się tylko z czasem. Jedno pokolenie ludzi pracować musi na pożytki drugiego, ieden wiek szuka i dochodzi prawd, a drugi dopiero z nich korzysta. Czas zaiste iest istotnym elementem dzieł Rozumu, równie iak dzieł Natury. Częstokroć iedna prawda pożyteczna cyrkuluje przez kilka wieków, wyrabia się i doyrzewa w głowach wielu pokoleń nim się okaże w swoiey iasności i wrzuci ną rodzay ludzki swe Bobrodzieystwa. Jeżeli więc wiek ieden nie będzie podawał prac swoich drugiemu, a żyiący nie będą kommunikować z poprzednikami i pracować na potomność ciągłem usiłowaniem i pomo-cą, ieżeli zapał usilności tak będzie śmiertelny iak ludzie, nie utrzyma się i rozszerzy z biegiem czasu, zarobki kosztowne upłynionych wieków zniszczeią bez pożytku, Nauki obrane z posiłków i żywiołu zatrzymają się w źrzodle życia, a nic nie zrabiwszy pożytecznego muszą ginąć przez opuszczenie. W ten czas dopiero niewiadomość zakładać będzie panowanie na rozwalinach prawdy i rozumu, a ludzie miotani tu i owdze po sidłach błędu, xx stawszy się igrzyskiem omamienia i smutną ofiarą zdrady, gotować będą potop klęsk i pracować sami na dzieło powszechnego nieszczęścia. Odwróćmy atoli pamięć od tych dzieiów upadku i zniszczenia do widoku pomyślności wróconey Naukom usiłowaniem i Opieką STANISłAWA AUGUSTA. W źrzódle umiejętności i oświecenia upatrzywszy ratunek dla zwątlonego długiem nieszczęściem Narodu, przykłada tyle Oycowskich starań do przyspieszenia wzrostu świateł gotujących pewne kraiowi korzyści. Po KAZIMIERZU WM. i ZYGMUNCIE Iym to jest po czasach swobody, chwały i wielkości dla Polski, Opieka Tronu pierwszy raz zaiaśniała Naukom dyktowana żądzą szczęśliwości. Piękny to przykład dla Europy widzieć króla wolnego ludu dzielącego swe dobroczynne starania z całym Narodem około wzrostu umiejętności. Edukacya całego kraiu do czystych i iednostaynych wrócona Początków stała się za iego natchnieniem interessem Obrad prawodawczych. Namiestnicza Władzy krajowey Zwierzchność pod powagą praw strzeże iey pomyślności i wzrostu, a król gorliwy o korzyści rozumu odbiera corocznie sprawę o pożytkach publicznych założonego przez siebie dzieła. Nie przestając na pierwszych myślach daiących iestestwo i trwałość Edukacyi, wchodzi nawet w wynaydowanie pobudek podnoszących ochotę i oży-wiaiących usilność w Młodzi Polskiey do czerpania świateł zaprowadzonych Nauk. Rozesłane w tym roku po wszystkich szkołach kraiowych Medale złote i śrebrne dla uczniów celuiących pilnością są to upominki wylanego Serca na dobro kraiu, któregoby miłość rad zaszczepić z korzyścią Nauk w młode umysły. Akademia tuteysza szczep KAZIMIERZA W. i WłADYSłAW JAGIEłłY, pierwsza i jedyna niegdyś w kraju Szkoła, gdy Polska naywiększych liczyła ludzi, dźwigniona z swego upadku dobroczynną panuiącego króla ręką, winna już Jego Oycowskim staraniom wiele tych pomocy, któreśmy widzieli do wzrostu Nauk nieuchronne. Talent i praca odbierały tylokrotnie publiczną nagrodę i zachęcenie, Młodź Narodowa ożywiona w ochocie pociechą i łaską Maiestatu, obydwie Szkoły Główne w kraiu obdarzone zbiorem machin nakładem króla sprowadzonych, opatrzona droga XXI rozległey dla nich w kraiu usługi przez powierzenie bliższey ich straży rządowi wszystkich Szkół Narodowych i przez za-łożenie Szkoły Chirurgiczney na pożytek wszystkich Miast i ich okolic. Gdyby ieszcze pomnożywszy liczbę uczonych rozdzielić kiedy można ich światłą usilność między powinnością Nauczycielstwa publicznego i Obserwacyą Fizyczną kraiu, w wielu zaiste płodach rozlicznych ziemi dotąd okrytych dzikością i usu-nionych od oświeconey uwagi, otworzyłby się iaki żywioł przemysłu lub źrzódło nowych dostatków. — Byleby tylko Naród w tak oczywistym interessie swego Dobra i chwały, chciał posiłkować zbawienne przedsięwzięcia Tronu; Nauki opatrzone w resztę potrzeb, zabespieczone w swey trwałości, rozrzuciwszy tyle świeżych świateł i szczęścia w głębi kraiów północnych, będą przecie skuteczniey pomagać w Polszcze dziełu pomyślności publiczney, która trwalszą iest pamiątką chwały dla rządu publicznego, niżeli piosnki Poetów, pochwały Mówców i wszystkie posągi podchlebstwa i próżności. Szkoła Główna Koronna wyrządzając corocznie cześć publiczną królowi Wskrzesicielowi i Opiekunowi Nauk, daleka iest od tey ofiary nieczystego kadzidła, bo obowiązki iey wdzięczności wyryte są na tylu Dobrodzieystwach spływaiących dziś od Tronu na dzieło Edukacyi, które przeszedłszy do Potomności odnawiać będą w następcach naszych sprawiedliwe wielbienie gorliwych Panuiącego starań. IV. AFORYZMY. 1. 0 obowiązkach młodego człowieka. Człowiek młody, przezorny i uważny, jakim go zrobić po-winna dobra edukacyja, pomyślić winien o dalszem swem życiu, że go w niem czekają, zatrudnienia, obowiązki i potrzeby. A zatem: trzeba mu się usposobić do pierwszych przez potrzebną i gruntowną znajomość rzeczy, przez pracowitość, przez baczność na swoje powinności i pilne ich pełnienie. Człowiek młody do niczego nie przywiązany, nie lubiący pracy i żadnego zatrudnienia jest stworzeniem godnem politowania i pogardy, przeznaczonem na swoje własne, a może i cudze nieszczęście. Czekają go ciągłe nudy życia jako konieczne skutki próżniactwa, od których uciekając szukać będzie roztargnienia we włóczęgach, marnotractwie, złych towarzystwach, kastach, trunkach i t. d., zgoła w tem, co upadla, degraduje człowieka i czyni go obmierzłym sobie samemu i drugim. Jak prędko młody człowiek mający rozeznanie odważył się na lekceważenie swych własnych ( sposobności, nie starając się o ich wydoskonalenie, o nabycie przez nie konsyderacyi i szacunku, nie wielka nadzieja, aby taki człowiek mógł podnieść się do sposobu myślenia i do postępowania, które czynią ludzi cnotliwych i prawdziwie szanownych. | Miłość pracy i szacunek samego siebie są najpierwsze warunki moralnego życia, bez którego człowiek jest hańbą i klęską towarzystwa. Szacunek siebie zależy na tem, żeby człowiek nic nie robił, niczego się nie dopuścił, czegoby się przed samym sobą mógł wstydzić i coby mu własne zganiło sumienie. Do szacunku samego siebie należy zrobić się, ile być może nie zawisłym od ludzi, to jest niepotrzebować ich łaski i dobroczynności. Potrzeba więc ograniczać i zmniejszać swoje potrzeby a te które są nieuchronne opatrywać własną pracą, własnością i zarobkiem. Łaska i dobroczynność są funduszem niedołęgów i kalek, którego człowiek zdrowy w siły i sposobności zamożny, pożerać nie powinien. Łaski i dobrodziejstwa ciągną za sobą obowiązki wdzięczności: wdzięczność jest długiem świętym, a kto brnie w długi, ten leci na zrujnowanie się tak w moralnem życiu, jak w gospodarstwie domowem: pierwsze prowadzi do łajdactwa drugie do bankructwa. Przyjmują się łaski i dobrodziejstwa od krewnych i rodziców, ale te nie powinny być powodem i zachęceniem do opuszczania się i próżniactwa, boby to było dla darów ludzkich trwonić i zaniedbywać dary opatrzności. Dary przeminą, spoży-ją się, majątek nawet zostawiony po rodzicach może zniszczeć i upaść, a potrzeby człowieka rosną z wiekiem, które powinien opatrywać, żeby uniknąć nędzy i cierpienia. Zgoła człowiek w swoich siłach i zdatnościach powinien znaleźć sposoby utrzymania się i dorobku i do tego sposobić go powinno dobre wychowanie, żeby go zrobić przygotowanym i zamożnym na wszystkie przypadki losu i na wszystkie trafić się mogące nieszczęścia. Majątek dany lub zostawiony od rodziców uważać się powinien jak zapomoga broniąca młodego od służebnictwa i od upodlających dróg zarobku. Nędza i niedostatek dlatego są złe, że nas często przymuszają do chwycenia się takich sposobów życia, które upadlają człowieka jak jest np. służebnictwo osobom nie wyrozumiałym i nie delikatnym. Służyć towarzystwu i krajowi nie tylko nie jest upodleniem, ale owszem powinnością i zaszczytem. Do takiej więc usługi przynoszącej i Korzyść i zaszczyt spośobć się w młodości powinniśmy i o nie się ubiegać, XXIV     Majątek zostawiony po rodzicach w ręku uczciwego i troskliwego o honor swojej familii sukcessora, nie powinien zmniejszać się i ubywać, ale owszem w progressyi powiększać się i rosnąć, bo w pierwszym przypadku sukcessor jest zabójcą własnej familii, przyprowadzając ją przez zmniejszanie majątku i funduszu do nędzy i ubóstwa, a zatem do ostatniego upodlenia; kończy się bowiem familija na szlachcie czynszowej, która jest klassą ludzi prawdziwie nieszczęśliwą, w wychowaniu opuszczoną i pogardzoną. Żeby zaś troskliwy o dobro swego imienia i swojej familii sukcessor mógł zostawiony sobie majątek powiększać i swoich następców, alko w równie dobrym, albo w lepszym jeszcze bycie zostawić, trzeba żeby miał właściwe sobie sposoby zarobku, pewne i uczciwe: przez dary np. wydoskonalony talent, przez powołanie do usługi publicznej i t. d., aby łącząc swoje osobiste zyski z przychodem majątku mógł ten ostatni w stanie kwitnącym utrzymać, w przypadku klęski i nieszczęścia ratować, a nawet i powiększyć. Utrzymanie w dobrym stanie majątku wyciąga wielkiej pieczy i staranności w doglądaniu, umiejętności w rozporządzeniach i życia rządnego, to jest któregoby wydatki nigdy nie przechodziły przychodu, ale owszem przez rossądną oszczędność należy sobie upatrzyć zapas i fundusz na przypadki, klęski i nieszczęścia. Nierząd domowy prowadzi do zguby fortuny, do bankructwa, nędzy, a wreszcie do łajdactwa pogardy powszechnej, a w rządnych krajach do szubienicy. Bez pracy i staranności człowiek nie tylko nic nabyć nie potrafi, ale nawet rzeczy nabytych utrzymać nie zdoła. Człowiek więc młody nie lubiący pracować, nie chcący się do żadnego zatrudnienia przywiązać, gotuje sobie nieszczęśliwą w dalszem życiu przyszłość i staje się niegodnym żadnej łaski i dobroczynności od krewnych i rodziców, bo te łaski służyłyby tylko do tworzenia próżniactwa trawiącego, a nic przysporzyć nie mogącego. Próżniactwo do niczego dobrego, ale owszem do zepsucia i wszystkich złych występków prowadzi, zostawując człowiekowi w zarobku największe udręczenie, t. j. nudę życia, xxv 2. O stylu. Dobrze powiedział BARENTE, że w każdym rodzaju Literatury nie wyda się talent, tylko tam, gdzie maluje swoje własne czucia i wrażenia. Co zgadza się ze zdaniem BUFFONA, który mówi, ie styl jestto sam człowiek. A ponieważ niezmierna jest liczba stopni i różnic w czuciacb i wrażeniach, nie dziw, że ta sama myśl lub rzecz od różnych osób powiedziana lub napisana różnie się wyraża, różnemi farbami maluje. W sądzeniu o pismach i talencie wielką na to baczność mieć należy, żeby wrażeń indywidualnych nie przenosić do rzeczy i rozróżnić talent od objektu. Dlatego filozofija, uważając rzeczy ogólnie, odłącza impressyje indywidualne od tych własności , które wszyscy równio pojmują i co jest charakterem, albo raczej przymiotem objektu nie człowieka pojedynczego. 3. 0 metodzie. Tryb czyli metoda jestto pewny szyk i porządek w rozbieraniu tego co jest złożone, w ułatwianiu tego co jest zawiłe, w roztrząsaniu tego co jest wątpliwe, zgoła uporządkowanie robót umysłowych, a zatem metoda nie jest w języku, ale w rozumie używającym języka. 4. 0 filozofii. Francuzi którzy lubią z jednej ostateczności przechodzić do drugiej, jak wszystko przedtym nazywali sensaeyją i wpadli w materyjalizm: tak dziś poczynają udawać się do ogólnych widoków rozumu i sztukę myślenia uważają jako górne działa-nia duszy od zmysłów sie zawisłe. COUSIN, BARENTE i Mde STAEL, wyczerpali tę naukę z piam niemieckich, która to nauka była PLATONA, DESKARTA, LEIBNITZA, tak dalece, że we filozofii trzymając się myśli nie wyciągnionych z nauk, wpadamy na dawne tyle razy zapomniane opinije i niezgłębiwszy działań umy 4 XXVI słowych nic nowego nie odkrywamy ale tylko tułamy się po dawnych mniemaniach a często po błędach, które rozsiewamy i odnawiamy. Źródła błędów filozoficznych są Imo kiedy chcemy to wytłumaczyć i pojąć, co jest za granicami ludzkiego pojęcia i wytłumaczone być nie może, 2do, że chcemy to dowodzić co jest przez się oczywiste i dowodu nie potrzebuje 3tio, że sub-tylizując w rzeczach, analizujemy to co jest proste z siebie i analizy nie dopuszcza, wymyślamy dystynkcyje, słowa, klassyfi-kacyje, które są wybiegiem i złudzeniem umysłowem, ale które w gruncie nic nie stanowią i nic nie uczą, ale wprowadzają umysł w spekulacyje ciemne i niezrozumiałe a zatem rozpościerają ciemność na nasze myśli i pisma. Trzeba dowieść, że w realnych myślach człowieka nie zachodzą tylko fakta zmysłowe lub umysłowe i reflexyja nad temi faktami i myślami: wszystkie insze pomysły, albo są marzenia zagorzałego umysłu, albo obrazy i malowidła imaginacyi. Reli-gija, sprawiedliwość, cnota itd. i inne metafizyczne wyobrażenia czy wypływaią z faktów zmysłowych, czy zaś są wypadkiem czucia moralnego przypisanego człowiekowi ? Niemcy przypuszczaią podział świata na materyalny i idealny, a zatem widok rzeczy na naturalny wyciągniony z rzeczy, i na idealny knowany od umysłu. Mówią, że w dwóch tych widokach zachodzi sprzeczka, którą godzi transcendentalizm. I tak podług praw natury iest lo. zawisłość duszy od ciała: 2do. podług wielkości zawisłość nieskończoności „universi", od przestrzeni i czasu, 3tio. w rzeczach świata iedne zależą od drugich, jedne wpływają na byt drugich, 4to zawisłość od przypadku i losu; kiedy w świecie idealnym utrzymuie się: lo. Byt przez się duszy. 