249 łaskawością i wspaniałomyślnością, lubo z przyrodzenia był prędki i do gniewu skłonny, że gdy po śmierci arcybiskupa Jakóba, konsekratora swego, zawakowała stolica gnieźnieńska, przez kapitułę gnieźnieńską jednomyślnie następcą jego wybrany i jako taki przez papieża Eugeniusza III zatwierdzony został, prawdopodobnie w końcu roku 1149, ponieważ na rekcyi klasztoru ś. Wincentego w Wrocławiu z dnia 22 czerwca tegoż roku występuje pomiędzy świadkami jako biskup wrocławski 1). Archidyecezyą gnieźnieńską rządził z wielką roztropnością, pilnością i gorliwością 2), na tem większe zasługującą uznanie, że ją zastał równie jak całą Polskę polityczuie niepokojoną przez wypędzonego z niej książęcia Władysława i żonę jego Adelaidę, którzy bezustannemi zabiegami i intrygami starali się odzyskać panowanie w dzielnicach niegdyś przez Bolesława Krzywoustego najstarszemu synowi przekazane. Nie tylko cesarz wspierał go w tych zabiegach najusilniej, ale i Rzym niemały wywierał na braci Władysława nacisk, iżby go do dziedzictwa jego przypuścili. Arcybiskup Jan, który o stosunkach w kraju dobrze był poinformowany, znał zdradę i nikczemne z braćmi postępowanie Władysława i wiedział, że tenże z woli i postanowienia całego narodu pozbawiony został dziedzictwa swego, stanął od razu po stronie trzech braci jego, biskupów i narodu i wspólnie z nimi odpierał wszelkie roszczenia ze strony wygnańca, oraz stawał w obronie uświęconego wolą narodu postanowienia, lubo mu nie było tajno, że Polskę czekały z tego powodu ciężkie próby i doświadczenia. Jakoż syn cesarza Konrada III przed tegoż drugą wyprawą na wojnę krzyżową na króla rzymskiego koronowany, na nowo energiczne ku przywróceniu Władysława na tron czynić począł zabiegi, udawszy się do papieża Eugeniusza III z prośbą, aby się ujął energicznie za wygnańcem i z skargą na biskupów polskich, że się względem postanowień umierającego Bolesława Krzywoustego wiarołomnymi stali3). Papież odpowiedział królowi rzymskiemu, że z przyjaźni ku niemu bez ubliżenia swej powadze zajmie się załatwieniem tej sprawy i że w tym celu przeznaczył legata swego do Polski4). Jakoż w rzeczy samej przybył tam kardynał Grzegorz 5) z rozległem pełnomocnictwem, i wszelkich dokładał starań, ażeby młodszych braci Władysława nakłonić do wydania mu ojcowizny, lecz ci nie mogli uczynić tego, bo temu przeciwny był cały naród. Wtedy kardynał, korzystając z swej władzy, uciekł się do ostatecznego środka i rzucił klątwę na książąt polskich, braci Władysławowych, oraz zakazał odprawiać publiczne nabożeństwo w całej Polsce. Lecz biskupi polscy, mając na czele metropolitę swego Jana, nie przyjęli klątwy i interdyktu, tłomacząc się tem, że owe surowe środki przedsięwziął kardynał bez wiedzy papieża z przychylności ku Niemcom. Wskutek tego legat nic nie sprawiwszy, wybrał się do Leutycyi, dokąd go urządzenie 1) Grunhagen et Kora, Regesta Episcopatus Vratislaviensis I, fol. 4. 5. — Heyne 1. c. I, 181. — 2) Nakielski 1. c. f. 18. — 3) Mansi, Concilia t. XI, 720. — 4) Martene et Durand, Veter. Sariptor. et monum, coll. t. II, 239. — Jaffe, Bibl. rer. German. I, Nr. 80. Monum. Polon. hist. t. II, 12, 13. — 5) Niektórzy nazywają owego legata Gwidonem, lecz tego missya nie przyszła do skutku, jakeśmy wyżej okazali, dla tego za Bartoszewiczem, Naruszewiczem i t. u. nazywamy go Grzegorzem, lubo w listach i dokumentach imię jego oznaczone jest tylko literą G. 32