100 Boimy się go. Boimy się także tego, coby je zniszczyć mogło. Ale czy szanujemy prawo? Nie. Dla opinii europejskiej obecnie prawo jest czemś równie koniecznem i równie pogardzanem w głębi duszy, jak policya. Klątwa nowoczesnej kultury, współczesnej opinii w tem wyraża się, że oddaje ona losy swe w ręce sił, któremi gardzi. Może wydawać się, że prawo trzyma się dziś na tchórzliwości i głupocie. Jedni widzą w niem obrońcę dóbr i sposobu życia, do jakich przywykli, inni nie spostrzegają tego i traktują prawo jako coś poważnego. Rozum może ustąpić przed siłą obcą lub własną słabością, może uznać swoją niemoc i zamilknąć, ale nie jest w stanie nakazać sobie szacunku do tego, co przezwyciężył i zburzył. Prawo dzisiejsze urodziło się ze zwycięstwa nad rozumem. Przyszło na świat jako prawo historyczne', prawo okolicznościowe. Rozum uznał je jako fakt. I żyje ono i działa jako fakt. Rozum został zgwałcony przez fakt. Fala rozumu i woli rozbiła się o szczątki siły i konieczności. Rozum zwątpił o samym sobie. Prawo historyczne zwyciężyło. Ale zwyciężyło dzięki zwątpieniu ludzkości o sobie, dzięki temu, że przekonała się ona, iż ma jeszcze w sobie dużo z niewolnicy. Żyjemy wciąż pod prawem, nie w prawie; czujemy, że coś nas posiada, określa nasze postępowanie, mierzy nasze czyny. Wiemy, że to coś może zabijać, ale że jest prawem — nie; czem jest prawo dziś ? zbiorem prawideł określających ruchy siły, bagnetu, kata, wy-kowcy sądowego. Jest faktem pomiędzy naszą niemocą i siłą. Potrzebujemy prawa, bo nie możemy się obejść bez siły. Mówcie więc o sile, nie o prawie. I nazbyt często powtarza się: — prawo jest kwestyą siły. Kwestyę siły mamy tylko przed sobą. Gdy będziemy mieli