2do. Uzupełnienie nie zawisłego świata (Universi). 3tio. Wolność i swoboda umysłu. 4to. Żyiące bóstwo. Dlatego dzielą Metafizykę na niższą i wyższą to jest transcendentalną. Jestto jak mniemanie dawnych Gnostyków, którzy w człowieku uważali duszę iako spowinowaconą z Bogiem, i ciało czyli XXVII materyę iako w spólnictwie i rządzie szatana czyli diabła. Dlatego Bóg zesłał Chrystusa, aby człowieka co do ciała z panowania diabła uwolnił. 5. O Kancie. KANT ZAłOżYł SOBIE WYTłUMACZYć MECHANIZM IAK ON NAZYWA MYśLENIA. JESTTO PRZEDSIęWZIęCIE śMIAłE ALE NIEROZSąDNE, BO IAKAż DO TEGO DROGA ODERWAWSZY SIę OD ZMYSłóW? MOżNA POWIEDZIEć, żE NIE MASZ żADNEY. WEWNęTRZNE PRZEśWIADCZENIA CZYLI IA OSOBISTE ? ILE IEST GłóW, TYLE OBROTóW TEGO PRZEśWIADCZENIA, KTóRE WSZYSTKIE TONą W MARZENIU, ALBO W SłOWACH NIEZROZUMIANYCH. DO ANATOMII MYśLI NIE MAMY DRóG, TYLKO ZMYSłOWE, NIE PRZYMUIEMY TYLKO TO COśMY UCZULI: PRAWDY OGóLNE WYSZłY TAKżE Z CZUCIA TYCH CO IE OBJAWIALI, WIęC CHOć NAM SIę ZDAIE , żE NIE ZWAżAMY NA ZMYSłY, ALE ZWAżAIąC TO, COśMY NABYLI PRZEZ ZMYSłY, KRęCIMY SIę USTAWICZNIE KOłO NICH. DLA CZEGóż NIE MOżEMY PRZYIśDź DO POZNANIA IASNEGO ISTOT NIEMATERYALNYCH ? BO O NICH ZMYSłY NAS NIC NIE UCZą, TAK IAK O DZIAłANIU UMYSłU. JESTTO CIRCULUS VITIOSUS PRZEZ RZECZY OD ZMYSłóW NABYTE CHCIEć WNIOSKOWAć O RZECZACH CALE NIEZMYSłOWYCH. SUMIENIE CZYLI CZUCIE WEWNęTRZNE SWOIEGO BYTU OSOBISTEGO IEST TAKżE DZIAłANIE ALBO WłADZA ZMYSłAMI OBUDZONA: WIęC TO IEST PETITIO PRINCIPII żEBY PRZEZ NIę DOCHODZIć TEGO, CO WCALE OD ZMYSłóW NIE ZAWISłO. Nałóg rozumowania i reflektowania przy dzielnieyszey władzy poięcia prowadzi do myśli nowych, głębokich, ale jak człowiek we śnie chwyta mary i zdaie mu się że czuwa, tak zagłębiony Metafizyk, kręcąc się i łapiąc rzeczy od zmysłów nabyte zdaie mu się, że od zmysłów się oderwał. 6. 0 władzach zmysłowych i umysłowych. Częste powtarzanie wrażeń zmysłowych osłabia zmysły i przynosi przykrość i cierpienie , kiedy w władzach umysłowych XXVIII im daley idziemy, tym większa pociecha. Natura położyła granice w uciechach zmysłowych, które przeszedłszy, doświadczamy bólu, niesmaku i nudy; kiedy w pracach umysłowych i dziełach cnotliwych coraz większey pociechy doznaiemy. Rozpusta więc zmysłowa prowadzi do cierpienia, i iestto szaleństwo na niey szczęście zakładać, więc w ćwiczeniu i dogadzaniu zmysłów wszystko się przeciwnie dzieie iak w ćwiczeniu i dogadzaniu władzom umysłowym 1). 1) Aforyzmy powyższe będące łaźnie na papier rzacanemi uwagami o których ogłoszeniu sam Śniadecki widocznie nigdy nie myślał, pozwoliłem sobie dlatego pomieścić w niniejszym zbiorze gdyż objaśniają one i uzupelniają pod wieloma względami filozoficzne poglądy Śniadeckiego i jego stosunek tak do filozofii niemieckiej, jak i francuskiej. V. Niektóre listy pisane do Jana Śniadeckiego w sprawach naukowych. 1. List pana Lefevre de Gineau. Taris le 19 Juin 1819. Monsieur et illustre disciple de notre commun maître. J'aurais du répondre plutôt ŕ la lettré que j'ai reçue de vous et vous exprimer ce que je sens profondément, que toute recommandation de votre part en faveur de quique ce soit, est pour moi un témoignage d'amitié, comme de souvenir. D'aprčs cela vous jugerez si je manquerai d'empressement ŕ accueillir les personnes que vous voudrez bien m'adresser et si je ferai tout ce qui dépendra de moi pour leur ętre bon ŕ quelque chose. Je vous prie donc de ne me ménager en rien. M. DZEWIŃSKI NOUS QUITTE, VOUS AUREZ SANS AUCUN DOUTE, EN LUI UN PROFESSENR DISTINGUé, CAR UNIQUEMENT OCCUPé DE SON INSTRUCTION. IL N'A PAS PERDU UNE HEURE DEPUIS QU'IL EST ŕ PARIS, ET DEPUIS LONGTEMS IL N'A PAS MANQUé ŕ NOS SéANCES DE L'ACADéMIE. IL M'A PARU D'AILLEURS ęTRE UN HOMME EXCELLENT, ET JE ME FéLICITE DE L'AVOIR CONNU. JE ME PERSUADE AUSSI QU'IL SERA L'AMI DES FRAN-COIS, DANS UN TEMS Oů TANT D'EUROPéENS EN DISENT DU MAL, ET VOUDRAIENT LEUR EN FAIRE. A quoi vous occupez vous maintenant? L'astronomie, c'est ŕ dire ses observations ne conviennent plus ŕ nos âges. Je tra XXX vaille, moi, et déjŕ depuis longtems ŕ façonner un traité de phi-sique. Je l'ai plasieurs fois achevé et mis ŕ la réforme. Depuis qu'on a mis cette science au régime moléculaire, elle est devenue presque toute chimique. On en a banni ce qui était autrefois du ressort de l'expérience et des mathématiques en męme tems, pour n'avoir plus que de la physique en algčbre. Si j'en crois mes réflexions et mon expérience, on outre en cela, comme en beaucoup d'autres choses. L'analyse algébrique est un instrument excellent pour la recherche des vérités physiques, elle est utile pour aider le phisicien, mais elle a besoin continuellement de voir ses résultats numériques continués par l'expérience, en phi-sique ces doux choses sont également nécessaires; on veut absolument les tenir séparées. Il n'y a gučre que la chimie dont les progrés soient pour ainsi dire de tous les jours; tous les jours on découvre des élé-mens nouveaux dont les propriétés c'est ŕ dire les affinités s'arrangent comme d'elles męmes avec les hypothčses établies, ou bien en faveur de qui les hypothčses se plient parfaitement. Au milieu du mouvement dont cette sience est agitée il est difficile, pour ne pas dire impossible, d'exécuter un traité de phi-sique, un peu méthodique, et dont on puisse dire, qu'il aura quelque valeur pendant une année. Le plus sage parti, ŕ cequ'il me semble quelquefois, serait de renoncer ŕ rien publier. Avez vous pour toujours renoncé ŕ la France? n'ętes vous pas curieux de voir comment se créent et se placent les ressorts d'un gouvernement qui laisse aux peuples des droits ŕ exercer, comme des devoirs ŕ remplir? c'est un spectacle curieux et digne de Inattention d'un philosophe, Vous ne seriez pas mal ici, nous avons déjŕ trois ressorts essentiels ŕ la liberté: loi des élections, loi de recrutemens, liberté de la presse. Je vois avec grand intéręt la chose se perfectionner; notre tribune nationale est belle et poura servir de modčle ŕ d'autres. La liberté est grande ici et n'a rien de rude, comme cequ'on trouve ailleurs. Mais je ne m'apperçois que je vous fatigue et que mon papier va finir, nous ne sommes plus jeunes, ni l'un ni l'autre; XXXI c'est alors que le coeur se plait dans l'amitié et dans les souvenirs, presqu' exclusivement. Je me trouverai trčs heureux si je puis sous ces deux rapports vous tenir lieu de quelque chose, recevez l'assurance, je vous, prie et veuillez bien agréer aussi l'expression d'une profonde estime. L. Lefevre — Gineau. 2. List Fussa prezesa Akademii Petersburskiéj. Monsieur. Ce n'est que le 11 Aoűt, dans la premičre séance aprčs les vacances des canicules, que j'ai pu présenter ŕ l'Académie le recueil des observations astronomiques faites ŕ l'observatoire de Vilna en 1818, reçues avec la lettre que Vous m'avez fait l'honneur de m'adresser en date du 10 Juillet passé. L'Académie a accueilli avec autant de gratitude que d'intéręt cette communication intéressante; elle m'a chargé de Vous témoigner sa parfaite reconnoissance de l'attention que Vous avez bien voulu lui témoigner par cet envoi obligeant. Nos astronomes poursuivent avec beaucoup de zčle et d'activité la comčte dans sa marche depuis le 27 Juin, jour oů je reçus de Mr. le Professeur Struve ŕ Dorpat la premičre nouvelle de son apparition. Heureusement un ciel presque constamment clair les a favorisés jusqu'ŕ présent. Mr. de Schubert fait imprimer en français une nouvelle édition de sa grande astronomie, revue, corrigée et augmentée. C'est un travail méritoire dont lui sauront gré tous les astronomes qui ne comprennent pas la laogue allemande. Je regrette avec Vous, que son calendrier de poche ne se continue pas. Ce qui me console c'est qu'au moins il a terminé son exposition du Systčme du monde, qui en constitue la partie la plus intéressante. En Allemagne et en France une entreprise pareille feroit la fortune de son auteur. Ici le public éclairé n'est pas assez nombreux pour donner de la consistance ŕ un ouvrage périodique, savant et instructif. XXXII J'ai cru que les folies de la „Naturphilosopbie" qui ont infecté plusieurs des universités d'Allemagne, avoient cessé d'ętre ŕ la mode; quelques nouvelles productions que je viens de recevoir prouvent que ni les armes du savoir solide, ni celles du ridicule n'ont pas encore réussi ŕ détruire cette peste. J`ai l'honneur d'ętre avec la considération la plus dis tinguée.  Monsieur Votre tout dévoué serviteur Fusa St. Pétersbourg ce 22 Aoűt 1819. 3. Drugi list Fussa. m Monsieur. ■ L'Académie impériale des Sciences, ŕ laquelle j'ai présenté le tome IV de Vos mélanges de littérature, a accueilli ce don, comme tout ce qui lui vient de Votre part, avee autant d'intéręt que de reconnoissance; elle m'a chargé de Vous en remercier en son nom. Veuillez agréer en męme tems mes propres remereimens pour le précis intéressant que Vous avez bien voulu me donner dans Votre lettre du contenu de ce volume. Ce précis m'a fait d'autant plus de plaisir que j'ai vu que ma maničre d'envisager la philosophie, ses systčmes, nommément celni de KANT, qui a fait tant de bruit en Allemagne, il y a 25 ans, convient parfaitement avec la Vôtre. Les systčmes de Schelling et Fichte, qui y ont succédé ŕ celui de KANT, ne. méritent pas męme d'ętre nommés. Je regrette beaucoup de ne pas savoir assez de polonais pour lire in extenso les idées qui sont développées dans cet ouvrage par un savant que je respecte depuis longtems comme géomčtre et astronome distingué et dans lequel je reconnois maitenant un philosophe profond qui possčde tout ce qu'il faut ponr opérer une révolution salutaire dans la science. Agreez, Monsieur, 1'assurance de la haute estime et du par-fait devouement, avec lesquels j'ai l'honneur d'etre. Monsieur. St. Petersbourg ce 2 Mai 1822. Votre tres humble et tres obeissant serviteur Nicolas Fuss. Mr. le Cons. de Coll. Chev. J. ŚNIADECKI a Vilna. 4. List Józefa Sierakowskiego. Chciey Jaśnie Wielmożny Waćpan Dobrodziey przyiąć nay szczersze, acz spóźnione nieco podziękowanie moie za przesłane mi w dowód łaskawey Jego pamięci dziełko dodatkowe do pisma o Filozofii. Wszystko co z pod wzorowego pióra WPana Dobr. wychodzi iest dla nas drogim; rzecz sama nadto przez siebie iest równie pożyteczną iak prawdziwie stała się potrzebną. — Ludzie nieszczęściem w wyobraźni swoiey, w mowie samey i iey składni, maią zaród tylu elementów sprzeczności dążących raczey do wniosków krzywych, niż do zdrowego rozumowania i iasnego ich oddania; iż prawdziwie lękać się można ażeby Systemmotwórcy i dyplomatysci, iedni przez wprowadzanie ab strakcyi, drudzy przez codzienne mowy fałszowanie nie ziścili wkrótce tradycyi o wieży Babilonskiey. Co społeczność ludzka nic na tym nie zyskuie, a cywili-zacya naywyźsza z naywiększemi błędami spotkać się bez cudu mogą niespodzianie. JJWW. POTOCKIEMU i NIEMCEWICZOWI oddałem exemplarze, łączą oni do podziękowań ukłony swoie dla pana. STASZYCOWI pożyczyłem do czytania z podkreślanym końcem karty 3iey i początku 4tey; tę przysługę doradził KOZMIAN z BADENIM Min: Spr:        • 5 XXXXIV Ściskam Pana iak nayserdcczniey pisząc się z wysokim upoważaniem Jaśnie Wielmożnego Wać Pana Dobrodzieja najniższym sługą Józef Sierakowski. D. 15. Sept, 1820 n Warszawy Będziecie mieli co czytać iak my tu radziemy ut sit bene Patriae. VI. Listy Jana Śniadeckiego do Franciszka Szopowicza profesora matematyki w Uniwersytecie krakowskim 1). w Wilnie18 lutego/1 marca 1820 roku. Odebrałem 2) wczora list WMPana i bardzom się ucieszył, żeś już plac Profesorski w Akademii otrzymał, i żeś się pozbył słabości oczu. Propozycyja, którą mi czynisz iuż nie iest ani na móy wiek ani na moie siły stargane nie tak nauką, iak dole-gliwemi kłopotami, przez które w moim zawodzie przeszedłem. Kończę 64 rok wieku, ztych 40 lat strawiwszy w powołaniu nauczycielskiem zawsze w pracy ciężkiey przyprawianey naywięk-szemi przykrościami, gorzko mi dziś wspomnieć, żem ledwo w życiu miał kilka lat spokoynych dla nauki, w którey mógłbym był nie mało zrobić, a przytym zaspokoić tę gorącą żądzę, która mnie iedynie ciągnęła do nauki. Każde urzędowanie w korpusie dla charakteru tak żywego i drażliwego iak móy, jestto ciąg niespokoyności, kłopotów i udręczeń. Wytrzymałem ie w Wilnie przez lat ośm Rektorstwa z pomyślnością, prawda i honorem; ale 1) Listy te objaśniają pod wieloma względami sposób myślenia Śniadeckiego w ostatnim dziesiątku lat jego żywota i zawierają wiele bardzo ciekawych szczegółów dotyczących Krakowa i uniwersytetu krakowskiego. 