75 zasłużonemu swemu arcypasterzowi, jak to widzieliśmy z szlachetnego jej przy pogrzebie jego zachowania się i jak poznać mogły następne pokolenia z wystawionego mu jej nakładem kosztownego pomnika brązowego, o którym wyraźna zachodzi wzmianka w żywocie sławnego rzeźbiarza wrocławskiego, Jodoka Tauchen, któremu arcybiskup Jan Sprowski za życia swego polecił wykonać dla siebie pomnik na wzór poprzedników swoich Wojciecha Jastrzębca i Mikołaja Trąby, a z których już Paprocki żadnych nie zastał śladów1). Zestawiwszy wszystkie powyższe szczegóły z żywota naszego arcybiskupa, taką z nich wyprowadzić musimy charakterystykę jego. Jako człowiek odznaczał się bystrym rozumem, głębokim rozsądkiem, jasnym na rzeczy poglądem, niepospolitą na swe czasy nauką, łagodnością, wspaniałomyślnością i ludzkością, które zalety otworzyły mu drogę do dworu królewskiego, a następnie za łaską wdzięcznego za rozliczne usługi monarchy do najpierwszych w kraju dostojeństw. Przy wielkich przyrodzonych zdolnościach w zawodzie publicznym, kierując się szlachetnemi pobudkami gorącego do kraju ojczystego przywiązania i niezłomnej ku monarsze swemu wierności, znakomite obojgu świadczył przysługi godne wdzięcznego następnych pokoleń wspomnienia i uwielbienia, lubo w postępowaniu jego względem króla tylu szkodliwemi błędami i narowami przejętego widać częstokroć dworacką względność i pobłażanie, zamiast stanowczego w chwilach odpowiednich oporu, siły charakteru i nieugiętej woli, gdy chodziło o zapobieżenie złemu tylokrotnie z tych błędów i narowów wynikającemu. Jako arcybiskup i prymas jaśniał przykładnością życia, czystością obyczajów, gorliwością o chwałę Bożą i dobro Kościoła, rzadką powagą i jednającą mu wszystkie serca uprzejmością i wyrozumiałością. Według ówczesnych zwyczajów przykuty do osoby króla i spraw publicznych, musiał być więcej mężem stanu i dyplomatą, aniżeli dusz pasterzem. Mimo to z niemałemi ofiarami zdrowia swego, jak tylko mógł, odrywał się od obowiązków senatora i pierwszego radzcy królewskiego, ażeby wypełniać przynajmniej główniejsze obowiązki biskupiego swego powołania. Na tem stanowisku mimo krótkie rządy swoje i rozliczne przeszkody dokazał wiele. Samo zreformowanie, uporządkowanie i uzupełnienie ustaw synodalnych wiekopomną w Kościele polskim zjednało mu zasługę. Tym zaletom biskupim atoli czyniło ujmę zachowanie się Trąby na soborze konstancyjskim, o którem wyżej mówiliśmy, lecz tam błądził w dobrej wierze i w szlachetnym zamiarze podźwi-gnięcia Kościoła z upadku i przywrócenia mu wewnętrznego pokoju, i to nie sam ale razem z drugimi, temi samemi rządzącymi się pobudkami członkami soboru. Nie da się jednakże uniewinnić rażąca interesowność, którą okazał w słabej chwili przy promocyi na arcybiskupstwo gnieźnieńskie, szafując naprzód jego własnością dla pozbycia się spółzawodnika, tudzież lekkomyślna rozrzutność nad stan i środki swoje, która nawet przy najświetniejszych przymiotach i zasługach nie przestałaby rzucać cienia na imię jego i pamięć. 1) Aloisius Schultz, De vita atque operibus magistri Jodoci Tauchen Vratisl. 1864 f. 21. — X. Polkowski Katedra Gnieźnieńska str. 131.