167 jenia. Jakżeby mogła zaś mieć myśl znaczenie poza człowiekiem, znaczenie, któregoby on jej nie zapewnił? Zrodziła się ona w nim z jego potrzeb życiowych; jest w gruncie jego wewnętrzną, ustrojową sprawą. Niema dla nas żadnego gotowego świata. „Świat gotowy", „zastany" — to rezultat, wyrobiony przez olbrzymią pracę życia przedludzkiego i ludzkiego. Życie stworzyło człowieka, człowiek technikę i historyę: kto chce znaleźć w czemkolwiekbądź, co treść naszej psychiki stanowić może, — element od tych czynników niezawisły, przez nie nie wytworzony, pragnie cudu, pragnie życia, któreby było czemś ponadżycio-wem. Konkretna treść czuć, formy i pojęcia, zmysły i mięśnie, wzruszenia i popędy wszystko to są zdobycze tego tajemniczego czegoś, które w zaczątku swym przedstawia się naszym narządom i instrumentom poznawczym jako protoplazma. Ono to, to zaborcze, żądne stać o swojej sile, usiłujące wymagania swego ustroju uczynić prawem wszystkiego, co jest poza niem i na nie uciska: — ono, — protoplazma, która dąży do tego, by stać się bogiem, — (biorę tu te pojęcia jako dwie smugi graniczne, pomiędzy któremi rozpostrze się cała iryzująca tęcza rojeń, które są i mogą być życia w jego różnych postaciach i fazach prawdą, pięknem, światem), wypracowało wszystko, o czem myśl nasza mówi: jest. Jest to słowo obce życiu; to skorupa, na którą wdarło się ono, by dalej wołać: — niech będzie, rwać się i wysilać. Życie to właśnie to: — niema gotowego świata; stworzyć trzeba swoje istnienie, utrzymać się, wytrwać, zwyciężyć, Mach, Avenarius, Petzoldt wyłuszczyli, w jaki sposób stwarza życie poznanie widma świata, co już jest gotowy, świata, co jest ż y c i em wypracowanem i na