2) Jeden ustęp z tego listu jest drukowany w Pam. Bal. I. str. 816. XXXVI z takim sił moich uszczerbkiem i zruynowaniem, że za wszystkie w świecie korzyści, iużbym się na podobną próbę nie puszczał. Pracowano tu wiele, żeby mnie ieszcze na trzy lata na Urzędzie zatrzymać: ale oświadczyłem w szczerości, że ucieknę z Wilna i z Polski, ieżeli mnie do iakiegokolwiek urzędu pociągać będą: i tego bym był dotrzymał. Dla tey także przyczyny nie chciałem się przenosić do Warszawy po skończonym tu czasie moiey ugody. Trzyma mnie tu ieszcze móy brat ze słabym bardzo zdrowiem i iego dzieci, tudzież nauka, którą lubię, ale do którey już mi i wzrok i siły ustaią. Tę wszelako pracę wolę znosić Z wysileniem, iak kłopoty rządowe, do których powziąłem wstręt i odrazę ciężką do wyrażenia. Kto mnie zna i zna bieg moiego życia, ten się zapewne nie dziwi nad taką dyspozycyą mego umysłu. Niezmiernie mnie obchodzi interess i dobre imię Akademii krakowskiey, sły-szałem w Oktobrze w Warszawie nie naylepszą o niey opinię i pisałem to P. RADWAńSKIEMU ile że to zagraża korpusowi nieszczęściem. Nie można Uniwersytetu podnieść nudnemi oracyami, płytkiemi i niewypracowanemi rozprawami, ale świetnym stanem nauk i pismami gruntownemi: zgoła ludźmi z talentem, gruntowną nauką i pracowitością. Na dobrym wyborze ludzi do katedr prawie wszystko zależy. Skoro korpus napełni się niedołęgami, próżniakami i ludźmi z wielkiem o sobie rozumieniem a nikczemnym co do nauki i talentu funduszem, wszystko w niem upaść musi, i sam wreszcie z hańbą umierać. Prócz kilku dawno mi znanych osób, nie znam tam ani teraźnieyszycn Profesorów, ani urządzeń korpusu, ale z pism które tam wychodzą i które staram się czytać, widzę, że Wam wiele brakuie. Zgorszyłem się nawet, że zapominacie po polsku, kiedy Kodex Cywilny przez Seym uchwalony, ieżeli go nie poprawiono, iest napisany ciemno i z nieznośnemi przeciwko gramatyce błędami. Powiadaią powszechnie o Krakowie, że tam wszystko prowadzą Juryści, rodzay ludzi nayniebezpiecznieyśźy i który tyle złego narobił w naszey Oy-czyznie ! Bądź łaskaw spytać się P. RADWAńSKIEGO, czy odebrał móy list pisany do siebie po moim z Warszawy powrocie. Prze XXXVII tłumaczono w Charkowie na rossyiski ięzyk drugie wydanie mo-iey geografii: skoro ta xiążka pokazała się w Petersburgu zrobiła wielkie wrażenie. Rząd główny szkół podał rapport do Mi-nistra, że to iest iedyne w tym rodzaru dzieło, a ten zalecił ie da wszystkich Bibliotek i szkół zakupić: a z Akademii Nauk napisano mi, że się wydziwić nie mogą, że Polacy od 16 lat mieli w swoim języku dzieło, iakiego żaden europeyski naród nie ma. Szkoda, że tłumacz nie wiedział o trzeciem wydaniu znacznie powiększonem. Tydzień temu iak posłałem do Warszawy pod adressem P. BANDTKIE dla biblioteki Uniwersytetu krakowskiego drugie wydanie moiey Trygonometryi kulistey w tróyna-sób powiększoney, za którą będą mi kiedyś dziękować Astronomowie Polacy, kiedy się u nas ta nauka rozkrzewi. Chciałbym ieszcze przy schyłku życia coś w Matematyce i Astronomii zrobić dla moich współziomków, ale że móy wzrok znacznie słabieie, i Czarne plamy w oku prawem lataią mi ustawicznie. Dręczy mnie to nie mało dlatego, że nie mogę tyle robić, ilebym chciał. Proszę tego nie rozgłaszać, ale użyć gdzie każe rostro-pność, co WMPanu w zaufaniu przyiacielskiem wynurzę. Przy-ieżdżaią tam do Krakowa młode Litewskie świstaki a czasem i awanturnicy, którzy szarzaią moiem imieniem i udaią się za moich przyiaćiół. Łaskawe dla mnie krakowskie domy przyimuią ich dla tego uprzeymie i grzeeznie. Ktokolwiek nie ma odemnie poleoaiącego listu, proś, żeby mu nie wierzono. Radziłbym Uniwersytetowi obrać na Rektorstwo iednego z trzech, albo RVDWAńSKIEGO, ALBO SOłTYKOWICZA, ALBO P. BANDT-KIE, który w drugiem wydaniu historyi polskiey zrobił sobie zaletę. Życzę WMPanu z serca zdrowia i wszelkich pomyślności zostaiąc ze szczerem przywiązaniem i szacunkiem. z Wilna 21 czerwca/3 lipca roku 1820. Posyłam WMPanu moię trygonometryę kulistą wtym roku wydaną: dawniey przez Warszawę posłałem tey xiążeczki do Krakowa dwa exemplarze: ieden dla Biblioteki, drugi dla P. Łę XXXVIII. SKIBGO, KTóRE SPODZIEWAM SIę, żE DOSZłY. NIE POSTRZEGłEM MAłEY OMYłKI NA KARCIE 128 WIERSZU 20 I 21 GDZIE ZA D, BYDź POWINNO D-E, I ZA N, M-E I PROSZę Tę OMYłKę POPRAWIć W EXEMPLA-RZU BIBLIOTEKI I P. ŁĘSKIEGO. TA OMYłKA NIE PSUJE DEMONSTRA-CYI, ALE Ią ROBI MNIEY OGóLNą. PONIEWAż IAK WIDZę Z PROSPEKTU WMPAńSTWA, P. HUBE daie trygonometryą kulistą, choć się z Nim nie znam, proszę mu odemnie ieden tu przyłączony exem-plarz ofiarować; bo nie rozumiem, żeby gdzie prościey i ściśley tę naukę znalazł wyłożoną. Przyłączam także WMPanu moię polemikę o KANCIE, na którą mnie wyzwał Pamiętnik Lwowski. Ponieważ dziś wstyd nawet o tym głupstwie pisać: ale tę zarazę wypędziwszy z Litwy, chciałbym od niey obronić Młódź Polską. Znakomici uczeni niemieccy, z któremi kiedyś dysputowałem o KANCIE napisali mi, żem miał przed dwudziestu kilku laty racyę odrzucić tę naukę, od którey nie mogą dotąd otrząść się szkoły niemieckie. Widziałem z pism krakowskich, że i tam ten towar niemiecki zaczęto rozpościerać. Nie wiem kto tam u was wydaie Pszczółkę polską z ortografią cale nie polską. Dziwuię się. że mogła ta nowość przylgnąć do rozsądku. PRZYBYLSKI z wielu względów człowiek szanowny przez swoie prace, nie potrzebne podawał ięzyka polskiego w swych dziełach reformy które służą raczey do iego skażenia, iak utrzymania w czystości. Prosiłem JX. Archiprezbitera łańcuckiego, aby WMPanu oddał swoie kazania ieżeli są drukiem ogłoszone i miane po moim oddaleniu się z Krakowa. Racz mi je przesłać przez P. FRANKA dodawszy do nich iakie broszury tam wydrukowane, bo mnie to wiele obchodzi czytać to, co tam wychodzi na świat. Proszę mnie przypomnieć moim dawnym przyiaciołom i bydź pewnym tego szacunku i przywiązania, z którym zostaję. z Wilna 10 Października 1820. Miło mi było czytać wiadomości, które WWMPan w swym liście zamieściłeś o osobach albo dawno mi znanych, albo przy XXXIX ■ iacielskich. Nie wiem czy P. SOłTYKOWICZ wydał dopełnienie opisu historycznego o stanie Akademii z reiestrem alfabetycznym istotnie do tey xiążki potrzebnym, iak to przyrzekł publiczności. Jeżeli tego nie zrobił, trzeba go koniecznie do tego zachęcić. Zrobił tą książką wiele sławy, bo pierwszy dał powód do historyi literatury kraiowey, trzeba więc żeby dokończył tego, co tak chwalebnie zaczął. Odebrałem świeżo wyszłą w Krakowie historyą Poetów polskich przez X. JUSZYńSKIEGO : szkoda, że tak dobra xiążka tak złym drukiem i na tak nikczemnym papierze drukowana i że autor nie opuścił imion nie wartych nazwiska Poetów, a na to mieysce nie położył więcey wypisów piękney poezyi z dobrych, a nam dotąd nieznanych Autorów! Chciałbym żeby to wydanie iak nayprędzey wykupiono i żeby Autor pomyślił o drugiey starannieyszey edycyi. Życzyćby należało, żeby i Akademia i Rząd pomogły do podźwignienia drukarni i papierni kraiowey, iako zakładów tak ważnych dla publicznego oświecenia. Bardzo mnie zasmuciła wzmianka w liście WMPana o niesforności studentów, która mogłaby bardzo okropne ściągnąć skutki na kray tamteyszy i dać pretext sąsiedzkim Państwom do pochłonienia tego kawałka ziemi. W Niemczech północnych młódź szkolna iest nayrozwięźleysza iakem iey się sam przypatrzył. Ponieważ ią tam teraz wzięto w kluby, bać się potrzeba żeby się do Was co z tey zarazy nie dostało. Młódź nasza iest dobra, ale do uwiedzenia łatwa. Potrzeba pilnego czuwania i przezornego postępowania Rządu Szkolnego, żeby i cudzey zarazy nie wpuścić i wytępić to, co się mogło wcisnąć szkodliwego. W teraźnieyszym stanie rzeczy iestto punkt bardzo istotny do zbawienia Krakowa. Potrzeba także pilnować troskliwie druków w materyach politycznych, żeby tam nie wyszło coby mogło albo obrazić albo wprawić w nieufność Dwory sąsiedzkie. Są w Warszawie półgłówki, które draźnią rząd, a coby im tam nie dozwolono drukować, posyłaią (jak słyszałem) do Krakowa. Tych nierozsądnych Patryotów a prawdziwych nie-przyiaciół swoiey Oyczyzny barzo się należy chronić. Położenie Polski i Krakowa dotychczasowe tak iest delikatne, tak wielkiemu niebezpieczeństwu podlegle, że ieden pretext niesforności wszystko może zgubić. Ten stan rzeczy póty trwać musi, póki się stały porządek rzeczy nie ułoży w Europie: od czego niezmiernie ieszcze oddaleni iesteśmy. A rozsądny i prawdziwie oyczyznę kochający Polak w cierpliwey spokoyności nie powinien o tem zapominać, że slaby i że to co teraz ma, iest skutkiem wymuszonej przypadkami sprawiedliwości. Powinien się w cichości ćwiczyć i oświecać; wprawiać w rozsądek i umiarkowanie, w po-znanie i zgłębianie dawnych swych przywar: Ażaliż łaskawe Nieba nie ziawią dla niego czasów szczęśliwszych ! Gotuie się wielka w Europie burza, starać się o to powinniśmy, abyśmy przez nasze winę me wpadli w matnią powszechnego nieszczęścia. Może ia na starość bredzę: ale mi się zdaie z tego, na com patrzał i com przeżył, że zapalone pisma, bagnety i armaty trwałey spokoyności w Europie nie zaprowadzą: trząba inszey broni na myśli ludzkie, żeby ie przyprowadzić do ładu i trzeba oprócz tego ścisłey sprawiedliwości. w Wilnie 2 Sierpnia 1821. List WWMPana odebrany przez kanonika SIENKIEWICZA, mocno mię zasmucił nad stratą Syna, którą Cię P. Bóg dotknął, a którą zapewną pociechą z innych dzieci i innemi dobrodziey-stwy nagrodzi. Boże day by te moie życzenia spełniły się iak nayprędzey! Może zbytnia praca, applikacya i siedzenie przyczyniło się do iego zgonu, tak miarkuię z prac i robót, które mi WMPan spisujesz. Widziałem młodych ludzi tym zapałem do nauki ginących i sam byłbym padł tego ofiarą w pierwszym moim woiażu w Niemczech, gdyby mnie był nie ostrzegł i nie ratował swoią radą doktor sławny i biegły, ,który mi kazał przez trzy miesiące ani pisać, ani czytać i wyprawił mnie z Gettyngi na woiaż rozrywkowy do Hollandyi. To też podobno przyczyniło się do słabości moiego brata, który teraz kwęka i cierpi i nie iest pewien swego zdrowia na 24 godzin. Zapaloną młódź trzeba XLI od zbytniego siedzenia i pracowania wstrzymywać. Źle iest przywyknąć do próżniactwa, ale niedobrze także osłabiać rosnące siły i nadwerężać na dalsze życie swe zdrowie, które iest nay-pierwszem dobrem człowieka. Bardzo WWMPanu dziękuię za różne druki mi przysłane, bądź łaskaw zbierać dla mnie co tam wychodzi: bo mnie dobra sława Uniwersytetu krakowskiego i iego dobro zawsze obchodzi mocno. Niemiecka filozofia zaczęła iak widzę i tam głowę podnosić i kiedy iey się dziś wyrzekaią w Niemczech, u nas zaczęła się ona rozchodzić. Powstawałem zawsze na to prawdziwe naukowe zboczenie, i ieszcze tey zimy wypracowałem obszerne pismo, składać maiące czwarty tom moich pism rozmaitych, które po wakacyach każę drukować.1) Spodziewam się zrobić dla naszey młodzi ostatnią może moią, ale iey przydatną usługę. Myślę w tym roku zupełnie się od obowiązków tuteyszych uwolnić i tylko w Kommissyi Edukacyiney do uporządkowania funduszów, do którego mię Cesarz naznaczył, do roku dobydź, żebym sobie na starość to tylko robił, co mi się podobać będzie. Kłaniay się wszystkim na mnie pamiętnym i łaskawym. Oświadcz moie podziękowanie i wdzięczność P. KOCHOWI xięga-rzowi za manuskrypta PRZYBYLSKIEGO. Przyimę to iak za móy dar, kiedy ie raczy do Biblioteki Uniwersytetu krakowskiego złożyć, gdzie i zachowane będą troskliwie i stać się będą mogły przydatne komuś, który będzie chciał ie śledzić i rozważać. Ja sam będę koniecznie w Krakowie i miło mi będzie one przeglądać i obrócić na pożytek publiczny to, co w nich dobrego znaydę. Pracowitość PBZYBYLSKIEGO , iego ogromna pamięć i erudycya, iego talent choć przy niewyrobionym smaku, iego oryginalne choć czasem dziwaczne myśli, zaginąć nie powinny i będą zawsze szanowane w naszey Literaturze. Umiał on doskonale ięzyk polski i łaciński, choć pierwszy chciał poprawiać, to jest, psuć i kaleczyć. 1) Mowa tu o „filozofii ludzkiego umysłu". 