■ 493 czuć, jak wyrasta z naszego codziennego życia — masywna wartość zbiorowości naszej, by tego rodzaju luki nie powstawały w naszej myśli i to w jej punktach najbardziej żywotnych. Newman sformułował postulat swego życia w ten sposób, że nic nie może przerwać jego ciągłości wewnętrznej, nic nie może zmusić go do sprzeniewierzenia się przekonaniu o duchowem znaczeniu własnego istnienia: czemkolwiek jest życie współczesne, ta wewnętrzna jedność nie może być zerwana. Widzieliśmy już, gdzie załamuje się to stanowisko: musimy nie zrywając tej ciągłości wewnętrznej tworzyć życie czyniące zadość wymaganiom określonym przez naszą świadomość. Nie wystarczy tu sama teoretyczna wiara, że to życie właśnie ma być stworzone: musimy czuć, że wyrasta ono z naszej codzienności. Ludzie, którzy w formach własnej epoki wierzyć będą w to, że życie ich jest rodzeniem królestwa bożego, stworzą fakty, dla których trzeba, aby żył człowiek — mówi Loisy. Zamyślamy się nad tą formułą i czujemy z niej i przez nią, jak ciężką rzeczą jest dziś walka o całkowitą i głęboką jedność duchową. Musimy nauczyć się cenić przeszłość własną jako dźwiganie się pozytywnych sił życia, musimy zrozumieć, że nie wolno nam żyć bez wiary w wartość naszego życia, a przedewszystkiem nauczyć się widzieć w rozterce pomiędzy teoretyczną wiarą a obojętnem życiem pierwiastek wyjałowienia moralnego i umysłowego. Człowiek, który chce przemycić swe trudności osobiste pod pretekstem wiary w bez-osobisty postęp oszukać chce życie o swe własne istnienie; on tu bowiem w tem swem osobistem ciele odnaleźć miał wartość i drogę do niej, wolę, która sama siebie dźwiga, aby przeszłość jej nie uschła w niej wśród jałowości życia, co właśnie jako życie w siebie