95 legaty ś. p. prymasa Władysława Łubieńskiego, które nieboszczyk od kapituły był pożyczył, reszta wszelkich pretensyi kapituły przepadła niepowrotnie.1) Niesumienni zawiadowcy własności prymasa podczas jego nieobecności w kraju musieli ją rozchwytać i rozproszyć. Wówczas to zarzucono księgi i papiery jego, w któ-rychby się może znalazły dowody zmniejszające jego winy i błędy i korzystniejsze rzuciły światło na jego życie i postępowanie. Do dziś dnia ocalały tylko pisma przedstawiające życie publiczne Podoskiego i moralne prowadzenie się jego w naj-niekorzystniejszem świetle, chociażby nawet tylko część zawierały prawdy. Że bowiem rozmaite satyry za jego życia w obieg puszczane były pełne żółci i przesady, nie ulega wątpliwości. Został po nim przecież znaczny zbiór dokumentów historycznych, stanowiących znakomity materyał do dziejów Polski XVIII stulecia, które wydał Kazimierz Jarochowski pod tytułem Teka Gabryela Junoszy Podoskiego w 6 tomach. W archiwum kapituły metropolitalnej przechowały się tylko odpisy trzech dokumentów przez Podoskiego jako arcybiskupa na wójtostwa wydanych z lat 1769 i 1776, na których występował z szumnym napisem: Gabriel Joannes Comes a Śreńsko de Podosie Podoski. Kończymy ten żywot smutny następującą krótką charakterystyką, którą sam z siebie jasno nastręcza. Podoski posiadał niezaprzeczenie niepospolite zdolności, których mu przewrotne wychowanie, obranie stanu bez powołania, i zbytnia miłość własna połączona z dumą nie pozwoliły użyć ani na dobro Kościoła ani pomyślność kraju, lecz na tem głębsze poniżenie swoje, hańbę i pogardę u narodu. Zamiast przykładnego biskupa i wzorowego pasterza znalazł się na najpierwsze)' w kraju stolicy gwałtem na nią wdzierający się filozof, drwiący sobie z wszelkiej powagi i godności, pasterz niedbały i obojętny na losy owczarni i owieczek swoich, który nawet lekceważył sobie pozory i zewnętrzność, aby u narodu, którego był głównym duchownym przewodnikiem, u duchowieństwa, którego był głową i wiernych, których był ojcem duchownym, jakiekolwiek utrzymać wzięcie i zachowanie. Nigdzie nie zostawił po sobie najmniejszej pamiątki szczodrobliwości na domy Boże, nigdzie miłosierdzia dla ubogich, dbałości o mo-ralne dobro, karność i sumienność w spełnianiu obowiązków duchowieństwa i wiernych, nigdzie śladu spełniania funkcyi kościelnych, nauczania ludu, podtrzymywania zbawiennych poprzedników swoich ustaw i rozporządzeń. Nie widziała go ani razu katedra gnieźnieńska, żaden kościół na wizycie lub spełnianiu jakichkolwiek biskupich powinności. Nie dziw przeto, że duchowieństwo i lud nie znali go, a jeżeli znali, to z najniekorzystniejszej strony i najgorszego przykładu 1) Ks. Balcer Pstrokoński 1. c. str. 166, 167 tak pisze o pozostałości Podo-skiego: „Substancya dziedziczna pozostała po tym panie dostała się na satysfakcyą kredytorów, których bardzo wielu ex tabula potioritatis pospadało. Kapituła Nasza Gnieźnieńska na kapitałach swoich prymasowi temu powierzonych znacznie szkodowała. Przyszło do tej ostateczności, że kapituła musiała brać w dług książki, z których było około sztuk trzydzieści, a najwięcej między niemi lekarskich i kołnierzyki na szyję, których było tuzinów dziesięć circiter. Należytość zaś na fabrykę kościoła metropolitalnego z dóbr arcybiskupich prawem i zwyczajem obwarowane oraz annus gratiae ex vacante sede przepadły."