6 XLII Nie iestem za iego gramatyką, ale zawszę szanuię iego prace i naylepsze dla Polaków zamiary. Był to móy współuczeń, uczyliśmy się i promowali w Uniwersytecie razem, byliśmy nawet zupełnie iednego wieku. Komitet ustanowiony w Krakowie do Monumentu KOśCIUSZKI PRZYSłAł TU SWOIE PISMA I PROPOZYCYE DO SUBSKRYPCYI. BARDZO SIę NIEWłAśCIWIE DO MNIE UDAł IAKO DO KOLLEKTORA, żEBYM DO TEGO MłóDź AKADEMICKą ZACHęCAł. ZAPEWNE WIE, żE DAWNO REKTOREM NIE IESTEM I żE TAKIE ZACHęCENIE NIE BęDąCEMU NA URZęDZIE MIANOBY U NAS ZA WYSTęPEK. BąDź łASKAW OśWIADCZYć MOIE PODZIęKOWANIE KOMITETOWI ZA UFNOść, ALE NIE MOGąC MU SłUżYć, KOLLEKTY SIę PODIąć NIE MOGę; I TA JEST ZE MNIE NIEPOTRZEBNA, KIEDY BYłY MARSZAłEK GUBERSKI ROMER do podobney kollekty wezwany, nią się zatrudnia i rap-port o tem, co zebrał dotąd, posyła komitetowi na ręce woie-wody BADENIEGO do Warszawy z proźbą, aby go do Krakowa przez pewną okazyę przesłał. Za dwa dni wyieżdżam na wieś, żeby moim oczom dać wypocząć, które mi zaczynaią dolegać. Życzę Ci wszelkiey pociechy i pomyślności a nadewszystko zdrowia ściskaiąc WMPana serdecznie iako z stałym szacunkiem i przywiązaniem WWMPana nayniższy sługa Jan Śniadecki. Cieszę się, że RADWAńSKI WYZDROWIAł, O KTóRYM MI P. GIRT-LER w roku przeszłym dał niepomyślną wiadomość. Niewiem co zrobili z remanentami należącemi się Professorom od Austry-aków. Opuszczeniem swoim P. RADWAńSKI, żE MI O TEM NIC NIE PISAł BARDZO SPRAWIE ZASZKODZIł. NAPRAWIłEM TO TROCHę LISTEM DO XCIA LUBECKIEGO, który mi odpisał i doniósł, że należąca się Professorom Akademii summa, będzie wypłacona rządowi polskiemu, a ten wypłaci ią Senatowi Krakowskiemu do oddania co się komu należy. Cały układ poszedł teraz do Petersburga do approbacyi Cesarza. Ja spodziewam się widzieć tego lata z Xięciem LUBECKIM, u którego familii myślę zabawić i tam się lepiey wszystkiego dowiem. Kłaniay się odemnie P. RADWAńSKIEMU, XLIII 5/17 Listopada 1721 w Wilnie. Odebrałem tu przez pocztę wydrukowane w Krakowie moie rozprawy o Filozofii KANTA Z listem PP. DORAU, RZESIńSKIEGO I KOISIEWICZA. Szkoda, że druk nędzny i wiele drukarskich omyłek, wiersz ostatni na karcie 9 i pierwszy a karta 10 są bez sensu, bo cały środkuiący między niemi wiersz opuszczony. Dwie ostatnie dyssertacye z niektóremi przydatkami drukuią się w 4 tomie, po których idzie wypracowany przezemnie traktat filozofii umysłu ludzkiego, żeby młódź kraiowa wiedziała czego się w tey nauce trzymać i niedała się bałamucić ani teoryami niemieckiemi, ani principiami niebezpiecznemi francuzkiemi. Nie skończy się druk tego tomu chyba przy końcu Stycznia, roku przyszłego, który przy upatrzoney sposobności dla moich przy-iaciół prześlę do Krakowa. Ten piękny dla swoiego kollegi sentyment młodzi przy Akademii Krakowskiey pokazuie, że dobrze prowadzona, nie splami imienia polskiego temi wykroczeniami, któremi figurują zagorzalcy niemieccy, szerząc nieufność i po-deyźrzenia Rządów, a przez to odstręczaiąc ie od nauk i od oświaty powszechney. Proszę tym Panom młodym podziękować za przychylność i dobre słowo, nie zawadzi ich ostrzedz, że przesadzili w mo-iey pochwale; iest to wykroczenie dobrego serca, ale pochwała przesadzona w dobrey retoryce staie się satyrą. Cieszę się mocno, że filozofia niemiecka nie chwyciła się młodzi krakowskiey, o którą się naybardziey lękałem i ieżeli się WMPan do tego przyłożył, zrobiłeś ważną dla kraiu przysługę: Zgorszyłem się z boleścią, kiedym czytał o nauczycielach wyieżdźaiących z tą nauką. To mi dało powód do pisania znowu o rzeczy, o którey dawniey iuż pisałem. Jestto nieszczęście, że macie ludzi, którzy nie widzieli tylko Akademie niemieckie i nie wiedzą co się gdzie indziey w naukach dzieie. Ustanowiła się u nas fałszywa opinia, że Niemcy są w naukach gruntowni. Nigdzie prawda tyle nie piszą i nie drukuią co w Niemczech, ale z tych płodów możnaby 9/10 spalić bez skrzywdzenia prawdziwey oświaty. Martwi mię nie mało, że w Kra XLIV kowie tak nędzne druki i papier. Trzeba koniecznie Uniwersytetowi o tem pomyślić, żeby swoią drukarnię w nowe i piękne pisma opatrzył, żeby się postarał o zakład dobrey papierni. Prosiłem iuż o to P. kasztelana WODZICKIEGO Prezesa Senatu, żeby Senat w tem Akademii pomógł. My tu wiele cierpiemy na niedostatek papierni i dobrego papieru, zagraniczny zakazany a kraiowy niedorzeczy i ieszcze cieżko go dostać, dlatego xiążki Wileńskie są za drogie. Ale u nas są przeszkody, których w Krakowie nie masz. Ja za żadne pismo nic nie biorę, ale stanowię sam cenę moiey xiążki, żeby xięgarze młodzi nie zdzierali, i gdyby nie ciężkość o papier, moie pisma byłyby naytań-sze i każdemu łatwe do nabycia. Co atoli kosztem xięgarza ztąd wychodzi, nie godzi się tego przedrukować, boby z tego wywinął się process xięgarza poszukuiącego swey straty. Ale w takim przypadku byłaby tylko rozprawa o Metafizyce, bo reszta dotąd wyszła tylko w dzienniku. Miłoby mi było czytać rozprawę, o którey mi WWMPan w swym liście pisze, ale kommunikacya między Wilnem i Krakowem nie tak łatwa a poczta nadto droga. Z tego, com iuż w tym obiekcie napisał i co ieszcze znaydziesz w 4 tomie, zupełnie WWMPanu móy sposób myślenia odkrywa. Liczyć i mierzyć to są dwa iedyne zatrudnienia Matematyki z ich uwagi i warunków wypadaią wszystkie iey części i odnogi. Mechanika umysłowa iest to Geometrya sił, ięzykiem algebraicznym wykładana. Reszta iest fizyką pomocy Matematyczney potrzebuiącą. Proszę mię zawsze kochać i bydź pewnym statecznego mego przywiązania i szacunku, z którym zostaie WWMPana nayniższym sługą Jan Śniadecki. Czytałem świeżo historyą Biblioteki Krakowskiey przez Professera BANDTKIE. Nie oddał w niey dosyć sprawiedliwości NORBEBTANOWI francuzowi, który od stu lat nietknięte manuskrypta zwertował, ich katalog ułożył, i ia ten katalog przepisałem na czysto. Był to człowiek zaciętey usilności, całe dni w bibliotece siedział, naiadł się pyłu i kurzu z tych manuskry-tów i z tego umarł. Miał za to szczupłą nagrodę 100zł. p. z fun XLV duszu AMANDA JANOWSKIEGO pod ów czas Opata Tynieckiego a potym Biskupa Tarnowskiego, który widząc niedostatek Akademii złożył w gotowiźnie X. PUTANOWICZOWI summę na uporządkowanie biblioteki. Nie wiem dla czego P- BANDTKIE pisze, żem ia był pod obediencyą X. MRUGACZEWSKIEGO i PUTANOWICZA. Akademia Krakowska nie była klasztorem i obediencyi zakon-ney w niey nie znano. Prosili mię o to Prefektowie i iam się podiął dobrowolnie i bez żadney pretensyi katalog manuskryptów przepisać. PENZEL wyszkalowawszy niektóre osoby w pismach niemieckich rozgłosił fałszywe po Niemczech o dawney Akademii wiadomości, którey nie znał. Jam w życiu KOłłąTAIA RZETELNY IEY STAN WYSTAWIł I PODOBNO WIęKSZEY WART IESTEM WIARY IAK PENZEL. Proszę się kłaniać odemnie P. RADWAńSKIEMU I DONIEść MU, żE MIAłEM LIST Z WIEDNIA OD XCIA LUBECKIEGO, W którym mi donosi, że pretensye Professorów Akademii Krakowskiey do rządu Austryackiego będą w całkowitey summie zapłacone rządowi Polskiemu, który tę sumę odeśle Senatowi Krakowskiemu, aby Senat każdemu oddał, co mu się należy. Taki móy plan przełożony Xciu LUBECKIEMU i tego się Xiążę trzymał w swoiey negocyacyi z Rządem Austryackim. w Wilnie dnia 28 kwietnia / 10 maia 1822 roku. Jadący do wód Badeńskich marszałek Gubernii Minskiey WOłODKOWICZ DAIE MI SPOSOBNOść PRZESłANIA W PRZYłąCZONEY TU PACZCE OśMIU EXEMPLARZY MEY XIążKI, Z KTóRYCH CZTERY ZECHCESZ WWMPAN ZAPISANYM OSOBOM ODESłAć, A TRZY PODPISANE KRAKóW ROZDAć UCZNIOM UNIWERSYTETU NAYLEPIEY SIę UCZąCYM I DOBREMI OBYCZAIAMI ZALECONYM. JEżELI W TEY LICZBIE ZNAYDUIą SIę CI. KTóRZY SIę TRUDNILI WYDRUKOWANIEM MOICH PISM FILOZOFICZNYCH W KRAKOWIE, NIECH IM TEN DAR SłUżY. PONIEWAż W KRAKOWIE NAYWIęCEY STARANO SIę SZERZYć FILOZOFIą NIEMIECKą, żEBY TEMU ZłEMU ZAPOBIEDZ, NIM XLVI haudel to pismo dla publiczności sprowadzi, zdawało mi się rzeczą pożyteczną rozszerzyć iego znaiomość w uczącey się młodzi, treść i zamiar tego pisma iest wiernie wystawiony w dzienniku wileńskim na miesiąc Kwiecień, z którego wypis w 4 exempla-rzacb przyłączyłem dla tego, że dziennik wileński może tam nie bardzo rozszerzony. Z tych przynaymniey ieden exemplarz trzeba oddać studentom, żeby mieli ogólny plan i cel tey nowey filozofii. Nie wiem co się tam stało z Waszym Uniwersytetem, bo mi P. kasztelan WODZICKI nic na móy ostatni list nie odpisał. Będę się cieszył, ieżeli naprawiono złe i zaradzono mu na przyszłość bez żadnego z strony moiey przyłożenia się, bo mię iuż wszystkie proiekta, reformy i odmiany tak znudziły, że od nich iak od zarazy uciekam i chciałbym iuż na resztę życia nie mieć do czynienia tylko z naukami. Nic mi też nie donosisz co się stało z manuskryptami PRZYBYLSKIEGO, W których roztrząśnieniu zapewneby się co pożytecznego znalazło, ieżeli iego dziwactwa o ięzyku polskim odrzucimy, który chciał na króy grecki przerabiać. Spodziewany tu iest Xże LUBECKI W tych dniach, który mi da zupełną wiadomość o pieniądzach, które rząd Austryacki winien Professorom krakowskim. Podobno wszystkie pretensye rząd Austryacki płaci Polsce solą, ale rząd Polski powinien w gotowiźnie to zapłacić Erakowu, co mu się należy. Trzeba żeby P. RADWAńSKI TEGO PILNOWAł. ŻE W UKłADZIE WIEDEńSKIM Z POLSKą IESTEśMY ZAWARCI, O TYM MNIE UPEWNIł DAWNO LISTEM Z WIEDNIA XżE LUBECKI, teraz tam poiechał P. TOMASZ GRABOWSKI do pilnowania exekucyi tego układu. w Wilnie 3/15 Czerwca 1822 roku. Choć nie znam ani P. MAIERANOWSKIEGO, ani teraźniey-szey iego Pszczółki z Krakusem, chciałbym mu iednak z duszy usłużyć. Ale to nie jest w mocy ani dyrektora poczt, ani żadney XLVII tuteyszey Władzy. Eozkaz przyszedł z Petersburga i rzecz niezmiernie trudna do wyrobienia. P. SOBOLEWSKI sekretarz Stanu Królestwa Polskiego przy Cesarzu, wyiechał do wód, zastępuje go P. Generał STEFAN GRABOWSKI móy dawny przyiaciel. Pisałem do niego do Petersburga zaraz po odebranym liście WWM. Pana, zaręczaiąc, że się redaktor poprawi w tem co się Rządowi niepodoba, i że przyimie warunki, iakie mu przepiszą. Zapewne P. GEABOWSKI zrobi to, co od niego zawiśnie i starania nie zaniedba, ale pomyślności osobliwie w tym czasie nie obiecuję. Radziłbym P. MAIEBANOWSKIEMU zaraz tytuł swoiego pi-ma odmienić, naprzykład Fraszki Krakowskie albo coś podobnego słowo liberalne wyrzucić, które się stało powszechnie niena-wistnem, i w polityczne rozprawy się nie wdawać. Monument stawiany dla KOśCIUSZKI dał powód do wielu pism wychodzących w Krakowie pełnych przesadzenia, gdzie więcey exaltacyi i retoryki niż prawdy. Te pisma dobrych polaków, znaiących historyą swych czasów, iedne rozśmieszyły, drugie znudziły, a wszystkie nie mogły nie rozdrażnić i obrazić sąsiedzkich rządów. Jak we wszystkiem, tak w tem, potrzebne umiarkowanie. Im zmarły ma więcey zasługi, tem są niepotrzebnieysze zbytnie uniesienia i retoryczne figury do iego chwały. Ale więcey gadać niż czynić, a w zapale zapominać rozsądku, były to ledwo nie zawsze nasze narodowe przywary, z których się nie możemy poprawić. W pismach publicznych zachodzą rzeczy i sposób ich wystawienia: od tego ostatniego ledwo nie wszystko zależy, ale też ten naywięcey wymaga i talentu i taktu. Szkoda żem nie wiedział dawniey o WWMPana pensyi profesorskiey, bobym to był przełożył pisząc do P. kasztelana WODZICKIEGO. Wstydzę się za Kraków, że tam matematyka tak staniała, i że poku-pnieyszy iurysta iak geometra. Trzeba żebyś WWMPan, Panu kasztelanowi swóy interess otwarcie wystawił. Przez swóy wpływ i kredyt może i zapewne zechce to naprawić. Pisał mi przeszłey zimy P. OSSOLIńSKI Z Wiednia, że dru-kuie w Krakowie Życie Stanisława Orzechowskiego we dwóch tomach, że pierwszy tom iuż skończony, a drugi za nim postę XLVIII puie. Ciekawy iestem, czy to dzieło iuź wyszło, a może sam P. OSSOLIńSKI DONIESIE MI O TEM PRZEZ P. WOłODKOWICZA, PRZEZ KTóREGO GDY POWRACAć BęDZIE Z BADEN BąDź łASKAW PRZYSłAć MI BROSZURY, IEżELI IAKIE TAM WYSZłY W KRAKOWIE, A MNIE MOGą IN-TERESSOWAć. P. ZARZECKI pracował nad historyą Miasta Krakowa, wielkaby była szkoda żeby tey pracy zaniedbał, któraby go zrobiła pamiętnieyszym iak iego dyplomatyczne zatrudnienia. w Wilnie 26 Augusta / 7 Września 1822 roku. List WWMPana 29 Lipca z Krakowa pisany zastał mię na wsi o 7 mil od Wilna. Skorom go odebrał, napisałem zaraz w sprawie Jego do P. kasztelana WODZICKIEGO Prezesa Senatu i do P. FELIXA GRODZICKIEGO iako dawno mi bardzo znanego. Te listy iuż dawno rąk ich doszły, i ieżeli (czego się niespodziewani) nie zachodzi zła w tem wola, powinnyby skutek pomyślny przynieść. Możeby dawnieyszy stan swego położenia opisał. Nie widziałem się z P. WOłODKOWICZEM, CIEKAWY BYłEM DOWIEDZIEć SIę OD NIEGO O OSSOLIńSKIM, PRZEZ KTóREGO żYCIE ORZECHOWSKIEGO tak obszernie napisane zaostrza moią ciekawość chociaż on mi ie zapewne przyśle, gdy wyidzie z druku. Wolałbym atoli zapłacić exemplarze, i mieć go prędzey. Cokolwiek WWMPan wydasz na xiążki i pisma dla mnie, proszę sobie to z moiey pensyi tam wytrącić, a resztę przesłać iak w roku przeszłym przez pewną okazyą P. LINDEMU byleby to mogło nastąpić w tym miesiącu, albo około środka Oktobra rzymskiego. Pisałem dawniey o manuskryptach PRZYBYLSKIEGO, aby Jbyły złożone w bibliotece Uniwersyteckiey, bo tu niechciałbym ich mieć przysłanych; do Krakowa nie wiem kiedy się wybiorę, a niechciałbym aby te miały się poniewierać i ronić. Ja w nich grzebać nie będę, bo do tego nie mam ani czasu, ani ochoty, ani oczów: ale znaidzie się kiedyś taki, co będzie miał i cierpliwość i znaiomość przepatrzyć to i wybrać co dobrego; dla tego trzeba się o to starać aby ten zbiór był oddany do składu XLIX publicznego, iakim iest bihlioteka Uniwersytetu. I ieżeli tera-źnieyszy Possessor szczerze mi ie ofiaruie, proszę go, aby ie złożył w bibliotece choć opieczętowane, kiedy mu się tak zdawać będzie, do moiey dalszey dyspozycyi. Proszę WWMPana abyś się o to imieniem moiem dopominał. Rozumiałem, że to iuż dawno zrobione. PRZYBYLSKI miał niezmierną erudycyą i dowcip, choć nie miał wyćwiczonego smaku, pisał bardzo wiele tak po polsku iak po łacinie, był do zadziwienia z młodości pracowitym, musi bydź wiele rzeczy w iego pismach, ciekawych i ważnych, iego wiersze łacińskie lepsze były iak polskie i gdyby był sobie głowy poezyą nie zawrócił, i ięzyka polskiego nie przerabiał, byłby wyszedł na celnego pisarza w prozie polskiey, jak to dowodzą iego dwa pisma: Pochwała JANA III. i o sztuce pisania. Akademiia Krakowska powinna mieć zbiór iego robót. Jey chwała starożytna wieleby się była rozszerzyła, i teraz dała poznać, gdyby się