230 postacie, które w życiu kulturalnem niczego nie kaleczą i niczego nie pomniejszają, które umieją być wielokształtnie tragiczne: R. Browning, który wierzy, że każda indywidualność ma w sobie coś, czego jej sam Bóg zazdrości. Rzadsze są jeszcze dusze, co umieją nas natchnąć miłością szerokiego zdrowia, które stworzyło wszystkie te odrębności i wszystkie je nieskończonością powietrza i światła otacza, dusze, które umieją ustrzedz się niebezpieczeństwa buntu w imię wyłączności i niebezpieczeństwa mierności przez unikanie szczytów, lecz mają w sobie szeroką i głęboką mądrość „najwierniejszego z naszych przyjaciół widzialnych — ziemi". Myślę o Jerzym Meredicie, człowieku, o którym powiedziane zostanie kiedyś, że był on w swej epoce najzdrowszym z wysokich i najwyższym ze zdrowych duchów naszego czasu. Nie zadawala wszechstronność ciekawości „das geistige Tierreich", że użyję tu terminu Heglowskiego jakby stworzonego, by określić punkt widzenia pierwszej fazy Taine'a. Nie wystarczy żadna postać myślenia, przyjmująca jako fakt, że człowiek wytwarza różnorodność swej kultury i jej nie rozumie. Nie wolno nam się uspokoić, póki nie sięgniemy głębiej. G. K. Che-sterton ma słuszność: jest czemś chorobliwem nasza obojętność na to, czy nasze przekonania są czemś więcej niż indywidualnym przypadkiem. Nie wolno traktować kultury jak obicia ścian nie przez nas zbudowanego domu, nie wolno poprzestawać na punkcie widzenia: „okna mojego domu duchowego wychodzą na świat jako energię", „tak mam urządzone życie, że muszę myśleć o Byronie, jako reakcyi chemicznej", ,,moje szyby czynią wszystko sztuką", „ja mogę widzieć tylko procesyę historyczną" i tak bez końca. Natura