316 przemyśliwać nad odzyskaniem księstwa krakowskiego. Dla podniesienia wpływu swego na losy państwa i wzmocnienia sił swoich, najechał najprzód ziemię kujawską i zabrał ją synowcom, jakoby mu się prawem starszeństwa przynależała. Korzystając zaś z słabości rządów księżny Heleny, jej łatwowierności, zawiści i intryg u dworu, kiedy mu się nie udało przeciągnąć na swą stronę biskupa Pełkę i brata jego Mikołaja, uciekł się do podstępu i wybrał sobie za narzędzie do dopięcia celów księżnę Helenę, którą namowami i obietnicami, a mianowicie uroczystem zapewnieniem, że synom jej z pominięciem własnego potomstwa pragnie zabezpieczyć panowanie podczas ich małoletności, wystawione na utratę przez rozzuchwaloną arystokracyą krakowską, i że dla jej poskromnienia jemu koniecznie jako doświadczonemu i najstarszemu z rodziny wypada ująć w ręce najwyższe w państwie rządy, które po dojściu do pełnoletności Leszka natychmiast mu ustąpi, doprowadził tak dalece, że postanowiła na ten czas zrzec się rządów i osieść z synami tymczasowo w Sandomirzu, byleby Mieczysław obietnice swoje przysięgą stwierdził. Mimo przestrogi i napomnienia biskupa Pełki i wojewody Mikołaja doprowadziła do skutku plan jej poddany na uroczystym zjeździe w Krakowie w roku 1200, na którym przytomny Mieczysław wobec zgromadzenia obietnice swoje ustnie ponowił, poczem je panowie obustronnie zaprzysięgli, i przytomni biskupi przez usta metropolity swego Henryka klątwami kościelnemi zagrozili tym wszystkim, którzyby się poważyć mieli ów układ w jakikolwiek sposób nadwerężyć. Wskutek tego Helena z synami przeniosła się niebawem do San-domirza, a Mieczysław zajął zamek, miasto i całą ziemię krakowską, a chcąc się zabezpieczyć od buntów ze strony Krakowian, wybudował w mieście Bytomiu obronny zamek, który silnym garnizonem wiernych sobie żołnierzy obsadził1). Niedługo potem około piątego maja roku 1200 nastąpiło w Polsce i w krajach sąsiednich straszne trzęsienie ziemi, które trwając z przestankami przez kilka dni, wielkie poczyniło szkody w domach, kościołach i zamkach1). Wkrótce pokazało się, że obietnice Mieczysława nie były szczere, lecz tylko pozorne. Zaledwo bowiem dostał się do władzy, rządził po dawnemu i żadnej z obietnic swoich dotrzymać nie myślał mimo prośb, nalegań i wyrzutów ze strony Leszka i matki jego; owszem wręcz obojgu oświadczył, że osiągnąwszy dawno mu się należące prawo, krom synów swoich nikomu go ustąpić nie może, i że przysięgi tyle tylko ważą, ile są sprawiedliwe i niewymuszone 2). Spółczesne dzieje nic zgoła nie wspominają, jak się wobec tego wiarołomstwa zachował arcybiskup Henryk i inni biskupi polscy. Trudno się domyśleć, czyli i jak dalece sprzyjał pierwszy planom Mieczysława. Że na niego nie spadła zapowiedziana i zasłużona klątwa kościelna, przypisać raczej należy oględności i roztropności biskupa Pełki, do którego należało właściwie wykonać groźbę biskupów, aniżeli obojętności i popieraniu niecnych książęcia zamiarów ze strony arcybiskupa Henryka, do czego mimo winną mu za swoje wyniesienie wdzięczność charakter jego, jak to z całego dalszego jego postępowania wnosić należy, nie był zdolnym. Zre 1) Długosz 1. c. lib. VI, 583. — 2) Kadłubek 1. c. II, 444. Kronika Boguchwała 1. c. II, 549. 550. Długosz 1. c. lib. VI, 585.