była starała dawne pisma swoich członków zachować. Bardzo mię zasmuciło to, co piszesz o P. ZARZYCKIM. w usłudze iakiey się podiął, trzeba było skończyć na przykrości i kłopotach. Jeżeli historyi Krakowa nie skończy, dobrzeby było żeby to, co zrobił, nie zginęło dla publiczności. Pisałem do P. Wodzickiego i do P. GRODZICKIEGO, aby senat i rząd starał się Nauki matematyczne w stanie kwitnącym utrzymać, i młódź do nich zachęcać, ieżeli chcą mieć ludzi gruntownie uczonych, nie przestaiąc na gadaczach, erudytach, miernych poetach i sofistach. Rozumiem, że mię usłuchaią. z Wilna 14/26 Lutego 1823 roku. Cieszę się, że interesa WWMPana poszedł na Seymie pomyślnie, ale się smucę z przykrego losu Akademii Krakowskiey, który ią czeka, kiedy zabronione będzie, młodzi Królestwa posyłać tam na nauki. Trzebaby Senatowi i w Warszawie i u Imperatora naszego pracować na odwrócenie tego postanowienia, do którego mogło bydź powodem uprzedzenie nie naylepsze o duchu młodzi krakowskiey, i spółkowanie iey z młodzią niemiecką iako dziś skażoną i zepsutą od zagorzalców. To uprzedzenie 7 L może bydź nie słuszne, ale kiedy się wkradło w umysł Rządu, trzeba pracować nad iego usunieniem. Naylepszą byłoby do tego drogą przekonać o tem Wielkiego Xiążęcia w Warszawie, i zie-dnać sobie Jego przychylność i dobrą opiniią: poczem wszystko póydzie pomyślnie. Trzebaby Senatowi zaiąć się tem usiłowaniem. Dobroć Imperatora, i Jego dla Krakowa Opieka, czyni mi nadzieję, że się to odmieni, byleby Senat niczego nie zaniedbał, co iest do ziednania sobie tey opieki potrzebne. Śmierć pisarzowy DAROWSKIEY, iako dawney mey przyia-ciółki bardzo mię zasmuciła. Wszystko mię odpycha od Krakowa, iako wypróżnionego przez śmierć z ludzi, od których tyle doświadczałem przychylności i przyiaźni. Nowe pokolenia nie mogą staremu tych strat nadgrodzić. Przykra iest w moim wieku samotność, choć tę staram się łagodzić pracami, do których przywykłem w młodości, ale przy stępionych zmysłach osobliwie wzroku nie można tyle i tak pomyślnie pracować iak przy rzeźwieyszych siłach. Tu przynaymniey, familiia mego brata słodzi mi próżne momenta, czego gdybym nie miał, dawnobym był uciekł z tego kraiu. Od dwóch lat Cesarz wyznaczył mię do kommissyi tutey-szey edukacyiney pilnuiącey całości funduszów, z władzą sądową bez apellacyi. To mi nie daie wyruszyć się z Wilna, i dopełnić dawnego żądania w odwiedzeniu Krakowa, bo ta kommissya trwa bez przerwy, z którey przecie chciałbym się wyłamać; ale to nie tak łatwo w tuteyszym kraiu. Nic mi też nie piszesz o pani Woie-wodzinie krakowskiey, o Pani JAKUBOWEY WODZICKIEY zawsze i od dawnego czasu na mnie łaskawych, czy zdrowe i czy mieszkaią w Krakowie ? Proszę swoią familiią uściskać i pozdrowić odemnie, podziękować za dobrą pamięć, i przyiąć szczere wyznanie dawney moiey przychylności i szacunku. z Wilna 10/22 Listopada 1823 roku. . . . Już to drugi rok temu, iak zaczynam cierpieć na prawe oko, przed którem czarna plama lata i zasłania mi widok; LI obserwacye słońca może się do tego przyczyniły. Muszę się więc zupełnie od moich przy Obserwatoryum obowiązków usunąć, ile że mam dobrze usposobionego do tych prac moiego ucznia i potym się tu trzymał, póki on z zagranicy nie wrócił. Osiadam tu w Litwie na wsi przy moiey familii, i chciałbym ieszcze coś w Matematyce dla młodzi polskiey wypracować, ieżeli moie zdrowie i oczy pozwolą mi pracować. Zostało mi ieszcze cokolwiek exemplarzy z moiey Algebry, z którey się przeszło czterysta po Litwie rozeszło. Ponieważ w tey nauce nic lepszego po 40 latach nawet za granicą nie wyszło, chciałbym tey xiąż-ki pewną liczbę exeraplarzy posłać przez wydarzoną okazyą do Krakowa, żeby młódź do Matematyki się przykładaiąca miała w języku narodowym gruntownego przewodnika. Wkradł się tam ieden błąd na k. 133 zapewne przez moią nieuwagę, gdzie mówię że x3 r — o ma wszystkie trzy pierwiastki rzetelne, co nie prawda Zresztą na bok położywszy miłość własną, iestto xiążka tak dokładna, że mi nikt z cudzoziemskich w owym czasie po-dobney nie okaże. Dostałem niedawno włoską Algebrę PAOLI bardzo w podobnym do mego planu wydaną, ale ta wyszła w 15 lat po moiey, i mogę mówić, że żadnego na nią nie miałem wzoru. Zięć teraźnieyszy WWMPana został właścicielem manuskryptów KOłłąTAIOWSKICH , w których wiele było rzeczy waźnych i oryginalnych ściągaiących się do historyi nauk, i Akademii krakowskiey. Przy szarpaniu rzeczy KOłłąTAIA ukradziono mu trzy tomy grube manuskryptów w rzeczach uczonych, może iaki głupiec i barbarzyniec obrócił ie pod placki, ale może bydź, że są ieszcze gdzie ukryte w Krakowskiem lub Sandomierskiem: mam porozumienie na dawnego Rektora Akademii którego sukcessorowie może ieszcze te pisma posiadaią. Zrobiłby P. SZYMAńSKI wielką dla literatury kraiowey przysługę, gdyby ie mógł wygrzebać i wyszukać, a złączone z tem co mieć może złożył to wszystko w bibliotece Akademii. Znalazłby się może kiedyś człowiek, któryby z tego materyału mógł dzieło porządne wypracować o stanie nauk w Polsce od KAźIMIEEZA W., aż do LII naszych czasów. Ponieważ ia wszystkie prawie te pisma miałem w ręku, i przewertowałem ie, mogę zaręczyć, że tam nic nie było politycznego, ale wszystko o naukach, o różnych przywi-leiach królów, biskupów, papieżów etc, Akademii nadawanych, dissertacye o materyach fizycznych, o początku narodów słowiańskich etc; te rzeczy niewinne nikogo obrazić nie mogą. Jeżeli X. SIENKIEWICZ poiedzie tey zimy do Wiednia przez Kraków, poszlę przez niego małą paczkę moiey Algebry na ręce WWMPana. Gdzież się też obraca nasz ŻUKOWSKI, ZIOMEK WMPANA I ŻMUDZIN, KTóRY OBIECAł ZE MNą IECHAć DO LITWY, GDYM SIę TU Z KRAKOWA WYBIERAł, A KTóRY WOLAł ZOSTAć SIę U WAS? CZY żYIE? CZEM SIę TRUDNI? BąDź łASKAW UWIADOMIć MIę O TEMI, KIEDY CI WYPADNIE DO MNIE CO NAPISAć. U NAS TU ZIMA LEDWO NIE JAK WE WłOSZECH, śNIEGU NIE MASZ, PRZYMROZKI MAłE NA PRZEMIAN Z ODWILżą, NAYWIęKSZY MIELIśMY MRóZ 9° REAUMURA. GOSPODARZE SIę TRAPIą, żE BEZ SANNY ANI DRZEWA Z LASU WYWOZIć, ANI TRANSPORTU PRODUKTóW ROBIE NIE PODOBNA. z Wilna 2 Kwietnia 1825 n. s. Winienem WWMPanu wielkie podziękowanie za list pisany w Wrześniu przez P. SKIBIńSKIEGO I ZA PRZYłąCZONE DO NIEGO PISMA I DRUKI. CZYTAłEM GO Z WIELKą PRZYIEMNOśCIą; BO POMYśLNOść I UPIęKSZENIE MIASTA, STAN AKADEMII I NAUK, TO CO MI O SOBIE I SWOIEY FAMILII DOMOWEY PISZESZ BARDZO MIę ZAYMUIE I OBCHODZI. NIE MAM ZTąD WWMPANU NIC ROZWESELAIąCEGO DONIEść, PRóCZ, żE NA PODANą MOIą PROźBę RACZYł MIę IUż CESARZ OD WSZYSTKICH OBOWIąZKóW TAK W UNIWERSYTECIE IAK W KOMMIS-SYI SąDOWEY EDUKACYINEY UWOLNIć. POSTANOWIłEM SOBIE OPUśCIć NA ZAWSZE WILNO, I OSIąść NA RESZTę żYCIA NA WSI O CZTERY MILE STąD U MOIEY SYNOWICY BALIńSKIEY, GDZIE SOBIE MURUIę DOMEK DLA SIEBIE I MOICH XIążEK. JEżELI MI ZDROWIE I DUżO OSłABIONY WZROK POZWOLą, CHCIAłBYM IESZCZE CO WYPRACOWAć DLA POżYTKU młodzi polskiey; bo nauki iak zawsze były, tak i do końca dni moich nigdy bydź nie przestaną miłem dla mnie zatrudnieniem. ... Miałem tego lata iechać do Włoch, ale mi się iuż włuczęga za granicę sprzykrzyła, i mam tu u samego monarchy sprawę, którey opuścić nie mogę. Przenoszenie znowu moich xiążek i gratów bardzo mię tego lata zatrudni. . . . ŁEBKI niespodzianie was porzucił i niceście na tym nie stracili. Ale między nami mówiąc, z iego następcy 1) nie będziecie mieć pociechy. Jest oń bardzo słaby w matematyce, a w astronomii bez gruntowney matematyki wyższey znaiomości nic zrobić nie można. Był on tu w praktycznych i mechanicznych rachunkach dosyć wyćwiczony ale nie wiem czy i tego nie zapomniał, bo się na końcu bardzo opuścił, a bez gruntowney nauki albo sobie nic nie przypomni, albo przypomni błędnie. Zmi-łuycie się pilnuicie młodzi akademickiey, żeby się nie zaraziła filozofią niemiecką, zatrudniaycie ią nauką i wystrzegaycie się uczniów Niemiec północnych. Lubo iuż ich filozofia upadła, ale są ieszcze głowy nią zaięte, które podobno nigdy do prawdzi-wey nauki nie wrócą. Kiedy umysł z młodu raz weźmie kierunek błędny i fałszywy, ten mu prawie na całe życie zostanie. Jam się zaraz z początku na niej poznał i starałem się młódź naszą od tey drogi odprowadzać. Zaczęła ta nauka choć znacznie odmieniona i poprawiona przyimować się we Francyi, ale że tam długo gościć nie będzie, iestem prawie pewny. Jestto iak moda dla umysłów szukaiących odmiany, która przey-dzie, i to tylko tam zrobi dobrego, że fałszywie zrozumianą a niebezpieczną naukę KONDYłLAKA zreformuie. Życzyłbym dla dobra Akademii i młodzi, aby się tam język angielski rozszerzył i dzieła tego narodu były czytane1, bo w naukaeh iest to dziś naygruntownieyszy naród osobliwie w naukach filozoficznych. W matematyce ciężko im dziś emulować z francuzami, którzy maią w nich pierwszeństwo, ale iuż zaczynaią w Anglii i nad 1) Mowa tu o Karczewskim. LIV tą odnogą wiadomości dziś mocno pracować skoro spostrzegli, że NEWTON nie wszystko ogarnął i zgruntował, ale wiele do czynienia swoim następcom zostawił. Proszę wszystkim na mnie łaskawym w Krakowie moie ukłony oświadczyć, i prosić ich aby o mnie nie zapominali. Nigdy wdzięczna i przyiemna pamięć tego miasta we mnie się nie zmnieyszy; a samemu bydź pewnym zawsze tego przywiązania i szacunku, z którym mam honor zostawać etc. P. S: Pomów z P. RADWAńSKIM O summie należącey się Proffessorom Akademii Krakowskiey od Austryaków. Xiąże Lu-BECKI mię zapewniał. że ta summa będzie w soli lub biletach wypłacona Senatowi Krakowskiemu aby ią oddał tym co maią zaległe pensye w kassie Austryackiey. Niechby Senat zgłosił się o to do Xcia LUBECKIEGO ministra skarbu. Mnie stąd należałoby się blizko 18 tysięcy zł. p.; którebym chciał dla ubogich uczniów krakowskich poświęcić na fundusz. w Wilnie 13/25 Czerwca 1825. Nie pamiętam czym pisał i com pisał do WWMPana o P. KARCZEWSKIM: ale tu brat iego ieden z naylepszych adwokatów i memu bratu w interessach potrzebny, odebrał list z Krakowa, gdzie mu P. KARCZEWSKI donosi, że móy list do WMPana zrobił iego nieszczęście, bo na fundamencie tego listu Akademiia nie puściła go do Elekcyi na Professorstwo astronomii, zkąd niezmierne do mnie urazy i żale. Choć sumiennie postępuiąc, nie mógłbym tego człowieka polecać na plac Professora w Uniwersytecie, iako słabego w naukach matematycznych, ale nie spodziewałem sią żeby list móy był w deliberacyach Akademii cytowany; bo wybór człowieka na katedrę fundować się powinien na iego dziełach i pracach pod sąd Akademii poddanych, nie zaś na opinii indywidualnej: i rozumiem, że Akademiia mieć musiała inne słusznieysze powody w interessie KARCZEWSKIEGO, niż opinią w zaufaniu przyiacielskiem listownie wyrażoną, fio ia LV nikomu szkodzić nie chcę, ale też w nauce mego zdania maskować nie umiem. Tu nie będąc o to zapytany, nie należało mi się chyba iako przyiacielowi, z mem zdaniem wypisywać. Obranego przez Uniwersytet nie znam, i nigdym o nim nie słyszał. Że iest uczniem P. LITROWA, to nic nie dowodzi, chyba że P. LITRóW pisał za nim i zaręczył, i że iego prace Akademii w tym obiekcie złożone okazały iego usposobienie i zdatność. Żeby co zrobić takiemi instrumentami iak są w Krakowie , trzeb a człowieka i obeznanego z praktycznemi robotami, i tęgiego teorety-sty. P. LITRóW przybywszy do Krakowa, nie miał praktyczney wprawy; chciał moie obserwacye poprawić, i wystawił się na krytykę przykrą od TRIESNEKERA i innych astronomów. Radziłbym był Akademii, żeby się z tem wyborem nie spieszyć; lepiey poczekać, i bydź pewnym człowieka, którego można było powoli upatrywać, a gorzey iest zawieść się na cudzoziemcu, niż na rodaku. KARCZEWSKI ieżeli nie zapomniał tego, co się tu nauczył, był bardzo w praktycznych astronomicznych rachunkach wyćwiczony, nayzawilsze formuły (choć ich demonstrować nie umiał) ale z dokładnością w liczbach wyrachował i przy gruntownie uczonym Professorze byłby bardzo pożytecznym adjunktem. Astronomowi, który ma i lekcyą dawać i obserwować, adjunkt iest nieruchomie potrzebny, bo są obserwacye potrzebuiące koniecznie dwóch przynaymniey ludzi. Ja miałem Czecha i mieliśmy oba co do czynienia, chcąc i obserwacyą dobrze zrobić i zrobioną obrachować, z teoryą i tablicami porównać: bo tylko tą drogą doskonali się obserwacyami nauka. Lubo pewny iestem siebie, że nikogo krzywdzić ani obmawiać nie umiem. lubo nie spodziewałem się tego, aby P. KARCZEWSKI szedł do Professor-stwa Astronomii w Uniwersytecie, wszelako upraszam WWMPana abyś mi chciał szczerze i otwarcie napisać co to tam w tey Elekcyi Professora astronomii zachodziło i co KARCZEWSKIEMU stanęło na przeszkodzie: ile iego wiadomości w matematyce mogliście z P. HUBE dostatecznie osądzić, choćbym ia nic o tem nie pisał. Ta wiadomość iest mi tu bardzo potrzebna. Druga moia proźba iest, abyście KARCZEWSKIEGO (ieżeli innych iakich LVI nie ma przeciwko sobie zarzutów) utrzymać chcieli przy adjunk-tostwie, na którym on przestać powinien, sam siebie sprawiedliwie osądziwszy. Powiedz rai także co o tym, któregoście obrali, bo ia się szczerze boię, żeby ta skora elekcya na złe i nauce i akademii nie wyszła. Jeżeli cudzoziemcami obsadzać się będziecie, zgubicie