XXXVII. MACIEJ I. DRZEWICKI. mierć arcybiskupa Łaskiego jak z jednej strony powszechny żal wywołała nawet u wielu dawniejszych przeciwników jego nie mogących mu odmówić nad trumną wielkich w obec Kościoła i rzeczypospolitej zasług, tak z drugiej strony zwróciła powszechną uwagę na biskupa kujawskiego Macieja Drzewickiego, jako najgodniejszego i najodpowiedniejszego do objęcia osieroconej stolicy arcybiskupiej, ile że zmarły prymas w porozumieniu niezawodnie z królem, jego sobie na kilka lat przed zgonem następcą naznaczył. Przynajmniej w roku 1527 istniało to porozumienie, jak dowodzi list Piotra Tomickiego, biskupa krakowskiego do Marcina Ram-biewskiego, dziekana gnieźnieńskiego, o którym w żywocie Łaskiego mówiliśmy1). Sprawa koadjutoryi nie była przecież dokonaną ani przez Rzym zatwierdzoną, co się tak z nominacyi królewskiej jako i z aktu kanonicznego wyboru biskupa Drzewickiego jasno pokazuje. Nie zawiódł opinii publicznej król Zygmunt i nie postąpił sobie wbrew popędom własnego serca i przeciw własnemu przekonaniu, przesławszy Drzewickiemu przez Bernarda Maciejowskiego, sędziego ziemskiego sandomirskiego i referendarza koronnego nominacyą wystawioną w poniedziałek w oktawie Bożego Ciała (22 czerwca) r. 1531, w której łaskawy monarcha wyraźnie powiada, że go do wyniesienia nominata, na tę najwyższą godność w kraju, o którą się wielu ubiegało pretendentów, zasługi względem rzeczypospolitej i wierna ku sobie służba jego spowodowała. Król żąda przytem od niego, aby się zrzekł scho-lasteryi łęczyckiej, którą rezerwował biskup dla jednego z synowców swoich, aby nią wynagrodzić mógł usługi pewnego dworzanina swego, zapowiadając mu wyraźnie niełaskę swoją, gdyby się tego uczynić wzbraniał2). Tę bogatą prałaturę 1) Zob. Acta Tomiciana IX, 152. — 2) W archiwum kapituły gnieźnieńskiej znajduje się książka in 4to o 104 kartach w czerwoną skórę oprawna, nosząca na od