276 zbadania wiarogodności cudów, które się tam za przyczyną bł. Bogumiła działy. Śledztwo wykryło nowe cuda i skonstatowało niezachwianą, powszechną wiarę ludu w cudowną skuteczność tejże przyczyny; jednakże Stolica apostolska stanowczego wyroku dotąd nie wydała1). Następca Potockiego, Krysztof Szembek, nie zrażając się długą przewłoką sprawy, w nadziei doprowadzenia jej kiedyś do skutku, polecił wykonawcom ostatniej swej woli, aby z pozostałości przeznaczyli przynajmniej 600 dukatów na kanonizacyą bł. Bogumiła2). Odtąd ucichła prawie zupełnie ta ważna dla Kościoła i narodu polskiego sprawa, do czego się polityczne stosunki i smutne losy Kościoła, a przytem zubożenie tych, którzyby znaczne koszta kanonizacyi ponieść powinni, niemało przyczyniły. Nie należy przecież tracić nadziei, że w pomyślniejszych, da Bóg, czasach bł. Bogumił policzony zostanie w poczet Świętych Pańskich, do czego się przyczyni powszechna i niezachwiana wiara tylu wieków w sercach narodu polskiego żyjąca w cnoty i zasługi patrona swego i ziomka nadprzyrodzonemi uwielbione znakami. Wobec powyższych szczegółów, a mianowicie starożytnych dokumentów i wykazanej jasno sześciowiekowej bezustannej tradycyi tak poważnego grona prymasów polskich i kapituły ich metropolitalnej zbijać twierdzenia tych pisarzy, którzy osobę bł. Bogumiła, arcybiskupa gnieźnieńskiego, za legendową uważają, byłoby rzeczą nie tylko zbyteczną, ale ubliżającą pamięci tak jego jako i licznego szeregu znakomitych w Kościele polskim mężów. Że Długosz pominął zupełnie bł. Bogumiła, niczego nie dowodzi, gdyż podania jego o ówczesnych arcybiskupach pełne są błędów i bałamuctw. Mimo to wielu późniejszych pisarzy, idąc za nim na ślepo, istnienia arcybiskupa Bogumiła wręcz zaprzeczają. Natomiast Bu-żeński uwiedziony z jednej strony milczeniem Długosza, a z drugiej strony błę-dnemi zupełnie podaniami Grotkowskiego w zagubionym rękopisie jego Żywotów Arcybiskupów Gnieźnieńskich pomięszał osobę Bogumiła z Włościborzem, niedoszłym arcybiskupem, dziekanem gnieźnieńskim, wybranym przez kapitułę r. 1279, który doznając wiele trudności względem potwierdzenia swego, zrzekł się dobrowolnie pretensyi do arcybiskupstwa i w klasztorze w pobliżu Dobrowy położonym świątobliwie życia dokonał, do niego stosując szczegóły podane przez Damalewi-cza w żywocie bł. Bogumiła1). Temu twierdzeniu sprzeciwiają się najwyraźniej podane wyżej dokumenta z wieku XII, podniesienie zwłok bł. Bogumiła przez arcybiskupa Fulkona (1232—1258), nieprzerwana tradycya utrzymana na miejscu w Dobrowie, przez arcybiskupów gnieźnieńskich, kapitułę metropolitalną, oraz przytoczone wyżej z akt jej wiarogodne zapisy, przechowywanie przez pięć wie menta vol. I.) Legat ten oddany później kapitule i przez nią administrowany w roku 1829 za porozumieniem się władzy duchownej i świeckiej, oddany został kościołowi farnemu ŚŚ. Trójcy w Gnieźnie ad meliorationem beneficii z pewnemi warunkami. Widać, że ówcześni zwierzchnicy duchowni zwątpili o przeprowadzeniu do skutku kanonizacyi, skoro legatem na nie. wyraźnie przeznaczonym w sposób woli legatora tak przeciwny rozporządzili! — 1) Jul. Bartoszewicz w Encykl. Orgelbranda t. III, str. 881. sqq. — 2) Archiv. Capit. Gnesn. Testamenta. Czy wykonawcy ostatniej woli legatora zapis ten uskutecznili, nie wiadomo; przynajmniej akta kapituły gnieźnieńskiej nic o tem nie wspominają. — 3) Żywoty Arcyb. Gnieźń. (Wyd, Malinowskiego) t. I, 131—135.