język, i nic dobrego dla nauk i instrukcyi kraiowey nie wyrządzicie. Jest tam iakiś P. MUNICH, który iak się z zagranicznych pism dowiaduię, wydał tam łacińskie pismo o dziele zatraconym CYCEBONA de Republica, posądzaiąc naszego GOSLICKIEGO, że on musiał to dzieło mieć w manuskrypcie, ale pokradłszy z niego myśli do swego pisma de optimo Senatore, ten manuskrypt zataił i ukrył. Krytycy niemieccy naganiaią lekkomyćlność P. MUNICH i bronią GOSLICKIEGO. Jakoż znaiąc i głęboką naukę i talent GOSLICKIEGO okazany w iego pismach, nie godziło się posądzać go o tak grubą nieuczciwość. Owoż niemieckie zamiary! okryć hańbą i kalumnią pisarzów polskich, skrzywdzić naród, drogą lekkomyślnego domysłu i logiki fałszywey. GOśLICKI był to człowiek, który mógł mieć i równe i ieszcze trafnieysze o rządzie myśli, niż CYCEBO. Podobno mi przyidzie moie z Krakowa pieniądze sprowadzić przez bankiera, bo X. SIENKIEWICZ chyba w zimie lub na wiosnę myśli iechać do Wiednia. Jakie w tym wezmę przedsięwzięcie napiszę WWMPanu wyraźniey, prosząc go, abyś wydatki na korespondencyą ze mną sobie zapisywał, i potem ie sobie z mych pieniędzy odebrał. Proszę mię w moich prośbach zaspokoić i bydź pewnym szczerego przywiązania i szacunku, z którym zo-ataię etc. z Wilna 8/20 Sierpnia 1815 roku. Pozbywaiąc się reszty woiey algebry odłożyłem dla Krakowa 40 exemplarzy. Jeżeli postępek w matematyce utrzyma się między Polakami, ta książka będzie bardzo poszukiwana, bo choć wydana przed czterdziestu kilku laty, ieszcze się nic lepszego i dokładnieyszego nawet za granicą, w tey nauce (co do xiążki LVII szkolney) nie pokazała i wydaiąc nową edycyą nie wiele miałbym do dodania i odmienienia. Wkradł się nie wiem iakim sposobem na karcie 133 1go tomu ieden gruby błąd, który należy poprawić: mówię tam x3—r= o, że ma wszystkie trzy pierwiastki rzetelne, co iest fałsz; bo iak x 3 + r = o tak x 3 — r = o maią tylko ieden pierwiastek rzetelny a dwa uroione. Ale o zrównaniach dwu terminowych xm — 1 — 0 wiele iest dziś do powiedzenia, co myślę zrobić w małym dodatku do moiey algebry gdy mi czas i zdrowie pozwoli. BIOT wydał piękny traktat o liniach krzywych wytłómaczony przez WYEWICZA, ale tyle o tych liniach nie napisał, ile iest w moim drugim tomie. Sposób nawet móy, albo raczey EULEEA przezemnie powiększony i obiaśniony jest prostszy i naturalnieyszy iak BIOTA. Jeżeli tu w Litwie i na Wołyniu dosyć w matematyce głębszey postąpiono, winno się to moiey algebrze, którą tu rozrzuciłem, i którey dobrego tłumaczenia troskliwie pilnowałem. Gdy osiędę na wsi, zakładam sobie zrobić dla siebie długie i ciągłe zatrudnienie, którego obiektem będzie matematyka i filozofia, w których wiele moich myśli chciałbym rozwinąć i dla użycia młodzi zostawić. w Wilnie 17 Maia 1826 n. s. Wny MUNICH przywiózł mi iedną przyiemną wiadomość z Krakowa o zdrowiu WWMPana, drogą bardzo przykrą o śmierci RADWAńSKIEGO, KTóRA MIę BOLEśNIE DOTKNęłA. URODZILIśMY SIę W IEDNYM ROKU, ODBYLIśMY RAZEM PROMOCYE W DAWNEY AKADEMII, I NIE PRZESTALIśMY NIGDY BYDź PRZYIACIOłMI. JEGO MOCNA BUDOWA CIAłA, I ZDROWIE Aż DO MEGO Z KRAKOWA WYIAZDU CZERSTWE, NIE DAłY MI NAWET POMYśLIć, żEBYM GO PRZEżYł. Z DAWNEY AKADEMII ZOSTAłEM SIę TYLKO SAM IEDEN, CZEKAIąC MOMENTU ZNIKNIENIA, KTóRY MI WYZNACZYłA OPATRZNOść. PRZEZ CAłą Tę ZIMę DRęCZYł MIę KA SZEL I BóL PIERSI, KTóRE PRZECIE Z POCZąTKIEM WIOSNY USTAłY, I DZIęKI BOGU ZDRóW IESTEM.  8 Mam odłożonych kilkadziesiąt exempłarzy moiey algebry dla Krakowa. Ale że ciężko spuście się na furmanów, którzy albo prosto ztąd do Krakowa nie iadą, albo nie umieiąc obeyść się, na komorach, mogliby uronić albo stracić transport, dla tego wolę upatrywać pewne okazye, i przez nie małemi paczkami xiążkę posyłać. Są to iuż ostatki tego dzieła przed 43 laty wydanego, ale w którym dziś nie wiele iest do poprawy i przydatku. Jeżeli te nauki górę u nas wezmą, ieszcze ta xiążka będzie im potrzebna. Przedaią się dwa tomy po rubli srebrnych dwa, o 40 groszy drożey iak wydrukowano, bo mię transport z Krakowa do Wilna dużo kosztował. Napisz mi z łaski swoiey co się stało z dziećmi RADWAńSKIEGO ? GO Z dziećmi P. ANTONIEGO SZASTERA, o którego mi także śmierci dawniey doniesiono? Przed dwoma miesiącami pisał tu do mnie dawny minister sprawiedliwości P. LUBIńSKI , i opisał mi piękne odmiany porobione w Krakowie. Jego syn starszy bawił tu przez wielką część zimy u swoiey stryienki, gdzie lubię bywać. Jey starsza córka piękna i pełna talentów poszła w tych dniach za P. ZAłUSKIEGO brata waszego Rektora, który iak mi tu doniesiono iuż iest potwierdzony, i któremu proszę się kłaniać odemnie, iako też wszystkim moim łaskawym i przyiaciołom. Pisałem był dawniey, aby maiący w swem ręku manuskrypta PRZYBYLSKIEGO , i mnie ie oddaiący choiał ie złożyć w Bibliotece Akademii; nie wiem czy się to stało albo nie ? Oto starać się należy, bo zapewne w tych pismach wiele musi bydź rzeczy drukiem nieogłoszonych osobliwie o starożytności uczoney. Musiał PRZYBYLSKI przy Iliadzie i Odyssei wydać Kwinta Kalabra tłumaczenie, którego ia nie mam, choć mam wszystko resztę. OSSOLIńSKI musiał swoiey biografii polskiey więcey do druku przysłać. Ja mam tom III ale mi przed śmiercią doniósł, że tom IV kończy choć pozbawiony wzroku na końcu dni swoich. Jeżeli co wyszło bądź łaskaw donieść mi o tera i zakupić mi to przez P. SIESICKIEGO, a co się należy wytrąć sobie z tych pieniędzy, które masz złożyć P. SIESICKIEMU i ieżeli tam u was co nowego wyszło, proszę mi to przysłać. Wybacz tey sekaturze, że cię kommissami obciążam, LIX i chciey przyląć szczere wyznanie niezachwianego szacunku i przywiązania z którym zostaię. z Wilna 12/24 Lipca 1826 roku. Nie mam dotąd żadney wiadomości o danym kommisie P. SIESICKIEMU, O liście i paczce do WWMPana adressowanych, gdzie była assygnacya do kassy na moię pensyą do 31 Maia roku bieżącego. P. SIESICKI iak słyszałem iest u siebie na wsi i dotąd żadney mi wiadomości o moim interessie nie dał. Upraszam WWMPana abyś doniósł mi niezwłocznie, czyliś odebrał moie listy: ieden przez P. SIESICKIEGO, drugi przez pocztę 17 Maia n. s. do WWMPana pisane? czy moia pensya iest wypłacona, i komu? czy iest rewers dany na tęż pensyą odebraną, albo przez P. SIESICKIEGO, albo przez umocowaną od niego osobę? Ja dziś wyieżdżam na wieś do mego brata, ale listy do Wilna adressowane dochodzić mię będą Chociaż spodziewam się, że mi coś doniesie P. SIESICKI, wszelako ta wiadomość, o którą proszę, iest mi potrzebna. Rektor krakowskiey Akademii przeieżdżaiąc przez Wilno był u mnie, i bardzo iest troskliwy o podniesienie tego korpusu do świetności. Proszę mu oświadczyć moie ukłony, ieżeli iuż iest w Krakowie. Czekam z niecierpliwością odpisu na moie zapytania z wyrażeniem ezczerem tego przywiązania i szacunku, z którym zostaię. w Wilnie 14/26 Sierpnia 1826 roku. P. ZAłUSKI Z URZąDZENIEM KRAKOWSKIEGO UNIWERSYTETU, OSOBLIWIE SZKOłY MEDYCZNEY, KTóRą CHCE POSTAWIć NA STOPNIU śWIETNYM, I MIASTU I AKADEMII WIELE ZROBI DOBREGO. DZIEłO O POMNIKU KOśCIUSZKI, O KTóREM MI PISZESZ, NIE WIEM NA CO SIę ZDA. NIE ZROBICIE WIELKIM CZłOWIEKIEM TEGO, KTóRY TYLKO BYł Z GRANTU POCZCIWYM, DO SWOIEY OYCZYZNY PRZYWIąZANYM I OSOBIśCIE LX odważnym. Tak iest znanym za granicą i od współziomków, którzy ściśle przywiązani, z nim żyli. Dziękuię W WWPanu za wiadomości, które mi daiesz o upiększeniu miasta, którego nie przestanę lubić, i o młodzi uczącey się i przykładnie się spra-wuiącey, którey strzeżcie od zagraniczney zarazy. Dobra tey młodzi reputacya dłużey i ciągle utrzymana wróci ufność miastu w umyśle Jego protektorów, a starania P. ZAłUSKIEGO O DOBRO TEGOż MIASTA, UWIEńCZONE BęDą POMYśLNOśCIą. Z CIERPLIWOśCIą DOCZEKAć SIę MOżECIE LEPSZYCH DLA SIEBIE CZASóW. ■ w Wilnie 30 Września 1826 n. s. Odebrałem list WWMPana 6 Września pisany, a w kilkanaście dni potym i pieniądze. Przyłączam tu kwit dla kassy, który oddaiąc, racz assygnacyą odebrać, a potym mi ią przy sposobności pisania odesłać, tak iak byłeś łaskaw uczynić z assygnacyą przeszłoroczną, która mię doszła. Serdecznie WWMPanu dziękuię za ten sprawunek i za podiętą pracę. Paczka z xiąż-kami i listem złożona była u P. ANTONIEGO KOSSAKOWSKIEGO w Gołczy, szwagra P. SIESICKIEGO, który się obowiązał zaraz ią do Krakowa odesłać. Nie wiem co za przyczyna tey zwłoki nad którą P. SIESICKI ubolewa, i pisał natychmiast do swego szwagra. Rozumiem więc, że ta paczka iuż doszła. A że Gołcza blizko Krakowa, łatwo iest b to się upomnieć. Ja tu upatrywać będę starannieyszey okazyi do przesłania więcey paczek, bo iuź książka ta kończy się, a lepszey w tey mierze ieszcze nawet za granicą nie wydano. Bylebym się mógł iuż usadowić z moią biblioteką myślę wydać przydatek do moiey algebry: wyciągnąć elementa rachunku differencyalnego i integralnego; ale w szcze-gułach tego rachunku wydać nie podeymuię się; boby mię to wciągnęło w długą robotę, na którą moie oczy i dolegliwości podobno pedogryczne odważyć się nie dadzą. Skończyłem w przeszłym miesiącu 70 lat życia przepędzonego w pracy i niezmier LXI nych kłopotach i utrapieniu: siły iuż tępieią i trzeba nie długo zamienić to życie, za inne spokoynieysze i szczęśliwsze. Wymurowałem sobie dom porządny u moiey synowicy o 4 mile od Wilna, i tam przenieść się myślę z moiemi xiążkami, na przyszłe ieżeli doczekam lato. Tam żyć będę z moią familią i xiążkami. Móy synowiec maiący lat 24 iest teraz w Paryżu, i w przyszłym roku wracaiąc, będzie w Krakowie: i tam i siebie zarekomenduie i mnie przypomni moim przyjaciołom i łaskawym. Racz się tam naprzykrzać JW. Kasztelanowi WODZICKIEMU i całemu Senatowi, o windykacyą summy zabraney Akademii przez Austryaków, a którą Xże LUBBCKI wydobył, i ma Senatowi wypłacić do rozdania Professorom lub ich sukcessorom, których 3 letnia pensya nie odebrana w czasie woyny kościuszkowskiey iest zawarta; ia tam mam blizko 18 tysięcy złotych, które przeznaczam na ubogich studentów w Krakowie, i skoro ta summa będzie oddana przesłałbym zaraz zapis urzędowy. Powiadał mi P. ZAłUSKI, żE TO MA BYDź WYPłACONE W SOLI LUB PAPIERACH. ALE SENAT IAKO OPIEKUN SUKCESSORóW I DZIECI SKRZYWDZONYCH PRO-FESSORóW WINIEN IEST O TO SIę SERIO UPOMNIEć. WSZYSTKIE DO TEGO śCIąGAIąCE SIę RACHUNKI MUSZą BYDź PRZY KASSIE: A żYIąCY IESZ-P. JANUSZEWICZ całą tę sprawę zostawił przy aktach. Ściskam WWMPana serdecznie: Niech Cię Pan Bóg błogosławi z całą Twoią familiią, kochay mię zawsze iako zawsze szczerego i przywiązanego przyiaciela i sługę. w Wilnie 1/13 Maia 1827 roku. Obowiązany iestem Professorowi Słotwińskiemu, że prze-syłaiąc mi swoie dzieło o prawie natury przez Krakowianina tu iadącego, wskazał mi sposobność pisania do WWMPana, dowiedzenia się o Jego zdrowiu i przesłania Mu Paczki z 12 exem-plarzami algebry, którą z tym listem odbierzesz. Zapewne odebrałeś z Gołczy od P. KOSSAKOWSKIEGO zostawioną tam podobno w roku przeszłym paczkę przez P. SIESICKIEGO. Późniey może iesz LXII cze trzecią taką paczkę prześlę iako resztę moiey Algebry iuż wy-czerpaney. Ponieważ po czterdziestu kilku latach nic dokładniey-szego w tey nauce za granicą nie wyszło, nie będzie to bez pożytku, żeby się więcey exemplarzy tey xiążki w tamtym kraiu rozeszło. Chciałbym ieszcze przydatek do tey xiążki napisać, żeby teoryą zadań nieoznaczonych, a w tey teoryą wyższey arytmetyki rozległey wyłożyć, bo w tey zawarty iest traktat nay-pięknieyszy logiki; ale że móy wiek kończący 71 lat życia, przerywany częstemi bolami piersi, i iak zagrożony kamieniem, nie bardzo mi pozwala ciągłey pracy umysłowey, nie wiem kiedy to będę mógł doprowadzić do skutku. Miło mi było dowiedzieć się od P. ROGOZIńSKIEGO O ZDROWIU WWMPANA, BO OD 7BRA ROKU PRZESZłEGO NIC NIE WIEDZIAłEM, CO SIę DZIEIE W KRAKOWIE. W PRZYSZłYM OKTOBRZE ZNOWU WWMPANA ZATRUDNIę TRANSPORTEM MOICH PIENIęDZY PRZEZ RęCE ZAPEWNE TEGO SAMEGO BANKIERA, CO W DWóCH OSTATNICH LATACH, A W TEN CZAS I GRZEGORZ swoię pensyą odbierze. Proszę wszystkim na mnie łaskawym kłaniać i bydź samemu pewnym mego szczerego przywiązania i wysokiego szacunku. z Wilna 8/20 Lipca 1827 roku. Po oddaniu mego liski z paczką xiążek P. ROGOZIńSKIEMU WRACAIąCEMU DO KRAKOWA DO WWMPANA, ODEBRAłEM LIST JEGO PISANY 6 MAIA Z ASSYGNACYAMI DO KASSY UNIWERSYTETU WYDANE-MI I Z WIADOMOśCIAMI NIE MAłO MIę OBCHODZąCEMI, ZA KTóRE PROSZę PRZYJąć MOIE żYWE PODZIęKOWANIE. ŻAłUIę MOCNO żEś UCIERPIAł NA ZDROWIU, IA TAKżE OD DWóCH BLIZKO TYGODNI ZłOżONY CHOROBą DOPIERO PRZYCHODZę DO SIEBIE. WYIEżDżAłEM NA WIEś, żEBY COKOLWIEK SIłY MOIE POKRZEPIć, IAKOż WIELE MI TA ODMIANA POWIETRZA POMOGłA. P. PIOTR KRAśNICKI, KTóRY SIę TU UCZYł MEDYCYNY, I OTRZYMAł STOPIEń MEDYKA Z WOLNą TEY SZTUKI PRAKTYKą, WYIEżDżA DO KRAKOWA I PODAIE MI SPOSOBNOść DO PISANIA I DO PRZESłANIA TRZECIEY PACZKI MOIEY ALGEBRY 12 EXEMPLARZY ZAWIE-RAIąCEY, I IUż OSTATNIEY. WYCZERPANA TEY XIążKI EDYCYA UCZYNI LXIII ią do nabycia w krotce trudną. Trzeba było czterdziestu kilku lat, żeby wyprzedać tysiąc dwieście exemplarzy, gdyby ią -przyszło było xięgarzowi drukować, poniosłby był nie małą szkodę, a ia nie odważyłbym się drugi raz na druk własnym kosztem