464 normą, naturą życia duchowego, wogóle, stał się czemś problematycznem. Gdy się bierze do ręki po przestu-dyowaniu „Świadomości religijnej" Jamesa — jednej z najważniejszych książek naszej epoki, szkic Renana „O metodzie doświadczalnej w religii" dostrzega się od razu przebytą odległość, odległość tak wielką, że przekroczony został ten punkt, w którym według Hegla ilość staje się jakością. Tam, u Renana mieliśmy do czynienia z człowiekiem, który sądził, że ta forma życia, którą on reprezentuje, jest bez wątpienia wyższa od innych, ponieważ tak lub inaczej góruje nad niemi w jego psychice. Już sam fakt, że dzisiaj tego rodzaju powiedzenie jest możliwe, świadczy, jak bardzo zmieniły się widnokręgi filozoficzne. Sama psychika jest dziś problematem i bodaj, że już mamy do czynienia z ostatnią generacyą logików, wierzących jeszcze, że myśl zdoła, nie wychodząc poza własne granice, stworzyć dla siebie rękojmię i sprawdziany. Rozum „raison raisonante" przystępował do wszystkich zagadnień, do form życia, jakby z jakichś wyżyn i jakby z zewnątrz dlatego, że nie był w stanie stworzyć życia religijnego, chociaż z niego powstał, czuł się wyższym niż ono. Czuł się on całem i jedynem życiem duchowem. W wymienionym szkicu Renan zastanawia się nad możliwością sztucznego, eksperymentalnego wytwarzania religii (byłoby rzeczą ciekawą, jaką anatemę wywołałby ten szkic w Carlyle'u). U Jamesa mamy już ten stopień rozwoju tej gałęzi badań, że zostało ujęte głębsze i od rozumu i od religii twórcze życie ludzkości, które dźwiga z siebie i rozum i wiarę. Życie to musi być ujmowane w kategoryach dostatecznie rozległych, by mogły i rozum i wiarę z siebie wyłonić. Religia zostaje tu pojmowana i badana z punktu widzenia tworzącego