XLI MIKOŁAJ III. DZIERZGOWSKI. ader niepomyślnie wpływała na stosunki nie tylko archidyecezyi gnieźnieńskiej ale i całego Kościoła polskiego, zwłaszcza w krytycznem tegoż Kościoła położeniu częsta zmiana arcybiskupów gnieźnieńskich i metropolitów polskich w tym właśnie czasie, w którym bezustanna ich czujność nad trzodą Chrystusową z powodu nowości religijnych zewsząd ją zalewających i powszechnego zepsucia obyczajów była konieczną i nieodzowną. W przeciągu lat czternastu od zgonu arcybiskupa Łaskiego czterech następców jego przeniosło się do wieczności, a lubo żaden z nich nie odznaczał się nad-zwyczajnemi zaletami biskupiemi, hartem duszy, niezłomnym charakterem i potęgą ducha, to przecież każdy z nich doszedłszy do mety pragnień swoich krętemi poniekąd drogami i do poważnego wieku, który nawet najlekkomyślniejszych ludzi doprowadza do upamiętania, jak mógł, starał się, jakeśmy wyżej widzieli, resztę dni żywota swego przepędzić odpowiednio do wzniosłego swego powołania. Zaledwo jednakże wżył się w nowe stosunki i plany swej działalności ułożył, jakoby mu Opatrzność nie pozwalała świetnemi czynami naprawić opuszczeń, błędów i obojętności lat ubiegłych, powołany został do zdania sprawy włodarstwa swego przed najwyższego Sędziego. Już same częste wakanse i osierocenia najpierwszej w kraju stolicy biskupiej pociągały za sobą dotkliwe skutki i niepowetowane szkody. Cóź dopiero powiedzieć o smutnych następstwach odnawiających się za każdym wakansem intryg, walk, dobijań się do tego najwyższego w kraju dostojeństwa, które zajmowały całkiem umysły i serca, budziły namiętności, wzniecały wzajemne nienawiści pomiędzy biskupami roszczącymi sobie pretensye do promocyi, a tymczasem dyecezye ich z oka spuszczone wystawione były na pastwę herezyi i zepsucia. Na szczęście tą razą nie długo trwało osierocenie archidyecezyi, albowiem królowa Bona zaraz po śmierci Gam