wyłożywszy na iey wydanie całoroczną moię Professorską pen-syą, bom musiał wszystkie znaki algebraiczne z gruntu sprawiać i odlewać. Wielkie zrobił dla kraiu dobrodzieystwo Senat Krakowski, że nie dopuścił Jezuity do katedry w Uniwersytecie. Wszyscy tu blogosławią Cesarza ALEXANDRA za wypędzenie z kraiu tego szkodliwego towarzystwu, moralności, a nawet samey religii zgromadzenia. Byli pod moim rządem lat cztery, przypatrzyłem się ich sprawom i postępkom, a chcąc podnieść zgubioną przez nich na Białey Rusi instrukcya szkolną, podawałem im radę prawdziwie przyiacielską i na ich korzyść, którey nie tylko nie przyięli, ale przez podstępy, kabały i kłamstwa wyrobili się na Akadomią od Uniwersytetu niezawisłą; a bez nauki, bez talentu, utrzymywali się przez kilka lat samą obłudą i oszustwem1) aż do swego upadku, który im przepowiedziałem. Liczne swoie wioski od podatków przez monarchę uwolnione, wyssali, i przywiedli do ostatniey nędzy, a zebrane ztąd skarby wynieśli za granicę. Dom Austryacki dał im przytułek, żeby nie stracić znacznych kapitałów lokowanych w banku Wiedeńskim. Kiedy się podobało rządowi krakowskiemu postanowić, aby bez kwitu za assygnacyą pensyi nie płacić, trzeba będzie tę assygna-cyą adres sować do WWMPana, bo kwitu bankierowi oddawać nie wypada, a ia kwit w liście do niego adressowanym przyłączę, co chyba przy końcu septembra nastąpi, albo wydam iak zwyczaynie do kassy assygnacyą i list do WMPana z kwitem do kassy bankierowi poruczę, znowu na miesięcy 13, z czego raczysz opłacić GRZEGORZA. U nas tu w Maiu i Czerwcu niezmierne pano 1) Gwałtowność tego wyrażenia, pozostawić musimy na odpowie* dzialności pisarza listu. Nie mogąc zaś wdawać się w bliższe rozjaśnienie tej sprawy, zwrócimy uwagę tylko, że takie było powszechne wówczas o Jezuitach zdanie. LXIV wały upały do 26 stopni Reaumura, spaliły prawie wszystkie iarzyny. Grady i pioruny w wielu mieyscach wielkie zrządziły szkody. Ja niewiem kiedy mi przyidzie wybrać się do Krakowa, tego lata zdrowie mi nie służy. W zimie myślę się przenosić z memi xiążkami i gratami na wieś do nowego domu, którym sobie u moiey synowicy wymurował o 4 mile od Wilna na trakcie pocztowym do Grodna i Brześcia, a zatem bliżey Krakowa. Zaczynam czuć wiek na upadaiących siłach. Móy synowiec po-iechał teraz na krótki czas do Londynu, wróciwszy do Paryża przedsięwezmie woiaż do Francyi południowey, a stamtąd przez Lion do Szwaycaryi. Na końcu Novembra będzie w Wiedniu, zkąd przez Kraków wróci do Wilna. Miło mi iest, że się poznał ze synem WWMPana. Wielka tu w tym kraiu bieda z młodemi ludźmi, bo nie wiedzieć co z niemi robić po skończoney edu-kacyi. Karyera woyskowa iest tu naykorzystnieysza, ale iedy-naka niemożna było temu powołaniu poświęcić. Służba cywilna prawie do niczego nie prowadzi, a są przyczyny, dla których młodego człowieka puszczać do niey niebezpiecznie przy demo-ralizacyi daleko rozszerzoney w Polakach. Kiedy WWMPanu przyjdzie pisać do mnie, chciey mi napisać o Pani CZACKIEY, która osiadłszy w Szczekocinach zapewne zimę przepędza w Krakowie. Jestto moia szanowna i dawna przyiaciołka. Dotknął ią cios srogi przez utratę starszego syna i córki. 0 siostrze iey P .WIELOHUKSKIEY iuż dawno nie słyszę, która także w tamtych stronach iak się spodziewam osiadła. Liczba uczniów w Uniwersytecie krakowskim znacznie się powiększy, kiedy ze wsyst-kich kraiów sąsiedzkich wolno będzie młodzież do Krakowa posyłać, co ma nastąpić po wprowadzeniu nowey organizacyi Uniwersytetu za zgodą trzech dworów ułożoney. Zatrudnienia P. Senatora NOWOSILCOWA iako do tego wprowadzania umocowanego spóźniły dotąd to nowe urządzenie, które iednak tego lata ma bydź wykonane. Bardzo mię to cieszy, że Kraków coraz staie się pięknieyszy i porządnieyszy. Jest to znakiem i zaletą dobrego rządu, że zbywaiące dochody tak dobrze obraca i daie sposób zarobku dla ubogiego ludu. Cóż się też dzieie z Łobzowem. Ge LXV nerał KRASIńSKI PODOBNO WZIął NA SIEBIE IEGO RESTAURACYą, ALE TO IEST NAD IEGO MOżNOść. TRZEBABY NA TO BOGACZA A NAYPRZY-ZWOICIEY BY TO PRZYSTAłO P. ARTUROWI POTOCKIEMU; winszować trzeba Krakowowi, że tego Pana potrafił do siebie przywiązać. Xże ADAM CZARTORYSKI powrócił z zagranicy do Warszawy, wiem że troskliwie zbiera i zakupuie manuskrypta ludzi u nas sławnych. Idzie tylko o upatrzenie osoby zaufanie iego maiącey, żeby skończyć o manuskrypta KOłłąTAIA. PRZED 20 LATY BęDąC U NIEGO POD KRZEMIEńCEM, WIDZIAłEM I MIAłEM SOBIE KOMMUNI-KOWANE IEGO PISMA WYPRACOWANE W WIęZIENIU OłOMUNIECKIM. MUSIAł POTYM WIęCEY PISAć, ALE NIEWIEM CO: MIAł WYDAć UWAGI NAD PISMEM P. ROULLIERE o Polsce i konfederacyi Barskiey. Taka praca byłaby ważna obiaśniaiąc i prostuiąc omyłki tak sławnego dziś w Europie pisarza, którego dzieła rozeszły się po Europie; ROULLIERE pisał co mu prawili konfederaci Barscy składaiący ge-neraluość w Węgrzech i Cieszynie, a zatem wiele kłamstw i paszkwilów na króla STANISłAWA I IEGO FAMILIIą, CO POTRZEBOWAłO KRYTYKI I POPRAWY. JEżELI TO WYKONAł KOłłąTAY, ZROBIł RZECZ POTRZEBNą I PORZYTECZNą. BąDź łASKAW DONIEść MI CO SIę DZIEIE Z BRAćMI KOłłąTAIA, Z P. EUSTACHIM i synowcem i Jego siostrą KRASICKą. DOść NA TEN RAZ TEY BAZGRANINY. ŚCISKAM CIę SERDECZNIE I PROSZę BYDź PEWNYM MEGO STATECZNEGO SZACUNKU I PRZYWIąZANIA. z Wilna 6/18 Sierpnia 1827 roku. Powróciwszy ze wsi zastałem kochany przyiacielu list WWM. Pana pisany 29 Lipca n. s. z którego poznałem, żeś ieszcze nie odebrał moiego listu z trzecią paczką xiążek, posłanego przez P. KRAśNICKIEGO MEDYKA, KTóRY PO ODBYTYCH TU NAUKACH I WZIęTYM STOPNIU MEDYKA WRACA DO SWOIEGO SIEDLISKA PRZEZ KIELCE, SZUKAIąC PLACU W SłUżBIE KRAIOWEY I KTóREGO POLECIłEM MEMU DAWNEMU PRZYIACIELOWI P. KASPROWI WIELOGłOWSKIEMU. P. POWSTAńSKI DOTąD TU NIE PRZYIECHAł. DZIęKUIę ATOLI ZA TE 9 LXVI wszystkie Jemu poruczone dla mnie posyłki. Algebra moia we 2 tomach sprzedaie się po rubli srebrnych dwa, przydane 40 groszy do początkowey ceny stanowią wydatek na transport tey xiążki z Krakowa do Wilna, który mię wiele kosztował. Nic nie znaczy ieżeliś który exemplarz przedał za pierwiastkową summę. Xięgarze złapawszy kilkanaście egzemplarzy zdzierali niezmiernie studentów, dla tego wystrzegałem się przedawać ią Xięga-rzom. Edycya wyczerpana: może ieszcze co się znaydzie w moim składzie, gdy się tey zimy przenosić będę na wieś. Co mogłem teraz zebrać, poszło na usilne żądania do Krzemieńca. Trzeba koniecznie żeby i Senat i Uniwersytet starali się założyć porządną drukarnią w Krakowie. Pisałem o to dawniey do Prezesa Senatu. Chaniebna rzecz, że tam u Was ani papierni, ani dobrey drukarni nie masz. Rząd winien się do tego zakładu przyłożyć, a potem zamożnemu xięgarzowi przedać i dobre utrzymanie obwarować: wróci się koszt, a wiele rzeczy mogłoby się tam drukować, gdyby autorowie nie byli zrażeni nikczemnością drukarni. Móy synowiec nie będzie w Krakowie chyba na początku Lutego w roku przyszłym, ieżeli mu się nie wyrobi pozwolenie na przepędzenie zimy w Wiedniu. Powróciwszy z Anglii wyieżdża teraz do Francyi południowey: do Bordeaux, Marsylii etc, a przez Lion, Genewę i Szwaycaryią uda się do Wiednia. Około 1go Oktobra n. s. zgłoszę się o moię trzynastomie-sięczną pensyą do Krakowa przez bankiera, posyłaiąc na ręce WWMPana kwit do kassy i assygnuiąc zł. 300 dla GRZEGORZA. W przypadku żeby ten list nie zastał WWMPana w Krakowie, proś odemnie Rektora P. GIRTLERA, aby ten list otworzył, wydobył kwit do kassy i bankiera zaspokoił. Cieszę się mocno z postanowienia i dobrego urządzenia WWMPana dzieci, ale mię zasmuciła śmierć moich przyiaciołek Pani POTULICKIEY i WIELOWIEYSKIEY. Zastałbym w Krakowie iak pustynią z dawnych moich przyiacioł ogołoconą. Nic mi nie piszesz o woiewodzinie krakowskiey MAłACHOWSKIEY : wnoszę więc z pociechą, że żyie zdrowa, czego iey z serca życzę, iako osobie na mnie zawsze łaskawey, a pełney dobroci i naylepszych LXVII przymiotów. Czy żyie tam ieszcze u Was móy dawny przyiaciel P. GORZKOWSKI? Po śmierci ministra BADYNIEGO tak lubego mi od lat 40 przyiaciela, nie mam iuż o Krakowie wiadomości tylko te, które mi łaskaw iesteś donosić. Proszę mię przypomnieć i moie ukłony oświadczyć JW. kuratorowi ZAłUSKIEMU: chodząc około dobra Uniwersytetu krakowskiego, wieleby mu się przysłużył, gdyby mógł wyrobić u naszego Imperatora to, aby stopnie uczone rozdawane z cisłą sprawiedliwością w Krakowie, mogły mieć te same prerogatywy w Imperium rossyiskiem, iak stopnie rozdawane w Wilnie, i innych tuteyszych kraiowych Uniwersytetach. Wielkie 'stąd korzyści spłynęłyby na Kraków. Jestto prawda przedsięwzięcie trudne, ale do otrzymania nie niepodobne, byleby dobrze około tego pochodzić w Petersburgu i w Warszawie. Na przyszłą wiosnę przeniosłszy się na wieś, ieżeli mi i siły i zdrowie posłużą, chciałbym ieszcze co zrobić dła naszey młodzi, ale nim pomyślę o matematyce, radbym ieszcze dokończyć moich uwag o filozofii, ale dotąd nie mogę się doczekać nayświeższych w tym obiekcie pism, które wyszły we Francyi i Anglii, a które podług dziennikowych doniesień i recenzyi, nie trafiaią do mego przekonania. Na samotne życie trzeba sobie opatrzyć zapasy do pracy żeby przez ciągłe zatrudnienie umysłu, nie narażać się i unikać nudów. Przepędzone w pracy i kłopotach życie, nie może się skończyć przyiemnie bez pracy i zatrudnienia. Gospodarstwo wieyskie nigdy dła mnie nie było powabne, i dla tego postanowiłem sobie żadney własności grun-towey nie nabywać, ale trwać w tem zatrudnieniu do któregom przywykł od młodości. Byłbym zupełnie szczęśliwy, gdyby wiek nie dał mi czuć znaczney różnicy w dzielności sił umysłowych. Trzeba atoli zgodzić się i bydź posłusznym prawom przyrodzenia ludzkiego. Zmarły w Wiedniu OSSOLIńSKI drukował w Krakowie swoie dzieła, z których mam trzy tomy, pisał mi o 4tym, że się drukuie; czy ten tom 4 wyszedł lub nie? w przypadku że wyszedł, bądź łaskaw kupić go dla mnie, i przysłać przez wydarzoną sposobność. Niech Cię Pan Bóg z całym Twoim domem LXVIII błogosławi, utrzymuie w zdrowiu i pomyślności, tego Ci z serca życzy Twóy szczery przyiaciel. z Wilna w Sobotę 22 Września 1827 n. s. . . . Zapewne odebrałeś i móy list z paczką xiążek ed P. KRAśNICKIEGO MEDYKA I MóY DRUGI LIST POCZTą POSłANY 18GO SIERPNIA N. S. Dziesieyszy Akademii krakowskiey kurator wraz z Rektorem zapewne nie zaniedbuią starania o windykowanie od Xcia LUBECKIEGO summy 80 tysięcy przez Austryaków zabraney, a na-leżącey się Professorom i ich sukcessorom za dwuletnią zatrzymaną pensyą w czasie insurrekcyi 1794go, która iak mię zapewnił Xże LUBECKI miała bydź wypłacona Senatowi krakowskiemu, a od niego tym, którym się należy i którzy są zapisani w pro-tokułach Akademii. Pisała mi Pani SCHEIDTOWA z Krzemieńca dowiaduiąc się o zaległość iey męża wynoszącą blizko 12 tysięcy złotych. Będzie tam posłana iey proźba do Krakowa, podobne proźby podaćby powinni sukcessorowie RADWAńSKIEGO, WINCENTEGO SZASTEEA, CZERWIAKOWSKIEGO ETC. ETC. żEBY PRęDSZY SKUTEK NASTąPIł. JA IUż ODDAIąC MOIę NALEżYTOść NA FUNDUSZ UBOGICH STUDENTóW PRZY AKADEMII KRAKOWSKIEY, ZROBIłEM Tę WINDYKAćYą INTERESSEM SENATU I AKADEMII. Przed dwoma laty zrobiono mi fałszywe doniesienie o śmierci P. ANTONIEGO SZASTEEA dla tego nicem ani do Niego ani o nim nie pisał. Teraz był u mnie P. SKEBINBKI Aktor dramatyczny, który mię zapewnił, że P. ANTONI SZASTER żyie i że żona Jego nie dawno była w Krakowie radzić go się o śwoie zdrowie. Ta wiadomość bardzo mię pocieszyła i proszę WWMPana abyś widząc się z P. ANTONIM SZASTEEEM opowiedział mu to zdarzenie i upewnił go o moim stat©cznem dla niego i Jego małżonki przywiązaniu i szacunku. Przy tak wielkiem spustoszeniu, jakie porobiła w Krakowie śmierć w moich dawnych przyiaciołach mik LXIX iest dowiedzieć się przynaymniey o iedney omyłce, i przyiaciela odzyskać. P. POWSTAńSKI Ieszcze tu dotąd nie przyiechał. Dziękuię WWMPanu za dane mi w Jego listach wiadomości o Krakowie, iego porządku, i ozdobach. Co tylko ściągać się może do dobra tego miasta, mocno mię obchodzi, ale zmiłuycie się podnieście w nim drukarnią i papiernią. Oczy bolą patrzyć i czytać pisma tam drukowane. Ta sztuka do wysokiego stopnia doskonałości podniesiona we Francyi i Anglii, dźwiga się w Niemczech, a coraz bardziey upada w Krakowie tak sławnym niegdyś pięknemi drukami w wieku 16tym. Dawnom myślał i żądał, żeby w Pol sce wyszedł zbiór pism łacińskich dawnych Polaków iako to: ZAMOYSKIEGO, ORZECHOWSKIEGO, JANICKIEGO, GOśLICKIEGO etc. etc. któreby dziś w literaturze łacińskiey mogły figurować, a Europie dowieść, że kiedy inne Narody po Włochach i Francuzach wychodzić zaczęły z ciemnoty, Polacy w ięzyku uczonym czystym i nieskażonym słynęli rozmaitemi wiadomościami i talentem pisania. ORZECHOWSKI W swem piśmie Ad Sigismundum Augustum i iako statysta i iako orator stanąć może obok CICEKONA. Zbiór ten dobrze uporządkowany i wybrakowany z krytyką, doszedłby do 15 lub 18 tomów in 8vo, byłby niezmiernie za granicą pokupny, byleby druk i papier był piękny i wyraźny. Kraków byłby nayprzyzwoitszym mieyscem takiego zbioru, wieleby i narodowi i wydawcy przyniósł