ZAKOŃCZENIE. Oddając w ręce czytelnika tom niniejszy, myślę, że dobrze zrobię, jeżeli sformułuję tu raz jeszcze w sposób całkowicie już zwięzły i dogmatyczny rysy najgłębsze i najbardziej zasadnicze tych skomplikowanych i trudnych postaw myślowych, które usiłowałem zarysować i niejako skonstruować przed czytelnikiem, wykazując stosunki, w jakich pozostają te punkty widzenia do pewnych popularnych i rozpowszechnionych zapatrywań i nawyknień myślowych. Wiem, że tego rodzaju wyjaśnienia nie uchronią czytelników przed nieporozumieniami, krzewionemi przez pewną klasę naszych recenzentów; przystępują ci ludzi do każdej pracy z niewzruszonem mniemaniem o własnej samoistności myślowej: nie zadają sobie ani na chwilę fatygi przemyślenia dzieła, o którem mają pisać, czytają je lub przerzucają pospiesznie, sądząc, że już nawet najbardziej przelotna uwaga z ich strony a raczej ze strony uosobionej w nich królowej opinii jest zaszczytem. Pan Feldman, całkiem, jak autokrata rosyjski, sądzi, że zjawiska życia duchowego istnieją, o tyle tylko, o ile on się niemi zajmuje i że jeżeli książka jakaś przekracza poziom jego nie wiedzy lub myśli, bo te nie istnieją, — lecz rutyny i poinformowania dziennikarskiego,