436 własne dzieci, swoją część w powiecie świeckim im darował1). Tym nieprawnym darowiznom stryjów oparli się książęta Mestwin i Warcisław, wskutek czego przyszło do wojny z Krzyżakami. Mestwin, przybrawszy do pomocy Prusaków, wpadł do ziemi chełmińskiej, ogniem i mieczem ją zniszczył, a ztamtąd najechał biskupstwo pomezańskie, które spustoszył i Krzyżakom kilkanaście statków z żywnością na Wiśle zabrał. Oddając mu wet za wet mistrz krzyżacki, Ludwik de Baldersheim, pustoszył Pomeranią, począwszy od zamku Nowe aż do Tczewa, dopóki pomiędzy wojującemi stronami nie stanął pokój, mocą którego Mestwin zobowiązał się wszelkie szkody poczynione w ziemiach chełmińskiej i pomezańskiej wynagrodzić2). Rok 1270 bogaty był w nadzwyczajne i smutne zjawiska, które lud wierny pobudzały do gorącego nabożeństwa i pokuty dla przebłagania gniewu Bożego, którego one zapowiedzeniem być się zdawały. I tak widziano nad Krakowem światłość w kształcie księżyca z rozdzielonego na krzyż nieba wychodzącą. W Kaliszu w oktawie Narodzenia Pańskiego ulęgło się cielę z kłami i dwiema głowami psiemi, z których jedna na karku, druga u tyłu była osadzona. Na Ślązku rzeki Odra i Nissa przez trzy dni wodą czerwoną jak krew płynęły. W tejże okolicy pod wsią Michałowem wśród lata padał deszcz krwawy3). W Krakowie jakaś kobieta, Małgorzata, uxor Virboslai comitis, w jednym połogu trzydziestu sześciu synów wydała4). Niezmierne powodzie sprawiły wylewy rzeki Wisły, tak dalece, że cała okolica pomiędzy górą Lassotyn a kościołem św. Stanisława na Skałce jedno stanowiła jezioro5). Do tych znaków i nieszczęść przyłączyło się smutne dla Wielkopolski zdarzenie zdobycia i opanowania przez Ottona brandenburgskiego zamku w Drezdeńku6). Ostatnim aktem publicznym arcybiskupa Janusza było rzucenie interdy-ktu na całą prowincyą gnieźnieńską z następującego powodu. Biskup krakowski, Paweł z Przemankowa, człowiek niespokojny, mściwy i rozwiozłych obyczajów, któremi publiczne dawał zgorszenie, tchnąc nienawiścią ku książęciu i panu swemu, Bolesławowi Wstydliwemu, nie tylko wszędzie, gdzie mógł, sprzeciwiał mu się i podżegał naprzeciw niemu pod rozmaitemi pozorami szlachtę, ale się wiązał naprzeciw niemu z Litwinami i malkontentami. Wielka liczba stronników w kraju i za granicą czyniła go zuchwałym i niebezpiecznym. Duchowieństwo i zdrowa część narodu z smutkiem i żalem patrzała na wybryki biskupa, a książe Bolesław lękał się, ażeby się nie posunął do jawnego buntu i zdrady stanu. Czy to z jego rozkazu lub namowy, czy też z własnego popędu dwaj szlachcice herbu Topór, Otton i Żegota, chcąc biskupa uczynić nieszkodliwym i Kraków uwolnić od zgorszeń, pojmali go we wsi Kunowie do dóbr biskupich należącej i wywieźli do Sieradza, gdzie go książe Leszek Czarny trzymał pod strażą z zachowaniem wszelkiej ku niemu względności. Arcybiskup Janusz, dowiedziawszy się o uwięzieniu Pawła, musiał się zastosować do przepisów 1) Dogiel 1. c. IV, 30. Długosz; 1. c. lib. VII, 789. 790. — 2) Długosz 1. c. lib. VII, 788. 789. — 3) Henel, Historya Śłązka str. 257. — 4) Długosz 1, c. lib. VII, 789. — 5) Tamże lib. VII, 791. — 6) Tamże lib. VII, 791. 792.