zaszczytu. Liczne moie zatrudnienia nie pozwoliły mi w Wilnie przywieść tey myśli do skutku ile że Literatury łacińskiey i greckiey Professor nie bardzo był chwale narodowey przychylny. Wszyscy Polacy przez subskryp-cyą przyłożyliby się do takiego dzieła świetnie wydanego, a biblioteki Puławska i Lwowska Ossolińskiego dostarczyłyby materyałów. Ale nadtom się iuż rozpisał. Ściskam WWMPana serdecznie proszę mię kochać zawsze i bydź pewnym mego szacunku i przywiązania. z Wilna 24 marca / 5 kwietnia 1828 roku. Móy kochany i szacowny Przyiacielu ! Przyiedzie tam z Wiednia, a może iuż przyiechał móy synowiec: racz mu bydź radcą LXX i przewodnikiem w Krakowie naprzód do prezentowania się, i polecenia moim łaskawym i przyiacielom, do złożenia im uszanowania i czułego podziękowania za dowody dawane mi ciągle swey przychylności i przyiaźni: kiedy przyciśniony wiekiem i przywiązaną do niego ociężałością nie mogę im sam podziękować, niech mię w tym móy synowiec zastąpi. Ledwo nie całe miasto ma prawo do moiey wdzięczności, szczególniey zaś P. Woiewo-dzina MAłACHOWSKA, P. JAKUBOWA WODZICKA, Prezesostwo Senatu PP. WODZICCY, P. JóZEF WODZICKI, P. ZAEZECKI, PP. Ni KEKOWICZOWIE, P. CZACKA, WlELOHURSKA, PP. ALFBED i ARTHUR, POTOCCY: CI OSTATNI PRZYPOMNą SOBIE WRAZ Z XCIEM HENRYKIEM LUBOMIESKIM (ieżeli tam iest) kilka lat mile przepędzonych z niemi w Łańcucie u ich babki Xżney marszałkowey LUBOMIBSKIEY: X. prałat Łańcucki, P. ANTONI SZASTEE etc. etc. wiele osób z miasta , Uniwersytetu i Kapituły, których nie wymieniam: nie zapominaiąc Uniwersytetu Kuratora i Rektora. Bądź także łaskaw skazać mu co iest do widzenia w mieście i Akademii, a potym poradzić mu, iak się ma wybrać ztamtąd przez Lublin do Brześcia Trzeba żeby tam sobie przyiął służącego człeka pewnego, trzeźwego i uczciwego, któryby go prowadził albo do Brześcia, albo do samego Wilna, opatrzonego w paszport i ieżeli tam nie masz diliżansu, zdaie mi się naypewniey naiąć tam pewnego furmana, który go do Brześcia odwiezie, skąd pocztą dostanie się łatwo do domu, albo do swoiey siostry do Jaszun, o 4 mile od Wilna. Spodziewam się, że tam pieniędzy potrzebować nie będzie bo w nie opatrzył się w Wiedniu, a ia w Pa-dzierniku znowu WWMPana przysługi dopraszać się będę o mo-ię pensyą roczną przez bankiera. Tysiąc podziękowań winienem Ci kochany przyiacielu za list, i posyłkę wielu pism przez P. POWSTAńSKIEGO, KTóRE MIę DOSZłY. JEżELI TAM PóźNIEY CO WYSZłO, TO MI MóY PAN JóZEF NABęDZIE I PRZYWIEZIE. Jak mię żywo obchodzi wszystko co tylko do dobra Krakowa ściągać się może, tak mię niezmiernie zmartwiły kabały ostatniego Seymu, i usunienie Prezesa Senatu człowieka tak go LXXI dnego, tak potrzebnego miastu przez swoię kosyderacyą i znaczenie, które ma w Warszawie, a które niezmiernie iest temu miastu w teraźnieyszem iego położeniu potrzebne. Lękam się o los tego miasta, ieżeli w nim zagnieżdżą się podobne intrygi, a ratunek opierać się będzie o dwory Opiekuńcze. Utwierdzi się ta nieszczęśliwa i haniebna dla nas opi-niia, że Polacy nawet w małym okręgu żyć i rządzić się spo-koynie nie umieią. Ja tu z łaski P. Boga zdrów iestem, wynoszę się powoli z miasta do mego domu na wieś i tam od śgo Jana osiędę, trzymaiąc zawsze w mieście tuteyszym stancyą dla siebie i człeka, na krótką kiedy wypadnie potrzeba przeiażdżkę do Wilna. Proszę mi napisać o sobie, swoiey familii i powodzeniu, bydź pewnym moiey wdzięczności za poruczenia, któremi Cię obsyłam, tudzież mego nie poruszonego przywiązania i szacunku , z którym zawsze zostaię Twoim dobrym przyiacielem i sługą. w Wilnie 23 września / 5 październ. 1828 roku. 5 Październ. ... Przed napisaniem tego listu przyszedł do mnie P. SERAFINOWICZ i oddał mi list WMPana 16 Lipca z Krakowa pisany zapowiadając, że ma różne książki do oddania mi z Krakowa które obiecuie z domu swego za pierwszą okazyą lub przez pocztę przyiechawszy do siebie, odesłać. Bardzo wdzięczen iestem Panu za tę o mnie pamięć, i za posyłkę tych xiążek, któ-rych ciekawy iestem, i które spodziewam się w krótce odebrać. Proszę wszystkim na mnie łaskawym moie ukłony, wdzięczność i uszanowanie oświadczyć. Sam zaś racz przyiąć moie podziękowanie za tyle dowodów swey szacowney dla mnie przyiaźni. Mówił mi P. SERAFINOWICZ O katalogu pism KOłłąTAIA, KTóRE SIę WWMPANU DOSTAłY I Są IAK DZIEDZICTWEM JEGO WNUCZKI. SPODZIEWAM SIę TU ZA KILKA DNI ZAUFANEGO CZłOWIEKA XCIA WOIE LXXII wody CZARTORYSKIEGO, przez którego przełożę Xciu ważność nabycia tych pism. Może mi tego nie odmówi, ale zapewne zmnieyszy summę na początku ofiarowaną, którą trzeba było przyiąć. Co wskóram, doniosę Ci zaraz. Niech Cię Pan Bóg z całą familiią błogosławi i wszelką pomyślnością obdarza, tego z serca życzy dawny i szczery WMPana przyiaciel i sługa. w Wilnie 4 Października 1828 n. s. Proszę przyiąć czułe moie podziękowanie za wszystkie grzeczności i przysługi czynione moiemu synowcowi w czasie iego bytności w Krakowie. Wychwalić się nie mógł przedemną z iaką uprzeymością był tam przyimowany od wszystkich na mnie łaskawych, co nie mało powiększa moie obowiązki wdzięczności dla tego miasta, i nie mogących się dosyć czuć i uwielbić iego mieszkańców. . . . Cieszyłem się mocno, kiedy mi opowiedział móy synowiec o zdrowiu i powodzeniu WWMPana, teraz donieśli mi Państwo POWSTAńSCY O NIEKTóRYCH IEGO ZMARTWIENIACH, ALE PODOBNE PRZYPADKI NALEżY UWAżAć IAKO SKUTKI NASZEGO POłOżENIA, KTóRYM GDY NIE PODOBNA ZARADZIć, NALEżY IE MężNIE ZNOSIć. P. BóG TO MOżE INNą POCIECHą NAGRODZIć. JA DZIęKI BOGU! ZACZąWSZY 73 ROK żYCIA DOSYć ZDRóW IESTEM WYIąWSZY DEFEKT, KTóRY OD LAT TRZECH CIERPIę, żE NIE MOGę ZNIEść TRZęSIENIA POWOZU I NAD TRZY MILE DROGI BEZ BóLU I PłYNIENIA KRWI NIE MOGę, ZNIEść I WYTRZYMAć. CAłE LATO PRZEPęDZIłEM NA WSI W MOIM NOWO WYMUROWANYM DOMU, Z KTóREGO MI SIę WYRUSZYć NIE CHCE. TERAZ PRZYIECHAłEM TU NA KILKA DNI I NA CAłą ZIMę WRACAM NA WIEś. LISTY DO MNIE PROSZę ZAPISYWAć DO WILNA, BO IA TU MAM I MIESZKANIE I DWA RAZY NA TYDZIEń OKAZYą I WSZYSTKO MIę REGULARNIE DOCHODZI. CHOIAłBYM WYPRAWIć MEGO SYNOWCA DO PETERSBURGA DO SłUżBY KRAIOWEY IEżELI SIę NADARZY, ABY CZASU PRóżNO NIE TRACIł. NIEWIERNY ATOLI CZY DWóR Z ODESSY ZIEDZIE DO PETERSBURGA NA ZIMę. STARY MALEWSKI dawny WMPana kollega dosyć zdrów, LXXIII i nayczęściey zastępuie Rektora, albo w czasie choroby, albo w czasie przeiażdżki do Warszawy i na prowincye. Proszę wszystkim na mnie pamiętnym i łaskawym moie ukłony oświadczyć, tudzież wdzięczność i podziękowanie za wszystkie grzeczności okazane memu synowcowi. Życzyłbym sobie wiedzieć o zdrowiu P. JGNACEGO WIELOPOLSKIEGO starościca Lanckorońskiego, bo mi tu o iego słabości wiele nagadano. Życzę Ci kochany Przy-iacielu zdrowia i wszelkich pomyślności! Niech Pan Bóg błogosławi całemu Twemu domowi, abyś zawsze kochał tego który iest z wysokim poważaniem etc. w Jaszunach pod Wilnem dnia 12124 Kwietnia 1830 roku. Odebrałem list WMPana 4 Kwietnia z Krakowa pisany, po trzech miesięczney blizko chorobie, która mię dręczyła i po którey dotąd zupełnie przyiśdź do sił nie mogę. . . . Mam się znacznie lepiey, ale przy 74 letnim wieku chyba przy ciepłey porze roku więcey trochę sił spodziewam się odzyskać. Cieszę się że P. ŹUKOWSKI żYIE ZDRóW I WESół, PISAłEM PRZED DWOMA LATY DOWIADUIąC SIę O NIM, ALEM TEGO NIE MóGł PISAć, żE GO PRZY SOBIE MIEć żYCZę. CHCIAłEM GO WZIąć Z SOBą WYIEżDżAIąC Z KRAKOWA DO LITWY I PRZYRZEKł MI, ALE POTYM SIę WYMóWIł. POD óW CZAS BęDąC NA URZęDZIE PRACOWITYM I WIęCEY ZNACZąCYM BYłBYM MU OPATRZYł PLAC STAłY I KORZYSTNY. ALE IAK NA MOIę PROźBę CESARZ ALEXANDER raczył mię uwolnić od wszystkich urzędów i obowiązków: nie chciałem ani się mieszać ani wdawać do żadnych interessów Uniwersytetu, i usłużyć tam nikomu więcey nie mogę. Dziś więc ani ia P. ŻUKOWSKIEMU ANI MNIE P. ŻUKOWSKI UżYTECZNYM BYDź NIE MOżE. RADZę MU NAWET NIE PRZY-IEżDżAć DO LITWY, GDZIE TERAZ PRAWIE POWSZECHNA BIEDA I NIEDOSTATEK, PEłNO BANKRUCTW W PIERWSZYCH NAWET WIELKICH I NIEGDYś BOGATYCH FAMILIIACH. POCIET NAYMAIęTNIEYSZY PO RADZIWIłłACH CZłOWIEK, STRWONIł (NIEWIEDZIEć NA CO) OGROMNE MILIONY; DZIś PRAWIE W NęDZY, 10 LXXIV oświadczył exdywizyą przyprawiwszy o ubóstwo wiele bardzo familii, ia sam tracę u niego przeszło 30 tysięcy zł. usłużywszy mu obarczonemu dekretami sądowemi. Wielka liczba dobrze usposobioney młodzi szuka służby i chleba po wszystkich ma-gistraturach i urzędach. Każdy minister w Petersburgu ma wielką liczbę zapisanych axpektantów. W czasie moiey choroby odebrałem list JW. ZAłUSKIEGO kuratora pisany z Dubna o nale-żytości, która zaległa u rządu Austryackiego dla Akademii kra-kowskiey. Nieodpisałem mu dotąd, ale wzmogłszy się trochę na siłach, pisałem zaraz do Warszawy do Pani SCYPIONOWEY siostry Xcia LUBECKIEGO Ministra, moiey przyiaciołki, a wszystko mogącey u swego brata. Że zaś Xże LUBECKI siedzi dotąd w Petersburgu, nie mogę mieć odpowiedzi na móy list. Jeżeliby ie-dnak tę opłatę zwłóczono i wszystkie nalegania nic nie wskórały, wypada kuratorowi udać się ó to do Rezydenta Austryackiego w Krakowie: ile że Cesarz Austryacki położył warunek zaspokoienia Akademii i dopilnowania tego swemu rezydentowi. Com raz postanowił, com teraz Pani SCYPIONOWEY napisał, i dawniey Xciu LUBECKIEMU i WMPanu w liście oświadczył, że przypadaiącą na mnie summę przeznaczam dla ubogich studentów w Krakowie, tego nie odmienię. Ale pieniędzy ieszcze nie wypłacono na ręce Senatu (iak mi oświadczył dawniey xże LU-BECKI), summy na mnie przypadaiącey z precyzyą nie pamiętam, (to naylepiey wie P. JANUSZEWICZ i w protokule jako sekretarz zapewne zapisał, co się komu należy) dla tego zapisu urzędowego iako niewczesnego nie robię. Ale go zrobić przyrzekam, a gdybym umarł, móy brat i moi sukcessorowie tego dopełnią. Cale zaś nie myślę przeznaczać tego na szkołę rzemieślniczą, ale na naukę dla ubóstwa, zostawiając każdemu wolność wybierania sobie profeśsyi, do którey będzie miał i ochotę i sposobność. Oświecenie iak naywięcey w kraiu rozszerzone, bydź powinno naypierwszym zamiarem przy dobrze wrażonych prawidłach moralności. Akademiia krakowska osadzona gruntownie uczonemi Professorami byłaby nayważnieyszą, szkołą dla Polaków. List i druki P. WEYSA zostawiane w Warszawie, teraz dopiero LXXV odebrałem. Odpiszę późniey z podziękowaniem P. WEYSSOWI, ale mu proszę oświadczyć , że ia iuż do żadnych korrespondencyi literackich należeć niechcę. Tom iuż moim przyiaciołom zagranicznym napisał, bo móy wiek i moie teraźnieysze położenie od tego zatrudnienia uwolnić mię powinny, przy upadaiących coraz bardziey siłach umysłowych. Moie ostatnie wydane pismo trygonometryi sferyczney znacznie w 2giey edycyi powiększone i do zadań astronomicznych przystosowane, przyięte było w Niemczech z pochwałami i przetłumaczone na ięzyk niemiecki wyszło w Lipsku 1828 u SCHWIKERTA. Zapiszę ie i poszlę do Krakowa bo to iest iak dopełnienie moiey Algebry; innego wydać nie myślę. Oryginalne polskie iest u ZAWADZKIEGO i WęCKIEGO W WARSZAWIE. Musiał P. JóZEF SERAFINOWICZ WMPANU ZłP. 200 ZAPłACIć, BO MI NIC O NIM W LIśCIE NIE PISZESZ. PO ODEBRANIU DAWNIEY WMPANA DONIESIENIA, POWIADALI MI żE PRZEBYWA W BIAłYMSTOKU, GDZIE NASADZIłEM NA NIEGO DYREKTORA GYMNAZIUM, ALE TEN MI DONIóSł NIEDAWNO, żE SIę TAM NIE POKAZUIE. JEżELIś NIE ZAPłACONY, DONIEś MI. GUBERNATOR GRODZIńSKI IEST MóY DAWNY I WIELKI PRZYIACIEL, SKORO MU NAPISZę, ZAWSTYDZI GO, I PRZYWIEDZIE DO ZAPłACENIA. Bardzo niesłusznie i przeciwko instytucyi Kommissyi edu-kacyiney polskiey, fundatorki emerytur, uchwalił Rząd krakowski podatek na emerytów; wiele mię kosztowało pracy, starań i wydatków, żebym u rządu Austryackiego dopełnienie tey Ustawy otrzymał dla siebie i dla innych. Jeździłem umyślnie moim kosztem do Wiednia, we dwóch audyencyach u Cesarza mocnom tą sprawę popierał, odebrałem ustne Cesarza przyrzeczenie, iź ieżeli rzeczy tak się maią, iakem ie opisał i opowiedział, będzie to dekretem Cesarskim zapewnione. Zostawiłem umówionego na to patrona, który rzecz do skutku doprowadził. Otrzymałem dla siebie dekret podchlebny, wyimuiący mię od prawa: że emeryci siedzący za granicą tracą pensye pobierane ze skarbu. Mnie kazano płacić gdzie się będę znaydował i to dekretem rządu Polskiego było potwierdzone za Xięstwa Warsz. Austryacy chcąc LXXVI się pozbyć Polaków z Akademii krak., wyznaczyli nawet emerytury tym, którzy lat przepisanych nie służyli. Wszelako ieżeli to iest ustawa nieodzowna proszę mi donieść wiele mam zapłacić, żebym wiedział co mi przypadnie 1go 8bra. Z przyłączeniem moich ukłonów podziękuy proszę prałatowi Łańcuckiemu i innym przyiaciołom za łaskawą pamięć. Napisz mi proszę o Woiewo-dzinie krakowskiey, którey rączki całuię, o Pani JAKUBOWBY WODZICKIEY, o Pani CZACKIEY etc. etc. Całą WMPana familiią serdecznie pozdrawiam. Niech Was Pan Bóg błogosławi i wszystkiemi pomyślnościami obdarza, tego z serca życzy WMPana szczery przyiaciel i sługa Jan Śniadecki. Uwaga. Listy powyższe są drukowane według oryginalnego tekstu z opuszczeniem niektórych tyko ustępów dotyczących ściśle prywatnych stosunków, które ogłaszać byłoby nie-dyskrecyją.