44 umiał się otrząść z dworactwa i popierania intryg protektórki swej głównej królowej Bony. Przy licznych błędach i słabościach swoich umiał jednakże dochować wyniesionego z domu rodzicielskiego skarbu wiary i przywiązania do Kościoła, czego tak w pismach swoich, jako i uczynkach wyraźne dał dowody. Te dwa czynniki sprawiły, że jako biskup starał się odpowiedzieć ile możności wzniosłemu powołaniu swemu. Był pilnym i gorliwym pasterzem lubo dorywczo tylko, bo go dwór i zajęcia publiczne krępowały, bronił czystości wiary przed herezyą i nowatorstwem religijnem, przestrzegał karności i czystości obyczajów pomiędzy duchowieństwem, odbył dwa synody dyecezalne, na których odpowiednie ówczesnemu smutnemu położeniu Kościoła wydał postanowienia, występował śmiało na sejmach i w senacie za wolnością i swobodą duchowieństwa, nie żałował mienia na świątynie Pańskie i pomnożenie chwały Bożej, zwołał synod prowincyonalny, aby obmyślić środki do podźwignięcia Kościoła i ducha religijnego w narodzie, którego atoli nie doczekał, umiał sobie ująć serca uprzejmością, ludzkością, przez co je przystępnemi uczynił do przyjmowania wskazówek, przestróg i upomnień pasterskich, jednem słowem jako biskup uczynił więcej niż niejeden z poprzedników i następców jego. Z przywiązaniem do wiary ojców i Kościoła łączyła się miłość do rodzinnego kraju, któremu, jakeśmy wyżej widzieli, przy swoich niepospolitych zdolnościach niepospolite oddawał usługi i za to na wdzięczność u narodu sobie zasłużył. Zbywało mu jednakże na samodzielności i bystrości politycznej, gdyż nietylko nie przewidywał zgubnych następstw polityki habsbursko-austryackiej, której głównym przedstawicielem był ubóstwiany przez niego Tomicki, ale będąc najzagorzalszym jej zwolennikiem, bronił otwarcie w liście do nuncyusza apostolskiego w Węgrzech, Pulleona pisanym, ustanowienia wiarołomnego Alberta, margrabi brandenburskiego, hołdowniczym książęciem pruskim, będącego wypływem owej polityki, i zarodem przyszłych nieszczęść Polski.