504 pobudzając tym sposobem poddanych swoich do zaciętości i coraz większego odstręczania się od przywiązania do całego kraju. Zapobiegał temu, jak mógł przezacny arcypasterz, przewidując, że w takiem położeniu naród chylił się coraz więcej do znikczemnienia i zguby, i bezustannie za tem dążył i zabiegał, aby rozerwaną Polskę zjednoczyć pod jednę ukoronowaną głowę i tym sposobem przywrócić jej dawną świetność, uczynić ją silną na zewnątrz, groźną dla wrogów, potężną wewnętrznym porządkiem i pokojem. Jemu też przedewszystkiem przynależy się zasługa, że nareszcie kraj ocknął się z letargu słabości, poznał grożące mu niebezpieczeństwo i wybrał sobie królem i panem nad większą częścią Polski bezpośrednio, {SPECIAL_CHAR: &} nad całą pośrednio najprzód Przemysława II, a następnie Łokietka1). Najwymowniejsze zaś świadectwo swego do ziemi rodzinnej przywiązania zjednał sobie przez gorliwą obronę jej przed napływem obcych plemion, a szczególniej niemieckiego, które się na dobre w niej rozpościerać poczęło i niektóre jej części, jako to Ślązk, Wielkopolskę i Pomorze gwałtem germanizowało. Pamiętnym będzie na zawsze list jego do Stolicy apostolskiej wyżej już podany, w którym wzywa jej pomocy i opieki naprzeciw temu groźnemu dla Polski niebezpieczeństwu. Nie dziw przeto, że przy takich cnotach, zaletach i zasługach arcybiskup Jakób zażywał w kraju i za granicą powszechnego szacunku, czci i poważania. Kochał go i czcił naród cały, bo w nim widział jedynego swego opiekuna i ojca, kochali go książęta, lubo pomiędzy sobą niezgodni, samolubni, częstokroć źli i podstępni, ponieważ przed tak wielką i poważną postacią upokorzyć się musiała duma, zamilknąć zawiść, uciszyć się burza namiętności ludzkiej. Jak wielką była jego wobec nich powaga, dowodzą nie tylko liczne i hojne dobrodziejstwa dla niego kościołowi gnieźnieńskiemu i innym świadczone, zatwierdzenie przez książęcia Przemysława II w roku 1284 wszystkich własności, praw i przywilejów przez poprzedników jego temuż kościołowi nadanych2), donacye dóbr ziemskich jemu osobiście czynionych, ale przedewszystkiem jedyne w dziejach arcybiskupstwa gnieźnieńskiego przywileje bicia własnej monety, pierwszy Przemysława II, drugi Bolesława mazowieckiego, o których już wyżej była mowa. Nareszcie arcybiskup Jakób tak wielkiego ze strony wszystkich książąt polskich doznawał szacunku, że lubo ich za przestępstwa karcił, żadnej słabości ich nie pobłażał, sprawiedliwość ścisłą im wymierzał, samolubnym lub dzikim planom ich otwarty stawiał opór, żaden z nich mimo wzburzone namiętności, niechęć ukrytą i gniew tłumiony, nie odważył się, ubliżyć mu osobiście lub prześladować jawnie. Zważywszy wszystkie 1) Damalewicz (L c. f. 168) wyrainie mu przypisnje zastugę i udziat w przy-wróceniu monarchii polskiej i nstanowieniu krolestwa w tych słowach: „Magna solici-tudine Archiepiscopus hic ineuhuit in redintegrationem Principatus Poloniae, ut tandem dissecta memhra post annos ducentos quindecim in uuum corpus eoalescerent... quem tan-dem ad Praemyskum, Praemyslai Posnaniensium Ducis posthumum filium, qui maiorera Poloaiam omnem solus ohtinehat, concordi voluntate, operam interponente strenuam Ar-chiepiscopo, Principem magno et excelso animo detulerunt." — 2) Archiv. Capit. Gnesn, Nr. 41. Eod. dypt. welkopl. I, 502.