XXII. BODZANTA. Smutne następstwa nepotyzmu, którym się przez całe życie swoje dał powodować arcybiskup Jan Suchywilk, wystąpiły groźnie na jaw bezpośrednio po jego zgonie. Ziemowit, książe mazowiecki na Płocku, posłyszawszy o nim już w trzecie święto wielkanocne, dnia 8-go kwietna roka 1382 wyruszył na czele znacznego wojska i obiegł zamek łowicki, będący w ręku Dzierzkona, kasztelana gnieźnieńskiego, synowca arcybiskupiego, niszcząc i pustosząc naokół dobra arcybiskupie. Kapituła metropolitalna, do której należała opieka nad temiż dobrami, wyprawiła niebawem Andrzeja, biskupa cereteńskiego, sufragana gnieźnieńskiego, do książęcia Ziemowita, z zapytaniem o powody najazdu i z prośbą o odstąpienie od nieprzyjaznych kroków. Książe odpowiedział, że z dwóch powodów przedsięwziął oblężenie zamku arcybiskupiego i najście dóbr okolicznych, raz dla tego, że jemu przysługuje prawo trzymania zamku w swej władzy aż do obora nowego arcybiskupa, a powtóre, że zawiadowcą tegoż zamku jest jego osobisty nieprzyjaciel, którego gdyby kapituła wydalić i jednym z członków swoich zastąpić chciała, gotów był niebawem od oblężenia odstąpić. Ta odpowiedź Ziemowita spowodowała kapitułę do przyspieszenia wyboru arcybiskupa. Zgromadziwszy się przeto w dniu 16 kwietnia, oddała jednomyślnie głosy swoje na Dobrogosta z Nowegodworu herbu Nałęcz, dziekana krakowskiego i kantora gnieźnieńskiego, prałata roztropnego i poważnego, cieszącego się względami tegoż książęcia, co uskuteczniwszy wyprawiła go natychmiast do obozu książęcego pod Łowicz, przydawszy mu Bronisława, kanclerza gnieźnieńskiego, Bogusława, scholastyka łęczyckiego, kanonika metropolitalnego i trzech świeckich panów: Sędziwoja z Kazimierza, Jana z Czarn 86